Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 21.11.17 21:49  •  Gabinet 018 - Page 2 Empty Re: Gabinet 018
No tak. Stereotyp lekarza kazał myśleć, że za każdym razem kiedy wejdzie się do gabinetu, w środku pojawi się lekko wyłysiały facet po czterdziestce, którego brzuch powinien mieć własne krzesło. Tymczasem, w przypadku Shazama, niektórych mogło spotkać zaskoczenie. Czy miłe to zależało już od preferencji. Wielokrotnie słyszał od pacjentów, że jest za młody, żeby stawiać im diagnozę i chcą, żeby zajął się nimi bardziej doświadczony lekarz. Nie patrzą jednak na to, że musi istnieć jakiś argument stojący za powierzeniem funkcji lekarza tak młodemu człowiekowi. M3 przecież nie mogło narzekać na braki kadrowe i nie słynęło też ze słabej opieki medycznej, więc to, że akurat Kiyoshi znajdował się na tym miejscu musiało być dobrze uzasadnione. Shazam przyzwyczaił się jednak do niepochlebnych spojrzeń i kąśliwych komentarzy na tyle, że już w zasadzie nie zwracał na nie uwagi. Szkoda strzępić języka, bo pacjenta często i tak się nie przegada. No chyba, że poda mu się profilaktyczny pawulonik. Wtedy wszystko staje się takie jakieś spokojniejsze.
- Taaa, dopiero przebijam się przez ściółkę. Pozostało mi jeszcze paręnaście lat do wyłysienia i kilkukrotnego powiększenia brzucha. W sumie powinien ktoś zrobić badania czy praca lekarza nie wiąże się z wypadaniem włosów. W najlepszym wypadku uznają to za ciężkie warunki pracy i odejdę na wcześniejszą emeryturę. - skwitował pół żartem, pół serio, żeby za bardzo nie obrażać swoich kolegów po fachu. Prawda była jednak taka, że kasta lekarska jest dość specyficzna i często takie karykaturalne postrzeganie służby zdrowia przez osoby z zewnątrz nie ma tak wiele wspólnego z karykaturą, jak z początku mogłoby się wydawać.  Oho, ale trzeba wrócić na ziemię, bo trafił mu się pacjent, którego karty przy sobie nie miał. Niemożliwe, żeby nie zabrał jej też z recepcji, więc standardowa procedura wyglądała tak, że powinien odesłać go, żeby wypełnił wszystkie papierki, ale Shazam nie był standardowym lekarzem.
- Nie mam Pana karty, ale możemy założyć. Poproszę o adres zamieszkania, datę urodzenia i imiona rodziców. - teoretycznie tyle wystarczyło, żeby cokolwiek zacząć. Podstawowe informacje, po których można było cokolwiek sprawdzić, chociaż i tak tego nie robiono. Ciężko oczekiwać, żeby szpital prześwietlał każdego chorego pod kątem prawdziwości udzielanych danych, a nie może też takich ludzi zwyczajnie odprawiać z kwitkiem. Shazam rozumiał to doskonale i jakoś nigdy nie przykładał uwagi do szczegółów, więc nie zamierzał też dręczyć teraz Hexa, żeby dostarczył mu szczegółową informację chorób rodzinnych, przebytych szczepień, chorób dziecięcych i całej tej papierkowej roboty, o której młodym lekarzom na studiach nie mówią, a którą muszą się cały czas zajmować. Chociaż zaczął się zastanawiać kiedy usłyszał jak jego pacjent mówi, że umiera. Nastała chwila ciszy, bo blondyn nie bardzo wiedział co ma powiedzieć. Spojrzał tylko na Hexa dokładniej i uniósł do góry lewą brew. Nie wyglądał mu na umierającego. Odzywał się całkiem głośno i może nie wyglądał najlepiej, ale na pewno nie sprawiał wrażenia osoby, która ma zaraz odejść z tego świata. Chociaż lekarz zmienił trochę zdanie, kiedy usłyszał kaszel pacjenta. Ten na pewno nie świadczył o słabym przeziębieniu ani o symulowaniu. Siła z jaką kaszel targał Hexem wskazywała na coś poważniejszego.
- Zaczniemy w takim razie od temperatury. Pod pachę, półtorej minuty. Będzie dzwonił kiedy zmierzy temperaturę. - powiedział jasno i podał Hexowi termometr. Gdyby mogli mierzyć temperaturę w ustach, to byłoby znacznie szybciej, ale szpital nie wyrobiłby z nowymi termometrami. Dezynfekcja niekoniecznie wyeliminowałaby wszystkie zarazki. Oczywiście istniał też kolejny sposób zmierzenia temperatury ciała, który był chyba najszybszy, ale tego już by Shazam nie zalecił.
- Przy przeziębieniu taki kaszel byłby nie do pomyślenia. Obstawiam zapalenie płuc albo oskrzeli. Ewentualnie silne stadium grypy, ale o tym dopiero się przekonamy. Proszę zdjąć koszulkę. - rzucił już po tym, jak Hex zmierzył temperaturę. W końcu ściągnięcie ciuchów z termometrem pod pachą byłoby niemałym wyzwaniem. Tymczasem Kiyoshi sięgnął po gumowe rękawiczki, które zaraz spoczęły na jego dłoniach, a potem wziął do ręki stetoskop.
- Muszę też zapytać o Pana oczy. Implanty, soczewki? Nie doświadcza Pan łzawienia czy zaczerwienienia oczu? Przy zabawach ze wzrokiem często wdaje się infekcja. - zaczął tłumaczyć oczekując na to, aż Hex zdejmie koszulkę. Jeśli wszystko się powiedzie, wtedy nastąpi typowa sekwencja. Wdech, wydech, wdech, wydech podczas której Shazam będzie starał się wychwycić wszystkie szmery, które nie powinny siedzieć w płucach mężczyzny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.11.17 18:25  •  Gabinet 018 - Page 2 Empty Re: Gabinet 018
Nie żeby Hexowi miało przeszkadzać że będzie badany przez kogoś, kto nie rozpada się pod dotykiem, wprost przeciwnie. Mając za lekarza Rana, miał chociaż na czym zawiesić oko tu i ówdzie w trakcie kolejnych pytań i działań. No, póki co żadne z tych nie nadeszły, ale to nie zmieniło faktu że perspektywa wyglądała wciąż ciekawiej niż podstarzały koleś mający kryzys wieku średniego, z bebechem jaki ma swój własny kryzys wieku średniego i życiorys.
- Może będziesz tym lekarzem jaki wynajdzie lekarstwo na ten problem? - Rozłożył bezradnie ręce na boki z uśmiechem. - Nie chwal dnia przed zachodem słońca, kto wie co się jeszcze zmieni. "Na tyle na ile ja wiem, mógłbyś nawet nie wydostać się z tego pokoju." - Dopowiedział, spuszczając ręce. Oczywiście, komentarz o tym że mógłby się nie wydostać z pomieszczenia, z kompletnie nikomu nieznanych powodów zachował swoim myślom. Hm? Też nie wiem czemu tego nie powiedział na głos, przecież to takie normalne grozić komuś ewentualną śmiercią, prawda?
"Jak na gadułę jaką jesteś, wyjątkowo trzymasz język za zębami."
"Staram się być oszczędny, sam mówiłeś, gadułą jestem. Może pora bym zaczął skrywać to i owo?"
Ta krótka wymiana zdań z Exem wewnątrz jego umysłu nie odbiła się w żaden, ale to kompletnie żaden sposób na jego ciele czy zachowaniu. Nie ruszył się z miejsca, nie miał żadnego, dziwnego tiku, nawet nie mrugnął razu więcej niż normalnie, ha. To dopiero kontrola, czyż nie?
Albo wyćwiczenie. Lub równie dobrze oba.
Nie przerywał tej grobowej ciszy, nawet gdy tuż przed tym poproszono go o dane jak adres, data urodzenia czy imiona rodziców. Przez chwilę miał ochotę się roześmiać, gdy przeszło mu na myśl jak "niewiarygodne" byłoby podanie rzeczywistych danych. Adres zamieszkania? Bezdomny, do niedawna mieszkający w zatęchłych tunelach na środku apokaliptycznego pustkowia. Data urodzenia? Powstał jeszcze zanim ludzie poznali Jego, a zyskał ciało gdzieś na początku apokalipsy, jak i cała reszta. Imiona rodziców? Został stworzony ze światła, więc... To byłoby dość sporo rodziców. Żółty, zielony, fioletowy, różowy... Albo poprostu biel, na którą się wszystkie składają.
Stąd też, nie odpowiedział na polecenie, a kaszel jak na zawołanie przyszedł w porę jako "zmiana tematu" i wybudzenie w Kiyaoshim jego instynktów lekarza. O ile faktycznie lekarz miał jakieś instynkty pomagające mu w pracy, wytrenowane bądź wrodzone.
Z lekkim zmieszaniem spojrzał na wymierzony w jego stronę termometr. Najpierw na przyrząd, potem na blondyna mierzącego nim w jego stronę. Eto, co ma z tym zrobić? Wbić go sobie w pachę? Włożyć pod nią? Jakby nie było, technicznie jak dotąd nie miał okazji obcować z termometrem, stąd też z lekka niepewnie go przyjął, chwilę grzebiąc się z tym jakim cudem ma go wepchnąć pod pachę, skoro jest w ciuchach. Ostatecznie stwierdził że chyba chodzi o to właśnie by był pod ciuchami, i odrobinę nieudolnie upchnął go tam. Z pewnoscia musiał przy tym wyglądać dość nieporadnie, ale... Cóż.
Tak.
- Em... A możemy pominąć ten element? W sensie, ściągania ciuchów. - Spytał, spuszczając głowę z jakoby "wstydem". Nie był do końca przekonany czy to dobry plan by pokazać Ranowi jego ciało, które w tej chwili wyglądało jak plac do ćwiczeń wojskowych dla saperów i czołgów.
Albo jakby był workiem treningowym żołnierzy używających bagnetów jako głównej broni do walki. W ostateczności spróbuje użyć mocy w celu ukrycia blizn, ale być może można to pokojowo ominąć? Być może uszanuje jego wolę. Albo właśnie wzbudzi większe podejrzenia u blondyna.
kolejne pytanie jednak go zaskoczyło. Ściągnął brwi, powtarzając w myślach pytanie i wlepiając nieobecne spojrzenie w twarz przed nim. Implanty? Soczewki? Przeci-...
Dopiero po momencie przypomniał sobie że jego oczy nie są takie standardowe jak u zwykłych ludzi. No tak. Zapomniał o nich. Na szczęście, osobnik przed nim podał mu idealne wytłumaczenie się jak na tacy.
- Implanty i nie, nie mam z nimi problemu. Za to mógłbym zadać Tobie, Ran, to samo pytanie. - Spojrzał wymownie na prawą stronę oblicza chłopaka, jakoby wytykając mu że i jego oko nie jest zbyt "standardowe". Może to było trochę jak przerzucenie winy, ale hej! Jego oko też nie wyglądało znowu tak standardowo wszak. A w dodatku był lekarzem! I tak, przeszedł od razu do mówienia mu po imieniu.
Czemu by nie miał?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.11.17 21:02  •  Gabinet 018 - Page 2 Empty Re: Gabinet 018
Lekarstwo? Jeśli ktokolwiek znajdzie kiedyś lekarstwo skuteczne zarówno na łysienie, jak i na przerost brzucha, to będzie to graniczyło z cudem. Oczywiście leniwa część społeczeństwa byłaby z takiego rozwiązania zadowolona, bo wystarczyłoby łyknąć tabletkę, a wszystko zmieniłoby się samo. Tymczasem człowiek od zawsze miał dostęp do spowolnienia całego tego procesu, tylko niewielu chciało sięgnąć po ten sposób. Wystarczyło zdrowo się odżywiać, uprawiać trochę sportu, a brzuch by się w ogóle nie pojawił. Jeśli do tego wszystkiego doda się jeszcze odpowiednią ilość snu, to poprawie ulegnie nawet i kondycja włosów. Tylko kto by się tym przejmował, kiedy kanapa jest taka wygodna, lody takie smaczne, a nocą dzieje się najwięcej fajnych rzeczy? No właśnie.
- Lekarstwo na starość? Brzmi pięknie, ale raczej nieosiągalnie. Śmierć może da się trochę oszukać, ale nigdy nikt jej całkowicie nie uniknie. Gdyby tak było, to lekarze staliby się niepotrzebni, a też musimy jakoś zarobić. - rzucił z niewielkim uśmiechem. Taki cudowny lek znacznie ułatwiłby sprawę, bo tak naprawdę, Shazam wcale nie musiał zajmować się pacjentami. Sam czułby się o wiele lepiej wiedząc, że nikt nie potrzebuje jego pomocy i każdy doskonale dba o swoje zdrowie, ale niestety takie czasy nigdy nie nadejdą. Zresztą, zamiast na nie czekać i nic nie robić, równie dobrze blondyn może zajmować się pacjentami i liczyć na cud. A skoro mowa o pacjentach, to najwyraźniej trafił mu się jakiś szczególnie chory przypadek, bo na pytania odpowiadał kaszlem. Kiyoshi uśmiechnął się pod nosem i rozłożył bezradnie ręce, kiedy Hex zaczął dawać jasno do zrozumienia, że choroba jest zbyt męcząca, żeby potrafił podzielić się ze swoim lekarzem jakimikolwiek informacjami. Sprytne, bardzo sprytne, ale nie na tyle, aby przechytrzyć prawie starego wygę jakim jest Ran.
- Pierwsze imię: bardzo, drugie imię: mocny, nazwisko: kaszel. - zaczął wyliczać kolejne rubryczki i, co najlepsze, naprawdę wpisywał do karty te wszystkie słowa. To nie pierwszy raz, kiedy Shazamowi trafia się jakiś człowiek o szemranej przeszłości, który niezbyt chętnie chce ujawniać swoje personalia. Przecież nie wyrzuci go za drzwi i nie skaże na chorobę tylko dlatego, że ma coś do ukrycia. Dopóki lekarz nie wie o jego występkach, dopóty jego sumienie siedzi cicho i niczego nie psuje. Wszystko zacznie się jednak komplikować, jeśli Hex nie będzie spełniał jego podstawowych poleceń, a już przy zwykłym ściągnięciu koszulki lekarz napotkał na niewielki opór.
- Niestety to tak nie działa. Przez ubrania niczego nie usłyszę, a wtedy nie mam Pana jak zbadać. Ma Pan coś do ukrycia, Panie Mitsuke Hakeshi? Proszę się nie wstydzić. - zwrócił się do pacjenta, jednocześnie przekręcając jego dane osobowe. Zrobił to specjalnie, żeby zobaczyć czy zielonowłosy go poprawi. W końcu nadal nie otrzymał żadnych danych osobowych, więc równie dobrze mógł go o to trochę pomęczyć i spróbować wyciągnąć coś więcej. W kartotece oczywiście nic nie wyląduje, ale ludzie mieli do siebie to, że byli ciekawskimi bestiami. A skoro mowa o ciekawości, to w tym momencie z sekundy na sekundę była coraz większa. Wyraźne zmieszanie pytaniem o implanty nie było przecież normalną reakcją pacjenta na zadawane pytania. Hex jednak jakoś wybrnął z całego tematu i zaczął nawet mówić do blondyna po nazwisku. Shazam tylko westchnął i wzruszył ramionami.
- Lekcja na przyszłość. Przebieralnia pielęgniarek ma dziurę w ścianie. Profity? Łatwy dostęp, ładne widoki. Minusy? Pielęgniarki mogą mieć przy sobie nożyczki. Resztę niech Pan wywnioskuje sam. - za każdym razem kiedy ktoś pytał go o to, co stało się z jego okiem, Shazam opowiadał inną historię. Potem wynikały z tego fajne nieporozumienia, więc blondyn chyba nieprędko zrezygnuje z takiej zagrywki. Zaraz po historyjce lekarza w gabinecie rozległo się jednak ciche pikanie.
- Proszę wyjąć termometr i zdjąć koszulkę. Oczywiście o ile chce Pan być zdrowy. - dodał jeszcze stanowczo, dając do zrozumienia, że o ile na dokumentację mógł przymknąć oko, o tyle nie pozwoli mu nie dać się zbadać z powodu czegoś takiego głupiego jak wstyd.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.11.17 19:15  •  Gabinet 018 - Page 2 Empty Re: Gabinet 018
Parsknął śmiechem, słysząc o "lekarstwie na starość". Nie do końca miał to na myśli mówiąc o wynalezieniu sposobu na problemy lekarzy, ale rozbawiło go to, jak bardzo blisko był żywego przykładu "uleczonego" ze starości. Jak już wielokrotnie było wspominane wszak - gdyby Hex posiadał starzejące się ciało, byłby już rozpadającym się wapnem. Nie żyłby nawet. Byłby zwyczajnym wapnem. Wystarczająco wiele razy było wspomniane już na przestrzeni kilku postów słowo "wapno"? Tak? Nie? Można zawsze sobie jeszcze powtórzyć po parę razy.
- To jest bardziej osiągalne niż sądzisz. Uwierz mi. Czuję to. - Dosłownie wszak czuł to, ale raczej dla osobnika jaki kieruje się logiką to nie będzie to podjęta myśl, tylko raczej "czucie w kościach", przysłowiowe. Jakby nie było, ma przed sobą lekarza jaki z pewnością przebył daleką drogę by stanąć w tym gabinecie, zajmując się badaniem i leczeniem osób chorych. Stąd też, nie spodziewał się by temat został podjęty w sposób o jakim Hex doskonale wie.
Nie ma co, sposób w jaki "zanotował" informacje od Hexa sprawił, że ten nie mógł powstrzymać uśmiechu i swoistej formy... Zadowolenia? Yup, zadowolenia. Nie miał wszak do czynienia z typowym "proszę powiedzieć", tylko jednak z jakąś formą cwaniaczka. To ciekawe, to ciekawe. Być może więc pokaże mu też inną stronę siebie i nieco więcej prawdy, a mniej pitu pitu?
"Miałeś trzymać sekrety do siebie."
Ex niemal od razu wyczuł zmianę w "nastawieniu" swojego "właściciela", na co ten jednak zareagował od razu, zachowując ciągle wyznaczony wcześniej zakres zachowań. Z drugiej strony, jak pokazać że rozmawia się do kogoś we własnej głowie, acz nie na głos? Hmmm.
"Być może ta prawda będzie trochę inna niż realna, ale kto wie. Ciekawi mnie jego reakcja."
Gdyby Ex miał w tej chwili ręce i ogólnie ciało, właśnie by je załamywał lub używał do uderzania dłonią w twarz. Kilka razy. Na plus jest to że życie Hexa jest tak "nieprawdopodobne" iż tylko paru wariatów (i większość S.Spec) by mu uwierzyła. Zwykły człowiek? Raczej nie, stąd też może trochę to ubarwić i zmienić, by pasowało.
Wracając jednak, zabuczał cicho na odpowiedź Kiyoshiego. Urwał buczenie, słysząc jednak leciutko zmienione brzmienie nazwiska (tak, używał odwrotnej kolejności niż tutejsza). Ciekawe.
- Hatoshi, Panie Kiyo... Ach tam, powiedz mi, Kiyoshi, jeśli mogę ci mówić po imieniu. Chcesz bym dalej ciągnął tą szopkę, czy wolisz prawdę? - Nawet na ukazanie tego wyboru, wysuną przed siebie ręce. Lewą przy wspomnieniu o szopce, prawą przy wspomnieniu o prawdzie. I nie, ciągle zaciskał pachę wokół termometru, nie zapominał o nim, spokojnie.
Jaka jest w sumie różnica w tym wyborze w kwestii rąk? Obie były puste.
Bo obie były kłamstwami. Jedno jednak trochę bliżej prawdy niż to drugie.
- Brzmi jak historyjka skleciona na prędce. Skąd ja to znam, hmmm... - Zamruczał niby to w zamyśleniu, opuszczając ręce po ewentualnym "wyborze" blondyna i zerkając gdzieś w przestrzeń, lekko stukając opuszkiem palca wskazującego o polik. Tia, ciekawe gdzie słyszał takie kłamstwa.
No, ale faktycznie, było pikanie. Bez względu na wybór Rana z wcześniej, Hex faktycznie wyjął termometr i mu oddał, a potem zrzucił ubior wierzchni z torsu (oczywiście, zdjął też kapelusz), ukazując prawdziwy obraz horroru dla lekarza. Lub nieudany eksperyment chirurgiczny. Oba są dość bliskie sobie.
- Ostrzegałem. - Dorzucił tonem typowo dającym odczucie "a nie mówiłem", odkładając w tej chwili swoje ciuchy na bok, bo nie były potrzebne. Nawet kapelusz. Był o tyle miły że nawet kapelusz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.11.17 20:43  •  Gabinet 018 - Page 2 Empty Re: Gabinet 018
Może i dla Hexa cała ta sytuacja była zabawna, ale Shazam był tylko człowiekiem. Na jego oczach życie uciekało z ludzkiej powłoki i czasem nigdy już do niej nie wracało. Upływ czasu, a wraz z nim starzenie, były dla blondyna tak oczywiste, że nie pojął o co chodziło pacjentowi. Lekarz nigdy nie był poza murami miasta, nigdy nie widział aniołów, wymordowanych. Ba! Nie widział w życiu nawet łowcy na własne oczy, a Ci już podobno żyli dłużej niż przeciętny człowiek. Dla tak nieświadomej istoty jaką był Shazam, jakiekolwiek rozprawianie o wieczności wydawało się jedynie odległą mrzonką. Zresztą skąd mógł przypuszczać, że osobnik, który siedzi w jego gabinecie jest jakimś dżinem czy innym duszkocudem żyjącym niepojętą ilość czasu? Przez to unikanie pytań i danych osobowych już prędzej obstawiałby, że jest zza muru albo zwyczajnie jakimś narkomanem, który przez problemy z nałogiem wyleciał ze swojego mieszkania, a teraz boi się do tego przyznać. To były realniejsze opcje niż nieśmiertelny byt znajdujący się w jego gabinecie.
- Tak? Jak zmieszczą to do pastylek, to daj mi znać. Łyknę ze dwie, żeby być pewnym, że zadziałają. - znowu odpowiedział żartobliwie, bo inaczej zwyczajnie nie mógł objąć tego tematu umysłem. Być może gdyby Shazam wcześniej był wystawiony na kontakty z istotami "paranormalnymi" czy jakkolwiek je nazwać, to podchodziłby do tego tematu inaczej. Oczywiście w samym mieście były już androidy czy ludzie mający w sobie więcej maszyny, niż ludzkiej tkanki, ale nadal nie było to to samo, co nieśmiertelność w czystej postaci.
Och, uniknął pułapki. Albo Shazam był zbyt delikatny w swojej sugestii, albo też zielonowłosy był wystarczająco czujny, żeby jej uniknąć. Niezależnie od tego, która z dwóch opcji była prawdziwa, blondyn nie mógł powstrzymać się przed delikatnym uśmiechem wkradającym się na jego usta. Lubił takie gierki od czasu do czasu, bo umilały mu czas pomiędzy badaniem jednej i drugiej Grażyny. Jakby tego było mało, Hex najwyraźniej uznał, że zrobi to wszystko jeszcze ciekawszym i wyjawi mu jakiś sekret. Przez moment Shazam po prostu spoglądał na niego swoimi błękitnymi oczyma, bijąc się przy tym z myślami. Ludzka ciekawość pchała go w stronę wyboru tajemnicy. Taka skrywana prawda mogła okazać się nie tylko kusząca, ale także niecodzienna. Z drugiej strony, nawet lekarz miał limit spraw, na które mógł przymykać swoje oko oraz udawać ślepego, a coś mówiło mu, że właśnie w tym momencie limit ten zostałby przekroczony.
- Nie, dzięki. Zostańmy przy tej wersji wydarzeń. Nie chcę wiedzieć kim jestem, bo musiałbym postąpić inaczej niż teraz. Udawajmy po prostu, że faktycznie nazywasz się Mitsuke Hatoshi i przyszedłeś na rutynową kontrolę. Im mniej wiem, tym lepiej śpię, a przy okazji pomogę większej liczbie osób. - stanowczość w jego głosie wskazywała, że wolałby aby Hex uszanował jego wolę. Czy nie będzie gryzła go ta cała sytuacja? Pewnie, że będzie, ale już za chwilę znowu rzuci się w wir pracy, zatonie w papierach i stopniowo z dnia na dzień będzie odrzucał tę całą sytuację w coraz dalsze zakątki umysłu, aż w końcu znikną całkowicie. No chyba, że któregoś ranka Shazam zobaczy twarz Hexa w porannym wydaniu wiadomości zaraz obok paska informacyjnego o jakimś zamachu. Już mu się to zdarzyło z raz czy dwa, ale nigdy nie czuł się winny. Według niego profesja lekarza istnieje po to, by pomagać ludziom. Jeśli przyszedł do niego nieznajomy, który potrzebował opieki medycznej, to niby czemu miałby jej mu odmówić? Skoro o opiece mowa, to czas na odczytanie temperatury. Lekarz odebrał od Hexa termometr i spojrzał na ekran.
- Ponad trzydzieści dziewięć stopni. Jestem zaskoczony, że tak dobrze się Pan trzyma. - rzucił w stronę zielonowłosego i następnie na niego spojrzał. To tyle? Tylko takie rany chciał przed nim ukryć Hex? Oczywiście, że w przypadku normalnego człowieka ta ilość blizn i ran byłaby zatrważająca, ale Shazam często miał do czynienia z wojskowymi, którzy wyglądali podobnie. Pewnie, że ten widok rozpalił jego ciekawość na nowo i lekarz zaczął zastanawiać się czy aby na pewno dobrze postępuje nie dając nikomu znać o obecności zielonowłosego w jego gabinecie, ale trudno oczekiwać, żeby przestraszyło go to jakoś znacząco.
- Wyglądasz jakbyś się bił na pięści ze szrapnelem... Przez osiem rund. Jeśli któraś z tych blizn nadal Cię boli, to później mi o tym powiedz. Na razie oddychaj powoli i głęboko aż nie powiem Ci, żebyś przestał. - skwitował całe widowisko i przystąpił do słuchania płuc mężczyzny. Podczas całego badania nie omieszkał zauważyć znaku kościoła znajdującego się na plecach Hexa. To już trochę rozjaśniało mu sytuację. Słyszał, że członkowie kościoła mogli teraz chodzić po mieście, a przecież większość z nich mieszkała kiedyś poza murami M3. Jeśli wziąć pod uwagę tamtejsze warunki, to całkiem możliwe, że tego typu rany są typowe dla Desperatów.
- Szmery w płucach są dość poważne, ale to nie jest jeszcze zapalenie płuc. - odrzekł, prostując się i stając przed Hexem. Następnie wyciągnął ręce przed siebie i palcami zbadał węzły chłonne pacjenta - Powiększone. Od jak dawna czujesz się chory? - zapytał jeszcze dla pewności i odwrócił się po drewniane patyczki znajdujące się na biurku. Sprawdzenie gardła to ostatnia czynność jaką może zrobić. Po niej będzie mógł już postawić diagnozę, która w zasadzie już sama pojawiła mu się w głowie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.11.17 22:13  •  Gabinet 018 - Page 2 Empty Re: Gabinet 018
- Myślę, że to byłoby już przedawkowanie. Pamiętaj, życie grozi śmiercią. Nadmiar życia też. - Nawet pomachał groźnie palcem gdy wspominał te "złote zasady wedle jakich powinno się żyć". A raczej, wiedzieć że życie zawsze grozi śmiercią, powietrze to najgorsza trucizna i picie wody cię zabije. Oczywiście, wszystko z tego to tylko głupia gra, bo powietrze cię zabije - ale przez to że go potrzebujesz, więc jego brak - a także posiadanie go aż do śmierci ze starości - cię zabije. Podobnie woda (choć nadmiar wody może ciężko się skończyć) i życie samo w sobie. Za dużo życia może być przedawkowaniem i bum, zgon.
Co ciekawe, lekarz sam w sobie nie zwrócił uwagi na to że Hex celowo przekręcił przekręcone dane, by ujrzeć jego reakcje. Albo to podłapał, ale stwierdził że jednak nie ma się po co w to bawić, skoro i tak sam zielonowłosy chciał wyciągnąć wszystkie karty na stół i zobaczyć jaką kto ma talię. Co zaskakujące jednak dla istoty paranormalnej, człowiek przed nim okazał się na tyle trzeźwo myślącą osobą że nie drążył tematu, nie chciał wiedzieć więcej. Powstrzymał typowo ludzką ciekawość i postanowił odmówić prawdzie i dalej tkwić w szopce o Mitsuke Hatoshim, jakiego rodzice mają na nazwisko bardzo mocny i adres kaszel. Początkowo uniósł brwi w niemałym zaskoczeniu, ale już po krótkim momencie trawienia tego pokiwał głową, opuszczając wymierzone w stronę Shazama ramiona.
- Przyznam szczerze że nie tej odpowiedzi się spodziewałem. Jestem pod wrażeniem. - Bez wahania stwierdził fakt że jest pod wrażeniem stalowej woli i umiejętności oparcia się jego podstawowym instynktom bycia ciekawskim. To naprawdę warte pochwały, bo rzadko widuje takich ludzi. Większość z nich wchodzi w labirynt kłamstw i zwodzenia, daje się okręcić kłamstwom Hexa. A on? Stwierdził "nah, pierdolę to" i nawet nie próbował się zbliżyć.
Dobrze.
Naprawdę dobrze.
- Powieeeedzmy że jestem przyzwyczajony do ekstremalnych warunków. - Stwierdził nieco wymijająco na ocenę jego stanu jak na faktyczny stan zdrowia jego ciała, kręcąc wystawioną przed siebie lewą dłonią w bok i z powrotem i lekko ściągając przy tym brwi. Jakby nie było - Desperacja nie dawała szans osobom jakie złapały gorączkę albo kaszel. Stąd też wyglądal w miare normalnie.
Albo zwyczajnie przywykł do bycia zmęczonym i obolałym po fakcie że nigdy nie może się wyspać, a zazwyczaj sypia na kamieniach lub piachu. Tak, to tez może być solidne wytłumaczenie tego faktu.
Kiwnął głową na prośbę lekarza, ale w sumie nie miał potrzeby odpowiadać, albowiem te blizny już go nie bolały. Może to kwestia powoli trenowanej tolerancji na ból, a może już zwyczajnie są w porządku - ciężko powiedzieć, tak po prostu jest. Praktycznie każda z tych ran i blizn była już stara i niezdolna do nadawania bólu, chyba że zostałaby ponownie otwarta. Oby tego nie było, prawda?
Dostosował się do poleceń, wykonując powolne, głębokie wdechy i wydechy. Typowe badanie na płuca, zapewne.
- Żadna z tych blizn już nie boli. - Dorzucił się do jego słów, by uzupełnić informacje Kiyoshiego o stan ciała. Na pytanie ściągnął brwi, zastanawiając się nad tym. W zasadzie to chyba zaczęło się od "sesji" z tym blondynem jaki wylądował w śmietniku, więc...
- Dzień, może więcej. Stosunkowo niedawno. - Odpowiedział ostatecznie po chwili namysłu, zerkając w dół, na swoje poranione, zabliźnione ciało. Czuł się... Dziwnie. Bez żadnej broni, bez ubrania, z obcą osobą, lekarzem, całkowicie profesjonalnie zajmującym się nim.
To było... Nietypowe uczucie. Zdecydowanie dziwne. Nie że nieprzyjemne, bolesne lub przyjazne. Zwyczajnie inne. A każda odmienność go zawsze interesuje, więc też interesujące w swej dziwności, choć dla zwykłego człowieka zapewne byloby to kompletnie nic nowego.
Ale jak było wspominane - Hex nie jest zwykłym człowiekiem. I raczej daleko mu do tego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.11.17 23:37  •  Gabinet 018 - Page 2 Empty Re: Gabinet 018
Ach tak. Życie - najczęstsza przyczyna śmierci. Gdzie on to słyszał? Takie rzeczy chyba wypisują w magazynach dla nastolatków, kobiet i facetów niemających co robić w życiu. Jednak coś w tym było, chociaż brzmiało to naprawdę głupio.
- Skoro i tak miałbym zginąć, to wolę przed śmiercią zaznać dwa razy więcej życia, niż było to planowane. Prosty rachunek. Jeśli mogę mieć czegoś dwa razy więcej za tę samą cenę, to czemu miałbym tego nie zrobić? - ich rozmowy zbaczały na niebezpieczne tory. No, może nie tyle niebezpieczne, co raczej niekonwencjonalne. W końcu w tym momencie brzmieli bardziej jak para nastolatek, aniżeli dwójka dorosłych facetów. Rozmowa o życiu wydawała się przecież tak bezsensowna, że może nawet zabawna. Co innego, gdyby teraz byli pod wpływem alkoholu, bo wtedy ludzi zazwyczaj nachodzą tego typu filozoficzne rozmyślania, ale tak na trzeźwo? Dziwactwo. Zresztą Shazam doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma sensu zbytnio rozważać nad celem istnienia, bo życie znika szybko i nieprzewidywalnie. Ile to już razy napatrzył się na dzieci niemogące uwierzyć w to, że ich rodzic odchodzi z tego świata, bo przecież wczoraj czuł się doskonale. Ta sama sytuacja miała miejsce w przypadku odwróconych ról. Kto może sobie wyobrazić, że ich pociecha, która tak wspaniale jednego dnia grała w piłkę, drugiego dnia może leżeć na szpitalnym łóżku i walczyć o życie? Nikt o zdrowych zmysłach, bo gdyby myśleć codziennie o wszystkich sytuacjach, w których można stracić życie, to człowiek zwyczajnie by zwariował.
- Pod wrażeniem. - powtórzył zaraz za nim, wyraźnie rozbawiony - Nie jest Pan moim pierwszym, podejrzanym pacjentem. Zna Pan to uczucie, kiedy chce Pan wyciągnąć zza kanapy kota, a wyskakuje pająk? To coś w tym stylu. Lepiej nie kopać mrowiska, żeby nie prowokować mrówek i parę innych głupich powiedzonek, które mają w sobie trochę racji. Niektórzy pewnie wypytywaliby Pana o wszystko, ale po co? Pewnie i tak więcej razy się nie zobaczymy, nie? - zadając ostatnie pytanie, Kiyoshi był dość pewny swoich słów. Widział ten typ już wiele razy. Przychodzą po pomoc, pomoc dostają, a potem zwyczajnie znikają i nigdy więcej się już tutaj nie pokazują. Ba, był pewien, że nigdy więcej nie pokazują już swojej twarzy na ulicach miasta, ale to nie jego sprawa. Zgodnie z przysięgą, którą składał, miał pomagać ludziom i właśnie to robił, więc ręce miał czyste.
- Ekstremalne warunki, huh? Ciekawe. - znowu zbył całość lekkim rozbawieniem. Większość lekarzy być może bałaby się takich pacjentów, ale Shazam dochodził do wniosku, że to właśnie ten typ jest najwdzięczniejszy. Nie marudzą zbytnio przy badaniu, nie utrudniają na siłę diagnozy, a dodatkowo nie dyskutują z końcowym werdyktem. Biorą to, co im się daje, a to najlepszy rodzaj pacjenta. Nie są przekonani, że wiedzą lepiej, bo kiedyś babka matki ich ciotki od strony dziadka ojca brata kuzyna miała podobne objawy i wtedy była to inna choroba. Tutaj Hex zdecydowanie plusuje i chociaż to nie sprawi, że jego blizny magicznie znikną, to przynajmniej przyczyni się do dobrej opinii lekarza o zielonowłosym.
- Może się Pan już ubrać. Jeśli dzień, to jest to stosunkowo niedawno. Biorąc jednak pod uwagę zmiany płucne i obecną temperaturę, obstawiałbym grypę. Ostatnio zdarzają się jednak przypadki choroby podobnej do grypy, ale za to śmiertelnej w skutkach, więc lepiej dmuchać na zimne. Jeśli to zwykła grypa, to będzie Pan zwyczajnie bardziej osłabiony. Jeśli to minoris adversarius, to przynajmniej Pan nie zginie. - zaczął tłumaczyć co wywnioskował po tej krótkiej wizycie i w międzyczasie zdjął już rękawiczki, które wylądowały w koszu, a następnie przemył ręce pod wodą. Teoretycznie nie musiał tego robić, ale już miał wyuczony nawyk, więc nawet nie miał jak z tym walczyć. Teraz pozostało tylko wypisać receptę, co też czynił, w międzyczasie podjadając przy okazji jabłko.
- Podejrzewam, że mimo tego świstka nie otrzyma Pan leków, bo zwyczajnie nie figuruje Pan w żadnym rejestrze. Mogę jednak udać się tam z Panem i wtedy nie będzie żadnych problemów. Pasuje? - spytał swojego pacjenta, dając mu wybór. Dla aptekarki nie będzie to niczym dziwnym, bo blondyn nie pierwszy raz będzie szedł z własnym pacjentem po odbiór antybiotyków czy leków przeciwwirusowych, a dla Shazama nie będzie to też żaden kłopot. Każdego miesiąca zawsze gubi się kilka lub kilkanaście opakowań jednego specyfiku, więc jeden w tę czy tamtą stronę nie będzie robił różnicy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.17 20:02  •  Gabinet 018 - Page 2 Empty Re: Gabinet 018
- Bo dobre rzeczy warto smakować. Jeśli będziesz zbyt pędzić w swoim życiu, nie zdążysz tego zrobić. - Ze szczeniackich pogaduszek Hex przeszedł do dość solidnej rady w kwestii jak żyć. Ludzie mają tendencje do spieszenia się, tendencje do "nie posiadania" czasu. Nie tyle, ile go potrzebują.
Błąd, mają go dość. Muszą tylko wiedzieć, jak z niego korzystać. Hex, nie będąc jednym z nich, miał go jednak za dużo, stąd jego życie działało powoli. Wlókł się, czasami robił coś, by się rozluźnić, a potem wlókł się dalej. Miał swój czas i swój moment na wszystko.
- Tego nie mogę obiecać. Może mi się spodobałeś i będę cię regularnie odwiedzał? Opieka medyczna to coś, czego dawno nie zaznałem. Zwłaszcza umiejętna, jak twoja. - Nieco żartobliwie, ale jednak w jakimś stopniu realnie rozważał tą opcje. Mógłby czasem go odwiedzać, bo dobrze jest mieć kogoś, na kim można polegać w kwestii swojego ciała. Nie powinien ufać obcym, mógłby się spodziewać że kiedyś zostanie przez niego wydany, ale bądźmy szczerzy - kiedy i komu można zaufać w tym świecie? Jak długo żył, tak zdołał się nauczyć że raczej z tym ma się spore problemy, zawsze i wszędzie. Więc czemu nie ufać innym, a potem weryfikować tą kwestię później? Nieważne jak bolesna ta weryfikacja się okaże.
- Wiem, nie tak ekstremalne jak próba dotarcia do pracy bez spóźnienia. Nie jestem aż tak twardym weteranem wojennnym. - Rozłożył bezradnie ręce, co tu mial powiedzieć. Serio nie był aż takim doświadczonym przez życie człowiekiem, jaki każdego dnia walczy o to, by być na równi z czasem lub wcześniej! By nie stracic sekundy jaka by mu obcięła wypłatę lub coś takiego. Nie miał do końca pewności jak to działało, ale z pewnością było dużo gorsze od walki o przeżycie z dzikimi, wygłodniałymi bestiami, prawda? Prawda!
Nie oczekiwał by te blizny magicznie zniknęły, głównie dlatego że wiedział, iż tak się nie stanie. Co prawda mógł sam je "zniknąć", ale ten efekt na długą metę nie dawałby dobrych rezultatów. Jakkolwiek mógł nie znosić lub nie mieć ochoty egzystować w tym ciele - musiał je znosić. I najlepiej było je akceptować takim, jakim jest. Zniszczone, pocięte i rozbite - ale jego. I lepszego mieć nie będzie.
Ubrał sie po zezwoleniu na takowe działanie. Nie miał ochoty w sumie świecić swoimi bliznami przed przypadkową pielęgniarką lub kimś kto by tu wpadł, ot, tak. Bez powodu. Serio.
- Brzmi lepiej niż większość diagnoz jakie stawiano na widok mojego ciała. - Skomentował tuż po tym, jak Kiyoshi skończył tłumaczyć co mu dolega. Więc albo ma objawy jednej choroby, albo drugiej, albo ewentualnie obu. Na plus jednak, wychodzi na to że obie są leczone tymi samymi lekami, więc to jest... Całkiem dobra perspektywa.
Miał ochotę napomknąć o jeszcze jednej dolegliwości, ale obawiał się że przez to straci szanse na zdobycie leków, jaką właśnie Ran mu podsuną pod nos oferując swoją pomoc.
- Nie mam czym zapłaci za leki, Kiyoshi. Nie wiem czy powinienem dostać pieniądze wchodząc do miasta czy nie... Ale ich nie dostałem. Więc jeśli to byłoby możliwe, byłbym ogromnie wdzięczny. - Bez żartów, bez śmiechów i chichów. Tym razem na serio, byłby ogromnie wdzięczny osobie przed nim za tak wielką pomoc. Tym bardziej że nawet nie miałby jak ich zdobyć sam, biorąc pod uwagę bycie... Nietutejszym? To chyba dobre określenie.
No, z kapeluszem na głowie czuł się już z powrotem jak żywa osoba, a nie jak pół-trup. Noś kapelusz, dla mocy!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.11.17 0:08  •  Gabinet 018 - Page 2 Empty Re: Gabinet 018
- A jeśli będzie się szło zbyt wolno, to nie zdąży się spróbować takiej ilości, jakiej by się chciało. To nie jest takie łatwe do zrównoważenia. Ludzka natura jest chciwa. Nikt przed tym nie ucieknie, dopóki będzie wiedział, że umrze. - może mają mało czasu, może mają go dużo, ale prawda jest taka, że na koniec zawsze pozostają jakieś niedokończone sprawy, które chcieliby zakończyć. Umierając pewnie zdajesz sobie sprawę czego nie zrobiłeś, a mogłeś albo czego nie spróbowałeś, chociaż bardzo byś chciał. Istota długowieczna zwyczajnie tego nie zrozumie, bo jej życie jest nieskończone. Zawsze ma na wszystko czas, zawsze wszystkiego zdąży spróbować, bo jest pewna, że następnego dnia na pewno nie umrze. Wtedy też łatwiej wszystko planować, bo pewna doza niepewności znika z otchłani umysłu.
- Komplement? Jest. Pochwała umiejętności? Jest. Na pewno nie jest Pan nastolatką przychodząca na okresową kontrolę? Próbują mi tak samo słodzić. Jeśli chce Pan przyjść następnym razem, to już z dokumentami. Prawdziwymi. - rzucił, wyraźnie podkreślając ostatnie zdanie. Raz mógł na to przymknąć oko, ale jeśli Hex myśli, że będzie tu przychodził po tabletki za każdym razem, to niestety trochę nie trafił. Shazam rozumiał różne sytuacje życiowe, ale dopóki zielonowłosy nie będzie prawie wykrwawiał się na jego schodach, dopóty drugi raz już takiej przysługi mu nie zrobi. W końcu może nie wydawało się tak oczywiste, ale za każdym razem kiedy blondyn przyjmował kogoś bez ważnych papierów, na jego głowę mogła zlecieć się nie tylko dyrekcja, ale także i pionki dyktatora. Lekarz nie miał wątpliwości, że ci, którzy nie mogą pozwolić sobie na opiekę medyczną, to w większości szary element miasta, który władza tak skrzętnie ukrywa, a który nadal istnieje. Hex mógł być jednym z trybików składających się na ten element.
- Nie da rady spóźnić się do pracy, jeśli nie wychodzi się z pracy. Może w Pana przypadku ta rada też zadziała, kto wie. - mogłoby się wydawać, że w tym momencie Shazam żartował, ale niestety tak nie było. Lekarz niejednokrotnie brał ze sobą ubrania na następny dzień i zwyczajnie zasypiał w gabinecie, żeby rano zaczynać przyjmować kolejnych pacjentów. W końcu nie opłaca się wychodzić ze szpitala o czwartej nad ranem tylko po to, żeby wracać do niego zaraz po siódmej. Zresztą nierzadkie były też całonocne dyżury. W końcu jest lekarzem, a nie księgową, która wychodzi o określonej godzinie i zapomina o swojej pracy.
- Ooo, nie ma Pan pieniędzy? Też mi niespodzianka. Proszę za mną. - rzucił z szerokim uśmiechem do zielonowłosego i złapał jabłko w dłoń. Miał nadzieję, że Hex nie będzie się ociągał i ruszy za nim grzecznie niczym małe kaczuszki za matką, bo Shazam był już na korytarzu i nie zamierzał zwalniać. Droga do szpitalnej apteki też nie była jakaś prosta. Przy wyjściu z gabinetu należało skręcić w pierwszy korytarz po prawej. Z tego miejsca trzeba było minąć następne dwa korytarze i skręcić w lewo dopiero przy trzecim. Następnie na niższe piętro prowadziły schody. Krótka wędrówka prostym korytarzem i dopiero na końcu było okienko, za którym siedziała niewielka blondynka w okularach.
- Sachiko-chaaan. Pięknie dziś wyglądasz. Nowa szminka? - zagadał do aptekarki tak, jak to zazwyczaj miał w zwyczaju. Zauważył, że jeśli na samym wstępie dorzuci jakieś komplementy, to kobieta o wiele chętniej wydaje mu leki. Cuda.
- Potrzebuję tych leków - powiedział, podsuwając pod okienko receptę - Wypisane na mnie, bo kuzyn ma trochę problemów ze służbą zdrowia. Wiesz... Ci wszyscy urzędnicy. I tak mi je wydasz, nie? Postawię Ci za to kolację. - tak, zanim wyszedł z gabinetu, Shazam wypisał receptę na swoje dane. Doskonale wiedział, że tak to się skończy, bo każdy taki przypadek wyglądał inaczej. Wystarczyło trochę pokombinować, być odrobinę milszym niż zazwyczaj, a na sam koniec jeszcze coś obiecać, żeby dostać to, czego się chciało. Tym razem również odbyło się bezproblemowo.
- Jesteś niesamowita, Sachiko-chan. Ratujesz mi życie. - na swój sposób podziękował aptekarce i dopiero teraz odwrócił się do Hexa, wyciągając w jego stronę niewielki pojemniczek z odpowiednimi tabletkami - Przez pierwsze pięć dni tabletka co osiem godzin. Później jedna na dzień aż wybierzesz wszystkie. - zalecenie było proste, więc blondyn nie widział potrzeby, żeby zapisywać je na karteczce. Zresztą zielonowłosy był dużym chłopcem i poradzi sobie z zażywaniem pastylek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.11.17 15:25  •  Gabinet 018 - Page 2 Empty Re: Gabinet 018
- Wiesz że przez wiele lat chciałem umrzeć? I każdego dnia, przeżywałem z kolejną blizną, raną czy skrzywieniem. Nie spieszyłem się nigdy, bo spodziewałem się śmierci za każdym rogiem. I nic. Ciągle tu jestem, nawet już stwierdziłem, że chyba kostucha dała sobie siana ze mną. - Parskną, śmiejąc się dość krótko. Czasem naprawdę go zastanawiało, czy świat faktycznie nei chce mu dać umrzeć. Nawet jak dał przypadkowej osobie wszystkie narzędzia i powody by go zabić, to się nie stało. Cholerna magia. - Śmierci nie unikniesz, więc lepiej cieszyć się życiem, póki się je ma. - On chyba zrobił wszystko? Pogodził się z Lilo, co gryzło go potwornie w serce od momentu gdy odszedł z Edenu. Ba, zacznijmy od tego że w ogóle ją znalazł, bo spodziewał się raczej że już zginęła.
Po co on w sumie rozważa to wszystko z lekarzem? Jego podejście nie zachwieje podejścia kogoś, kto zawodowo zajmuje się ratowaniem życia i zapewne nie raz, nie dwa przepuścił czyiś, ostatni oddech przez swoje palce. On raczej nie zmieni swojego podejścia, jakby nie próbował mu przekazać jego własnego. Och, cóż.
- Ciężko będzie je zrobić... Myślę że wiesz, skąd przychodzę. Co ja wpiszę w rubryczki? - Rozłożył ręce z wzruszeniem barków. No co on napisze? Adres urodzenia, centrum pustkowia pełnego krwiożerczych bestii? Chciał już ominąć kwestię że jest "nie do końca ludzkim" przedstawicielem pustkowii, bo do tego potrzebny byłby osobny aneks. - A wizytę towarzyską przyjmiesz? - Spytał po krótkim momencie, uśmiechając się. O ile może nie chce by go nachodził do pracy jako pacjent, to co by powiedział na wizytę towarzyską, aka pogaduchy? Jak dotąd szły im nieźle, więc czemu by tego nie powtórzyć?
- Mam dziwne wrażenie że nie należysz do osób jakie lubią wracać do własnych 4 ścian, prawda? - Splótł ramiona na klatce piersiowej, zerkając na Kiyoshiego pytająco. Szybko przejrzał fakt że żart byłby z tego za kiepski na coś zabawnego, stąd też uznał to za poważne słowa. Czyżby pracoholik? Może to i lepiej dla niego, w zależności od tego, jaką ma sytuacje w domu. W końcu nie raz, nie dwa widział że sielanka bycia człowiekiem to mara. Bycie w ciągłym zagrożeniu śmiercią, torturami i bólem? Weźmie to ponad kłótnie rodzinne i wychowywanie dzieci. To dopiero walka o przetrwanie.
- Uznajmy tak. Zbyt mocno jestem wdzięczny za to, co dla mnie robisz, by cię oszukać. - Stwierdził raczej dość pewnie. No dobrze, może nie był AŻ TAK wdzięczny jak to opisywał własnymi słowami, ale wciąż. Nie zamierzał tak po prostu oszukać tej dobrej duszy, bo zbyt rzadko widuje takowe w świecie ludzi. Stąd też, lepiej taki klejnot nie brudzić ani nie rysować, i tyle. Bez zbytniego ociągania ruszył za lekarzem, w kierunku "apteki", jak zrozumiał. O zgrozo, gdyby tylko go zgubił, z pewnością nie dałby rady odnaleźć się znowu w korytarzach szpitalnych. Obserwował całą szopkę z "bezpiecznej" odległości, widząc jak lekarz kokieteruje osobę sprzedającą leki jak najlepszego sortu władca marionetek. Nieźle. Mógłby się nauczyć tego i owego od niego, heh.
- Myślałem że to ja jestem dobry w owijaniu sobie innych wokół palca. - Stwierdził, gdy już się oddalili od farmaceutki, przyjmując pudełko leków. Pokiwał głową, przyjmując instrukcje użytkowania do wiadomości, by następnie wyskoczyć do lekarza z nagłym, solidnym przytuleniem jego osoby. Ot, bo nie miał pomysłu jak inaczej podziękować. - Jeszcze raz dziękuję, Kiyoshi. Ratujesz mnie. - Powiedział nieco ciszej, biorąc pod uwagę odległość w jakiej byli. Długo go jednak nie ściskał, już po chwili odpuszczając i odsuwając się nieco z uśmiechem. Od razu zastosował się do jego poleceń i przyjął jedną z tabletek. Kolejna za 8 godzin. - Powinienem już uciekać, zanim przypadkiem ściągnę na ciebie czyjąś uwagę? - Spytał, pozostawiając decyzje co do dalszej obecności pacjenta jego lekarzowi. Jego wybór.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.11.17 19:08  •  Gabinet 018 - Page 2 Empty Re: Gabinet 018
- Każdy kiedyś chciał umrzeć. Życie ma wiele plusów, ale też męczy. Po kilkudziesięciu latach wydaje się, że lepiej by było, gdyby już dobiegło końca, a następnego dnia znowu znajduje się jakiś powód dla jego przedłużenia. Wierzący powiedzieliby, że jeśli nadal Pana kostucha nie zabrała, to ma Pan coś do zrobienia. - odrzekł, wzruszając przy tym ramionami. Wszystko brzmiało tak ładnie i filozoficznie, a tak naprawdę mieli do czynienia ze zwykłym życiem. Człowiek jest istotą, która ma dużo czasu na rozmyślanie i która lubi się zamartwiać. Te dwie rzeczy w końcu kiedyś się łącza, a wtedy wychodzi albo coś genialnego albo coś kompletnie irracjonalnego, a jednak zajmującego umysł na tyle, że nie śpi się po nocach. Po co to wszystko? Tego nie wie nikt, ale też nikt nie uniknie całego rytuału. Shazam sam wielokrotnie o tym myślał. Czy był sens w leczeniu pacjentów? Czy potrzebnie uczył się tak długo? Czy dobrze zrobił, że dla nauki odłożył na bok życie osobiste i czy włożenie całego serca w pracę się opłaca? Nigdy nie mógł jednak jednoznacznie sobie na to odpowiedzieć, więc koniec końców przestał o tym myśleć. Kiedy coś zaczyna się ignorować, to istnieje duża szansa, że zwyczajnie to zniknie i wtedy będzie lżej na duchu. Gorzej jak powróci za kilkanaście lat, ale takimi rzeczami trzeba się będzie martwić dopiero wtedy.
- Nie wiem jak to działa, ale może dadzą Panu obywatelstwo za ładny uśmiech. Zawsze można spróbować. Przepustka warta jest chyba utraty paru zębów. Nie wiem jak żyje się za murami, więc nie mam porównania, ale tutaj jest jedzenie, picie i względny spokój. - może i nie doceniał tego, co miasto mu oferowało, ale dla niego było to tak normalne, jak powietrze. Całkowicie poważnie można mu zarzucić hipokryzję lub ignorancję, tylko że niezbyt go to obchodziło. Nikt przecież nie zastanawia się czy inni ludzie mają powietrze, jeśli sam chodzi i nim oddycha. Tak samo było z wszystkimi dobrami, jakie oferowało Shazamowi miasto. Miał je, używał ich, nie obchodziło go to, co działo się za murami. No, dopóki któryś z tamtejszych ludzi nie przedostał się do miasta i potrzebował pomocy. Wtedy jego nastawienie się zmieniało, ale lekarz wyznawał zasadę "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal".
- Jest Pan moją najwierniejszą fanką. Nikt się jeszcze nie pytał gdzie mieszkam, ale niech będzie. Zgodzę się, jeśli tylko mnie Pan odnajdzie. Macie swoje sposoby, nie? - powiedział rozbawiony. Jeśli Hex trafi kiedyś do jego mieszkania o własnych siłach, to, o ile akurat blondyn w nim będzie, z chęcią udzieli mu pomocy medycznej. No i przynajmniej wtedy wreszcie będzie mógł przestać się do niego zwracać per Pan. Tutaj w zasadzie też nie musiał, bo polityka szpitala tego od niego nie wymagała, ale ojciec zawsze mu mówił, ze do pacjentów trzeba się zwracać tak, a nie inaczej. Było to trochę upierdliwe, biorąc pod uwagę, że Hex najwyraźniej nie zamierzał bawić się w żadne uprzejmości i uderzał do niego po prostu po imieniu, ale lekarz to lekarz. Trzeba zachować powagę urzędu.
- To nie do końca tak. Po prostu nie ma znaczenia czy będę spał we własnym mieszkaniu czy w gabinecie. Łóżko to łóżko. - do kłótni i wychowywania dzieci było mu daleko. Na horyzoncie nawet nie było widać żony, a co dopiero takich problemów. Dlatego też młody lekarz nie widział różnicy pomiędzy swoim mieszkaniem, a gabinetem. Dla niego były to zwykłe pomieszczenia, w których spędzał część swojego czasu, a czy cisza zastanie go w szpitalu czy w bloku, to żadna różnica. W gabinecie miał przynajmniej dostęp do kartoteki swoich pacjentów i w razie czego mógł do nich zajrzeć albo znowu uratować im życie. W domu nie posiadał takiego komfortu. Wybór był więc dość prosty do momentu, w którym ordynator nie zaczął go wyganiać krzycząc coś o nadgodzinach. Stary pierdziel.
- Owijanie? Zwykła rozmowa z koleżanką. Przysługa za przysługę. - miał powiedzieć jeszcze coś więcej, ale w tym momencie został... przytulony. Okeeej? Dzięki, chyba. Tak mi się wydaje. Shazam nie lubił kontaktu z pacjentami, który wykraczał poza granicę diagnozy, dlatego tylko po prostu się skrzywił i nie oddał uścisku. Znaczy, może i to miłe, bo ktoś docenił jego zaangażowanie, ale nadal naruszono jego przestrzeń osobistą, a to już nie jest fajne. W każdym razie, może nawet i trochę rozumiał to zachowanie. Dla osoby, która do niedawna nie miała nawet perspektyw na to, żeby otrzymać opiekę lekarską, opakowanie tabletek przeciwwirusowych z pewnością jest niemałym skarbem. Sęk w tym, że dla samego blondyna nie było to niczym szczególnym, więc dziwnie się czuł kiedy ktoś epatował aż taką wdzięcznością.
- Bylebyś nie rozrabiał po drodze. Zresztą nie wiem dlaczego nawet to powiedziałem, Przecież nawet się nie znamy. Do później! - rzucił na pożegnanie z uśmiechem, kładąc lewą dłoń na lewym ramieniu Hexa. Pierwszy raz odezwał się też do niego bezpośrednio, a nie per Pan. Nie był już jego pacjentem. Tym samym dał mu dość jasno do zrozumienia, że gdyby ktokolwiek pytał Shazama o człowieka w zielonych włosach, lekarz udawałby święcie przekonanego, że nikogo takiego nie widział. Schemat postępowania w takich przypadkach blondyn miał zawsze taki sam. Rozpoznanie, pomoc, puszczenie w niepamięć. W ten sposób wszystko mniej więcej działało. Dla niego była to pewna doza bezpieczeństwa, bo nikt nie oskarży go o pomoc złoczyńcom, a dla nich może i chwila oddechu, bo będą wiedzieli, że lekarz ich nie wyda. Jeśli działa, to nie ma co kombinować. A skoro mowa o lekarzu, to Kiyoshi miał jeszcze do przyjęcia kilku chorych, więc ruszył w kierunku swojego gabinetu.

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Gabinet 018 - Page 2 Empty Re: Gabinet 018
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach