Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 13 z 18 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14 ... 18  Next

Go down

Pisanie 10.03.15 9:09  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
- Och... Bardzo ładny. – Odpowiedziała z uśmiechem, wciąż jednak nie spuszczając z niego badawczego spojrzenia.
Z wysokości ramion swojego androida Niji mogła się doskonale przyjrzeć kaprawej mordzie nieznajomego. Odruchowo też wtuliła się w mamę, całkowicie zapominając o kociaku. W głowie zapaliła się czerwona lampka, wołając na alarm. Coś było nie tak i to mocno. Najlepiej zrobią, jeśli odwrócą się na pięcie i po prostu sobie stąd pójdą.
Takich ludzi nie widuje się na co dzień w mieście.
Tacy ludzie dawno siedzieli w więzieniu czy w laboratorium jako obiekty do badań.
Nie pałętają się po ulicach i nie palą papierosów, jak gdyby nic innego na świecie nie istniało.
Trzeba było szybko coś wymyślić, jakiś sprytny sposób wydostania się z tego impasu. Na razie jednak musiała znaleźć się na ziemi, czego też nie omieszkała zakomunikować w dość oczywisty i typowy dla dziecka sposób, czyli, po prostu, wyrywając się z uścisku androida. Takara, chcąc nie chcąc, musiała postawić ją na ziemi.
Ledwie zdążyła się wyprostować, a jakieś ciało obce rozerwało jej powłokę, szarpiąc poukrywane pod nią kable. W jej głowie pojawiło się mnóstwo komend i ostrzeżeń, a wśród nich przebijało się jedno polecenie. Za wszelką cenę chronić panienkę.
- Uciek-! – Kolejny trzask, kolejne przerwane obwody, gdy kolejny nabój dostał się do centralnego układu. Jej oczy zgasły, tak, jak radzieckie telewizory i gdyby nie huk wystrzału, pewnie dałoby się usłyszeć cichy trzask gasnącego odbiornika.
Bezwładna kupa złomu ciężko osunęła się na ziemię ze zgrzytem ocierających się o siebie metalowych płyt. System łagodzący dźwięki typowe dla androidów został zniszczony wraz ze zdewastowaniem jej centralnego układu. Skąd ten palant wiedział, gdzie znajdują się jej słabe punkty?! Skąd ten przeklęty chałwisyn wiedział, jak pokonać najlepszego androida w mieście?!
Niji patrzyła się osłupiała na upadające ciało, na jej gasnącą nadzieję, na pogrzebane marzenia. Jej kariera dyktatora właśnie dobiegła końca nim tak naprawdę na dobre się zaczęła.
- Ty.... Ty...! – Zanim zdążyła obrzucić go jakąkolwiek obelgą, z pobliskich lokali zaczęli wychodzić ludzie, zwabieni hukiem wystrzałów. Jeżeli napastnik myślał, że coś takiego ujdzie mu płazem, to zdecydowanie się mylił. Ktoś już dzwonił po władze, ktoś krzyczał, by nie pozwolić mu uciec.
Spokojnie, obywatele. Nie pozwolę mu opuścić miasta. Zginie tak, jak zginęła wasza szacowna pani Dyktator.
Już miała się na niego rzucić, gdy jakieś ręce porwały ją do góry i zaczęły uspokajać, choć przecież Niji była opanowana. Na ten krótki moment zapomniała, że jest pięcioletnią dziewczynką, na której oczach zastrzelono jej własną matkę. Ale ile czasu minie, zanim ktoś zorientuje się, że Dyktator była androidem? Ile czasu minie zanim ją samą nie wezmą pod lufę? Bo a nuż jest zakamuflowanym aniołem? Co, jeśli Cronus miał rację? Niezwłocznie trzeba będzie to sprawdzić!
Ale Niji nie mogła do tego dopuścić.
Zaczęła się więc szarpać, wyrywać z uścisku, jednocześnie obserwując napastnika na tyle, na ile się dało. Nie mogła stracić go z oczu, po prostu nie mogła. Musiała się na nim zemścić. Za to, że zniszczył jej marzenia. Za to, że po raz kolejny pogrzebał jej nadzieje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.03.15 20:55  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Padła, była martwa, zadanie wykonane. Pozostawał jednak niedosyt, ona była martwa już wcześniej, właściwie to nigdy nie żyła.
Jebane roboty, chuj im w dupska. Pomyślał.
Spoglądał przez chwilę na wybebeszonego androida, nie poruszył się.
Nie dostrzegł kłamstwa, nie przejrzał tej całej misternie uknutej intrygi jaką była relacja Takary z stworem uchodzącym za jej córkę.
Miał zamiar nawet przeprosić nim zacznie uciekać, ale czyjeś ręce porwały dziewczynkę w głąb tłumu, który zaczął go otaczać.
Jebane żółtasy, w stanach takie morderstwo przeszłoby niemal niezauważone. Przechodnie odwrócili by tylko głowy dając do zrozumienia, że nie chcą mieć z całą akcją nic wspólnego.
Ale to nie były stany, tylko jebane chiny, pełne pierdolonych hindusów i ich kodeksów ninja. Tak Philip nie był orłem jeżeli chodziło o geografię czy historię, jego edukacja zakończyła się na poziomie nauki czytania i pisania jaką przymusowo przeszedł w czasie szkolenia podstawowego.
I tak życie było dostatecznie skomplikowane, nie miał ambicji utrudniać go sobie jeszcze bardziej ściągając z siebie pancerza własnej ignorancji, dającego błogie poczucie bezpieczeństwa.

Chciał sobie zrekompensować potwarz jaki uczyniła mu dyktatorka, będąc androidem. Za blaszaki ogólnoświatowa organizacja zrzeszająca szuje jego pokroju nie przyznawała punktów, a szkoda.

Tym razem już nie mierzył. Wywalił trzy kolejne pociski w tłum zaciskający coraz ciaśniejszy pierścień naokoło niego.

Wypierdalać. Rzucił i wymierzywszy lufą lewy prosty w twarz znajdującego się niebezpiecznie blisko staruszka wyrwał przed siebie. A kot? Pewnie pobiegł za nim, koniec końców, nadal uważał szuję za swojego zakładnika.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.03.15 22:01  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
- Nic ci nie jest, kochanie? Nie bój się, wszystko będzie dobrze. No już, już, zaraz znajdziemy ci jakieś spokojne miejsce, mamusi nic nie będzie, zobaczysz! - Starsza kobieta, która trzymała ją w ramionach, nieudolnie próbowała ją uspokoić. Niji jednak miała to gdzieś, szarpała się i wyrywała, usiłując wyswobodzić się z niechcianego uścisku. Głupia baba! Czy ona nie widziała, że Niji wcale nie była w szoku i miała gdzieś to, co się stało z jej androidem? Chciała jedynie się stąd wydostać i zamordować go gołymi rękoma za to, co jej zrobił. A potem może jeszcze tego starucha, Cronusa. Od początku go nie lubiła.
Mężczyzna sam ułatwił jej zadanie, oddając kolejne strzały w tłum. Korzystając z zamieszania, wyrwała się z uścisku i czym prędzej pognała za oddalającym się mordercą. Nie miała pojęcia, jak to się stało, że nikt jej nie zauważył. Widocznie bardziej przejęci byli kolejnymi trupami, z których powoli sączyła się krew. To dobrze, może dzięki temu jeszcze przez chwilę uda się zatuszować fakt, że dyktator był zwykłym robotem. A nawet jeśli nie, to Niji i tak to nie obchodziło. Nie po tym, jak jej marzenia i tak zostały pogrzebane. Ci w S.Specu z pewnością są mądrzejsi do tego pajaca z kocurem. Ach, gdyby mogła rozłożyć skrzydła!
Wciąż jednak bała się, że gdy tylko przyjdzie wojsko, to zwróci na nią uwagę. Skrzydła nie były małe, więc z pewnością by je zauważyli. Pozostało jej jedynie poleganie na sile własnych małych nóg, gdy goniła za napastnikiem. Nie pozwoli mu uciec, o nie! Znajdzie go, choćby miała przekopać całe M-3 i Desperację.
Żelki wydawały się jednak względnie bezpieczne.
Nie było możliwości, by dogoniła go o własnych siłach. Na pewno nie w tym wcieleniu. Czy ktoś kiedykolwiek widział dziecko, które przegoniło dorosłego? No właśnie. Musiała więc sobie jakoś pomóc, by całkiem nie stracić go z oczu. Niewiele myśląc, uformowała w dłoni kulę słodkiej masy, którą następnie cisnęła w biegnącego. Nie marnowała czasu, formując kolejne kule, celując nimi w plecy i nogi mężczyzny. Było ich na tyle dużo, że na pewno któraś go trafi. Nie było opcji, by stało się inaczej!

//żelki (1/4)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.15 11:33  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Wszystko trwało szybko. Za szybko. Gdyby Philip i Niji nie ruszyli biegiem przez tłum to zauważyliby, że na miejscu przy ciele Takary byli już żołnierze S.SPEC. Musieli być bardzo blisko gdy Philip ją zastrzelił. Uspokajali tłum i zabezpieczali zręcznie ciało.

Kilku innych jakby wręcz czekało na nich, pojawiając się nagle przed nimi. Tłum się rozstąpił, nie, w panice rozbiegł na boki. Pięciu żołnierzy stało z bronią gotową do strzału. Dwóch z nich nosili pancerze Bellator. Jeden z nich miał czerwony pancerz. Bez chwili zawahania strzelili do Philipa, jednak nie była to co dziwne ostra amunicja - w jego stronę wystrzeliły linki które przy trafieniu miały przesłać mocny ładunek elektryczny, skutecznie paraliżując cel. Można było też dojrzeć transporter opancerzony stojący w uliczce obok - prawdopodobnie to stąd wyskoczyli wojskowi.
- Stój! Jesteś aresztowany! - krzyknęli dopiero teraz, jakby był to drobny, niepotrzebny detal. Formułka którą trzeba powiedzieć, nieważne czy przed, czy po strzale. Dopiero teraz wychwycili wzrokiem Niji, nie spostrzegli jednak żelkowych kul którymi miotała - przesłonił je tłum. Można też było się domyślić jednego - jeśli trafią Philipa, to zaciągną go do transportera i odjadą.

Boom.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.15 12:15  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Kurwa, jebane puszki.
Zdążył wycelować już naciskał na spust, kiedy kawał lepkiej cuchnącej lukrecją brei uderzył go w tył głowy.
Pocisk zrykoszetował po naramienniku, rysując tylko czerwony lakier. Pancerna dziwka, pewnie nawet bezpośrednie trafienie by go nie spenetrowało.
Poczuł ukłucie, dwie igły wbiły się tuż pod obojczykiem. Szuja nie miał czasu zareagować. Impuls elektryczny przebiegł jego ciało. Przewrócił się, padł na pysk.
Mięśnie niekontrolowanie się napinały, jakby całe ciało nagle zesztywniało, wyginając jego kończyny w sprzecznych z logiką kierunkach.
Co najmniej się nie posrałem. Pomyślał.

I wtedy do jego uszu doszło co mówili.
Nie no kurwa, a ostrzegawczy? Nawet on wiedział, że najpierw się wzywa do poddania, a potem strzela. Widać żółtki robiły na opak, sprytne chujki.
Miał ochotę jakoś to skwitować, rzucić jakąś mądrą uwagę w stylu spierdalaj, albo chyba twoja matka, ale zacisnęło mu szczękę.

Kolejny impuls.

Pobielało mu przed oczyma, potem nastała ciemność i tylko jeszcze przez moment słyszał niezrozumiałe, nieartykułowane szmery dookoła. Hmmm? A może za mocno zarył o asfalt i dostał wstrząsu mózgu? Chuj wie? I tak był nieprzytomny i zdany na łaskę harcerek. Pewnie wywiozą go w las i pohańbią, tak zdecydowanie.
Zgarnęli go z ziemi, nie stawiał oporu, tylko toczył pianę z ust.
Kot skonsternowany całym tym zamieszaniem zrobił to co uważał za słuszne, bronił swojej własności. Wczepił się w drugą nogawkę Liebgotta, ale metaliczny potrzask wystraszył zwierzaka, parsknął złowrogo puszczając zdobycz i czmychnął w najbliższy zaułek, między kosze na śmieci. Za dużo wrażeń jak na jedną lwicę.

//Mieli go zabrać więc [z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.15 8:04  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Cholera jasna.
Pieski Cronusa pojawiły się niespodziewanie szybko, jakby tylko czekały, aż zrobi coś głupiego. W swej bezbrzeżnej wściekłości i pragnieniu zemsty nie od razu je zauważyła. Dopiero gdy pojawili się przed nieznajomym, a w jego stronę pomknęły linki paralizatorów, zatrzymała się, a jej umysł nieco przetrzeźwiał. Stanęła, obserwując to, co się działo, to, jak mężczyzna padał, a jego ciało wstrząsały dreszcze wywołane przez impulsy płynące po linkach. Potraktowali go jak psa.
Z jednej strony, dobrze mu tak.
Z drugiej strony, chyba każdy zasługuje na ludzkie traktowanie, prawda?
Nie miała pojęcia, co robić. W jednej chwili straciła wszystko, a dyktator jasno dawał jej do zrozumienia, że jest już zbędna. Nie wiedziała, rzecz jasna, czy to on stoi za zamachem na Takarę, ale obecność Speców, to, jak szybko zgarnęli tego dupka, wszystko wyglądało tak, jakby to było z góry ustalone.
Jesteś niepotrzebna, aniołku.
Jeszcze przez chwilę przyglądała się całej tej sytuacji, do momentu, aż jeden z oprawców nie spojrzał w jej stronę. Niewiele myśląc, odwróciła się na pięcie i uciekła, skręcając w najbliższy zaułek. Nie mogła dać się złapać. A nie miała pojęcia, jakie jest zlecenie Cronusa. Może do niej też strzelą z paralizatora? A co, jeżeli już wiedzą, że jest aniołem? Może też była ich celem? Najlepiej było więc uciekać. To było jedyne sensowne rozwiązanie. Biegła więc przed siebie, mimo że nogi odmawiały już posłuszeństwa. Musiała, jeżeli chciała zachować życie.
Wszystko wskazywało jednak na to, że pieski nie były nią zainteresowane. Szczęk metalowych płyt pokrywających ich pancerze ucichł w miarę, gdy się od nich oddalała. Nikt nie ruszył za nią w pogoń, nikt nie krzyczał, nie wołał, nikt nie próbował jej złapać. Była bezpieczna.
Była zbędna.


// → zawędrowała aż tutaj
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.15 21:42  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Słońce chyliło się powoli ku zachodowi. Ale czy to rzeczywiście było "słońce"? Czy też zwykła iluzja stworzona przez kopułę na potrzeby mieszkających pod nią ludzi? Fałszywa jak całe niebo, każda pojedyncza gwiazda, kropla deszczu czy biały płatek śniegu. Czy można było odróżnić iluzję od rzeczywistości, jeśli owa iluzja była aż tak realistyczna? Co, jeśli iluzja to inny rodzaj rzeczywistości? Różne myśli zaprzątały teraz głowę młodego chłopaka, który wbijał w nieboskłon swoje błękitne spojrzenie. Ale czy rozmyślanie na tematy, które wydawały się być niedostępne, było w ogóle sensowne? Nie zmieni tego, jak wygląda świat. Może jedynie w nim funkcjonować i akceptować jego mechanikę. Dostosowywać się. I robić swoje.
Oderwał wzrok od bezchmurnego nieba i przeniósł je na ulicę. Skrzyżował dłonie za plecami, bacznie obserwując to, co działo się wokół niego. Samochody co rusz pojawiały się i znikały, tak samo jak ludzie, którzy w pośpiechu mknęli przez chodniki, po drodze wstępując tu i ówdzie. Każdy w pośpiechu, z roztargnieniem na twarzy. Nieliczni wesoło sobie gawędzili, zwracając uwagę na coś więcej niż czas. Ryutaro natomiast stał tam, w cieniu drzewa rosnącego przy krawężniku, wyprostowany, spokojny. Z żadnymi szczególnymi emocjami wymalowanymi na twarzy. Ot, pilnowanie porządku, zwykły spacer zwiadowczy, jak kto wolał.
Wykonał krok w tył, gdy jakaś dziewczyna przebiegła obok niego, pogodnie szczerząc się do siebie i najwyraźniej nie zwracając zbytniej uwagi na otaczających ją ludzi. Doprawdy... Odprowadził małolatę beznamiętnym wzrokiem, po czym poprawił okulary.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.15 22:46  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Piątek, 20:17, zachód słońca. Kwiecisty zegarek rozbrzmiał 18 minut i 53 sekundy wcześniej sygnalizując potrzebę pojawienia się bohatera. Bardzo szybko założył na siebie kostium i zdjął obowiązujący zegarek, powierzając go w ręce Robina. Świat znów go potrzebował, ale tym razem w miejscu innym niż wszystkie. Zazwyczaj od razu wiedział, że żeby pomóc, musi przejść ćwierć Trzeciego Miasta, by skorzystać z dziury w murze. Miejsce tamto było zarośnięte, więc mało kto kojarzył tamto przejście. W czasie rehabilitacji jego ręki pracował nad nowym projektem, by mógł chodzić bezproblemowo po pionowych powierzchniach. Teraz nie musiałby już więc z takowej dziury korzystać, by ratować świat. Nie mniej jednak powinien wyruszyć tam z samego nawyku.
A więc czemu nie poszedł tam, gdzie zazwyczaj znajdowało się zło, od którego chciał ratować ludzkość? Bo instynkt wiódł go w całkowicie inną stronę — ku największemu ruchu miasta. Słońce dopiero zachodziło, jednak zdążył zakleić Bat-gumą większość kamer, które monitorowały ulicę. Ruch był okropnie wielki. Dużo większy niż wtedy, gdy ratował obywateli przed pierzastą bestią. Stojąc na balkonie jednego z wieżowców, z dala od wzroku wszelkich przejezdnych lub przechodniów, oglądał cały ten ruch. Czuł, że Aragog zastawił tutaj gdzieś swoje jednostki nawigacyjno-monitorujące. Miał zamiar więc oczyścić teren ze wszelkich pajęczyn, jakie mógł tu znaleźć. Jego przeciwnik dawno nie zrobił żadnego ruchu. Było to niepokojące na tyle, że BatJoker czuł to w kościach, że gdzieś tutaj skrywa się większa pułapka. Czyżby słup elektroniczny, bądź drzewo przy drodze? Tak, zapewne coś skrywa się w którymś z nich. On to po prostu wiedział. Miał zamiar poczekać jeszcze ostatnie parę minut, aż na ulicy zrobi się ciemniej. Wtedy też ruszy do działania zwiadowczego.
Dwie minuty minęły, a według obliczeń bohatera światła latarni włączą się za 3 minuty, 48 sekund. Miał czas, by zbadać centrum niezauważony.
Zdjął z siebie pelerynę, a szpiczaste uszy wywrócił tak, by nie odstawały od jego głowy, po czym zeskoczył z balkonu, by chwile później biec po ścianie wieżowca, korzystając ze swoich nowych butów. Po drodze zdzierał każdą możliwą pajęczynę jaką widział. Nie ocali ani jednego pajęczaka, nie bacząc na jego owłosienie. Mógł stanowczo stwierdzić, że jego prawa ręka już prawie wróciła do dawnej formy, jednak wciąż mogłoby być lepiej.
3 minuty 30 sekund i był na ziemi, by zaraz pobiec w stronę drzewa. Nie bez powodu pozbył się paru części rozpoznawczych. Było tu tyle ludzi, że od razu mogliby go rozpoznać. Tak to, ubrany na czarno, miał większe szanse, by zyskać dodatkowe sekundy przed zwróceniem na siebie uwagi. Zakradając się zwinnie od tyłu drzewa, już wcześniej zauważył kryjącego się w jego cieniu chłopaka. Chcąc załatwić sprawę szybko i bezboleśnie, by dokonać infiltracji drzewa, wyciągnął z paska miniaturową wersję Bar-rewolwera z tłumikiem, którą  jeszcze wcześniej naładował strzykawką ze środkiem usypiającym. Zbliżając się po cichu, wycelował w szyję chłopaka.


//ogółem możesz uniknąć, wykryć mnie wcześniej lub też oberwać strzykawką, by potem mieć powód by mnie gonić i tępić~ Mi pasuje każdy rozwój wydarzeń.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.15 10:13  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Jego służba miała dobiegnąć końca dopiero za jakieś 40 minut. Później mozolny powrót do kwatery, bo przecież nigdzie mu się nie śpieszy, a następnie ewentualne zdanie raportu, zapoznanie się z harmonogramem na jutro i powrót w swoje cztery kąty. Z obserwacji ulicy wynikało jednak, że nic nie zaburza porządku i ładu, każdy się trzyma przepisów i nikt nie sprawia żadnych problemów. Wprawdzie tutaj rzadko pojawiało się wojsko, bowiem bijatyki, konflikty czy inne zamieszki zdarzały się sporadycznie. Tak samo dzisiaj było spokojnie, Eliminator nie zarejestrował żadnego zakłócania porządku, ot, normalne życie w Mieście 3. O ile można je określić jako "normalne". Było więc nudno. Bo jedyne co mógł robić, to spacerować od ulicy do następnej ulicy i przyglądać się otoczeniu. Żadnej interwencji, nic co mógłby zrobić zważywszy na jego stanowisko. Chciał trochę akcji, adrenaliny w żyłach, lubił, gdy mógł robić rzeczy ważniejsze. Dlatego też tylko znudzenie przebijało się przez jego maskę obojętności.
Uniósł dłoń, na której zegarek oplatał nadgarstek. Zostały jakieś trzy minuty do włączenia świateł latarni. Przeniósł wzrok na ulice. I rzeczywiście  w porównaniu do kilkudziesięciu minut wcześniej ludzi ubyło i wciąż ubywało, choć nadal znajdowała się tu ich znacząca liczba. Opuścił rękę.
Miał właśnie zamiar ruszyć w kierunku zakrętu na końcu ulicy, by przejść i sprawdzić następną, gdy zauważył coś kątem oka. Choć trudno było to określić na pierwszy rzut ze względu na swój czarny kolor. Odwracając więc głowę w stronę drzewa, zbyt późno zorientował się o kryjącym za nim osobniku, który ponadto posłał w jego stronę strzykawkę. Cholera, za bardzo się rozluźnił, że stracił na czujności? Odsunął się w bok, sprawiając, że zamiast w szyję, dostał strzałką w lewy bark. Ona jednak tylko zagłębiła się parę milimetrów przez odzież, a następnie skórę, by zostać zablokowaną przez metalową część ciała. Bycie w połowie androidem miało wszakże jakieś plusy. Po chwili dało się usłyszeć brzdęk narzędzia o chodnik, czarnowłosy jednak nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Nie zamierzał w tej chwili dociekać, jaka substancja mogła się w nim znajdować - i czy to był tylko środek nasenny, czy też coś zgoła bardziej niebezpiecznego, choć taki atak w biały dzień na wojsko było dość głupim pomysłem. Nie, to było bardzo głupie.
- Hej! - Zmarszczył brwi, omiatając groźnym spojrzeniem mężczyznę. Niech nawet nie myśli teraz uciekać. Tudzież atakować, ale do tego dojść mogło, więc w ramach ostrożności Warner nie zamierzał pozostać bierny. Dobył prędko szabli, którą wysunął z pochwy i uniósł przed siebie, celując ostrzem w mężczyznę. Zignorował kilkoro przechodniów, którzy odsunęli się i zatrzymali parę metrów od nich, ciekaw co się dzieje, choć na ich twarzach malował się niepokój. - Kim jesteś? - krzyknął, nie spuszczając z niego czujnego wzroku, choć pytanie mógł sobie darować. Znając życie i takich ludzi, to przestępcy nigdy się nie przedstawiają, nie? Chyba, że aż tak zależy im na sławie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.15 15:41  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
A więc przyjął to na klatę? W tym miejscu akurat mogło być wiele powodów, dla których nie został uśpiony jak grzeczny dzieciak. BatJoker dostawił nogę do nogi i się zatrzymał parę metrów od wymachującego bronią chłopaka, patrząc mu prosto w oczy.
Odłóż tę broń, dziecko. Nie mam zamiaru robić Ci krzywdy — powiedział, po czym zaczął iść spokojnym krokiem. Chłopak był młody, całe życie jeszcze przed nim było, powinien z niego korzystać, zamiast plątać się w walkę z Aragogiem. Tego chciał BatJoker uniknąć, dlatego też chciał go na chwilę uśpić i załatwić szybko sprawę. Na to jednak było już za późno, a przechodnie odsuwali się przed nimi z trwogą. — Niepotrzebnie straszysz cywili — mówił swoim głębokim i opanowanym głosem, wciąż zmierzając powoli w stronę mężczyzny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.15 19:21  •  Główna ulica - Page 13 Empty Re: Główna ulica
Więc jednak nie prysnął tak szybko jak znikąd się zjawił. Ale to stwarzało inny problem - będzie trzeba go obezwładnić i przesłuchać. Chłopak nie wiedział, na ile niebezpieczny jest mężczyzna i czy traktuje to bardziej jako zadzieranie nosa wojsku, czy też jako poważną, konkretną akcję. Nie opuszczał wycelowanej w niego szabli, gotowy na odparcie każdego ataku ze strony "Batmana".
- Ta strzykawka wycelowana w moją skórę niespecjalnie mnie o tym przekonała - odparł spokojnie, unosząc kpiąco brew. Sam nie uważał się już za aż tak młodego, wręcz przeciwnie, miewały chwile, kiedy zwyczajnie był znudzony życiem i jego monotonnym trybem. - Zatrzymaj się, albo będę zmuszony Cię obezwładnić. - Zagroził, unosząc bardziej ostrze, gdy mężczyzna zaczął się zbliżać. Naprawdę chciał się poparzyć ogniem? - Obawiam się, że to Ty jesteś głównym źródłem niepokoju. - Odbił zgrabnie piłeczkę, nie spuszczając z niego chłodnego wzroku. Cywile co prawda utrudniali sytuacje, ale miał nadzieję, że w końcu odejdą, zbyt przestraszni, czy też ze zdrowego rozsądku.
Jeden chłopiec wysunął się nawet naprzód, podchodząc powoli do Batmana i pociągając go za ubranie. - Jesteś superbohaterem, prawda? - Zapytał wręcz uradowany, co potwierdzał uśmiech na jego twarzy i błyszczące z ekscytacji oczy, które z dołu spoglądały na mężczyznę. Nie miał szans jednak na dłuższy podziw, bowiem już po chwili matka zgarnęła go z powrotem do siebie i odciągnęła na bezpieczną odległość, ganiąc syna za naiwność.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 13 z 18 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14 ... 18  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach