Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 10 z 23 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 16 ... 23  Next

Go down

Pisanie 24.02.15 0:29  •  Wielka czerwona skała - Page 10 Empty Re: Wielka czerwona skała
Nie zareagował na nagły wybuch śmiechu Spadesa. Był zbyt przejęty zaistniałą sytuacją i swoją niewybaczalną gafą. Cóż on narobił?! Chciał pomóc przyjacielowi, a jedynie pogorszył całą sprawę. Był zmieszany, zły i zawstydzony swoją nieuwagą, roztrzepaniem i wręcz głupotą. A ten rudzielec tylko się śmiał. No, ostatecznie udzieliło się to także pierzastemu, bo po jakimś czasie i on w końcu zaczął się po prostu śmiać, mierzwiąc przy tym swoje jasne włosy z tyłu głowy i szczerząc się głupkowato. Cały on.
- Nie używaj liczby mnogiej, ja się mogę stąd wydostać bez większego problemu. - zwrócił uwagę, uśmiechając się cwaniacko w stronę rudzielca. Uniósł podbródek nieco w górę i zrobił nieco głupkowatą, pozerską minę. Do tego wszystkiego poruszył parę razy skrzydłami przyozdobionymi śnieżnobiałymi piórami. Był to jednak jedynie żart, więc na koniec po prostu parsknął krótkim, cichym śmiechem. Koniec pozerstwa.
- No właśnie... Nie żebym lubił koty, ale w tym przypadku dziewięć żyć byłoby bardzo przydatne. Od zawsze bezużyteczny, eh. - westchnął, teatralnie załamując ręce. Zamknął oczy, złapał się za głowę i pokręcił nią z rezygnacją. Ale ostatecznie otworzył jedno oko i spojrzał na rudego, po czym z rozbawionym uśmieszkiem szturchnął go łokciem parę razy. Ot taka sobie przyjacielska zaczepka. Co by przypadkiem nie wziął jego słów na serio. - Chcesz wypróbować, czy aby na pewno nie masz więcej niż jednego życia, ha? Teoretycznie to już Twoje drugie.
Całe szczęście były to jedynie żarty. Przynajmniej taką Isao miał nadzieję. Sam nie wiedział co by zrobił, gdyby Spad jednak serio skoczył. Zapewne próbowałby go złapać. Ale to mogłoby być tragiczne w skutkach. Właściwie to nie mogło, a byłoby tragiczne w skutkach.
- Mówię serio. Jestem medykiem. Może żaden ze mnie profesjonalista, ale mniej skomplikowane operacje potrafię wykonać. - powiedział, burząc się. Nadął policzki niczym obrażona pięciolatka, po czym z niewielką siła uderzył w nie otwartymi dłońmi. Powietrze uleciało z jego buzi z charakterystycznym dźwiękiem. Momentami był tak dziecinny, że aż trudno było uwierzyć, że to dorosły facet.
- Nie kituj, nie kituj. Dobrze słyszałem, że piszczałeś jak baba. - odpowiedział na słowa Spadesa. Odporność na jego małe oszustwa i przekręty została włączona. Falujące brwi go nie przekonały. Nic z tego, szpadlu. Isao na długo zapamięta sobie Twój pisk i będzie o nim dłuuugo wspominać. Tego szpadel mógł być pewien. Blondas zaśmiał się i pokazał przyjacielowi język.
Jednak zabawa zabawą i w końcu przyszedł czas na powagę. Skrzydlaty przystanął znów przy krawędzi i spojrzał w dół. Wpadł na pewien pomysł, ale nie wiedział, czy się to uda. A nawet jeśli, to zmarnuje do tego sporą ilość energii. Nachylił się i oceniał odległość od szczytu do ziemi oraz swoje możliwości. Tkwił tak chwilę w milczeniu, uparcie wpatrując się w dół.
- Powiedz mi... Lubisz jeździć na sankach lub nartach? - spytał, nie patrząc nawet na rudego. Dopiero po chwili wyprostował się i uraczył go spojrzeniem swoich szarych tęczówek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.15 12:47  •  Wielka czerwona skała - Page 10 Empty Re: Wielka czerwona skała
Zadziorność i pewność siebie wilka nieco stopniały, a tryumfalny uśmieszek zadziorności przerodził się w grymas niepewności. Jeszcze więcej zdradzały uszy, które przykleiły się ulegle do głowy rudzielca. Właściwie to one zdradzały najwięcej emocji, podobnie zresztą, jak ogon. Spad co prawda mógł je kontrolować według swej własnej woli, lecz nie chciało mu się na chwilę obecną trzymać siebie w ryzach. Nie było potrzeby.
-Nie zrobił byś mi tego...- Wykrztusił i zlustrował postać anioła szukając jakby potwierdzenia. - Zwolnili by cie z bycia fruwaczem. - Dodał już pewniej, choć w rzeczywistości nie miał pojęcia, jak to działa u aniołów, czy mają one jakieś struktury, którym są podporządkowane i czy w ogóle Isao do nich należał. Tu znów wychodziło na jaw, że tak właściwie nic o sobie wiedzieli.
- Bez przesady. Nie taki bezużyteczny. I tak, zdecydowanie jestem pewien. - Wywrócił oczami od szturchając mu. Nie zmieniało to faktu, że wilk był świadomy swojej bezsilności, bo prawda była taka, że za wiele nie potrafił prócz biegania za wodą i jedzeniem z przerwami na siku. Prawdopodobnie jakby nie pomoc przypadkowych istot, w tym Isao to dawno by już wąchał kwiatki od spodu. Zakodował więc w pamięci dodatkowy fakt, który mógł mu się przydać w przyszłości, a dokładnie ten, że Isao był medykiem. Dobrze znać kogoś takiego.
-Wcale nie. To był wiatr. - Nachmurzył się i ściągnął brwi w geście zbulwersowania słowami Isao, lecz niestety, kołyszący się to w lewo i prawo ogon prawdopodobnie go zdradzał, że cała sytuacja go bawi. Zastygł dopiero gdy blondas przystanął przy krawędzi i wpatrywał się w przepaść w milczeniu. Było to dziwne, lecz nie tak bardzo, jak pytanie które po chwili padło.
-He? Chyba nie dosłyszałem, pytasz się o narty? Jesteś pewien, że coś ci przypadkiem nie zaszkodziło? - Przekręcił głowę w bok w geście głębokiej konsternacji zmieszaną z troską, po czym kontynuował:
- Żyję blisko od pięciu lat na pustyni. Każdy dzień to dla mnie walka o to by nie usmażyć się na słońcu, nie odwodnić, nie dać się zjeść. Właściwie, mam na sobie tyle piachu, że gdym się z tego wytrzepał to dałoby się z tego sklecić niezgorszą piaskownicę, śniegu na oczy nie widziałam od 6 lat, a ty się mnie pytasz czy lubię jazdę na sankach? - Zamilkł na dłuższą chwilę, po czym oparł kciuk i palec wskazujący na swej brodzie w zadumie, jedno oko przy tym przymykając. - Właściwie to jak miałbym wybierać to wolałbym sanki. Nart nigdy nie miałem na nogach, a i wydają si być skomplikowane w opanowaniu. A ty?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.15 21:25  •  Wielka czerwona skała - Page 10 Empty Re: Wielka czerwona skała
Te uszy były niebezpieczne. Zdecydowanie niebezpieczne. Gdy Isao dostrzegł, jak te dwa kikuty wystające z głowy Spadesa spłaszczają się, od razu zrobiło mu się smutno i źle na duszy. Zupełnie jakby zrobił coś złego, sprawił przyjacielowi jakąś przykrość. Zdecydowanie były silną bronią. Przez chwile rudzielec wyglądał jak zbity szczeniak, co aż chwytało za serce. Chyba, że ktoś był draniem bez serca, lub miał je zamrożone, albo skamieniałe. Wtedy nawet to by nie pomogło.
- Nie zwolniliby. - odparł z powagą i pewną dozą grozy w głosie. Zerknął też na Spada znacząco. Ale w gruncie rzeczy tylko się z nim przekomarzał. Chciał go trochę powkręcać, pożartować. - A tak serio to zapamiętaj sobie, że pomagam Ci nie dlatego, że muszę, a dlatego, że chcę. - dodał już po chwili, specjalnie ponosząc ton i kładąc nacisk na ,,muszę" i ,,chcę". Chciał, aby kudłaty sobie to zapamiętał raz a dobrze. Może i nie znali się na wylot, może ich znajomość była krótkawa, ale co z tego? Dla Iska Spad już teraz był przyjacielem. A niewiele osób tak nazywał, więc był to zaszczyt. Zdecydowanie.
- Tak, tak. - potwierdził niby to od niechcenia i z łaski, machając dłonią w charakterystycznym geście. Próbował zachować poważną minę, ale gdy Szpadel oddał szturchnięcie, skrzydlaty po prostu zaśmiał się głośno. Uwielbiał towarzystwo wilka. Z jakiegoś powodu od samego początku znajomości ta dwójka dogadywała się ze sobą bardzo dobrze. Zupełnie jakby się znali od wielu lat, co oczywiście nie było prawdą. Nie krępowali się przy sobie, wzajemnie ratowali sobie tyłki, jeden drugiemu dokuczał. A jednak wiedzieli, że to tylko żarty i darzyli się wzajemnie przyjacielską sympatią. Nie musieli o tym mówić, wiedzieli to.
- To nie był wiatr. Nie kłam i tak wiem swoje. - upierał się przy swoim, z trudem powstrzymując wybuch śmiechu. Dobrze wiedział, że pisk, który słyszał, wydobył się z wilczego gardła. I nie zamierzał przestać mu z tego powodu dokuczać, choćby Spades nie wiadomo jak się upierał. Nie wytrzymał jednak i wybuchł śmiechem, gdy dostrzegł machający ogon. To było dla niego potwierdzenie, że ma rację. Ciekawe, czy Spad jakoś kontrolował tą kitę, czy była ona niezależna od jego woli.
Ostatecznie blondas stanął przy krawędzi skały, popatrzył w dół i zadał pytanie, które rzeczywiście mogło być nieco dziwne. Mimo to, po pierwszych słowach Spada nie zaczął mu wyjaśniać o co chodzi, a z poważną miną pokiwał głową, informując go tym samym o tym, że jego pytanie było jak najbardziej poważne. Serio pytał o narty. I śnieg. Tak, wiedział, że są na pustyni. Nie, nie uderzył się w głowę. Właściwie odpowiedzi Spadesa nie robiły na nim żadnego wrażenia, choć ten najwyraźniej nie wiedział, o co mu chodzi i uważał, że coś mu się poprzestawiało pod kopułką. Na ponowne pytanie odpowiedział znów kiwnięciem głowy. Tak, pyta sie go o śnieg.
- Mi to obojętne czy sanki czy narty, ale miło, że ogarniasz chociaż jedno. - odpowiedział. Przysiadł na brzegu i spuścił nogi w dół. Znów popatrzył się na ziemię oddaloną o kilkadziesiąt metrów. Wyszczerzył się, spoglądając na Spadesa. - Jak to się uda, będziesz mi wisiał ogromną przysługę. Nie wykluczone, że nie będę miał siły chodzić, więc będziesz mnie musiał potaszczyć. Idziesz na to? - spytał się go tonem ni to poważnym, ni to rozbawionym. - I wisisz mi koszulkę, pamiętaj. - dodał, machając w stronę wilka palcem wskazującym. Wyszczerz nie znikał z jego twarzy.
Po chwili jednak uspokoił się. Zamknął oczy, złapał głęboki oddech. Najpierw skrzydła zaczęły się chować, aż zniknęły całkowicie. Potem zaś szarooki zamknął oczy i przez chwilę tkwił w milczeniu. Ale już po kilkunastu sekundach dało się wyczuć wyraźny chłód, który zdawał się mieć źródło w miejscu, w którym siedział. Powoli skałę zaczął pokrywać szron, zaś oddech anioła zaczął być widoczny w powietrzu, w postaci chmurki wylatującej z jego ust.
- No, to do dzieła. - powiedział sam do siebie, otwierając oczy. Spojrzał w dół i zaczął działać. Od miejsca, w którym siedział, zaczęła tworzyć się warstwa lodu, przylegająca do skały, jednak powoli od niej odchodząca. Ten lód przesuwał się w dół, tworząc coś, co kształtem przypominać mogło górkę do zjeżdżania na sankach, bądź skocznie. Jednak ze skoczni się skakało, bo kończyła się ona w pewnym momencie, zaś ściana tworzona przez Iska schodziła łagodnie na sam dół. Blondas zadbał także o to, aby lód nie skończył się nagle, przez co z rozpędu pościeraliby sobie tyłki. Ciągnął się on jeszcze przez kilka metrów dalej, by mieli bezpieczny zjazd. Skrzydlaty zatroszczył się także o to, aby płyta lodowa miała jakieś podparcie. Tak więc na całej jej długości, odchodziły od niej bardziej i mniej cienkie "rusztowania", opierające się o skałę i o podłoże. Ale nie za dużo, ponieważ i ta moc, jak każda inna, była dość męcząca. Zwłaszcza, gdy działało się na taką skalę.
- No... to co, chcesz sobie zjechać? - spytał, odwracając się w stronę Spadesa, gdy już skończył. Znów oddychał w znacznie przyspieszony sposób, przez otwarte usta, ale szczerzył się szeroko. Tak, jak to miał w zwyczaju.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.15 14:18  •  Wielka czerwona skała - Page 10 Empty Re: Wielka czerwona skała
- To sobie tam wiedz, ale nie w to nie mieszaj. - Skończył temat, robiąc niby to straszną minę, lecz gibiąca się kita zdradzała, że to tylko taka farsa. Nie żeby nie miał nad nią władzy, lecz gdy czuł się swobodnie to niemal o niej zapominał, dając jej tym samym nieme przyzwolenie na "własne" życie. Jakby ni było nie miał jej w końcu od wczoraj, a ciągłe zwracanie na nią uwagi można było porównać do świadomego mrugania.
Spad był zdziwiony pytaniem towarzysza, tym bardziej, że ten je powtórzył i utwierdził wilka w tym, że jednak się nie przesłyszał. Nie widział jak na nie zareagować i co o nim sądzić, toteż w pierwszej chwili pomyślał, że może mu jakoś słabiej w JAKIMŚ konkretnym miejscu, lecz nie, wszystko zdawało się być w porządku. Dopiero później pomyślał, o tym, że może Isao chce zaciaśniać jakoś więzy znajomości, lecz zabierał się za to nad wyraz nieporadnie. Bo czemu nie? Spad nie potrafił jakoś inaczej połączyć tego co słyszał i widział w spójną, logiczną całość. Dumał więc przez chwilę, zastanawiając się nad odpowiedzią, by ostatecznie wybrać sanki. Słysząc zaś odpowiedź zwrotną, szykował własne pytanie dotyczące anielskiej postawy wobec nadziewanych likierem i wiśnią czekoladek. Ot tak, coby podtrzymać rozmowę. Isao jednak zaczął mówić coś o przysługach, taszczeniu i koszuli. Zbiło to z tropu rudzielca. Nie wiedział, jak na to wszystko zareagować, więc zatrzepotał jedynie rzęsami niczym blondynka, słuchająca powieści mechanika o silnikach odrzutowych, by ostatecznie wybębnić niepewne:
- Noooo...dobra~? - dalej stał już tylko nic nie mówiąc. Poprawił tylko płaszcz gdy poczuł lekki chłód i obserwował Isao, próbując rozgryźć co ten miał na myśli. Początkowa ciekawość zaczęła ustępować miejsca zaskoczeniu, której towarzyszył wytrzeszcz oczu. Spad jeszcze nie musiał zbierać z ziemi swojej szczęki, lecz zbliżał się do tego stanu nieuchronnie, gdy tak patrzył, na błyszczącą się, lodową ślizgawkę. Gdy ocknął się z tego odrętwienia, zrobił kilka kroków w przód nie odrywając oczu od konstrukcji. Chciał jej dotknąć by się przekonać, że to nie jakaś iluzja.
- To niesamowi...- Nie dokończył. Z wrażenia chyba zapomniał jak się chodzi bo potknął się i wywinął orła lądując brzuchem na zjeżdżalni. Tak, serio. Pęd sprawił, że po chwili poleciał na niej w przód, znikając Isaowi z pola widzenia. No chyba, że ten nie wykazał się za dużym refleksem to krótko mówiąc - Spad zafundował mu niespodziewany start. Co przypał.
Gwałtowność wydarzeń, jak i prędkość początkowo przeraziły wilka, lecz gdzieś będąc już niemal w połowie, gdy całe nieżycie zdążyło mu się przewinąć przed oczyma osiem razy po dwa razy, zaczął czerpać przyjemność ze zjazdu. Oczywiście, wszystko co dobre nie trwa wiecznie, toteż, gdy ślizgawka się kończyła należało się szykować na lądowanie w piachu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.15 21:56  •  Wielka czerwona skała - Page 10 Empty Re: Wielka czerwona skała
Isao parsknął śmiechem. Tym razem mu odpuści, zakończy temat o piskach Spadesa. Ale on swoje wiedział. Był pewien w stu procentach, że pisk, który doszedł do jego uszu podczas lotu, wcale nie był wytworem wiatru, bądź jego wyobraźni. Tym razem jednak zamierzał odpuścić rudemu i dłużej go już nie męczyć. Ale Szpadel nie miał się co cieszyć. Blondas na pewno powróci do tego tematu niebawem. I zapewne nie raz. Gibiący się nieustannie w obie strony ogon wcale nie stawiał wilka w lepszej sytuacji. Wręcz przeciwnie! Intrygował i bawił on Isao na tyle mocno, że zamierzał często doprowadzać do tego typu sytuacji, by na niego popatrzeć. Zwłaszcza w zestawieniu z obrażoną, oburzoną, złą lub tego typu udawaną miną.
Tak, pytał serio o śnieg. Ale halo! To była blondynka! Tylko nie posiadał cycków, a zamiast nich miał co innego w bonusie. Jedno jednak było pewne - momentami Isek nie grzeszył rozumem. Nie pomyślał więc o tym, jak bardzo absurdalne mogło się wydać jego pytanie. Każdy, kto by je usłyszał, zapewne postukałby się w główkę i wysłał skrzydlatego do psychiatry. No bo kto normalny pyta o śnieg, kiedy jest na środku pustyni? Nikt, no właśnie. Isek do normalnych nie należał, ale jego pytanie, w tym przypadku, należało do całkiem zrozumiałych i sensownych. Choć Spad o tym jeszcze nie wiedział. Ale wkrótce miał się dowiedzieć.
Tak więc wyczarował lód, choć pochłonęło to sporo jego energii. Nie tworzył jeszcze tak grubek i tak ogromnej tafli lodu. To był jego pierwszy raz. Przyjrzał się swojemu dziełu z góry i stwierdził, że wyszło mu to całkiem nieźle. Zadowolony z siebie spojrzał na Spadesa. Oddychał przez otwarte usta w taki sposób jakby dopiero co przebiegł dłuższy dystans na maratonie, lecz mimo to szczerzył się wesoło i z zadowoleniem. Wzrok Spada tylko dodawał mu poczucia dumy z własnego dzieła. Zaśmiał się, widząc minę rudego i jego reakcję. Był pod ogromnym wrażeniem, to było widać.
- Uważa...!- krzyknął, widząc jak wilk pozostając w swego rodzaju letargu, niebezpiecznie zbliża się do krawędzi lodowej zjeżdżalni. Nie zdążył jednak dokończyć, kiedy kudłacz po prostu ześlizgnął się i pojechał na dół po gładkiej tafli zimnego lodu. - Żaj... - dokończył, klepiąc się w czoło z otwartej dłoni. Co za dureń. Isao zaśmiał się i pokręcił głową z niedowierzaniem. Ostatecznie poczekał chwilę, ustawił się odpowiednio i sam zjechał. On nie przeraził się przejażdżką. Wszak w jego przypadku nie była tak nagła i niezaplanowana, prawda?
- I co, podobało się? - spytał nieco ochryple, kiedy już znalazł się na dole. Wyszczerzył się i dumnie uniósł podbródek. - Zastanawiam się, czy powinienem teraz go usunąć. Myślisz, że tak wielka tafla lodu zaburzy jakąś pustynną, naturalną równowagę? - spytał, patrząc na wilka pytająco.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.15 19:12  •  Wielka czerwona skała - Page 10 Empty Re: Wielka czerwona skała
- Czułem się, jak na rollercoaster. Boże, jak nostalgicznie, ostatnio byłem na jakimś z 5-7 lat temu. - Wyznał, leżąc plecami na piachu, do spadniętego obok anioła. Ciągle czuł krążącą po jego żyłach adrenalinę. Jego klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół, lecz nie sapał ze zmęczenia, jak to czynił blondyn, trochę to zaniepokoiło Spada.
- A ty, jak tam, żyjesz? Bo ja chyba rzeczywiście mam coś z kota, gdyż gdzieś w trakcie straciłem dwa-trzy życia. No ale warto było. - Wyszczerzył się zawadiacko w odpowiedzi. Leżał tak jeszcze chwilę, myśląc o tym, jaki dobry to był mimo wszystko dzień po czym powoli podniósł si na nogi.
- Chodź pod skałę do cienia, bo zaraz będzie południe, a coś mi się widzi, że nie będzie ci do twarzy w czerni. - Podał dłoń Isaowi, a właściwie ręce. W końcu wyglądał na takiego co był wymęczony i pewnie też tak było, a jak wiadomo Isao w porównaniu do wilka był dość spory. Jeśli ten potrzebował podpory to rudzielec również służył pomocą, być może trochę lichą, bo niedożywioną i osłabioną całonocnym wiszeniu na skale, lecz mimo wszystko pionu si trzymał, a to było już coś.
Gdy dotarli pod skałę i usidli w cieniu na chłodnym piasku, Spad zostawił na chwilę anioła by polecieć do lodowej konstrukcji, która aktualnie topiła się w słońcu. Pozwolił sobie połamać i uzupełnić pusty pojemnik na wodę skruszonym lodem. Oczywiście ułamał też dwa większe kawałki lodu. Jeden z nich wręczył aniołowi, by po chwili usiąść obok niego opierając się o skalną ścianę i zacząć ciamkać kawałek lodu, jakby były jakimiś lodem na patyku o nieziemskim smaku. Warto dodać, że przez całą drogę merdał ogonem, jak opętany, a ta radość gdy niósł te soplowate bryły...Jak dziecko, które znalazło czekoladkę za łóżkiem i szło się pochwalić.
-Rety, czemu wcześniej mi nie mówiłeś, że umiesz robić takie cuda. Wszystkie anioły tak umieją? W sumie, to dopiero życie. Mieć pod ręką il się choć chłodnej wody...Bo wiesz, możesz czuć się zaszczycony, bo jesteś jedynym którego znam. Tu na pustyni spotykam tylko od czasu do czasu innych wymordowanych, jeszcze rzadziej jakichś łowców, wyrzutków.. Nieraz miesiącami żywej duszy...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.03.15 0:01  •  Wielka czerwona skała - Page 10 Empty Re: Wielka czerwona skała
- Do usług. - odpowiedział. Uśmiechnął się i zmierzwił swoje jasne kłaki. Tak jak zwykle. - Ale nie będzie powtórki. Jak jeszcze raz wleziesz na jakąś skałę - sam będziesz musiał z niej zejść. - dodał. Wystawił język w stronę przyjaciela. Nie widziało mu się tworzenia czegoś na tak wielką skalę po raz drugi. Prawda, mieli trochę rozrywki przy zjeżdżaniu, jednak stworzenie owej zjeżdżalni było dla Iska nie lada wyzwaniem. Nigdy nie próbował tworzyć czegoś na tak wielką skalę. Zawsze używał tej umiejętności w dużo skromniejszy sposób. Stąd owe zmęczenie, które objawiało się w ciężkim oddechu i ogólnym osłabieniu. Miał nadzieję, że rudzielec nie będzie praktykował tego ponownie. Choć oczywistym było, że mimo swoich słów, Isek znów ruszyłby mu na pomoc, jeżeli byłby blisko.
- Dobrze, choć nie koniecznie miałbym ochotę to powtarzać. - odpowiedział, uśmiechając się odrobinę. Oczywiście skorzystał z pomocnych dłoni, które wilk do niego wyciągnął. Złapał za nie i powoli wstał. Gdy stanął na własnych nogach, zachwiał się nieco. Od razu jednak przytrzymał się Spadowego ramienia, odzyskując równowagę. Rudy był od niego niższy i był zdecydowanie kruchy, wychudzony. Ale to co. Wystarczyło, że skrzydlaty mógł się tylko odrobinkę oprzeć i złapać się go w chwili, gdy siadała mu równowaga. Gdy tylko to przeszło, puścił go.
- Sorki. Nigdy nie używałem tej mocy na tak wielką skalę, stąd to małe osłabienie. Zaraz mi przejdzie. - wyjaśnił.
Poklepał wilka po ramieniu, szczerząc się do niego. By dodać swoim słowom autentyczności, jeden z jego kciuków został uniesiony w górę. Okejka z fejsbuka musiała go przekonać! Tak czy owak, w końcu ruszyli się z miejsca. Ruszyli w stronę cienia powoli, rozstając się z olbrzymią, lodową zjeżdżalnią. Iskowi przemieszczanie się źle nie szło. Tylko czasem łapał się chudego ramienia, ale po jakimś czasie wszelkie zachwiania równowagi ustąpiły. Gdy dotarli do skały, szarooki siadł i oparł się o nią plecami. Odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy. Niby nie lubił zimy, ale pustynny klimat też mu średnio pasował. Upał był męczący. Wziął więc podany mu kawałek lodu bez żadnego słowa i zaczął go lizać i podgryzać. Zimno bijące od niego było przyjemne. Ale większość jego uwagi przykuł fakt, że ogon Spadesa omal nie zamienił się w śmigło, jak w helikopterze. Radość wilka była niesamowicie pocieszna i zabawna. Blondas nie mógł powstrzymać się przed śmiechem.
- Nie, nie wszystkie. Umiemy panować nad żywiołami, ale każdy tylko nad jednym. - wyjaśnił mu, odgryzając kawałek lodu. Pochrupał go i połknął. - To czemu siedzisz akurat na putyni, hm? W innych miejscach jest teraz zima i śnieg i jest chłodniej i ze śniegu można zrobić wodę. - spytał. Patrzył na rudego z zaciekawieniem, nieświadomie przekręcając głowę na jedną stronę. Jasne kłaki zadyndały w powietrzu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.03.15 21:07  •  Wielka czerwona skała - Page 10 Empty Re: Wielka czerwona skała
- No weź, Mamo... - Wywrócił oczami, gdy to Is zaczął marudzić, że następnym razem wilk będzie zdany na samego siebie. Oczywiście wiedział, że anioł tylko się przekomarzał. Znając życie nawet gdyby utknął dwa razy wyżej, blondyn próbowałby mu pomóc żartując sobie z niego dwa razy mocniej. Rudzielec również bez zastanowienia wyciągnąłby pomocną dłoń w kierunku skrzydlatego, gdyby wymagała tego potrzeba. Tak jak teraz, kiedy była mu potrzebna podpora, Spad wszak bez zastanowienia się zaoferował. Nie wiedział dokładnie jakim sposobem się tak świetnie dogadywali, lecz wilk cenił sobie tą przyjacielską więź jaka ich łączyła. W końcu poczucie, że na tym pustkowiu jest ktoś na kogo możesz liczyć było cholernie ważne.
- Ło...to i tak na bogato. Móc sobie rozpalić ogień kiedy się chce, chłodny wiaterek, fontanna, jakaś roślinka...Całkiem użyteczne, nie tak jak to. Nic w nich dobrego poza faktem, że lepszej drapaczki w życiu nie używałem. - Spojrzał na swoje szpony jakby oceniał krytycznym okiem źle spreparowany manicure po czym zatopił zęby w lodzie odgryzając kawałek i krusząc go w zębach gdy to nagle padło dość istotne pytanie. Skierował uszy postawione na baczność w kierunku Isao, po czym tak jakby się zamyślił, szukając konkretnego powodu dla którego spędził tu ostatnie 5 lat swojego życia.
- Szczerze mówiąc to nie mam zielonego pojęcia. - Zamrugał kilkakrotni oczyma, po czym skubnął kolejny kęs lodu. - W sensie...to nie tak, że nie mam pojęcia. Po prostu to skomplikowane albo i głupie? Sam nie jestem już pewien. Wszystko zaczęło się od momentu gdy uciekłem z Miasta-3, biegłem byle przed siebie, gdzieś po drodze umarłem i stałem się tym czym teraz jestem, po czym dalej biegłem nie patrząc gdzie. Chciałem zostawić wszystko za sobą. I cóż...to jedna z rzeczy w życiu która mi tak dobrze wyszła. Serio. Jak się ogarnąłem to byłem chyba w centrum tej piaskownicy. Znalazłem źródło wody i się go uczepiłem. Każdej nocy próbuję wybiegać coraz to dalej i odkrywać nowe tereny by się stąd wydostać, lecz mimo wszystko ogranicza mnie zasób wody, który mogę mieć ze sobą i fakt, że za dnia podróżować się nie da, no chyba, że chcesz zostać skwarką. Skończyło się więc na tym, że zataczam coraz to większe kręgi, których centrum stanowi to przeklęte źródełko. Mimo wszystko boję się odchodzić od niego dalej niż to konieczne. Głupio byłoby w końcu umrzeć po raz drugi poprzez zmianę w rodzynkę, a właściwi wilczą rodzynkę. Taki klimat. - Mówił swobodnie, żartobliwym tonem, robiąc co jakiś czas przerwę na czerpanie przyjemności z bryłki lodu, aż ta nie znikła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.15 23:33  •  Wielka czerwona skała - Page 10 Empty Re: Wielka czerwona skała
Byli już w cieniu i siedzieli sobie wygodnie, więc zamierzał chwilę odpocząć. Ale rozmowa, gestykulacje i kiwanie głową nijak mu w odpoczynku nie przeszkadzały, toteż nie zamierzał się ograniczać. Isao pokiwał więc kilkukrotnie głową, w ten sposób wstępnie odpowiadając na pełne podziwu i uznania słowa przyjaciela. No tak... Był wymordowanym, nie miał takich umiejętności, jak na przykład władza nad żywiołem. Nie posiadał także innych mocy, które posiadały aniołowie. Miał za to coś, czego Isao nie posiadał, a przynajmniej nie w takim stopniu, jak wilk. A była to sztuka przetrwania. Gdyby z jakichś powodów to Isek miał siedzieć na pustyni przez kilka lat, nie potrafiąc z niej uciec - pod dużym znakiem zapytania stałby fakt, że udałoby mu się przeżyć.
- No, no. - pokiwał głową entuzjastycznie. - Z kolei ja mogę Ci zapewnić nieco chłodu w tym jakże gorącym miejscu. - powiedział, szczerząc się przy tym wesoło. Jak na zawołanie wokół nich zaczęło się robić chłodniej. Nie tak mroźnie jak poprzednio, po prostu chłodniej. W powietrzu dało się wyczuć coś mroźnego, co było oczywiście zasługą umiejętności naszego skrzydlatego.
- Jeśli to Cię pocieszy, to powiem Ci, że posiadasz jeszcze jedną super umiejętność, której ja jeszcze nie praktykowałem. - powiedział, uśmiechając się jak to miał w zwyczaju. Zrobił chwilę przerwy, by wzmocnić napięcie. - Dzikie piski podczas lotu! - wypalił nagle i wybuchł śmiechem. Śmiał się głośno przez dłuższy czas, nie mogąc się powstrzymać. Aż się skłaniał ze śmiechu, łapiąc się przy okazji za bolący od zbytniego wysiłku brzuch. A gdy skończył, starł łezki, które zgromadziły mu się w kącikach oczu.
- A tak serio to fajną masz tą kitę. - wskazał na ogon przyjaciela. Uśmiechnął się do niego. - A jeszcze bardziej serio, przyznam Ci szczerze, że gdybym ja tu utknął i nie umiał wrócić, pewnie dawno już bym został potrawką jakichś nieprzyjaznych zwierzątek. - przyznał. Pokiwał głową z uznaniem, zgadzając się sam ze sobą.
Wysłuchał opowieści Spadesa, która była dość rozbudowaną odpowiedzią na jego pytanie. Co jakiś czas kiwał głową, bądź wymrukiwał ciche ,,mhm", przy okazji chrupiąc lód, który jemu również się kończył. Nie musieli się tym jednak martwić. W tym momencie Spad miał dość spory zapas zamrożonej wody. Musiał tylko zdążyć przed tym, jak roztopi ją słońce. I choć na pustyni było upalnie, nawet tu tak ogromna lodowa bryła nie miała prawa roztopić się zbyt szybko.
- Rozumiem. - powiedział, kiwając głową. Zamyślił się na chwilę, przenosząc wzrok na błękitne niebo nad nimi. - Jeśli chcesz, to mogę Cię stąd wyprowadzić. Chyba ciężko jest tu przeżyć, co? Ale w innych krainach raczej wcale nie łatwiej w tym momencie, bo panuje zima.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.03.15 19:48  •  Wielka czerwona skała - Page 10 Empty Re: Wielka czerwona skała
-He, ale ten, nie przemęczaj się. Wystarczająco się dziś zasłużyłeś. - Poklepał po ramieniu anioła w pochwale, niczym prezes prężnej firmy chwalący jednego ze swoich wiernych robaczków. Jakby nie było Isao odwalił naprawdę kawał dobrej roboty. Wilk w głębi duszy był mu za to wdzięczny do tego stopnia, że czuł jednocześnie nieco wyrzuty sumienia związane z tym, że anioł tak się wymęczył, a teraz jeszcze ciągle się poświęcał, obniżając temperatur powietrza.
-Hm? Słucham ci bardzo. - W zdziwieniu uniósł obie brwi, marszcząc przy tym czoło i czekał, aż przyjaciel odkryje tą niesamowitą umiejętność, której wilk nie potrafił się domyślić, a gdy słowo czynem się stało szturchnął go łokciem. Łypał przy tym na towarzysza jednym okiem, mając drugie przymknięte. - Żyć już nie dasz, prawda? To nie było coś na co miałem wpływ, zresztą nigdy wcześniej mi się takie rzeczy nie zdarzały. Jestem więc święcie przekonany, że to pewnie jakaś mutacja spowodowana wirusem. Tak! Wirusem! Z pewnością rzucił mi się na struny głosowe, czy coś. Bez wątpienia...nic z tym zrobić się nie da. - Rozłożył ręce w geście bezradności, wzruszając przy tym teatralnie ramionami. Oczywiści nie omieszkał się przy tym delikatnie się uśmiechnąć.
- Ach, mówisz o tym...- Rudy gęsty ogon poruszył się nagle, wysuwając zza pleców Spada i układając się na nogach właściciela, który zaczął gładzić go ręką traktując go niemal jak rasowego kota. Takiego puchatego koto-inwalidę bez łap, pyska i ogona. - Jak dla mnie jego obecność nie robi mi wielkiej różnicy, choć całkiem przyjemny odprężacz. Siądziesz sobie, po miziasz i stres znika. Bałbym się jednak pokazać w tym stanie przed moją siostrą. Jest dużo młodsza ode mnie, a przy tym ma bzika na punkcie zwierząt i takich rzeczy...wiesz, wchłania za dużo mang o treściach nie koniecznie dla niej odpowiednich...Byłby przypał. - Wzdrygnął się, wyobrażając sobie scenę w której jest zmuszany do ubierania dziwnych ubrań. Jednak po chwili uśmiechnął się, przypominając sobie tego małego terrorystę. Jakby nie było, zostawił w Mieście-3 nie tylko swoje życie, lecz wszystkich ludzi z nim związanych. Nie dało się jednak w jego głosie dosłyszeć żałości, czy też jakiejś specjalnej tęsknoty. Był pogodzony ze swoim wyborem i obecnym życiem dlatego też przetaczanie takich historyjek przychodziło mu z wyjątkową łatwością. Zapewne niewielu ludzi chodziło po ziemi z podobnym nastawieniem.
-To by było cudowne! Oddałbym ci za to nawet spodnie! Nawet nie wiesz, ile już kombinowałem by stąd się wydostać. To nie tak, że nie mam pojęcia, że coś istnieje poza tym Miastem-3 i pustynią. Spotykałem kilku wyrzutków na tym pustkowiu i wiem gdzie podążać, lecz wszystko jest zależne od wody. Nie mogę pójść za daleko, bo mi nie starcza zapasów, ale z tobą i twoją mocą to by nie był problemem. Naprawdę byłbym wdzięczny. Moglibyśmy wyruszyć, zaraz po tym jak słońce zaczęłoby schodzić za horyzont. Jest teraz za gorąco bym mógł biec za tobą. Swoją drogą, jeśli mówię za dużo to zwróć mi uwagę. Ale wiesz, trudno tu o jakąś dobrą parę uszu, która posiada sprawne usta. Większość tutejszych mieszkańców to trochę bardzo zmutowani wymordowani, którzy miewają po kilkanaście warg. Mówi ci, dziwna sprawa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.03.15 14:32  •  Wielka czerwona skała - Page 10 Empty Re: Wielka czerwona skała
- Nic mi nie będzie. Poza tym nie robię tego tylko dla Ciebie. - powiedział. Do całości dodał także swój zawodowy wyszczerz, ukazując przy okazji rządek białych, prostych zębów. No bo co ten Spad sobie wyobrażał?! Ależ był zadufany w sobie, by myśleć, że Isao robi to tylko dla niego! A tak na serio, to przecież anioła upał męczył tak samo jak wilka, a może nawet bardziej z racji tego, że nie był do niego przyzwyczajony. Może i nadużywał dziś mocy, jednak takie drobne obniżenie temperatury wokół nich, nic mu nie szkodziło, bo nie wymagało dużej ilości energii. A przynajmniej było im chłodno i przyjemnie, prawda?
Nie mógł odpuścić sobie ponownego nawiązania do dźwięków, jakie wydał z siebie Spad podczas lotu. Zbyt mocno go to bawiło, o czym świadczyć mógł fakt, że wracał do tego kilkukrotnie, a także głośny, dźwięczny śmiech, który wydobył się z jego ust i rozchodził się po okolicy. Nic nie mógł na to poradzić, to było silniejsze od niego. Ale gdy wreszcie zaczął się uspokajać, zaśmiał się ponownie, lecz krótko i nieco ciszej, gdy Spades szturchnął go łokciem z tym swoim zawodowym wyrazem twarzy.
- Wybacz, to było silniejsze ode mnie. - przyznał się, wycierając palcem łezkę z kącika oka. Wyszczerzył się wesoło i patrzył na lisa z zadowoleniem. - Oczywiście, to zapewne wina wirusa. - dodał, próbując zachowywać przy tym śmiertelnie poważną minę, co wychodziło mu średnio i dawało dość zabawny efekt. Ostatecznie złapał głęboki oddech i wypuścił z ust powietrze, by jakoś uspokoić się i pokonać rozbawienie, przez które chciało mu się śmiać.
- Ale skoro już się przyznałeś, wytykanie tego juz nie będzie tak zabawne. Tak więc dam Ci już spokój i nie będę tego więcej wypominać. Znaj mą łaskę! - powiedział, przy końcówce celowo unosząc głos. Następnie wystawił jęzor w stronę wilka, zamykając przy okazji jedno oko. Ot, takie tam figlarne zachowanie.
Ale temat ruszył dalej, zatrzymując się na chwilę na ogonie Spada. Isao spojrzał na kitę przyjaciela, która poruszyła się i została ułożona na jego nogach. Przez chwilę miał dziwną ochotę sięgnąć po nią i dotknąć, jednak szybko zdławił w sobie te myśl. To byłoby dziwne, bardzo dziwne. Głaskanie ogona drugiego faceta nawet w teorii brzmiało źle i okropnie dwuznacznie. Brr... Aż go ciarki przeszły na samą myśl.
- Masz siostrę? - zdziwił się i zainteresował, całkowicie zapominając o poprzednim temacie. - Też jest wymordowanym, czy jest człowiekiem? Gdzie jest teraz? - spytał. Był realnie zaskoczony faktem, że Spad posiada młodszą siostrę. Jakoś nigdy nie interesował się tym, czy wilk ma jakieś rodzeństwo. Z jakiegoś powodu z góry założył, że jest on jedynakiem. Może po prostu nie pasował mu jakoś na starszego brata, a tym bardziej na młodszego? Tak, to było całkiem możliwe. Skoro więc okazało się, że gdzieś tam po świecie biega mini żeńska kopia Szpadla, zainteresował się. A może dlatego, że sam nie miał rodzeństwa? Kto wie...
- Nie musisz mi nic za to oddawać. Wisisz mi tylko koszulkę, którą zniszczyłem podczas rozwijania skrzydeł. I tak zamierzam stąd iść, więc mogę przy okazji zabrać Ciebie. Będzie mi weselej. A wody będziemy mieli pod dostatkiem, to racja. - przyznał, wzruszając ramionami. Rzeczywiście nie widział najmniejszego problemu w zabieraniu Spada, a wręcz przeciwnie. Będzie miał chociaż towarzystwo na drogę. Sam nie wiedział jeszcze dokąd konkretnie chce iść, ale Spad nijak mu nie przeszkadzał, więc bez względu na to, gdzie pójdzie - zabierze wilka ze sobą.
- Nie przeszkadza mi Twoja gadatliwość, wręcz przeciwnie. Ja może nie żyję na pustyni kilka lat, ale dużo podróżuje w samotności, więc też nie mam częstych okazji do dłuższej rozmowy, chyba, że się gdzieś zatrzymuje na jakiś czas. - wyszczerzył się wesoło, a następnie poklepał Spada przyjacielsko po ramieniu. Współczuł mu tego, że miał tak ciężko na tej pustyni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 23 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 16 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach