Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 17.05.14 15:29  •  Wąskie uliczki - Page 6 Empty Re: Wąskie uliczki
Słysząc jego słowa uśmiechnęła się. Tym razem łzy upokorzenia zamieniły się w lśniące kropelki szczęścia. Wprawdzie niska samoocena i nieśmiałość mimo przekonań wiele nie wzrosły, ale jednak dały jej jakąś małą satysfakcję. Poczuła się taka trochę dowartościowana, taka... potrzebna?
- Spokojnie, nawet nie zamierzam. - Na jej twarzy zagościł uroczy banan. Nie zraziła się swoim zacnym odkryciem, wręcz przeciwnie, była bardziej podekscytowana niż do tej pory. Odczuwała, jakby zmieniła się w  nakręcony zegarek, który zaraz pewnie zadzwoni i kogoś obudzi.
Położyła dłonie na ziemi i na czworakach podsunęła się bliżej niego. Odgarnęła mu lekko kosmyk włosów, zasłaniających czerwone oczy. Znów uderzył w nią zapach wydzielający się z towarzysza. Tym razem był jakiś taki.. słodki.
- Kim jesteś? W sensie, jakiej rasy? - Rzekła spokojnie i delikatnie. Ułożyła ręce na udach i schyliła się nieco tułowiem. Cały czas obserwowała jego uśmiechniętą twarz mimo tak mizernej sytuacji. Zachwycał ją ten optymizm.
Skrzydła? Ogon? Czyżby to...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.14 23:47  •  Wąskie uliczki - Page 6 Empty Re: Wąskie uliczki
Och jaka piękna, wiosenna pogoda! Słoneczko przygrzewa, ptaszki śpiewają, delikatny wiosenny wietrzyk porusza gałęziami drzew. Nic, jak tylko przejść się na spacer. Ale chwila? Coś jest nie tak... Momentalnie zrobiło się ciemno. Niebo pokryły ciężkie chmury, które zwiastowały kłopoty. Zwłaszcza, że przyszło to ta nagle. Pierwsze krople deszczu lunęły nagle. Można odetchnąć, to tylko deszcz.
A jednak nie, bo już po chwili coś runęło z nieba z ogromną siłą, rozbijając szybę najbliższego sklepu. Ludzie w panice ale też w zaciekawieniu, cóż to takiego. Podeszli bliżej, przyjrzeli się... wielkiej bryle lodu, wielkości porównywalnej do piłki koszykarskiej. Ale skąd ona się wzięła?
Sru. Kolejna, tym razem uderzyła w jakiegoś nieszczęśnika rozbijając mu głowę. A po niej następna i następna... Aż rozpadał się grad takich wielkich kul. Kryć się kto może! Ale gdzie...?
Sru, lodowa kula roztrzaskała się tuż pod nogami Ren, jednocześnie miażdżąc jej stopę. Oj dziewczyno teraz sama już nigdzie się nie ukryjesz...
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.05.14 2:09  •  Wąskie uliczki - Page 6 Empty Re: Wąskie uliczki
Wpatrywała się w towarzysza z zaciekawieniem, i co? No jak zwykle prześladował ją fatum. No kurde no?
Tym razem świecące nieskończonością gwiazd niebo całkowicie otuliło się jak kocem, czarnymi chmurami, z których zaczął zlatywać... lód?
Walił w metalowe dachy, rynny i schody ewakuacyjne. Rąbał w beczki, kontenery i pojedyncze śmietniki. Wyginał słupy i latarnie. Jeden nawet nie mógł się powstrzymać tej przyjemności i nie wycelować w siedzącą pomiędzy ciasno murowanymi budynkami Ren. Twardy zimny lód, który w zasadzie był niczym głaz, drasnął ją klęczącą wzdłuż pleców, hacząc jakimś ostrym krańcem grzbiet i wylądował na wystających z tyłu w siadzie klęcznym stopach. A właściwie na jednej, lewej, bardziej odsłoniętej.
Ren czując siłę tego czegoś, czując jak drapie i przechyla ją w tył, wyprostowała raptownie tułów w tą że stronę. Zaczęła się nie wiadomo czemu trząść. Szok kompletnie ją sparaliżował. W oczach pojawiały się łzy okropnego bólu rozdzierającego jej skórę, bo to bolało ją najbardziej. Nie mogła się kompletnie ruszyć. Nie mogła nabrać powietrza w płuca, musiała w kółko wstrzymywać oddech.
Załkała, zaciskając powieki i spuszczając lekko głowę.
Co nad nią ciąży, że w kółko coś jest nie tak?
Teraz i ona i biedny Ray byli pokrzywdzeni przez nieubłagane i nieustające fale zbuntowanego i zmutowanego losu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.05.14 8:58  •  Wąskie uliczki - Page 6 Empty Re: Wąskie uliczki
Zamiast uciekać, wydawała się w dobrym humorze... czy to z mojej winy? To znaczy... czy moja moc była tego przyczyną? Zwykle tak działała, zawsze pozytywnie... a jeśli to nie moc a ona? Jeżeli mnie rozumie? Mnie i moją odmienność? Tak lekko mi się zrobiło w sercu, tak... gwiaździście! Kiedy zaczęła się do mnie zbliżać, miałem dziwne wrażenie że już skądś znam to uczucie. Było odległe i zamazane, ale było, gdzieś tam...
- Ale nie zjesz mnie? - Wypaliłem nie wiadomo po co i wyszczerzyłem się do niej pokazując swoje bielutkie ząbeczki. Czułem się przy niej tak dobrze, tak naturalnie. Jakbym znów był człowiekiem, a przecież... nie, nie jestem i nigdy nie byłem potworem. Lily zawsze powtarzała że liczy się wnętrze, a wewnątrz jestem przeciwieństwem tego jak byłem postrzegany z zewnątrz. Nawet ja się już gubiłem w tych swoich przemyśleniach, czy to przez krew? Tak! Wcześniej nie wyczuwałem swojej "mocy", ale teraz ją czułem. W powietrzu unosił się zapach lasu, gdzieś tam czułem zapach zmokniętego wilka, jeszcze gdzieś zapach dymu i popiołu. Byłem w niebie!
Kiedy zapytała mnie kim jestem, nie bardzo wiedziałem co odpowiedzieć, mimo że rozumiałem jej pytanie.
- Jestem sobą. - Odpowiedziałem po chwili. Nie chciałem być wymordowany, to złe określenie. Ja jestem obdarzonym, jestem częścią boga i nie pozwolę aby ktoś nazywał mnie wymordowanym. Nawet nikt mnie nie zabił, sam odszedłem!
Nagle rozpoczęła się kara na ludzi za ich niedojrzałość. "Ale ja tu jestem Ojcze!" powtarzałem w kółko, "jestem tu!" ale nie słyszał mnie. Był zbyt zajęty zrzucaniem swojego... łupieżu!
- Ren! - Krzyknąłem widząc w jakim jest stanie. Podczołgałem się do niej nie zważając na grad. Faktem jednak jest że kilkakrotnie zderzył się z moimi skrzydłami pomimo że mój ogon latał we wszystkie strony chcąc przeciąć nadlatujący pocisk.
- Ren? Ren wszystko dobrze? - Zadawałem głupie pytania licząc tylko na to aby usłyszeć ponownie jej słodki głosik. Wziąłem się w garść i resztki energii przeznaczyłem na to aby wziąć ją w ramiona, podnieść się i ruszyć w bezpieczne miejsce gdzieś z daszkiem. Dobrze że niedaleko budowali nowy wieżowiec, tam mogli się ukryć. Kroczyłem mając ją w ramionach i w trudnych chwilach podtrzymując się swoim ogonem, posługując się nim jak laską.
- Jeszcze kawałek Gwiazdeczko, jeszcze kawałek! - Powtarzałem skryty z Ren pod swoimi skrzydłami, które naprawdę były już w kiepskim stanie. Podziurawione jak serc szwajcarski, ale pomimo to nadal spełniały swoją rolę. Jeszcze kawałek Gwiazdeczko, jeszcze kawałek...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.05.14 11:47  •  Wąskie uliczki - Page 6 Empty Re: Wąskie uliczki
- Nie, nie zjem - Uśmiechnęła się wykrzywiając naturalnie swoje usta w nawias od ucha do ucha, mrużąc przy tym radosne oczy.
Miała wrażenie, że znalazła... przyjaciela? Ale zaraz zaraz! Czy to takie łatwe, czy to po prostu złudzenie? W dzisiejszym, tak okrutnym świecie to jest po prostu iluzją, a ona naiwnie wierzy, że to prawda. A może jednak? Może są tacy ludzie? Dla całego świata tak mali, ale dla pojedynczych jednostek będących całym wszechświatem? Może jednak?
Jestem sobą - powtórzyła w myślach. Uśmiechnęła się z tego powodu. Czyli wyszło, że nie tylko ona tak myśli.
No racja. Dusza przede wszystkim. Ciało jest tylko powłoką, pozorem. Niektórzy próbują wyeksponować je i wystylizować, przedstawiając swoją duszę, inni mają na to wyjebane, a jeszcze inni po prostu lubią wyglądać inaczej, zupełnie nieadekwatnie do tego, jacy są na prawdę.
Ren?
Minęła chwila, zanim mogła wydusić z siebie jakiekolwiek słowo. Ból, jakby oberwała młotem czy kowadłem, blokował wszystkie prawidłowe czynności organizmu. Nie dziwmy się, przecież to takie chucherko.
Kiedy już się zebrała, by wydać z siebie głos, Ray zdążył ją ująć i skierować pod jakiś dach.
Jego objęcia były takie.. przyjemne. Czuła jednocześnie niepokój, ale też ukojenie. Odbierała zmysłami jego ciepło, delikatność i kuszący, słodki zapach. Wpół otwartymi oczyma spoglądała na rysy twarzy wybawcy.
- Od kiedy znasz moje imię? - Spytała cicho z wyczuwalną słabością w głosie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.14 14:47  •  Wąskie uliczki - Page 6 Empty Re: Wąskie uliczki
Imię? Czy naprawdę wypowiedziałem jej imię na głos? Zdziwiony spojrzałem na nią, a kiedy już to się stało nie mogłem przestać. Zdziwienie uleciało. Wtuliłem się w jej bezbronne ciało, potrzebowałem tego, potrzebowałem bliskości i uczucia że nie jestem potworem. Bo nie jest, prawda? Tyle się działo. Tak spanikowałem że przez przypadek wypowiedziałem jej imię. Czy powinienem się jej przyznać że już od jakiegoś czasu obserwuję miasto? Że poszukuję Lily i nie raz spotkałem dziewczyny podobne do niej? Ren była bardzo do niej podobna. Bardzo podobna... nic więc dziwnego że śledziłem ją każdej nocy, chroniłem czując do niej coś niewytłumaczalnego. I jak ja się teraz wytłumaczę? myśl Sam myśl! Nie chciałem aby wzięła mnie za zboczeńca. I tak już wyszło na jaw że jestem dziwadłem.
- Ja... nie chcę cię okłamywać, ale to musimy przemilczeć. - Szczeliłem durną minę i lekko się uśmiechnąłem. Po chwili jednak spoważniałem i przyjrzałem się jej nóżkom. Moja i tak krwawiła, nic ciekawego. Ale jej nóżki były NAJWAŻNIEJSZE! Ułożyłem ją najdelikatniej jak mogłem na niestety twardym podłożu i zacząłem sprawdzać jej stópki co chwila powstrzymując się od jęku. Noga zaczęła dawać o sobie znać, skrzydła również.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.14 21:47  •  Wąskie uliczki - Page 6 Empty Re: Wąskie uliczki
Nie nogi były tu najmocniej poszkodowaną częścią ciała. Najgorzej było z plecami, po których lodowa bombka zjechała jak po zjeżdżalni z potężną siłą, hacząc swoimi wyszczerbionymi krawędziami powierzchnię tej "zjeżdżalni".
Znowu ją zaskoczył. Wtulił się w nią niespodziewanie. Mimo zdziwienia tym okazywaniem emocji przez Raya, odczytała jakieś małe znaki. Oczywiście nadal będąc naiwną dziewczynką. Uniosła rękę i ułożyła dłoń na jego głowie, lekko ją rozmasowując, a z czasem rozczesując czerwone włosy. Resztkami sił podniosła ku niemu swoją twarz i pocałowała go w czubek głowy, przymykając przy tym powieki. Takie dziwne uczucie błogości. Szaleństwo.
Słuchała uważnie, jakie wytłumaczenia ma wobec niej Wybawca. I tak dużo wyrządziła mu krzywdy, więc uznała, że skoro tak powiedział, to musi mieć zapewne rację.
- A wyjawisz mi to kiedy indziej? - Uśmiechnęła się lekko. No.. Ciekawość nadal jej nie opuszczała...
Syknęła, kiedy poczuła wreszcie stabilność pod sobą w postaci betonu. Ale ten "cały" ból da się wytrzymać. Poleży z godzinę, może półtorej, może dwie i co prawda chwiejnym krokiem, opierając się o ściany, mury i balustrady, dojdzie bezpiecznie do domu. Walnie w łóżko, wypłacze się do poduszki i uśnie jak małe dziecko. Cały czas czuła się jak takie dziecko i do tej pory nadal nie umie przyswoić tego, że dziecięce czasy się skończyły.
Przekręciła głową i spojrzała na masakrycznie wyglądającą łydkę Raya. Zrobiło jej się przykro z tego powodu. Zaczęły ją gryźć wyrzuty sumienia. Mogła obrać inną trasę tego spaceru, mogła pociągnąć psa, żeby nie szedł dalej w tamtą stronę. Mogła, ale tego nie zrobiła...
Podniosła wzrok na poranione imponujące skrzydła chłopaka. Było jej tak wstyd za siebie. Nie chciała, by ktoś nadstawiał dla niej kark. Uważała, że nie jest tego warta. Uważała, że niczego nie jest już warta. Właśnie, co ona tu jeszcze robi? Powinna wyciągnąć wreszcie nóż kuchenny zamiast tych marnych żyletek i przeciąć wreszcie te mizerne u niej tętnice. I koniec, byłoby po bólu. Ona nie miałaby problemu, Ray nie miałby problemu, nikt nie miałby problemu! To jej wieczne niezdecydowanie, troska i strach. Strach przed czym? Przed wszystkim...
Nie chciała już dłużej być dla niego ciężarem. Słyszała jak stara się zatrzymać w sobie swój ból sycząc i jęcząc bardzo cicho.
- Ray, ja sobie poradzę. Ty jesteś gorzej pokaleczony. Jeśli tu zostaniesz, oni... oni Cię znajdą! - Znów jej oczy zrobiły się takie szklane.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 11:11  •  Wąskie uliczki - Page 6 Empty Re: Wąskie uliczki
To był dla mnie szok. Przez moment poczułem się jak kukiełka, która nie ma własnego zdania. Jak narzędzie kogoś innego. Kiedy przeczesywała moje włosy spojrzałem na nią poważnie, ale i zdziwiony jej zachowaniem. Już chciałem jej wytłumaczyć że to moja wina, że to przez mój zapach obaj jesteśmy tacy otępiali, ale kiedy mnie pocałowała serce zaczęło bić szybciej i już nie chciałem jej tego mówić. Nie chciałem w to wierzyć. Sam nie byłem pewny czego chciałem. A Lily? Ona gdzieś tam była i być może czekała na mnie. A ja... zdradzałem ją. Zdradzało ją moje ciało. Zacząłem się wstydzić swojego zachowania. Wstydzić tego że byłem skłonny do uczuć, ale nie do Lily, ale właśnie tej dziewczyny, którą jeszcze przed chwilą miałem w ramionach. Kiedy Ren zadała mi pytanie, potrzebowałem czasu aby mój mózg zrozumiał chociaż część. Po chwili odpowiedziałem lekko skołowany.
- Wyjawię, ale nie chciałbym bo to sprawi ci ból. - Ogromny ból, dodałem w myślach. Większy od tego, który czułaś do tej pory. Byłem zboczony śledząc ją. Byłem zboczony pragnąc jej, a kiedy już ją poznałem byłem zboczony chcąc z nią być, ale już nie przez wzgląd na wygląd, ale przez wzgląd na jej wnętrze. Czy świat nie był wystarczająco dziwny wczoraj? Musiał tak mnie zmylić? Gdzie ścieżka, która mnie prowadziła? Gdzie fortuna, która obróciła koło w drugą stronę? Pytanie tylko... jaką stroną żyłem do tej pory. Czy to już było zło, czy dobro? Czy tamto życie można nazwać dobrym?
Odwróciłem się do Ren słysząc jej przerażony głosik. Jest słodki przerażony głosik. Przymknąłem oczy aby zapanować nad sobą, po czym odpowiedziałem.
- Nie zostawię cię tu samej. Nie ufam temu miastu, nie ufam tym budynkom ani ich mieszkańcom. - uśmiechnąłem się do niej lekko i po chwili runąłem tuż obok, po czym przysunąłem się do niej aby nie zmarzła. Czasem dobrze jest mieć przenośny grzejniczek, prawda? Ułożyłem jej główkę na swoim ciepłym ciele i szeptałem co chwila aby ją uspokoić, aby ją oderwać od bólu. Jaki miałem plan? Nie ruszę się stąd, nie w takim stanie. Są jeszcze tunele, ale tym zajmiemy się za kilka godzin. Musiałem odpocząć. Obaj potrzebowaliśmy odpoczynku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.14 0:04  •  Wąskie uliczki - Page 6 Empty Re: Wąskie uliczki
Zapewne widok tej dwójki, leżącej na betonie pod daszkiem od jakiegoś wieżowca, musiał nie lada komicznie wyglądać. Komicznie, ale chyba inaczej to wyglądać nie mogło. Obydwoje poszkodowani przez los, przez fatum i obydwoje z rozterkami psychicznymi. Można rzec, dwa żywe skazańce, niedostosowane do końca do obecnej sytuacji, do ówczesnego życia, do systemu. Obydwoje przeciwko ówczesnym normom, obydwoje tacy inni. A może tych "innych" było więcej? Tylko strach stoi na przeszkodzie, by ich poznać.
Wyczuła w pewnym momencie jego wahanie, niezdecydowanie. Miała wrażenie, że przebywał z nią jakby z litości. Albo krępował się czegoś. Albo... nie chciał sprawić przykrości. Ale w czym? W prawdzie Ren myślała, że znalazła sobie kogoś więcej, aniżeli zwykłego przyjaciela, ale.. to ona i jej szczęście. To nie mogło się udać. Jej fatum i ofiarność losu. Naiwność i łatwowierność. Uległość. Tak musiało być. Domyśliła się tego, kiedy poważniej na nią spojrzał. Nie było trudne domyślić się, że coś go blokuje.
Zrobiło jej się przykro. Nie udało się. Chyba nie. Zapewne za kilka godzin rozstaną się i zapomną. Nie, ona nie zapomni. Będzie żyła z tą chwilą i rozmyślała o tej chwili do końca życia. To przecież takie chwile właśnie budują życie, przecież życie składa się z chwil, no nie? Ren nie zapomni.
- Proszę powiedz. Kto wie, czy się jeszcze w przyszłości spotkamy? Tu jest tak niebezpiecznie. Skąd wiesz, że sprawi mi ból? Ja już dość się go nałykałam. Nałykałam hektolitrami i milionami pigułek. Codziennie. Jedynie w nocy o nim zapominam. - Zacisnęła powieki. Kiedy Ray układał się obok niej, przejechała sobie dłonią po boku i po biodrze, a potem zsunęła dłoń do przedniej kieszeni szortów. Znalazła. Scyzoryk. Wyciągnęła go z kieszeni, kiedy jej głowa z pomocą chłopaka znalazła się na jego przedramieniu. Przyłożyła znalezisko do ust. Wystawiła język i przejechała nim po chłodnej, spłaszczonej powierzchni narzędzia. Poczuła jego metaliczny smak. Przymknęła oczy tłumiąc łzy. Wyciągnęła lewą rękę w przód i podciągnęła rękaw, wystawiając wewnętrzną część nadgarstka na działanie czynników zewnętrznych. Przyłożyła ostrze do skóry. Jęknęła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.06.14 21:42  •  Wąskie uliczki - Page 6 Empty Re: Wąskie uliczki
Tak blisko, tak daleko
Jestem zagubiony w czasie
Gotowy, by podążać za znakiem
Gdyby tylko tu był
Ostatnie pożegnanie płonie w moich myślach
Dlaczego Cię opuściłem?
Myślę, że było zbyt ciężko temu podołać


O, a to znowu ona. Szła, po prostu przed siebie, nie wydając przy tym zbędnego szelestu, żadnego dźwięku. Jej miękkie łapy opadały rytmicznie na chłodną powierzchnię. Było jej trochę zimno, a wszystko przez króciutkie spodenki ginące w fioletowej, luźnej bluzy z nadrukiem trzech kubków kawy - zielonym, niebieskim i różowym, ozdobionymi wykwintnymi spiralami. W niej także schowała zmarznięte dłonie. Patrzyła prosto w niebo, które wyłaniało się co chwila spomiędzy labiryntów rur, ścian, dachów, rur. Myślała nad byłym domem. Jak bardzo pragnęła teraz znaleźć się w objęciach byłego opiekuna, opowiadając mu ze śmiechem, jaka przygoda przydarzyła jej się w lesie i jaki zadziwiający sen miała... z jej gardła wydobył się mtliwy, smutny głosik. nie, to nie sen.
♣ Również wyłonił się z cienia, z krwawym wyszczerzem podążając za swoją ukochaną. Był jej cieniem, nie mógł zostawić jej samej. Nawet na chwilę... ♣
Wyłoniła się z ciemnego zaułku, a kaptur na głowie tylko dodawał jej tej nutki tajemniczości. Ogonem zamiatała ziemię, z nudów zarzucając nim w lewo, w prawo, w lewo, w górę. Przygryzając wargi, stanęła w końcu pod jedną ze ścian. Jej wyczulony zmysł słuchu zdążył wyłapać jakieś dźwięki. Głosy. Jeden z nich był znajomy. Nawet za bardzo... sięgnęła do lewej kieszeni szortów, po czym wyciągnęła z nich zakupione za rogiem gumy do żucia. Nie można się smucić! I jak to z optymistką bywa, uśmiechnęła się sama do siebie. I stwierdziła, że... będzie dobrze, jak zawsze. Rozerwała miękki papierek, wyciągając dwa listki bananowych odświeżaczy i łapczywie porwała je językiem. Z błogim uśmiechem i odczuciem świeżości w ustach delektowała się tym owocowym smakiem.
Zastrzygła uszami. Głosy dochodziły z okolicy. Kierując się więc wielkimi radarami, zaczęła podążać w tamtym kierunku. Po około piętnastu minutach błądzenia pośród ulicami, klatkami schodowymi, aż w końcu dachami wieżowców - zauważyła nieopodal dwójkę człowiekopodobnych. Nie zapominając o iluzji, dzięki której ludzie i androidy zobaczą w niej zwykłą dziewczynę, wyszła zza komina i ruszyła powoli w ich stronę - pomimo towarzyskiego i gościnnego charakteru zachowała tą kocią ostrożność i ledwo widoczny dystans. Z zachęcającym, przyjacielskim uśmiechem na twarzy wyciągnęła w ich stronę paczkę swoich otworzonych niedawno gum do żucia. A nóż widelec i łyżka są fajnymi ludźmi (albo i nie-ludźmi) i również zainteresują się poznaniem Cyśki?
W pewnej chwili uszata wlepiła wzrok w chłopaka. "Czyli jednak..." - a nie mówiłam? Ten głos był znajomy, aż za bardzo. Lewa tęczówka Cyśki przybrała kolor fioletowy.
♣ Mrużąc złowrogo jarzące się, krwiste ślepia, wyszczerzył się w grymasie niezadowolenia i, patrząc cały czas w jej oczy, wtopił się w mrok, który zajął miejsce pod murowanym kominem. ♣
Dopiero po chwili przyjrzała się tej drugiej osobie, leżącej koło Sama. Miała cały zakrwawiony język. I jeszcze chwila, a zrobiłaby następny, zły krok i głupstwo. Ah, wygląda na to, że puchata znalazła się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie! Scyzoryk, który bliski był wyrządzeniu blizny na nadgarstku dziewczyny, uniósł się teraz w górę, wyślizgując się z jej ręki. Posłusznie podfrunął do kotowatej, lądując na jej otwartej dłoni. Wlepiła w niego wzrok, przenosząc go po chwili na właścicielkę trzymanego ostrza.
♣ Zaczął się histerycznie śmiać. Jego śmiech odbijał się echem w umyśle Marceliny. Cieszył się, bo widział zagubioną w tym życiu duszyczkę. Cieszył się, bo smutek tu był niemal namacalny, cierpienie, które spływało wraz z krwią z poranionego jej języka... ♣


Ostatnio zmieniony przez Marcelina dnia 30.06.14 15:35, w całości zmieniany 2 razy
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.06.14 10:12  •  Wąskie uliczki - Page 6 Empty Re: Wąskie uliczki
- Nie chcę cię skrzywdzić, nie chcę abyś ponownie wracała do tych myśli. - Wydusiłem bawiąc się jej włosami. Nie chciałem, ale czy nie należało jej się odrobina prawdy? Miałem ją oszukiwać? A co jeśli Lily ułożyła już sobie życie, a ja niepotrzebnie na nią czekałem? Czekałem, a czy na pewno na nią? Może po prostu brakowało mi tych chwil spędzanych razem poza miastem. Chwil kiedy ktoś mnie rozumiał. Z kim mogłem się śmiać i płakać. Czy nie tak było z Ren? Czy nie po to chciałem ją chronić przypadkowo napotykając ją w mieście?
- Ren, znalazłem cię kilka tygodni temu, kiedy to szukałem kogoś bliskiego. Myślałem że to ona, al to byłaś ty, tyle że bardzo do niej podobna. Coś jednak podpowiadało mi żeby ci chronić. Stąd też wiem jak masz na imię, gdzie mieszkasz, a przede wszystkim, że jesteśmy do siebie podobni... - Kiedy skończyłem zbierało mi się na łzy więc odwróciłem głowę w drugą stronę i zobaczyłem kotkę. Zdziwiony wytarłem twarz i przyjrzałem się lepiej, kojarząc ją skądś, ale nie pamiętałem już co to było. Nagle poczułem ruch i zerknąłem na Ren, a widząc co robi jęknąłem, a po chwili krzyknąłem w panice.
- Ren! - Wrzasnąłem. Zgubiłem ten moment, kiedy scyzoryk gdzieś pofrunął. Byłem zbyt zszokowany jej poczynaniami.
- Dlaczego chcesz mnie zostawić?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach