Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Go down

Nic nie poradzi. Nie miał zamiaru na siłę się wpraszać, zwłaszcza, jeśli już wcześniej dziadek był wobec niego agresywny. Tak też obaj w końcu wyszli, przejechali co trzeba i ile trzeba (a trwało to za długo, zdecydowanie Hachi będzie musiał to odespać i to tak porządnie) i w końcu stawili się u Huntera, wysławszy wcześniej sygnał. Moroi cały czas ten materiał od staruszka ściskał w dłoniach, zastanawiając się, co on może mu dać w razie czego. To była jakaś tarcza? Cokolwiek przydatnego? Tego rudzielec nie wiedział. Dowie się w swoim czasie. Jedyne, czego teraz chciał, to spokój. Uderzyła go pustka, byli praktycznie sami, gdy dotarli na miejsce. Może kwestia pory, może czegoś innego… Trochę to podejrzanie wyglądało.
Mamy to – Odpowiedział równie krótko. Na twarzy, poza zmęczeniem i sińcami pod oczami, pozostawała jednak czujność. W głowie obmyślał już plan ucieczki. Plan walki. Plan czegokolwiek. Był w środku też wściekły, że to wszystko szło właśnie takim tokiem, że niby się udawało, ale jednak nie. Ech.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pustka w barze budziła niepokój Shinyi, ale schwytał go w żelazny uścisk i nie wypuszczał. W pewnym sensie zmęczenie i ilość zła, które wyrządził przez ostatnie dni go zobojętniły na swój los. Chciał powiedzieć Hachiemu, żeby poczekał na zewnątrz, że szybko to załatwi, ale gdy tylko odwrócił się w jego stronę, zorientował się, że ten pewnie by go zignorował albo się na niego zdenerwował. I tak nigdy nie udawało mu się do niczego Hachiego namówić.
Bez wahania wszedł do środka, skierował się w stronę schodów, nawet nie zatrzymując się przy barze, by coś zamówić. Nie miał ochoty dalej bawić się z Hunterem w gierki. Poprzednio próbował i wcale nie wyszedł na tym dobrze. Dzięki komu w ogóle dali radę z nim negocjować? Dzięki bezpośredniemu Hachiemu. Najwidoczniej właśnie bycie szczerym było lepszym pomysłem w takiej sytuacji. Tak samo zresztą było przy Dusikorze. Shinya uznał za zabawne, że choć nie umiał kłamać i tego nie znosił, to wcale nie łatwiejsze dla niego było granie w otwarte karty. Lawirował wciąż między półprawdami, co jak widać nie kończyło się dobrze. Cóż, teraz z tego zrezygnował.
Usiadł naprzeciw Huntera i położył opaskę na stole. Normalnie pewnie trzymałby ją, aż nie dostanie lekarstwa, ale cóż, postawił na to, że mężczyzna dotrzyma danego słowa. Był to zakład i Okiayu czuł, że postawił na szali swoje życie. Ale już wcześniej tamten go zaskoczył wrażliwością na historię Hachiego, więc nie miał zamiaru teraz po tym wszystkim traktować go jak rabusia z brudnego zaułka. Miał nadzieję, że mieli do czynienia z człowiekiem interesu, który miał jakiś swój honor.
- To, o co prosiłeś - odparł spokojnie, patrząc mu w oczy. - Ataiwa? - spytał cicho. Po to w końcu tu przyszli.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Hunter wyprostował się, kiedy postanowiliście zająć miejsce naprzeciwko niego. Ciężko było cokolwiek wyczytać z jego twarzy. Przyglądał wam się przez dłuższą chwilę, nawet wtedy, kiedy postanowiliście jako pierwsi wyciągnąć w jego stronę waszą część umowy. Dopiero po dłużących się sekundach odlepił wzrok od was, wreszcie skupiając go na opasce. Wyciągnął dłoń i sięgnął po artefakt. Przesuwał opuszkami palców po jej strukturze, jakby chciał się upewnić, że w żaden sposób go nie oszukaliście, a w jego dłoniach znajduje się oryginał.
- No, no, muszę przyznać, że spisaliście się na medal. - odezwał się wreszcie z wyczuwalną aprobatą w głosie. Sięgnął do kieszeni, skąd wyciągnął małą próbówkę z cieczą o mało przyjaznym kolorze zgniłej zieleni. Postawił ją na stole i spojrzał na ciemnowłosego z niemą uwagą.
- Wypij to na zewnątrz. Okropnie cuchnie. - poradził mu, podnosząc się z kanapy i przeciągnął.
- Interesy z wami to prawie sama przyjemność. A, byłbym zapomniał. - do próbówki dorzucił mały, skórzany woreczek.
- Bonus ode mnie, w końcu to był nasz pierwszy biznes. Mam nadzieję, że jeszcze wpadniecie. Wiecie gdzie mnie szukać. - zasalutował wam, po czym ruszył w stronę schodów, a już po chwili go nie było, pozostawiając was samych.

Misja zakończona

Haćko: otrzymujesz płaszcz cienia, gratulacje.
Shinka: otrzymujesz upragniony lek, ataiwę, gratulacje.

Ponadto za to, że tak ładnie przestrzegaliście terminów, otrzymujecie po dwie sztuki koniczynki eme. Taka mała nagroda ode mnie c:
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach