Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 05.03.17 22:27  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] - Page 2 Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
.......Pudel kiwnął krótko głową, przyjmując do wiadomości fakt odnośnie nieszczęśników, którzy mieli pecha napotkać na swojej drodze wojowniczego Charta. Z drugiej strony on sam pchał ręce między zęby Hitoshi'ego całkowicie dobrowolnie. Żeby tylko nie stracił przypadkiem przez to palców, tudzież czegoś więcej. Miał jednak nadzieję, że mężczyzna powstrzyma swoje mordercze instynkty, inaczej mógłby pojawić się niezły problem. Zresztą ten problem stał się całkiem realny, gdy Chrisowi została bezpardonowo odebrana przestrzeń osobista. Był tchórzofretką pospolitą, a jednocześnie zdawał się być czasem na bakier z instynktem samozachowawczym. Niebezpieczna mieszanka, szczególnie w takich sytuacjach.
- Zobaczę, co da się zrobić. Szkoda, żebyś potknął się o zbyt szeroką nogawkę - rzucił, teraz walcząc nie tylko z chęcią ugryzienia go w nos, ale też położenia ręki na jego klatce piersiowej i odepchnięcia; wątpił jednak, by Chart dobrze to przyjął.
Gdy Hitoshi odsunął się, Pudel wypuścił z lekkim sykiem powietrze z płuc w krótkotrwałym wyrazie ulgi, po czym posłał mu spojrzenie spode łba. Niespecjalnie lubił takie zagrywki, ale wolał o tym nie wspominać, bo pewnie ten uparty osobnik od razu zacząłby to wykorzystywać. Tak na przekór i na złość. Po pewnym czasie można by się do tego przyzwyczaić, ale z drugiej strony Skoczek nie chciał nadmiernie kusić losu. W końcu i tak pracował z szaloną bandą szumowin, szubrawców oraz krwiożerczych bestii, a oni wszyscy potrafili w brawurowy sposób tracić kontrolę. A pewne sprzeczne z logiką odruchy Chrisa nasilały się, gdy ktoś zbyt długo próbował na niego naciskać.
Na szczęście jednak wędrówka po korytarzach DOGS uspokoiła nieco paranoicznego sekretarza i przygotowała do kontynuacji rozmowy z opornym towarzyszem. Choć niekoniecznie planował aż tak bezpośrednie zwrócenie się do Charta, jednak jak zwykle ugryzł się w język dopiero po szkodzie. No cóż, co się stało, to się nie odstanie.
- Ciesz się, że się o ciebie martwię. Może i zaplamisz nieco koszulkę krwią, ale przynajmniej się nie przeziębisz- uciął, gwałtownie odwracając głowę w drugą stronę.
Sam był stosunkowo towarzyskim stworzeniem. Owszem, zdarzały się momenty, kiedy wolał siedzieć sam w pokoju albo wybrać się na obchód bez żadnej dodatkowej osoby, ale generalnie był typem chętnie nawiązującym nowe znajomości. Bycia gadułą zarówno mu to ułatwiało, jak i poniekąd utrudniało.
- Obieżyświat? - rzucił z lekkim przekąsem. - Zdradzisz mi w takim razie dokąd planujesz się udać, czy traktujesz to jako tajemnicę państwową?
Oj. Coś za mocno zaczyna ciebie ciągnąć za język, Pudlu i nakłaniać do drobnych złośliwości. Uważaj, bo jeszcze Chart zechce ci go obciąć.
Z drugiej strony, taka to już była jego praca. Musiał, a także chciał wiedzieć, żeby mieć możliwość przygotowania się na różne okoliczności. A jak nie po dobroci, to po złości. Zawsze mógł zacząć po prostu śledzić Hitoshi'ego, choć to zapewne nie byłoby najmądrzejszym pomysłem na świecie. Tudzież po prostu rozciągnąłby trochę bardziej swoją siatkę informatorów. Jednocześnie nie chciał zbytnio ograniczać swobody drugiemu mężczyźnie, ale wolałby jednak widzieć go częściej niż raz na kilka miesięcy i to w dodatku po uporczywych gonitwach.
- Smacznego - powiedział najpierw, obserwując spokojnie jedzącego Charta (w tych okolicznościach prawdopodobieństwo obudzenia się w nim żądzy mordu było w pewnym stopniu mniejsze, zresztą dotychczasowo nie mógł zbyt wiele zarzucić jego zachowaniu). - Wychodzę z siedziby, Hitoshi. Nawet stosunkowo często. Trzeba kontaktować się z informatorami, załatwiać towary z przemytu, a także kontrolować przebieg pewnych plotek. W polowaniach raczej nie biorę udziału, chyba że po zmianie formy. Wtedy nie mam już aż takich skłonności do potykania się o każdą możliwą powierzchnię.
Chwycił  swój kubek zapełniony herbatą i upił z niej łyk, prawie parząc sobie przy tym język. Parsknął cicho, próbując pozbyć się niemiłego uczucia, po czym ponownie skoncentrował wzrok na towarzyszu.
- To jak, mam szansę na podkradnięcie ci jedzenia, czy też raczej użresz mnie za próbę? - powiedział, unosząc przy tym lekko brwi.
Nie zamierzał skubnąć dużo, ale zapach przypomniał mu, że ostatnio zaniedbał nieco kwestię jedzenia. No cóż, zdarza się przy natłoku roboty.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.03.17 19:59  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] - Page 2 Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
Hitoshi obserwował uważnie Pudla, który w jego mniemaniu przykładał zbyt dużą wagę do jego samopoczucia. Ciekaw był czy faktycznie interesował się z poczucia przynależności Charta do gangu czy może własnej inicjatywy. W to w drugie wątpił, gdyż uważał, że każdy Wymordowany to parszywa świnia, która tylko czeka, aby wyrwać drugiemu serce z klatki piersiowej. Oceniał wszystkich własną miarą. Sam zawsze czujny, skupiony i gotów do zabicia. Nawet teraz śledził uważnie każdy ruch Skoczka, jak gdyby czekał na niewłaściwe posunięcie z jego strony aby mieć pretekst do zaatakowania go.
Nie jestem ofiarą losu. Nie potykam się o własne nogi — Pudel coś o tym wiedział, gdyż z impetem na niego wpadł. Cholerna łamaga.
Nie wierzę, że się o mnie martwisz, więc przestańmy udawać jakby tak było — prychnął, palcami czochrając sobie przez chwilę czarną grzywkę. Pieprzone włosy nigdy nie układały się tak, jak sobie tego życzył.
Jadł pospiesznie, będąc głodnym jak wilk. Nie jadł ciepłego posiłku dobre kilka dnia, dlatego porcja królika idealnie wpisała się w jego potrzeby.
Słysząc nagłą ripostę, odstawił szybko tacę i dopadł go w kilku ruchach. Przygniótł go plecami do łóżka i zawisnął nad nim, jednak kompletnie nie dotykając go. Spoglądał uparcie, wyzywająco w jego oczy.
T-a-j-e-m-n-i-c-a — powiedział, sylabizując każdą literę. Czemu znowu złamał ich barierę? Dla utarcia nosa Chrisowi. Hitoshi był dość spostrzegawczy i za pierwszym razem zauważył nagłe spięcie mięśni chłopaka. Chciał to powtórzyć. Traktował to jako świetną zabawę, która zapewne dość szybko mu się znudzi, chyba, że jego obiekt wykaże się o cień interesujący. Na razie sprawdzał Skoczka, zastanawiał się jak daleko może się posunąć i na ile pozwolić. Przypuszczał, że chłopak posiada spore pokłady cierpliwości oraz doświadczenia w bytowaniu z podobnymi do niego.
Ucieknij. Zwiewaj gdzie pieprz rośnie. No dalej. Na co czekasz. Jestem niezrównoważony.
Nie odgryzę. — Jawne pozwolenie, no proszę. Podniósł się i siadł z powrotem na łóżku. Tym razem po turecku i podsunął talerz chłopakowi. Chris musiał wiedzieć, że Hitoshi nie był zbyt cierpliwi, a wszelkie przywileje mijały szybciej niż zeszłoroczny śnieg. Sam palcami dzióbał w jedzeniu, stawiając talerz między nich dwóch. Gryzł mięso, obserwując sylwetkę chłopaka. Dawał pół na pół, że ten skuli ogon i zwieje gdzie pieprz rośnie. Nie przejąłby się tym jakoś szczególnie, w końcu więcej jedzenie zostałoby dla niego. Uparcie świdrował go wzrokiem.
Jedz. Stygnie — powiedział przeżuwając kolejny kęs. Mięso było suche i mdłe. Jednak i tak uważał, że jest to najlepszy królik jakiego jadł do tej pory. Popijał co rusz jedzenie lichą herbatą, która swoją drogą smakowała jak szczyny. Wolał nie wnikać skąd DOGS posiada podobnej jakości substancję, gdyż obawiał się, że może to kończyć się odruchem wymiotnym. Chociaż...
Jakby się dłużej zastanowić w swoim życiu miał wiele obrzydliwych rzeczy w ustach...
Wychodzisz z siedziby, to ciekawe. Sądziłem, że jesteś kanapowym psem — rzucił bez cienia złośliwości. Chyba. — Zmieniasz formę? W co? — zapytał. Sam nie wiedział skąd to nagłe zainteresowanie osobą Skoczka. Chart raczej nie był typem osoby, która chętnie wdawała się w jakiekolwiek dyskusję czy na siłę starała się podtrzymać rozmowę. Był z tych gburów i wrednych buców.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.03.17 16:48  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] - Page 2 Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
......Naprawdę powinien nauczyć gryźć się w język, ale nie. Oczywiście zawsze musiał chlapnąć o to słowo lub dwa za dużo, a potem miał z tego tytułu problemy. Nie dość, że los lubił kopać go po dupie, to jeszcze on sam dobrowolnie sprowadzał na siebie kłopoty, a potem musiał jakoś to odkręcać. Co prawda, w bardzo ogólnej teorii można było założyć, że Hitoshi go nie zabije, ale z drugiej strony... na Desperacji praktyka wyglądała zupełnie inaczej, niezależnie od tego, czy należało się do gangu, czy też nie. Tak więc, chociaż faktycznie Pudel miał już niejednokrotnie do czynienia z podobnymi sytuacjami, to i tak były one dla niego stosunkowo stresujące. Choć ledwo dostrzegł zarys ruchu Charta, to jednak wystarczyło to, by odruchowo podczas spadania zasłonił szyję lewym przedramieniem, zgięty łokieć kierując w stronę klatki piersiowej mężczyzny. Źrenice rozszerzyły się, gdy adrenalina ponownie wypełniła żyły Pudla. Serce, które na chwilę zgubiło swój rytm, teraz zaczęło bić w przyspieszonym tempie. Mięśnie napięły się, szykując się do starcia, a w niebieskich ślepiach było widać strach pomieszany z dziwnego rodzaju determinacją. Nie lubił tego, a jednocześnie nie mógł powstrzymać lęku. Odruchowo wkradał się do jego żył, cicho nakazując mu ucieczkę.
Tchórz.
A tchórz to najniebezpieczniejsza istota na ziemi, jeśli zablokuje mu się możliwość wycofania. Dlatego Chris zacisnął zęby, łypiąc spode łba na Hitoshi'ego, wolną dłoń zwijając w pięść i wbijając paznokcie w miękką skórę, by ocucić się w ten sposób. Uspokoić. Powietrze z sykiem wydostało się z jego ust, gdy starał się unormować swój oddech.
- Jak na tak zdystansowanego osobnika, dość często łamiesz przestrzeń osobistą innych ludzi - nagle zaschło mu w gardle, więc odkaszlnął cicho. - W końcu i tak się dowiem. Chociażby z kolejnego raportu.
Czy gdyby miał możliwość ucieczki, wykorzystałby ją? Zapewne nie, a przynajmniej nie w tej sytuacji. Tutaj musiał pokazać, że nie odpuści. Więc pozostawał na miejscu bez względu na inne czynniki. Przecież w ostateczności potrafiłby się obronić. No, powiedzmy, że potrafiłby, bo w walce wręcz nie był kompletną łamagą. A przynajmniej dopóki walczył na bliski dystans, bo kwestia samego podejścia do przeciwnika była już gorsza. Teraz jednak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to był sprawdzian. Droczenie się. A jeśli ugnie zbyt mocno kark, to Hitoshi po prostu mu go przetrąci. Tyle będzie ze współpracy, jeśli zostanie uznany za słabego.
Gdy Chart cofnął się, spięte mięśnie Chrisa rozluźniły się, a on sam, krzywiąc się nieco, wrócił do siadu, pocierając nieco nerwowym gestem kark. Zamilkł na chwilę, jednak gdyby samo wystraszenie go wystarczyło do tego, by przerwać jego słowotoki, to byłby pewnie znacznie mniej irytujący dla innych. A tak, chcąc, czy też nie chcąc, mimo wszystko musieli się z nim męczyć. Owszem, Pudel otarł się już o parę naprawdę groźnych sytuacji z innymi Psami, ale jego determinacją na dłuższą metę praktycznie nie można było zachwiać.
- Miło z twojej strony - rzucił, ostrożnie biorąc się za pierwszy kawałek, zupełnie jakby oczekiwał, że zwiadowca zmieni jednak zdanie.
W reakcji na to przeszywające spojrzenie zadarł jedynie nieco wyżej głowę do góry, mrużąc jednocześnie niebieskie ślepia. Obudziły się w nim pewne resztki często deptanej dumy. Dlatego zaczął jeść swobodniej, dochodząc do wniosku, że powinien korzystać z aktualnej sytuacji, póki może. Szybko wpadał w panikę, ale też szybko odzyskiwał kontrolę nad lękiem, by pod wpływem jakiegoś bodźca znów ją stracić. Zamknięte i nieznośne koło, jednak przyzwyczaił się już do tego.
- Hmh. Nawet kanapowy pies ma zęby i wilka we krwi - powiedział, upijając łyk herbaty i czekając, aż słaby, gorzki smak rozleje się po jego języku. - W ptaka. Konkretnie, to chyba harpia wielka, chociaż mogę się mylić. Słaby ze mnie ornitolog. A jak jest w twoim wypadku?
Bystre spojrzenie Chrisa ponownie skupiło się na twarzy towarzysza, jednak po chwili uciekło gdzieś wgłąb pokoju, studiując uważnie jego zawartość.
- Jaki masz cel, Hitoshi? - spytał się nagle, chociaż chyba nawet nie oczekiwał odpowiedzi.
Najwyraźniej jednak coś chodziło mu po głowie i nie dawało większego spokoju.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.17 20:26  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] - Page 2 Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
Faktycznie dla własnego komfortu psychicznego oraz fizycznego powinien częściej się gryźć w język, zwłaszcza w towarzystwie nadpobudliwego Charta.  Hitoshi posiadał znikomą tolerancję na podobne wyskoki i o ile znosił obecność Skoczka w siedzibie, to poza nią nie mógł ręczyć, że nie przytrafi się mu nic złego. Byłoby mu niesamowicie przykro gdyby coś tak miłej osobie jak Chris, stałoby się coś nieprzyjemnego...
Hitoshi znęcał się jawnie nad nim, sprawdzając każdy odruch chłopaka. Z satysfakcją pochłaniał rozszerzone źrenice i wstrzymany na sekundę oddech. Podobało mu się to, cholernie. Niczym zaaferowane dziecko przyglądał się temu jakże ciekawemu zjawisku, zastanawiając się przez chwilę jakby zareagował gdyby posunął się dalej. Tak daleko jak w laboratoriach Spec.
Tylko twoją —  Bo ciekawie na mnie reagujesz. Pomyślał, wolno podnosząc się ze Skoczka. Hitoshi i może był nieobliczany i sprzeczny we własnych działaniach, jednak uważny obserwator zauważyłby w nich swoisty schemat, którego uparcie się trzymał. Bezpośredni kontakt ze Skoczkiem nie trwał długo, wręcz przeciwnie — liczyła się jedynie reakcja drugiej ze stron, a potem nagle wycofywał się. Osiągał swój limit, kres, gdzie jego przestrzeń mocno zostawała na ruszona.
Kto powiedział, że powiem wtedy prawdę? Mam swoje sprawy do załatwienia, w których gang nie musi brać udziału, prawda, Pudlu? — zapytał, przekrzywiając głowę w bok i uparcie się przypatrując chłopakowi. Sięgał palcami po kawałeczki królika, które wpychał sobie do ust, a następnie zagryzał je chlebem.
Spokojnym spojrzeniem przesuwał leniwie po dłoni, którą podbierał mu z talerza królika. Ukrył ciemne jak noc oczy pod długą grzywką, delektując się suchym mięsem. Przestał zwracać jakąś szczególną uwagę na Chrisa i zajął się swym daniem, w międzyczasie siorbając lichą herbatę. Smakowała dziwnie. Z jednej strony jak woda z prania po brudnej koszulce, a z drugiej zachowywała naturalny smak czarnej herbaty. Zamlaskał parę razy upewniając się, że z jego kubkami smakowymi jest wszystko w porządku.
Dobrze wiesz,  że uprzejmość nijak się mnie trzyma — odburknął, dojadając kromkę chleba. Pozostawił trochę jedzenia na talerzu, aby Black bez większych krępacji i podchodów zjadł spokojnie. Odsunął się maksymalnie od niego, opierając się plecami o twarde drewniane oparcie.
Tak, nawet ty? — Złośliwy uśmiech.
Jesteś dziwakiem, weź się uspokój.
Nie.
A powinieneś.

Rozsądek podpowiadał mu, że swoim zachowaniem zyska jeszcze większe grono anty fanów, jednak pokręcony temperament Charta nie bardzo przyjmował podobną krytykę. Nie potrafił się zmienić, a może nawet nie chciał. Tortury i zamknięcie w ciemnościach przez kilka lat w laboratorium zrobiło z niego dzikie, wiecznie czujne zwierze, które tylko czasem  przejawiało bardziej świadome, ludzkie zachowania.
W moim? Nie wiem, chyba żadne. Nie posiadam zwierzęcej formy, trochę się zniekształcam — powiedział. No cóż, bo jak nazwać wyrastające z pleców wielkie skrzydło porośnięte w grube, zatrute kolce, które stanowi dla niego swoistą tarczę.
Wypił do końca herbatę, odstawił kubek na blat stołu z cichym brzdękiem. Aby zająć ręce, dorwał się do ponownego ostrzenia i czyszczenia swej broni. Pamiętał w jakich okolicznościach ją zdobył. Ile musiał się namęczyć i jak mocno przegryźć tętnice tamtemu, aby ją wyszarpać ostatecznie z zesztywniałych palców, które niczym stalowa obręcz oplotły się wokół rękojeści. Pieprzona plaga.
Żadnego — odparł zgodnie z prawdą, chociaż spodziewając się po nim szczerych odpowiedzi Pudel mógł mieć wątpliwości. Hitoshi nie miał powodów by kłamać w tym zakresie. Nie posiadał niczego, ani nikogo dla kogo mógłby się jakoś starać. Żył dla siebie, dla krwi, dla żądzy zabijania, która obudził się w nim wraz z skrzywieniem jakiego doznał przez naukowców. O swojej przeszłości nawet nie wspominał, nie widział w tym najmniejszego sensu. Po tamtym okresie pozostało jedynie imię i nazwisko, które coraz częściej mu mocno przeszkadzało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.17 20:11  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] - Page 2 Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
......Przykro. Tak, niewątpliwie byłoby przykro, gdyby Chris oberwał nieco za mocno, Cóż, Pudel zdawał sobie sprawę z tego, że często podpadał innym Psom, ale z drugiej strony można było pozazdrościć mu determinacji. W gruncie rzeczy był osobą pełną dziwnych sprzeczności. Być może miałoby to urok w normalnym świecie, ale nie w czasach post-apokalipsy. Więc chcąc nie chcąc mówi się trudno i płynie się dalej. Tudzież idzie, jednak to również nie zawsze dobrze mu wychodziło.
Tak czy owak teraz bardziej musiał skupić się na swoim nieprzewidywalnym towarzyszu. To, co dla Hitoshi'ego było zabawą, niekoniecznie podobało się Pudlowi. Nie był specjalnym fanem nagłych skoków adrenaliny, poza tym też miał swoje granice, których nie miał ochoty przekraczać.
- Mam czuć się zaszczycony? - mruknął z dużą dozą przekąsu w głosie. - Czy raczej zacząć się martwić?
W sumie na to raczej było już za późno. Wątpił w swoje zdolności aktorskie i wiedział, że każdą, dosłownie każdą odczuwaną aktualnie emocję można dostrzec na jego twarzy. Poza tym w zależności od sytuacji i uczuć, zapach również zmieniał się. Nawet Chris, który był bardziej nastawiony na używanie zmysłu wzroku, niźli węchu, doskonale o tym wiedział.
- Jednak twoje sprawy mogą kolidować ze sprawami gangu, Charcie - odpowiedział, najwyraźniej nie mając zbytniej ochoty na oddanie pola w utarczkach słownych.
Na pewno jego wypowiedzi miały mniejszą siłę przebicia, ale nie zamierzał siedzieć cicho niczym mysz pod miotłą. Okropna była z niego gaduła, niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajdował. Chociaż akurat teraz zamilkł, głównie z tego powodu, że zajął się jedzeniem. Zachował pewne resztki kultury osobistej, dlatego nie mówił z pełnymi ustami. Z tego też powodu nie skomentował słów Hitoshi'ego odnośnie uprzejmości. Wykorzystał za to okazję, by w względnym spokoju dokończyć posiłek, a także dopić herbatę.
Słysząc złośliwość towarzysza uniósł jedynie brwi, a w jego oczach pojawiły się nagle iskry rozbawienia.
Nie wiesz, kiedy przestać. Prawda?
Pudel uniósł dumnie głowę do góry i wydął wargi w parodii rozbawienia.
- Ranisz moje uczucia, Hitoshi - mruknął, przykładając dłoń do swojej klatki piersiowej. - Nawet niepozorny chihuahua potrafi boleśnie ugryźć, a co dopiero Pudel.
Chrisa ciężko było zrazić do kogokolwiek. Często dostrzegał, tudzież rozumiał znacznie więcej, niż podejrzewano. Posiadał elastyczne poczucie moralności, a w dodatku ciężko było zrobić z niego wroga. No, powiedzmy, że ciężko. Z tym bywało różnie, czasami pewne osoby intuicyjnie wzbudzały w nim niechęć.
- Zniekształcasz? - przekręcił z zaciekawieniem głowę, zupełnie jakby próbował w ten subtelny sposób zachęcić go do mówienia.
Śmiechu warte. Szczerze wątpił, by Chart chętnie dzielił się informacjami na swój temat, ale przecież nie zaszkodzi spróbować. Co prawda Opętany czuł się trochę nieswojo z faktem, że towarzysz zabrał się za ostrzenie broni, ale przecież nie będzie zgłaszał żadnych pretensji.
- Żadnego - powtórzył cicho, z namysłem przesuwając wzrokiem po kusarigamie. - Satysfakcjonuje to ciebie?
Zaraz po wypowiedzeniu tych słów sekretarz skrzywił się, wątpiąc, by zostały zbyt przychylnie odebrane. Odstawił na bok tacę, wytarł ręce i wstał, chwytając w dłoń butelkę z alkoholem i materiały służące za bandaże. Miał nadzieję, że odwróci tym samym uwagę swojego towarzysza od wcześniejszej odpowiedzi. Nie byli na aż tak wysokim stopniu zażyłości, by zadawać takie pytania.
- Zacznę od rany na barku - powiedział, gestem nakazując, by odwrócił się plecami w jego stronę. - Będzie mocno szczypać.
No nie gadaj, Sherlocku. Kto by się sam domyślił takiej oczywistości.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.17 15:01  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] - Page 2 Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
Faktycznie Pudel mógł poszczycić się sporą dawką determinacji. Upór z jakim działał, wywoływał w Charcie swoiste ukłucie zadowolenia. Jakby Chris potwierdzał swoją wartość i siłę przebicia w gangu. Hitoshi lubił kiedy ktoś posiadał wolę walki. Automatycznie zyskiwał u niego cztery punkty na dziesięć w szacunku. W końcu wszystkimi gardził, a cztery punkty to nie byle co. Nawet Wilczur, nie posiadał tak wielu, jakby mogło się wydawać. Ten posiadał inną skalę i inną walutę, którą lepiej nie warto było tłumaczyć na głos, gdyż tak jak za każdym razem mogłoby to brzmieć, jak pseudo bełkot szaleńca.
To drugie — powiedział z upiornym uśmiechem.  Szczerzył się rzadko, a kiedy usta przybierały coś w rodzaju uśmiechu zazwyczaj zwiastowało to nieszczęście. Hitoshi wówczas padał ofiarą szaleństwa, wirusa x. A wtedy nikt nie był wstanie go okiełznać. Przerażający śmiech niósł się echem wraz z krzykami jego ofiar. Krzyk był kojący. Krzyk pozwalał mu żyć.
— Jednak twoje sprawy mogą kolidować ze sprawami gangu, Charcie
Jednak to nie interesuje mnie — odparł bezczelnie, nie kryjąc się z własną arogancją. Czy obawiał się, że jego lojalność może być poddana wątpliwym opiniom? Nie. Wyrzucą go, to go wyrzucą. Płakać za DOGS nie zamierzał, Zresztą jak za nikim. Był samowystarczalny. Chociaż przynależność do gangu dawała mu spore odciążenie w postaci: wiecznego poszukiwania dachu nad głową i stałego posiłku, o który nie musiał się martwić. Stał się przez to nieco marudny i bardziej upierdliwy niż zazwyczaj. Rozwydrzona bestia na garnuszku Psiarni.
Niepozorny chihuahua. — Zaśmiał się gorzko. — Jedynie dużo szczeka, a wcale nie kąsa. Niektórych natura nie obdarzyła darem do zabijania. Gryzienie masz zapisane we krwi. Masz, Chris? — zapytał, ponosząc brew do góry. To oczywiste, że kpił. Faktycznie, Hitoshi nigdy nie wiedział kiedy przestać. Był niczym nakręcona zabawka, która uspokoiła się  wraz z wykorzystaniem energii
w kole zamachowym za pomocą specjalnej korby.
Kiedy padło kolejne pytanie, Chart wcale nie wyglądał na jeszcze bardziej rozmownego. Grymas i niechęć na jego twarzy wręcz dało się odczytać na pierwszy rzut oka. Nawet osoba mająca spore problemy z odgadywaniem emocji — podobnie jak Hitoshi — zorientowałaby jak bardzo jest mu to pytanie w niesmak. No, ale cóż. Padło. A gaduła najwyraźniej najedzona nabrała większej pewności siebie i odwagi. Po cholerę się z nim dzielił jedzeniem, aby teraz jeszcze ten go dręczył pytaniami? Czy to podlegało pod zdawanie raportu?
Czy to ważne? — zapytał, ale nic więcej nie odpowiedział. Po co mówić o takich rzeczach. On dawno przestał zastanawiać się nad własnym sensem istnienia. Przeżywał dzień i zamykał oczy z taką myślą, że to może być ostatni raz kiedy ujrzy znowu niebo.
Kiedy dostrzegł w dłoni Pudla bandaże mimowolnie odetchnął z ulgą, że porzucili niekomfortowy temat. Ich relacja nie była bliska - poza spotkaniem z podłogą, której razem doświadczyli - aby mówić otwarcie o takich rzeczach. Zresztą, Chart nigdy nie rozmawiał z  nikim o podobnych sprawach. Pomijał je. W końcu szaleńcy nie rozwodzili się nad sensem życia. Brnęli przed siebie, ku śmierci i krwi. A Hitoshi nie odstawał od reguły.
Mhm — mruknął pod nosem, pijąc do końca lurowatą herbatę. Smakowała jak szczochy. I przypominała mu o żarciu w laboratorium. Odstawił ją na biurko i wpatrując się pustym wzrokiem w kubek, zaczął drżeć. Cichy śmiech rozniósł się po pokoju na wspomnienia morza krwi naukowców.
Strasznie dużo gadasz — zauważył ponownie, poważniejąc. Stłumił śmiech i tęsknotę za krwistą posoką i skupił się na rzeczywistości. — Pewnie nie masz dziewczyny i suszysz głowę innym. Znajdź sobie kogoś — rzucił niczym najlepszy przyjaciel szczerą radą. Co do szczerości jego słów, trzeba mieć było spory dystans.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.17 16:17  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] - Page 2 Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
......Chris uparcie ignorował swoistego uczucie niepokoju, które nakazywało mu zamknąć w końcu pysk i wyjść. Był mistrzem w robieniu wszystkiego na przekór samemu sobie i lekceważeniu cichych popiskiwań instynktu samozachowawczego. O ile w ten ogóle był on obecny, bo często Pudlowi zdarzało się go gubić, dodatkowo niekoniecznie miał wtedy ochotę zarządzać poszukiwania. Jest dobrze tak, jak jest obecnie. Nie zmieniało to jednak faktu, że miał białe (niepoetycko rzecz ujmując - tchórzliwe) serce. Dlatego regularnie mało co go nie tracił; stosunkowo często próbowało mu się wyrwać z piersi.
- Czuję się teraz pocieszony - mruknął, wzdrygając się krótko na widok uśmiechu Hitoshi'ego. - Rozważa...
Ugryzł się w język. Wypowiedź w stylu "rozważałeś kiedyś pracę jako klaun? Z tym uśmiechem stałbyś się przewodnim koszmarem dzieci" raczej nie zostałaby pozytywnie odebrana. Choć... różnie mogło być i właśnie to stanowiło sedno problemu. Pudel z doświadczenia wiedział, że potrafił bawić towarzystwo, o ile nie przekraczał pewnej istotnej granicy.
"Jednak to nie interesuje mnie".
A więc wracamy do punktu wyjścia. Sekretarz jednak nie poddawał się tak łatwo, więc ten temat niewątpliwie jeszcze wypłynie w przyszłych rozmowach. Chris miał świetną pamięć, a złapawszy jakąś sprawę, szedł za nią niczym pies gończy za tropem.
- A jeśli będzie odwrotnie? - rzucił Pudel, posyłając towarzyszowi pełne namysłu spojrzenie. - Jeśli to sprawy gangu będą kolidowały z twoimi?
To również nie było proste pytanie, jednak tej rozmowy raczej nie dało przeprowadzić się w prosty sposób. Co rusz sekretarz ciągnął niesfornego Charta za język, próbując nakłonić go do udzielenia większej ilości informacji. A przy okazji pojawiała się coraz większa ilość tematów, niektóre odbiegały od raportu, a inne były konieczne do wybadania gruntu i przygotowania się do kolejnych możliwych potyczek. Wiedział, że z Hitoshi'm nie będzie łatwo, dlatego już teraz sprawdzał ewentualne granice, by powiedzieć, na ile może sobie pozwolić. Zresztą, było to trudne zadanie, ponieważ mężczyzna co rusz reagował inaczej, niż podejrzewał Chris. Owszem, miał już pewien ogólny obraz jego zachowania i charakteru, jednak co jakiś czas Chart łamał pozornie ustalone już schematy. No cóż, nikt nigdy nie mówił, że praca Pudla będzie prosta.
- Czy mam gryzienie we krwi? - mimowolnie zaśmiał się cicho, chyba po raz pierwszy od początku ich spotkania. - Ciężko określić. Prędzej dziobanie.
Jego rozbawienie jednak szybko minęło. Można było wiele o nim powiedzieć, ale nie to, że jest ślepy. Zadane pytanie było... niestosowne, biorąc pod uwagę fakt, że w praktyce w ogóle się nie znali. Czasem jednak język Christophera był szybszy niż jego myśli, stąd różne, nie zawsze w pełni przyjemne sytuacje.
- Tak, ale nie ja powinienem zadać ci to pytanie - powiedział po chwili przerwy. - Przepraszam.
Wbrew pozorom Black potrafił przyznać się do błędu, co również odróżniało go od części Psów. Według niego nie była to słabość, a zaleta. Skoro jednak o słabościach mowa... kolejna zmiana w zachowaniu Charta ponownie obudziła niepokój w Pudlu. Irytujące uczucie, ale w miarę upływu czasu przyzwyczaił się do tych nagłych skoków swojego tętna, nawet jeśli nie było to specjalnie komfortowe.
- Wolałbyś, gdybym cały czas milczał? - jego gadulstwo standardowo było silniejsze od czegokolwiek innego. - Mam całe DOGS do dyspozycji, po co mi pojedyncza jednostka?
Pomijając fakt, że niekoniecznie miał nawyk do oglądania się za płcią przeciwną. Prędzej za własną, ale niekoniecznie miał ochotę informować o tym Charta. Nawet on pewne sprawy wolał zatrzymać dla siebie.
Po głębokim westchnięciu rozpoczął proces oczyszczania rany. Ruchy miał oszczędne, ale dokładne - by załatwić to jak najszybciej i przysporzyć jak najmniej bólu.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.04.17 14:29  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] - Page 2 Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
Hitoshi więcej nie odpowiedział na jego pytanie, ani zaczepki. Milczał, skupiając się na czyszczeniu swojej broni, o którą dbał jak o swój najcenniejszy skarb. Jak o dziecko. Naostrzona niczym brzytwa błyszczała mu w dłoniach. Chłopak przestał już liczyć ile zabił nią osób. I właśnie dlatego ukochał ją sobie najbardziej. Niebezpieczna broń dzierżona przez równie niebezpiecznego i szalonego typa, który nie cofał się przed strachem. Napierał gwałtownie naprzód i niszczył. Niszczył ludzi, domy, życie. Odbierał nadzieję i przynosił śmierć, wyłącznie dla własnego widzimisię.
Kiedy Skoczek postanowił oczyścić mu rany czujny wzrok Charta podążył za jego dłonią jakby sprawdzając czy trzyma w niej wacik. Uspokojony widokiem gazy, rozluźnił się. Na środek odkażający wpijający się w jego ranę nawet nie mruknął. Poczuł nieprzyjemne pieczenie, które wywołało na jego ustach uśmiech.
Ból.
Uwielbiał ból. Nauczył się przyjmować go oraz kochać. W końcu to zaszczepili w nim niebiescy, którzy z premedytacją majstrowali przy nim, aby tylko sprawdzić jak jego ciało zareaguje przez fakt regeneracji. Skoczek również mógł zauważyć, że rana, którą oglądał podczas jego prysznicu znacznie się zmniejszyła, ba, praktycznie jej nie było. Hitoshi nie dzielił się swoimi zdolnościami, nie widział potrzeby zdradzania swych asów w rękawie. W końcu chodziły o nim różne plotki — nie chciał ich niwelować. Uważał, że im gorsze i absurdalne one są, tym lepiej.
Masz całe DOGS do dyspozycji? — Odezwał się w końcu i parsknął cynicznie pod nosem. Dobre sobie. On mu wcale nie wyglądał na takiego, który korzysta z kogokolwiek dyspozycji.  — Taa? I co, w takim układzie wykorzystałeś kogoś? — Mhm, pytanie retoryczne. Nawet nie liczył, że ten odszczeknie. No chyba, że miał bardziej szczekliwy charakter niż sam Mitsuya sądził.

* * *

Minęło kilka tygodni od ich ostatniego spotkania. Prawdę mówiąc, Hitoshi ponownie unikał Pudla i zdawania przed nim raportów. Ich rozmowa nie była jakoś wiążącą relacją, jednak Chart pomimo wszystko czuł się nieswojo w obecności Skoczka. Chłopak dużo gadał, nie obawiał się przebywania z nim sam na sam i wręcz bezczelnie wyjadał mu żarcie z talerza. Takich trzeba było mieć na oku. Obserwować czujnie, gdyż byli równie nieprzewidywalni, co on sam (albo po prostu mili).
Hitoshi wrócił do siedziby szybciej niż zazwyczaj. Nudził się. Szukał sam sobie na chama zajęcia, aż na korytarzu nie dorwała go Matylda. Wstrętne babsko, do którego Chart czuł wyjątkową odrazę. Kucharka rodem z podstawówek oznajmiła mu, że ma towarzyszyć Chrisowi podczas zbierania ziół, które były jej niesamowicie potrzebne  do... cholera wie do czego, nawet nie pokwapił się zapamiętać. W końcu nie słuchał kobiety. Wolał od tego grzebanie palcem w uchu i gapienie się w sufit, zastanawiając się jednocześnie kiedy ten pierdolnie z impetem na jej głowę. Potaknął w końcu od niechcenia i odwrócił się na pięcie, zmierzając przez korytarz ku wyjściu.
Fascynujące zadanie. Zajebiście.
Pomyślał niechętnie i siadł na gołym betonie przed wejściem i oczekiwał swojej kalecznej księżniczki. W końcu mógł go tak nazywać, skoro łączyła ich wspólna podłoga. Zaśmiał się chrapliwie, śmiechem przypominającym wyciąganie zardzewiałego gwoździa z deski. Uderzał końcem broni o beton, wystukując tylko sobie znany rytm.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.17 23:15  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] - Page 2 Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
......Po opatrzeniu ran Hitoshi'ego w milczeniu (ponieważ zbliżający się temat zdecydowanie wprawiał go w zakłopotanie) sekretarz opuścił jego pokój, nie chcąc przeciągać struny. Rozmowa i tak wypadła zdecydowanie lepiej, niż początkowo przewidywał. W sumie całość przedstawiała się naprawdę dobrze, nie licząc paru ciężkich do przewidzenia reakcji Charta. Niemniej Pudel był zadowolony, obyło się bez strat własnych, a i może w przyszłości wymordowany nie będzie go aż tak unikał.
Cóż. Nadzieja matką głupich.

Parę tygodni później

Chris miał dobre relacje z Matyldą. Cenił jej zdolności kucharskie, bo przyrządzenie przyzwoitego posiłku z tego, co można było zdobyć na Desperacji, nie było specjalnie prostym zadaniem. Poza tym była bardzo konkretną osobą, a także nie miała specjalnie wygórowanych wymagań. No i zawsze można było liczyć na jej wsparcie, jeśli zbyt długo chodziło się głodnym. Dlatego nie oponował specjalnie, gdy poprosiła go o zdobycie paru ziół. Nawet, jeśli nie było to wliczone w standardowy pakiet jego zadań. Miał zamiar przy okazji rozejrzeć się po terenie, może po zebraniu potrzebnych "roślinek" zajść do desperackiego baru w celu posłuchania, może także rozpuszczenia paru plotek. Dodatkowo to była idealna sytuacja, by nieinwazyjnie zachęcić pewnego upartego charta do kontaktu. Jak widać, skutecznie. W końcu ktoś musiał pilnować, by Pudel wrócił żywy (niekoniecznie cały) z powrotem do siedziby. Z reguły sam świetnie sobie z tym radził, ale od czasu do czasu potrzebował towarzystwa. Nawet jeśli ewentualny towarzysz był niechętny do jakichkolwiek kontaktów z nim.
- Dzień Dobry, Hitoshi - rzucił, gdy w końcu dostrzegł sylwetkę wymordowanego. - Masz dzisiaj dobry humor?
Przekrzywił ptasim ruchem głowę, próbując ostrożnie minąć siedzącego charta. Było to skomplikowane zadanie, a nie miał zamiaru znowu wpaść na swojego towarzysza. Ostatnio obyło się bez specjalnego niezadowolenia z powodu jego niezdarności, ale wolał nie wystawiać na próbę cierpliwości poziomu E.
- Podejrzewam, że wiesz, czego idziemy szukać. Pewnie nie jest to dla ciebie specjalnie interesujące zadanie, ale kto wie, podróż różnie się może potoczyć - rzucił, pozwalając sobie na lekki uśmiech. - Chociaż niewątpliwie wolałbym spokój.
Miał nadzieję, że chart nie spróbuje znienacka złapać go za nogę. To mogłoby się źle skończyć. Równowaga Chrisa pewnie by tego nie zniosła, zgłosiła bunt i tyle byłoby ze zgrabnej próby przedostania się do wyjścia. Pytanie tylko, kto by na tym gorzej wyszedł?
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.17 12:48  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] - Page 2 Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
Envy był znudzony czekaniem na Chrisa. Czas dłużył mu się niemiłosiernie, a on z nudów zaczął scyzorykiem strugać inicjały na swojej broni. Ledwo co pochłonęła go praca nad "H", kiedy nagle usłyszał za sobą znajomy głos, który przeciął powietrze. Spojrzał z dołu na Pudla, a potem wzrokiem wrócił do dłubania.
— Masz dzisiaj dobry humor?
Parsknął rozbawiony na jego słowa. Naiwność Chrisa była urocza i niewątpliwie zgubna. Zwłaszcza jeśli chodziło o przebywanie w towarzystwie tak specyficznego osobnika jakim był Envy. Uśmiechnął się do siebie nikle, jak gdyby w głowie dawno uknuł jakiś przebiegły plan dręczenia towarzysza. Przewrócił oczami na dalsze gadanie kolegi i wstał. Niechętnie, bo niechętnie, ale wstał i ruszył przed siebie, mijając Skoczka zanim ten skończył biadolić.
Nie, nie mam — odparł dość niechętnie. I tyle. Zamilknął jak zaklęty na resztę podróży, praktycznie odburkując coś kiedy Chris próbował nawiązać konwersację. Hitoshi okazywał się na każdym etapie ich wyprawy nieznośnym towarzystwem, a zmuszanie go do interakcji odbywało się jak rzut grochem o ścianę. Był toporny praktycznie pod każdym aspektem społecznym.
Droga ciągnęła mu się rozpaczliwie. Wlókł nogami niechętnie snując się niczym cień za swym kompanem. Nienawidził podobnych zadań, gdzie trzeba było eskortować młodą damę i chronić ją przed złego całego świata.
Spoglądał na plecy Pudla, obserwując sposób w jaki się poruszał. Wyprostowana sylwetka, łopatki złączone ze sobą i pierś lekko wypięta do przodu. Głowa dumnie uniesiona lekko ku górze. Wymordowany złapał się na swoich obserwacjach samemu zauważając jak bardzo on niechlujnie chodzi. Spięty w ramionach i zbyt pewny siebie, czasem lekko pochylony. Praktycznie różnili się pod każdym kątem od siebie, jednak czy Envy zamierzał się nad tym rozwodzić skoro nie przepowiadał tej znajomości głębszych i trwalszych relacji? Raczej nie.
W końcu znaleźli się w niedalekim, trochę opustoszałym lesie. Nie było słychać żadnych podejrzanych dźwięków, ani tym bardziej Chart nie dojrzał niczego niepokojącego.
Idź szukać tych swoich ziółek — odparł, nie mając zamiaru uczestniczyć w poszukiwaniach. Nie był zielarzem, a dla niego te wszystkie rośliny wyglądały jednakowo. Stanął niedaleko Skoczka, w razie gdyby z krzaków wyleciało jakieś dzikie zwierze, które chciałoby odgryźć Chrisowi głowę.
W sumie... to byłoby ciekawy widok - walka Pudla z dziką bestią.
Czego w ogóle szukasz? — zapytał z nudów po długiej ciszy. Nie potrafił usiedzieć zbyt długo w jednym miejscu. Nosiło go, chciał iść dalej, chciał iść coś upolować do jedzenia, jednak podejrzewał, że zostawianie samego Pudla może być głupim pomysłem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.06.17 12:20  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] - Page 2 Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
Miałam to już dawno napisać, ale jakoś wypadło mi z głowy. Z racji faktu, że konto zostało usunięte proszę uznać wątek za zakończony i przenieść go do archiwum.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach