Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Go down

Pisanie 07.07.16 10:37  •  Stara rezydencja Samael - Page 7 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Słuchała Samael z uwagą. Do tej pory miała naprawdę spore zaległości jako część anielskiej społeczności. Nawet jeśli wcześniej coś jej się obiło o uszy, to nie przywiązywała do tego większej uwagi. Miała inne zajęcia - szukała sposobu w jaki mogłaby pomóc ludziom, nie ujawniając się im. Próbowała dalej wykonywać swoje dotychczasowe obowiązki, ale szybko zauważyła, że w ten sposób się nie da. Dlatego pozostała w swoim ogrodzie, ale w końcu nadszedł ten czas, kiedy postanowiła się przemóc i pojawić się wśród ludzi. Dobrze wiedziała, że nie będzie to proste zadanie. Choć wiedziała o ludziach niemal wszystko, to jednak wciąż nie wiedziała jak to jest być człowiekiem. To było dla niej najtrudniejsze - właściwie to nadal jest.
Tak czy inaczej Ambriel widziała w tym całym odradzaniu się jeden zasadniczy problem.
- Desperacja nie poradzi sobie sama, jeśli jej nie pomożemy - zaczęła i spojrzała w jedno z okien wybiegających na ogród - Już kilka razy próbowałam posadzić w różnych miejscach moje rośliny ale ziemia je odrzuca. Zupełnie jakby nie akceptowała niczego co urodziło się tutaj, w Edenie - powiedziała lekko zaniepokojona. Tak, próbowała przemycić do gleby Desperacji kilka pięknych drzew, czy to wiśni, czy jabłoni, ale wszystkie usychały zanim w ogóle zdążyły się przyjąć. To samo było z kwiatami, a nawet i z niektórymi gatunkami traw. Nic co przyniosła z Edenu nie chciało rosnąć na ziemiach Desperacji. Jednak Ambriel jeszcze się nie poddawała.
- Cały czas szukam miejsc i roślin, które mogłyby tam zamieszkać, żeby chociaż w ten sposób dać ludziom sygnał, że wszystko w końcu wróci do normy i właśnie się to zaczyna, ale jeszcze nic mi się nie udało osiągnąć. Wygląda na to, że tylko ziemia Edenu akceptuje moje rośliny - dodała i westchnęła. Może gdyby połączyła siły z jakimś aniołem władającym roślinami, może coś by z tego wyszło? Choćby jedno piękne drzewo, w miejscu w którym ludzie będą je mogli widzieć. Tyle by wystarczyło, aby Ambriel poczuła, że nie jest do końca bezużyteczna, że to co robi ma jakiś sens, ale jak to zrobić skoro nic nie działa?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.07.16 11:28  •  Stara rezydencja Samael - Page 7 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Witam, z tej strony wasz ulubiony MG C:


Słodki zapach obu kobiet, a może sama rozmowa odnośnie roślin, cokolwiek było źródłem zainteresowania os, to działało na nie niezwykle intensywnie. Cała chmara tych małych, bzyczących i gryzących stworzeń wparowała przez szczelinę z zewnątrz i zbliżała się z zamiarem ataku. Na pewno nie były zagrożeniem śmiertelnym, ale kto lubi być pokąsany przez całe stado robali?

1/2 kolejki ataku wściekłych os. Bawcie się dobrze.
/Ingerencja dla Morety. Samael może uciec z powodu braku zgody na działania MG, bądź pomóc koleżance w walce z naturą.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.07.16 11:50  •  Stara rezydencja Samael - Page 7 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Każdy atak zaczyna się od pojedynczych osobników, którzy odważnie najpierw sprawdzają teren, a dopiero później za nimi podąża reszta. I tak było tym razem. Kiedy pojedyncze osy zaczęły latać po salonie i denerwując anioły swoją obecnością, początkowo to Zair próbował się nimi zająć. Zerwał się z oparcia na którym siedział i latając po pokoju polował na osy prawdopodobnie zamierzając je zjeść - lub sie z nimi bawić. Tego jednak nie dało się jednoznacznie określić. Dlatego początkowo Moreta nie przejęła się za bardzo owadami, ani nawet nie myślała co może stać się za chwilę.
- Mogę otworzyć okno? - zapytała Samael naturalnie chcąc ułatwić owadom ucieczkę z pułapki jaką był dom.
Ale to co stało się po kilku chwilach przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Cała chmara owadów zaczęła wychodzić ze ścian i wściekle bzycząc przypuściła swój atak. Nic dziwnego, że różowowłosa od razu zerwała się z kanapy i podbiegła do ściany, z której wychodziły owady. Przyłożyła otwartą dłoń do jednej ze szczelin i zaczerpując swojej mocy nad wiatrem, z dłoni wydobył się silny podmuch wiatru. Jednak nie tak silny, aby rozsadził szczeliny bądź powiększył otwory. Przynajmniej taką miała nadzieję. Aż słychać było gwizd! Cóż mogła zrobić jeszcze? Dobrze wiedziała, że na powstrzymywanie owadów jest już troszkę za późno, skoro po pokoju szalała cała chmara, a kiedy ona przedmuchiwałaby jedną szczelinę, to przez inną z pewnością przedostawałoby się więcej owadów. Trochę słaby pomysł.
Zair zaś był wniebowzięty mimo wszystko. Latał pomiędzy owadami próbując je wyłapać i prawdopodobnie zjeść ze smakiem. Ambriel wiedziała jaką opuchlizną się to skończy jeśli i on zostanie ukąszony. Nie bacząc na to, czy Samael zgodziła się, aby Moreta otworzyła okno lub nie, jest to kolejna rzecz którą dziewczyna chce zrobić - otworzyć tyle okien ile się da, a kiedy już to uczyni zaczerpnie swojej mocy i zawiruje wiatr w pokoju. Starała się tak nim manipulować, aby i atakował szczeliny przez które wchodziły owady chcąc tym samym je powstrzymać. Dobrze wiedziała, że z osami może wylecieć coś, co powinno pozostać w pokoju, ale dopóki nie było deszczu, wszystkie rzeczy były bezpieczne nawet jeśli znajdą się w ogrodzie. Poleciła Zairowi uważać na wiatr, żeby i on nie został odesłany na zewnątrz razem z owadami i usiłowała zebrać wszystkie - albo przynajmniej większość os w swój wir.
Kiedy i w ogóle jeśli jej się to udaje kieruje swój wiatr przez okna na zewnątrz - razem z owadami. Starała się nie zwracać uwagi na wszelkie ukąszenia, aby te jej nie rozproszyły. Jeśli jej się to udaje, sprawdza jak wiele owadów pozostało w pokoju. Jeśli wciąż jest ich zbyt dużo, ponawia swój manewr chcąc wyprowadzić osy na zewnątrz przez okno, jeśli zaś pozostały pojedyncze osobniki, zamknie okna postanawiając zająć się osami w normalny sposób lub zostawiając je swojemu przyjacielowi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.08.16 19:31  •  Stara rezydencja Samael - Page 7 Empty Re: Stara rezydencja Samael
- W Desperacji jest problem z jakąkolwiek roślinnością. Panują tam straszne warunki. Doprowadzenie tego do porządku to niestety znacznie więcej pracy, niż tylko posadzenie roślin i pielęgnowanie ich. - Westchnęła ciężko na samą myśl o ilości rzeczy, jakie trzeba było zrobić.
W tym momencie jakoś nie miała siły na nic. Jasne, uwielbiała planować i organizować różne rzeczy, ale nadal nie stanęła jeszcze na nogi. Wychodzenie z depresji to zdecydowanie nie była prosta sprawa.
- Trzeba sprowadzić deszcze, użyźnić glebę, zadbać, by nikt tego nie zniszczył zanim urośnie... - Musiała jakoś poukładać to sobie w głowie zanim cokolwiek w tej sprawie zrobi.
Moreta potrafiła zająć się roślinami. To dobrze. Szkoda tylko, że z resztą był już większy kłopot. Anioły mogły chcieć dobrze, ale niestety, wszystko mogło zostać łatwo rozkradzione, bo "w tamtym świecie" nie istniało coś takiego jak dzielenie się dobrem i czekanie na to, aż coś się opłaci. Trzeba było brać dopóki było i tak dla wymordowanych lepszym rozwiązaniem było wykopanie i zjedzenie sadzonek zamiast zaczekać, aż drzewa wyrosną i zaczną dawać regularne, znacznie większe plony.
Znowu dopadły ją te okropnie chmurne myśli. Miała tyle na głowie. Zdecydowanie za dużo. Ugh. Dlaczego życie musiało być takie niewygodne? Ach no tak. Ziemia była przecież karą boską dla ludzi, którzy sprzeciwili się woli Stwórcy, a anioły schodząc tu i przyjmując fizyczne ciała by tu zamieszkać, niejako zgodziły się by podzielić los śmiertelnych.
Z zamyślenia wyrwało ją dziwne bzyczenie. Owady? Nie powinno ich być w domu. Może jakieś komary, bo te lubiły tu wlatywać, zwabione wonią krwi, ale żeby osy? Co to w ogóle miało być? Złośliwość owadów, jakiś artefakt czy może młody anioł nie potrafił jeszcze panować nad swoimi zdolnościami? To było teraz mało istotne.
Wkurzona Samael zacisnęła zęby i wstała od stolika. W momencie jej cienie przybrały bardziej materialną formę i zaczęły otwierać wszystkie okna w pomieszczeniu, a następnie mało delikatnie wywalać z domu owady. Może i macki z natury nie miały zbyt wiele siły, ale na wypchnięcie tych małych istotek miały jej aż nadto, a zdenerwowanie anielicy tylko zwiększało ich możliwości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach