Eliott nie powstanie. Biorę po jednej postaci, bez uwzględniania multikont. Co do Ryana mam już wizję.

Bosz, Ailenka wyszła tak zajebiście... w ogóle te fem wersje takie zajebiste~

O, mogę spróbować zrobić też Natha ver. female. xDDD A czemu nie, nie?

I dzięki.

No ba~
Skoro był już kucyponkiem i cegłą, czemu zabierać mu przyjemność pobycia laską..? XD"

Ale jaką laską... ho ho hoh. ._. Zrobię później art Grow i Nathie. Kolejne yuri. Może jakby Grow był dziewczyną, to by zawirował w głowie swojego anioła? D'|

I pokazywałeś ludziom tę cegłę? XD Weź to wstaw chociaż do offu. Będzie na pamiątkę.

What the hell.
E... tak. Nie wiem jak wy, ale ja tak to sobie właśnie wyobrażam. I całkowicie nie patrzcie na ręce, głowy, oczy, brak włosów Nathaniela (sorry, bro) i tak dalej, i tak dalej... Na szybko, a szczerze mówiąc - nawet nie chce mi się robić z tego szkicu, o linearcie nie wspominając już w ogóle. Kontekst został zachowany. I Growlithe taki uke... fuck that.
I ten gołąb... żywe arcydzieło...

A ja może wrócę do czegoś poważniejszego.

I tam powinno być "a dove"* Nananana, angielski very hard.

Dlatego wolę "pigeon". xD Ale i tak: d'awwww! <3

^proszę, oto specjalnie dla ciebie kompleksowy opis przeżyć wewnętrznych Nath

Growlithe napisał:(...)brak włosów Nathaniela (sorry, bro)(...)

Ależ Nath się nie gniewa~

Dziękuję, Mio.

Nath... ty... ty nawet nie wiesz, jaki miałem dylemat. Bo nie umiem rysować gołębi, nie, żeby to było widoczne na komiksie powyżej, ale... no... to wyzuło ze mnie wszystkie siły. .__. Ostatecznie uznałem, że w wersji pierwotnej wygląda najlepiej i tak go zostawiłem. #yolo #acotam

Ciii, jest boski jak cała reszta <3

» Ryan x Growlithe.
G: Good luck in your work, Ryan. I hope you get hit by car. P.S. Yeah, it's me - I ysterday ate all chicken.
Co. Co. Co. Przynajmniej kawałek już jest, ale znając mnie i tak tego nigdy nie skończę. Tym bardziej, że pokolorowałem fragmenty, których nie musiałbym zmieniać, a co do reszty... neh. Wbrew pozorom ja naprawdę widzę te błędy. |'D Ale wy niee... nie widzicie ich... Jeden ukryłem, bo ta dłoń to była jakaś patologia.

P.S. na początku to miał być... Takanori i Gilbert. Problem w tym, że zacząłem kolorować włosy jak u Jace'a i dlatego wyszło... jak wyszło, lulz. Szczerze wątpię, że Grow zacząłby poprawiać Ryanowi krawat, nie wspominając już o Ryanie w marynarce (wtf). W ogóle wyobraziłem sobie później tę scenę i uświadomiłem, że musiałaby być w nieco innych realiach. Bardziej... ludzkich, dlatego już nie pasują te uszy i ogon. Tak czy siak *zerka na nagie udo Wilka* ... właśnie. Wszystko jasne. G/J wstał o wiele, wiele później niż idący do pracy R/T i jedynie w pomiętej koszulce, obolały po nocy, z papierosem w pysku (co prawda Gilbert by nie palił, ale Jace z pewnością po czymś takim) podlazłby i na dzień dobry pożegnał go czymkolwiek (jakkolwiek beznadziejnie to brzmi). A żeby nie wyszło zbyt niemożliwie, to chwyciłby za (notabene: dobrze zawiązany) krawat i zaczął go poprawiać, pierdoląc pod nosem jakieś: "ja ciebie też, spłoń, udław się, oby przejechała cię karetka, niech twój były wróci i cię zerżnie, niech wyląduje UFO, niech... ale w nocy było cudownie". Lulz, to naginanie czasoprzestrzeni. I ten długi post. A co tam. Biorę się za rysowanie... Znowu...

P.S.2. W sumie mogę jeszcze przekolorować jego włosy na czerń. I wyjdzie czystokriwsty Gilbert.