Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Powoli się podniósł, na łokciach. Kark momentalnie strzelił, kiedy obrócił głowę bardziej w jej stronę, przez co skrzywił mordkę w grymas niezadowolenia, jednak sekundę potem uśmiechnął się. Szczerze, dość słodko. Widział ją. Swoją Aiko. To wszystko, co działo się do tej pory.. Sen? Wspomnienia? Tak ją w końcu poznał. Nie było kolorowo. Dalej nie jest, ale została przy nim. Jako jedyna. Kochana. Dotknął jej ciepłej dłoni. Odetchnął głęboko mocniej się prostując, do siadu. Powoli. - Jesteś tu.. - Mruknął spoglądając głęboko w jej oczy. - Domo arigato, Aiko-chan. - Teraz jego dłoń powędrowała na jej policzek. Delikatny, gładki. Lubił ją dotykać, jej skóra była jak aksamit. - Kiedy ja ci się odwdzięczę, co, brzdącu? - Przy niej był inny. Całkiem inny. Czuł się wyjątkowo. Była jednym z powodów dla których miał ochotę rano wstawać. Cała złość, wrogość, smutek i wyobcowanie znikały, kiedy była blisko. Wziął swoje leki, głowa bolała go już tylko trochę. Widział dość ostro, jednak potrzebował jeszcze chwili. Popił je herbatką. Jak zawsze, przepyszna. Nie zważając na jej temperaturę, wychlał do samego dna. Oblizał się ze smakiem. - Dzwoń po pizzę, ja stawiam. - Wypowiedział bardzo wdzięcznym i miłym tonem. Nie chciał mówić co mu się śniło, początki były zbyt trudne, żeby do nich po raz kolejny wracać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dziewczyna nieznacznie drgnęła, kiedy poczuła dotyk, chociaż nie dała po sobie tego widzieć. Nagłe pobudki i gesty Ala nie raz już ją potrafiły zaniepokoić, jednak zadziwiająco szybko przyzwyczaiła się do tego. Dzisiaj jednak było nieco inaczej. Zachowywał się jakoś inaczej, jakby przyśnił mu się nieprzyjemny sen, w którym coś się stało. Wspomnienia? Koszmar? Zaraz pewnie od niego to wyłudzi.
- A powinno mnie nie być? - uśmiech Aiko nieznacznie się poszerzył - Jestem, jestem. I całkiem nieźle się trzymam, w przeciwieństwie do ciebie.
Na podziękowania chłopaka odpowiedziała nieznacznym uniesieniem brwi. Tak, coś musiało mu się przy okazji przyśnić, jeżeli wcześniej nie dostał jakiegoś ataku pesymizmu, bo przecież dobrze wiedział, że co by się nie stało, nie mogła mu odmówić, jeżeli coś było nie tak.
- Brzdącu. - jak nigdy jej uśmiech nabrał na dosłowną chwilę nieco złośliwości - Nie zapominaj, że to ten brzdąc się tobą zajmuje, staruszku. Pizza?
Aiko skierowała się w stronę stolika, na którym leżał jej telefon i poszukała czegoś, a następnie znowu zwróciła się do Alastaira.
- Hana chciała nas właśnie na nią zaprosić, wraz z Akirą. - powiedziała, drapiąc się po głowie - Do tego lokaru, w którym ją zazwyczaj bierzemy. I nie będzie tam żadnej imprezy ani nic, po prostu chcieli gdzieś razem z nami wyjść. W końcu minęło nieco czasu od ostatniego spotkania. I nie myśl, że od tego uciekniesz, bo zanim wyjdziemy, to spokojnie odpoczniesz.
W końcu Miyagii zawsze dbała o to, żeby jej towarzysz nie uciekał od reszty społeczeństwa. Jeżeli atakowali ją z zaproszeniami na dziwne imprezy, to zazwyczaj nic o nich nie mówiła, bo wiedziała, że Al za takimi nie przepada, ale rzadkie spotkania ze wspólnymi znajomymi nie było raczej niczym złym.
- Więc? Czeka na odpowiedź.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Nie no.. cieszę się, że jesteś, zawsze się cieszę, przecież wiesz! - poklepał ją po główce, delikatnie, może nieco złośliwie, ale on często taki był. Mimo tego, że to ona się nim opiekowała, co czasami mu uwłaczało, to traktował ją jak swój malutki skarb, który trzeba uświadamiać w tym, że jest jeszcze nie do końca samodzielny, że są ludzie więksi od niej. Co by o niej nie powiedzieć, to samodzielna jak najbardziej była, ale w jego głowie tworzył się obraz biednej Aiko, która potrzebuje miłości i ciepła. Nie mógł rozgryźć ile w tym prawdy a ile, no właściwie, marzeń. Nigdy nie była nim zainteresowana tak.. bardziej, niż przyjacielsko. Trochę mu to przykrości sprawiało, ale nie potrafił się z tym przełamać i bezpośrednio zapytać. - Wiem, że to ten brzdąc się mną zajmuje, bo jestem leniwą, chorą ciotą. - Doskonale sobie zdawał z tego sprawę, było mu wstyd, ale jego przypadłość, przynajmniej ta druga była, na ten moment, nie do wyleczenia. Przynajmniej nie 'cywilnie'. Starał się być twardym, jednak uczucie wiercenia laserowym wiertłem w uszach i ślepnięcie było ciężkie do pokonania. Na wieść o imprezie, która niby nie jest imprezą, nieco się skrzywił. - Fine, ale niech nie myślą, że znowu będę im czyścić telefony z aplikacji-wirusów, które naściągały, bo 'te emoji są takie słodkie'. Ostatnio prawie nic nie zjadłem, tak mnie wykiwały.. - Biorąc kolejny wdech przeciągnął się - I robię to tylko dla ciebie, skowronku. Wiesz, że ja nie lubię wychodzić, doskonale o tym wiesz. Wiesz też dlaczego. - Podkreślił, po czym ziewnął przeciągle. Trzeba wybrać jakieś ciuchy. Wstał, cmoknął ją w czoło, podszedł do komody. Zamarł w bezruchu pełen przemyśleń co do ubioru. Czyżby ten sen dal mu do zrozumienia, że są sobie przeznaczeni?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Oj wiem, wiem, Al. - przymknęła na chwilę oczy, kiedy poklepano ją po głowie, ale zaraz otworzyła jedno oko i zerknęła w bok - Czasem komuś muszę porobić na złość, a nie widzę ludzi w okolicy. Zostajesz tylko ty.
Tak, Aiko musi bawić się w złośliwą panienkę, świat staje na głowie, dziewice piszczą, psiaki zdychają, władza turla się po świątecznym gundamie a Łowcy magicznie wychodzą ze ścieków i wyjmują soczewki, co się dzieje.
- Leniwą i chorą tak, ale nie ciotą. Ty chyba w życiu prawdziwej nie widziałeś. - Miyagi pokręciła głową i spojrzała ponownie na telefon, czekając cały czas na to, co powie chłopak. Miała już przyszykowany kontakt i wystarczyło wcisnąć tylko przycisk ze słuchawką, aby zadzwonić, nawet miała już gotowy palec. Powoli jednak zaczynała odczuwać, bo ten miał już w nosie bycie w jednej pozycji i to tak niewygodnej, więc kiedy usłyszała, że nie ma nic przeciwko, z radością wreszcie wcisnęła słuchawkę. Zaraz potem przyłożyła telefon do ucha i cierpliwie poczekała na odzew.
- I jak? Pewnie nic z tego nie będzie? A ja specjalnie się upewniałam, żeby było tam jak najmniej osób... - Hana była już gotowa na to, że odpowiedź będzie przecząca, co rozbawiło Aiko.
- To dobrze, że upewniłaś się co do obecności ludzi, bo wpadniemy. Bierz Akirę pod pachę i zajmujcie stolik, a my do was zaraz dojdziemy
- Serio ci się udało? To zajebiście. Do zobaczenia!
Miyagi kiwnęła głową i rozłączyła się. Zaraz potem rzuciła coś w stylu "Skoro się ogarniasz, to ja ruszę do swojego domu po kilka rzeczy, więc jak wrócę, masz już być gotowy", a następnie wyszła i skierowała się do siebie. Po prostu. W końcu Alastair nie potrzebował jej pomocy we wszystkim, chłop powinien sobie poradzić ze zmianą stroju. Do domu wpadła po nieco cieplejszą bluzę i pieniądze, a zaraz potem ruszyła ponownie w stronę mieszkania chłopaka.
W przeciwieństwie do niego jej głowa nie była pełna przemyśleń. Ot, zwykły, przyjemny dzień.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie ubrał się zbyt ciepło, lubił chłód, więc nie miał problemu z dobraniem ciucha, który jest jednocześnie stylowy i 'zimnochroniący'. Założył jakąś luźną koszulkę z czachą, szarą bluzę z kapturem, na zamek i czarne rurki, no, bo na jego chude nogi to był jedyny typ spodni, jaki pasował. Mimo tego, że był leniuchem, to lubił dobrze wyglądać. 'Rebel look' to jego drugie imię. Telefon, zegarek, klucze. W sumie to tyle, zawsze to przy sobie nosił. Nie używał 'materialnych' pieniędzy, bo uważał je za niebezpieczne i zbędne. Zawsze płacił przez telefon, wszystko trzymał na koncie. Trochę się denerwował. Mimo tego, że uwielbiał miejską dżunglę, to bał się wychodzić, gdyż zwyczajni ludzie go przerażali. Byli.. zwyczajni, ogłupieni, prości. Nie samo spotkanie go bolało, a droga do niego. Hanę i Akirę znał, nawet je lubił, nie przeszkadzało mu ich towarzystwo, ale na ten moment, gdyby ktoś zapytał go na ulicy o godzinę, to pewnie by uciekł. Niby cwaniak, a cykor. No właśnie, godzina. Gapił się na zegarek. Aiko pewnie zaraz wróci. Raz się żyje. Podskoczył do lodówki. Otworzył butelkę wina. Napił się parę łyków. No, nie zabije go to, ale na pewno będzie mu luźniej się rozmawiało, może się trochę ośmieli. Czasami pił, kiedy był smutny, a to potem kończyło się ogromnym kacem. Znał swoje limity. To, co teraz zrobił nie doprowadzi do niczego złego, nawet, jeśli zjadł swoje leki. Wytarł usta grzbietem dłoni, umył zęby, wrzucił jeszcze gumę do ust i czekał aż mała przyjdzie. Usiadł na kanapie, a właściwie się rozwalił, jak zawsze. Nogi na stoliku? Norma.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Na zewnątrz nie było specjalnie zimno. Co prawda przy powiewach wiatru mogło się zrobić komuś nieco zimniej, ale tak poza tym było całkiem przyjemnie. Wracając powoli do mieszkania Alastaira, usłyszała znajomą jej nutkę, więc automatycznie sięgnęła do kieszeni kurtki po telefon, aby sprawdzić, kto do niej dzwonił. Rozbawił ją fakt, że znowu była to Hana.
- Co się stało, Han? - spytała z uśmiechem.
- W sumie to nie pytałam, za ile będzie w stanie się ogarnąć. Potrzeba wam dłuższej chwili, coś tego?
- Raczej nie. Al powinien się w miarę szybko ogarnąć, ja już jestem w całości gotowa. W razie gdyby nasz wspaniały przyjaciel miał problemy, to dostanie odpowiedniego kopa na pospieszenie.
- Jesteś w ogóle pewna, że chce iść?
Dziewczyna zawahała się przez chwilę.
- Pewnie w połowie nie. Ale wiesz dobrze, że nie mogę pozwolić, aby siedział cały czas w domu. Też chcę czasem zrobić coś innego, to chyba nic złego?
- O ja, Ai, poleciało od Ciebie zdrowym egoizmem~ Ale każdy trochę musi myśleć o sobie, dobrze, że nie zapominasz. Więc wierzę, że w ciągu 20-30 minut będziecie na miejscu?
- Coś tego, Han. Do zobaczenia. - i rozłączyła się. Akurat w tym momencie podchodziła już do wejścia, więc Hana zajęła ją w odpowiednim momencie. Zaraz potem weszła do mieszkania Ala. Rozejrzała się.
Coś jej nie pasowało, ale nie miała żadnych dowodów. Spojrzała tylko nieco niezadowolona na Alastaira, jakby chciała powiedzieć, że wie, co się stało (choć za cholerę nie wiedziała).
- Al, Al... - pokręciła głową - Idziemy, dobra pizza czeka.
Oczywiście poczekała, aż ten się ruszy, po czym powoli ruszyła w stronę pizzerii. Jej żołądek zdecydował się właśnie upomnieć. Rany, Hana miała naprawdę genialne wyczucie co do dzwonienia, zarówno z zaproszeniem jak i tamtym powrotem. Tak jakby to ona o nią dbała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Podniósł się powoli zmierzając ku 'przedpokojowi'. Wyciągnął się, ziewnął. Naciągnął buciory na swoje stopy rozmiar 42. Skórzane trampki. Czuł się dobrze, było mu ciepło. Wino powoli rozgrzewało jego ciało. Nie miał zamiaru brać kurtki. Wystrzelał wszystkie stawy stając do pionu. Spojrzał na swoją przyjaciółkę. - To gdzie się wybieramy tak dokładnie? - Zapytał. Sprawdził kieszenie, czy aby wszystko, co potrzebne znajdowało się na miejscu. Okej. - Chodź, chodź, skowronku. - Złapał ją pod ramię i wyprowadził z mieszkania. Szybko zamknął drzwi. Chwilę potem byli już na dole, na dworze. - Rześko, nie? - Uśmiechnął się ku niebu nie wypuszczając jej z objęcia. - A ja chciałem sobie zjeść sam na sam z tobą, prawie jak randka. - Zaśmiał się i zrobił dzióbek, jakby oczekiwał od niej pocałunku. Żarty, żarciki. Najprędzej, to dostałby w gębę jej piąstką. Unormował mimikę po czym prychnął śmiechem jeszcze raz. Powoli szli w kierunku nieokreślonym. No niby 'skąd zawsze bierzemy pizzę'. Christiano, La Plata? On zamawiał z różnych miejsc, nie miał pojęcia o jaki lokal dokładnie chodzi. A może i wiedział, tylko jeszcze nie odblokował mu się mózg tak do końca po tym ataku z dzisiaj. W brzuchu mu burczało. Niech mówi, niech mów! Głodny facet to zły facet.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Możesz korzystać z mojego imienia, Al? - westchnęła cicho. Pół biedy w domu, chociaż i to zaczynało ją powoli denerwować, ale gdyby tak usłyszała "chodź, skowronku" na środku ulicy, to nagle zaczęłaby się pytać, kim on jest i niech lepiej trzyma się z daleka od niej. Naprawdę, cierpliwość Aiko była wręcz anielska, ale wciąż istniało na świecie wiele rzeczy, których nie lubiła.
Takie dziwne teksty również się do nich zaliczały.
Jeszcze w dodatku złapano ją pod ramię i dosłownie wyciągnięto z budynku, co aż wymusiło na dziewczynie nieco podejrzane spojrzenie w stronę chłopaka. Chwilę temu kręcił nosem i gadał, że robi to tylko wyłącznie dla niej, a teraz wyglądał na całkiem zadowolonego. Raczej nie była to zwykła zmiana.
- Piłeś coś? I nie mam na myśli żadnego soczku pomarańczowego. - zapytała prosto z mostu - I puszczaj, Al. Oddaj mi trochę przestrzeni osobistej.
Uścisk był zadziwiająco mocny jak na niego, tak jakby bał się, że ta naprawdę zaraz ucieknie z piskiem do zupełnie innej krainy. To właśnie takie momenty sprawiały, że w pewnych chwilach Ai wracała do domu z uśmiechem. Jasne, miło było, zaopiekować się też czasem trzeba, ale nigdy nie była pewna myśli Alastaira. Czasem zachowywał się dziwnie.
W końcu jednak na twarz Miyagi wpadł dziwny spokój. Spojrzała ponownie na chłopaka, jednak tym razem nie wyglądała na tak przyjazną, jak zazwyczaj.
- Alex. Puść mnie. - ton dziewczyny również nie mógł być uznany za tak miły, jak zawsze. - Zaraz będziemy na miejscu. Ale najpierw masz mnie puścić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Przepraszam, Miyagi-chan. - Burknął niezadowolony pod nosem. Odsunął się od niej na przynajmniej pół metra. W sumie to przesadził, troszkę. Spuścił głowę z wyraźnym grymasem na twarzy. Idąc spoglądał na szary, betonowy chodnik. - Kilka łyków wina. Nie chcę znowu wyjść na smęta. – Kopnął jakiś kamień w taki sposób, że wpadł do studzienki kanalizacyjnej z charakterystycznym dźwiękiem uderzenia o metal, a potem pluskiem. - Nie gniewaj się. – Szturchnął jej rączkę grzbietem swojej, delikatnie pogłaskał. Spojrzał na nią z lekkim uśmiechem. - Wiesz co się stanie jak cię stracę? – Mruknął zbliżając nieco usta do jej ucha. - Nie poradzę sobie. – Tak czuł. Wiedział, że kiedyś się rozstaną, a on zostanie sam, nikogo tak wyjątkowego jak ona nie znajdzie i pewnego pięknego dnia zemdleje na środku ulicy, okradną go i wytną mu nerki. Był od niej uzależniony, poniekąd. Źle mu z tym było, jednak innej możliwości nie widział, tylko ona go rozumiała, jego intencje, uczucia, rozumiała jak trudno mu się żyje nie będąc do końca sprawnym. - Kocham cię, wiesz? – Pocałował ją w skroń. Cóż. Te zmiany nastroju czasami bywały denerwujące, ale to cały on. Przygryzł dolną wargę znowu się nieco oddalając. Wystarczy. Nie chciał już ani jej, ani sobie mieszać w głowie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Alex. Wiesz dobrze, że bierzesz lekarstwa. Dużo lekarstw nawet. - Miyagi pokręciła głową, wracając powoli do swojej przyjaźniejszej wersji – Nie możesz łapać za alkohol, bo zniszczysz się do końca. I będzie tylko gorzej. A nie chcesz, żeby tak było, prawda?
Bardzo szybko wróciła do niej ta część, która martwiła się o każdego, nawet z byle powodów. A ten tutaj był jednak poważniejszy. W końcu Alex naprawdę mógł sobie wyrządzić jeszcze gorszą krzywdę, jeżeli robiłby tak za często.
Dziewczyna na chwilę przystanęła i westchnęła cicho, a następnie pokręciła głową. Zaraz potem znowu zaczął przekraczać nieco jej przestrzeń osobistą, zadając dziwne pytanie. Nie poradziłby sobie bez niej? To nie była przesada? Prawda, zajmowała się nim już kilka ładnych lat... Czyżby jej chęć pomocy sprawiła, że chłopak był całkowicie niesamodzielny? Co prawda utrata przytomności nie zależała od niego, a ludzie zazwyczaj woleli unikać problemów, ale reszta – chyba sobie radził, prawda? Dziewczyna poczuła dziwne ciepło. Zawstydzona? Atak emocji? Niepokój? Nawet nie wiedziała, co ją znowu w środku atakuje.
A Alastair znowu powiedział coś dziwnego, nawet zrobił coś dziwnego. Aiko zamrugała zdumiona i spojrzała się na niego, starając się zrozumieć, co tu się właśnie działo. Ale chyba nie potrafiła. Zaraz potem jednak ponownie się uśmiechnęła.
- To... Miłe. - podrapała się palcem po policzku – Też cię lubię, Al. Jesteś dla mnie jak uroczy braciszek, choć czasem wydaje mi się, że zamieniliśmy się rolami czy wiekiem... W końcu to starsze rodzeństwo opiekuje się młodszym, prawda?
Biedny Alastair. Niewinność i fakt, że w sprawach sercowych zawsze była beznadziejna sprawia, że musiał dostać ostrym brotherzone'm po głowie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zamrażam z powodu braku aktywności.
Gdybyście chcieli to jeszcze kiedyś kontynuować - wyślijcie mi PW.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach