Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 29.10.16 0:25  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Ingerencja Losu

Jesień, to pogoda sprzyjająca przeróżnym wirusom i bakteriom. Niestety, Amok nie zdołał się odpowiednio zabezpieczyć, więc choróbsko dopadło i jego. W pewnym momencie zaczął czuć się słabo, jego ciało przeszywały dreszcze a kaszel nie dawał spokoju. Do tego ten cieknący katar, chrypa i ogólnie osłabienie....

Amok choruje na grypę
Choroba będzie trwała przez 3 sesje (sugerowane wygrzewanie w łóżku, inaczej możliwe powikłania)
Po zażyciu antybiotyku postać będzie osłabiona przez jedną sesję (potem nastąpi wyzdrowienie)
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.17 21:07  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
ZE WZGLĘDU NA BRAK AMOKA ZAMRAŻAM TAMTĄ FABUŁĘ.


Nie pamiętał, kiedy ostatnio mógł sobie pozwolić na odpoczynek w swojej własnej chacie, którą pieszczotliwie nazywał Norą. Trzeba było przyznać, że dom z zewnątrz nie zachwycał, jednakże wnętrze prezentowało się nadzwyczaj dobrze, biorąc pod uwagę warunki, jakie panowały w okolicy. Dla Blooma najważniejsze było jednak to, że wciąż stał i chronił przed kapryśną ostatnimi czasy pogodą. Gdyby mężczyzna chciał, to mógłby znaleźć milion powodów do narzekania na swoje domostwo zaczynając od odpadającej farby ze ścian a kończąc na przeciekającym dachu. Niemniej jednak łóżko wciąż tam stało i nie rozpadało się, a kominek nadawał się do użytku i podgrzewania wody. Nic więcej nie potrzebował.
Nora była jedynym miejscem, w którym Mercy pozwalał sobie na swobodę. Jego rękawice wciąż były blisko niego, ale już nie musiał mieć ich na swoich dłoniach. Nie bał się, że ktoś wejdzie do środka i go zaatakuje. Okno było małe, więc nikt nie mógłby się przez nie przecisnąć, a drzwi otwierały się do środka i były zamykane na kilka haczyków, nie mówiąc już o desce, która uniemożliwiała otwarcie ich. Czuł się bezpieczny, ale nie tracił czujności.
Leżał na łóżku, czekając aż woda się zagotuje i będzie mógł zrobić sobie herbatę. Napój ten był paskudny, jeśli piło się go samego. Bast zawsze dodawał do niego różne proszki, które po wymieszaniu sprawiały, że smakował znośnie i można było go wypić. Miał też swoje walory zdrowotne, gdyż bardzo dobrze wpływał na odporność, a okłady z suszek sprawiały, że skóra goiła się szybciej. Niedobry smak był niewielką ceną za takie przydatne zalety.
Wstał z łóżka, gdy tylko usłyszał, że woda w garnku zaczyna wrzeć. Szybko wlał sobie do kubka odpowiednią ilość i dodał słodkiego proszku. Zamieszał ciesz i ostrożnie napił się łyka. Substancja zaczęła powoli rozgrzewać go od środka i sprawiała, że czuł się całkiem przyjemnie. Nic nie zapowiadało, że ten dzień przyniesie nieco wrażeń.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.05.17 9:47  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Umawiali się, że miał iść z nim od razu do jego chatki w Apogeum Desperacji. Jednak jak zawsze Evan musiał wszystko zepsuć. W trakcie drogi przypomniał sobie o czymś niezmiernie ważnym, przez co stwierdził, że musi na moment wrócić do Smoczej Góry. Ale kiedy tylko będzie już stamtąd iść, znajdzie się pod jego miejscem zamieszkania w mgnieniu oka. Przynajmniej tak obiecał.
Z pewnością minęło parę dni od ich ostatniego spotkania, na którym stwierdzono, że Evan ma śmiertelną chorobę aniołów. Starał się jednak zachować zimną krew i nie panikować. Ile lat żył, nigdy nie miał okazji złapać takiej choroby, toteż dla Raven'a było to coś zupełnie nowym. Mimo wszystko odczuwał skutki choroby, a zmęczenie również dawało o sobie znać.
Pomimo tego, że sprawy w Smoczej Górze trochę mu się przeciągnęły, kiedy tylko stamtąd wyszedł, wyruszył w stronę Basta nory, używając swoich skrzydeł. Leciał dość wysoko, aby nie zostać zauważonym przez jakiegoś psychola. Na jego szczęście droga okazała się być spokojna, więc w mgnieniu oka znalazł się na umówionym przez nich miejscu. Zanim jednak dał znać, że to w ogóle on, od razu po wylądowaniu, włożył na siebie koszulkę z marynarką i płaszczem. Przecież nie będzie świecił gołą klatą przed swoim synem, nieważne jak bardzo by tego chciał. Przynajmniej jeszcze nie teraz.
Zapukał więc do jego drzwi na tyle głośno, aby go usłyszał. Domyślał się, że są zamknięte na wszystkie spusty, ale mimo wszystko pokusił się o sprawdzenie tego, chcąc je otworzyć zaraz po tym jak do niego zapukał. I tylko na próbie się skończyło.
- Otwórz. To ja - rzucił spokojnym i z pewnością znajomym głosem. Może nie będzie miał żadnych obiekcji, że ktoś inny podszywa się za Evan'a. Którzy by śmiał?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.05.17 22:57  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Usiadł na krześle, które znalazł podczas swojej ostatniej podróży. Cieszył się, że udało mu się zgarnąć jedno w takim dobrym stanie i dzięki temu każdy bok stołu miał ustawione przy sobie krzesło. Problem polegał jednak na tym, że wszystkie krzesła były różne i nie pasowały do siebie, co mierziło Basta okropnie. Wiedział, że kiedyś uda mu się zgarnąć takie krzesełka, które będą ślicznie komponować się z wnętrzem jego chaty.
Gdy tylko usłyszał głos Evana to uśmiechnął się. Widok anioła zawsze przyjemnie na niego działał. Był on zapewne jedyną istotą, z którą Bast mógłby być codziennie i nie odczuwać uczucia przepełnienia, które miał z innymi ludźmi, jeśli przebywał w ich towarzystwie zbyt długo. Opanował się jednak. Nie miał zamiaru pokazywać Rushowi, że cieszy się na jego widok. Wręcz przeciwnie. Przybrał naburmuszoną minę i w takim stanie podszedł do drzwi. W końcu anioł miał zjawić się u niego już dawno. W jego stanie nie powinien się ociągać, bo coś tam mu wypadło. Otworzył drzwi.
Chyba nie śpieszno ci do wyzdrowienia – powiedział z wyraźnym wyrzutem w głosie. Upił kolejny łyk herbaty, lustrując tym samym mężczyznę swoim wzrokiem. Gdyby spojrzenie mogło zamrażać, to Evan już stałby jako lodowy słup. – W ogóle o siebie nie dbasz. Gdybyś przyszedł do mnie wcześniej, to już byłoby po wszystkim, a tak to jesteśmy dopiero na samym początku tego wszystkiego. Masz szczęście, że zebrałem wszystkie składniki, poza szpikiem, ale tym musisz zająć się już ty. Wchodź – powiedział, zapraszając anioła do środka. Oczywiście nie mógł pozwolić sobie na niemożliwość wygłoszenia swojego opierdolu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.17 23:09  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Uważał, że na Desperacji już nie aż tak ciężko było znaleźć rzeczy, które byłyby w stanie dobrej używalności. To już nie te czasy, gdzie dosłownie Desperacja spowijała się pustkami. Teraz to tylko poszczególne jej fragmenty czy miejsca takie były. Na przestrzeni tych wszystkich lat można śmiało powiedzieć, że wiele rzeczy się rozwinęło. Poniektórzy mają już nawet prąd w niektórych burdelach czy barach, co śmiało można uznać za sukces. Ale mimo wszystko nadal ciężko było zdobyć jakieś dobre i solidne rzeczy, więc komplet krzeseł, który pasowałby do wnętrza norki może sprawić niemały problem. Dobrze, że Evan nie miał takich problemów i w zasadzie było mu wszystko jedno. Równie dobrze mógł ułatwić Bastowi zadanie i przynieść parę krzeseł ze swojej rezydencji, w której od dawien dawna nikt nie był.
Rzadko kiedy widział radość wypływającą z Blooma, która pojawiała się na widok anioła. Zwykle stara się ją ukryć, co aż za dobrze wiedział. Mimo wszystko go znał i mniej więcej potrafił ocenić, kiedy potrafił być szczęśliwy, a kiedy zły. Przynajmniej tak mu się wydawało. Niemniej ostatnimi czasy coraz mniej spędzali ze sobą czasu, przez co sporo rzeczy mogło się pozmieniać. Ale
przynajmniej był pozytywnej myśli i zawsze jakoś ciepło robiło mu się na sercu, kiedy widział lub wyczuwał radość ze strony Basta. Było to coś innego pośród mord, które pragnął Twojej śmierci. Dlatego opiekuńczość chłopaka wywoływała minimalny uśmiech na ustach Ravena. I choć na dłuższą metę ta cała opiekuńczość mogła wydawać się irytująca, to dla niego potrafił zachować resztki cierpliwości i nic nie mówić.
Wywrócił lekko oczy, wchodząc do wnętrza nory i lekko zmierzwił włosy białowłosego.
Jak zwykle czepliwy.
- Oj tam od razu się nie śpieszy - mruknął trochę od niechcenia, w międzyczasie masując lekko obolałe i zmęczone oczy. Od dawna nie spał, co powoli dawało mu we znaki - Po prostu musiałem trochę dłużej zostać. Porozmawiać z moim szefem i takie tam - wytłumaczył się, pozwalając sobie usiąść na przygotowanym wcześniej krześle, nie bardzo interesując się tym, że Bast przygotował je dla siebie. Westchnął cicho - Oj już przestań paplać. Lepiej mi powiedz w jaki sposób mam zdobyć ten szpik - bo w końcu na sprawach medycznych się nie znał. Był specjalistą od bójek i takich tam. Szczególnie od "takich tam".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.17 20:21  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Spojrzał na niego spod uniesionych brwi. Nie dowierzał jego słowom. Dla Basta życie było ważne, więc gdy jemu co się działo, to nie przestawał się kręcić, dopóki nie znalazł czegoś, co mu pomagało. Evan był jednak inny i wymordowany doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Zdążył się już nauczyć i przyzwyczaić do nietypowej osoby anioła.
Myślałem, że wiesz z czym wiąże się ta choroba i co może się stać, jeśli szybko nie pozbędziesz się tego cholerstwa – mruknął, krzywiąc się nieco. Pouczanie Evana nie było mu na rękę. Owszem uwielbiał go drażnić i doprowadzać do białej gorączki, bo wtedy na niewzruszonej anielskiej twarzy pojawiały się pulsujące żyłki. Dzięki temu olbrzym wyglądał nieco bardziej ludzko, a to podobało się Bloomowi. Lubił się również mądrzyć, chociaż wiedział, że anioł miał więcej doświadczenia od niego. Niemniej jednak Evan często bagatelizował swój stan, a tego robić nie powinien. Już nie chciał się przyznać do tego, że jeśli anioł nie przestanie bagatelizować swojego stanu i chorób, to może zginąć. Bast nie wyobrażał sobie nawet życia bez skrzydlatego, ale nie chciałby tego przyznać.
Szukałem tego szpiku, ale nie wyszło, więc wymyśliłem co innego... – zawahał się, bo nie chciał tego nawet proponować. Niemniej jednak zdrowie Evana było ważniejsze niż jego własna wygoda. W końcu pomęczy się tylko trochę, chyba że pojawią się nieoczekiwane komplikacje. Westchnął i poszedł w głąb pokoju. Z kąta wyciągnął małe zawiniątko, które po odkryciu okazało się być dużą igłą i strzykawką.
Wbijesz mi tę igłę w udo aż do samej kości i pociągniesz. Zaboli jak cholera, ale będziesz mieć świeży szpik, a ja szybko się zregeneruję. Wytłumaczę ci jeszcze wszystko – wyjaśnił, mając nadzieję, że anioł jest dość sprawny manualnie, by nie zrobić jakiegoś poważniejszego błędu.
Sam nie wiedział, jak dobrze wbić taką igłę w nogę, ale domyślał się, jak można to zrobić. Podszedł do łóżka i przyszykował miskę, z pozostałymi składnikami. Na łóżku położył koc i zdjął spodnie, pozostając w samej bieliźnie. Nie chciał zabrudzić ubrań krwią. Westchnął cicho i położył się na łóżku. Poklepał miejsce obok siebie, mając na celu przywabienie Evana.
Musisz wbić igłę w tym miejscu pod kątem mniejszym niż dziewięćdziesiąt stopni. Tylko z wyczuciem. Przez skórę i mięśnie przebijesz się łatwo, więc nie rób tego ze zbyt dużą siłą i prędkością. Jeśli poczujesz opór, to znak że natrafiłeś na kość. Wtedy musisz pchnąć mocniej i jeśli opór się zmniejszy to znak, że wbiłeś się w kość do mojego szpiku. Wtedy pociągniesz za tłoczek. Nie jest to takie trudne za jakie się wydaje – powiedział, uśmiechając się lekko, jakby chciał pokrzepić Evana, chociaż w tej chwili to on potrzebował pokrzepienie i mówienia, że wszystko będzie dobrze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.06.17 18:43  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Evan trochę nie potrafił patrzeć na świat przez lekceważące oczy. Życie dla niego było czymś, do czego nie przywiązywał szczególnej wagi. Kiedy ocierał się o śmierć, nie czuł żadnych specjalnych emocji, które nim szargały. Już nie. Przez te lata nauczył się, że jeśli śmierć rzeczywiście zechce się o niego upomnieć, to tak będzie. Dlatego nie wściekał się tak jak chłopak teraz. Jasne, na pewno było to dla niego jakimś szokiem, że złapał chorobę, przez którą mógł umrzeć, ale też nie potrafił spojrzeć na to na tyle poważnie, aby tego nie przeciągać. Śmiesznie jednak jest umrzeć przez swoją własną głupotę.
- Skoro wiesz lepiej ode mnie, to dlaczego nie weźmiesz się do roboty tylko będziesz mnie pouczał? - odbił piłeczkę w jego stronę, unosząc nieznacznie brwi ku górze. Skąd miał wiedzieć, że rzeczywiście nie będą to jego ostatnie chwile i nie chciał się przynajmniej pożegnać z tymi, z którymi widział się praktycznie na co dzień? I chociaż przez chwilę spędzić ten czas pokojowo z Bastem. Ale już tego głośno nie mówił. Nie miał na to ani chęci, ani siły. Właśnie w takich chwilach wychodził cholerny egoizm anioła.
Uniesione brwi w bardzo szybkim tempie zmarszczyły się w wyraźnym niezrozumieniu, który równie szybko przeszedł do szoku. On miał niby wyciągnąć ten cały szpik? Spoko, umiał radzić w kryzysowych sytuacjach, ale to było zupełnie coś innego. Na medycynie znał się tyle co nic, dodatkowo nie wiedział, czy potrafiłby sobie wybaczyć śmierć jednej z najbliższych mu osób. Ponownie zaczęły go szargać egoistyczne emocje, przez które chciał się sprzeciwić Bloomowi na tak szalony plan. Śmiesznie jest wybierać między swoim życiem, a życiem bliskiej Ci osoby.
- A jeśli się nie zgodzę? - to było zbyt oczywiste, Evanie. Dlatego nie zdziwił się, kiedy pełen sprzeciwu spojrzenie obeszło ciało anioła, a właściciel tych oczu już szykował się do kolejnych pouczeń i mówienia jakie to nieodpowiedzialne by było. Oczywiście Raven bardzo chętnie mu zwróci uwagę za czystą hipokryzję. Nieodpowiedzialny był on teraz, kiedy kazał Evanowi robić tak nieludzkie rzeczy.
Podszedł do niego, siadając na wyznaczonym miejscu. Zlustrował go dość chłodnym i ponurym spojrzeniem, trzymając cały sprzęt w dłoni. Zachował jednak zimną krew i nie pozwolił wyjść wszystkim emocjom na zewnątrz, dając tym samym znak, że trochę się stresował, a nawet i martwił obecną sytuacją. Patrzył się na niego wystarczająco długo, aby po tym czasie wziąć głęboki wdech i według instrukcji chłopaka zrobić to, co powinien. Nie zamierzał go pocieszać, ani ich wspierać. To nie było w stylu anioła. Tym bardziej, że czasem trudno mu wychodziło czytanie między wierszami. Dlatego już bez większego przeciągania, zamachnął się pod kątem, który wspomniał Bast i wbił się w skórę, z wyczuciem o jakim wcześniej mówił. Zacisnął przy tym szczękę, dopiero teraz wypuszczając powietrze, którego wcześniej nabrał. Z początku faktycznie było łatwo, później czuł już wyraźny opór, przez co był zmuszony użyć trochę siły, ale w niewielkim stopniu. Przebijanie się przez kość mężczyzny było najgorszą z czynności - w zasadzie nawet nie wiedział, czy dobrze się wbił, a mimo to kontynuował powiedzianą mu niedawno instrukcję. Kiedy czuł, że w końcu przebił się przez kość, pociągnął za tłoczek. Serce mu trochę waliło, a czego w tym momencie się najbardziej obawiał, to to, że usłyszy, iż źle to zrobił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.17 2:38  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Na co masz się niby nie zgodzić? – zapytał z oburzeniem w głosie. Jeśli Evan myślał, że Bast mógł sobie odpuścić, to się mylił. Owszem, anioł mógł pogodzić się z chorobą, ale wymordowany ta łatwo nie mógł dać za wygraną, zwłaszcza gdy ostatni składnik lekarstwa miał tuż pod nosem. No przecież byłoby to śmieszne, gdyby Evan miał się wykończyć, ze względu na to, że miałby się nie zgodzić. Owszem, Mercy mógłby sam sobie wbić ten szpikulec w nogę, ale nie wiedział, czy dałby radę zrobić to już teraz w tym momencie. Miał pewność, że anioł upora się z tym szybko.
Bast nie potrzebował żadnych słów otuchy i ociągania się. Pragnął, by cała procedura przebiegła szybko i możliwie jak najmniej boleśnie, dlatego też chciał, by Evan skupił się na tym co miał mu do powiedzenia blondyn. Nie można było pozwolić sobie na większe błędy, bo chociaż paraliż mu nie groził, to jednak nie chciał stracić nogi albo wykrwawić się na śmierć. Obserwował jak anioł bierze w dłonie przyrząd do nakłuwania i pobierania szpiku. Zacisnął pięści na kołdrze, ścisnął szczękę i zamknął oczy. Z początku nie chciał tego oglądać, ale po chwili zrozumiał, że musiał nadzorować to wszystko. Noże nie dla tego, by ewentualnie kierować aniołem w jego poczynaniach, ale ze względu na to, że widząc to wszystko będzie nieco spokojniejszy.
Gdy igła wbiła się w jego skórę, to nie było tak źle. Wiedział, ze proces się zaczyna i teraz nie było odwrotu. Z jednej strony bał się odczucia bólu, ale z drugiej cieszył, że wkrótce będzie mieć to za sobą. Gorzej było później, gdy Evan wbijał się w mięsień. Gdy dotarł do kości, ból osiągnął swoje maksimum. Bast lubił ból. Świadczyło to bowiem o tym, ze wciąż żył i miał przed sobą kolejne dni.  Nie był jednak masochistą. Zacisnął dłonie na kołdrze tak mocno, że palce mu pobielały. Zrobiło mu się gorąco, a twarz poczerwieniała. Czuł jak na czole zbierają mu się kropelki potu. Nie odwrócił jednak wzroku i cały czas obserwował poczynania ciemnowłosego.
Gdy tylko przestał czuć parcie, to ból nieco zelżał. Zasysanie szpiku już nie bolało. Mętny płyn powoli wypełniał odpowiednie miejsce. Czekali tylko na to, aż zbiorą wystarczającą ilość. Bloom oddychał spokojnie, starając się uspokoić nerwy. Nie powinien się denerwować, mając wbitą w nogę długą igłę.
Czasem każdy potrzebuje pouczenia. Nie jesteś nieśmiertelny i obchodzić niektórych ludzi – powiedział. Nie potrzebnie wdawał się w takie dyskusje. Wiedział, że nie powinien nawet zaczynać takiego tematu, bo znał anioła i mógł się domyślać, jak zareaguje. – Teraz wyciągnij tę igłę, już więcej szpiku nie potrzebujemy. Musisz to jednak zrobić wolno, by nie uszkodzić żył – wyjaśnił, szykując się na kolejną dawkę bólu. Ponownie zacisnął palce na kołdrze. Połowa męki była już za nim. Dla Evana mógł się jednak tak poświęcić. Nie był pewny, czy dla innych zdecydował by się na taki krok.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.07.17 20:26  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Szybko uciął głupią dyskusję, komentując to krótkim "nieważne", wiedząc, że dalsza rozmowa na ten temat nie miała sensu. Fakt faktem nie chciał narażać życia młodzieńca na ratowanie swojego mając na karku już tyle lat. Innym powodem był to, że łączyła ich specyficzna więź, której Raven nie do końca mógł jeszcze zrozumieć, ale wiedział, że ona jest. Zawsze w interakcjach międzyludzkich było mu ciężko, o czym Bloom doskonale wiedział. Dlatego moment, w którym Evan się zawahał był znaczący dla chłopaka, bo w ten sposób anioł podświadomie mu mówił, że w jakimś stopniu zależy mu na Bastcie. Powinien go za to cenić, a nie karcić.
Za wszelką cenę starał się, aby to poszło jak najszybciej i mniej boleśnie, ale praktyka nigdy nie wychodziła tak idealnie. Evan roił to po raz pierwszy, więc miał prawo do pomyłki. Z pewnością też zajmie mu to dużo dłużej niż u kogoś, kto miał z tym jakiekolwiek doświadczenie. Czasem zadziwiał go optymizm chłopaka, ale z drugiej strony któryś z nich musiał nim być. Z oczywistych powodów z góry wiadomo, że Raven nigdy nie zaliczy się do grona tych szczęśliwych osób.
Wzięcie głębokiego oddechu pozwoliło mu na to, aby zachował zimną krew. Rzadko kiedy pokazywał swoje słabości, ale tym razem przez chorobę jego psychika była dużo słabsza. Niemniej to byłby najgłupszy moment, aby oddać się niepotrzebnym emocjom, dlatego ze spokojem, a przynajmniej z całych sił starał się być spokojnym, wykonywał procedurę wskazaną przez blondyna. To były ciężkie i najdłuższe parę chwil w życiu anioła i z pewnością nie ostatnie. Oddychał spokojnie, choć przez moment jego oddech był nieco przyśpieszony. Oblizał zeschnięte na wiór wargi, patrząc się uparcie w miejsce, w które wbił igłę. Udało mi się przez wszystko przebić. Teraz mogli tylko czekać. Pozwolił sobie jednak zerknąć kątem oka na niego, kiedy Mercy wykazał chęć dyskutowania o nim o czymś takim.
- Niektórych, czyli Ciebie? - spytał wprost, pozwalając sobie unieść jedną brew ku górze. Rozbawił go tym zdaniem, dlatego z jego ust dało usłyszeć się również ciche prychnięcie, a tym samym niechcący poruszył igłę, przez co mógł zadać lekki ból Bastowi - Wybacz - powiedział półszeptem, spojrzeniem wracając na ogromną igłę, aby więcej nie popełnić takiego błędu. Potakną lekko głową na jego słowa, po czym tak jak powiedział, zaczął wyjmować z niego wolnym tempem igłę. Była to krótka chwila, ale dosyć ciężka i nieprzyjemna dla nich obu. Kiedy udało mu się z tym uporać, Raven odetchnął  ze słyszalną ulgą w głosie, a nawet zimny pot pojawił się na jego twarzy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.07.17 18:07  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Wiedział, a raczej domyślał się, że może znaczyć dla Evana nieco więcej niż inni spotykani przez niego ludzie, czy tam wymordowani. Anioł również nie był mu obojętny. Najpierw traktował go jak przyszywanego ojca, bo w końcu mężczyzna wychowywał go i zajął się nim, gdy Bast został porzucony. Swojej matki ani ojca nie znał, więc cieszył się, że w ogóle ktoś zechciał się nim zająć nie oczekując niczego w zamian.
Nie mógł zaprzeczyć temu, że ból w nodze był potworny. Zacisnął dłoń na materiale, który pełnił rolę kołdry, jednak ani to, ani zaciśnięta mocno szczęka nie pomogły w przezwyciężeniu tego bólu. Do jego oczu napłynęły łzy. Jeśli ktoś miał kiedyś podobny zabieg, to wie, jak bardzo to bolało. On nie był nawet w stanie ubrać tego w słowa, gdyż takich najzwyczajniej w świecie nie znał. Jęknął jedynie, gdy igła przebiła się przez kość. Czuł się tak, jakby coś próbowało rozsadzić mu nogę od środka. Pulsujący ból rozchodził się falami od miejsca ukłucia po palce u stopy i ostatnie odcinki kręgosłupa. Wymordowany czuł to nawet w palcach dłoni. Bolesne chwile przeciągały się i miał wrażenie, że trwają w nieskończoność i nigdy nie ustąpią.
Odetchnął z ulgą, gdy igła wolno zaczęła się wysuwać. Oddychał szybko i płytko, jakby chciał zemdleć, jednak wiedział, że skoro ból tego nie sprawił, to nie będzie mu tak łatwo stracić przytomności. Westchnął, gdy było już po wszystkim. Zrobiło mu się gorąco.
Może i mnie. Myślisz, że mnie nie obchodzi, co się z tobą dzieje? Mam tylko ciebie, czy ci się to podoba czy nie – powiedział, przykładając dłoń do miejsca, w którym była wbita igła. Poruszył nogą. Cała była obolała, jednak mógł nią ruszyć. Znaczyło to tyle, że nie poszło tak źle, jak mogło. Uśmiechnął się pod nosem.
Teraz musisz tylko wymieszać wszystkie składniki, które są przyszykowane na stole albo przynieść je tutaj, żebym ja to zrobił. Potem lekarstwo będzie już prawie gotowe – powiedział, uśmiechając się lekko do anioła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.08.17 11:35  •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
Czasem faktycznie traktował go jak syna, chociaż niektóre zachowania wskazywały na to, że był po prostu o niego zazdrosny. Trudno wtedy było stwierdzić, co konkretnego chodziło mężczyźnie po głowie. I tak odkąd Mercy dorosną, widywali się coraz mniej i coraz rzadziej. To było dość normalne jak na Desperację. I tak cud, że w ogóle jeszcze się widywali. Widocznie ich więź była na tyle silna, że nie potrafili o sobie po prostu zapomnieć.
Z bólem w nodze nie mógł nic zrobić. Nawet jeśli będzie odrobinę delikatniejszy i tak niewiele to da, a proces wyciągania szpiku mógł pójść niepowodzeniem. Mógł jedynie pocieszyć go tym, że z każdą sekundą i minutą było coraz bliżej niż dalej. Teraz tylko kwestia wygojenia rany, a Evan przez ten czas będzie mógł robić mu za kamerdynera. Niech lepiej nie przegapi tak wygodnej chwili.
Widział jak stopniowo ból z niego schodził, kiedy wyjmował z jego nogi igłę. W głębi duszy cieszył się, że mieli to już za sobą, ponieważ nie musiał już patrzeć na jego cierpienia. I choć emocje miał jak ze stali, to mimo wszystko patrzenie na kogoś bliskiego kto cierpi nie było wygodnym momentem, ani tym bardziej widokiem. Sam Evan przetarł spocone czoło, nie ukrywając w ten sposób, że bał się zrobić mu krzywdę, kiedy wykonywał ten cały proces. Szczęśliwie wszystko poszło jak po maśle. Teraz kwestia tego, aby zrobili dla niego lek, gdzie kompletnie się na tym nie znał. I wolał w to się nie mieszać.
- Już, skończ. Lepiej powiedz, co mam robić dalej - uciął głupią dyskusję, nie chcąc w ten sposób przyznać mu racji. Zaraz jednak usłyszał to, co powinien zrobić dalej, dlatego też przyniósł mu wszystkie potrzebne rzeczy, pytając się prawie za każdym razem, czy na pewno dobrą rzecz bierze. Spojrzał się na jego nogę - Może ją najpierw opatrzmy? - powiedział ze spokojem, siadając obok niego, aby przyjrzeć się jego ranie. Bandażem nogę zawsze potrafił zawiązać, więc opatrzenie czegoś takiego nie było trudne. Chyba.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Nora Bast - Page 2 Empty Re: Nora Bast
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach