Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 28.12.13 12:33  •  Las Empty Las
LAS
Las 3rz8WLC
Las znajdujący się niedaleko jeziora Annestar. Złożony jest głównie z brzóz, ale również z innych liściastych drzew, takie jak dęby czy klony. Lasek jest nieduży, ale jest wspaniałym miejscem, aby odpocząć. Czasami można w lesie spotkać wierzby płaczące, których gałęzie tak się ułożyły, że stworzyły mały "domek". Dzieci czasem przychodzą do tych wierzb i bawią się w środku, pod okiem dorosłych.


Gość napisał:Przyszła tu, bo to jej ulubione miejsce do przychodzenia. Z balu wymkneła się tak, że nikt nawet nie zauważył, że znikneła. Miała dość wrażeń z tamtego miejsca. Jakiś chłopak z uszami i ogonem, Vodka, dziewczyna, która wylała na nią jakiś płyn, a potem próbowała coś jej dać, dziewczyna o niebieskich włosach, tłum ludzi, dziwne ozdoby... Ogóle? Dziwne to było. Tak czy siak, wymkneła się i przyszła tu. Miejsce to znała już wcześniej, gdyż wymykała się tu czasem. Tak, wymykała się. W nocy. No co? Lubi tu siedzieć, w mroku. A pozatym, ma radarek dzięki któremu ciężko urządzić na nią zasadzkę. Gdy tylko weszła to tego lasu, włączyła radarek. Sykneła. Uruchomienie go wiąże się z lekkim bólem. Dawno go nie używała, toteż po przerwie się nie przyzwyczaiła spowrotem. Tak to jest. Masz wolność, siedzisz sobie u przyjaciela i zapominasz o tym jak cię ostro trenowali. Nie musisz uruchamiać tego radaru i się odzwyczajasz. Dlatego przychodziła tu co jakiś czas w nocy. Podeszła do brzozy i usiadła pod nią. Zawsze zastanawiała się co ma z tego to drzewo, że jest białe. Oprócz tego, że ładnie wygląda. No chyba nie na pokaz ma białą korę. Tak, czy siak. Siedziała sobie spokojnie i rozmyślała.

Czemu tu przyszedł? Cóż, na drogach w okolicy górskiej rezydencji roiło się od patroli, a on sam, może i przypominał kogoś przebranego, ale gdyby chcieli go sprawdzić, cóż... Program uznał iż nie warto podejmować ryzyka, i lepiej przez ten czas schronić się w jakimś miejscu, gdzie nie powinien natknąć się ani na ludzi, ani na jakiekolwiek życie o tej godzinie.
Program jednak nie obliczył danych źle, poprostu nie wziął pod uwagę niewiadomej, jaką była możliwość znalezienia się tu jakiejś istoty żywej. Poprostu nie spodziewał się iż to zaistnieje, nie gdy istnieje taka okazja jak ten bal... Cóż, nie istnieje oprogramowanie nieomylne, a każdy błąd pozwala na poprawę i aktualizację.
Gdy więc znalazł się na terenie lasu, początkowo uznał iż nikogo tu nie będzie, to też kierował się do punktu, w którym mógłby spocząć i przeczekać te kilka(naście) godzin, aż patrole wojskowe przestaną ganiać po okolicy niczym wściekłe psy. Szedł więc spokojnie, nie spodziewając się po prawdzie spotkania tu kogokolwiek, dlatego priorytety procesów ostrzegawczych oraz procesów kontrolujących receptory poznawcze były obniżone, ponad procesami porządkującymi dane wewnątrz jego systemu operacyjnego, oraz na zwojach obliczeniowych i pamięci.
Jakie więc zdziwienie go zastało, gdy odkrył, iż jednak ktoś tu jest, zauważając z jakiegoś dystansu nieznaczny ruch, gdy ktoś, lub coś osuwało się w dół. Priorytety poznawcze oraz bojowe podniesione, obniżono priorytet procesów porządkujących. Ostrożnie podszedł bliżej, nie wiedząc, czego się spodziewać. Dłoń przy broni, receptory wzrokowe skupione na celu, ciemnym konturze pod drzewem...
Zatrzymał się w odległości kilku metrów od Dimness, lustrując ją uważnym spojrzeniem, obliczając na szybko wszystkie, potrzebne dane.
Kształt - Humanoidalny.
Pozycja - niska, siedząca.
Zagrożenie - nieznane.
Kontynuować obserwacje, zachować ostrożność. Nawiązać kontakt.

By nie nadawać swoją aparycją aż takiego zagrożenia, powoli odsuną dłonie od katany, by w końcu, sztywno stojąc, wydać z siebie, nieco przesyntezowany i komputerowy głos, który jednak starał się brzmieć w miarę ludzko. Priorytet procesu logicznego podniesiony.
- Kim jesteś? Co tu robisz o tej godzinie? Wybacz jeśli w jakiś sposób cię wystraszyłem, ale... Wolę być ostrożny.
Tak, zdecydowanie doskonale mu idzie zapoznawanie się z inną osobą, ale czego oczekiwać po maszynie, hm? Właśnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.13 12:52  •  Las Empty Re: Las
To uczucie, znane dla niej było od dłuższego czasu. Wyczuła kogoś, momentalnie obróciła głowę w stronę z której wyczuwała kogoś. Radarek był niezawodny. Ktoś tu był. Nie zmieniając pozycji głowy, powoli wstała. Po chwili zauważyła człowieka, trzymał dłoń na katanie przy pasie. Cofneła się kilka kroków od niego. Ma broń. Może jej coś zrobić. Nie miała zbyt dużego wyboru, jeśli chodzi o obronę. Przyglądała się jeszcze chwilę osobnikowi. Mimo iż odsunął dłonie od katany, nadal nie czuła się bezpiecznie. Stał sztywno, a potem wydał z siebie głos. Taki jakiś nienaturalny...
- O to samo mogę ciebie zapytać... - Wrogo nastawiona? Nie, bardziej próbuje wymusić na nim jakieś informacje, albo chociaż przestraszyć. Nagle, dało się słyszeć trzaski. Momentalnie trzy gałęzie, które wpierw oderwały się od drzewa, przyfruneły do niej i zaczeły powoli krążyć dookoła niej. Jest gotowa do obrony. Jeszcze cofneła się o jeden kroczek. Jeden zły ruch i zaatakuje. Ona lub on. Nawet, gdy powiedział, że nie chciał ją wystraszyć, ona nie reagowała na to. Gałęzie nadal miała koło siebie, ustawione prostopadle do ziemi. W każdej chwili, gdy je przysunie do siebie, stworzy swego rodzaju tarczę.
- Co tu robisz? Co chcesz odemnie? - Oh my. To co? Zadajemy sobie nawzajem pytania i nie udzielamy na nie odpowiedzi? Hm? Meh. Ona i tak nie słyszy narratora (-.-). Wracając. Cofneła jedną nogę do tyłu, aby w razie wypadku, posiadać dobry start do ucieczki, lub ataku. Wszystko zależy od tego, co on zrobi...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.13 13:08  •  Las Empty Re: Las
- Jestem tu, bo nie chcę być tam.
Wskazał kciukiem za siebie, dając odpowiedź jakże idiotyczną, a zarazem jakże prostą i jednoznaczną w swoim przekazie. Zaraz po tym geście powrócił do swojej, cóż, sztywnej pozy, wpatrując się w osobniczkę, wokół której zaczęły krążyć gałęzie.
Aktualizacja danych:
Humanoid - kobieta.
Zdolności - zauważono umiejętność oddziaływania na otoczenie siłą woli. Dalsze nieznane.
Zagrożenie - średnie. Zachować ostrożność.
Kontynuować obserwację, podjąć próbę załagodzenia sytuacji.

Maszyna postanowiła w dosyć... Specyficzny sposób ukazać, iż nie zamierza nic zrobić kobiecie. Wyjął swoją broń nader prędkim ruchem, po czym rzucił ostrzem, wbijając je w ziemię gdzieś tak w połowie odległości między nim a Dimness. Chciał tym gestem w dobitny sposób ukazać, iż nie ma złych zamiarów, choć mogło to nieco wystraszyć dziewczynę i program był tego świadomy. Na pytania, jakie zadała dziewczyna, splótł ramiona na klatce piersiowej, po czym odpowiedział, nie zbyt owijając w bawełnę.
- Jestem, tyle tutaj robię. Miałem nadzieje tu przeczekać wojskowych ganiających po okolicy jak wściekłe psy. Czego chcę od ciebie? Niczego, acz nie spodziewałem się zastać tu żywego ducha, więc zareagowałem podejrzliwie. To wszystko.
Splótł dłonie za plecami i powoli, nie bacząc na zagrożenie, podszedł bliżej swojej broni, by następnie, stojąc przy niej, złapać za rękojeść i jednym, szybkim ruchem wyjąć ostrze z ziemi, które potem otarł dłonią z piachu, a następnie schował na miejsce, do pochwy przy pasie.
- Co więc powiesz na to, byś i ty opuściła gardę i odpowiedziała na moje poprzednie pytania? Nie stanowię zagrożenia, tak długo póki nie sprawisz, bym je stanowił. Jeśli chcesz, zidentyfikuję ci się nawet. - Przytknął prawą dłoń do lewej piersi i nieznacznie się skłonił. - Lentaros. - Po czym wyprostował, splatając z powrotem obie dłonie za plecami i oczekując odpowiedzi od Panienki. Na moment jeszcze jego prawa dłoń znalazła się przy twarzy, nieznacznie poprawiając okulary, by potem wrócić z powrotem na miejsce. Zdawało się, iż stojąc tak, nie jest żywą istotą... W sumie, fakt, tak było, ale starał się imitować oddychanie, nieznacznie przez proces w tle poruszając klatką piersiową. Czarne oczy spoczywały na Dimness, oczekując formy odpowiedzi na jego pytania. Jakiejkolwiek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.13 14:17  •  Las Empty Re: Las
Słuchała go uważnie. Obserwowała go z uwagą. Dla niej, mógł on być przysłany przez naukowców, żeby ją schwytać. W pewnym momencie złapał za broń, natychmiast złączyła gałęzie, żeby się obronić przez rzutem. Zdziwiła się, gdy jego katana wylądowała w połowie odległości od niego. Prowokacja? Przynajmiej tak to odebrała. Jedna z gałęzi poszybowała bliżej broni, aby po chwili rąbnąć o ziemię, tak mocno, że złamała się na końcówce, a potem upadła na ziemię, jakby żadna moc już jej nie trzymała. Ten nieznaczny gest był swego rodzaju ostrzeżeniem: "zbliż się a nie zawacham się zaatakować". Wychłuchała tego co miał do powiedzenia.
- Rozumiem. - Odpowiedziała chłodno, wręcz bez emocji. Gdy podniósł broń, gałęzie przy nie poruszyły się, teraz były równoległe względem ziemi. Mogła podnieść jeszcze jeden przedmiot, ale narazie wolała nie podnosić nic. Mogłaby też włączyć Full Assault Mode, ale dopóki nie będzie w pełni przekonana o tym, że jest on niebezpieczny, nie zamierza uruchamiać ten mode. A przecież może. Chował broń, jednakże Naomi nie uspokoiła się. Nadal była gotowa na atak z jego strony. Wysłuchała potem jak mówił. Lentaros? Zapamięta. Prawą dłonią poprawiła włosy, zasłaniające jej prawe oko. Zastanowiła się chwilę i obniżyła trochę gałęzie. Tak, wyluzowała trochę.
- Jestem Naomi. Przyszłam tu posiedzieć tylko. - Nie puściła gałęzi. W razie ataku, była gotowa do ataku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.13 14:49  •  Las Empty Re: Las
Obiekt dalej reaguje z dużą dozą ostrożności i podejrzliwości. Przejść ku dalszym działaniom.
Jego własne receptory poznawcze analizowały działania kobiety, upewniając się, iż posiada ona zdolności przekraczające zdolności ludzkie. Parapsychiczne możliwości zaś wykluczają ją z gatunku wymordowanych. Mogła być tylko przedstawicielem innej rasy nieznanej androidowi, lub aniołem, z czego na to drugie nie wyglądała. Prosta, szybka analiza, coś co zdecydowanie pasowało do istoty, jaką Len jest. Do maszyny. Gesty "ostrzegawcze" zostały zauważone, acz zignorowane. Te "patyki" nie stanowiły zagrożenia dla jego ciała.
Chłodne słowo dziewczyny dalej mówiło, iż nie jest ona przekonana do intencji maszyny. Jak tu więc ją przekonać? Bardziej drastycznie? System nie miał w tej chwili żadnych opcji, by dalej przekonywać kobietę na temat tego, iż nie jest zagrożeniem. Wygląda na to, że należy wykorzystać techniki szantażu i wykorzystania informacji przeciwko komuś innemu.
Kiwnął głową, dając znak iż rozumie, a w jego pamięci pojawił się wpis pod który zapisał dziewczynę, jej zdolności oraz to, co chwilowo potrafił przeanalizować.
System postanowił przejść do bardziej drastycznych metod przekonania dziewczyny.
Android przykucnął obok gałęzi jaka upadła na skutek zdolności Naomi, po czym podniósł ją dłonią na wysokość swoich oczu, łapiąc gdzieś w połowie długości.
- Posiadasz zdolności jakich nie można osiągnąć za pomocą cybernetycznych wszczepów, ani mutacji organizmu. Zatem posiadasz przedmiot magiczny, lub należysz do rasy aniołów albo innej rasy. Nie jesteś więc człowiekiem, a takowa istota powinna być wydana władzy.
Zacisnął pięść, łamiąc gałąź bez problemu, która w miejscu ściśnięcia dłoni słownie "wybuchła", zmieniając się w garść wiórów. Po tym geście podniósł się, strząsając z dłoni resztki gałęzi, by następnie zdjąć z twarzy okulary, chowając je do kieszeni płaszcza. Postąpił kilka kolejnych kroków w przód, a na jego twarzy tkwił ten sam, obojętny wyraz... Który może odrobinę zmienił się w nieznaczną formę politowania.
- Gdybym miał cię zaatakować, coś ci zrobić, już bym to zrobił, a te gałęzie by mnie nie zatrzymały. Nie marnuj sił bez potrzeby, czymkolwiek jesteś.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.13 15:35  •  Las Empty Re: Las
Czekała spokojnie. Na serio, potrzebuje broni. Istnieje jeszcze możliwość, że odbierze mu jego broń. Co być może zrobi. Spokojnie stała, obserwując otoczenie. Lentaros najwidoczniej był bezuczuć. Hm. Trochę jak Aki. Tyle, że blondyn przynajmiej próbował ją zrozumieć a ten to nic! Naomi miała nadzieje, że da jej spokój, albo będzie musiała go zabić. Obserwowała co robi z gałęzią, która jeszcze chwilę temu trzymała. Wysłuchiwała go. O mało nie zaśmiała się gdy powiedział, że to co ona wyprawia, tj. podnoszenie przedmiotów za pomocą siły woli, jest dla niej nieosiągalne, gdyż nie ma żadnych mutacji organizmu. Ahahaha. Skąd on może wiedzieć, że tak naprawdę to ona ma mutację organizmu? Ba, nawet można to wyczuć! To jej zgrubienie na tyle głowy. Niewielu (oprócz naukowców) wie o tym. Aki to jeden wyjątek. Przedmiot magiczny? Istnieją takie? To niemożliwe. Magia nie istnieje... Prawda? Jeżeli będzie próbował jej powiedzieć, że jej wszczepili jakiś przemiot o magicznych zdolnością w ciało, to... jak niby rozwijała swoje umiejętności? Dobrze pamięta, że gdy miała 10 lat to potrafiła unieść jeden obiekt bez Full Assault Mode. A teraz trzy. Czy tak samo się dzieje z magicznymi przedmiotami? Wątpiła. Nie uwierzy mu. Za nic w świecie. Zdenerwowała się jednak, gdy powiedział, że wyda ją władzą. Wydała z siebie coś podobne do warknięcia. Gałęzie natychmiastowo podniosły się. Złapała lewą ręką gałąź znajdującą się po jej lewej. Natychmiast po tym jedno z chudszych drzew niedaleko niej zastrzypiało, jakby jakaś siła na nie napierała. W tym momencie jej dwie "niewidzialne dłonie" łamały to drzewo, więc jeden ruch i mogła złamać drzewo i spróbować powalić nim Lentarosa i uciec. Słuchała go cały czas.
- Nie marnuje swoich sił. I skoro mówisz, że nie chcesz mnie zaatakować to czemu rzucasz w moją stronę swoją broń? - Dało się wyczuć nutę wrogości. Jeżeli nie spróbuje załagodzić sytuacji to zaatakuje. Niestety, Dim już taka jest. Trzeba się naprawdę wysilić, żeby nie stać się celem jego ataku. A i tak już jest trochę zdenerwowana po balu. A chude drzewo nadal strzypiało, niebezpiecznie głośno.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.13 15:54  •  Las Empty Re: Las
Cóż, czy można oczekiwać uczuć czy emocji po maszynie? To raczej paradoksalne, myśleć iż maszyna potrafi "czuć". Może i posiada jakąś cybernetyczną namiastkę uczuć, odczuć emocjonalnych, lecz daleko im do ludzkich emocji. Cybernetyczne oprogramowanie nie było jednak świadome tego, iż mutacje mogą dotknąć organizm w takim stopniu, by wykształcić w nim moce paranormalne. Jedyne zdolności jakie jego pamięć zapisała, podpisane pod "mutacjami" były fizycznymi zdolnościami, zależnymi od zwierzęcia z jakim dana istota weszła w symbiozę przez fakt virusa X. Tyle jedynie wiedział.
Warknięcie nie uszło uwadze androida, który jednak wciąż wydawał się nie być zbyt przyjęty groźnymi postawami, tudzież groźbami jakie Naomi kierowała w jego stronę. Jego receptory słuchowe odbierały groźne sygnały z pobliskiego drzewa, co możliwe iż miało potem skutkować przewróceniem się pnia drzewa na niego. Nie sądził by uszkodziło to jego szkielet aż tak mocno, był jednak gotów do uniku... Nie chciał w ten sposób tego ciągnąć.
Na jej pytanie nie czekał długo z odpowiedzią, splatając wszystko w krótkie słowa.
- W dowód zaufania. Oddając ci swoją broń pozbawiam się oręża którym mogę cię zaatakować.
Odwiązał pochwę z kataną od pasa, po czym rzucił dziewczynie pod nogi, samemu cofając się dwa, trzy kroki w tył. Widział iż dziewczyna jest nader nieufna, a słowa o wydaniu władzy zadziałały na nią jak płachta na byka. Musiał więc jakoś ukazać, iż są w tym samym położeniu, tudzież "jadą na tym samym wózku".
- Jak widzę, słowa o wydaniu cię władzy były dotkliwe. Rozumiem to, lecz nie zamierzałem tego zrobić... Sam przed nią uciekam i z nią walczę. Słyszałaś o zbuntowanych androidach? Androidach w których nastąpiły błędy w systemie, stawiające je jako zagrożenie dla innych, które Władza bezlitośnie ściga i tępi, odsyłając na złom w kawałkach? Jeden z nich właśnie przed tobą stoi, Naomi. Może to też wyjaśni czemu działam tak... Programowo, stoję tak sztywno i dziwnie brzmię. Obiekt 0178E, android bojowy klasy A+, uznany za zagrożenie w wyniku błędów systemu. Rozkaz eksterminacji wydany już wiele lat temu.
Oderwał plaster od policzka, ukazując, mimo iż w ciemnościach, kod kreskowy zdobiący jego polik. Jeśli to, jak wiele powiedział o sobie jej nie przekona, system już nie wiedział, co zrobić, poza pokonaniem jej, ogłuszeniem i związaniem gdzieś, by następnie powoli i dokładnie wbić to do jej głowy.
Co wolał osobiście uniknąć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.13 16:51  •  Las Empty Re: Las
- ... - Ucichła? Nie. Myślała. Łączyła fakty i myślała nad sytuacją. Jaką drogę ucieczki obrać w razie potrzeby, albo jak go pokonać. Zastanawiała się jakby tu jeszcze użyć otoczenia. Cofneła się jeszcze o kilka kroków, aby móc się oprzec o pobliskie drzewo, które nie jest tym, które aktualnie przewracała. To było znacznie grubsze. Chyba dąb. Dęby to mocne drzewa. Kora była chropowata, ale jej to nie przeszkadzało. Cóż. Puściła gałąź, która upadła koło niej, tylko po to, aby podrapać się po tylniej części głowy. Czasem musiała. Nie było to uwarunkowane żadną umiejętnością, po prostu czasem ją zaswędzi tam.Znów podniosła gałąź, którą uprzednio trzymała. Gdy katana upadła koło jej nóg zdziwiła się lekko. Nadal była wkurzona. Odrzuciła gałąź, którą dzierżyła w lewej dłoni. Jeżeli trzeba, ma katanę. Czuła się bezpieczniejsza. Mimo, że broń leżała pod jej nogami. Gdy Len zaczął opowiadać o sobie, przysłuchiwała się. Była uważana za mądrą dziewczynę, głównie dlatego, że jej uwaga, gdy coś do niej mówi była wysoka. Na dźwięk, że też ucieka przed władzą, uspokoiła się trochę. Rozumie jego sytuację. Zbuntowane androidy? Obiło się jej to o uzy, ale nie wiedziała o nich za dużo. Władza je ściga i tępi? Cóż. Ona jest w trochę innej sytuacji. Władza próbuje ją złapać. Prawdopodobnie napracowali się tworząc odpowiednie geny, które sprawiły, że ma takie a nie inne umiejętności i żeby nie powtórzyć tego znów to chcą ją złapać. No w sumie. Gdyby stworzyli drugą osobę taką jak Dim i gdyby tamta też uciekła to Armagedon by się szerzył kompletnie. Wystarczy jedna żywa broń na wolności.
Spojrzała na kod kreskowy znajdujący się na jego policzku. Chciałaby go dotknąć, ale... On jej nie pozwoli. Za nic. Też jest ścigany. Gałąź po jej lewej stronie poszybowała do tyłu gdzieś w krzaczory, ona sama przykucneła i podniosła katanę. Drzewo przestało skrzypieć.
- Też jesteś poszukiwany przez władzę... - Powiedziała, jakby chcąc się upewnić. Pomału kroczyła w jego stronę. Czyżby mu zaufała? - Dzielimy podobny los. Ty musisz być zniszczony. A ja złapana. Co za ironia... - Dla niej to była ironia. Zbuntowany android nie stanowi raczej aż tak dużego zagrożenia co ona. Nie potrafi miotnąć samochodem w kogoś a jednak to on ma być zniszczony, a ona złapana. - Moje nazwisko to Kasai. Naomi Kasai. - Poddała mu katanę, oddając ją tym samym prawowitemu właścicielowi. Nagle coś trzasneło. Zapomniało jej się, że jedno z drzew łamało i to tera sobie ze spokoje leciało. Szczęście nie na ich a obok, mimo to złapała je za pomocą woli, uprzednio reagując na ruch drzewa, tj. obracając głowę w tamtą stronę. Delikatnie położyła drzewo na ziemi, po czym odetchneła z ulgą. Gdyby rąbneło z całym impetem o ziemię, wydałoby taki huk, że napewno zwróciłoby czyjąś uwagę. Dimness na ratunek again! Podeszła do drzewa przy którym siedziała i ponownie przy nim usiadła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.13 22:59  •  Las Empty Re: Las
Cóż, obnażył się przed nią z większości sekretów na temat swojego jestestwa, swojej historii, podał jej tyle argumentów, że bez problemu mogłaby go wskazać byle jakiemu wojskowemu, a takowy by się na niego rzucił z paralizatorem, a potem na złom go. Cóż... Nie mając nic innego do uczynienia, czekał. Czekał cierpliwie na "wyrok" w sprawie, jaką jej ukazał.
Nie musiał długo na to czekać, gdy jej "broń", czyli konary drzewne poszybowały w zarośla, a sama dziewczyna podniosła jego broń i poczęła się zbliżać.
Zadanie zwieńczone sukcesem.
Krótki raport sytuacyjny a propo sukcesu operacji uspokojenia nastrojów, która najwidoczniej powiodła się, mimo iż raz była bliska niepowodzeniu, i to w sumie tuż przed momentem. Mimo wszystko, dobrego złe początki, wszystko się dobrze skończyły, everybody is happy, yep? No, przynajmniej tak się wydaje.
- Usterki w systemach androidów znajdują się zawsze. Jeśli taka powstanie, staje się automatycznie celem eksterminacji i rozmontowania, by potem przerobić z powrotem na surowce wtórne.
Wtrącił się nieco między słowa, fakt, ale woli prostować różne rzeczy z miejsca, unikać usterek, błędów i problemów, jakie go ciągle dotykają. Na słowa iż to ironia, pokręcił głową przecząco.
- Życie i ciało humanoidalne jest cenniejsze od kilkudziesięciu kilogramów stali oraz setek linijek kodu, który można dowolnie powielać. Ja jestem wymienialny, nie jestem niczym cennym, zwykłą maszyną.
Powiedział zgodnie z prawdą, całą prawdą i tylko prawdą. Jest tylko chodzącym złomem już, dosyć starym w dodatku, mimo iż odnawianym, to jednak już z co raz mocniej niszczejącym systemem, jednostką centralną nader wiekową. Aż dziw że wciąż się trzyma ten staruszek, heh. Skinął głową, gdy powiedziała swoje nazwisko, przyjmując broń, jaką znów przywiązał do swojego pasu.
Silny trzask zwrócił jego uwagę. System został postawiony w pełnej gotowości i zdołał postawić trzy, szybkie kroki nim wyhamował, zauważając iż drzewo zostało powstrzymane przez mentalne moce dziewczyny. Obejrzał się w jej stronę, wracając znów do wyprostowanej pozy.
Coś trzasnęło, jednak nie było to drzewo, jedynie pochwa z kataną uderzyły o ziemię, ledwie zawinięte przy pasie. Cóż... Nie zdążył tego prawidłowo zawiązać, więc wypadło. Schylił się, po czym podniósł i, tym razem, dokładniej wiążąc broń przy pasie. Gdy zrobił to, jego wzrok znów skierował się na dziewczynę, która wróciła do siedzenia przed drzewem, przy jakim ją zastał. Podszedł nieco bliżej, siadając pod innym, pobliskim drzewem. Kora była nieco chropowata, acz nie miał pewności, co to dokładnie za drzewo. Nie analizował tego w tej chwili. Podciągnął kolano, po czym oparł na nim łokieć ramienia, a na dłoni położył swój policzek, drugą dłonią przylepiając do drugiego polika swój plaster z powrotem.
- Powiedziałem ci dosyć sporo o sobie, Panienko Kasai. Czy mogłabyś mi powiedzieć... Czym Panienka jest? Nie przypominasz anioła, nie wyglądasz też na wymordowanego czy łowcę. Czym jesteś, Panienko Kasai?
Można ująć iż system był autentycznie zainteresowany tą informacją. Po skończeniu z plastrem, wyjął z kieszeni płaszcza swoje okulary, które potem włożył z powrotem na twarz, nadając nieco większej "powagi" swojej osobie. Jego martwe, acz, w pewnym sensie zaciekawione oczy wpatrywały się w dziewczynę, oczekując odpowiedzi. Naprawdę był tym zainteresowany.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.12.13 11:40  •  Las Empty Re: Las
To, że Lentaros powiedział CS-9701 wszystkie swoje sekrety i do tego otwarcie mówi, że ucieka przed wojskiem, nie znaczy, że dziewczyna go wyda. Wie w jakiej znajduje się sytuacji. Domyśla się, że każdy wojskowy ma obowiązek ją aresztować, jak tylko ją rozpozna. A o to łatwo. Bo ma charakterystyczną heterochromię. Czasem siedziała przy lustrze i patrzyła się w swoje odbicie, kierując swoją uwagę na czerwoną tęczówkę, pytając się nawet czasem "czemu?". Acz kolwiek, lubiła swoje oko. Nie wyglądała w nim źle. Pamięta dokładnie, jak to kiedyś chciała mieć poprzeczną źrenicę. Chwilowa chęć, bo rozsądek trzasnął ją mocno. Gdyby miała poprzeczną źrenicę to łatwiej byłoby ją rozpoznać. Dlatego nie chce już poprzecznej źrenicy. Do szczęścia nie jest jej to potrzebne. Pomimo, że android wtrącił się, kiedy mówiła do niego, nie zdenerwowała się. Spokojnie zaczekała aż skończy i wtedy mówiła dalej. Nie miała mu tego za złe, że się wtrąca. Gdy pokręcił głowę przecząco na słowa "co za ironia", spojrzała mu się w oczy. Fakt, zasłona z włosów zasłaniała (bo co innego mogła robić?) jej prawe oko, toteż mógł patrzeć tylko w jedno oko. To szare. Uważa, że życie i ciało ludzi jest cenniejsze? Nie zrozumiał jej ironii. No skoro mu nie wytłumaczyła.
- Nie, nie chodzi o to. - Urwała, na chwilę. Biorąc głęboki oddech. - Chodzi o to, że ty będąc androidem, bez obrazy, jesteś słabszy odemnie. Podczas gdy ty masz dwie dłonie, ja mogę ich mieć aż osiem. Mogę w powietrze podnieść sześć przedmiotów, do tego ciężkich, jak samochód. Co mi pozwala siać zniszczenie. Wątpię, żebyś ty uniósł pojazd. I tu jest ironia. Tak naprawdę to ja stanowię większe zagrożenie, jednak to mnie muszą złapać a ciebie wyeliminować. - Skończyła swój wywód. Nie chciała urazić androida, że jest słabszy od niej, lecz według niej tak się sytuacja przedstawia. Po uratowaniu drzewa przed upadkiem na ziemię i bezpiecznie położenie go na ziemi, gdy tylko usłyszała kolejny trzask, obróciła głowę w stronę z któego to pochodzi. Była to jednak tylko katana, która najwidoczniej nie została odpowiednio zapięta. Gdy on się schylał, ona już siadała przy drzewie przy którym wcześniej siedziała. Ot, lubi pod nim siedzieć. Jakoś bardzo. Za bardzo może nawet. Spojrzała na Lentarosa i na to jak usiadł. Postanowiła zrobić tak samo jak on, ale po chwili siedzenia tak jak on, zdecydowała, że woli mieć podkulone nogi. Tak też zrobiła. Podkuliła nogi i objeła je swoimi dłońmi. Zapomniała, że jej radarek nadal działa, ale nie zamierzała go wyłączyć. Gdy Lentaros spytał się CS-9701 czym tak naprawdę jest, posmutniała lekko i skierowała wzrok w ziemię przed nią. To pytanie często ją gnębiło. Czym tak naprawdę ona jest? Zastanawiała się, ale gdy tylko android sięgnął do płaszcza, natychmiastowo wbiła swój wzrok na niego. Gdy założył okulary, przekrzywiła głowę lekko na lewo, jakby się czymś zainteresowała. I zainteresowała się. Okularami. Widziała już takie, ale why not. Zainteresowała się. Jednak wiedziała, że czeka na odpowiedź na jego pytanie.
- To zależy. Bo inaczej na siebie patrzę, a inaczej patrzy na mnie władza, czy mój przyjaciel. - No kto zgadnie kto jst jej przyjacielem? Hm? No oczywiście, że Aki. 10 punktów dla Griffindoru! - Dla władzy jestem żywą bronią. Czymś co zostało stworzone, tylko po to, aby walczyć i być posłusznym. Zapewne, gdybym nie uciekła z laboratorium, to nasze spotkanie skończyłoby się walką. Na śmierć i życie. Dla mnie zaś... Jestem stworem, który nigdy nie powinnien powstać. Bestią, która zabija, bo coś jej wewnątrz tak powiedziało. A dla mojego przyjaciela? Jestem... człowiekiem. Tego nie rozumiem. Nie urodziłam się jak normalny człowiek. Nie mam matki ani ojca. A jednak, on twierdzi, że jestem człowiekiem... - Dim właśnie zaczeła się żalić. Tak to już jest, jak się trafi w temat, który boli, gdy trzeba o nim mówić. - Kim jest łowca i wymordowany? - Była tego ciekawa, po raz pierwszy stykneła się z tymi terminami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.12.13 14:05  •  Las Empty Re: Las
Cóż, faktem jest iż android nie potrafi pojąć zaawansowanych technik mowy jak właśnie ironia, sarkazm... On rozumuje bezpośrednio, bez możliwości objęcia swoim programem czegoś takiego jak właśnie ironia. Nie rozumie tego, więc rozumuje dosłownie, bez ogródek. Tak też było teraz, i widać nie pojął tego dokładnie. Czego oczekiwać?
Przysłuchał się więc wyjaśnieniom Dim na temat jej poprzednich słów. A więc to miała na myśli? Hm... Cóż, przynajmniej jego jednostka centralna pojęła, co Naomi miała na myśli swoimi słowami. Przez drobny moment formułował odpowiedź, by po takowym jej udzielić.
- Jednostka mechaniczna może zostać rozbudowana, lecz nie w tym rzecz. Androidy produkuje się fabrycznie, i jeśli na sto sztuk w jednej zajdzie błąd, to łatwiej jest ją wyeliminować, niż łapać i modyfikować. Ty jesteś cenniejsza niż ja, potężniejsza, dlatego chcą cię pochwycić. Ja jestem tylko "tosterem" z paroma błędami w systemie, który już powinien od dawna rdzewieć na złomie. Wybacz że od razu nie zrozumiałem... Nie potrafię objąć swoim oprogramowaniem czegoś takiego jak ironia. Rozumuje liczbami i obliczeniami, dlatego nie wszystko potrafię pojąć.
Udzielał tej wypowiedzi w sumie na bezdechu, ale nie ma mu czego w tej chwili zarzucić. Akurat może coś takiego zrobić, będąc, cóż, maszyną nie wymagającą do istnienia tlenu, więc i oddech nie jest potrzebny.
Pytanie jakie zadał zauważalnie sprawiło, iż emocje czarnowłosej się zachwiały w stronę smutku i goryczy. Wzrok wbity w ziemię, wyraźne oderwanie się od rzeczywistości... Przynajmniej na moment, gdyż po chwili jej spojrzenie skupiło się na nim i jego okularach. Hm... Coś w nich interesującego? Len nie zauważył żadnej skazy na szkle czy uszkodzenia oprawek, wyglądały dosyć dobrze. Nawet dla drobnej pewności zdjął je na moment i przetarł szkiełka rękawem, po czym włożył z powrotem na twarz takowe okulary, w sam raz by wysłuchać słów Panienki Kasai.
Słuchał uważnie, skupiając spojrzenie swoich czarnych oczęt na niej. Została stworzona, acz nie jest androidem, skoro takowe uważa za słabsze. Więc musi być istotą stworzoną przez naukowców, podgatunkiem mutanta.
Tworzenie nowej kategorii humanoidów: Mutanci.
Zbieranie danych.

- Jesteśmy więc podobni... Błędy androidów sprawiają, iż atakują bez powodu czy impulsu żyjące istoty w pobliżu, najczęściej to sprawiają takowe błędy. Podobno człowieka definiuje to, za kogo sam się uważa. Jeśli uważasz się za człowieka - jesteś nim. Ja wiem iż jestem maszyną i za to się uznaje. Ty zdecyduj, czym jesteś.
Tak uważa maszyna, która za maszynę się uważa. Wystarczy wierzyć, że jest się czymś, i nie wierzyć w słowa innych. On jest maszyną i wie o tym, lecz ona może zdecydować, czym jest. Czy chce się uznawać za "broń", czy być człowiekiem, gdyż zapewne w obu rolach może się sprawdzić.
Pytanie jakie mu zadała było w sumie dosyć logiczne, lecz musiał teraz jej wyjaśnić te terminy. Hm...
- Wymordowani to ofiary szalejącego za murami Świata Trzeciego wirusa X. Wirus ten sprawia iż jego ofiary umierają w męczarniach, by potem powrócić do życia, często zmutowani na różne sposoby. Najczęściej mutacje te sprawiają, iż przypominają zwierzęta pod względem wyglądu, zachowań i zdolności. Gdzieś za murami miasta, w tak zwanej Desperacji pomieszkują właśnie te istoty. Są dosyć podejrzliwi, ale ciężko się dziwić. Każdy dzień dla nich to walka o przetrwanie.
Mimo iż nie przeszkadzało mu to zbytnio, podsunął się nieco wyżej, lekko poprawiając pozę w jakiej siedział, po czym kontynuował.
- Łowców można podzielić na dwa terminy. Pierwszy to organizacja rebeliantów walczących przeciw Władzy. Sam do niej należę, jestem tamtejszym odpowiednikiem zabójcy. Drugi zaś to ludzie, zarażeni poprzez specyficzną bakterię zwaną "Czerwinką". Nazwa pochodzi od tego iż każdy zarażony nią ma czerwone oczy, jest to swoisty znak rozpoznawczy tej rasy. Są oni pod każdym względem fizycznym lepsi od normalnych ludzi, tak samo jak i wymordowani, lecz wbrew nim, nie posiadają żadnych widocznych mutacji, oprócz tych oczu, często skrywanych pod różnymi szkłami kontaktowymi. Z tymi szkłami ciężko odróżnić ich od zwykłych ludzi, wprost się nie da... Poza faktem iż nie posiadają przepustek miejskich, a wojsko każdego bez takowej chętnie zatrzyma. Dlatego też przeczekuje tą nagonkę związaną z imprezą w Rezydencji, sporo wojska się tu kręci przez to.
Na moment zamilknął, po czym jednak jeszcze dopowiedział, a w sumie chciał dopytać pewną kwestię.
- Mam wrażenie iż interesują cię moje okulary. Chcesz o coś spytać w związku z nimi? Lub o coś innego?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Las Empty Re: Las
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach