Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 17 z 17 Previous  1 ... 10 ... 15, 16, 17

Go down

.    Zanosił się dzień jak każdy inny dla Gabriela, lecz nie miał w zwyczaju narzekać na codzienną rutynę, która to o dziwo mu odpowiadała. W każdej chwili swego życia potrafił znaleźć pozytywy nawet obecnie, gdzie odnalazł dla siebie miejsce w tym wielkim świecie. Co prawda wielu kwestionowałoby jego życiowe wybory, ale jak mu przyszło mawiać do takich osób - „kij wam w oko”.
.    Obecnie nie było inaczej co prawda, ale rzadziej już się spotykał z dezaprobatą. Od tego całego rozmyślania ciężko westchnął i wrócił do wsadzania nosa w ekran telefonu, przeglądając z wielką uwagą ostatnie maile. Zatrzymał się w miejscu, gdy dostrzegł ważną informację, która to dotyczyła przewózki rzeczy z punktu A do B. Ucieszył się sam do siebie na wieść o jutrzejszej przeprowadzce, zmieniając swoje miejsce pobytu do mieszkanka o lepszych warunkach. Co prawda później niż pierwotnie zakładał, ale to i tak był jakiś postęp w działaniach. Teraz musiał poinformować odpowiednie persony, że mały urlop jaki sobie wziął jest aktualny i szybciej nie wróci do pracy. Raczej na tą wieść nie byliby zadowoleni.
.    Stojąc w miejscu, oderwał wzrok od telefonu i dostrzegł swoim wzrokiem małą kawiarenkę. Nie za często przebywał w takich miejscach, ale uznał, że czemu by nie skosztować czegoś słodkiego i zapić spokojnie kawą. Złapał więc za drzwi lokalu, otwierając je, a następnie wchodząc do środka. Nie zauważył straszliwych tłumów, ani też kompletnej pustki, idealnie aż chciałoby się rzec. Dlatego też usiadł przy jednym ze stolików, kładąc telefon i zastanawiając nad wyborem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Czas mijał, a osoby prowadzące w miarę spokojne życie, podobne do jej, zaczynały czasem się gubić. Gdy w jej ręce wpadł jej długo wyczekiwany urlop, Luiza była pewna, że wypełni go po brzegi aktywnościami, weźmie udział w kolejnych ćwiczeniach, ogarnie się nieco, zrobi porządne zakupy, a potem znajdzie jakiś hotel i się zrelaksuje do granic możliwości. Zapomniała jednak o jednej rzeczy.
Była leniwą bułą, a jej ranking w top 100 graczy zachwiał się brutalnie, czego nie mogła zdzierżyć. Halo, była ciotą w życiu realnym, jej ambicje nijak się miały do tej cholernej kawy, więc przynajmniej w tamtym świecie chciała kimś być! Zanim zauważyła, na jej twarzy ponownie znalazły się przeróżne maski do przykrycia jej osoby, a ona odpalała kolejne streamy, udowadniając wirtualnemu M-3, że Berenika wciąż miała się świetnie i nie planowała tracić swojej pozycji.
W skrócie - przegrała większość swojego urlopu.
Ten powoli się zaczął kończyć, a ona wpadła w lekki dół, chyba ta rutyna zaczynała ją nużyć... Stąd ten raz ruszyła swoje cztery litery do miasta ze szkicownikiem i słuchawkami, wierząc, że tym razem spędzi dzień spokojnie, poświęcając go tylko dla siebie. Powolnym krokiem przemierzała ulice Miasta-3, nie patrząc nawet, gdzie poniosły ją jej własne nogi, podczas gdy ona wsłuchiwała się w relaksujące dźwięki wypływające z jej słuchawek.
Po jakimś czasie jej wzrok skierował się ku jednej z kawiarenek - bardzo przytulnej, miała okazję już ją odwiedzać. Czując przyjemne zapachy, Berenika zdecydowała im się poddać. Na spokojnie weszła do budynku i rozejrzała się, mając nadzieję, że nikt jeszcze na nią nie spoglądał. Szczęsliwie nie było tłumu, mogła liczyć na jakiś spokojny kącik...
A przynajmniej tak sądziła, gdy wśród tych osób jedna rzuciła jej się w oczy. Jasne włosy, nietypowo typowe rysy twarzy z innego Miasta... Cóż za ironia. Luiza stanęła na środku, nie będąc pewną, czy powinna na niego napadać - może chciał wreszcie raz odpocząć od ludzi? Zanim jednak miała czas się zastanowić, to prawie wpadła na obsługę, przez co minimalnie zwróciła na siebie uwagę. Przeprosiła szybko i ruszyła w jego stronę, starając się zakryć lekkie rumieńce, jakie wpadły bez jej zgody na policzki.
- Cóż za ironia... To znaczy, hej. - uśmiechnęła się niepewnie, wskazując na miejsce obok - Pozwolisz?
                                         
Berenika
Ochotnik
Berenika
Ochotnik
 
 
 

GODNOŚĆ :
Luiza Emilia Kamińska, dalej znana jako Berenika


Powrót do góry Go down

.    Leniwie ruchem palca grzebał na swoim telefonie, chcąc wypatrzyć wszelkie możliwe newsy z Miasta-Trzy, czy nawet ze swojej pracy. Czasem jeszcze wracał do wcześniejszej wiadomości mailowej, gdzie była wzmianka o transporcie rzeczy, nie mogą wręcz się doczekać nowego lokum - polepszając tym samym standard życiowy. Obecnie co prawda nie narzekał na swoje życie, ale potrzebował podjęcia pewnych kroków żeby nie musiał nawet myśleć, że mogłoby być jeszcze lepiej. U niego to mogło się okazać być walką z wiatrakami, albo nieuchronnym cyklem podobnych zdarzeń, ale nie musiał się tym przejmować na razie.
.    Zaprzestał zabawy swoim telefonem, gdy tylko usłyszał znajomy dla niego język z rodzinnych stron, który nie było mu za często słyszeć. Podniósł swe spojrzenie na kobietę, zastanawiając się nad ewentualną odpowiedzią, chcąc coś zweryfikować będąc absolutnie pewnym o usłyszanych słowach.
Pozwolę? – Powtórzył słowo bezmyślnie, akcentując swą polszczyzną wyraźnie. Przeniósł swoją dłoń na podbródek, wzrok skierował w niebyt, nieco się prostując na siedzeniu. Przyjął postawę myśliciela, nie będąc pewnym jak ma w zasadzie odpowiedzieć. Jednak nie pozostawił w niepewności potencjalną rozmówczynię.
Nigdzie nie ma napisane, że nie można, prawda? – Zwrócił się ze słowami bezpośrednio, wracając spojrzeniem niebieskich oczu, kładąc ręce na stole ze złączonymi dłoniami. Wyłapać mogła z jego tonacji raczej pozytywne nastawienie, nie miał zamiaru odstraszyć jej w żaden sposób, ani też kazać iść sobie w cholerę.
.    Dając jej jakże piękną i wyrazistą odpowiedź, wziął do ręki swój telefon, a następnie szybkim ruchem schował do kieszeni od spodni. Nie tracąc wzroku z osoby, którą to zaczął gadkę szmatkę.
Angelika? Ewelina...? A może Eliza? – Rzucał kompletnie losowymi imionami, tak jakby chciał odgadnąć, jak się właściwie nazywa. Naprawdę go kusiło żeby rzucić do tego „Gałganem”, ale powstrzymał się ostatecznie. Nikt tak by swojego dziecka nie skrzywdziłby. No chyba, że to było dzieło Gabriela - w końcu nazwał swoje SI tym zacnym określeniem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Potrzebowała parę chwil aby sobie uzmysłowić, że tak naprawdę tylko miała wrażenie że kojarzy osobę, przed którą stała - i była szansa, że się myliła, i że wcale nie usłyszy odpowiedzi w swoim języku. Gdy tylko ta myśl przeszła przez jej głowę, Luiza poczuła się głupio. Zagadała do niego, co jeżeli weźmie ją za szaleńca, który się czepia? Już miała ochotę przeprosić i powoli oddalić się z miejsca zdarzenia, jednak okazało się, że ten odpowiedział. Prosto, zwięźle... i po polsku, jednak. Nie wyglądał na zbyt obrażonego, bardziej po prostu zamyślonego - lub znudzonego. To jednak wystarczyło dla Kamińskiej, była nieco spokojniejsza. Gdy dostała pozwolenie, niepewnie przysiadła przy stoliku i kiwnęła głową, wbijając od razu wzrok w stół, chcąc znaleźć jakąś kartę. Chciała złapać chwilę dla siebie, aby nieco się uspokoić - wtedy jednak mężczyzna zaczął wymawiać polskie imiona, mocno zbliżone do jej prawdziwych.
- Luiza, blisko. - odpowiedziała spokojnie, posyłając blondynowi delikatny uśmiech. - Czyli miałam dobre wyczucie, ludzi spoza M-3 zawsze w jakiś sposób łatwo wyłapać.
Ironicznie im dłużej pracowała dla Władz, tym bardziej była w stanie wyłapać choćby najmniejsze odstępstwa od norm, nawet jeżeli i tak obywatele potrafili się mocno odróżniać od siebie... Na coś jednak przydawały się te wszystkie spacery po mieście i przytyki niektórych wojaków, że zawsze trzeba w jakimś stopniu mieć oczy dookoła głowy.
Problem jednak w tym, że nie do końca wiedziała, jak się odezwać, co powiedzieć. Jej przeczucia były jednym, realia drugim. Odczucie, że tego kogoś widziała kiedyś pojawiało się równie często jak znikało. Na Północy, w trakcie wzywania informatyka gdy coś było nie tak z systemami w bibliotece, gdzieś tam, tak po prostu...? Berenika spoglądała na niego niepewnie, przykładając dłoń na kark.
- Nie mieliśmy okazji się kiedyś widzieć, może...? - spytała niepewnie, skacząc wzrokiem po całym pomieszczeniu. - I wybacz, że tak nagle wpadłam i przeszłam od razu na Ty, nie miałam pewności, że odpowiesz.
Jak nie spyta, to się nie dowie. Może nie uzna jej za wariatkę od razu.
                                         
Berenika
Ochotnik
Berenika
Ochotnik
 
 
 

GODNOŚĆ :
Luiza Emilia Kamińska, dalej znana jako Berenika


Powrót do góry Go down

.    Zagrał w swoją ulubioną grę, która to polegała na zgadywaniu polskich imion i prawie mu się udało. Jedna z jego brwi się uniosła, gdy tylko usłyszał prawdziwą godność rozmówczyni, co było bliskie jednemu jakie wypowiedział blondyn.
Jestem Gabriel i miło mi Ciebie poznać. – Powiedział, zachowując choć odrobinę kultury osobistej. Zamierzał od tej lepszej strony się pokazać obcej osobie, chcąc sprawić dobre wrażenie, albowiem nie często miał do czynienia z językiem polskim w Mieście-Trzy. Dlatego też sobie pomyślał, że warto poszerzyć grono znajomych o jeszcze jedną personę, która to mogła z nim pogadać w barwnej mowie.
.    Zmrużył oczęta na samą wzmiankę o przypadkowym spotkaniu, który to mógł mieć miejsce w dziwnych okolicznościach, że nie był w stanie sobie przypomnieć blondyn. Podparł swoją pięścią o podbródek, skupił wzrok na sufit, a chwilę potem wrócił spojrzeniem na rozmówczynię.
Trudno jest mi powiedzieć prawdę mówiąc. – Odparł niepewnie. Nie był w stanie sobie przypomnieć, czy czasem faktycznie nie przeszli gdzieś obok i nie zauważyli się nawzajem. Pozostawała jeszcze ewentualność powiązana z pracą dla rządu, a to już mogłoby być bardziej prawdopodobne i nie pozostawało mu nic innego niż upewnić się co do tego. Jednak miał co do tego zamiar się przekonać dopiero w dalszej rozmowie. W końcu mogła tylko być cywilem, dosyć zwyczajnym, nie mającym pojęcia o sprawach S.Specu.
.    Przyglądał się Luizie ze spokojem, wysłuchując późniejszych słów z wielką uwagą. Przymierzał się do tego żeby ulżyć biednej duszyczce.
Nie ma najmniejszego problemu. – Zaczął mówić, delikatnie uśmiechając. Będąc pochłonięty początkową rozmową, że zapomniał po co przybył do tej kawiarenki i trzeba było wykorzystać okazję z pobytu w tym miejscu.
Skoro jesteśmy w kawiarence to może coś zamówimy, hm? – Rzucił spokojnie do rozmówczyni, czekając na odpowiedź na małą propozycję, albowiem nie ma niczego lepszego niż rozmowa przy kawie razem z jakimś ciastem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

W przeciwieństwie do niego, sama Luiza wolała nie grać w grę tego typu, chociażby ze względu na fakt, jak już była zestresowana. Zabawa w zgadywanie całkowicie odpadała - nawet jeżeli gdzieś tam głęboko zabawa z losowością potrafiła ją kusić.
- I wzajemnie. - odpowiedziała krótko na jego słowa cichym głosem i kiwnęła głową, starając się posłać w miarę przyjazny uśmiech. Mogło to wyglądać nieco zabawnie, bo nie wyglądała w stu procentach na pewną, stąd była szansa, że przemknął jej jakiś krzywy uśmiech przez chwilę.
Niemniej jednak w głębi duszy dalej była szczęśliwa, że wpadła na kogoś z M-3. Kiedy ostatnio miała tę przyjemność? Większość jej znajomych pokroju Spadzińskiego zniknęła w dalej nieznanych okolicznościach, przez co w jej życiu zrobiło się nieco smutno. Nie miała z kim wyklinać na tych nieszczęsnych ludzi wokół, aż smutno się robiło. Nawet Wandal gdzieś zniknęła.
- Możliwe, że moje przeczucie mnie po prostu oszukało... - rzuciła pod nosem, przenosząc na chwilę wzrok na kartę - Nie przejmuj się, mam tak co jakiś czas.
Gdyby chciała w pełni wiedzieć, kim jest Gabriel, mogłaby nawet zapytać, gdzie pracuje albo czy nie wizytuje w bibliotece jakoś częściej niż typowy zjadacz ryżu... Cholera, naprawdę rzadko miewała takie odpały w głowie. Może to już jakieś postępujące szaleństwo, widzi i słyszy rzeczy, których nigdy nie widziała. Im dalej w las, tym gorzej, już nawet z androidami rozmawiała jak z ludźmi, tylko po to by czuć się lepiej.
Ach, Elise, może lepiej, że i Ty zniknęłaś.
Wzdrygnęła się lekko, gdy padły kolejne słowa, choć nie było to coś, na co musiała odpowiedzieć. Sugestia padła chwilę później, co przypomniało biednej Polce, że właśnie była w kawiarence... Szkoda by było z tego nie skorzystać.
- A, tak, tak - dłoń Luizy zacisnęła się na karcie menu, a ona sama szybko wciągnęła się w jakże głęboką lekturę - Nie wiem co Ty preferujesz, ale ja jestem z tych prostych ludzi. Dobra herbata i ciasto zadziałają, kawy mam zbyt wiele w pracy. Może szarlotkę na ciepło...?
                                         
Berenika
Ochotnik
Berenika
Ochotnik
 
 
 

GODNOŚĆ :
Luiza Emilia Kamińska, dalej znana jako Berenika


Powrót do góry Go down

.    Przyglądał się rozmówczyni, wysłuchiwał spokojnie każdego słowa jakie wypowiadała, aż go coś natchnęło. Nie mógł sobie przypomnieć, czy ją faktycznie czasem nie spotkał na drodze życia, ale też nie skreślał prawdopodobieństwa, że mogła należeć do organizacji S.Spec. Zarówno osoby takie jak ona i on, wyróżniają się w pewnym stopniu i nawet nie zamieniając ze sobą słowa - mogli się po prostu minąć się na korytarzu. Oczywiście mógł to zweryfikować po prostu wykorzystując część swoich uprawnień, jakie posiadł w momencie zostania hakerem dla samego rządu.
.    Wziął do swojej ręki ponownie telefon, grzebiąc w nim dość konkretnie, co mogło się rzucać w oczy dla rozmówczyni. Jednak nie pozostał w kompletnej ciszy i postanowił odpowiedzieć na wcześniejsze słowa.
Akurat wątpię, że przeczucia Cię oszukały. – Poinformował z nutką radości w swoim głosie, a chwilę potem zaczął kończyć drobną zabawę w sztuczki hakerskie z udziałem dostępu do pewnych danych. Przełożeni oczywiście na ten temat nie musieli wiedzieć, ani też być zaskoczeni takim działaniem z jego strony, albowiem sami mu taki dostęp zaoferowali, poszerzając jego możliwości.
.    Kiedy tylko skończył zabawę, odłożył na bok urządzenie i spojrzał w stronę rozmówczyni. Pokazując lekki uśmieszek pod nosem.
Szczerze powiedziawszy jest mi obojętnie, co prawda zamiast herbaty wolałbym kawę z dużą ilością mleka i cukru do tej szarlotki. – Powiedział wołając obsługę ze swoim i towarzyszki zamówieniem. Wolał się zająć formalnością, skoro wysunęła propozycję z zamówieniem. Wtedy też powinni mieć spokojnie chwile dla siebie, żeby coś jeszcze przegadać nim dostaną swoje zamówienie.
A co do Twoich przeczuć... – Zaczął spokojnie, a uśmiech mu z twarzy zszedł na dosłownie chwilę i powrócił, gdy tylko wskazał palcem do góry lewej ręki.
W zasadzie mogliśmy się minąć, skoro oboje pracujemy dla nich. – Rzucił nieco ciszej, ale zadowolony z małego researchu jaki dokonał. Nie miał w końcu problemów żeby wyszukać na takim urządzeniu informacji o kimś, biorąc pod uwagę stanowisko jakie pełnił, a znajomość jej imienia oraz fakt Polskiej mowy - ułatwił mu stanowczo robotę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Szczerze powiedziawszy, z każdą sekundą, gdy tylko Gabriel wlepiał w nią swoje spojrzenie, dziewczyna zaczynała się robić coraz bardziej nerwowa - aż do chwili, gdy ten nagle przeniósł swoje skupienie w pełni na telefon, wybijając w niego z taką pasją, że na samą myśl przychodził jej tylko hakerski nerd pokroju Kapitana. Ten cholerny śmieszek wyglądał bardzo podobnie, gdy zaczynał uderzać w ekran telefonu bądź w klawiaturę, gdy przychodziło pracować... Albo odwalać okropne numery. Berenika ułożyła ręce na stole i wyczekiwała chwili, aż ten przestanie się bawić w magika i coś powie. Dość rzec, że daleko jej było do spokojnych.
Gdy tylko z jego ust padło krótkie zdanie, Luiza cudem nie podskoczyła. Wyczuła tę niewielką nutkę radości w jego głowie - i zaczęła się zastanawiać, skąd taka zmiana. Wciąż jednak stukał w telefon, więc Berenika czekała dalej niczym dziecko na dywaniku u dyrektora. Jej uwagę zwróciła kelnerka, która chciała odebrać od nich zamówienie, miała nadzieję, że przynajmniej tutaj będzie mogła się odezwać - ale, o ironio, jej towarzysz okazał się być na tyle szybki, że po szybkim upewnieniu się co chcą, sam się tym zajął.
A więc biedak dalej siedział jak dzieciak, czekając.
"A co do Twoich przeczuć..."
Luiza wyprostowała się, po czym wsłuchała się w werdykt Gabriela. I o zgrozo, wyszło jednak, że jej przeczucia nie były błędne, a oni naprawdę pracowali dla kogoś więcej niż tylko pospolitych informatyków i bibliotek.
Czekaj. Telefon, nawalanie w klawisze, nagłe olśnienie co do informacji...
- Och. - Tylko to wyszło z jej ust, zamiast pozostać w głowie, acz pasowało. - Jeszcze to stukanie w klawiaturę dało mi wystarczająco dużo sugestii co do działu... Patrz, jaki ten świat mały. A ostatnio śmieli się, że Polaków u nas całkowicie wywiało poza mury.
Swego czasu ich mniejszość była całkiem złożona, ale teraz, o dziwo, zostało ich całkiem mało. Tak mało, że Luiza serio zaczęła wierzyć, iż wszyscy poszli na wojnę i zniknęli w tajemniczych okolicznościach. Miło było uznać tę plotkę za nieprawdziwą.
- To przypadek, że żyjesz i pracujesz w M-3? - zapytała, dając po sobie poznać lekkie zaciekawienie.

E:
Po jakimś czasie podziękowała za spotkanie i zebrała się.
[z/t]
                                         
Berenika
Ochotnik
Berenika
Ochotnik
 
 
 

GODNOŚĆ :
Luiza Emilia Kamińska, dalej znana jako Berenika


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 17 z 17 Previous  1 ... 10 ... 15, 16, 17
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach