Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 08.11.13 23:47  •  Wodospad pośród drzew - Page 2 Empty Re: Wodospad pośród drzew
Zignorowałam pierwszą kwestię Cole'a. Nie musiałam jej przecież potwierdzać słowami- wystarczyła prosta obserwacja, by stwierdzić ten fakt. Wokół wodospadu było kilka gatunków roślin, które mnie zaciekawiły. A to i tak tylko w tej górnej części. Na dole musiało być ich znacznie więcej, jako że tam ziemia musiała być żyźniejsza. Jednak najpierw musiałabym znaleźć jakiś bezpieczniejszy sposób na zejście niżej i przedostanie się poza skały, do tej porośniętej roślinnością gleby. Na tę chwilę wolałam więc wziąć tyle liści, korzeni i ziół z tego poziomu, ile tylko było można, abym nie musiała się tu wracać.
Ale drugiej wypowiedzi "Tęczusia" nie puściłam mimo uszu. Wręcz przeciwnie. Oczywiście, wpierw skończyłam zrywać listki, które wpakowałam do foliowej torebeczki po same brzegi, a następnie wepchnęłam ją do torby. Jednak tuż po tym odwróciłam się przodem do mężczyzny, unosząc palec wskazujący na znak, by chwilkę poczekał. Po tym geście usiadłam przed nim ze skrzyżowanymi nogami na chłodnych skałach i westchnęłam cicho. Chwyciłam za część białego materiału i pociągnęłam go ostrożnie, powoli odkręcając go z lewej ręki, od strony łokcia. Na początku widać było jedynie moją białą skórę, lecz po chwili zaszła zmiana- odsłonił się ciemny szew, trzymający skórę razem. Potem kolejny. I jeszcze jeden. Choć nie odsłoniłam całego zakrytego przez bandaż miejsca, już było widać 4 szwy. Jakbym rękę miała nacinaną ostrym nożem, a potem pozszywaną- rany były nieduże, krótkie, ale głębokie. Wszystkie razem, a było ich ponad 10 na takim kawałku ręki, wyglądały okropnie. Głównie ze względu na to, ale też przez fakt, iż cięcia zostały wykonane stosunkowo niedawno, a ja chciałam uniknąć komplikacji spowodowanych zanieczyszczeniem ran, wolałam okryć je bandażem.
Spojrzałam pytająco na Cole'a, chcąc się dowiedzieć, czy to wystarczająco wyczerpująca odpowiedź dla niego, bowiem nie zamierzałam nic dodawać słownie. Pragnęłam wrócić do swoich zajęć ze starannie owiniętym czyściutkim bandażem przedramieniem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.11.13 0:01  •  Wodospad pośród drzew - Page 2 Empty Re: Wodospad pośród drzew
Aż nabrał głośno powietrza od tego widoku. Oczy mu rozbłysły jakimś takim wewnętrznym blaskiem. Czy coś takiego go brzydziło?
A skąd.
Rainbow był ciekaw, w jaki sposób Igła nabawiła się tych ran, ale byłoby co najmniej nieuprzejmym zapytać, czy mógłby dostać numer do osoby, która ją tak pociachała. Hmm, powinien chyba raczej jej współczuć, prawda? Albo przynajmniej się oburzyć.
Jednak nie potrafił.
Tak zwyczajnie, po ludzku - za cholerę nie potrafił jej współczuć, bo prostu jej zazdrościł. Lubił ból. Nawet tego rodzaju. Tylko w chwilach cierpienia czuł, że żyje. No dobra, nie tylko. Jeszcze wówczas, kiedy strzelał do kogoś, decydując o jego być albo nie być. Albo kiedy coś wybuchało, a on był twórcą ładunku. Albo kiedy przeżywał z kimś upojne chwile. Ale to nieważne. Ekstremalne cierpienie, targające zmysłami i przenikające komórki nerwowe na wskorś... Tak, to było to. Na tym zafajdanym świecie wszystko było nie tak, jak trzeba, dlaczego więc Cole miałby być inny?
Z trudem oderwał wzrok od szwów, by spojrzeć w fioletowe tęczówki, tak podobne do jego własnych. Przez chwilę nic nie mówił, bo doprawdy, co mógłby jej powiedzieć? "O boże, tak mi przykro"? Skłamałby, a Rai nie lubił kłamać.
Przysiadł na ziemi przed Obelią i wyciągnął rękę, jakby chcąc, by Igła podała mu swoją dłoń. Nic nie mógł na to poradzić - chciał spojrzeć na to z bliska.
- Miałabyś coś przeciwko...? - zapytał z lekkim uśmiechem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.11.13 0:15  •  Wodospad pośród drzew - Page 2 Empty Re: Wodospad pośród drzew
Odruchowo cofnęłam się do tyłu, gdy ten się zbliżył. Pomimo mojego niewzruszonego wyrazu twarzy, ogon zdradził moje zaniepokojenie tym nagłym zmniejszeniem dystansu, gdy zauważalnie drgnął. Jednak gdy Cole wyciągnął ku mnie dłoń, zrozumiałam, o co mu chodziło. I muszę przyznać, że zaskoczył mnie tym. Co prawda, od chwili, gdy mój wzrok spoczął na jego osobie, wiedziałam, że jest on kimś... specyficznym. Jednak ten zaintrygowany wyraz twarzy i widoczna w jego oczach chęć zrozumienia była dla mnie czymś dziwnym. Zakładałam, że mężczyzna był idiotą- wysokim, przystojnym, ale za to głupim. Wyraz jego twarzy temu zaprzeczał. Ktoś o niskim ilorazie inteligencji nie patrzy w taki sposób na ranę. Przeciętny człowiek patrzy z obrzydzeniem, strachem bądź z ciekawością. A on patrzył na moją rękę jak na obiekt badań.
Po krótkiej chwili rozważania wszystkich "za" i "przeciw" (Co, jeśli zdejmie mi bandaż do końca? Albo go ubabrze? I po co mu moja ręka, do cholery? No, ale niby poprosił...), wyciągnęłam przedramię w jego kierunku. Powoli mu je zaprezentowałam, pokazując, że odsłonięty fragment był nacinany zarówno od strony żył, jak i u góry ręki. Cięcia były różne jeśli chodziło o rozmiar czy głębokość, ale wszystkie były niewielkie, wykonane tym samym narzędziem, zadane nie po to, by zabić, ale sprawić ból, oraz zaszyte w staranny sposób solidnym szwem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.11.13 0:31  •  Wodospad pośród drzew - Page 2 Empty Re: Wodospad pośród drzew
Miał chęć dotknąć każdej z ran, ale doskonale wiedział, że cos takiego nie wchodzi w grę. Tylko idiota pchałby palce w cudze rany. Raz - że zakażenie. Dwa - że sprawiłby ból, a jakoś tak się śmiesznie składało, że większość osób za nim nie przepadała. I trzy - ostatecznie, dopiero co poznał Obelię, mogłoby to więc zostać uznane za spore faux pax, gdyby od tak sobie zaczął macać jej szwy. Więc tylko przyglądał się cięciom w skupieniu. Wreszcie westchnął cicho i puścił rękę Obelii.
- Musiało zajebiście mocno boleć - powiedział z lekkim, ledwo wyczuwalnym rozmarzeniem w głosie. - No, nic, nie będę ci więcej przeszkadzał. Nie bardzo wiem, gdzie jestem, a muszę dziś wrócić do... - zaczął, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. Już miał powiedzieć "organizacji". - ...domu. - Dokończył niezręcznie i jednym zrywem wstał z ziemi. Sprawnie, po żołniersku.
Cały efekt zniweczył jednak napad drgawek. Do kurwy nędzy, znowu?, pomyślał Cole rozdrażniony. Cała prawa ręka, łącznie z prawą stroną pleców, drżała. Mięśnie Raia przeszywały mocne skurcze, więc w efekcie tęczowowłosy telepał się co najmniej jakby miał delirę albo pląsawicę Huntingtona.
- Dobra, teraz serio muszę się zwijać - powiedział i aż skrzywił się, gdy zęby mu zadzwoniły jedne o drugie. - Mogłabyś mi wskazać chociaż, którędy się stąd wychodzi?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.11.13 0:59  •  Wodospad pośród drzew - Page 2 Empty Re: Wodospad pośród drzew
Patrzyłam na Cole'a z prawie takim samym zainteresowaniem, z jakim on oglądał moją rękę. Nie wiedziałam, czego on szuka, o ile w ogóle poszukiwać konkretnej rzeczy. Miałam nadzieję, że chodzi mu o moje mistrzowskie wykonanie zszyć, ale wiedziałam, że prędzej zainteresowałaby go sama rana, niż to. Trochę to smutne, iż mój oprawca zdobywa większe uznanie za swoje "dzieło", jakim były jedynie losowe cięcia to tu, to tam ostrym nożem, niż ja i moje szwy. Moje czyściutkie, starannie nałożone szwy!
Podniosłam się w ślad za "Tęczusiem", choć wolniej niż on. Mi się nigdzie nie spieszyło. W końcu nikt na mnie nie czekał, nie tęsknił, bo nikogo już nie miałam... Obiad też nie był akurat w piekarniku. Przez brak jedzenia, piekarnika i elektryczności w moim skromnym domku.
Zamrugałam dwukrotnie, widząc, jak mężczyzna nagle zaczyna podrygiwać. A raczej drżeć. I to dość mocno. Ledwo zrozumiałam, co powiedział do mnie, przez szczękanie jego zębów. Wciąż na niego patrząc, zaczęłam przetrząsać zdrowszą ręką zawartość torby, chcąc samym dotykiem odnaleźć właściwy kawałek folii.
- Daleko zajdziesz? -Spytałam niby beznamiętnym głosem, jednak nawet w moich oczach błysnęła iskierka niepokoju. Ogon poruszał się nieco nerwowo, szurając łuskami o skały.
Niechętnie oderwałam wzrok od mężczyzny, aby skupić się na moich poszukiwaniach, dzięki czemu torebka dość szybko się odnalazła. Wyciągnęłam ją pospiesznie w kierunku Cole'a, potrząsając lekko zawartością, jaką stanowiły rodzynki i kilka bardzo wysuszonych moreli, oraz jakieś korzonki. W razie sprzeciwów, zdecydowałam się otrząsać nią tak długo przed jego nosem, aż nie zdecydowałby się jej w końcu wziąć. Nie zamierzałam go nigdzie puszczać w takim stanie- jeszcze coś by sobie zrobił po drodze!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.13 8:26  •  Wodospad pośród drzew - Page 2 Empty Re: Wodospad pośród drzew
Chodziłam po drzewach szukając pożywienia - małych zwierząt i roślin. Głównie chodziłam po drzewach i jak zauważyłam zwierze to strzelałam w nie z sieci, a rośliny musiałam zbierać z poziomu ziemi. Niestety, bo nie znoszę schodzić poniżej trzech metrów nad ziemią. Czuję się wtedy mniej bezpieczna. Ale torba tak przyjemnie mi ciąży mięsem, ziołami i krwią...
Natrafiłam po pewnym czasie na wodospad. Taki mini wodospad - wodospadzik właściwie. I właściwie minęłabym go szerokim łukiem, bo woda źle działa na mnie i moją sieć, ale wyczułam i zauważyłam dwie postacie. I to nie zwierzęce! Ludzkie. Podeszłam bliżej po drzewach, chcąc przyjrzeć im się lepiej. Jedna zgięta w pół, z tęczowymi włosami, druga z jaszczurzym ogonem coś mu podsuwała pod nos. Z tej odległości nie widziałam dokładnie, za to gdy podeszłam bliżej zobaczyłam że "tęczuś" - jak go nazwałam w myślach - drży, jakby miał drgawki. A zazwyczaj po drgawkach się umiera, te chyba nie były aż tak poważne, bo dziewczyna nie wyglądała na przejętą. Stanęłam na gałęzi, "górnymi" łapami łapiąc się wyższych gałęzi by nie spaść. Jak samym wzrokiem trudno mnie zauważyć w cieniu na drzewie, to po odgłosach liści i łamanych gałązek raczej łatwo. A teraz nawet podwójnie, bo gałąź na której stanęła była "odkryta" od strony tych osób w wodospadzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.11.13 19:35  •  Wodospad pośród drzew - Page 2 Empty Re: Wodospad pośród drzew
Po chwili trzymania tej torebki tuż przed nosem Tęczka, rzuciłam mu ją prosto w ręce. Nie miałam zamiaru się mu narzucać. Nie pierwszy raz w życiu widziałam drgawki, a te, które jego dręczyły, nie były niczym poważnym. Za mało potasu i tyle. Poza tym, skoro wreszcie nikt mi nie groził, mogłam w końcu skończyć to, co zaczęłam i wracać do domu! Żadnych więcej niespodzianek!
"Albo i nie"- pomyślałam, odwracając się od podrygującego Cole'a. Po moim ogonie aż przeszły ciarki, gdy usłyszałam nagły, wyraźny szelest liści. Dość głośny, by uszy Wymordowanej mogły go wyłapać. Dyskretnie zerknęłam w stronę tego podejrzanego szmeru i swoją silną wolą powstrzymałam ogromną chęć przewrócenia gałkami ocznymi na ten widok. Kolejny nieproszony gość. Fajnie. Tylko czemu siedzi na drzewie, zamiast zejść i się przywitać, jak na kulturalnego czło... kulturalną istotę humanoidalną przystało?!
Wyrażając swoje zirytowanie, machnęłam po raz kolejny ogonem. I to było tyle, jeśli chodzi o moją reakcję w związku z tym dziwnym podglądaczem. Nie miałam nic ciekawego do roboty, więc o ile ten obserwator nie zauważy, że go dostrzegłam, to może sobie popatrzy, znudzi się i pójdzie. Taką przynajmniej miałam nadzieję. Kontaktów towarzyskich wystarczy mi teraz na najbliższy tydzień, a co za dużo, to niezdrowo.
Bez najmniejszej nawet próby odwrócenia się w stronę intruza nr 2, choćby w celu przekonania się, podreptałam do zarośli i znów ukucnęłam między krzakami i niskimi drzewkami. Muszę przyznać, że chęć wybadania receptorami wzroku, kto się za nami przypałętał, była bardzo kusząca. Patrzyłam w tamtą stronę jedyne przez chwilkę i nawet nie zauważyłam, jak wygląda ta osoba. Z niewiadomych mi przyczyn, ciekawiło mnie to.
To był chłopak, czy dziewczyna? Długie, krótkie włosy? Czy jestem wyższa od tej osoby?
W zamyśleniu klepałam ogonem, wkładając do kilku różnych torebeczek i pojemników liście, korzenie i nasiona roślin, które były najbliżej mnie. Wniosek był prosty- od tej głodówki przez parę dni, mój mózg zaczynał się buntować i nagle zaczynało mnie coś obchodzić. Uh, a mogłam zjeść te rodzynki...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.11.13 20:46  •  Wodospad pośród drzew - Page 2 Empty Re: Wodospad pośród drzew
Jej, ile ta dziewczyna czekała przy tym chłopaku, że rzuciła mu tą torebką. Ciekawe tylko że nie zwróciła na mnie większej uwagi. A może by jej to wypomnieć? Nie, lepiej nie. Spojrzałam z pewną niechęcią na ziemię, po czym przeszłam jeszcze przez parę drzew by zobaczyć co zbiera dziewczyna. Że co?! Zioła? Korzonki? Liście? Po co jej liście, bo zioła i korzenie to jeszcze rozumiem. Przyjrzałam jej się bliżej i zauważyłam że jest strasznie chuda, jakby niewiele jadła od dłuższego czasu. A coś co wzięłam za czarne szramy okazało się być... szwami. Czarnymi szwami, przechodzącymi w kilku miejscach, i wchodzącymi pod bandaż na jej ręce. Raczej nie miała jej zniszczonej, po posługiwała się nią sprawnie. Westchnęłam w duchu i cicho podeszłam po gałęziach dokładnie nad nią, po czym spokojnie zapytałam.
- Jesteś pewna że nie chcesz zjeść czegoś więcej?
Tia, może powinnam się najpierw przedstawić, zdobyć zaufanie i tak dalej, ale dziewczyna nie wygląda na taką która da sobie w kaszę dmuchać. Złapałam się jeszcze wyższych gałęzi "odnóżami" i wyczekiwałam je reakcji. Jeśli czymkolwiek we mnie rzuci to mój pancerz powinien to wytrzymać, a moja pajęcza zwinność raczej pozwoli mi tego czegoś uniknąć. Ale nie rzuciła. W ogóle uwagi nie zwróciła na mnie uwagi. Poczekałam jeszcze chwilę, po czym wzruszyłam ramionami. Nie zamierzałam być nachalna. Wstałam i nabrałam rozpędu biegnąc po gałęzi. Na ostatnich centymetrach wybiłam się z pewną siłą wprawiając ją w drganie. Sama poleciałam w górę, łamiąc gałęzie na które natrafiłam. Wylądowałam na konarze innego drzewa, łapiąc się gałęzi żeby nie spaść. Strząsnęłam z siebie resztki liści i patyków z uśmiechem. Wciąż umiem co nieco pomimo wieku. Już spokojniej zaczęłam się oddalać od wodospadu, skacząc pomiędzy drzewami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.14 12:56  •  Wodospad pośród drzew - Page 2 Empty Re: Wodospad pośród drzew
/początek

Piękne i ciche miejsce. Kochałem się tu budzić, w tym lesie. Kochałem to uczucie że coś leży obok mnie i pilnuje aby nie stała mi się krzywda. To było niesamowite uczucie. Nie bardzo rozumiałem w czym rzecz, czy to dlatego że nie przypominam już człowieka? Tak czy inaczej stałem się częścią tej pomylonej rodziny i odpowiadało mi to w zupełności. Każdy potwór wydawał mi się dziełem sztuki. Czy to z rogami, czy mackami, był piękny i niesamowity. Ludzie... to oni niszczą, ale ci co mnie otaczają są inni. Są... lepsi!
Otwierałem oczy i widziałem jak do mnie lgną, jak obwąchują, a nawet dają wyraźne sygnały że chcą się ze mną bawić. Zabawa? Dawniej pomyślałbym że te monstra nie znają tego słowa, ale teraz wiem że się myliłem. Wszyscy się mylą, ale ja znam już prawdę.
- No dobrze, czas się wykąpać. - Zdecydowałem spoglądając na swoje ubrania. Były to te same szmaty przed tamtym życiem, całe we krwi i cuchnęły mną. Cóż... z tym ostatnim bym polemizował i nie tylko ja, ale wyprać się tego nie da, wiedziałem o tym, trzeba znaleźć coś nowego, ale jak? Machnąłem ręką zrezygnowany i zdjąłem tą dziwną powłokę z swojego ciała, po czym zamierzałem wejść do ogromnego zbiornika poniżej wodospadu. Nie byłem przygotowany na ból i pieczenie. Moja wataha zbliżyła się prędko zdezorientowana, ale odesłałem ich ręką. Musiały polować, a ja przecież jestem cały prawda? Dopiero teraz zdałem sobie sprawę że woda tak na mnie działa. Zasmuciło mnie to, ale wydawało mi się że wilko podobny niedaleko jakby się śmieje z mojej sytuacji, nabija się. Wywróciłem oczami i zacząłem ubierać się z powrotem. Musiałem znaleźć inny sposób.

minęła godzina
-------------------------------------
Postanowiłem że tutaj nic nie zdziałam. Wziąłem swoje najpotrzebniejsze rzeczy i wzbiłem się w powietrze, a widząc jak moja wataha próbuje mnie dogonić, lekko się uśmiechnąłem. Mógłbym je wyprzedzić, ale... sam nie wiem, było mi smutno? W końcu to z mojego powodu oddaliły się tak od swojego środowiska. Wziąłem sobie za cel że przy okazji zaprowadzę wilki do domu. A potem... zobaczy się co drug-on kombinują.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.12.14 22:33  •  Wodospad pośród drzew - Page 2 Empty Re: Wodospad pośród drzew
Szczerze powiedziawszy - to była jedna z jego niewielu wizyt w Edenie. Czemu? A kij go wie, poszedł tam, dokąd go poniosło, w poszukiwaniu celu swojej egzystencji. Koniec końców, na ten moment to jego największy problem... Odpowiedzi na to pytanie nie odnalazł w M-3, nie odnajdzie jej też na pustyni... Może dziwnym trafem te skrzydlate humanoidy i im podobne rasy istot w jakiś sposób nakierują "obiekt" nie-ludzki na coś, co mogłoby znów być jego celem "życia"... W sumie - egzystencji. Tak, bardziej pasuje to słowo. Zdecydowanie bardziej.
Problem w tym, że nawet jak na androida i jego oprogramowanie mapujące ścieżki jakie przebywał, odnalezienie drogi do jakiegoś konkretnego punktu w tym miejscu, zwanym "Edenem", było jednak dla maszyny problemem. Wszystko było tak... Podobne, idealne, jakby ktoś pieczołowicie wykreował jeden obraz, a potem metodą kopiuj-wklej zalał nim cały horyzont. Tak, dokładnie coś takiego widział android. Wszystko było zbyt identyczne i odnalezienie punktów orientacyjnych okazało się...
Niemożliwe. Do tego stopnia że już po kilku minutach nie mógł wrócić do miejsca z którego zaczął swoją wędrówkę, błakając się na ślepo przed siebie. Minuta... Z minuty się zrobiła godzina... Z godziny dwie...
W końcu przestał liczyć, aż do chwili gdy dotarł do czegoś, co okazało się być w końcu jakimś logicznym punktem odniesienia. Niewielki wodospad był idealny ku temu, zwłaszcza że mógł go wykorzystać na kilka sposobów, w tym by obmyć swoją skórę z brudów podróży... A takich się nazbierało. W końcu przedzierał się na piechotę przez czerwoną pustynię, krok za kroczkiem. Piach to on miał...
Nie powiem nawet gdzie. Stąd z chęcią skorzysta z tego "prysznica". Nie można w końcu odmówić mu faktu bycia odpornym na temperatury jak prawdziwy mors, nie? Właśnie. Z tym właśnie pomysłem wytworzonym przez oprogramowanie Len, będąc między półkami wodospadu, tworzącymi "schodki" postanowił się rozebrać. Zrobił to dość szybko i bezproblemowo, bez ani odrobiny wstydu, po czym przeszedł z ubraniem kawałek w górę wodospadu i zostawił je w jakimś wyraźnym miejscu, razem ze swoją bronią i dziwnie odnalezionym, małym sztyletem o niebieskiej poświacie. Jeszcze nie wiedział dokładnie do czego służy - ale się przekona. Prędzej czy później. Koniec końców, powoli wsunął swoje ciało pod opadający, niezbyt silny potok wodospadu i przez około dwie minuty tkwił w swoistym "zawieszeniu", pozwalając wodzie dokładnie się opłynąć i dotrzeć do miejsc różnych i tych mniej różnych. Dopiero po tych dwóch minutach zupełnego bezruchu się poruszył...
I sobie usiadł, tuż pod opadającym potokiem. Może to dziwne jak na androida, ale ułożył swoje ramiona, dłonie i nogi w formę "kwiatu lotosu", tą a pro po medytacji... I faktycznie można uznać że począł czynić coś, co można nazwać takową. Zamknął oczy i pozwolił swojemu systemowi na krótkotrwałe obniżenie poboru mocy jego działań do minimum, dzięki czemu mógł się skupić na defragmentowaniu danych dyskowych i porządkowaniu nowo poznanych informacji, a trochę się ich nazbierało.
Nie, to nie tak że w ogóle nie wiedział o tym że coś się wokół niego dzieje. Po prostu... Był mniej skupiony na otoczeniu, a bardziej na sobie, o.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.14 6:41  •  Wodospad pośród drzew - Page 2 Empty Re: Wodospad pośród drzew
Och, Budda-golasek!
Borze, Kajl, zachowuj się.
Ale cóż począć? Właśnie taka była jego pierwsza reakcja na widok kolesia, który tak po prostu wcisnął się pod wodę i trzasnął jakąś jogę przed całym zebranym towarzystwem, złożonym z bardzo licznego grona, w jakiego skład wchodził Haddick i Haddick. No i może jeszcze Haddick, a w dodatku Haddick. Ale powinnam zacząć od jakiegoś powodu, dla którego ten jednoosobowy tłum w ogóle się tu znalazł, prawda?
No więc przyszedł. Zero szczególnego powodu, zero schaboszczaka w bistro przy edeńskich drogach... żaden powód, którym można by się pochwalić. Zwyczajnie przekroczył wszystkie tereny po drodze, poturlał się po świeżej trawce i przyszedł tu pod naporem jednej krótkiej myśli, brzmiącej: "uuu, leci woooodaaaa". Tak bardzo. Chyba, że chciał popodglądać sobie jakieś skrzydlate istotki, choć Jason i tak nie należał do takich, co by to się jakoś szczególnie palili do cichociemnego podziwiania cudzych ciał. To samo tyczyło się tego jednego Androida, tak więc co bardziej znające go persony nie zdziwiłyby się wcale, słysząc go teraz krzyczącego w kierunku Lentarosa, co - w zasadzie - uczynił:
- EJJJJJJ! - Wyrzucił ręce w górę i zamachał nimi, jak gdyby chcąc zwrócić na siebie uwagę. Nie mijało się to za bardzo z prawdą. Cholera wie, ile musiałby oddać z życia, gdyby koleżka okazał się jakimś chorym psychopatą.
To jest, psychopata z reguły powinien być chory.
Potarł dłonią swój kark, a następnie przesunął palcami po swojej czuprynie, kierując się od tyłu głowy aż po jej czubek. Jak by się teraz tak zastanowić, to chyba faktycznie nie było dobrym pomysłem wyprawianie czegoś tak debilnego, jak wołanie randomowego Teleporting Naked Guy. Z tym, że to nie leżało w naturze Wymordowanego - no jak to, zastanawiać się nad własnymi poczynaniami? Jakoś do tej pory miał na to wszystko wyjebane i był superowo żywy. No, nie licząc faktu, iż raz już umarł, ale to się nie liczyło. W końcu zdechł za sprawą głupiej zarazy, nie z rąk jakiegoś dresa. Choć... dresy to też swego rodzaju zaraza. Amen. No, ale może przestańmy tak lać wodę i weźmy się za tego blondaska, póki jeszcze nie znudziło mu się stanie tutaj.
- Ziomuuuuuś! Ziooooooom! - Po co ja się w ogóle odzy-... - Żyjesz, ziooom!? Nie jesteś lodową rzeźbą, czy co?
Szczerze? Nie zdziwiłby się. Może i Anioły musiały być czyste i kochaniutkie, ale kto wie, czy nie wyznawały zasady: anatomia anatomią, każdy ma to samo, a jak chcemy stawiać sobie posągi chudego Buddy bez swoich tuneli i z ptakiem na wierzchu, to możemy. Co z tego, że obecność takiego kolesia od Nirwany już całkowicie przeczyłaby ich naturze? Dali mu kupon do salonu fitnessu!

Borze, tak bardzo nie umiem zaczynać. D:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach