Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Komunikacja działała bezbłędnie. Dzięki pojawiającym się co chwile wiadomościom od Vetto wiedziała kto i gdzie dokładnie się znajduje. Nawet jeżeli w czynnej walce brało udział tylko kilku łowców, nie dało się zapomnieć o zasługach szefa dziesiątki w całym tym wydarzeniu, to on siedział za ekranem swoich komputerów i koordynował wszystko.
Biegła po kilka schodów na raz, zachowując przy tym idealną ciszę. Nie bez powodu ćwiczyła tak wiele aspektów swojego ciała, wszystko to, by wiedzieć teraz dokładnie w którym momencie uginać kolano, by stopa opadająca na kolejny stopień schodów nie wydała nawet małego szmeru. Nie mogła powiedzieć tego samego o podążających za nią łowcach, lecz opuszczony budynek w trakcie budowy był oddalony na tyle od centrum całego zdarzenia, że pojawienie się tutaj przeciwników miało znikomą szansę. Wybrała to miejsce także ze względu na rozległy, otaczający gmach plac budowy, który z wysokości nawet pierwszego piętra był widoczny idealnie, a brak okien czy wielu ścian na platformach tylko pomagał zorientować się w sytuacji.
- Rev, Ren! Ustawcie się piętro wyżej, spróbujcie zestrzelić koła tego pojazdu. Zostaję na dolę z Vein, będziemy obserwować. Gdyby coś wam się stało, odkryli waszą pozycję, natychmiast zbiegacie do nas i wychodzimy wejściem od północy, a potem do piwnic budynku mieszkalnego. Jest połączony parkingiem podziemnym z wieżowcem niedaleko centum akcji. Do tego czasu powinniśmy poradzić sobie z zatrzymaniem, bądź spowolnieniem posiłków, ale chociaż ściągniemy ich uwagę na siebie. - Mówiła półszeptem do podwładnych. Na koniec kiwnęła do każdego głową i wszyscy dotarli na swoje miejsca.
Nie wychylała się za dużo, nie posiadała broni palnej dlatego pozostały z nią łowca został oddelegowany do zabezpieczania schodów prowadzących na ich poziom. Przywódczyni czaiła się z ich drugiej strony, gotowa w razie czego skoczyć na plecy tego, kto postanowi wspiąć się w ich kierunku, o ile oczywiście wcześniej nie ściągnie ich Vein. Póki co więc, jej zadaniem była obserwacja pojazdu i liczenie na to, że celne strzały snajperów uniemożliwią transporterowi dostanie się na miejsce.
- Od wschodu zmierza do was samochód z posiłkami, dam znać, jeżeli uda nam się go zatrzymać. - Zakomunikowała, co zostało natychmiast przekazane do Vettori'ego a dalej do wszystkich łowców obecnych w tej okolicy.

/Miałam zabrać ze sobą także medyka, co z nim Natie? Nie wiem, czy uwzględniać go w postach, skoro w poprzednim moim był. Daj znać, edytuje, albo opisze go w kolejnym.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Blair
Ranny nie był zachwycony wizją dezynfekowania rany, ale specjalnie nie oponował. Syknął, gdy łowczyni częściowo bez ostrzeżenia oblała go tą drażniącą cieczą, ale trzymał się dzielnie. W końcu samo oberwanie kulką i wytrzymywanie od jakiegoś czasu z tą raną były znacznie gorsze niż jakaś tam woda utleniona. Może i był młody, ale nawet on zdążył już przeżyć gorsze rzeczy. Rytuał chociażby. Niewiele z niego pamiętał, ale wspomnienie, że bolało jak cholera zdecydowanie mu wystarczało.
Drugi z zaopatrzeniowców skinął głową na znak, że się zgadza i pomagając koledze wstać, zaczął rozglądać się i sprawdzać teren. Szedł blisko towarzyszy i strzelał do speców, którzy mu się nawinęli. Jednego nawet udało mu się drasnąć.
W ten sposób trójce łowców udało się dotrzeć za drugą osłonę, skąd była już prosta droga do jednego z przejść do podziemi.

Yuu
Pozycje udało im się zająć w ostatniej chwili, bo widoczny na horyzoncie transporter zbliżał się do nich nieubłaganie. Na szczęście, wyspecjalizowani strzelcy rebeliantów nie potrzebowali wiele czasu, by przygotować się i oddać celny strzał. Wystarczyły dwie próby, by jedna z opon pojazdu głośno strzeliła, a kierowca na moment stracił panowanie. Prowadzenie pancernego wozu z rozwaloną oponą zdecydowanie nie należało do przyjemnych. Chwila! Z dwiema rozwalonymi oponami.
Teraz to już niestety musieli się zatrzymać. Tym bardziej, że jak widać nie tylko władze wysłały tu posiłki, więc i nowymi rebeliantami ktoś musiał się zająć. Tylne drzwi się otwarły i wyskoczyło przez nie dwóch wojskowych. Oczywiście niebiescy nie byli głupi i szybka ocena sytuacji wystarczyła, by i oni dostrzegli najlepsze możliwe miejsce, które mogli wybrać Łowcy. Nie wiedzieli, jakie zajęli pozycje i ilu ich jest, ale byli na tyle inteligentni, że nie wystawili się od razu na ostrzał, a używając jednego skrzydła drzwi jako tarczy, zaczęli szukać lunetami wrogów.
W tym czasie dwóch kolejnych wyskoczyło przez drzwi po przeciwnej stronie niż plac budowy i ukryli się za zaparkowanym nieopodal samochodem by to zza niego starać się ustalić dokładne położenie przeciwnej strony.
Reszty żołnierzy jeszcze nie było widać.

Sleipnir
Po zestrzeleniu dowódcy, spece stali się bardziej czujni i skryli się przed ostrzałem z budynku, ale to nie sprawiło, by łowcy nie udało się zdjąć kolejnego. W międzyczasie jeden z pozostałych rebeliantów zdołał ciężko ranić drugiego, ale niestety sam również oberwał w ramię.
Posiłki jak widać zostały na ten moment zatrzymane, bo nie było ich nawet widać na horyzoncie. To dobrze. Zawsze kilku mundurowych mniej na głowie. Można się było nimi na razie nie przejmować. Przysłane z podziemi wsparcie spokojnie sobie z nimi poradzi, prawda? Czerwonoocy byli przecież mistrzami partyzantki.
Niestety, jeden z niebieskich najwyraźniej zdołał wypatrzyć ruch w jednym z okien, bo kula świsnęła obok głowy Marcusa i minęła go o włos. Mężczyzna będzie musiał uważać, bo teraz ktoś miał na oku miejsca, w których łowca mógł się wychylić.

____________________________________________________________

SKRÓTOWY OPIS


Sleipnir zdjął 1 z karabinuu
1 ciężko ranił jeden z zaopatrzeniowców, ale sam dostał
Blair udało się dotrzeć z łowcami za osłonę i mogą uciekać
grupa Yuu zajęła pozycje i zatrzymała transporter; 2 żołnierzy chowa się za drzwiami; 2 chowa się za samochodem

//Yuu, możesz przyjąć, że jest z wami ten medyk.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nic tak nie pobudza do życia jak otarcie się o jego stratę. Po nietrafnym cięciu kosy żniwiarza, czyli pociskowi SPECa, schował się pod oknem i spojrzał na dziurę w ścianie żeby ocenić tor lotu naboju.
Przejechał palcem w powietrzu starając się ocenić położenie strzelca bez wychylania się.
Niestety, jedyne co mu się udało ustalić to to, że nie był to nikt z wsparcia niebieskich, a pozycja strzelca zapewne już uległa zmianie.
Postanowił więc zaryzykować i stracić trochę czasu. Skierował się na dach.
Może i przez to zanim się tam dostanie, nie uda mu się ściągnąć jednego czy dwóch S.SPECów i przez chwilę Łowcy będą zdani na siebie, ale stamtąd będzie miał lepszą pozycje do oddawania strzałów i ciężej będzie go zlokalizować.
Zanim jednak ruszył, wbiegł do dwóch okolicznych pokojów i ustawił w nich lustra przy oknach tak, aby odbijały światło. Najstarszy trik na zwodzenie snajpera, przez co ten straci nie dość, że cenne kule to będzie bardziej nerwowo szukał strzelca lub strzelców.
Po tym szybkim manewrze ruszył schodami na górę. Miał przed sobą jeszcze dwa piętra (uznałem że budynek 5-piętrowy, jak coś to proszę o interwencję) plus osobne piętro dachu.
W końcu lekko zdyszany znalazł się przy drzwiach, które oczywiście musiały być zamknięte. Nie chciał jednak zwracać na siebie zbytniej uwagi więc zmarnował pocisk z karabinu i przestrzelił zamek. Przynajmniej wygenerował mniej dźwięku niż przy wykopaniu czy wyważeniu drzwi.
Łapiąc oddech, doczołgał się do krańca budynku i zajął pozycję przy okolicznych kominach, zawsze to dodatkowa osłona oprócz niskiego murku.
Rozejrzał się bez lunety po pobojowisku i wybrał swój cel, dopiero wtedy sięgnął po karabin snajperski.
Celował odrobinkę pod głowę, jeżeli kula mu zejdzie w górę lub w dół to i tak trafi albo w tchawicę albo czaszkę. Jeżeli strzał był udany to schował się pod murkiem na krańcu dachu i przeczołgał się za kominek, zza którego oddawał kolejny strzał. Jeśli nie trafił, po prostu oddał kolejny strzał, dopóki żołnierz nie padł na ziemię.
- Oddział z drugiego budynku, zajmijcie się ich wsparciem, my zajmiemy się początkowym składem, nie pozwólcie im tutaj dojść bo nas zmasakrują, odbiór.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Blair nie była jakoś szczególnie oporna na ból, dlatego zawsze podziwiała tych, którzy potrafili zacisnąć zęby i ruszyć dalej bez szemrania. Stawiała kolejne kroki utrzymując ciężar rannego. Mimo faktu, iż dziewczę samo w sobie było chucherkiem, a postrzelony, nie oszukujmy się był postawnym mężczyzną, nie czuła się przytłoczona jego ciężarem. Chłopak starał się dawać sobie radę sam. Co dziwne blondynka poczuła w tym momencie sympatię do rannego. Właściwie to... przeklinała jego głupotę, że tak się forsował, ale z drugiej strony imponowała jej ta ofiarność i fakt, że zachowywał się jak dżentelmen.
-Oprzyj się. Przecież się nie złamię. Jestem silną dziewczyną. - Uśmiechnęła się do niego.
Padło kilka strzałów, a przy każdym z nich Blair spoglądała na drugiego łowcę, by sprawdzić, czy nie będzie musiała zaraz ratować dwóch rannych. Całe szczęście, że nic takiego się nie stało, bo nie była pewna, czy w pewnym momencie jej kolano nie postanowi poinformować mózg, że właściwie to mu lotto czy ją postrzelą, ale ono nie zamierza pozwolić jej należycie funkcjonować. W końcu dotarli na drugą stronę. To było jej małe, prywatne zwycięstwo. W pobliżu powinno znajdować się zejście do podziemi. Ruszyła więc w odpowiednim kierunku podtrzymując wciąż kompana.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Zatrzymany. - mruknęła do komunikatora, by Vettori mógł od razu poinformować resztę łowców.
Nie trzeba było dodawać szczegółów, wiadome że to właśnie transporter ze wsparciem padł pierwszą ofiarą łowców, którzy chcieli wspomóc swoich. Nie było jednak mowy, by oni także zostali ofiarami speców, a przynajmniej nie tak łatwo. W końcu nikt nie jest nieśmiertelny.
- Rev, kontynuuj ostrzał. - gestem głowy wskazała drugiemu strzelcowi, by pojawił się na tym samym piętrze co oni. Kiedy nastąpiła rotacja, to Ren zaczął straszyć swoimi pociskami speców. Ani jeden ze snajperów nie silił się na bycie perfekcyjnym, niekiedy ich lufa skierowana była na boki transportera, by odbijające się naboje straszyły schowanych za pojazdem speców. W tym samym czasie pozostała czwórka udała się na poziom zerowy. - Ren, dwa ostatnie strzały, po czym kierujemy się do piwnic.
W myślach liczyła ile strzałów oddał każdy z jej ludzi. Liczba pokrywała się z magazynkiem najbardziej pospolitych karabinów, dlatego przerwa w ostrzale byłaby logiczna i spece nie powinni odkryć tak szybko, że rebelianci wykonali kolejny ruch.
Wcześniej wspomniany cel był na ich widoku, budynek którego piwnicą mogli dostać się dalej. Mieli przewagę odległości pomiędzy transporterem ze wsparciem. A Spece mieli dwa wyjścia, skupić się na naprawie opon, bądź na przeszukiwaniu budynku, a obie rzeczy zabiorą im nieco czasu. Wtedy cała piątka z Yuu włącznie powinna być już w drodze do placu. Coś jak zabawa w ciuciubabkę. Pojawiali się tylko na moment, by podrażnić łapiącego, a potem znikali bez śladu.
Dwa ostatnie strzały i przerwa.
Rev ruszył przodem, za nim Yuu, medyk, drugi z bronią białą, a na końcu Ren, któremu przypadło zbiegniecie jeszcze po schodach i udanie się w ich ślady.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Sleipnir
Niestety, życie to nie odcinek CSI: Miami by z jednego otworu w ścianie można było odczytać dokładny tor pocisku i położenie strzelającego. Heh. Chciało by się... Trudno, pozostawały klasyczne metody czyli: wzmożona czujność, ostrożność i sokoli wzrok, który Sleipnir miał na szczęście całkiem niezły.
Gdy przemieszczał się po pokojach, był na szczęście na tyle oddalony od okien, że nie zwrócił na siebie uwagi strzelców i nie naraził się na kolejne kule mknące w jego stronę, a kiedy skierował się na klatkę schodową, był już całkowicie bezpieczny.
Przestrzelenie zamka było dobrym pomysłem. Zwłaszcza, że drzwi wcale takie łatwe do wyważenia nie były. O ile wewnętrzne drzwi w budynku były drewniane, o tyle te na zewnątrz wykonano z dość grubego metalu i wyposażono w naprawdę odporny zamek, więc nawet łowca miałby spory problem z otworzeniem ich bez kluczy, wytrychów czy właśnie naładowanej broni.
Zanim dotarł na dach, sytuacja na dole znowu się zmieniła. Dwóch żołnierzy zmieniło pozycję, jeden z rannych gdzieś zniknął, być może jego stan na tyle się pogorszył, że nie był w stanie strzelać i musiał czekać na medyka.
Marcus oddał strzał, ale o dziwo chybił. Każdemu się czasem zdarza. Zwłaszcza, gdy cel nagle zmieni położenie. Na szczęście szybka poprawka pozwoliła na pozbycie się faceta.

Blair
U Łowców zwykle nie pytało się o przeszłość, a i mało kto lubił się na jej temat zwierzać, więc dla większości życie sprzed rytuału było zamkniętym rozdziałem, do którego się nie wracało. Dawne wydarzenia na każdym zdążyły już odcisnąć swoje piętno i na swój sposób zahartować rebelianta. Również i nasz zaopatrzeniowiec nie  miał w życiu łatwo. Już za młodu musiał nauczyć się zaciskać zęby w trudnych sytuacjach i dalej sobie jakoś radzić. Nic więc dziwnego, że jego tolerancja na ból była całkiem spora.
Trójce Łowców udało się bezpiecznie dotrzeć na drugą stronę i ruszyć do przejścia. Po drodze natknęli się na inną przybyłą na wezwanie łowczynię.
- Cholera, co z nim? - syknęła drobna brunetka, podbiegając kilka kroków i przyglądając się zakrwawionemu mężczyźnie, a później przeniosła wzrok na pozostałą dwójkę.
- Przenieśmy się w bezpieczne miejsce. Powinnam dać radę go opatrzyć, ale bez wizyty w szpitalu się nie obejdzie. - Skrzywiła się, a później wychyliła za  róg by upewnić się, że  nikt za nimi nie idzie.
- Dobra, chodźmy. - Machnęła ręką i otworzyła przejście do ścieków.

Yuu
Czasami zwyczajnie nie było czasu na dokładne przygotowanie każdego strzału. Bywały sytuacje, takie jak ta, gdy liczyła się też ilość wystrzelonych naboi. W końcu pod gradem pocisków jednak ciężej się przeciwnikowi myśli.
W trakcie wymiany ognia, trzem żołnierzom udało się przedostać na plac budowy i wedrzeć do budynku tylnym wejściem, jednak łowcy nie zamierzali dać się tak łatwo uchwycić. Cały czas się przemieszczali i działali w tej kwestii nad wyraz płynnie.
Spece nie zdążyli ich jeszcze namierzyć, ale konsekwentnie sprawdzali budynek, a pozostali przy transporterze koledzy strzelali obecnie w miejsca, w których spodziewali się obecności Łowców. Czasem trafiali bliżej, czasem dalej, ale jak na razie nie byli na tyle celni, by kogoś uszkodzić. Niestety, sami też nie ucierpieli w tej wymianie ognia.

____________________________________________________________

SKRÓTOWY OPIS

1 z rannych żołnierzy nie jest już zdolny do walki
1 żołnierz zastrzelony przez Sleipnira
Blair, ranny zaopatrzeniowiec, osłaniający zaopatrzeniowiec i "medyk" przedostali się do podziemi
do budynku na placu budowy przedostali się 3 żołnierze
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ciche syknięcie przy nietrafnej kuli, ponowne wycelowanie i paskudny uśmiech z okazji trafnie posłanego naboju.
Rozejrzał się po budowie dachu i postanowił na chwilę kucnąć przy ceglanym kominku, zasłaniając sobie tym plac, ale zyskując w ten sposób widoczność na sąsiedni budynek, z którego nadawała Yuu. Dzięki temu mógł też zobaczyć ilu żołnierzy przyjechało ze wsparcia, a przynajmniej ilu stoi przy budynku.
Obserwował uważnie niebieskich w budynku z drugą ekipą Łowców, ale zważywszy na odległość i brak dobrej okazji, jedyne co mógł zrobić to dać sygnał Łowcom gdzie dokładniej znajduje się banda niebieskich, po czym wrócić do tych na placu.
- Trzech na drugim piętrze, uważajcie. Sprawdzają po kolei każde pomieszczenie, ale zaraz będę pewnie się kierować piętro wyżej.
Po przesłaniu komunikatu ponownie skupił się na placu. Wtedy właśnie zobaczył w jak ciemnej dupie się znalazł.
Czterech z pięciu Łowców było w podziemiach, na placu boju pozostał tylko on i jeszcze jeden strzelec kontra sześciu żywych i sprawnych żołnierzy, zajebiście.
Nie wiedział czy któryś z tych jeszcze zipiących zauważył jego pozycję, ale jeśli nie to i tak ten ciężko ranny zapewne już ich o tym powiadomił, tylko czekać aż będą się pchać do budynku głównym wejściem, którego nawet nie ma jak obserwować bo wystawi się na ostrzał, świetnie.
- Nie sądziłem, że potrzeba trzech kurwa ludzi do ochrony jednego, czy to jest jebany przywódca żebyście w tylu chronili mu dupę? Ty, ostatni co zostałeś tutaj, pilnuj czy nie wchodzą do budynku w którym jestem i w razie czego to daj mi znać, nie wystawiaj się na ogień i postaraj się zmienić pozycję tak żeby cie nie widzieli. Koniec przekazu, debile.
Ich niekompetencja naprawdę go zirytowała. Rozumiał czym jest postrzelony kompan, ale to nie oznaczało, że trzeba było go ratować w prawie cały skład.
Przetarł twarz załamany i ulokował się w nowym miejscu, starając się ponownie zajść niebieskich od pleców, choć to nie należało do łatwych zajęć. Mimo to robił co tylko mógł, szybko zajął pozycję i wybrał ofiarę. Tak jak wcześniej, strzelał do skutku, miał zamiar ich wybić jak najszybciej tylko mógł, zwłaszcza, że potem nie będzie miał lepszej okazji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

|25.03| Misje nieruszone od dwóch miesięcy lub dłużej dnia 30 marca trafią do archiwum, jeżeli nie pojawi się w nich nowy post.

Z racji powyższej informacji, która cały czas widniała w ogłoszeniach, zamykam temat i przenoszę do archiwum.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach