Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 11 z 17 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 17  Next

Go down

Była uradowana, że znalazła towarzystwo, które może zagadać na śmierć. Niby nigdy nie bywała sama, bo i w domu i w pracy miała brata, ale nie należał on do rozmownych osób i bardzo często przewracał oczami zamiast jej odpowiadać. No chyba, ze byli na misji, ale mimo wszystko Jessica potrzebuje czegoś więcej niż wieczna wymiana współrzędnych i planów ataku. No ale cóż... Widać w genach nawet charakter się rozdziela, albo po prostu Jared jest o te kilka minut dojrzalszy. Ciężko powiedzieć.
- Miło mi poznać - stwierdziła i odchyliła się z lekka na krześle - Jeżeli mam być szczera to spadłeś mi z nieba, cały dzień dzisiaj szukam towarzystwa - odparła łapiąc kontakt wzrokowy z kelnerem, który zaraz przyniósł jej kawusie z mlekiem, aż zaświeciły jej się oczy i błądziła spojrzeniem od ciasta do napoju, ale nie trwało to długo. Zaraz wlepiła wzrok w rozmówcy i uśmiechnęła się szeroko.
- Serei-...san? - zwrot grzecznościowy wypowiedziała z lekkim wahaniem jakby się zastanawiała czy nie strzeliła jakiejś gafy, a z tego co zdążyła zauważyć tutaj mają dziwne widzimisię, aż trudni jest je jej spamiętać - Tak, to się u was mówi, prawda? - No cóż jak tylko nie zobaczyła dezaprobaty i złości na jego twarzy, to nawet nie dała mu się wysłowić, tylko wyrzuciła z siebie co ją najbardziej interesowało.
- Przerwa w pracy, czy dzień wolny? No chyba, że studiujesz... - wścibska Jessica? Nha, ona po prostu była pieklenie ciekawa jego odpowiedzi, a równocześnie bardzo chciała sama się pochwalić mało produktywnymi osiągnięciami swojego dnia.
Dziewczyna była wdzięcznym rozmówcą, niby z pozoru buzia jej się nie zamykała, ale z drugiej strony lubiła słuchać i robiła to z zapałem godnym podziwu.
Tak samo było na misjach z tą różnicą, że temperatura na zewnątrz sięgała tej w kubku z kawą a wymordowani chcą cię zabić, a nie uciąć sobie z tobą miłą pogawędkę, ale za to jest ciekawie i interesująco, a nie jednostajnie jak w mieście... Chociaż już teraz nuda jej nie straszna, przynajmniej dopóki Seirei nie ucieknie. Przerażony z krzykiem od niej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Również odebrał swoje zamówienie. Zatopił usta w napoju, był idealnie ciepły, akurat do picia. Mrużąc oczy delektował się kokosowym smakiem, a jednocześnie słuchał nowo poznanej rozmówczyni. Od razu odkrył, że lubi mówić, nie chcąc brzydko mówić, paplać. Cóż, takich też potrzeba na tej kuli błota.
- Wzajemnie. - Mruknął delikatnie kiwając głową w jej stronę. - San, san. Chyba, że wolisz inaczej, albo po prostu Seirei, nie robi mi to różnicy. - Podkreślił wzruszając jednocześnie ramionami. Te japońskie reguły były nieco sztywne i dziwaczne, szczególnie dla obcokrajowców. Wielkie płakanie nad tym, że ktoś zachował się tak, a nie inaczej sprawiały, że irytacja sięgała poziomu niepokojącego. Każdy powinien móc czuć się swobodnie, nie przejmować się kluczem zachowań, robić to, co uważa za słuszne. Pewnie inny Japończyk uciekłby od Jess w wielkim szoku. Jemu to nie robiło różnicy, tak jak powiedział, nic mu nie robiło różnicy, był obojętny, czy siedzi sam, czy z kimś, szczególnie, że to on podsiadł jej miejsce.
- Praca, praca. - Westchnął wspominając wysoką temperaturę obok pieca do hartowania metali, nienawidził ciepła, nienawidził lata, które nadchodziło wielkimi krokami. - Pracuję w teatrze, w sklepie z rekwizytami. - Uprzedzając twoją ciekawość. - A ty? Pewnie wolne,
wyglądasz na zrelaksowaną, a na przerwie ciężko się zrelaksować.
- Wymamrotał biorąc kolejny łyk kawki. Ach, ale ona pyszna.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Na szczęście dla niej nie trafiła na zwykłego Japończyka, a na kogoś, kogo trudniej będzie przyszpilić do ściany jak obrazek. Wyraźnie jej ulżyło jak tylko mogła z siebie zrzucić te grzeczności. Pomimo trzech lat nadal zdawało jej się to nienaturalne, jakby wepchnęła sobie cały kawałek ciasta do ust i spróbowała mówić. W sumie tylko wtedy jej się buzia zamknęła, kiedy jadła ciasto czekoladowe. Przy okazji wysłuchiwała to co jej rozmówca miał jej do powiedzenia z przyzwyczajenia zerkając na zegarek, by połączyć mowę z jakimś numerkiem.
- Sklep z rekwizytami... jeju. Wiesz, ja z bratem mamy całą półkę pamiątek z różnych wspólnych wycieczek i różnych miejsc na świecie. Uwielbiam takie rzeczy, zresztą jeszcze nie byłam w teatrze... W sumie pójście do niego brzmi jak dobry pomysł, a potem kupię jakiś fajny rekwizyt... Jakie spektakle są wystawianie na dniach? - mówiła z takim entuzjazmem jakby wygrała darmowy bilet do tego teatru. Albo i to za słabe określenie, bo przy jej płacach taki wydatek, to jak rolka papieru toaletowego, ale tego tez po niej nie widać.
Dopiero kiedy skończyła kontemplować swój nowy plan w głowie postanowiła odpowiedzieć na dalszą cześć wypowiedzi Seia.
- Pracuje na zlecenia, więc dużą część czasu mam wolną, rzadko kiedy zajmuje mi to więcej niż trzy dni, a potem dwa tygodnie przerwy zazwyczaj i tylko parogodzinne zrywy. Lubię swoją pracę, a ty swoja lubisz? - takie bagatelizowanie swojej roboty już dawno weszło jej w krew. W sumie chwalenie się taką rangą równa się zerowymi szansami na znalezienie kogoś, kto nie będzie się płaszczył.
Jessica nie lubi płaszczących się ludzi, w przeciwieństwie do brata uważa przynależność do elitarnego oddziału jak niezłą frajdę, aniżeli zaszczyt, przez co też nie wywyższa się i nie gnoi niższych rangą. Może i lepiej... Niewiele osób wytrzymałoby szturm tej dwójki jednocześnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

On patrzenie na zegarek podczas rozmowy kojarzył ze zniecierpliwieniem albo brakiem zainteresowania. Skrzywił się, kiedy to zobaczył, jednak jej pełen pasji ton wypowiedzi trochę konfundował. Pewnie jest przewrażliwiony na punkcie szczegółów. Przyglądał się i słuchał. Na temat teatru mógł jej powiedzieć wszystko. Podrapał się po brodzie zastanawiając nad harmonogramem spektakli i filmów. - Teatralnie mamy tydzień cieni, filmowo, jakieś archiwalne filmy francuskie, nie umiem ci powiedzieć konkretnie. - Miał dużo zamówień ostatnio, więc nie był na bieżąco. Sztukę odstawił na bok, aby oddać się nieco pracy, widząc, że jego współpracownicy partaczą i ledwo dają radę. - Wycieczki? Więc bywasz poza murami miasta? - Każdy straszy trupami, HIVem i syfem poza murami, a ona mówi o tym tak swobodnie... chyba, że chodzi o inne Emki, kiedy mówi o 'wycieczkach'. Niby był ciekawy, ale w sumie bardziej mu to było obojętnie. Wszystko mu było obojętne w tym momencie. Marazm? Przepracowanie? Może oba. - No, ale generalnie zapraszam do teatru, chodzi mi o Taikutsuna Niji, tutaj, na Południu. Możesz czasem zobaczyć i mnie na scenie. - Chwalisz się, a miałeś tego nie robić, nie lubisz tego! - Powiedział do siebie w myślach. Ech, prawda, prawda, jednak teatr upada i musi robić reklamę gdzie się da. Może nie musi, bardziej chce. Bo by się ucieszył. Sei mu wiele zawdzięcza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Słuchała go wcinając ciasto czekoladowe, które dosłownie rozpływało się w jej ustach, gdyby była sama w swoim mieszkaniu właśnie wystrzeliłaby z kanapy z okrzykiem na ustach, który miałby brzmieć "pyszne", ale pewnie wyszedłby z tego bełkot połączony z deszczem okruchów.
Na szczęście w miejscach publicznych potrafiła opanować swoje dziwne odpały i tylko uśmiechnęła się trochę rozmarzona.
- Tydzień cieni... -
Zamyśliła się na chwilę oczywiście widząc w tym anegdotkę do swojego własnego życia, ale szybko sobie przypomniała, że przecież nie może się nią podzielić. trochę ją ten fakt zasmucił, ale słuchała dalej co Seirei miał do powiedzenia, bo mimo znużonego z lekka tonu dalej zaciekawiał dziewczynę, która w tamtej chwili najchętniej wlazłaby mu do głowy i wyciągnęła wszystko co wie. Kiedyś pewnie ją to zabije.
- Brzmi super~! - powiedziała w końcu biorąc łyk kawy z wlepiając swoje ciemne oczy w chłopaka.
Jej wzrok jeszcze nie był niepokojący, ale mało brakowało, szybko jednak zerknęła za zegarek i zaraz to dziwne wrażenie mogło minąć. Gdyby wiedziała jak to odbiera Seirei to pewnie starałaby się powstrzymać, ale dla niej jet to tak normalne, że sama nie jest w stanie się domyślić.
- Czasem się zdarza - po tych słowach mrugnęła szybko i uśmiechnęła się psotnie jakby skrywała ogromną tajemnicę. Niechwalenie się swoim zawodem nie musi być przecież minusem, nieprawdaż? Wiele młodzieży chce wychylić nosa za mury i posmakować zakazanego owocu. Kolejny łyk kawy i kawałek ciasta.
- Jasne, ze się pojawię. Nie gwarantuję, że z bratem, bo z niego to straszny gbur jest, tylko by siedział w domu i łaził do roboty. Ale może mi się uda jego zgarnąć i jeszcze jakiś znajomych. Powiedz, kiedy występujesz? Co robisz? W sumie nie mów, zobaczę jak przyjdę - postanowiła w końcu zrobić sobie sama niespodziankę. Uwielbiała niespodzianki, to tak jak włożyć do kurtki zimowej coś fajnego, a potem na wiosnę to w niej znaleźć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Czasem się zdarza. - Powtórzył za nią obserwując bacznie jej buzię, jakby chcąc wyczytać intencje, czy może coś przed nim skrywa. Każdy ma swoje tajemnice, to oczywiste. On też swoje ma. - Ale to do innych miast jeździsz czy...? - A, chuj, lepiej się dowiedzieć takich rzeczy, bo może się okazać kiedyś przydatna jako znajoma, gdyby miał życzenie śmierci udać się poza mury i najeść piasku brudnego od skażenia. Zakręcił kawą w filiżance spoglądając w tworzący się wir. - Teatr cieni to nie moja broszka, ale może w następnym tygodniu w czymś będę miał rolę, również nie mogę konkretnie powiedzieć, bo raz, że to tajemnica 'służbowa', a dwa, że sam jeszcze do końca nie jestem pewien. - Uśmiechnął się delikatnie, co nie jest u niego zwyczajem. - Teoretycznie nie powiedziałem ci niczego, więc masz niespodziankę, o ile przyjdziesz. - Jakby czytał jej w myślach, choć to zwykła dedukcja, w której był całkiem dobry. - Chcesz coś jeszcze? Bo ja bym zjadł sernik z wiśniami. - Zapytał szukając wzrokiem jakiegoś kelnera. Sernik to jego ulubione ciasto. Pracownik przyjął zamówienie od chłopaka, wyrozumiale oczekując odpowiedzi od dziewczyny. Czy może bardziej młodej kobiety? Nieważne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Żeby on tylko wiedział. Cóż może wtedy znudzenie zamieniłoby się w zainteresowanie, albo zupełnie odwrotnie. Ta niepozorna i wygadana dziewczyna od lat pięciu morduje skażonych ludzi i spaceruje sobie po skażonym piasku jakby bawiła się na placu zabawa nic sobie nie robiąc ze śmiertelnego zagrożenia. No prawie nic.
- Pochodzę z M-1, przeprowadziłam się tutaj z bratem, by zdobywać nowe doświadczenia. Byłam wcześniej w M-4 i M-5, całkiem ciekawe miejsca - bardzo ładnie ujęła przeniesienie dyscyplinarne, ale to również kłamstwo, które już zwykła wygłaszać.
Ani nie potwierdziła, ani nie zaprzeczyła. Do tego jej ton głosu jasno sugerował, że więcej mu nie zdradzi. A co tam nie jest przecież jedną z tych nastolatek, co pragną rozrywki, a zdradzić mu prawdziwego powodu nie może.
Akurat po raz ostatni odłożyła widelczyk na talerzyk i popiła kawą. Już czuła jak ją kofeina rozbudza. Nie powinna jej pić, bo się robi nadpobudliwa, ale za bardzo ja lubi.
- Przyjdę, przyjdę. O ile nie wypadnie mi coś w pracy i nie będę musiała zebrać swoje cztery litery i wykonać. Ale ciekawa jestem co tam ciekawego możesz zaoferować. Lubię niespodzianki, więc lepiej, że i twój zawód ma swoje tajemnice, łatwiej mi nie dopytywać - po tych słowach stwierdziła, ze jednak jest głodna i przejechała szybko językiem po zębach w kolejnym niekontrolowanym odruchu. Gdyby tylko wiedział jak dobra jest w wyciąganiu z ludzi informacji, to by tak nie gadał. Chyba. Jessica jeszcze go nie rozgryzła, chociaż też nie próbowała jakoś ostentacyjnie
- Chyba zjem jeszcze tego ciasta - stwierdziła, po czym jak chciała - tak zrobiła. Tym razem kelner miał szczęście, że nie wpadł na nią sam na sam. Wydawał się nieśmiały, pewnie przy jej wylewności zszedłby na zawał.
Przechyliła ostatni raz kubek z napojem bogów i skrzywiła się lekko niezadowolona. Ale szybko pocieszyła się myślą, ze się napcha czekoladowym cudem i już jej było lepiej na umęczonej duszy.
- Właśnie... jesteś z wykształcenia aktorem? - kolejne pytanie, którego nie mogła sobie odpuścić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Czyli się nie dowiem dokładnie, bo to dosyć wymijająca odpowiedź. - Stwierdził słuchając jej uważnie, próbując wyłapać najmniejsze szczegóły. Takie przynajmniej odniósł wrażenie, Bóg wie jak jest naprawdę. Dopóki mu nie powie to musi przyjmować wersję podaną przez nią ustnie za najbardziej prawdopodobną. Słysząc drugą część wypowiedzi odnośnie teatru, kiwnął głową porozumiewawczo. - Zapraszam, zapraszam. Dla każdego coś się znajdzie. Nawet akty, jeśliś skora do oglądania takiego show. - Powiedział raczej dla żartu, choć i to wystawiają. Nie miał okazji brać w tym udziału, jedynie obserwować z daleka. - Tajemnice... raczej to jest element zaskoczenia, który wabi ludzi na widownię. Nasz teatr ma trochę problemów finansowych ostatnimi czasy... - Jakkolwiek jemu żyło się stosunkowo wygodnie z profitów osiąganych przez jego interes, to teatr krwawił. On sam nie mógł nic na to poradzić, jedynie to, że namawiał ludzi do zaglądania do środka, przychodzenia na seanse czy przedstawienia. Liczył, że jakiś im wszystkim pomoże, jednak osobiście miał tyle finansów, ze wystarczyło tylko na niego. Procent oddawany na przybytek był i tak stosunkowo zawyżony, ponieważ wiedział, że to dosyć interesująca lokalizacja na jego sklep.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Spojrzała na niego przez chwile osłupiała. Zerknęła na zegarek i ponownie wróciła do niego wzrokiem. Akty? Uniosła jedną brew z dosyć dziwnym wyrazem twarzy, zaraz załapując, że ten żartuje, przynajmniej jeżeli chodzi o nią, a przecież Jessica nie zasługiwałaby na miano kauczukowej piłeczki, gdyby nie odbiła się od jego słów ze zdwojoną siłą uderzając o wszystko dookoła.
- Nie interesują mnie takie rzeczy, przynajmniej na razie - tutaj westchnęła lekko i kiwnęła głową, jakby sama sobie
- Zresztą... problemy finansowe da się załatwić, wiesz wystarczy dobra reklama i tak dalej, chociaż muszę przyznać, ze wieści o tym teatrze obiły mi się o uszy tylko trzy razy prze ostatnie trzy lata i to w sporych odstępach. Źle bo mało mówią, ale dobrze, bo mówią, może jeszcze coś się wymyśli, albo w końcu pokażecie takie przedstawienie, ze zatrząśnie ludzkimi sercami raz na zawsze. Kiedyś czytałam trochę więcej książek niż teraz i wpadł mi w ręce Makbet, potem zajrzałam do biografii autora, był ponoć pierwszym, który złamał ważne zasady w teatrze... może nam trzeba reform...- po tych słowach zaśmiała się jakby sama do siebie. To było w jej wykonaniu przeciążenie danych i krótka analiza tego co się ma w głowie, by zaraz na nowo działac poprawnie. Pod pewnymi względami jej mózg nie różnił się niczym od mózgu androida.
-...tak sobie tylko na głos myślę - po tych słowach wzruszyła ramionami zbywając swój monolog.
Często miewała takie słowotoki, ale grunt, że nie przechodziła na dziwne tematy. Dosłownie po chwili pojawił się jej kelner i postawił ich zamówienia na stole. Jessica od razu wzięła gryza ciasta i uśmiechnęła się szeroko. Dałaby się chyba pokroić dla takiego jedzenia przez całe życie. Chociaż jej skupienie na potrawie nie umniejszało jej uwagi jaką kierowała na Seireia

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Reformy to dobry pomysł, jednak co można reformować w teatrze, który wolną sztuką jest od prawie zawsze, łamie wszelkie granice i bariery? Bardziej chodzi o potrzebę pojawienia się nowych, ambitnych twórców, którzy nie boją się podejmować trudnych tematów. Sernik przybył w międzyczasie. Od razu zabrał się do tego rozkosznego deseru. Wiśnie mają taki piękny kolor, idealnie komponują się z bielą sernika. Ach. Mniejsza. - Wiesz, ja Wyblakłej Tęczy pomagam, bo jestem im to winien. Pozwolili mi prowadzić u siebie sklep, który aktualnie daje mi możliwość życia tak, jak tylko mi się to podoba. Jeśli oni znikną to mój interes raczej nie, jednak straci ten walor elitarności miejsca prowadzenia. Wiesz o czym mówię? - Powiedział z pełną buzią, nieładnie, dziecinnie, ale co poradzisz? - Och, przepraszam, ale on jest taki dobry... - Mruknął pełen rozkoszy, wskazując widelczykiem na ciasto. - Teraz jest po prostu taka era, ludzie wędrują tylko praca-dom-praca-dom, czasem wyskoczą do kina, ale do teatru to już mało kto chodzi, ewentualnie szkoły, bo na lekcjach omawiają lektury, które wystawiamy. - Westchnął donośnie, przeciągał się ospale. Jednak kawa za dużo mu nie dała. Może była za słaba?
//ale chujowy ten post napisałem XD


Ostatnio zmieniony przez Seirei Kanmuri dnia 27.05.17 15:21, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Patrzyła na chłopaka z ogromnym zainteresowaniem, bowiem to co mówił spodobało jej się. Ceniła ludzi, którzy potrafią docenić, to co inni im dają. Zresztą sama była nie gorsza. Pewnie dlatego na chwilę się zamknęła i westchnęła, tak jak to ona potrafiła z pełną zadumą i swojego rodzaju tęsknotą za czymś, co tylko ona znała.
- Rozumiem. Ktoś mi kiedyś powiedział, że warto walczyć o dwie rzeczy; o życie i marzenia, a widzę, ze w tym wypadku są obie opcje - po tych słowach wzruszyła ramionami i zaraz zaczęła się śmiać zakrywając usta ręką.
Bardzo mało trzeba było by ją rozbawić, a nie wiedzieć czemu jego przepraszanie za mówienie z pełną buzią sięgnęło tego pułapu i dziewczyna zaczęła chichotać. Przeszło jej po chwili, ale nadal w oczach tańczyły jej wesołe iskierki jakby tylko czekała na kolejny powód do radości. W sumie tak było. Chociaż zaraz spoważniała słysząc jego słowa. Trochę nawet posmutniała, bo miał całkowitą rację, a dla takiej osoby jak ona oznaczało to brak towarzystwa do zagadania na śmierć, a nawet rozmowy z lustrem są nudne.
- W szkole nie lubiłam chodzić to teatru - przyznała w końcu - Nie można tam było jeść, trzeba było się ubrać... Dopiero na studiach zaczęłam się tym bardziej interesować, a potem filharmonia i muzyka klasyczna. Szczególnie skrzypce i wiolonczela. To niesamowite jak można tylko muskać instrument - po tych słowach ułożyła jedną rękę tak jakby trzymała smyczek, a drugą naciskała na struny, dla całego efektu przymknęła oczy i kilka razy tak ruszyła pierwszą dłonią, ale zaraz przestała prychając pod nosem, po czym znów zerknęła na zegarek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 11 z 17 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 17  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach