Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 30.03.14 22:12  •  Utsukushī tsuki - Page 2 Empty Re: Utsukushī tsuki
To było dość ryzykowne, przychodzić do miasta samej, bez towarzystwa innego Łowcy. Ani nie wybrała się po informacje, ani też nie zamierzała szpiegować i kraść. Tak więc po co? Ano po to, by nastraszyć nieco mieszkańców. Z racji ostatnich wydarzeń jakie miały miejsce, czyli dziwny, czerwony deszcz, z pewnością wywołało to sporo zamieszania. Co prawda była pewna, że władza na ten swój kretyński sposób zaczęła to wyjaśniać, ale kobieta miała nadzieję, że znajdzie się paru inteligentnych członków miasta ze swoim rozumkiem. A ona będzie mogła im bardziej nakreślić co się właściwie wydarzyło.
Balansując na balustradzie jakiegoś pomostu, niczym mała dziewczynka przeskakiwała z nogi na nogę, nie przejmując się zimną temperaturą dookoła, paradując z odkrytymi nogami. Niektórzy widząc takie dziwne stworzenie, wszakże nie na co dzień widuje się kogoś z ogonem, którym rusza oraz z ciemną plamą zamiast twarzy, z parą czerwonych światełek w miejscu oczu i uśmiechem od ucha do ucha. Nyanmaru zachichotała pod nosem widząc ich strasz, jaki malował się na twarzach. Z drugiej zaś strony było jej nieco smutno. Z powodu ich ograniczenia na otaczający świat zewnętrzny. Dlatego też jak najszybciej musieli skończyć z aktualną władzą.
Raptownie zatrzymała się widząc nadchodzącego mężczyznę. Oho, o wilku mowa. Przykucnęła na balustradzie i przyglądała mu się zaciekawiona, poruszając powoli ogonem, gotowa do ucieczki albo obrony. A nawet ataku. Sądząc po umundurowaniu nie był jakimś tam szaraczkiem w szeregach wojska, tylko kimś wyżej postawionym. Kobieta wyszczerzyła się bardziej, kiedy ją dostrzegł a z wielkich łap powoli wysunęły się ostrza. No cóż, przezorny zawsze ostrożny... Czy jakoś tak to szło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.14 22:25  •  Utsukushī tsuki - Page 2 Empty Re: Utsukushī tsuki
Ethanael, bo tak na imię temu żołnierzowi, stosunkowo młodemu tak swoją drogą... Nie przejmował się na początku osobą drepczącą sobie tam i tam. Co go to obchodzi? Jakiś płaszcz, brak ryjeczka, normalka. To nie jest normalny świat. Widok aniołów, demonów, zarażonych jakimś gównianym wirusem, a nawet takie twory jak ta tutaj istota nie pobudza już na dobrą sprawę jakichś większych przeciwwskazań dla niego, przez które miałby odczuwać strach.
Chwilunia! Na dobrą sprawę, on w ogóle nie odczuwa strachu. Czym on jest tak swoją drogą? Ważna jest wygrana, zniszczenie przeciwnika. Zniżenie go do odpowiedniego poziomu, a następnie zdeptanie jak jakiegoś karalucha. Zupełnie nic nie znaczącego robaka, owada czy inne cholerstwo tak drażniące ludzi. Zatem co mu robi ktoś w jakimś płaszczu? Z kocimi uszami, dziwnymi ślepiami, a raczej światełkami na ich miejscu niesamowicie przypominającymi kształt oczu.
Obdarzył ją jedynie chłodnym, nic nieznaczącym spojrzeniem, nie przejmując się jej obecnością, istotą. Poszedł dalej, o dziwo utrzymując dość odpowiedni dystans. Ot dla ostrożności. Głupi nie jest, by byle przechodniowi dziwnie wyglądającemu ufać jakby był aniołem. Im też nie ufa, ale ciii.
Jak wcześniej było powiedziane, klapnął sobie na barierko - podobnym kawałku drewna, przodem odwrócony do tejże nieznajomej istoty.
Puszczając kilka dłuższych i krótszych podmuchów szarego, śmierdzącego dymu przed siebie w końcu dostrzegł wyciągnięte pazury. A na pewno coś niewiarygodnie przypominające takie ustrojstwo. Android? Może jakaś technologia? Cholera go tam wie, on na to nie patrzy. Szybko można było usłyszeć zakłócenie ciszy mocnym, pewnym wszystkiego basem.
- Nie ostrz kłów na wilka, bo wilk Cię użre.
Krótkie zdanie, a na pewno treściwe i niosące za sobą odpowiednie przesłanie. Nie ma co tego opisywać, każdy głupi wie o co chodzi. Ot zwyczajna zaczepka w kierunku istotki, samemu siedząc i popalając sobie coróż to papieroska. A co mu tam!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.14 17:47  •  Utsukushī tsuki - Page 2 Empty Re: Utsukushī tsuki
Ach? Nie zamierzał jej zaatakować? Pojmać ani zabić? Przechyliła głowę zaskoczona cała tą sytuacją, obserwując go uważnie przez drobną chwilę zastanawiając czy może przypadkiem ten gostek nie zamierza uśpić jej zmysłów i zaatakować nagle. Nic jednak na to nie wskazywało. Tak więc moi państwo - nie wiedział kim jest. Nyanmaru miała ochotę parsknąć śmiechem, aczkolwiek jedyne co uczyniła to wyszczerzyła się szeroko. Lepiej dla niej, przynajmniej nie będzie miała na karku jakiegoś kundla władzy. Schowała swoje ostrza i obróciła się w okół własnej osi. Skoro ten gostek nie wiedział kim jest to ona nie zamierzała wdawać się z nim w niepotrzebne, w jej mniemaniu, dysputy.
Zeskoczyła z balustrady na drewniany mostek i niemal tanecznym krokiem ruszyła przed siebie, zupełnie ignorując mężczyznę. Bo i po co? Sięgnęła do swojej torby, którą miała umocowaną do pasa i wyciągnęła okrągłego cukierka, którego pochłonęła. Dodatkowa porcja cukru zawsze się liczyła. Właściwie nie miała nic więcej tutaj do roboty. W sumie robiło się coraz później, godziny popołudnia zahaczające o zbliżający się zmierzch a i potencjalnych ofiar ubywało. Ludzie czmychali do swoich nor, zwanych przez nich domami, chcąc schować się przed nadchodzącym chłodem nocy.
Skierowała się ku wyjściu, po drodze jeszcze kręcąc się tu i ówdzie, jakby chciała upewnić się czy nikt jej nie śledzi. Byłoby niefajnie, gdyby ona sama doprowadziła władzę do ich gniazda, hue. To mogło być dosyć upierdliwe. Paru ich się tutaj kręciło. Pewnie ściągnięci obecnością jakiegoś gostka z wojska. Niczym głupie ćmy leciały za swoim przywódcą i wlatywały w gorące lampy, by spalić się żywcem. Tak, określenie wojska jako głupie owady nad wyraz pasowały kobiecie. Aż nie mogła powstrzymać się przed cichym chichotem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.14 21:46  •  Utsukushī tsuki - Page 2 Empty Re: Utsukushī tsuki
Tak po prostu ten "kotołak" jeśli można w ogóle nazwać te stworzenie postanowiło sobie spieprzyć. Z całym szacunkiem, ale inaczej tego nazwać nie można skoro zaczęła się ulatniać z tego miejsca. Spokój wymalowany na twarzy żołnierza nie mówił o zbyt dużej przychylności wobec nieznajomych, szczególnie tych którzy już mieli okazję wyciągać pazury czy inne bronie na jego widok. Zatem jak można się domyślić nie należy obecnie do najpotulniejszych baranków, wręcz przeciwnie. Zdążył się nawet zirytować do tego poziomu, że ot tak po prostu nie pozwoli temu komuś sobie pójść bez słowa jakiegokolwiek wyjaśnienia. Najśmieszniejsze jest to, że obydwoje są śmiertelnymi wrogami, a wojskowy gnojek nie ma pojęcia o łowcy, a zaś łowczyni nie jest pewna co do dokładnie zajmowanego stanowiska.
Brzydka pogoda, całkowicie nie nadaje się do walki. Jedynie uprzykrza życie przeciętnego zjadacza chleba. Ta atmosfera powodowana przez odwilż, deszcze, pełno błota i jakieś zwierzęce gówno wychodzi z warstwy śniegu na trawnikach. O wiele ciężej się oddycha, szczególnie dla alergicznych palaczy. Całe szczęście, że Eth nie cierpi na żadne kichawki i inne. Właśnie! Koniec gadania o głupotach. Zanim kobieta, a może facet? Kij wie... Zanim ta istota odeszła z jakieś dwa czy trzy metry, on wyrzucił do wody kiepa ledwo żarzącego się i puszczającego delikatne pasma dymu.
- A ty gdzie spierdalasz? Pokazuj pazurki gówniarzu, nikt nie będzie tak znieważał moją osobę. Raz, raz, bo wezmę na kolanko i zleję pasem w tyłek.
Takie tam, potyczki słowne. Z całą pewnością już pierwsze zdanie, a raczej pytanie mówi o braku zahamować co do kultury słownej. Nie bawi się on w cenzurowanie. Posługuje się przekleństwami na prawo i lewo, nie przebierając zwykle w zasobie słownictwa, choć ma naprawdę wielki.
A tak z czystej ciekawości. Postawa nieznajomej, wyciągnięcie szponów na widok żołnierza, a potem po zostaniu zlanym z jego strony może wiele mówić. Nie należy on do ludzi głupich, nierozumnych. Łączy takie drobne fakty, wysnuwając kilka teorii bardziej lub mniej prawdopodobnych. Między innymi wzięcie pod uwagę to, że kotek może być łowcą, zbuntowanym androidem, który widząc człowieka z S.SPEC poczuł zagrożenie.
Wypowiadając słowa tak swoją drogą zaczął już się przygotowywać. Odpinał powoli płaszczyk czarny z guzików. W końcu dochodząc do tego, że ukazał śnieżnobiałą, idealnie wyprasowaną koszulę wsadzoną w eleganckie spodnie. Do tego wszystkiego stosunkowo krótkie tonfy przypięte do paska. I to właśnie na nich należy skupić swoją uwagę. Chwycił za krótsze strony, podrzucając do góry, tym samym wyciągając z "pierścieni". Łapiąc za rękojeść przy okazji przycisnął odpowiedni klawisz. Jak można zauważyć w chwilę obydwie bronie obuchowe wydłużyły się, spokojnie przekraczając łokcie.
- Pokaż mordeczkę.
Z uśmiechem pełnym zadziorności, ze wzrokiem pełnym chęci do mordobicia zaczął powolnym krokiem kierować się w stronę domniemanego łowcy, androida. W jaki sposób szedł? Obejmując pozycję obronną, wysuwając przy kroku dalej lewą nogę, samemu drepcząc nieco bokiem. Dla własnego bezpieczeństwa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.04.14 11:50  •  Utsukushī tsuki - Page 2 Empty Re: Utsukushī tsuki
No i jednak przeliczyła się. A miała marną nadzieję, że wojskowy jej odpuści. Najwidoczniej musiał szybko się ogarnąć, że Nyanmaru do zwykłych ludzi nie należy. Ech, pech. I upierdliwe to wszystko. Kobieta okręciła się w okół własnej osi i przykucnęła, kiedy usłyszała zatrzymujący ją głos mężczyzny. Przekręciła głowę, nad którą pojawił się znak zapytania, jakby nagle nie rozumiałam o co chodzi i co się od niej chce.
-Nya?~ - wydała z siebie cichy odgłos uważnie obserwując poczynania obcego. W międzyczasie sięgnęła do kieszeni, z której wyciągnęła garść cukierków i zaczęła je rozpakowywać, by po chwili wpakować je sobie do ust. W końcu doszła do wniosku, że samiec jest zdecydowanie za blisko, tak więc wykonała jedno salto do tyłu po czym jeszcze raz przykucnęła, a jej wzrok tym razem spoczął na wyciągniętej broni. Czy Nyanmaru zamierzała z nim walczyć? Oczywiście, że nie. Co prawda mogłaby, ale po co? Jak jest o wiele więcej ciekawszych metod poznawczych. Zresztą, jak tylko zacznie walczyć zaraz zleci się tutaj połowa władzy. Jak zawsze. Ci to chodzi stadami, rzadko kiedy zdarzały się jakieś pojedyncze jednostki.
- Ale nie na pierwszej randce, nya~ A Ty od razu chcesz mnie już przez kolano i potraktować swoimi pałkami i do tego ujrzeć moją twarz. Zachłanny jesteś, nya~ - rzuciła do niego, po czym odwróciła się i zaczęła uciekać. Zgrabnie wskakiwała na balustrady mostów i przeskakiwała na drugi brzeg, co rusz odwracając się za siebie, by się upewnić, czy ten upierdliwy gościu podąża za nią. Może się zmęczy i w pewnym momencie odpuści? Chociaż w to nie wierzyła. Nie wyglądał na kogoś, kto łatwo odpuszcza. Ale zawsze mogła się zabawić z nim w kotka i myszkę. Z tym, że kto tutaj był kotem, a kto myszką?
Nyanmaru dopadła dość wysokiego drzewa i bez najmniejszego problemu wdrapała się na nie dzięki swej zwinności i pazurom, niczym prawdziwy, rasowy kot. Spojrzała z góry na mężczyznę i zaczęła powoli, wręcz leniwie machać ogonem.
-Nyahahahaha~ - zaśmiała się kobieta, zastanawiając się czy mężczyzna będzie aż tak zdesperowany by się tutaj wdrapać. A może zawoła kolegów? W sumie, gdyby ktoś pytał ją o zdanie to obstawiała bardziej drugą opcję. Wyglądał na kogoś wysoko postawionego, jednego z tych, którzy nie lubią się brudzić i wysługują się swoimi pachołkami. W sumie nie obstawiała, że i tym razem będzie inaczej. Nie wierzyła, że wejdzie na drzewo, ale któż to wie? Kobieta przysiadłszy na gałęzi zaczęła znowu objadać się cukierkami, machając ogonem w swobodnie i leniwie, aczkolwiek końcówka ogona drgała, sugerując o zaciekawieniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.14 18:24  •  Utsukushī tsuki - Page 2 Empty Re: Utsukushī tsuki
Nya? Jednak to kotek, taka mała kicia, która myśli, że może wszystko. Tu się grubo myli, wojskowy bardzo chętnie jej ukróci ten ogonek i wykastruje, ażeby miała strach w oczach na widok munduru. Na jego mordeczce więc malował się typowy, zadziorny uśmiech. Błysk w oku sugerował swoiste uszczęśliwienie widokiem uciekającej zwierzyny. Każdy drapieżnik uwielbia trochę pogonić. Zatem nie zwalniał kroku, ba! Nawet go przyspieszał! Nie, nie biegł. Nie miał zamiaru męczyć się na takiego pachołka. Trzeba pamiętać, że jest on nałogowym palaczem, więc płuca nie są najlepszej jakości. Co prawda to prawda, trochę przebiegnie, ale za pewne nie tyle co koteczek. Znał w miarę swoje możliwości, swojej kondycji. Może i był umięśniony, silny, ale przepływ powietrza w płucach nie był najwyższych lotów.
O czym ja tu? Ach tak! Wręcz maszerował do niej, nie spuszczając z oka. Niestety jej zwinność i o dziwo spryt uniemożliwiał to wszystko. Kiedy zaczęła przeskakiwać z balustrady na balustradę on również został zmuszony do przybrania szybszej wersji przemieszczania się. Taa, zaczął biec. Może nie skakał tak jak ona. Może jego droga była dłuższa, ponieważ musiał biec po pomoście i wyznaczonej ścieżce. Potem jedynie omijając kilka drzewek, żeby znaleźć się pod wielką roślinką. Na którą wdrapała się cwaniara...
- A niech Cię szlag pierdolnie!
Wręcz syknął z zaciśniętych zębów. Ta sytuacja mu niezmiernie nie odpowiadała. Nie będzie się wspinał tam do góry, plus nie ma przy sobie broni palnej. Nic co mogłoby ją ściągnąć stamtąd. Czasem ta jego walka w zwarciu była przekleństwem tak wielkim, że nie nadawał się do różnych rzeczy.
- Złaź mała szmato, a zbiję Cię na śmierć!
Wykrzyczał w jej kierunku stojąc od razu pod drzewem. Łeb zadarty ku górze, a niech patrzy na jego mordeczkę na której tak idealnie widać było zdenerwowanie. Splunął na ziemie, a w tym czasie rozszedł się po lesie huk, a nawet trzy, jeden za drugim dosłownie. Nie był to rozkaz, ani nic. On nie preferował latających za nim ochroniarzy, sam sobie świetnie radzi, ale jak widać... Na jego stołku nie można zaznać za bardzo spokoju. Choć może to nawet plus? Tak czy siak trójka wcześniej wymienionych specjalistów, wojskowa elita, która tak uparcie śledziła swego szefa puściła salwę strzałów ze swoich karabinów. Nie były one ciągłe, nie było potrzeby. Jedynie trzy strzały, każdy po jednym. Celowane w nogi, aby spowodować upadek i brak możliwości ucieczki. Czy trafili? Cholera ich tam wie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.14 21:28  •  Utsukushī tsuki - Page 2 Empty Re: Utsukushī tsuki
No i proszę, Pan Upierdliwiec postanowił pobawić się z nią w kotka i myszkę i zawędrował aż po same drzewo. Nyanmaru jeszcze bardziej nakręciła taka sytuacja. Bo ona mogła spędzić na tej gałęzi nawet noc. Opanowała niemal d perfekcji przebywanie na wysoko ustawionych przedmiotach i nie spadanie z nich. Tak więc nawet i sen wchodził w grę. Ciekawe jak bardzo był wytrzymały ten pan poniżej. Wyciągnęła kolejnego cukierka i odwinęła go z papierka, po czym wpakowała do usta, swobodnie machając zwisającymi nogami, co rusz zerkając zainteresowana na pana niżej.
-- Aż tak bardzo chcesz dostać się do mojego ciała? To takie nieprzyzwoite, nya~ - odpowiedziała mu po chwili i zaśmiała się, najwyraźniej traktując jego słowa niczym jakiś żarcik opowiadany wśród znajomych wieczorem przy filiżance herbaty. Albo kuflu piwa.
Kobieta chciała coś dodać, lecz w tym momencie musiała zająć się uniknięciem lecących w jej stronę kul. Zręcznie przeskoczyła z jednej gałęzi na drugą, a kilka liści posypało się na ziemię od jej skoków. Niestety, nie udało jej się wszystkiego uniknąć a jedna kula utkwiła w jej udzie. Kotka przechyliła się sprawiając wrażenie, że zaraz spadnie, jednakże w ostatniej chwili zawisła utrzymując się jedną nogą gałęzi. Syknęła nieprzyjemnie i podciągnęła się rękoma, ponownie siadając na gałęzi. Teraz, oprócz liści zaczęła skapywać na ziemię jej krew z rany.
- Nieładnie atakować w grupie. - powiedziała cicho przyciskając rękę do rany i spojrzała na niego z góry dość nieprzyjemnie, chociaż o jakiejkolwiek mimice jej twarzy w tym przypadku ciężko było powiedzieć. W jednej sekundzie do uszu mężczyzny mogły dojść krzyki zarzynanych jego ludzi. A potem nastala głucha cisza.
- Chyba nie sądziłeś, że i ja jestem tutaj sama, nya? - zapytała, co zasugerowało, że gdzieś w okolicy mogło być więcej takich jak ona, ale do tej pory skutecznie kamuflujących się. W sumie mogła użyć swoich mocy, by odbić kulę, aczkolwiek nie chciała jej nadużywać, znając konsekwencje jakie wynikały z tego. A rana nie była aż tak poważna. Owszem, zapewne ją spowolni i to dość mocno, jak na jej warunki, ale nie zapominajmy, że Nyanmaru była Łowcą. Miała zdecydowanie większą wytrzymałość. No i regeneracje. Jeśli trochę tu posiedzi to będzie mogła sprawnie uciec. Zwłaszcza, że postrzał był na wylot. Tyle szczęścia. Ale póki co posiedzi sobie tutaj i podenerwuje tego ktosia. No, chyba, że wejdzie na drzewo. Co byłoby w sumie dość zabawne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.04.14 20:15  •  Utsukushī tsuki - Page 2 Empty Re: Utsukushī tsuki
Strzały, potem dźwięk zabijanych żołnierzy. To jedynie po części zaskoczyło głównodowodzącego. Co z tego, że nie chciał aby za nim latali? Przecież wiedział, że go śledzą, że chodzą jako obstawa, nawet jeśli trzymają się z dala od niego samego. Nie jest głupiutkim człowiekiem, choć po zachowaniu może na takowego wyglądać.
Wszystko to spowodowało na nim jedynie zadziorny uśmiech. Wyciągnął ze swojego płaszcza paczkę fajek i zapalniczkę, zręcznie sobie odpalił co by tu mu nikt nie przeszkadzał w tym. Zaciągnął się i wypuścił z ust szary, obrzydliwy dymek.
- Kto powiedział, że te łachudry otrzymały pozwolenie ode mnie, żeby latać za mną, co? Kicia, daj swoje dzieci tutaj.
Puścił przez kłęby dymu takie tam krótkie zdania. Jeśli ona nie chce się z nim bawić to proszę bardzo, on może i pobić jej pachołki. Zawsze coś się ciekawszego dzieje... Tak poza tym... Prawda... Dziwne, że trójka żołnierzy na naprawdę wysokim poziomie została zabita ot tak, oni się specjalizują w walce różnorodnej, ale dobrze. Zdechli tak po prostu, jednakże zdążyli zawiadomić o tym S.SPEC. Zatem szybko zjadą się tu ludzie Ethanael'a, cała dziesiątka najlepszych z najlepszych, androidy i ogółnie wojsko. Nie ma sensu tego przeciągać, tak na marginesie.
I całkiem przy okazji. Fioletowooki nie czekał na jakiekolwiek pozwolenie od łowczyni, a na co mu one? Zrzucił z siebie garnizonówkę, płaszczyk. Pokazał się w pełnej odsłonie, oczywiście jednak ubrany, nie żeby coś. Z fajką między ustami przyjął pozycję obronną, gotów na atak z dosłownie każdej strony.
- Nie mam zamiaru się wspinać na drzewo jak skończona małpa.
Puścił jej oko i po prostu zaczął wyczekiwać ruchu ze strony swoich przeciwników. Więcej zrobić chyba nie może, co?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.14 1:06  •  Utsukushī tsuki - Page 2 Empty Re: Utsukushī tsuki
Przez krótką chwilę przyglądała się swojej krwawiące ranie, a nawet zaczęła w niej dłubać, aczkolwiek momentalnie przeszył ją nieprzyjemny ból, tak więc wolała to zostawić. Niech się zagoi. Machnęła ręką strząsając krew z palców, po czym wytarła ją o korę drzewa. No proszę, nie musiała nawet wydawać swoich rozkazów, by jej pupilki zareagowały i to jak najbardziej prawidłowo.
Kotka przechyliła głowę i spuściła się na dół, trzymając kolanami gałęzi. Chyba nie sądził, że ona zamierza zejść tam na dół do niego? Zwłaszcza z ranną nogą? Och, nie, on chce walczyć z jej pachołkami. To w sumie też nie wchodziło w rachubę. Jej było dobrze tutaj, na drzewie. A skoro panu niżej nie odpowiadał taki stan rzecz to... zawsze mógł sobie iść i zostawić ją w spokoju.
- Nyahahaha~ Nie. Teraz jesteśmy sami i nic nam nie przeszkodzi w naszej małej randce, prawda? - zamruczała cicho, machając przy tym leniwie ogonem. Podniosła się ponownie i przeciągnęła, sięgając do kieszeni, gdzie... nie było już więcej cukierków. Wydała z siebie ciche "och" pełne smutku i niezadowolenia. No i masz, skończyły jej się słodycze. A to oznaczało, że jednak będzie musiała wcześniej zejść z tego drzewa. Zerknęła przelotnie na ranę. Będzie ciężko, ale sobie poradzi. Prychnęła cicho, gdy pan poniżej zaczął pozbywać się kolejnych części swej garderoby. Och, robi się coraz ciekawiej. Co następne poleci? Buty? A może już spodnie?~
- Już tak szybko przechodzisz do konkretów? Przepraszam, ale nie sypiam z nieznajomymi na pierwszej randce. Na razie, nya~ - powiedziała podnosząc się i zeskakując z drzewa po drugiej stronie. Wylądowała na ziemi w pozycji kucającej a rana zabolała dość mocno, otwierając ją nieco mocniej i powodując, że krew zaczęła lecieć o wiele mocniej. Szybko jednak podniosła się do pozycji stojącej i ruszyła biegiem przed siebie, przeskakując przez płotki i krzaki, nie oglądając się nawet za siebie. Niestety, poruszała się zdecydowanie wolniej niż wcześniej z powodu rany.

/zt


Ostatnio zmieniony przez Nyanmaru dnia 11.04.14 15:59, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.04.14 14:45  •  Utsukushī tsuki - Page 2 Empty Re: Utsukushī tsuki
A niech zdychają te kundle wojskowe, jak są na tyle głupi, by latać za nim jak muchy za gównem. Poza tym mogli sobie poradzić, ale my tu nie o nich pitu, pitu. Szkoda komentować tego, gnojki mają za swoje i koniec tematu. Tsa...
Sami? A w dupę z tym, on mógłby być w jego mniemaniu sam na dziesięciu i według swojego skromnego zdania to by sobie poradził. No cóż... Może przeceniał swoje możliwości, a może faktycznie był na tyle silny, żeby sobie samemu radzić? Kto wie, kto wie... Ważne, że na pewno nie da sobie w kaszę dmuchać. Co to, to nie.
Smutna? Smutna, bo się skończyły cukieraski? Ojojoj... Choć trzeba przyznać, że Eth zna ten ból... Nie raz już mu się kończyły fajki w paczce i na głodzie musiał popieprzać po sklepach w poszukiwaniu swoich ulubionych. Często się wtedy wyżywał na podwładnych, ażeby mu sami przynieśli fajeczki. Uzależnienie to wcale nic dobrego, really!
- To nie sypiaj, pf!
Parsknął śmiechem kiedy zeskoczyła, a jej kolana wręcz się ugięły z powodu przeszywającego bólu. A jednak ta ranka trochę jej przeszkadza. Wiadomo, mógł się nią zająć dalej, zacząć ścigać kiedy to zaczęła biec. On co zrobił? W czterech literach i to bardzo głęboko miał ściganie łowczyni. Zarzucił na siebie swoją czapeczkę wojskową, dezaktywował tonfy chowając w pierścienie przy pasku, nałożył swój dość przydługawy płaszczyk, zapiął guziki, przeplótł paskiem i sayooo! Polazł sobie jakby nigdy nic, mając gdzieś ją, jej pachołki. Nawet gdyby spróbowali tylko podnieść na niego swoje łapska to przywaliłby niemiłosiernie! Bez zastanowienia. O! Bym zapomniał! Z powodu zdenerwowania jeszcze sobie idąc odpalił fajkę i zniknął gdzieś tam dalej, o!

z.t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.14 23:46  •  Utsukushī tsuki - Page 2 Empty Re: Utsukushī tsuki
Lisica przyszła tu nad brzeg jeziora. Oparła się o jedno z drzew, a w jej ręku pojawiła się biała długa, srebrno-biała rzeźbiona fajka z tytoniem, naturalnie także białym. Siedziała i wpatrywała się w odmarzające jezioro. W tym miejscu jeszcze jako tako śnieg wytrzymywał i zasłaniał czarną ziemię. Tylko drzewa sakury zdawały się jakiej za bardzo czarne i nieprzyjazne. Lisica stała paląc i przyglądając się gdzieniegdzie zamarzniętej jeszcze tafli jeziora. Patrzyła przed siebie zastanawiając się, czy zdarzy się coś ciekawego. W końcu wpadła na pomysł, by zrobić sobie mały spacer. Ruszyła przed siebie spokojnym, wdzięcznym krokiem z melancholijnym wyrazem twarzy. Zatrzymała się na chwilę nad jeziorem. Podciągnęła delikatnie kimono i postawiła pierwszy krok na jego tafli, potem drugi i trzeci. Zatrzymała się w 1/3 może szerokości jeziora. To co mogło być dziwne, to świadomość, że kobieta się nie topiła. Stała na wodzie, jakby to była podłoga.Jednak czego tu się dziwić? Nasz lisek jest duchem więc potrafi takie rzeczy. Dla niej to drobnostka. Podniosła fajkę do ust i wciągnęła powietrze. Po chwili z jej ust wydobyła się delikatna szara chmurka. Stała spokojnie obserwując okolicę. Mimo tak nieprzyjemnej pogody i szarej panoramy jezioro dalej miało swój urok. Tak samo jak zamknięty przez czas czar dawnej, pięknej i pełnej harmonii Japonii.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach