Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 20.11.16 22:46  •  Will this thing go BOOM? Can I check? Empty Will this thing go BOOM? Can I check?
Ripples form on the water's surface
The wandering soul knows no rest.


Godność: Dumah (znane tylko bardzo nielicznym)
Pseudonim: Genesis (tym się przedstawia)
Płeć: Pomimo niektórych androgynicznych cech wyglądu, zdecydowanie męska
Wiek: Jest aniołem pierwszej generacji i żył w czasie przed czasem, a potem zgubił rachubę po iluś tam milionach; wygląda na maks 24
Zawód: piroman, pirotechnik, spec od wszystkiego co wybucha - pick one.
Miejsce zamieszkania: Desperacja

My friend, do you fly away now?
To a world that abhors you and I?

Organizacja: Neutralny
Stanowisko: ???
Rasa: Anioł
Ranga: Wygnany




Moce:

All that awaits you is a somber morrow
No matter where the winds may blow

- Pirokineza - Dawno, dawno temu, był w Niebie anioł, co ogień kochał bardziej niż stworzenia ziemskie. Przez tę miłość dotarł do bardzo wysokich poziomów kontroli swojej mocy, tracąc też jednak w dużym stopniu poszanowanie dla tego, co jego ukochany ogień mógł strawić...
Genesis z ogniem może zrobić, co zechce. Pstryknięciem przywołać iskrę do rozpalenia ogniska, dotykiem pochłonąć płomienie które by mu zagrażały, otulić się ognistym woalem w obronie przed atakami... ogranicza go tylko kreatywność. Dodatkowo, przez umiłowanie tego żywiołu w stopniu bardzo niezdrowym, zdolny jest do używania najgorętszych, błękitnych płomieni, ale sięgnięcie po nie wyczerpuje go bardzo szybko i na dłuższy czas.
Czas trwania: Sztuczki typu iskry z dłoni, iskra rozpalająca, podpalenie fajerwerku/papierosa/skręta itp. (brak możliwości bojowych) - nieograniczone
Użycie zwykłych płomieni w różnych formach do ataku/obrony – standardowe 3 posty użycia na 4 odpoczynku
Błękitne płomienie – 2 posty użycia na 7 odpoczynku
Ograniczenia i efekty uboczne: Przez to, że skupił się tak bardzo na pielęgnowaniu władzy nad ogniem, danej mu przez Stwórcę, zatracił jedną z mocy które również od niego otrzymał (jedna moc mniej w zamian za wyższy poziom pirokinezy). Im dłużej używa ognia, tym bardziej się w tym zapamiętuje, nawet do punktu zapomnienia o obecności postronnych albo, co gorsza, sojuszników. Przy drugim z rzędu użyciu błękitnego ognia potrzebuje dwa razy dłuższego odpoczynku plus koniecznie musi coś zjeść, inaczej zemdleje. Jeśli skorzysta więcej niż dwa razy pod rząd z błękitnych płomieni, to nawet z odpoczynkiem i posiłkiem jest bardzo prawdopodobne że straci nad nimi kontrolę, co oznacza katastroficzne skutki tak dla niego, jak i dla otoczenia.

- MesmeryzmChóry Anielskie... perfekcja muzyki, pierwowzór najdoskonalszej harmonii, do której najwybitniejszym Ziemskim twórcom zawsze będzie daleko. Usłyszeć Anioła to usłyszeć Niebiosa... Ta moc daje mu możliwość zauroczenia kogoś lub czegoś głosem. Niechętny kupiec próbuje oszukiwać? Po paru słowach dojdzie do wniosku, że lepiej się z Genem zaprzyjaźnić. Przyłapany przez sennego strażnika na podkładaniu ładunków? Cicha kołysanka sprawi że żołnierz uzna iż mu się coś przywidziało, albo stwierdzi że nic zdrożnego się nie dzieje i wróci do patrolu. Dzikie zwierzę zaczyna na niego warczeć? Uspokajające mruczenie przekona je, że lepiej się do Gena połasić, bo może będzie mieć coś smakowitego?
Czas działania: Standardowe 3 posty użycia na 4 odpoczynku; czasami do zauroczenia wystarczy kilka słów, czasami dłuższa rozmowa – zależnie od ograniczeń.
Ograniczenia i efekty uboczne: Stopień powodzenia zależy od nastawienia wyjściowego celu, ilości zakłóceń, oraz siły woli podmiotu działania mocy. Moc nie działa na androidy, osoby z wszczepami słuchowymi, głuchych, oraz bestie które nie słyszą. Oczywistym jest również fakt, że jeśli Genesis nie może użyć swojego głosu efektywnie (infekcja gardła, zdarcie strun głosowych, zadyszka), to i skuteczność mocy od razu maleje albo jest po prostu nie do wykorzystania.
Jeśli się powiedzie doskonale - zauroczenie może być nawet trwałe; dobrze - zauroczenie trwa do końca sceny; przeciętnie - do końca rozmowy; kiepsko - nie udaje się; tragicznie - efekt odwrotny: Gen zraża do siebie cel, nierzadko dokumentnie.

- Anielskie skrzydła: Może je przywoływać i dematerializować swobodnie, co trwa ułamek sekundy. Są duże, puchate, zadbane... i czarne jak najczarniejsza noc.
Ograniczenia i efekty uboczne: Nie może latać z ich pomocą, co najwyżej szybować niczym przy użyciu spadochronu. Dodatkowo są nadwrażliwe zarówno na ból, jak i na bardziej przyjemny dotyk, przez co praktycznie nigdy ich nie materializuje – chyba że nie ma wyboru, jak w trakcie ucieczki.

- Rasowe bonusy: Zwiększona regeneracja ciała, zwiększona szybkość, zwiększona zwinność.



Umiejętności:

Infinite in mystery is the gift of the Goddess
We seek it thus, and take to the sky

- geniusz chemiczny - "Jak do litra mocno schłodzonego kwasu azotowego ostrożnie wmieszasz dwa kubełki gliceryny, to lepiej byś nie wstrząsał mieszanką, bo ci wybuchnie w twarz i co wtedy?" Posiada jak na anioła wybitną wiedzę z dziedziny chemii i chemikaliów. Wie, co do czego dodać by zrobić takie cuda jak zwykły proch strzelniczy, gaz usypiający, bombę magnezową, nitroglicerynę, C4, plastelinkę... wszystko co albo wybucha, albo doskonale idzie w parze z czymś wybuchającym.

- złota rączka pirotechniczna - "Ej, pokaż mi ten samochodzik. ... dobra, teraz zajedź nim pod bramę. Świetnie. I naciśnij przycisk turbo. ... a niby to żelastwo było przeszkodą, hm?" Jeśli tylko będzie miał pod ręką odpowiednie materiały, zdolny jest przerobić prawie wszystko na bombę. Wybuchające pod wpływem gorąca żarnika żarówki? Nie ma problemu. Zdalnie sterowane samochodziki-pułapki? Ależ proszę bardzo. Zegarek który o określonej godzinie urwie delikwentowi łapkę? Raz dwa trzy i gotowe! Flashbangi, granaty dymne, petardy, fajerwerki, zdalnie odpalane ładunki, tak konwencjonalne jak i kompletnie zaskakujące - lista jest naprawdę długa. Miał w końcu bardzo dużo czasu, by się z nią zapoznać.

- kamuflaż - "Spokojnie, zobacz, skręcę tutaj, naciągnę kaptur, przygarbię się i tyle mnie widzieli! A jak jeszcze pójdę za tamtą wycieczką..." Jeśli Gen zechce, to tak się stopi z tłumem że bardzo ciężko go będzie odnaleźć. Tu przygarbienie, tu zmiana sposobu chodzenia, tu wywrócenie płaszcza na lewą stronę albo umazanie sobie twarzy jakimś ciemnym świństwem, i voila! Oczywiście, na zapach to nie wpływa, więc można go w ten sposób tropić bez większych problemów, ale i przed tym stara się chronić przez różne triki. Im więcej ma czasu na przygotowanie się do takiej akcji, tym lepsze efekty




Słabości:

My soul, corrupted by vengeance
Hath endured torment, to find the end of the journey
In my own salvation

- choroba lokomocyjna na poziomie epickim – żeby szybowanie o własnych skrzydłach mdliło anioła, no kto to słyszał... ale taka jest prawda. I o ile szybowanie co najwyżej przyprawi go o zawroty głowy, o tyle samochody, motocykle, latające ustrojstwa – po prostu wszystko co porusza się w miarę szybko i bez udziału jego kontroli od razu zmienia go w półprzytomny kłębek nieszczęścia, który woli przespać podróż niż zaprezentować światu swój ostatni posiłek. Przez to również tak nadaje się do walki w epickich pościgach jak poziom E do głaskania albo Prorok do opieki nad chorym aniołem.

- skrzydła - nie dość, że najwyżej może sobie na nich szybować i to też nie za dobrze, to ich uszkodzenie równa się praktycznie paraliżującym bólem; i z drugiej strony - jeśli ktoś go zacznie po nich miziać, może od niego wyciągnąć prawie wszystko... włącznie z obietnicą upojnej nocy.

- ślepa lojalność - jeśli ktoś przebije się przez jego nieprzystosowane społeczne oraz wyrobioną przez tysiące lat nieufność i okaże mu prawdziwą troskę, będzie w nim miał wiernego jak pies towarzysza. Nie zakwestionuje żadnego słowa, żadnego polecenia, nie odmówi żadnej prośbie. Kiedy podmiot jego lojalności będzie zagrożony, nie zawaha się przed osłonięciem go własnym ciałem, nie myśląc o możliwych tego skutkach.

- niezrozumienie zasad przestrzeni osobistej - lubi kogoś? Na pewno nie omieszka się przytulić. Chce z kimś porozmawiać? Podejdzie tak blisko jak możliwe, zwłaszcza jak jest czymś zaaferowany. Musi coś komuś pokazać? Zrobi to od razu, nie patrząc czy jest na to pora ani okazja. Pomimo długich wieków spędzonych w ludzkim ciele, dotyk go nadal fascynuje do wręcz niezdrowego stopnia. Jednak woli sam inicjować kontakt fizyczny – zbytnia dotykalskość kogoś obcego raczej go spłoszy.

- meteopata - gwałtowne zmiany pogody czy ciśnienia sprowadzają go do parteru z paskudnymi migrenami.

- osłabienie organizmu wywołane długowiecznym kontaktem z chemikaliami - Gen kocha swoje preparaty, ale faktem jest, że nawet i anielska wytrzymałość w końcu nie wyrobi (te preparaty rtęciowe z renesansu...). Czarnoskrzydły ma problemy z oddychaniem, łatwo łapie zadyszkę, więc długodystansowiec z niego nigdy nie będzie. Krótsze dystanse jeszcze ujdą, ale też nie jeden po drugim. Nie wspominając o tym, że i jego tężyzna fizyczna za dobra nie jest. Ot, mocna przeciętność.




Wygląd zewnętrzny:

“Every angel is terrifying.”

Ciekawe jest to, że na pierwszy rzut oka nikt by nie pomyślał że ma przed sobą anioła. Genesis wzrostem nie zdobyłby większych sukcesów, jest ot - przeciętny ze swoimi 176 centymetrami. Wagowo waha się między 57 a 60 kilogramami - często przy pracy zapomina, że teraz i on musi jeść. Z aparycji bardzo przyjemny dla wzroku, jak to aniołowie w większości. Można go nazwać androgynicznym, ale znajduje się na krawędzi dopuszczalnego w tej kategorii wyglądu. Rdzawa czupryna często mu wpada w równie rdzawe oczy i okala szczupłą twarz z lekko zadartą brodą. Sylwetkę ma smukłą, nawet nieco wiotką, ale cherlakiem też nie jest. Chodzi wyprostowany, pewnym krokiem, ręce trzymając najczęściej w kieszeniach.
Interesujące może być to, że paznokcie u smukłych, długopalczastych dłoni uwielbia sobie malować na przeróżne odcienie czerwieni i pomarańczu. A także ma przynajmniej trzy kolczyki w różnych miejscach na obu uszach. Że to kobiece? I co z tego? Genesis nie patrzy na to. Tak chce wyglądać i koniec. Stara się dbać o swój wygląd tak w ogóle, może nieco do przesady, ale jak tylko ma szansę to zawsze się porządnie wykąpie, przepierze ubrania, etc. Czy można się jeszcze dziwić, że na pierwszy rzut oka łatwo pomylić jego płeć, a do łatki ‛Panienka’, ‛Królewna’, czy ‛Damulka’ jest tak przyzwyczajony, że już go to w ogóle nie rusza?
Ubiera się głównie w ciemne barwy (z reguły czerń i głęboka czerwień), preferując wygodę od mody. Spodnie płócienne kroju bojówkowego, porządne trepy, koszulki z krótkimi rękawkami lub bezrękawniki (jak ma coś z dłuższym rękawem, to przeważnie ma jakieś fantazyjne dziury powycinane, bo tak mu się podoba). Kocha długie płaszcze z masą głębokich kieszeni, tajnych kieszonek, wzmocnionych kieszonek... w ogóle kieszenie uwielbia. Nie kupi ani nie przyjmie spodni ani okrycia, jeśli stwierdzi że kieszenie nie są wystarczająco pojemne. Za to dba o swoje ulubione ciuchy prawie tak bardzo jak o zabawki. Dlatego też jego ubrania może i są znoszone, ale nadal w dość dobrym stanie.
Pod ubraniami kryje się cała jego historia – rozsiane po całym ciele blizny mniejsze, większe, głębokie, płytkie, nierówne, prościutkie, paskudnie zagojone, pozostawiające tylko linie... no pełen wybór. Głównie po ranach ciętych lub oparzeniach, ale kłute czy postrzałowe też się znajdą. Dlatego jednak preferuje w pełni zakrywające ubranie – mniej pytań mu wtedy zadają i mniej musi ukrywać.
Kiedy decyduje się na pokazanie swoich dużych, puchatych skrzydeł, od razu ściąga nimi uwagę. Przede wszystkim przez to, że nie są śnieżnobiałe, jak to u jego rasy typowe, ale smoliście czarne – dlaczego? Powodzenia w wyciągnięciu z niego tej informacji. Do tego są wyraźnie połamane przy stawach łopatkowych i przy pierwszym paliczku, umyślnie źle nastawione i pozostawione tak do zrośnięcia – spokojnie można zakładać, że na nich sobie nie polata.




Charakter:

Dreams of the morrow hath the shattered soul
Pride is lost
Wings stripped away, the end is nigh

Jaki anioł być powinien, każdy wie! Łagodny, spokojny, wyrozumiały, cierpliwy, sprawiedliwy, opiekuńczy, troskliwy, pogodny, i przede wszystkim pacyfista!
… a skoro już skończyliśmy żartować, przejdźmy do konkretów. Genesis od samego początku swojego istnienia nie był normalnym aniołem. Nad zwykłą troskę i opiekuńczość przedkładał miłość, a że podmiotem jego uczuć stał się odwieczny ogień Stwórcy, oczywiste było że jego priorytety będą zupełnie inne. Ale to nie znaczy, że chęć pomagania czy opieki w nim kompletnie zanikła, nie. Po prostu mają problemy z przebiciem się na wierzch. Ostatnimi czasy jednak coraz częściej się pojawiają. Czyżby oznaka poprawy? … nah.
Z kolei jego lojalność, granicząca wręcz z psią wiernością, jest niezmienna i stała. Nadal kocha Stwócę, nadal za nim tęskni, nadal wierzy z całego serca, że On powróci. Nadal czuje się częścią Zastępów Niebieskich... tylko pod przywództwem pierwotnego Archanioła. Pozostali mogą mu naskoczyć. Jeśli ktoś zdobędzie jego lojalność, zdobywa przyjaciela i towarzysza na zawsze.
Kolejną kwestią, która odróżnia Genesisa od innych aniołów, to jego dość frywolne podejście do śmierci i zabijania. Tak, to anioł, który nie mrugnie jeśli będzie zmuszony zabić. A tym bardziej nie przejmie się (za bardzo) jeśli jego pirotechniczne atrakcje pociągną za sobą ofiary postronne. Bo czy to jego wina, że ktoś nie uciekł na czas, albo że pomimo ostrzeżeń koniecznie musiał spróbować rozbroić bombę? No przecież oczywiście, że nie!
Z drugiej strony, stara się pamiętać o unikaniu kolateraliów. Stara się. Naprawdę. A że nie wychodzi mu za bardzo...
Nazwanie go piromanem przyjmie za komplement – uwielbia wszystko co się pali, wybucha, żarzy, iskrzy... od początku miał na tym punkcie hopla i nie przeszło mu ani trochę. Chętnie dzieli się swoją wiedzą i wyrobami z innymi, za odpowiednią opłatą oczywiście.
Przez to, że tułał się po Ziemi bardzo długo, uczestniczył albo był świadkiem w zasadzie każdego większego konfliktu. Krucjaty, pochód islamu, kolonizacje, walki o wolność, obie Wojny Światowe, terroryzm... normalnego anioła to by zdrowo przekręciło. Jak sobie z tym poradził Genesis? Po prostu selektywnie wypierał wspomnienia, aż większość z nich się zatarła, przygasła, może i zniknęła. A to też wpłynęło na jego zachowanie – nadal jest ciekawy świata, chce się uczyć, trenować, czasami zachowuje się jak nastolatek... albo dziecko po zbyt dużej ilości lodów.
Czasami jednak można aż za bardzo odczuć, że jest się w towarzystwie istoty stworzonej przed początkami czasu. Ktoś, kto nie miał z tym wcześniej do czynienia, może pomyśleć że Genesis jest bipolarny. Nagła powaga, skupienie, cynizm, wisielczy humor, chłód w stosunku nawet do tych, których zalicza do wąskiego grona prawdziwych przyjaciół... kto wie. Może i jest bipolarny, ale nigdy nie został zdiagnozowany.
W stosunku do ludzi najczęściej jest uprzejmy, trochę ciekawski, przyjacielski nawet. Inne anioły traktuje z ostrożnym szacunkiem... z daleka. Woli unikać spotkania ze skrzydlatą bracią. Wymordowani to dla niego źródło fascynacji i kontemplacji nad tym, jak iskra życia od Stwócy potrafi tak długo przetrwać. Oraz dowód na to, że On gdzieś tam nadal jest. Czuwa. Czeka. I wróci. Androidy to ciekawostka, ale nie miał nigdy okazji by lepiej się z nimi zapoznać, więc nie ma wyrobionego zdania. Łowcy... o łowcach nie rozmawia. Od samego początku ich istnienia trzymał się z daleka i nie planuje tego zmieniać zbyt szybko.




Historia:


I
Vater unser im Himmel



Bardzo wyraźnie poczuł moment, od którego istniał. Otrzymał razem z tym wiedzę potrzebną mu we wszystkich aspektach istnienia – czym jest, jaka jest jego rola, kto go stworzył, po co... zatrzepotał skrzydłami i ze śpiewem pełnym czystej miłości przylgnął ponownie do Stwórcy, chłonąc Jego wspaniałe ciepło, Jego Ogień...
Ogień. Tak, wiedział to już. Ogień był jego, a on był ognia. Należał do tego stadka Aniołów, którzy czuwać mieli nad wszystkim z ogniem powiązanym – od iskier po gorejące gwiazdy. Ogień, ogień... ciepły, rozpalający, rozgrzewający, opiekuńczy... ale i destrukcyjny, żarłoczny, porywczy, impulsywny, okrutny...
Ogień. To było jego jestestwo, to była jego miłość. Ach, oczywiście, miał też miłować wszelkie stworzenie, opiekować się nim, chronić... ale... czy ta najczystsza, najsilniej gorejąca Miłość nie zasługiwała na pełną cześć i uwielbienie?...
Uśmiechnął się, dołączając wraz ze swoimi braćmi i siostrami do wychwalania Stwórcy zgodnym śpiewem. Tak... opieka nad umiłowanymi stworzeniami Ojca będzie ważna, ale... w jego duszy płonął ogień. I będzie tym ogniem wychwalał Wieczny Płomień, który z miłości stworzył wszystko, by wylać nań swe gorejące Serce.



II
Geheiligt werde Dein Name



Dumah. Tak się będziesz nazywał od tego momentu.
Imię. Jego... imię! Stwórca nadał mu imię! Teraz nie był już jednym z wielu braci i sióstr, teraz był sobą, miał imię! A oznaczało ono... ciszę. Ach... cisza. Jak po przejściu ognistego huraganu. Dumah – cisza – brak oznak życia. Dumah – cisza – stworzenie co zamarło w obliczu nieskończonej, gorejącej Miłości.
Dumah – anioł ognia... cichy anioł szalejących płomieni.
Czy tylko on pragnął jeszcze bardziej zapłonąć miłością do Stwórcy, upodobnić się do Niego w jego rozpalonej Doskonałości? Nie rozumiał, dlaczego inni jego bracia tak nie uważali, nawet po otrzymaniu imion przejmowali się opieką i troską, leczeniem, prowadzeniem... a gdzież tu była rozpalona Miłość?!
To nic. To nic... on będzie trwał, on będzie za nich wszystkich czcił i wielbił Stwórcę tak, jak należało.



III
Dein Reich komme



Tylu braci, tak różnych, tak wspaniałych! Woda, ogień, powietrze, ziemia, elektryczność, światło! Doprawdy, wszystko co Ojciec stworzył, było idealne. Ale były dwie rzeczy, które stały na samym szczycie.
Sam Stwórca, oczywiście. Doskonała Miłość, odwieczny Ogień, Życie, Istnienie, Wola... najwyższy, najświętszy, najdoskonalszy. Dumah kochał go z każdym ułamkiem wieczności coraz bardziej, z każdą sekundą płynącego wreszcie czasu coraz głębiej...
Archanioł. Perfekcja, doskonałe odbicie Ojca, najpiękniejszy, najsilniejszy, najbardziej dostojny, sprawiedliwy... ich przywódca, generał Niebieskich Zastępów, ten, który pierwszy znał Wolę Stwórcy. Dumah również go kochał, pragnął być kiedyś taki jak on, pragnął, by i jego ogień był tak czysty, tak...
Musiał więc stać się doskonalszy. Potężniejszy. Nie miał czasu na doglądanie stworzenia w każdym momencie, nie miał czasu na troszczenie się czy każdy kwiatek ma dostatecznie dużo promieni słonecznych. Inni mogą się tym zająć, on miał ważniejsze sprawy na głowie! Takie, jak miłosne rozpalanie swojego wewnętrznego ognia, by ten płonął goręcej, bardziej intensywnie, czyściej... po troszku, powoli, zdobywał to czego tak pragnął, stawał się potężniejszy, bardziej doskonały, bardziej zjednoczony z pierwotnym Ogniem. Dumah, dumny Anioł Ognia, zakochany w nim do szaleństwa, sługa Królestwa Niebieskiego, wierny żołnierz Stwórcy. To on.




IV
Dein Wille geschehe



… gdzie popełnił błąd? Nie chciał tego! Naprawdę... naprawdę nie chciał tego!

Dumah, Aniele Ognia, dumny, zakochany w destrukcyjnych płomieniach...

Dlaczego... dlaczego tak na niego patrzyli? On... on tylko starał się rozwijać dar od Ojca najlepiej jak się dało, chciał uczcić tę gorejącą Miłość, najdoskonalszy Płomień, stać się jak najbardziej do niego podobnym!

Zbyt długo twoja fascynacja zniszczeniem nie była ograniczana. Zbyt długo miłość Stwórcy nakazywała powstrzymać zasłużoną karę. Nie pojąłeś upomnień, nie usłuchałeś rad...

Ilu ich było?... trzech?... czterech?... przypadkiem byli w pobliżu, nie zauważył ich nawet, po co w ogóle się tam zapałętali! Był skupiony na czymś innym, nie był ich opiekunem, nie jego zadaniem było pilnowanie by przypadkiem skrzydełek sobie nie przypiekli!

Przez twoje zaślepienie, czterech braci poważnie ucierpiało i nie będzie mogło przez długi czas wypełniać swoich obowiązków wobec stworzenia. A co więcej, nie okazujesz należytej skruchy za popełniony czyn.

Próbował podnieść głowę, spojrzeć na ten obraz perfekcji, jakim był Archanioł, ale nie był w stanie. Światłość, wypełniająca duszę przywódcy Zastępów Niebieskich, paliła go w oczy...

Przynoszę ci Słowo i Wolę Stwórcy. Za swoje winy odpokutujesz na Ziemi, wygnany, ale nie strącony, cielesny, ale nie wykluczony spośród Zastępów. Dopóki nie odnajdziesz i nie rozdmuchasz w swej duszy iskry prawdziwej troski, prawdziwej ofiarności dla wszelkiego stworzenia, dopóty bramy Niebios będą przed tobą zamknięte...

… na Ziemi? Wygnanie? Miał się tułać przez wieki, z dala od Przedwiecznego Ognia, i odebrać część należnej Mu czci by okazać ją na przykład... ludziom? Ale... nie zostanie wykluczony! Ma skrzydła, przecież będzie mógł ich użyć żeby-

By powstrzymać próby powrotu przed poddaniem się sprawiedliwemu sądowi i wyrokowi, twoje skrzydła zostają złamane...

W cudowną harmonię śpiewu Chórów Anielskich wdarł się rozpaczliwy krzyk bólu – nie, tortur wręcz. Nie był w stanie skupić się na niczym innym, jak tylko na przeszywających katuszach, promieniujących z połamanych, niesprawnych skrzydeł. Ale Archanioł mówił dalej, nie zwracając uwagi na wijącą się w męczarniach anielską duszę u swoich stóp.

Ażeby inni bracia znali twoją winę i karę, odbieram ci blask twoich skrzydeł. Niechaj ich czerń przypomina ci o twojej przewinie, o twoim losie, i o celu, do którego masz dążyć.

Kątem oka zarejestrował, jak widoczne w zasięgu wzroku pióra zaczynają szarzeć, tracić nieziemski blask, jedno po drugim, coraz szybciej... nie minęło wiele czasu, jak w przeczystości Niebios jego skrzydła odznaczały się czarną pustką, niczym żałosne pogorzelisko po tym, jak udało się zdławić szalejący pożar.

Archanioł odsunął się od niego, ale co robił, tego Dumah nie był w stanie zobaczyć, wciąż sparaliżowany bólem połamanych i zrastających się nieprawidłowo skrzydeł. Nagle jednak poczuł ciężar, niewiarygodny, nie do przemożenia, naciskający na niego z góry i jednocześnie ciągnący w dół. Czy to... czy to początek oblekania się w ciało?...

Dumah, Aniele Ognia. Ja, Asmodel, Archanioł i dowódca Zastępów Anielskich, wypędzam cię z Niebios i skazuję na tułanie się wśród ludzi. Niech Stwórca okaże ci miłosierdzie...

… a potem już tylko spadał, spadał, spadał...



V
Wie im Himmel



Niebo... tam, gdzie tak bardzo chciał wrócić, ale nie mógł. Nadal nie mógł. Ile lat już się tułał? Po trzech wiekach przestał liczyć. Ile jeszcze przed nim? Wolał nie myśleć. Pierwsze półwiecze spędził na przyzwyczajaniu się do nowego ciała, do nowych uczuć, nowej rzeczywistości... ukrywał się, schodził ludziom z drogi, wykorzystując fakt że w wielu miejscach jeszcze ich stopa nie postała. Kiedy w końcu odnalazł jakieś modicum pokoju wewnętrznego, musiał skonfrontować się ze światem. To było zarówno trudniejsze jak i łatwiejsze...
Towarzyszył ludziom w ich drodze do doskonałości, obserwując ich rozwój, ich wzloty i upadki, pomagając jednostkom które zdobyły jego uwagę, ochraniając tych, którzy zasłużyli na jego wierność. Oczywiście, szczególnie go interesowało wszystko związanego z wpierw alchemią, później chemią i jej wszystkimi gałęziami. Proch strzelniczy, używany zarówno do zabijania, jak i dla rozrywki w fajerwerkach, grecki ogień, pierwsze ostrożne kroki w wykorzystaniu nafty, gazu ziemnego, ropy... znał to wszystko bardzo dobrze. I nadążał za odkryciami nawet kiedy ich tempo zawrotnie przyspieszyło! Przecież nie mógł przegapić czegokolwiek, co mogło dotyczyć ognia – i wybuchów. Jego nowej miłości.
Technologia go zainteresowała kiedy naocznie się przekazał, jakiego zniszczenia można dokonać przy jej użyciu. Owszem, granaty różnego rodzaju były wspaniałymi zabawkami, ale trotyl? Dynamit? Coraz to doskonalsze materiały wybuchowe, jak C4 czy Semtex? A metody przerabiania chemikaliów, albo nawet na co dzień bezpiecznych substancji, na ładunki wybuchowe? Ależ proszę, ależ tak!
PS: To on napisał Książkę Kucharską Anarchisty. Powód? Bo mógł. I chciał rozpropagować miłość do ognia i wybuchów.




VI
So auch auf Erden



Apokalipsa. Tego się nie spodziewał nigdy. Tego, że przestanie czuć nawet tak nikłą obecność Stwórcy, że kiedykolwiek poczuje się naprawdę sam, porzucony, odrzucony... co prawda Aniołowie zstąpili na Ziemię, niosąc pomoc i wsparcie, ale... ta pustka była przytłaczająca. Wycofał się na długi czas ze społeczeństwa, tylko obserwując z daleka, starając się nadążyć za sytuacją, za rozwojem tych nieszczęść... dopiero niedawno ponownie wychynął ze swojej kryjówki, niepewnie, nieufnie czyniąc próby reintegracji. Desperacja była najbardziej logicznym i oczywistym miejscem, by tam zamieszkać – do Edenu nie planował się wybierać nigdy, a Miasta były zamknięte dla tych co nie posiadali przepustek. Radzi sobie całkiem dobrze, wynajmuje aktualnie malutkie lokum w Nowej Desperacji, gdzie i tak nie trzyma nic cennego. Dorabia sobie wyrobem domowych ładunków wybuchowych oraz środków chemicznych, jeśli oczywiście ma do tego składniki. Nie zdziera za bardzo, ale też nie daje się wykorzystać. Poznaje układ polityczny, kogo unikać, z kim się przyjaźnić, i tak dalej.
I znowu zaczyna odczuwać potrzebę pomagania. Ale jak to się skończy tym razem? Kto wie?




Dodatkowe:

Legend shall speak
Of sacrifice at world's end

- Genesis ma bardzo dobry głos i bardzo dobrze śpiewa - ale w większości przypadków mu się nie chce starać, więc fałszuje. A że kocha śpiewać przy pracy...
- Nadal nie pojmuje wielu spraw powiązanych z ludzkim żywotem - na przykład seksualność to dla niego totalna czarna magia. A może po prostu coś usilnie wypiera z pamięci?...
- Ma zaskakująco mocną głowę – może bardzo dużo wypić i nie będzie miał kaca po tym, ale okupione jest to każdorazowym urwanym filmem. Po prostu kiedy jego organizm stwierdza, że dość, to koniec picia i już. Pijany lubi recytować poezję w wielu językach świata – a poznał ich w końcu bardzo, bardzo dużo.
- Przez milenia spędzone na Ziemi, wiele wspomnień zostało zatartych, wiele wypartych z jego pamięci umyślnie. Nigdy nie wiadomo jednak, kiedy coś powróci... samo, albo z przymusu. Przez to poznawanie nowych rzeczy idzie mu ciut szybciej, bo często po prostu sobie przypomina co i jak.
- Poznał chyba wszystkie języki świata, ale większość pozapominał. Poza poezją – ta zawsze utykała mu w głowie na dobre. Zdarza się więc mu cytować różne dziwne rzeczy i tylko on je najczęściej rozumie.
- Ma tendencje do tzw. overkillu. Chce zrobić granat? Zrobi, ale eksplozja np. w pomieszczeniu wysadzi nie tylko drzwi, ale i okna, i kawałek ściany dookoła. Ma za zadanie wysadzić coś? No to bomby pod fundamenty, w ściany, i tak dla pewności gdzieś dookoła – DLA PEWNOŚCI. Trzeba zrobić minę przeciwpojazdową? Jasne, zrobi. Taką, która wysadzi cel, kilka samochodów wokół, oraz wszystko co będzie w zasięgu. Zgodnie z zasadą – lepiej od razu zrobić porządnie niż potem musieć poprawiać.
- W trakcie długiego błąkania się po Ziemi spotkał wielu ludzi, z których niektórzy stali mu się naprawdę bliscy – pomogli mu, wsparli, ukryli kiedy jakaś organizacja się za bardzo zainteresowała nie starzejącym się przybyszem. Na znak przywiązania do tych jednostek, Genesis dał im pamiątkę po sobie – jedno ze swoich piór, nasycone dostatecznie jego anielską mocą by przetrwało wieki. Ile z takich pamiątek zostało zabranych do grobów przez dawno już nieżyjących przyjaciół – sam nie wie. Ile tuła się jeszcze po świecie jako memorabilia, o których znaczeniu wszyscy zapomnieli – tym bardziej nie wie. Ale jeśli ktoś znowu sobie na to zasłuży, to nie zważając na ból jaki to wywoła, znowu ofiaruje swoje pióro.

Even if the morrow is barren of promises
Nothing shall forestall my return

Will this thing go BOOM? Can I check? Broken_wings_by_xxmidnight_eyesxx


Ostatnio zmieniony przez Genesis dnia 25.11.16 18:26, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Factum est.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Whoa. KP jest świetna, bardzo przyjemnie się czytało. Moce mają rozsądne ograniczenia, ale pamiętaj że:
- mesmeryzm nie działa na osoby głuche lub z blokadą psychiczną
- pomimo temperatury, użycie błękitnych płomieni nie pozwoli ci np. przepalić pancernych drzwi skarbca o grubości 10 cm. (bo zajęłoby to zbyt dużo czasu)

A teraz śmigaj na fabułę i coś wysadź!
Will this thing go BOOM? Can I check? Ym4AHsw
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach