Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 14 z 19 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 19  Next

Go down

Pisanie 09.05.18 23:00  •  Wichrowe szczyty. - Page 14 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Ucieszyła się, widząc, że mimo upadku z głowy robala sprzęt zgromadzony w ciężarówce nie ucierpiał. Wystarczyło już, że w powodu tego ataku ucierpieli ich ludzcy towarzysze; gdyby zostali pozbawieni także urządzeń pomiarowych i wszystkich tych narzędzi większego gabarytu, całą wyprawa mogłaby okazać się bezsensowna, a ofiary krwi i cierpienia - poniesione na darmo. Warto byłoby jednak, gdyby ich pierwsze kroki na desperackiej ziemi nie zostały od razu okupione czyimś życiem - najlepiej, żeby żadne nie były. Szczęśliwie mieli do pomocy także najnowsze technologie.
Wcisnęła się do samochodu zgodnie z rozkazami, a jako że zrobiło się nieco zbyt ciasno, bez wahania przyjęła od Fausta instrukcję obsługi jego mechanicznego kompana. Androidy to właśnie coś, co tygrysy lubią najbardziej, dlatego też pannie Sandford w żaden sposób nie przeszkadzało przejęcie opieki nad Jackiem. Skinęła głową na znak, że poradzi sobie z tym zadaniem, po czym właściciel medycznego asystenta opuścił pojazd. Tym to właśnie sposobem zostali w swoim małym, zamkniętym światku, kiedy na zewnątrz rozgrywał się kolejny, nie mniejszy dramat.
- Jeśli chodzi o pierwszą pomoc, to radzę sobie nieźle - zakomunikowała w odpowiedzi na pytanie Jacka. Przysłuchała się dokładnie, z jakimi obrażeniami mają do czynienia i czym należy się zająć, starając się od razu dopasować w pamięci, czy zna odpowiednie procedury ratunkowe.
- Już się tym zajmę - przytaknęła na kolejne pytanie ze strony androida. Sięgnęła do apteczki, porywając parę ochronnych rękawiczek dla siebie, a później kilka podstawowych przyborów. Opatrzenie rozcięcia na czole nie było zbyt skomplikowanym zadaniem, Coral musiała więc tylko w odpowiednim momencie poprosić towarzysza broni, by nie ruszał głową, po czym przystąpiła do oczyszczania i zabezpieczania rany. Uporała się z tym zadaniem raz-dwa i nawet uśmiechnęła się pocieszająco do mężczyzny, chcąc chociaż odrobinę poprawić mu humor. W kryzysowym momencie każda odrobina optymizmu przyda im się do tego, by nie podupaść całkiem na duchu.
Mając z głowy pierwsze zadanie, odsunęła się odrobinę od mobilnej Izby Przyjęć, na tyle tylko, na ile pozwalało jej ułożenie poszczególnych osób w samochodzie. Nie chciała przeszkadzać pozostałym w ratowaniu życia, a poza tym miała znaleźć coś, co umożliwi im unieruchomienie kończyny. Tak jak powiedział android, jakiś pręt, coś podłużnego i sztywnego, cokolwiek co było pod ręką... rozejrzała się uważnie po całym wnętrzu pojazdu i zlustrowała cały bagaż, jaki mieli pod ręką. Musiało być tam coś, co się nada - cokolwiek.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.05.18 10:45  •  Wichrowe szczyty. - Page 14 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Całe to obmywanie się zabierało zbyt wiele czasu jak na jego gust. Nawet jeśli Red znalazł zajęcie dla żołnierzy, czekających na resztę oddziału, to z każdą upływającą minutą zagrożenie tylko się zbliżało.
I mimo, że powinni się go spodziewać, zostali zaskoczeni. W pierwszym odruchu wziął na cel jednego z przeciwników, którzy celowali do Reda. Nie to, że los skrzydlatej był mu obojętny. To raczej pragmatyzm powodował, że jego priorytetem była ochrona dowódcy. Omiótł spojrzeniem przeciwników, przekonany, że zostali zagnani właśnie w klasycznego pata, bo żadne z nich nie zamierza się poddać. Wtedy, ku jego zdumieniu, Wolkow opuścił broń. Wydawało mu się to niezwykle lekkomyślne, jako że ich wrogowie z pewnością zechcą ich zamordować, gdy tylko wojsko przestanie być zdolne do kontrataku. Był jednak wystarczająco zdyscyplinowany, by się nie sprzeciwiać.
Opuścił broń, zastanawiając się, jak szybko zdołałby wyszarpnąć granat odłamkowy i cisnąć nim w przeciwników. W ostateczności... jeśli wyjące bestie ich dopadną, wówczas pat może zostać samoistnie rozwiązany. Wystarczyło tylko grać na zwłokę.

Zakładając, że Ivo stoi tam, gdzie stał, czyli przy głównym transporterze, to przed iloma przeciwnikami zasłaniają go auta i czy może ich użyć jako osłony?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.05.18 18:30  •  Wichrowe szczyty. - Page 14 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Mężczyzna przycisnął spluwę do skroni kobiety i nacisnął na spust, ale nie rozległ się huk wystrzału.
Demonstracja.
Nie żartował.
Odsunął broń, dopiero, kiedy Gwardzista opuścił swoją. Po chwili skrzydlata przestała się szamotać, jakby słowa dowódcy ją uspokoiły. Zawiesiła broń – tak jak on opuścił swoją. Policzki miała mokre od łez. Spuściła zażenowana głowę.
— Zabij — mruknął dyskretnie do ucha swojego kompana, zahaczając wzrokiem o pustą strzykawkę, która została zaaplikowana kobiecie parę chwili temu, kiedy ta próbowała bezskutecznie walczyć, napinając mięśnie. —  Oczywiście — przytknął po chwili, z niby to pokornym uśmiechem na ustach, acz nie opuścił trzymanego w dłoni pistoletu. Obserwował Rudego spod przymrużonych powiek z nadmiernym zainteresowaniem, chociaż w jego oczach płonęły wesołe ogniki. Lekceważył go, a może kpił?
Postąpił kilka kroków w przód, by zminimalizować dystans, który dzielił go od dyplomatycznego (a może skrajnie naiwnego?) dowódcy SPEC. Towarzyszył mu niemalże nadludzki spokój, jakby w ogóle nie obawiał się ewentualnego ataku. On i jego ludzie byli gotowi na poświęcenie, ale czy to samo mógł powiedzieć o oponentach, którzy wtargnęli na ich terytorium? Postawa Skrzydlatej odpowiedziała na jego pytanie.
Nie.
— Skoro nie szukacie kłopotów, wycofajcie się. Jedynie tak możemy bezkonfliktowo rozwiązać ten spór — rzekł wreszcie, przystając. — Podejrzewam, ze wy również nie preferujecie obcych na waszym terenie, czyż nie? — dodał po chwili w ramach pozbawianie mężczyzny wszelkich złudzeń z wyczuwalną nutą ironii błąkającą się w tonie głosu.
Tubylcy nie byli nastawieni pokojowo do intruzów w charakterze wojska, a pełne uzbrojenie było deklaracją ich zamiarów. Nie mieli zamiaru oddać im tych terenów bez walki, a jeśli ktoś uważał, że nie dojdzie do rozlewu krwi, był po prostu naiwny.
Skowyt psów coraz intensywniej pobrzmiewał w ich uszach. Mężczyzna rzucił ukradkowe spojrzenie na jednego ze swoich ludzi.
Broń wcelował w piersi Rosjanina.
— Słyszycie to? Nasze psy od dawna nie dostały sytego posiłku. Chcecie stać się ich pokarmem?
Blef czy nie?

Warunki atmosferyczne: Jest wietrzenie. W powietrzu czuć wilgoć. Słońce się przebudziło. Temperatura wynosi 8°C.
Podłoże: Błotniste, wyschnięte na wiór, miejscami podmokłe.
Termin odpisów: 29.05.

Rudy – na następny razem proszę się po prostu upewnić, co do terminu.
Urs – Nie musisz bezustannie skupiać się na działaniach Jacka. Twój post był wystarczająco wyczerpujący, by założyć, że ranni dostają właśnie fachową opiekę medyczną, więc skoncentruj się przede wszystkim na działaniach Fausta, bo to one będą kluczowe.
Ivo – udzieliłem Ci odpowiedź na prywatnym komunikatorze.

Rozpiska postaci:


Obrażenia:
Ivo: krew Shōty na rękach i rękawach. Obmyty.
Ursegor i Rudy: obryzgani przez posokę i wnętrzności robala. Obmyci.
Shōta: brak kontaktu z rzeczywistością, brak nogi, zakażenie.
Haruto: Złamana kość piszczelowa, stłuczenie na ramieniu, przecięta skóra na czole.


Przepraszam Was za zwłokę. Nieco pokąsało mnie życie i musiałem się do niego – chcąc czy nie chcąc – ustosunkować, ale teraz powinno już wszystko pójść z górki.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.05.18 1:06  •  Wichrowe szczyty. - Page 14 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Jego obie dłonie zacisnęły się w pięści, kiedy miał paść strzał, szczęki nieprzyjemnie zazgrzytały o siebie wzajemnie, z kolei oczy odruchowo zamknęły się, przygotowując na huk. Do tego jednak nie doszło, co sprawiło, że stalowe tęczówki znowu zwróciły się ku oprawcom. Nie miał zamiaru być tym, który rzuci się do ratowania kobiety; nie dlatego, że mogłoby mu w jakiś sposób nie zależeć na jej życiu. Rozpętanie chaosu było ostatnim, czego w tej chwili chciał.
 Twarz Rudego pozostawała niewzruszona i czujna, jednak mężczyzna walczył ze sobą, by nie odpyskować bądź nie wszcząć walki. Nie znosił takich osobników, a choć wielokrotnie starał się jakoś  usprawiedliwiać przed sobą działania na Desperacji, tak tutaj nie potrafił i nie chciał. Z jednej strony uważał, że mają pewną przewagę — sprzęt tamtych na pewno nie był tak dobry jak ten należący do S.SPEC, nie mógł. Liczebnie też zdawali się postawieni na lepszej pozycji, nawet pomimo faktu, że troje z nich było obecnie niezdatne do walki. Samochody były przystosowane do warunków Desperacji, a zatem powinny wytrzymać pełnienie roli osłony dla strzelców. Może jednak…?
 Przeszło mu przez myśl jedno — czy gdyby odstrzelił przywódcę bandy, ta rozpierzchłaby się? Przecież siła tkwi często w osobie herszta. Ucieczka z podkulonym ogonem natomiast niezbyt wchodziła w grę, a przynajmniej tak podpowiadał mu niezbyt dobry doradca — duma.
 Nie był w stanie jednak uwierzyć, że to były „ich psy”; słyszeli je od dawna, zatem banda nie miała właściwie celu w zostawianiu ich w tyle. Ba, mogli wykorzystać kundle do pierwotnego odwrócenia uwagi, potem samemu wystrzelać wojskowe niedobitki. Co za problem. Na pewno oszczędziłoby użycia kul, których przecież było jak na lekarstwo. Jeżeli psy należały do nich, to powinni umieć nad nimi zapanować, gdyby tylko tego chcieli.
 – Możemy się wycofać, to jasne „A potem ostrzelać was z wozów albo poczekać aż zeżrą was te kundle, może to sarghale. Ewentualnie ruszyć naokoło”, dodał w myślach. Jego głos pozostawał spokojny pomimo niepokoju, jaki odczuwał mężczyzna.
 – Ale tylko w wypadku, gdy oddacie nam jeńca w jednym kawałku, żywego i nierannego – W jego słowach można było jednak odczytać groźbę, a sam żołnierz z pewnością by się nie zawahał przed wyszarpnięciem pistoletu i oddaniem strzału. Wątpliwe było, by do tej bandy docierały jakieś słowa, więc postanowił pozornie pójść im na rękę, przynajmniej do czasu aż wszyscy jego ludzie będą względnie bezpieczni. W końcu mogli omówić jakiś plan na szybko podczas rzekomego pakowania się do wozów. Mniej zdatne do walki jednostki poukrywają się, te bojowe — ruszą do walki pod osłoną pustych samochodów. Poza tym starał się wypatrzeć, czy tamci są w posiadaniu jakiejkolwiek broni poza palną; jeżeli nie dysponowali granatami, to bardzo dobrze. Jeżeli spotka się z odmową bądź agresją, chwyci ponownie za broń i wyda rozkaz do ataku. Nieznacznie większa grupa wyszkolonych wojskowych kontra desperackie wypierdki; to dało się rozwiązać pokojowo, ale nie podejrzewał przeciwników o takie chęci.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.05.18 18:07  •  Wichrowe szczyty. - Page 14 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Jego słowa chyba poszły pomimo uszu Rudego. Nie miał mu tego za złe, fakt w jakiej sytuacji się znajdował nie sprzyjał podzielności uwagi. Korciło go. Niesamowicie korciło go by dobyć z powrotem tej broni i posłać kilka kul w celu trepanacji czaszki tego ścierwa, ale póki na linii ognia jest człowiek - ich człowiek, nie zamierza ryzykować tego. Więc jedyne co mógł w tej chwili robić, to oczekiwać na rozwój wydarzeń, w gotowości do ewentualnych działań, jak rzucenie się za auto jeśli otworzą ogień, lub szybkie dorwanie broni na polecenie. Może jednak te granaty jednak? Ech, dużo opcji, ale żadnej nie może dokonać w tej chwili.
Bezczynność w sytuacji tak napiętej jest wprost miażdżąca nerwowo. Nie zrobi nic. Chce. Potwornie chce, ale nie zrobi. Nie bez polecenia. Nie póki jest jeszcze szansa by wszyscy z tej wyprawy wyszli żywi. Z kamiennym wyrazem twarzy obserwował i czekał, nawet gdy miał zostać oddany strzał do którego nie doszło

Oddaję kierowanie Jackiem w ręce Coral, może nim dowolnie pokierować w celach medycznych. Faust oczekuje na rozwój wydarzeń. Nie mogłem więcej tekstu upchnąć w czekanie : |
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.05.18 0:48  •  Wichrowe szczyty. - Page 14 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Przejrzała każdy zakamarek samochodu, w który była w stanie zajrzeć bez robienia zbyt dużego zamieszania, nadal poszukując czegoś przydatnego do ustabilizowania uszkodzonej kończyny towarzysza. Wreszcie wzrok rudej padł na coś, co musiało być elementami bliżej niesprecyzowanego większego czegoś, a co nie zostało użyte i teraz leżało pod jednym z siedzeń. "Cosie" były metalowe, podłużne i płaskie, prawie jak listewki. Z braku czegokolwiek lepszego, przetarła owo znalezisko z kurzu i ostrożnie odwróciła się z powrotem do centrum medycznego dowodzenia. Jack kończył własnie oczyszczanie ran Shōty i zabierał się za ich opatrywanie, by w miarę możliwości ograniczyć krwotok. Zmuszona do zaczekania, aż android upora się z tamtym zadaniem - sama nie zamierzała nastawiać czyjegoś złamania, nie była wystarczająco kompetentna - zajęła się potłuczonym ramieniem Haruto, które należało potraktować odpowiednią maścią. Zadbała o to, by niczego przy tym nie pobrudzić, co byłoby marnotrawstwem leku. Ledwie zdążyła przetrzeć czoło wierzchem dłoni i odłożyć opakowanie, do apteczki, kiedy Jack zakończył staranne opatrywanie żołnierza. Nic więcej nie mogli dla niego zrobić, za to dla ich przytomnego towarzysza - owszem. Podczas gdy android zajmował się nastawianiem i unieruchamianiem złamania, Coral dbała o to, by właściciel kończyny pozostał spokojny i nie szarpał się z bólu. Była to jak najbardziej zrozumiała i naturalna reakcja, jednak w obecnych warunkach nie mogli sobie pozwalać na certolenie się z tego typu zagraniami. Na zewnątrz rozgrywał się dramat, ale w samochodzie mieli swoje własne, małe pole bitwy między życiem a śmiercią, przy czym przewaga leżała niestety po stronie tego drugiego. Sile medycznej w osobie Jacka i Coral pozostawało już tylko czuwać nad stanem rannych i udawać, że ich nie ma, na wypadek gdyby znajdujący się na zewnątrz intruzi jakimś dziwnym przypadkiem zainteresowali się ich pojazdem.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.05.18 22:56  •  Wichrowe szczyty. - Page 14 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Kucając za głównym transporterem, Ivo był niewidoczny dla przeciwników. Ale to też sprawiało, że nie znał ich dokładnego rozmieszczenia. Mógł tylko podejrzewać, że otoczyli ich półokręgiem, od strony, gdzie stał Red. Słyszał wszystkie słowa, które padły, wiedział, że mają zakładniczkę. On sam jednak uważał, że jednego żołnierza można było poświęcić. Takie właśnie było ich powołanie - bycie poświęconym w imię wyższego celu. A jakiż to cel może być wyższy, niż przetrwanie samego M3? Dlatego właśnie Bergsson ostrożnie i cicho dobył granatu, a następnie przełączył komunikator na kanał dowódcy.
- Red, nie widzą mnie, mogę ich wykasować granatem. - wyszeptał - Będą bardziej zajęci ukryciem się przed odłamkami, niż strzelaniem do nas, może to kupić nam czas na reakcję. Ale to plan B. Jeśli mam go wprowadzić w życie, przygarb się wyraźnie. Jeśli mam czekać, wyprostuj się. - w naprędce wymyślił system prostej komunikacji, która nie byłaby zbyt oczywista w takiej sytuacji.
Przełączył na kanał ogólny: - Do wszystkich na zewnątrz pojazdu: Na hasło "Down", wykonujecie "Padnij". Bez wyjątku. - obcojęzyczne hasło mogło dać im chwilę, dzięki której napastnicy zorientują się w sytuacji zbyt późno.
Dopóki nie otrzyma odpowiedzi od Reda, mógł tylko czekać. Dlatego obserwował go, tak by nie być widzianym przez innych.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.18 23:34  •  Wichrowe szczyty. - Page 14 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Chłodny wiatr poniósł lżejsze drobinki piachu, którymi cisnął w kierunku zebranego tutaj tłumu, jakby chciał dodać trochę dramatyzmu już obecnie spierdolonej sytuacji.
Mężczyzna stojący przed Redem uśmiechnął się pogardliwie, gdy ten rzucił swoją propozycję.
- Może i jesteśmy obdartusami z pustyni w waszych oczach, ale nie jesteśmy na tyle głupi by nic z tego nie mieć.
Wskazał wolną ręką na stojące w oddali wozy, broń jednak nadal trzymał sztywno wycelowaną w Rudego.
- Oddacie nam część zapasów, a my wam waszą dziwkę i możemy się rozejść. Wy waszą stronę, my w naszą.

Herszt bandy nadal ciasno trzymał kobietę używając jej jako ewentualnej tarczy, od czasu do czasu spoglądając w stronę kundli, lecz co dziwne pozwalał mówić mężczyźnie przy Nikolaju swobodnie, jak za nich wszystkich - więc albo miał do niego takie zaufanie lub był tak głupi, że myślenie pozostawiał właśnie jemu.

Wprawne oko mogło zobaczyć, że w szeregach wroga panowało pewne poruszenie i zdenerwowanie - a to mogło wskazywać, że przeciąganie tych "negocjacji" niespecjalnie było dobrym pomysłem.

Co do trwającej małej wojny Coral i Droida medycznego - tam nie działo się specjalnie dobrze. Shota dostał gorączki i ewidentnie   od czasu do czasu miewał lekkie skurcze, które mogły ze sobą nieść ataki padaczki. Haruto zaczynał tracić świadomość na kilka sekund z powodu bólu.

→ Warunki atmosferyczne: Jest wietrzenie. W powietrzu czuć wilgoć. Mgliście. Słońce delikatnie przebija się przez mgłę. Temperatura wynosi 7°C.
→ Podłoże: Błotniste, wyschnięte na wiór, miejscami podmokłe.
→ Termin: 06.06
Rozpiska postaci:


Obrażenia i stan Psychiczny:
Ivo: Zestresowany (działania pod wpływem stresu - Rzut kością)
Rudy: Zestresowany (działania pod wpływem stresu)
Ursegor: Zestresowany (działania pod wpływem stresu)
Coral: Zestresowany (działania pod wpływem stresu)
Shōta: brak kontaktu z rzeczywistością, brak nogi(opatrzona), zakażenie, gorączka i drgawki
Haruto: Złamana kość piszczelowa(usztywniona), stłuczenie na ramieniu, przecięta skóra na czole(opatrzone), chwilowe utraty przytomności.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.06.18 18:41  •  Wichrowe szczyty. - Page 14 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Usłyszał w komunikatorze głos jednego ze swoich ludzi i w zasadzie stało się coś, czego bardzo chciał. W stresie widocznie sam zapomniał o magii bariery językowej, która nawet, jeśli tamci jakimś cudem usłyszeli Ivo, sporo im dawała. Powątpiewał w to, by na Desperacji natknął się na poliglotów innych niż cząstka rozumnych wymordowanych. Decyzja, jaką podjął, była niemal natychmiastowa, a może i nieprzemyślana, impulsywna, nagła, gwałtowna; jak zwał tak zwał. Postanowił wcielić w życie plan wystraszenia ich granatem, z nadzieją, że jak najwięcej przeciwników zostanie rannych.
 – Nie widzę przeciwwskazań – Powiedział do negocjatora powoli, nie chcąc pozwolić im wyłapać małej gry wojskowych. Spuścił wzrok i opuścił ramiona, przygarbiwszy się nieco, niby to w geście poddania się aniżeli zapowiedzi ataku. Przybrał niby pokorną minę, czekając na sygnał ze strony Ivo; miał tylko nadzieję, że inni też się dostosują do tego planu. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z nim, Rudy postara się wyszarpnąć pistolet i jeszcze oddać strzał w człowieka, który zaledwie sekundy wcześniej z nim rozmawiał, po czym, zgodnie z rozkazem, padnie na ziemię bądź skryje się za którymś pojazdem. W końcu musiał być niedaleko przynajmniej jednego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.06.18 16:31  •  Wichrowe szczyty. - Page 14 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Gdyby to było przedszkole albo podstawówka, blondyn mógł by marudzić że on też miał taki pomysł. Na całe szczęście jednak, wyrośli już z tego, pomijając fakt że on jest na widoku razem z Redem i tylko ślepy by nie zauważył jak ten zdejmuje z siebie granat. Stąd też, przyjął ewentualny plan Ivo w pamięć, zerkając to na Rudego, to na bandę mutantów. Szukał ewentualnych celów, jakie mógłby zdjąć w szybkim tempie po rozpoczęciu całej tej eskapady z rzucaniem granatem z ziemi. Czasu nie było wiele, liczył się refleks i przerzedzenie jak największej ilości zmutowanego ścierwa przed nimi.
Stąd też, czekał na sygnał, na działanie, na komendę. Gdy tylko ta by poszła i faktycznie cały plan z granatem by zadziałał, na komendę rzuciłby się na glebę, odbezpieczył broń i zaczął oddał 3 serie strzałów w najbardziej odsłonięte z mutantów, starając się też nie strzelać w stronę ich skrzydlatej. Jeśli nie miał ewentualnych celów lub po tych trzech seriach, spróbowałby się wycofać i ukryć za najbliższym pojazdem, choćby miał się turlać po tym zeschniętym błocie. Podniesienie się do góry lub nawet do kucnięcia byłoby kiepską opcją, tylko bardziej się wystawi na atak, więc po ziemi, turlać się w bok lub czołgać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.06.18 23:59  •  Wichrowe szczyty. - Page 14 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Cała samochodową ekipą robili, co mogli, żeby doprowadzić rannych do możliwie najbardziej stabilnego stanu. Co z nimi zrobić - to był nie lada dylemat; obrażenia były znaczne, do Miasta daleko, a tu w terenie nie dysponowali ani odpowiednimi materiałami, ani na tyle wykwalifikowanym personelem, by móc skutecznie poradzić sobie z tak poważną sytuacją. Na kursie pierwszej pomocy nikogo nie uczy się, jak reagować w wypadku utraty kończyny. Z punktu widzenia całości wyprawy, najbardziej efektywne byłoby dobicie rannego towarzysza. Jego szanse na przeżycie i tak były niewielkie, a konieczność zajmowania się nim znacznie utrudniała wykonanie zadania. Trudno jednak zaprzeczyć, że sam Shōta z pewnością by się z owym stwierdzeniem nie zgodził. Choć gorączkował i ogólnie rzecz biorąc nie wyglądał najlepiej, wciąż dało się u niego zauważyć nieugiętą wolę życia.
I początki drgawek.
Nie mogła czekać z reakcją. Niewiele można było zrobić dla nieszczęśnika w tak skomplikowanej sytuacji, mogła tylko pospiesznie przegramolić się przez pojazd i usadowić obok głowy rannego, przytrzymując ją ostrożnie na swoich kolanach. Może dzięki temu uda mu się w nic nie uderzyć i nie nabić sobie guza; reszta pozostawała w rękach losu, co nieszczególnie uszczęśliwiało Coral, ale musiała się z tym pogodzić.
- Jakieś pomysły? - mruknęła półgłosem do Jacka, jako że droid bardzo sprawnie monitorował stan ich podopiecznych. Zarówno Sandford jak i Atsushi mieli za sobą podstawowe przeszkolenie z pomocy medycznej, jednak warto było zasięgnąć rady wielkiego zbiornika danych.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 14 z 19 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 19  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach