Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 23 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 14 ... 23  Next

Go down

Pisanie 11.04.14 22:43  •  Wielka czerwona skała - Page 6 Empty Re: Wielka czerwona skała
Cóż, oczywiście wiedziała, że ludzie nie są w stanie posługiwać się telekinezą, ale wielu aniołów potrafiło, dlatego nawet się nie zorientowała, że mogła powiedzieć coś, co wzbudzi kontrowersje.
- Tak, wiem - przytaknęła. - Żyję miliony lat, wiem, że ludzie wielu rzeczy nie potrafią.
Nie chciała się o nich wypowiadać z pogardą i zresztą nie potrafiła pozbyć się poczucia sympatii dla ludzi. Nie umiała przestać im współczuć i przestać pomagać. Kto miał im pomagać, jeśli nie ktoś, kto patrzy z góry?
- Jest w tym niewątpliwie logika - przyznała rację odnośnie tych pytań oczywiście. Uważała wręcz, że ludzie powinni pytać o wiele rzeczy, ale z drugiej strony wymagało to taktu. Nachalne pytania powodowały u anielicy niepotrzebny stres. Za chwilę jednak westchnęła głęboko słysząc stwierdzenie mężczyzny, nie mogła pozostawić tego z obojętnością. Wezbrała w niej anielska natura oczywiście.
- Nikt nie jest na tyle pogubiony, by nie można było go odnaleźć - powiedziała. - Każdy może się odnaleźć, nawet zbrodniarz. W niebie jest miejsce dla wszystkich, którzy odrzucili zło i postanowili stawić mu czoło.  Ty też możesz, musisz tylko bardzo chcieć. Bez dobrej woli nikt nic nie zdziała. Kiedyś słyszałam taką starą, indiańską mądrość. Mówi ona, że każdy ma w sobie wilka dobra i wilka zła, które toczą w ludzkiej duszy zażarty bój, ale wygra ten, którego karmisz. Możesz wziąć to sobie do serca.
To powiedziawszy znów sapnęła po czym usiadła na ziemi. Podparła brodę na dłoniach i patrzyła bezwiednie w jakiś martwy punkt. Wyglądało to tak, jakby siedział tu skrzydlaty, wyłączony robot, a nie anioł.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.04.14 23:00  •  Wielka czerwona skała - Page 6 Empty Re: Wielka czerwona skała
- Szkoda, że nie urodziłem się aniołem. - stwierdził patrząc w niebo. To miejsce przyciągało jego wzrok gdy poruszał takie tematy.
Szatejel wydawała się troszkę mniej... Jakakolwiek wcześniej by nie była.
- Więc może powiedz mi w czym problem, lepiej się zrozumiemy. - zaczął.
- Hmm... Ciekawa przenośnia, nie słyszałem o czymś takim. - chwilę pomyślał jakby zastanawiając się nad tym co powiedzieć.
- Więc nie ma neutralnego wilka? Nie można być czymś pomiędzy złem a dobrem? Bo obawiam się, że w obecnych czasach gdzie za dobro można przypłacić życiem bardziej opłaca się być złym... Co niestety jednak jest... Złe. Nie mogę nie karmić żadnego z wilków? Nie mogę kroczyć swoją własną drogą, na której dobro i zło nie istnieje? Czy nie mogę żyć tak jakby wszystko co robię nie było ani złe ani dobre? - rozgadał się troszkę. To co mówiła na pewno go zaciekawiło i widocznie się ożywił. Już nie opierał się, raczej wyprostował się i wpatrywał się w anielicę. Dziewczyna za to usiadła i podparła brodę. Nie wiedział czy jest znudzona, zmęczona odpowiadaniem, rozmyśla, czy może coś zupełnie innego. Mogła żyć wiele, wiele lat, więc kto wie co jest w jej głowie. Jak tak siedziała zastanawiał się czy jeszcze kontaktuje. Czy gdyby czymś w nią rzucił to czy by zareagowała. Nie chciał jednak sprawdzać i położył się na ziemi patrząc w niebo nieprzytomnym spojrzeniem. Teraz jego głowa była wypełniona myślami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.04.14 23:31  •  Wielka czerwona skała - Page 6 Empty Re: Wielka czerwona skała
Przez jakiś czas trwała w milczeniu i nie odpowiadała na żadne pytanie, jej przygaszone spojrzenie nie zwracało się właściwie w żadnym konkretnym celu. Wyglądała jakby nastawiała się na jakieś konkretne fale, zupełnie jak radio. Jednak za chwilę znów się odezwała.
- Bycie neutralnym sprawi, że staniesz się martwy jeszcze za życia - powiedziała. Nie wyglądała jakby musiała długo myśleć nad tą odpowiedzią. - To twoje życie, możesz robić co chcesz. Możesz dać zdechnąć dobru i złu z głodu, ale wtedy nie pozostanie nic. Czy "nic" może być lepsze od zła czy dobra? Dobro i zło istnieją, nic stanowi o czymś, co nie istnieje. Czy chcesz zatem pozostawać w niebycie?
Spojrzała na swojego rozmówcę.
- Wiele w życiu widziałam i miliardy ludzi, każdy z nich uważał, że miał własną receptę na życie czy też względne szczęście. Nawet Hitler i Stalin. Wielu ludzi tak jak ty, chciałoby być neutralnymi. Natura ludzka raczej nie pozwala na bycie w stu procentach neutralnym. Ci jednak, którzy się upierają, odgradzają się od świata szklanym kloszem.  - Sapnęła. - Ale dla kogoś, kto ogląda świat spod szklanego klosza, znieczulonego na wszystko, zatrzymanego w rozwoju niczym embrion w spirytusie, życie staje się jednym wielkim złym snem. - Dodała niemal cytując słowa znanej poetki. No dobrze... znanej wiele stuleci temu. Niemniej Szatejel wydało się, że osobnik obok zrozumie, co miała do przekazania.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.04.14 23:48  •  Wielka czerwona skała - Page 6 Empty Re: Wielka czerwona skała
Dziewczyna ku zdziwieniu CCORDA zasypała go wręcz. Tak jakby nie spodobało jej się to co powiedział. Przez chwilę myślał co powiedzieć. Nie miał takiego doświadczenia jak ona, żył krótko.
- Zapewne masz rację, ale nie o taką neutralność mi chodzi. Rzeczywiście będąc szarą osobą, która nie jest po żadnej ze stron byłbym nikim. Nie o to mi chodzi. Nie chcę aby ograniczało mnie coś takiego jak moralność, jak dobra i zło, chciałbym być ponad to. Co pewnie niestety jest niemożliwe... - powiedział i znowu pomyślał.
Szatejel rzeczywiście nie była głupia.
[b]- Hitler i Stalin powiadasz? Lecz przyznasz mi rację, że - i dobrze - nie udało im się? W takim razie ich droga była złą, niepoprawną drogą. Nie można mówić o czymś takim jak droga życia dla każdego, bo wszyscy są inni, na pewno wiesz to lepiej ode mnie, więcej widziałaś. Ktoś kto rzeczywiście próbuje być jak wszyscy inni... Kim właściwie jest? Czy skoro każdy ma własną drogę, to da się kroczyć po jednej z nich? Czy samo naśladowanie kogoś innego nie sprawia, że nie jesteśmy tacy jak on? W końcu on sam ustalił swoje zasady i kroczył nimi, a ktoś inny tylko po nim powtarzał...
- odsapnął. Wydawało mu się, że troszeczkę zboczył z tematu, ale zapędził się.
- Klosz powiadasz? Możliwe, a raczej pewne, że będąc nikim nie byłbym kimś i moje życie byłoby takie jak to opisujesz. Ale czy jeśli jestem dobry lub zły nie jestem w takim samym szklanym kloszu, z taką różnicą, że inni też w nim są? Właśnie o tym mówię, chcę wydostać się z tego przysłowiowego klosza, chcę poczuć wolność. Czy jeśli wszyscy żyjemy w uwięzi to możemy mówić, że wszyscy jesteśmy wolni? - znowu chwilkę pomyślał.
- Myślę, że ktoś taki byłby samotny. Patrzyłby na uwięzionych ludzi bez możliwości powrotu, co mu po tej wolności skoro nie miałby się z kim nią dzielić? Jak tak o tym myślę, to wychodzi że już lepiej żyć tak jak nas "zaprogramowano" - tu pokazał cudzysłów palcami.
- Oszczędzi to bólu związanego z samotnością, uważam że nikt nie powinien tego doświadczyć. - zakończył.
Siedział jeszcze chwilę i patrzył na nią.
- Szatejel... Czy myślisz, że Bóg jest taką osobą? Że jest ponad nami wszystkimi, zdaje sobie z tego sprawę, ale chciałby być taki jak inni? Nie chciałby być odosobniony? Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że jest ponad nami, że to wyższa istota, ale czy będąc jedyną taką osobą Bóg nie jest samotny? - po czym położył się na ziemi i zamknął oczy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.14 14:49  •  Wielka czerwona skała - Page 6 Empty Re: Wielka czerwona skała
Pokręciła głową z dezaprobatą.
- Nie rozumiesz samej definicji "szklanego klosza". Gdyby wszyscy się w nim znajdowali, nie byłby już kloszem a spędem. Tak mówi się na owce, stado owiec jest spędem, ludzie są jak owce, zbierają się w spędy i wmawiają sobie, że to nie jest samotność. Jednak bycie pod "szklanym kloszem" sprawia, że odcinasz się od innych, żyjesz obok świata i nie angażujesz się w nic. Dobro i zło z samej definicji nie mogą być pod szklanym kloszem, dlatego, że nawet jeśli stoją w opozycji do siebie, to jednak starają się wywierać wpływ na otoczenie. To jest ta różnica. - Wyjaśniła, po czym dodała. - Nie po skrzydłach poznasz anioła, tak jak nie po powierzchności poznasz człowieka, lecz po czynach. Są ludzie źli, są dobrzy. Są też tacy, którzy uważają się za neutralnych a czynią mniejsze lub większe dobro albo zło. Twoje dobre uczynki sprawią, że będziesz pomimo wszystko dobry, złe sprawią, że te dobre to jedynie płaszcz na twoją prawdziwie złą naturę. Ja nie osądzam ludzi, bo nie od tego tutaj jestem.
Tym razem jej spojrzenie znów bezwiednie podążało za czymś niewidzialnym. Stale patrzyła w jeden punkt, jakby jej wzrok sięgał wstecz, do czasów gdy świat był inny, gdy powietrze miało smak.
- Są trzy rodzaje samotności. Najprostsza, gdy żyjesz w odosobnieniu, gdy czujesz, że nikt nie zwraca na ciebie uwagi, że nawet ptaki milkną w twojej obecności. Jest trudniejsza, gdy jesteś sam pomimo tłumu, w którym przebywasz. Giniesz wśród niego jak owca w stadzie. Tę prawdziwą samotność reprezentuję ją, moi anielscy bracia. Żyjemy dla Boga i dla człowieka, nie dla siebie. Są też dwa rodzaje wolności. Frywolność, gdy żyjesz jak ci się podoba, jest to wolność egoistyczna, a prawdziwa to ta, gdy sam potrafisz zrezygnować z własnej wolności w imię czegoś ważniejszego.
Zastanowiła się na moment.
- Tak, myślę, że był kiedyś samotny. Dlatego nas stworzył, ale ponieważ my jesteśmy zbyt idealni, zbyt syntetyczni, stworzył istoty ludzkie, które są prawdziwe. Myślę, że nie jest samotny, tylko zawiedziony.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.14 15:13  •  Wielka czerwona skała - Page 6 Empty Re: Wielka czerwona skała
- Ah, o to ci chodziło, mój błąd. Ale ja mówiłem o czymś innym. Jedna owca zamknięta w zagrodzie jest uwięziona, tak? A czy gdy będzie ich tam więcej to będą wolne? - chwilę pomilczał.
- Gdy mówiłaś o szklanym kloszu nie widziałem kogoś odciętego od reszty, kogoś kto nie ma nic ciekawego w życiu, tylko raczej osobę, która osiągnęła co chciała, ale potem zdała sobie sprawę, że to był błąd. Kogoś kto sam jest w jednej większej klatce i śmieje się z reszty w mniejszej klatce, że to on jest wolny, a oni nie. Dobro i zło nie są pod kloszem, tylko to one tworzą klosz, tą zagrodę, w której wszyscy są uwięzieni. Ale czy ucieczka z tej klatki jest wolnością? Jeśli jedna osoba jest wolna, a cała reszta zamknięta, to kto tak na prawdę jest wolny? - pomyślał nad tym co przed chwilą powiedział.
Dziewczyna patrzyła w przestrzeń jakby ktoś kogo CCORD nie widział się tam znajdował.
- Mówisz o gubieniu się w stadzie jako najtrudniejszym rodzaju samotności. Ale czy nie jest gorzej nie móc znaleźć się w tym stadzie? Obserwować wszystko z góry, chcieć zejść ale nie dawać rady? - zapytał.
- Jeśli Bóg chciał mieć towarzystwo, powinien był stworzyć kogoś równego sobie. Nie jest dziwnym, że grupa słabszych jednostek nie będzie chciała żyć pod jarzmem silniejszego, więc obrócą się przeciw niemu. To nie może być dobre gdy własne dzieci obracają się przeciw rodzicowi, komuś kto ich stworzył. Co było nieuniknione w przypadku ludzi, bo to na prawdę parszywe istoty. Ludzie pragną siły, nie chcą żeby ktoś nad nimi panował, żeby był ponad nimi. Oczywiście Bóg mógłby zniszczyć całe życie w mgnieniu oka, ale czy o to mu chodziło? Stworzyć ludzi, którzy są dla niego jak mrówki jeśli nie gorzej, poczekać aż obrócą się przeciw niemu a potem ich zgładzić, co tylko zwiększyłoby nienawiść? Oczywiście nie ma co mówić o nienawiści, skoro by ich nie było, mam nadzieję że zrozumiesz. Wiem, że Bóg kocha ludzi, bo gdyby miał ich za wrogów, już by ich tu nie było. Ale nie jest jednym z nich, nie może zejść z nimi i razem z nimi się pośmiać, ponieważ naturalnie każdy człowiek traktuje go jak kogoś o wiele wyższego, potężniejszego, a żeby czuć się na prawdę rozluźnionym trzeba rozmawiać z kimś kogo nie ma się za lepszego. Nie wiem czy to zrozumiesz, ale potraktuję to jak zabawę dziecka z dorosłym. Starszy człowiek wymaga szacunku, dziecko nie będzie go traktowało jak kumpla, nie będzie wołało do niego po imieniu, czy odszczekiwało. Oczywiście można się przyzwyczaić, ale w przypadku Boga to jest o wiele większa różnica. - nie był pewny czy czegoś nie pokręcił, miał nadzieję że powiedział to zrozumiale.
Teraz patrzył na dziewczynę czekając na odpowiedź.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.14 20:42  •  Wielka czerwona skała - Page 6 Empty Re: Wielka czerwona skała
- Pokręciłeś - sapnęła po czym znów pokręciła głową z rezygnacją. - Mówiąc o trudniejszej samotności, miałam na myśli, że człowiek jest samotny pomimo towarzystwa innych ludzi, pomimo tłumu. W tłumie każdy jest anonimowy.
To powiedziawszy podniosła się z ziemi i otrzepała. Zmarszczyła brwi słysząc, że ludzie to parszywe istoty i, że panowanie Boga nazwał jarzmem. Spojrzała na mężczyznę z góry.
- Czy rządy dobrego króla, który dba o swoich poddanych nazwałbyś jarzmem? Oczywiście, że nie. Jednak jeśli chodzi o Boga zaczynacie nazywać tę samą relację jarzmem. Bo wymaga? Głodnych nakarmić, nagich przyodziać, bezdomnych pod dach przygarnąć? To tak wiele? Król wymaga daniny, a będzie nazywany dobrym. Bóg wymaga dobroci, a będzie nazywany złym. Przemyśl sobie raz jeszcze, co powiedziałam o tworzeniu nieidealnych ludzi, może zrozumiesz co miałam na myśli. Poza tym przemyśl sobie co mówisz. Bóg jest wszechmogący, może patrzeć z góry i może zejść na dół. Raz już to zresztą zrobił.
To powiedziawszy odwróciła się po czym zatrzepotała skrzydłami.
- Muszę już iść. Obowiązek wzywa. - W kilka chwil później wzbiła się w powietrze na niebiesko hiacyntowych skrzydłach i rozmyła się w przestworzach.

zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.14 20:53  •  Wielka czerwona skała - Page 6 Empty Re: Wielka czerwona skała
Pominął pierwsze zaprzeczenie, bo zdawał sobie sprawę z tego co miała na myśli.
- Moja wina, zły dobór słów. Miałem na myśli, że ludzie nie lubią być nikomu posłuszni. Dopóki dostają jest dobrze, ale gdy to oni mają coś zrobić zaczynają się problemy. - dobrze rozumiał co ma na myśli, po prostu nie podzielał wszystkich jej poglądów. Dla anioła Bóg był idealny, bez żadnej skazy, ale dla niego było trochę inaczej.
Zanim Szatejel odleciała powiedział do niej:
- Widzę, że nie jesteś aż tak małomówna jak myślałem.
Gdy już jej nie było powiedział, tym razem do siebie.
- Oh, czy ja właśnie dostałem... Kosza? - Zaśmiał się do samego siebie. To nie był dobry znak.
Ze względu na to, że został sam nie miał zamiaru tu siedzieć, więc poszedł w pierwszym lepszym kierunku wskazanym przez dziewczynę.
z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.14 22:22  •  Wielka czerwona skała - Page 6 Empty Re: Wielka czerwona skała
Auraya od ponad ośmiu godzin siedzi w jednym miejscu i ani drgnie. Jej ciało całkowicie jej odmówiło posłuszeństwa, a każdy ruch sprawiał ból nie do wytrzymania. Nawet nie miała siły krzyczeć. Gardło zaschło jej całkowicie, a krew wypijana z rozciętej wargi już nie wystarczała jej jako napój. Potrzebowała wody, ale gdzie ma ją znaleźć, kiedy wokół panuje tylko ciemność, a jedyne, co dotyka jej skóry to piasek, który jest wszechobecny oraz zimna, twarda skała o którą jest oparta.
~ Boli. Mamusiu. Tak bardzo boli...~ pomyślała całkiem wyczerpana i ponownie przygryzła wargę licząc na choć kilka kropel cieczy która mogłaby jej uratować życie. Nic. Jedyne co poczuła, to piasek który strzelił cichutko pomiędzy zębami.
Odchyliła głowę i oparła ją o szorstką powierzchnie. Robiło się coraz zimniej, a cienki, porwany materiał nie był w stanie uchronić jej przed chłodem. Gdyby chociaż mogła się ruszyć... Schowałaby się gdzieś... Jednak nie. Jej ciało jest już prawie martwe. Nie ma już czego ratować. Rany, które miała na całym ciele zaczynały powoli ropieć, doprowadzając ją do szaleństwa. Wyłaby z bólu, gdyby tylko mogła. Jednak nie może. Jedyne, co jej pozostało, to siedzieć tutaj, umierać powolną śmiercią i wpatrywać się w ciemność.
Jej ukochana maskotka, biały pacynkowy królik spadł z niej kolan na piasek, a po policzku dziewczynki spłynęła łza.
~ Mamusiu... Już nie boli... ~ pomyślała, powoli zamykając oczy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.14 22:40  •  Wielka czerwona skała - Page 6 Empty Re: Wielka czerwona skała
Wielkie bydle znajdowało się w okolicy i złowieszczo pobłyskiwało fioletowymi ślepiami. Drapieżnik wielkości konia zmierzał w tę stronę wiedziony zapachem krwi. Miron już z daleka zwietrzył ten zapach, nie był co prawda głodny, nie o to chodziło. Był po prostu zainteresowany, większość drapieżników ma właśnie taki instynkt, gdy wyczuwa krew pojawia się od razu zainteresowanie. Zwłaszcza, gdy Hyena to zwierze padlinożerne. Sam w sobie Hyen jest też dość leniwy i zapewne wolałby dorwać jakąś słabą sztukę niż uganiać się za zdrowym i silnym stworzeniem. Z drugiej zaś strony Hyen zawsze miał przy sobie coś, co nadawało się do zjedzenia. Czy to kość czy suszone mięso, bukłak z wodą też zawsze przy sobie miał, choć niewiele.
W końcu to dostrzegł. To, co go tutaj zwabiło. Czy to było dziecko? Miron już dłuższy czas nie jadł młodego mięsa, ale z drugiej strony zawsze miewał z tego powodu wyrzuty sumienia. Niezwykle śmieszne rozdarcie wewnętrzne pomiędzy gustem kulinarnym a sumieniem. Drapieżnik wydał z siebie charakterystyczny chichot i "przytruchtał" do wydawać by się mogło zmarłego dziecka, ale Wymordowany szybko zorientował się, że dziewczynka jeszcze żyje. Trącił ją łapą żeby się upewnić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.14 23:00  •  Wielka czerwona skała - Page 6 Empty Re: Wielka czerwona skała
Wymordowana już całkowicie poddała się temu, co miało się za niedługo stać. Kwasy powoli zaczynała wyżerać jej ściany żołądka, sprawiając, że miała ochotę zeżreć swoje własne ciało. Ale to już nie miało znaczenia. Jeszcze chwila, jeszcze moment i będzie po wszystkim. Przestanie boleć.
Nagle usłyszała dziwny, wręcz przerażający dźwięk nadchodzący z naprzeciwka. Uchyliła niewidome oczy i po chwili ponownie je zamknęła, gdyż nie miała siły utrzymać powiek w górze. Nie była w stanie stwierdzić co się do niej właśnie zbliża. Dźwięk dawał jej znać, skąd zbliża się zwierze, jednak nic nie było w stanie pomóc jej stwierdzić co dokładnie się zbliża. Aura, wsłuchując się w chichot stwierdziła, że to na pewno nic dobrego. Cokolwiek to było, zbliżało się. Dziecko zadrżało, zarówno z zimna jak i z przerażenia. Czy to znaczy, że zamiast umrzeć w spokoju, stanie się żarciem dla jakiegoś wygłodniałego stworzenia?
Nagle poczuła, że zwierze ją trąca łapą. Niby nic wielkiego, ale dla jej słabego ciała, było to jak uderzenie ciężarówki. Jęknęła cichutko, i osunęła się delikatnie na twardy piasek który wlazł jej w zadrapania i tylko pogorszył sprawę i sprawił, że dziecko prawie straciło przytomność.
Dotykanie jej jest jednak niebezpieczne. Fala bólu powędrowała w stronę jego łapy a następnie rozeszła się po całym ciele, wywołując nieprzyjemne uczucie. Nie zrobiła tego specjalnie, jej ciało samo zareagowało. Niestety, to wcale nie ulżyło cierpieniom Aurayi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 23 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 14 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach