Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 10.02.17 19:48  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] Empty Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
[Coś tu będzie jeszcze]



Wracał do siedziby dosyć niechętnie przez wzgląd, że wracanie tam nie było jego ulubionym zajęciem.
Niestety.
Odniesione rany na zwykłym patrolu okazały się zbyt rozległe, przez co musiał skorzystać z fachowej opieki medyków w siedzibie. Ledwo przeszedł przed próg, a czuł mdłości. I nie, nie było to spowodowane agresywną walką w jaką się w dał ze stadem rozwścieczonych i wygłodniałych hien. Mógł sobie darować ów pojedynek, jednak chciał jeść. Krwiste mięso, które widział w wyobraźni, krzyczało do niego nawołując i zachęcając do ataku. I zaatakował. Rozniósł połowę stada w kilka chwil, a reszta oszołomiona w końcu rzuciła się mu do gardła. Na szczęście żył i przebywał w jednym kawałku, a zaważając na jego możliwości samobójcze, graniczyło to wręcz z cudem. Wielokrotnie spoglądając śmierci w oczy, nie nauczył się pokorny. Wręcz z jeszcze większą zuchwałością wyzywał ją do walki.
Hieny okazały się zbyt ujadliwe, aby móc nieco podroczyć się z nimi przed ukróceniem im męki, jednak pycha go odrobinę zgubiła. Pogryziona łydka, rana na szyi oraz mnóstwo mniejszych zadrapań zdobiły jego ciało, ale także oszpeciły jego zacne ubranie, do którego było niezwykle przywiązany. I to chyba w głównej mierze najbardziej go wkurwiło. Jak tylko zobaczył roztarganą koszulkę, dostał wścieklizny obawiającej się w postaci uaktywnienia wirusa x i urządził na leśnym polu prawdziwą krwawą masakrę. Trawę przyozdobiło morze czerwonej posoki, w której sam poszkodowany się upaćkał. Dzięki własnemu szaleństwu zaspokoił pierwotne pragnienie — głód, oraz zdobył większą ilość mięsa dla reszty Kundli.
Trzymając na ramieniu przewieszone mięso, szedł długim korytarzem do kuchni, w której urzędowała niejaka Matylda. Niechętnie podnosił nogi, którymi szurał po posadzce, pozostawiając po sobie krwawe ślady.
Hitoshi miał chyba dziwny zwyczaj mazania się w krwi swych poległych wrogów, gdyż za każdym razem jego ubranie oraz twarz pokrywała wręcz czarna posoka.
Wszedł do kuchni, w której pałętał się  jakiś Pudel, nie mając zamiaru tłumaczyć się z żadnych raportów bądź sprawozdań. Jeśli nic się nie działo, to nie było co mówić. Z takim zdaniem opuścił pomieszczenie, kiedy ta cała Matylda na jednym wydechu wyrzuciła z siebie: Skoczek cię szuka.
Skoczek.
Skoczek?
Kim był u licha Skoczek?
Nowy rodzaj przyprawy, czy jaki grzyb?
Nie znał typa i nie miał zamiaru go poznawać.
Szukał go, świetnie. Niech go szuka nadal.
Domyślał się z jakiego powodu może go poszukiwać osoba o zacnym pseudonimie Skoczek, jednak Hitoshiemu nie chciało się zbytnio gadać. Jakby w normalnych okolicznościach się chciało. Zmierzał do swojej dziupli, w której zamierzał się doprowadzić do porządku i zaszyć na kilka dni. Standardowo nie pokazując się na oczy połowie grupy DOGS. Nie żeby się ich bał, po prostu przebywanie w większym gronie osób wywoływało w nim swoisty wstręt do miejsca, w którym się obecnie znajdywał. Nie chciał wylatywać za kilka trupów, o które Wilczur mógłby zrobić raban.
Stanął pod dawno nieotwieranymi drzwiami, numer 400, nacisnął na klamkę i pchnął prowizoryczną dyktę, otwierającą wrota jego małego, pustego królestwa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.02.17 1:28  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
......Chris pozwolił sobie na drobny uśmiech, gdy mógł już spokojnie przesunąć dłonią po uporządkowanych stosach papierów. Posegregowane, odświeżone, zawierające wszystkie niezbędne informacje. Spisywał regularne raporty, monitorował stan zapasów, a także ilość Psów opuszczających i wracających do Kryjówki. Robota całodobowa, wymagająca wykształcenia własnej siatki informatorów, ale teraz, po pierwszych najgorszych miesiącach, wszystko zaczynało się powoli układać. No, prawie wszystko. Istniał jeden osobnik oporny na jakiekolwiek próby wyłudzenia od niego informacji. Śledzenie go również odpadało, mężczyzna rozpływał się jak kamfora zaraz po opuszczeniu siedziby, a wysłane za nim Psy wracały z podkulonym ogonem.
Nie, żeby to drażniło Pudla.
No, może odrobinę. Nie oczekiwał stawiania się u niego na baczność zaraz po powrocie. Niemniej jakiś znaczek w magazynie by się przydał, co zostało dostarczone i kiedy. No chociaż szepnięcie słówka "wypad udany". Czyli bez strat własnych. Jednak nie. Ten jeden osobnik skutecznie unikał go, co chyba najbardziej irytowało Skoczka, bo dotychczasowo potrafił wywęszyć w tych diabelskich norach każdego. Nawet jeśli gubił się w tej nieszczęsnej plątaninie korytarzy częściej, niż jest zapisane w jakichkolwiek ustawach odnośnie nowych członków gangu. Nieważne.
W końcu trafił na moment, gdy mógł złapać Hitoshiego. Był w siedzibie. Mało tego, najwyraźniej planował zostać, a nie ulatniać się w trybie natychmiastowym. Sposób, w jaki Chris zdobył tak istotne informacje, lepiej przemilczeć, ale grunt, że jego metody były skuteczne. Nawet jeśli musiał później rozmasowywać czoło, bo zaliczył zbyt bliski kontakt ze ścianą, rzecz jasna dzięki czyjejś pomocy. Trudno. Póki co zdobył łatkę tego "najbardziej irytującego" i "zdecydowanie zbyt hałaśliwego", ale może z czasem on przyzwyczai się do DOGS, a DOGS przyzwyczai się do niego. O ile rzecz jasna przeżyje wystarczająco długo, a biorąc uwagę aktualne wydarzenia... cóż, raczej nie była to stuprocentowa gwarancja.
W każdym razie Pudel energicznym krokiem szedł przed siebie, licząc na to, że jakimś miłym trafem dojdzie do spotkania między nim, a niesfornym chartem. Chciał uniknąć dopytywanie się o numerek pokoju, który zajmował, bo rozpracowaną miał dopiero pierwszą setkę. I to nie w pamięci, a na papierze, więc tutaj czekała go jeszcze długa droga pod względem ogarniania tego, "kto zajmuje jaki który pokój" i wolał robić to po kolei, a nie przeskakiwać z miejsca na miejsce.
Tym razem jednak miał szczęście. Czy też raczej szczęście pomieszane z pechem. Drobiąc żwawo do przodu zupełnie zapomniał o swojej (nie)naturalnej zdolności do potykania się o każdą powierzchnię, a dodatkowo jego oczy czasem jeszcze buntowały się przeciwko ciemnościach panujących na niektórych odcinkach. Dlatego nim się obejrzał, jego kończyny zgłosiły odważny bunt i Pudel runął do przodu, wpadając z impetem, a przy tym całkowicie przypadkiem, na najbliższą stojącą sylwetkę zamiast bezpośrednio na podłogę. Choć już wcześniej zdawał sobie sprawę z tego, że ktoś się przed nim znajdował, to jednak wcześniej nie zamierzał krzyczeć w ramach powitania. A nuż to był Chart, którego tak usilnie wypatrywał? A z daleka ciężko mu było przyjrzeć się dokładnie jego twarzy, w dodatku znał go tylko z mało dokładnych opisów.
Nie ulegało jednak teraz, że w wyniku tego zderzenia obydwoje znaleźli się na twardej ziemi, a to już raczej było znacznie mniej przyjemne. W szczególności dla Hitoshiego, który niecelowo zamortyzował upadek Pudla. On z kolei czuł się co najmniej... nieswojo. No dobra, był też zażenowany, co objawiało się chociażby nagłym rumieńcem oraz, rzecz jasna, słowotokiem.
- O rany, rany, rany, rany... bardzo przepraszam. I Dzień Dobry, ale tak poza tym to przepraszam - zerwał się, co generalnie było fatalnym pomysłem, bo od razu z powrotem wylądował na czterech literach przez bunt błędnika, ale przynajmniej nie upadł na charta. - Mam nadzieję, że nic ci nie jest... czuję krew? Przepraszam, naprawdę. Moment. Czy ty przypadkiem nie jesteś Hitoshi? Niemniej i tak przepraszam.
Pasował do najbardziej aktualnego opisu, który mu dostarczono. Włącznie z krwią, chociaż z drugiej strony, to mogły być tylko mrzonki. Tym bardziej, że właśnie zaliczył spektakularny upadek na osobę, której poszukiwał od dłuższego czasu. Nie ma to jak zrobić dobre pierwsze wrażenie.

| Wybacz za opóźnienie...
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.02.17 18:44  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
Gdyby wierzył w przeznaczenie, najpewniej w tym momencie na nie by klął. Zanim zderzył się twarzą z ziemią, zastanawiał się jakim trzeba być pechowcem, aby ktoś w gangu namierzył cię w zaledwie w parę minut po twoim pojawieniu się w norze. Nim zdążył się odwrócić, nim zdążył zareagować leżał na ziemi z dodatkowym balastem. Wbrew pozorom trochę ważącym. Zarył czołem o zimną posadzkę, rozwalając łuk brwiowy, z którego koślawo stoczyła się krew.
O rany, rany, rany, rany... bardzo przepraszam. I Dzień Dobry, ale tak poza tym to przepraszam
Nie odzywał się. Podniósł się z ziemi, ścierając wierzchem dłoni krew i spojrzał na Pudla. Co za gaduła. Czemu go tyle przepraszał?
Z nutą rezerwy i względnego spokoju, przyglądał się miotającemu Chrisowi, który emanował kalectwem i wrodzoną niezdarnością.
Mhm. Hitoshi — rzucił pod nosem ni to do siebie, ni to do niego. Niespecjalnie chciało mu się rozmawiać, na przeprosiny zareagował nijako. Po prostu je zbył, przemilczał — jak kto tam wolał. Nie był okazem grzeczności i kulturalności, dlatego nawet nie wysilał się na żadne wymuszone gesty.
Rozwaliłeś mi łuk brwiowy — powiedział bez emocji, bez krzty pretensji. No skoro zaczął wypytywać o jego stan, to Tosiek nie zamierzał go w żaden sposób wyprowadzać z błędu. — A ty... kim jesteś? — zapytał, obrzucając chłopaka wzrokiem od góry do dołu. Czyżby go oceniał? A może starał się przypomnieć twarz. Szczerze powiedziawszy kijowo mu szło. W DOGS był naprawdę ładny kawałek czasu, przez który nawet nie pokwapił się poznać swych kolegów. Tych, którzy cudem trafili na niego oceniali go jako szaleńca albo nieprzewidywalnego szaleńca. Pozostali nawet nie znali go z wyglądu. Zbyt często bywał poza siedzibą, zbyt często ukrywał swoją obecność w niej, kiedy postanowił zostać na krótki czas. Wątpił, aby jego obecność wywołała jakieś poruszenie wśród grupy i nagły tłum fanów pod jego pokojem, jednak Hitoshi zbyt bardzo lubował swoją samotność i ciszę, aby jakiś delikwent zawracał mu dupę głupotami, bądź śmieszną paplaniną o nudnych wydarzeniach wewnątrz organizacji.
Hm. Czyżby mógłby to być ten cały Skoczek, który tak namiętnie go poszukiwał? Jeśli tak, to był pod naprawdę sporym wrażeniem, że w przeciągu kilku minut od jego przestąpienia przez próg, namierzył go i stał przed nim w swej krasie.
Czego chcesz? — zapytał, otwierając do końca drzwi do swego pokoju i wszedł do środka, zostawiając je otwarte. Sądził, że przybysz tak szybko nie pójdzie sobie, a chamskie zamykanie mu ich przed nosem na nic się zda.
Coraz bardziej podejrzewał, że był to ów Skoczek. Szczerze powieszawszy spodziewał się jakiegoś dryblasa, który spuści mu wpierdol za niedostosowanie się do zasad i reguł panujących w gangu. A tu takie zaskoczenie. Miłe.
Ściągnął z siebie płaszcz, a raczej atrapę imitującą płaszcz, oraz broń. Położył kusarigame na zbitym z kilku desek stole, gdzie stały narzędzia do ostrzenia jej oraz czyszczenia. Odwinął z nadgarstków jakieś stare, brudne i przesiąknięte krwią szmaty i przyjrzał się swoim zdartym do krwi kostkom. Odrzucił wszystko na bok, na biurko, które w bardzo szybkim tempie stanie się graciarnią jego ubrań.
Zsunął ze stóp buty, spodnie oraz koszulkę, będąc jedynie w bieliźnie.
Jest woda? — zapytał, marząc o kąpieli. Miał cichą nadzieję, że ten potwierdzi i chociaż w małym stopniu poprawi mu nastrój.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.02.17 2:01  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
......Cóż, najwyraźniej była to nadnaturalna zdolność Chrisa. Zawsze udawało mu się znaleźć tych, którzy nie mieli ochoty w danym momencie z nim rozmawiać. Być może był to jakiś specjalny szósty zmysł, a może po prostu los chciał mu od czasu do czasu zrekompensować nadmiar pecha w życiu. Grunt, że pomagało mu to wywiązywać się z jego obowiązków (gdyż przeszkód miał już dostatecznie dużo), ale niekoniecznie cieszyło to członków gangu. Za to jego jak najbardziej, dlatego gdy uzyskał potwierdzenie, że to naprawdę jest poszukiwany przez niego Chart, mimowolnie odetchnął z ulgą. Nareszcie.
- Miło mi cię w końcu poznać, Hitoshi. Próbowałem ciebie złapać od dłuższego czasu. Choć może niekoniecznie w ten sposób - tutaj skrzywił się mimowolnie, ostrożnie wstając z zimnego podłoża.
Otrzepał się, po czym zerknął na niego z wyraźnym poczuciem winy w oczach.
- Wybacz. Ku swojemu ubolewaniu, dość często zaliczam bliskie spotkania z twardą powierzchnią, ale z reguły nie ciągnę nikogo ze sobą - spojrzał z wyraźnym zmartwieniem na twarz mężczyzny. - A. Gdzie moje maniery. Jestem Christopher Black, zwany również Skoczkiem. Od jakiegoś czasu zajmuję stanowisko Pudla.
Jak na osobę z przyczepioną łatką szaleńca, poziom E wydawał się być dość opanowaną osobą, ale jak wiadomo - pozory mogą mylić. Tak czy owak blondyn cieszył się, że w końcu mógł samodzielnie wyrobić sobie opinię o unikającym sprawozdań Charcie oraz, co ważniejsze, zapamiętać jego wygląd. A w późniejszym terminie zalać potokiem pytań, na które oczekiwał odpowiedzi, nawet takich całkiem krótkich. Grunt, żeby zgadzała mu się robota papierkowa, a pewna ilość raportów wymagała drobnego uzupełnienia. No, a przynajmniej w opinii Christophera, który znany był ze swojego pracoholizmu i skłonności do pewnej ilości przesady.
Cóż, Pudel docenił, że Hitoshi nie zamknął mu drzwi przed nosem. Oczywiście, że nie odpuściłby, ale przez to całość ich rozmowy znacznie przedłużyłaby się w czasie, a osobiście Skoczek wątpił, żeby Chart miał na to ochotę. Poza tym, znając jego szczęście, wywołałoby to kolejną falę plotek w gangu. W końcu nie na co dzień prowadziło się rozmowę z drzwiami, a tak to zapewne zostałoby odebrane... byleby mieć z tego nieco rozrywki.
"Czego chcesz?"
- Raportu, czy też raczej raportów. Uprzedzając, nie muszą być długie. Chcę jednak wiedzieć, jak kończyły się dane wypady oraz w jakim stanie wracasz, czy też co przynosisz. To ułatwi mi utrzymanie porządku w spisach, a także szybciej zorientuje się o twojej nieplanowanej nieobecności i będę mógł wtedy podjąć pewne kroki mające na celu odnalezienia ciebie, w razie podejrzenia jakiś kłopotów. Poza tym łatwiej będzie mi utrzymać porządek w magazynie - kwestie na temat obliczania skuteczności wolał ominąć. - Generalnie, prościej będzie mi również aktualizować mapę Desperacji i będę mógł zaznaczać skupiska stworzeń, które mogą stanowić zagrożenie. Krótko mówiąc, sprawozdania. Mogą być słowne, mogą być pisemne, nie muszą trafiać bezpośrednio do mnie. Byleby były. Jesteś w stanie podjąć się tego rodzaju współpracy ze mną, jeśli ładnie ciebie poproszę?
Wolał unikać używania rozkazującego tonu, gdyż z doświadczenia wiedział, jak fatalnie reagowali na to co poniektórzy wymordowani. Większość osób w gangu miała strasznie dominujący charakter, przez co zbyt agresywny ton automatycznie wzbudzał w nich chęć do walki/kpiny/szyderstw. Dość naturalna reakcja, ale z całą pewnością niewygodna, a przynajmniej dla Pudla.
Fakt, że Hitoshi tak bezpardonowo rozbierał się jego towarzystwie, nie robił na nim większego wrażenia. No dobra. Osobiście dalej czuł się niekomfortowo w takich momentach, dlatego przeważnie uciekał nieco wzrokiem, próbując starannie utrzymać pokerową twarz z jednoczesnym podejrzeniem, że wychodziło mu to naprawdę fatalnie. Nagość była czymś normalnym, ale w Pudlu dalej tkwiły pewne resztki przyzwoitości. Jednak w tym konkretnym wypadku większą uwagę przykuwały obrażenia charta. Dlatego Skoczkowi daleko było do utrzymania do neutralnego wyrazu twarzy, po prostu mimowolnie skrzywił się, wiedząc, jak bardzo niektóre zadrapania musiały piec.
- Jest - rzucił, ponownie wracając spojrzeniem na twarz mężczyzny. - Ostatnio sporo padało. Może i nie jest to woda wysokiej jakości, ale wystarczy do utrzymania higieny. Lepiej oczyszczone zapasy zostaną przeznaczone do picia, ale w najbliższym czasie nie możemy narzekać na deficyt. A słowo "nadmiar" nie funkcjonuje w słownikach organizacji.
Okazja do wzięcia kąpieli generalnie była rzadkością. Głównie dlatego, że nawet jeśli wody było dostatecznie dużo, to jednak wymagało to strasznie dużo zaangażowania. Podgrzanie jej, ustawienie balii, potem znalezienie miejsca, gdzie można nieszczęsną resztę wylać. Dlatego większość osób stawiała na niewygodne, ale zdecydowanie szybsze "prysznice", czyli wylewanie na siebie wiader z zimną cieczą. O ile rzecz jasna warunki temu sprzyjały. Uciekanie do strumyków też można było często zaobserwować, a przynajmniej u tych, którzy cenili sobie możliwość umycia się częściej niż raz na miesiąc.
- Przynieść ci jakieś bandaże? Wyglądasz na dość mocno poobijanego, byłeś już u medyków? - Pudel przekrzywił łeb, wbijając niebieskie ślepia w jedno z zadrapań poziomu E.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.17 19:13  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
No cóż, ich znajomość zapewne opierać się będzie na wiecznej ucieczce i ukrywaniu Charta, aby tylko Pudel nie raczył go odszukać. A Chris niczym zawodowy wrzód na tyłku, nie odpuści mu i czyhać będzie na niego w najmniej oczekiwanym momencie. Jak na przykład teraz. Gdyby Skoczek był jego wrogiem, który planował zamach jego osobę, najpewniej Hitoshi teraz wykrwawiłby się na podłodze, klnąc na swój słaby refleks (który mimo wszystko nie był słaby, ale kto się go spodziewał tutaj!)
Słyszałem parę razy, że mnie szukasz — powiedział, kompletnie nie myśląc jak niegrzecznie to może zabrzmieć. Tak, celowo nie stawiał się na prośby Skoczka. Czego się było spodziewać po kawałku chama i niewychowanego prostaka?
Wybacz. Ku swojemu ubolewaniu, dość często zaliczam bliskie spotkania z twardą powierzchnią, ale z reguły nie ciągnę nikogo ze sobą.
Mhm — odpowiedział jakże wyczerpująco. Swoją postawą emanował niechęcią oraz zdystansowaniem, najwidoczniej nie należał do tego grona DOGS, którzy są chętni to zacieśniania więzów wewnątrzorganizacyjnych. Hitoshi był dość osobliwym Chartem. Zazwyczaj gońce jedynie patrolowały teren i zdawały raporty. Zwykłe nudne zajęcie, nie wymagające większych predyspozycji ani zaangażowania w otwartą walkę. On sam zaś słynął z dość bojowych zdolności, które bardzo często wykorzystywał podczas obchodów. Nikt nie wiedział skąd brała się zawsze krew na jego ubraniu, skoro nie przyniósł do siedziby żadnej zwierzyny, a wiecznie utytłana twarz w posoce sugerowała zaciętą walkę. Nikt również nie pytał o szczegóły. Nikt poza Skoczkiem. Ten był niesamowicie ciekaw wypraw Charta. Palił się do rozmów oraz streszczeń z widoków, jakie miał przyjemność oglądać. Cholerna pchła.
Okej. Zdaję teraz raport: Było okej. — Bardzo zabawne Hitoshi. Bardzo. Durny uśmieszek złośliwości wkradł się na cienkie wargi, wykrzywiając je w szyderczo. Rzadko kiedy poznawał sobie na jakiekolwiek przejawy otwartej kpiny, zmieszanej z firmowym uśmiechem, ale cóż! Okazja była wyjątkowa.
Szczerze powiedziawszy, był ciekaw jak zareaguje Chris. Czy może zwróci chamowi uwagę, a może się odgryzie? A może, nic nie powie i z godnością przełknie głupie komentarze?
Hitoshi żył ponad czterysta lat, a czasem nadal zachowywał się jak szczeniak. Swoją drogą, wyglądał na dziewiętnastolatka.
Nawet jak ładnie mnie prosisz to... nie — odparł i westchnął ciężko. A dopiero po chwili ponownie na niego zerknął.  — I zapewne polecisz przez to do Wilczura, prawda? Przez moją niesubordynację? — Czy chciał się użerać z Growlithe z powodu durnych raportów? Szczerze, nie obawiał go wcale, zbyt wielka pewność siebie i pycha Charta tłumiły wszelki rozsądek, jaki powinien posiadać względem lidera gangu. Chociaż...
Wilczur mógłby ukrócić mu jego eskapady i na stałe posadzić w siedzibie, aż nie zacznie wykonywać stuprocentowych poleceń. Czy Hitoshi tego chciał? Oczywiście, że nie! Oszalałby tutaj.
Niech stracę. Raporty będą ustne. — Nie miał zamiaru tracić czas na wypisywanie o tym jak zapuścił się pod granice Edenu z własnej ciekawości.
Na wzmiankę o wodzie zaraz ożył się znacznie bardziej. Widział parę razy jak Kundle wylewały na siebie wiadra wody, zamiast moczyć dupki w balach. Jemu to tym bardziej nie przeszkadzało. Kąpał się nieraz w ekstremalniejszych warunkach, więc opróżnienie wiadra na łeb wcale nie było wzywaniem.
Ale mi pomożesz. Za dużo mam się do mycia — rzucił, a raczej zakomunikował mu. Widocznie obowiązkowe raporty miały swój dług wdzięczności Skoczka. Hitoshi—dobroczyńca się znalazł. Chłopak podniósł się z posłania i pół nagi wyszedł z pokoju, zabierając z magazynu kilka wiader wody.
Lej tylko na mnie — polecił, kiedy stali na trawie przed siedzibą, a on oczekiwał pierwszego haustu wody. Ciało Charta w dziewięćdziesięciu procentach okrywały blizny i ślady po oparzeniach oraz gaszonych papierosach. Również jego twarz — a dokładnie okolice oczu — posiadały ów drobne siateczki cienkich blizn.
Nabrał do złączonych rąk wody z jednego z wiader i przemył zakrwawioną twarz. Brud oraz krew spłynęła grubymi pasami po jego brodzie na mostek, sunąc w dół na brzuch.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.02.17 23:25  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
......Chris jedynie westchnął, gdy jego domysły okazały się prawdziwe, a więc Hitoshi naprawdę starannie go unikał. Mimo wszystko nie zmartwił się tym specjalnie, w końcu  nie był pierwszym Psem, który próbował wywinąć się od raportów. Trudno. Zdecydowanie większa część DOGS była sceptycznie nastawiona do rozmów, jakie chciał z nimi przeprowadzać, ale do tego również się przyzwyczaił. Do tego aspołecznego zachowanie też. Wbrew pozorom, łatki "szaleńca", "krwiożerczego bydlaka", "żywej pożogi", były tutaj dość częste. Nie zmieniało to jednak faktu, że każdy Pies zachowywał się inaczej. Sposoby zabijania też się różniły, podobnie jak umiejętności i inne tego typu sprawy. A Chris był od tego, by takie niuanse zauważać, by w razie potrzeby móc skomponować w pełni mobilną i funkcjonalną grupę.
"Okej. Zdaję teraz raport: Było okej."
Ha, ha, ha. Pudel zwrócił spojrzenie bystrych oczu na twarz mężczyzny, ostatkiem sił powstrzymując się od skrzywienia bądź też zmarszczenia brwi. Im więcej okazywał niezadowolenia, tym bardziej rozbawione były Psy i tym częściej próbowały z niego w ten sposób kpić. A wrogów najlepiej zwalcza się ich własną bronią. Tudzież odcięciem dostępu do magazynu, ale to wolał zachować na skrajne przypadki.
- W porządku. Nie jest to najgorsze podsumowanie, chociaż ciekawi mnie twój punkt widzenia. Wracasz podrapany, zakrwawiony, ale generalnie było okej, tak? Jak w okolicy będzie pałętało się stado chimer, to powiesz "ej, w okolicach zrobiło się trochę groźnie"? Zawsze ciekawi mnie taka definicja dobrych wieści - rzucił z lekkim przekąsem, jednak nie wyglądał na poirytowanego, a raczej rozbawionego takim rozwiązaniem sprawy.
Przekrzywił głowę w lewo, pozwalając sobie teraz na dokładniejszy skan mężczyzny. Biorąc pod uwagę jego blizny, raczej nie miał w życiu lekko, ale... w sumie, kto teraz miał? Kolejne słowa Charta wyrwały go z krótkotrwałego letargu i sprawiły, że teraz naprawdę głęboko westchnął.
"I zapewne polecisz przez to do Wilczura, prawda? Przez moją niesubordynację? "
Już leci. Bo Growlithe nie ma nic lepszego do roboty niż zwracanie uwagi na spisywanie raportów. Na pewno byłby szczęśliwy z tych wszystkich skarg Chrisa, które wpływałyby, gdyby ten rzeczywiście zwracał się do niego z takimi problemami.
- Hitoshi. Czy myślisz, że jesteś jedynym, który odmawia składania raportów i muszę za nim latać po całej Kryjówce? Większość Psów traktuje to jako zło konieczne, a część stara się mnie unikać dwadzieścia cztery godziny na dobę. Gdybym miał biegać do Wilczura z każdym przejawem takiej niesubordynacji, to przebyłbym więcej kilometrów, niż kiedyś pokonywały ptaki podczas migracji. Pomijam fakt na jego oczywiste szczęście, gdybym zawracałbym mu czymś takim głowę - parsknął cicho, wsadzając kciuki do kieszeni spodni. - Uwierz mi, że są lepsze metody na przekonanie was do zdawania raportów. Nie pozbędziesz się mnie, więc pogódź się z tym faktem, że będę ciebie wypytywał.
No i proszę. A jednak dało się po dobroci, co zdecydowanie ucieszyło Pudla. Wbrew ogólnym pozorom użeranie się z Psami nie sprawiało mu zbyt dużej przyjemności, ale jak się okazało, była to nieodłączna część jego pracy. No cóż, nikt nigdy nie powiedział, że robota papierkowa w gangu będzie czymś prostym. Tym bardziej biorąc pod uwagę mnogość osobników, które do niego należały. A każda miała inny zestaw cech.
- Dziękuję za to poświęcenie - ton został wypowiedziany całkowicie poważnym tonem, ale gdzieś tam głęboko w oczach Chrisa czaiło się drobne rozbawienie.
Nikt nie powiedział, że Skoczek zawsze jest sztywny niczym kłoda, ale fakt, zdarzały się takie sytuacje. Chociaż z reguły dość ekspresyjnie wyrażał własne emocje i nawet jeśli myślał, że udało mu się utrzymać pokerową twarz, to w gruncie rzeczy i tak każdy czytał z niego jak z otwartej książki.
W momencie, kiedy już zaczynał się cieszyć z prostego rozwiązania sprawy, Hitoshi w dość bezpośredni sposób zakomunikował mu, że to jeszcze nie koniec tej wizyty. Chris mimowolnie spojrzał się na niego krytycznie, ale nie zaoponował, dochodząc do wniosku, że może tej rodzaj zacieśniania więzi sprawi, że Chart będzie się na niego patrzył trochę przychylniej. Ewentualnie po prostu nie będzie go próbował ukatrupić za słowo, czy dwa za dużo.
- W porządku - mruknął tylko, ruszając za chłopakiem. - To przy okazji mogę zadawać dodatkowe pytania. Gdzie dokładnie byłeś?
Cóż, koniec końców, by dotrzeć do kawałka zieleni trzeba było przejść pewną odległość i Pudel mimowolnie zastanawiał się, czy nie prościej było to zrobić w (para)łazience. No, ale może Chart lubił czuć wiatr we włosach, kto wie.
- Tylko nie zaskocz się tym, że jest chłodna - rzucił, unosząc wysoko jedno z wiader (w końcu, choć nie wyglądał, również był wymordowanym) i polewając nim ostrożnie Hitoshiego, starając się nie wylać wszystkiego naraz. - Potrzebujesz bandaży... albo nowych ubrań?
Choć teoretycznie ta pozycja nie męczyła specjalnie Pudla, tak jednak wolał on nie sprawdzać zbyt długo swoich zdolności w manewrowaniu wiadrem. Miał w końcu problem nawet z własnymi nogami, a kolejne poślizgnięcie raczej nie ucieszy poziomu E. Zresztą jego samego również, bo przecież istniały jakieś ograniczenia, tak?
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.17 13:46  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
Nie było się czemu dziwić skoro Chris lubił biurokrację. Chyba nikt nie przypuszczał, że w czasach apokalipsy, ktoś jeszcze będzie się martwił niezdanym przez innych raportem. Najwidoczniej chłopak lubił swoją pracę na tyle, że niesamowicie się w nią zaangażował, co skutkowało również angażowaniem się członków gangu. Hitoshi niechętnie z kimkolwiek współpracował. Zawsze liczył na własne umiejętności oraz zdolności, które nieco napawały go pychą. Chłopak uważał, że jest niezwyciężony. A może było to spowodowane tym, że nie bał się patrzeć śmierci prosto w ślepia i jeszcze skakał z radością w jej otwartą paszczę? Kiedy mógł walczyć był naprawdę szczęśliwy, ale również zachowywał się jak obłąkany, przez co dostał łatkę szajbusa.
W sumie. Trafiłeś w dziesiątkę — rzucił, kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego, że Skoczek pragnął się nieco odgryźć. Z przymrużeniem oka traktował podobne zaczepki. Sam nie był w końcu święty i w większości przypadków to on prowokował do wszelkich spięć.
Hitoshi. Czy myślisz, że jesteś jedynym, który odmawia składania raportów i muszę za nim latać po całej Kryjówce? Większość Psów traktuje to jako zło konieczne, a część stara się mnie unikać dwadzieścia cztery godziny na dobę. Gdybym miał biegać do Wilczura z każdym przejawem takiej niesubordynacji, to przebyłbym więcej kilometrów, niż kiedyś pokonywały ptaki podczas migracji. Pomijam fakt na jego oczywiste szczęście, gdybym zawracałbym mu czymś takim głowę
Dużo gadasz — powiedział, kiedy wysłuchał go. Zaraz odwrócił się plecami zabierając wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy do mycia. W tym szare mydło i potargany ręcznik albo coś co miało dawniej nim być.
Masz inne sposoby? Niby jakie? Marudzenie? A może wpadanie na kogoś bez zapowiedzi? — zapytał, odwracając głowę przez ramię, kiedy boso szedł po korytarzu kryjówki. Oczywiście zdawał sobie sprawę z prowizorycznych łaźni, jednak one źle mu się kojarzyły. Przypominały mu czasy w S.SPEC, kiedy zabierano go tam skatowanego i lano z węża lodowatą wodą, w której musiał się myć. Trudne to było ze złamaną ręką bądź z wiecznie tańczącym obrazem przed oczami. Nawet nie potrafił zliczyć ile razy miał wstrząs mózgu.
Wyszedł przed bazę, czując pod stopami klującą w stopy trawę. Skrzywił się niechętnie i wylał pierwsze wiadro wody na siebie. Zimna. Dreszcz przebiegł po całym jego ciele, a za nim pobiegła gęsia skórka obsypując go niczym ospa wietrzna.
Niedaleko Edenu — rzucił, nawet na niego nie spoglądając. Zrobił to dopiero w momencie kiedy chciał, aby Chris wylewał na niego wodę. Chłopak nie musiał się nawet odzywać, a Pudel wykonał mimowolnie nieme polecenie. Szybko odwrócił wzrok, nie lubiąc nawiązywać kontaktu wzrokowego, ani fizycznego. Rzadko kiedy pozwalał sobie przekroczyć własne granice. Zazwyczaj robił to kiedy wpadał w letarg i zaczynał niszczyć, i zabijać wszystko co stało mu na drodze. Zmieniał się w nieprzewidywalnego i nieobliczanego potwora, który tylko czekał aż coś się nawinie.
Potrzebuję. Ale nie będę szedł do medyków — zakomunikował mu, a jego stan wyraźnie wskazywał, że ich potrzebował. — Ty to zrobisz. — Ho, ho. Kolegę sobie znalazł. Skoczek był naprawdę w beznadziejnej sytuacji. Chart nie był łatwym towarzystwem do rozmów, a tym bardziej do spędzenia jakkolwiek czasu. Chris musiał być naprawdę pechowcem, skoro trafił mu się tak beznadziejny przypadek.
Hitoshi dość szybko ogarnął się i wyglądał bardziej przyzwoicie niż wcześniej. Nie prezentował się jakoś fenomenalnie z tym wielkim grymasem na ustach, który wiecznie mu towarzyszył, ale zdecydowanie lepiej. Przysiadł na trawie, obserwując czujnie okolice, trochę jak zwierze, czekające w napięciu. Czyżby czekał, aż Skoczek tu go zacznie opatrywać? Nie chciał wejść? Cholera wiedzieć, co takiemu siedzi w głowie. Usłyszał szelest. Spiął wszystkie mięśnie, wzrokiem świdrując okolice, a po chwili zerwał się z miejsca i pobiegł w stronę krzaków. Zniknął w nich, ale na krótką chwilę. Po chwili wyszedł z nich, z wierzgającym się na wszystkie strony królikiem. Idąc do Pudla, przegryzł zwierzęciu tętnice i wręczył zdobycz chłopakowi. Wierzchem dłoni, starł krew i minął go.
Będzie na kolację. — Cholera. Naprawdę był stuknięty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.17 0:07  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
......Chris był bystry. Można nawet powiedzieć, że inteligentny, a gdyby powtórzyć z nim prowadzone kiedyś badania IQ, to pewnie uzyskałby wynik wyższy od przeciętnej średniej. Mimo to zdolność do wymyślania ripost na poczekaniu znacznie u niego kulała. Nie potrafił się odciąć. Mógł najwyżej nazwać kogoś włochatym bydlakiem, tudzież owłosioną flądrą, ale z pewnością nie posiadał żadnego talentu do płynnego odgryzania się. Teoretycznie im bardziej ktoś inteligentny, tym jednocześnie bardziej złośliwy. Więc może jednak Chris nie był aż tak bystry, jakby chciał, ale nie zamierzał specjalnie z tego powodu płakać. Jakoś dawał sobie radę w życiu, prawda?
"Dużo gadasz".
Dziękuję, uznam to za komplement.
Nie powiedział jednak tego na głos, nie chcąc nadmiernie prowokować Charta. Fakt, na razie zachowywał się dość cywilizowanie jak na warunki Desperacji, ale pewne plotki na pewno nie są przypadkowe. Tym bardziej, że ich treść często się powtarza. A ostatnie, na co Pudel miał ochotę, to rozjuszony poziom E w siedzibie, którego pewnie powinien spróbować spacyfikować. Niespecjalnie uśmiechały mu się takie próby, cenił swoją skórę i realnie oceniał możliwości. No, koniec końców, nie warto zapeszać.
- Jak sam widzisz, ta metoda jest dość skuteczna - rzadko kiedy zostawiał czyjąś wypowiedź bez swojej odpowiedzi, przypominało to trochę odbijanie piłeczki ping-pongowej, robił to całkowicie automatycznie, a słów nigdy mu nie brakło. - Wpadanie na kogoś to jedna z ostateczności, tak samo jak przypadkowo zrzucona doniczka na głowę. Mimo to, jakby nie było, wieczne zadręczanie was, niechętnych do rozmowy, moją uciążliwą osobowością jest dość skutecznie. W końcu zauważacie, że im szybciej zaczynanie się "spowiadać", tym szybciej zostawiam was w spokoju. No, czasem robię jeszcze za matkę kwokę, w specjalnych przypadkach.
Im bardziej poharatane są Psy po misji, tym bardziej Chris przypomina Matkę Teresę z Kalkuty. Potrafiło to nieźle drażnić, ale czasem miał wrażenie, że nawet szczególnie agresywne jednostki traktują go z pewnym przymrużeniem oka. Tudzież jak upośledzonego, ale wolał nie trzymać się tej wersji. Pozostały mu jakieś resztki godności, nawet jeśli jego ego było mocno podeptane.
Skoczek nie oceniał nawyków innych członków DOGS. Nie wymuszał na nich rachunku sumienia z przeszłości, zostawiając pewne sprawy w spokoju. Inaczej byłby już zanadto nieznośny. A przecież wszystko powinno mieć swoje ograniczenia. Tym bardziej, jeśli chciało się zostać w gangu całym i zdrowym, a nie poharatanym i ledwo żywym. Już samym swoim wypytywaniem niejednokrotnie napędzał sobie biedy, ale jak widać, to wcale niczego go nie nauczyło.
- W porządku. Co ciebie tak poharatało? - milczenie naprawdę nie było jego mocną stroną, a jedna odpowiedź pociągała za sobą kolejne pytania z jego strony, choć fakt, w wypadku raportów, to się w pewnym momencie kończyło.
Niebieskie ślepia Skoczka uważnie obserwowały spływającą różowymi smugami wodę, dodatkowo zmieszaną z brudem. Próbował wypatrzeć najpoważniejsze obrażenia, a także ogólnie ocenić stan niesfornego Charta, by w razie czego naprawdę spróbować namówić go na wizytę u medyka.
Och. A o wilku rozmowa.
- Ja? - powtórzył, unosząc przy tym jedną brew. - Mogę w podstawowy sposób opatrzyć twoje rany, ale medycy na pewno zrobią to lepiej. Za to ubrania ci zapewnię, tylko będę musiał skoczyć do magazynu.
Większość osób w DOGS potrafiła założyć podstawowe opatrunki, ale nie należało się oszukiwać, to Bernardyni byli specjalistami od składania innych do całości. Chris miał problem, by utrzymać siebie w jednym kawałku. Tłukł się po tych korytarzach gorzej niż ślepiec, ale najwyraźniej taki już był jego urok. Przynajmniej był spostrzegawczy, a przynajmniej na tyle, by zauważyć napięcie Hitoshiego. Mimowolnie zrobił pół kroku w tył i zaczął uważnie nasłuchiwać.
Dlatego widząc nagły ruch Charta wzdrygnął się. Wiedział, że jest szybki, zresztą większość wymordowanych miała znacznie większe możliwości niż przeciętny człowiek, ale i tak Pudel był pod wrażeniem. Może dlatego, że dla niego tego rodzaju prędkości gwarantowały potknięcie się już na starcie. Irytujące, ale prawdziwe. Rzadko kiedy jego ucieczki kończyły się sukcesem, chociaż ewidentnie starannie pracował nad taktycznym odwrotem. Teraz obserwując mężczyznę ponownie mimowolnie przekrzywił głowę na lewą stronę, jakby w ten sposób mógł dostrzec więcej. Z wrażenia ledwo zdążył złapać królika i przez chwilę wyglądał, jakby nie bardzo wiedział, co się stało. Jednak już po chwili potrząsnął głową oraz parsknął cicho.
- W porządku. Dziękuję. Powiem Matyldzie, żeby przyszykowała tobie z tego kolację. Powinieneś zjeść coś porządniejszego, chociaż trochę ci z tego podkradnę, byś nadmiernie nie rozciągnął żołądka - rzucił, rozważając, czy samemu oskórować królika, czy też pozostawić to osobom znajdującym się w kuchni. - Chcesz kontynuować w ten sposób prysznic?
To była Desperacja, więc pewnego rodzaju zachowania stały się dla niego bardziej normalne, niż powinny. Chociaż musiał przyznać, że Hitoshi naprawdę zapowiadał się na interesujący przypadek, o ile można ująć to w taki sposób.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.17 17:35  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
Hitoshi starał się zachowywać w miarę normalnie mimo iż był poziomem E. Czasem ponosiło go, w efekcie czego zaczynał zachowywać się jak niezrównoważony, jednak jego interesowały rzeczy, których innych odstraszały.
Szczerze powiedziawszy zastanawiał się czy, aby czasem nie pozbyć się Chrisa. Chłopak faktycznie nadawał jak policyjne radio, a usta ani na chwilę nie zamykały mu się. Paplał jak katarynka. A paplanina zaczynała go irytować. Aby uniknąć większej części, wsadził sobie palec do ucha i drapał się nim po wewnętrznej części, totalnie go zbywając. Pytanie o rany, również ominął ulubionym milczeniem.
Wylał na siebie kolejne wiadro, a wówczas Skoczek mógł wypatrzeć to czego tak bardzo poszukiwał. Hitoshi posiadał rozległą ranę na barku, którą starał się samodzielnie pozszywać oraz lewą łydkę praktycznie miał przebitą jakimś ostrym narzędziem.
Jakieś debile —  Wyczerpująca odpowiedź. Jednak na tyle sugerująca co mogło zajść, że Skoczek mógł się domyślić, że ktoś musiał na niego napaść albo on i doszło między nimi do starcia. Co do liczby osobników ciężko było określić skoro milczał jak zaklęty.
Powiedziałem: nie chce medyków. Twoje umiejętności wystarczą. — Jasne. Kogo oszukiwał, jedynie samego siebie. Chart nie był przyzwyczajony do żadnych lekarzy, źle mu się kojarzyli dzięki SPEC, dlatego też nie zamierzał kolejny raz wejść pod ich ręce. Nigdy. Obojętnie jak dobre intencję będą mieli. Jedynie kiedy będzie umierający bądź zakażenie wda się na tyle głęboko, aby nie mógł się tym zająć jakiś laik. Nie chciał by obce ręce dotykały go. Brzydził się dotykiem w najgorszy możliwy sposób. Wydawało mu się, że Chrisa zniesie ze względu na jego gapowaty styl bycia. Zapewne gdyby chłopak minimalnie byłby inny, Chart kompletnie nie skorzystałby z żadnej jego pomocy.
Wylewał w dalszym ciągu na siebie wodę, zerkając na stojącego niedaleko niego chłopaka, który trzymał dzielnie martwe zwierzę. Domył się w trybie ekspresowym, gdyż wieść o kolacji wywołała w nim nagły nadmiar śliny w ustach.
Już się umyłem —  powiedział, osiągając względny stan. Obejrzał się z każdej strony czy jest czysty i kiedy miał pewność, że widzi każdy jasny kawałek swego ciała, skończył. Podszedł do Skoczka i pochylił się nad nim nieco, może zbyt bardzo zabierając mu możliwość swobodnego oddechu.
Nie lubię się dzielić, ale jeśli przynieś mi jakieś wygodne ubrania, może się załapiesz —  rzucił, stykając się praktycznie swoim nosem z jego. Wyprostował się szybko, zbyt długi kontakt. Zbyt długi.
Minął Chrisa, wbijając wzrok we własne stopy. Blizny. Pełno blizn. Jego ciało stanowiło dla nich idealne sanktuarium. Przyjmował każdą, w każdym możliwym miejscu. Naznaczony.
Poczekam u siebie — zakomunikował mu, nie odwracając się. Czmychnął do siebie, zamykając bezszelestnie drzwi. Rozejrzał się podejrzliwie po pokoju sprawdzając czy nic nie zmieniło swojego położenia podczas jego nieobecności.
Pokój wyglądał identycznie. Paranoik. Przecież nie pokwapił się nigdy o zapełnienie pomieszczenia jakimiś własnymi rzeczami.
Opadł plecami na łóżko, podkładając pod głowę ręce. Przymknął oczy, nasłuchując ciszy jaka panowała w murach siedziby. Na myśl o jedzeniu, zaburczało mu w brzuchu. Popędzał Skoczka, mając nadzieję, że ten w końcu pojawi się ze wszystkim, co mu obiecał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.03.17 20:21  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
.......Być może Pudlowi przydałaby się zdolność czytania w myślach. Raz, szybko wyłapywałby momenty, w których sytuacja naprawdę błyskawicznie wędrowałaby w stronę katastrofy, a dwa... jakże proste stało się uzyskiwanie raportów. Niemniej pewne myśli musiały pozostać w sferze marzeń. Tak więc Chris pozostawał nieświadomy pewnych przemyśleń Charta, choć niewątpliwie domyślał się, że pewne jego cechy mogą być wybitnie irytujące. Zdarza się i tak.
Zresztą, chwilowo Skoczek niespecjalnie przejmował się tym, jak zostanie odebrane jego zachowanie. Bardziej skupiał się na dokładnych oględzinach chłopaka, chcąc w końcu dostrzec odniesionego przez niego obrażenia. Skrzywił się lekko, gdy dostrzegł już rany i skierował spojrzenie na twarz nieszczęśnika.
- Debile - powtórzył, zupełnie jakby pierwszy raz spotkał się z tym słowem. - W porządku. Rozumiem, że nie będą próbowali mścić się na gangu?
Cel tego pytanie był prosty, a ono samo nie wymagało długiej odpowiedzi, więc Pudel liczył na choć jedno słowo od opornego Psa. Była szansa, że po dłuższym czasie i wielu próbach uda mu się tak pokierować rozmową, by mieć później szansę na skonstruowanie pełnego raportu.
"Powiedziałem: nie chce medyków".
Oho. Dość konkretne stwierdzenie. Chris ściągnął brwi, posyłając przy okazji Hitoshiemu ciężkie do odgadnięcia spojrzenie. Niechęć chłopaka była dość martwiąca, ale nie chciał zbyt mocno na niego naciskać. Jeszcze skończyłoby się na tym, że zwiadowca nie zgodziłby się na żadną pomoc i po prostu pogonił Pudla. A to zdecydowanie utrudniłoby mu życie, więc ograniczył się jedynie do pełnego rezygnacji westchnięcia. Niechaj będzie i tak. Zaszkodzić, raczej mu bardziej nie zaszkodzi.
Gdy Chart podszedł bliżej, Skoczek odruchowo uniósł nieco podbródek do góry, choć obydwoje byli podobnego wzrostu. Napiął mięśnie, poniekąd szykując się do ewentualnej obrony, a same ślepia przybrały nieco czujniejszy odcień. Bliski kontakt nie był dla niego aż tak problematyczny. Jeśli miał walczyć, mógł to robić tylko na krótki dystans, czego większość osób się nie spodziewała. Jednak mimo to poczuł się dość nieswojo, a stres wywoływał w nim mało przydatne odruchy. Teraz musiał walczyć z chęcią ugryzienia Hitoshiego w nos. Naprawdę go to kusiło, ale jego instynkt samozachowawczy wyraźnie buntował się przeciwko temu. Rozum stukał go w czaszkę. Tylko jakaś wewnętrzna przekora go do tego nakłaniała. Dobrze, że miał doświadczenie w tłumieniu pewnych resztek swojej złośliwej natury.
- To zależy, jak interpretujesz słowo "wygodne" - powiedział, wlepiając niebieskie ślepia w oczy Charta, choć już po chwili spuścił wzrok, nie chcąc bawić się potem w wytłumaczenia, że wcale nie próbował w ten sposób go wyzwać.
Pudel podążył spojrzeniem za odchodzącym Hitoshim, zastanawiając się, jaki scenariusz napisało mu życie. To nie była jego sprawa, ale nie zmieniało to faktu, że chowało się w nim dużo ludzkich odruchów. Znacznie więcej, niż przeważnie u innych wymordowanych. A to miało zarówno swoje plusy, jak i wady.
Nie chcąc specjalnie zwlekać ruszył wgłąb siedziby, wpierw zahaczając o kuchnię. Grzecznie poprosił Matyldę o przygotowanie królika, przy okazji obiecując jej nowe dostawy, a także wyciągając listę potrzebnych rzeczy do zdobycia. Potem zahaczył o magazyn, spędzając trochę czasu na wybraniu odpowiednich ubrań. Na koniec wstąpił do pokoju medycznego, by podkraść małą butelkę alkoholu służącego do dezynfekcji oraz parę pasów materiałów służących za bandaże. Poinformował o tym jednego z pomocników Bernardynów, by nie głowili się, dlaczego tak nagle ubyło im coś z asortymentu. Potem wrócił do kuchni, w spokoju czekając, aż Matylda skończy swoje czary i zrobi z królika coś jadalnego. Nie było co liczyć na siódme niebo, ale z pewnością w tej wersji królik był zdecydowanie lepszy niż na surowo. Dostał nawet dwa kubki ze słabą herbatą, ale herbatą.
Obładowany, z beznadziejną równowagą podążył w stronę pokoju Hitoshiego, klucząc nieco po drodze. Niemniej i tak udało mu się trafić, a to był sukces. Wchodząc do środka mało co się nie wyrżnął, ale nie licząc lekko rozlanej herbaty nic się nie stało.
- Najpierw się ubierz. Potem zjedz, a następnie przeczyszczę ci te rany i założę opatrunki - rzucił, kładąc tacę z jedzeniem i herbatą na jego łóżko. - W międzyczasie możesz mi powiedzieć, kiedy zamierzasz ruszyć na kolejny obchód.
Rzucił ciuchy w stronę chłopaka, dopiero później orientując się, że to może nie był aż tak doskonały plan. Diabli wiedzą, jakie ma odruchy.[/i]
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.17 19:14  •  Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi] Empty Re: Utrapienie. [Skoczek x Hitoshi]
Lepiej dla Skoczka, aby ten nie czytał w myślach Hitoshiego. Chociaż patrząc z drugiej strony, to nigdy nie wiadomo co takiemu może siedzieć w głowie, dlatego też czasem warto było znać zamiary drugiej ze stron. Zwłaszcza kiedy ta wykazywała wysokie skłonności sadystyczne oraz mordercze. Pozostawanie z nim sam na sam nie było dobrym pomysłem, ale Chris pchał się w paszczę lwa, który tylko czekał aż owieczka sama przyjdzie do jego jamy.
Nie żyją — odpowiedział spokojnie. Hitoshi nigdy nikogo nie puszczał wolno, zazwyczaj wszelkie jego starcia kończył się śmiercią. Puszczanie wroga wiązało się z zemstą, a on wolał unikać upierdliwych sytuacji, gdyż nie przywiązywał wagi, ani tym bardziej pamięci do tego kogo zabija. Jak potem miał niby wiedzieć kto i za kogo się mści, skoro on na swym koncie mieścił sporą listę zamordowanych osób. Nie czuł wyrzutów sumienia względem tych wszystkich istnień. W końcu jak ktoś kto nie ma w sobie krzty empatii, ma coś podobnego odczuwać? Czy czuł się z tego powodu źle, bądź wybrakowany? Oczywiście, że nie! No hej, w świecie martwych serce, ten kto ukazywał swe człowieczeństwo obojętnie w jaki sposób, szybko znikał z ziemistego podłoża, a wspomnienia o nim rozdmuchane były wraz z wiatrem po pustyni. Z nim nie mogło tak się stać. Może nie posiadał w życiu konkretnego celu, jednak chęć życia była zbyt wysoka, aby mu ją nagle odebrać.
Kiedy zbliżył się do Skoczka, poczuł jak ten się nagle spina. Czyżby Chart wyczuł od niego zapach strachu? Uwielbiał ten aromat. Niczym demon czerpał z negatywnych emocji siły, gdyby mógł wyssałby nawet duszę, jednak nie miał na to zadatków. A szkoda.
—  Coś co miałem na sobie. Zwykłe spodnie, koszulka. Potrzebuję mieć swobodę, kiedy walczę. A jak wiesz jest tego całkiem sporo —  mruknął, parząc jego usta gorącym oddechem. Szybko wyprostował się, czując, że zbyt śmiało sobie poczyna. Nie znał Skoczka, a nie chciał zabijać kogoś z DOGS, wtedy najpewniej wyleciałby, a wygoda jaką dawał mu gang odpowiadała chłopakowi.
Kiedy siedział w swoim pokoju, oglądał swoją broń. Widząc, że ta nieco się stępiła zaczął spokojnie ją ostrzyć. Nie mógł pozwolić, aby jego maleństwo stępiło się, a jego wrogowie mieli szanse na przeżycie. Co to, to nie.  
W końcu pojawił się również Skoczek z tacą z jedzeniem, herbatą i ubraniami. Przyjrzał się wszystkiemu z lekkim dystansem, spodziewając się jakiegoś podstępu. Podświadomie wiedział, że w gangu nie ma czego się obawiać, jednak nieufność względem drugiej osoby naturalnie pozostawała w jego krwi. Nic na to nie poradzi.
Złapał w locie ubrania, podnosząc brew na jego rozkazy. No cóż, Hitoshi nie lubił kiedy ktoś wydawał mu polecenia, jednak na to polecenie cicho parsknął z kpiną. Taka oznaka rozbawienia.
Jaki stanowczy —  powiedział, nie mogąc się powstrzymać od dogryzania. Chris musiał się pogodzić, że w towarzystwie Charta cięte uwagi padały niczym z karabinu maszynowego pociski.
Kiedy lekko się wykuruje. Nie wysiedzę w tej norze — I w towarzystwie tych wszystkich kundli. Pomyślał. Tak jak widział Skoczek, Hitoshi nie był zbyt towarzyski. Jednak czemu się dziwić. Ciągle miał poczucie, że musi być czujny i uważny, aby ktoś mu nie wbił sztylet między łopatki.
Wciągnął przez głowę koszulkę, a potem szybko na biodra spodnie. W międzyczasie łypnął na danie jakie zaserwowała Matylda — którą nawet nie znał, ani tym bardziej nie kojarzył —  i musiał przyznać, że posiłek wyglądał całkiem apetycznie, a już na pewno lepiej niż te, które on zazwyczaj jadał. Padlina i zmieszana z tym gówniana trawa nie stanowiła najlepszego posiłku na świecie, jednak dzięki temu Hitoshi nauczył się jak może dostarczać organizmowi najpotrzebniejszych wartości odżywczych i nie opaść zbyt szybko z sił.
Siadł obok niego, biorąc talerz z jedzeniem i łapiąc za powyginany widelec albo jego imitację. Nabił trochę mięsa i wsunął sobie do ust, przeżuwając. Obserwował go spod poczochranych i zbyt niesfornych włosów.
Wychodzisz poza mury siedziby czy grzejesz dupkę tutaj? —  zapytał nie przebierając w słowach. Czy był sens?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach