Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 02.05.15 17:47  •  Stara rezydencja Samael Empty Stara rezydencja Samael
Stara rezydencja Samael
Stara rezydencja Samael Legovictorian-600x510

Dom został wybudowany u podnóży góry Babel. Z dala od miasta i siedzib pozostałych aniołów. Jego właścicielka jak widać bardzo ceniła sobie prywatność i nie grzeszyła skromnością, gdyż trzypiętrowy budynek z pewnością odróżnia się od tych postawionych w anielskim miasteczku.
Najprawdopodobniej nie wybudowano go dla jednej osoby. Nie pasowałoby to do Edenu, gdzie praktycznie wszyscy mieszkańcy są równi.
Obecnie nie wygląda on najlepiej. Tu odpada jakaś deska, tam nie ma dachówki, tutaj ktoś wybił szybę. Część lokatorów widocznie się  wyniosła, ale budynek wydaje się jednak być nadal zamieszkały.  
Plany budynku:

Mini składzik:

Składniki:
- doniczka z Passiflorą L. x1 [event: wakacyjny 2015: klik]
Leki:
-
Inne:
-


Ostatnio zmieniony przez Samael dnia 25.04.16 22:25, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 0:03  •  Stara rezydencja Samael Empty Re: Stara rezydencja Samael
Anielica dotarła wreszcie do domu skonana. Przeprawa przez Desperację zdecydowanie nie była czymś przyjemnym. Zwłaszcza dla kogoś z syndromem Draculi. Serio, kilkudniowa wędrówka, gdy słońce to twój wróg jest cholernie problematyczna.
Muszę wreszcie zdobyć dobry motocykl albo chociaż załatwić tu coś latającego. Pieprzyć, że zwierzęta mnie nie lubią. Mam dość marszu!
Wyszła po schodach i stanęła na moment przy drzwiach by odwrócić się i spojrzeć na rozgwieżdżone niebo i zbliżającego się do niej bazyliszka. Tym razem Shen towarzyszył jej w tej wyprawie. Zawsze był jakimś wsparciem w razie problemu. Poza tym, brakowało jej ostatnio towarzystwa kogoś innego niż Mortis. Tak, Mortis. Głos nareszcie postanowił jej się przedstawić.
Nawet nie wiesz, jak się cieszę widząc ten dom. Twój dom. Pamiętasz go? Nie? A powinnaś. Mieszkałaś tu setki lat...
Wiesz ty co? Zamknij się.
Zignorowała narastające pod jej czaszką szepty i otworzyła drzwi by wejść wreszcie do środka. Zamknęła za sobą i oparła się o drewno.
Nareszcie chwila spokoju i odpoczynek po podróży... i ciąg dalszy samotności.
Oderwała się od płaskiej powierzchni i ruszyła do salonu, gdzie zamierzała się napić, bo co robią ludzie z ciężką depresją i mający na co dzień styczność z alkoholem? Oczywiście, że piją. Ona w tym wypadku nie była wyjątkiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 0:28  •  Stara rezydencja Samael Empty Re: Stara rezydencja Samael
Dobra, może nie udało mu się zadbać o te chałupę tak bardzo jak by chciał, ale do cholery, to gówno ma trzy piętra! Kto w Edenie by się zdobył na taki przepych kolący oczy przechodniów nadmiernym przepychem? Na to była tylko jedna odpowiedź, której nawet nie warto było wypowiadać.
Tęsknił. Zawsze wierzył, że kiedyś wróci, ale i tak żałował, że jakoś jej nie powstrzymał. Nie żeby miał jakikolwiek wpływ na decyzje innej, niezależnej istoty, ale wyrzuty sumienia były u niego czymś na porządku dziennym, tak samo jak odwiedzanie tej rudery. Kiedyś pomieszkiwali tu jeszcze jacyś ktosie. Teraz od jakiegoś czasu nawet kurz nie osiadał, bo żal mu było marnować się na taki staroć. Coś w tych powybijanych oknach i podgniłych tapetach wzbudzało sympatię rudzielca, który codziennie poświęcał dłuższą chwilę na podlanie wszystkich roślin doniczkowych porozstawianych po kątach i pozostawionych na pastwę losu. Nigdy nikt mu w tym nie przeszkadzał, więc jakież było jego zdziwienie, gdy dosłyszał odgłos otwieranych drzwi.
Czyżby coś się stało? Ktoś z zastępu go szukał i dlatego wpadł do dawnej rezydencji Samael, wiedząc, że tam zastanie zawsze naiwnie wiernego jej Ramiela? Anioł momentalnie odłożył konewkę i spiesznym krokiem ruszył w stronę schodów, po których zszedł prosto naprzeciw głównego wejścia do budynku.
- Zabłądziłaś, mała? - zapytał lekko zdezorientowany, z miejsca zakładając, że ma do czynienia z jakimś ludzkim uchodźcem. Mijająca go dziewczyna nie wyglądała na ranną, ani potrzebującą pomocy, ale przecież bez powodu nie weszłaby do cudzego domu, prawda? Do tego miała ze sobą spory bagaż i chyba kierowała się wgłąb posiadłości. Trochę bezczelne, jak na Eden...
Parę machnięć i tak zmaterializowanymi skrzydłami, a już stał jej na drodze, przeszkadzając w dalszej wycieczce.
- Nie powinnaś rozgaszczać się nieproszona w cudzym mieszkaniu. Nie słyszałem żebyś chociaż zapukała...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 0:49  •  Stara rezydencja Samael Empty Re: Stara rezydencja Samael
Kiedyś ten dom naprawdę tętnił życiem. Mieszkało tu kilka osób. Kilka osób, które nieco bardziej tolerowały obecność Samael. Niestety, to było setki lat temu. Później jakoś zaczęły się stopniowo wykruszać. Jedna zginęła, druga odeszła na stałe w Desperację by pomagać sierotom, inna stoczyła się do reszty i  nie wiadomo gdzie się błąka... Wszyscy odeszli. Nawet ona. Uciekła od tego, a raczej zamierzała. Chciała odejść jak najdalej. Tam, gdzie zaprowadzą ją nogi. Później pewnie by wróciła. Jak zawsze. Jakoś. Może nie szybko, ale jak zwykle. Coś jej jednak przeszkodziło S.SPEC... Ale to już inna historia. Ważne, że po latach inna, zmieniona i obca, ale jednak tu wróciła.
Ale czy to wszystko miało teraz dla niej jakiekolwiek znaczenie? Przecież i tak nie pamiętała tych wydarzeń. Jedynie przebłyski tak nierealne, jak powtarzające się sny zlewające się czasem z rzeczywistością. To wszystko było dla niej opowieścią, którą jedynie zasłyszała, ale sama nie przeżyła. A przynajmniej chciała w to wierzyć. Wolała wierzyć, że to nie była ona. Ona jest przecież człowiekiem wciśniętym w rolę anioła. Nikim więcej. Człowiekiem, który już do reszty zbzikował i nikt nie zamierzał mu już pomóc.
Zamarła w pół kroku doskonale słysząc kroki na piętrze.
Cholera. Ktoś tu jest. Kto tym razem i jak źle będzie, jeśli nie będę go znała? Nienawidzę tego.
Wąż zasyczał i wysunął się przed właścicielkę, gotowy w każdej chwili jej bronić, a już z pewnością spacyfikować wroga wzrokiem.
- Po pierwsze, nie mów do mnie mała. Jak na Azję jestem dość wysoka, a starszy też na pewno nie jesteś - odparła trochę zbyt szorstko, ale było to wywołane widocznym na jej twarzy zmęczeniem.
Nazwij mnie tak jeszcze raz a złamię ci nos. Serio.
Ruszyła dalej w stronę salonu i sofy, ale nieznajomy jak widać postanowił ją powstrzymać. Podniosła na niego wzrok.
No tak, fajnie. Masz skrzydła. Wielu tutaj je ma. Nie musisz się chwalić. Tak, ja też bym chciała. Ale nie mam. Koniec tematu.
- Jakbyś nie zauważył, mam klucze. A to jest mój dom i mam pełne prawo do niego wejść, kiedy mam na to ochotę. Jesteś tu? Ok. Nie ja jedna mam tu wstęp. Po prostu się nie rządź. - Później jak gdyby nigdy nic rozpłynęła się w ciemności by pojawić się dopiero leżąc na kanapie z odłożonym na bok plecakiem. Westchnęła skonana i zadowolona upragnioną okazją do odpoczynku.
A Ren? Ren był w tej chwili mało istotny. W najgorszym wypadku go stąd wypieprzy. Z całym szacunkiem, to był JEJ dom.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 1:10  •  Stara rezydencja Samael Empty Re: Stara rezydencja Samael
Ona miała węża. WĘŻA. Obślizgłego, syczącego potwora, który wlepił nieprzyjazne spojrzenie w anioła. Jak inaczej mógł zareagować Ren, jeśli nie nagłym napięciem skrzydeł i zduszonym piskiem zachwytu?
Ona lubi zwierzęta, więc nie może być zła. Może bezczelna i nieokrzesana, ale... chwila, zniknęła?!
Rozejrzał się i dopiero po chwili namierzył wzrokiem rozłożoną młódkę. Czy on przed chwilą nie powiedział jej by się nie panoszyła w cudzym mieszkaniu? I co niby miało znaczyć, że to JEJ dom?!
Dobra, czas na analizę. Ma moce, więc to pewnie anioł. Może po misji, skoro taki styrany i z kompanem w postaci najsłodszej parówki oblepionej łuskami jaką Eden gościł w swych skromnych progach. To jednak wciąż nie wyjaśniało czemu uważała się za właściciela tego przybytku. Klucze mogła dostać czy zdobyć w jakiś sposób od kiedyś mieszkających tu lub ich bliskich. Na pewno jednak nie była nigdy sama rezydentem tejże posiadłości. Ramiel znał ich wszystkich bardzo dobrze i nie kojarzył tak niewdzięcznej, pyskatej buźki.
- Musiałaś się pomylić, ma... moja droga. Tak się składa, że wiem kto tu pomieszkiwał i z pewnością nie jesteś żadną z tych osób. Samo posiadanie kluczy wejściowych nie czyni się właścicielką tego miejsca, więc wyjdź proszę lub chociaż zachowuj się jak na gościa przystało.
Uch, ależ on się oficjalny zrobił! Niestety, czuł się teraz niemal jak na służbie i chciał godnie stawić czoła przeciwności losu, która przypałętała się nieproszona na tak ważny dla niego teren, nie siląc się na choćby słowo wyjaśnień.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 1:29  •  Stara rezydencja Samael Empty Re: Stara rezydencja Samael
Przymknęła powieki oddychając powoli i głęboko. Odpoczynek. Przede wszystkim odpoczynek. Dziś chyba jednak pośpi nieco dłużej niż te trzy godziny. Naprawdę nic jej się już nie chciało, a już na pewno nie chciało jej się znowu wałkować tej samej historii z: "Kim jesteś? Co tu robisz? Skąd masz moce? Dlaczego wiesz, że byłaś kiedyś innym aniołem? Itp itd." Szlag ją już trafiał poprzednim razem, a teraz z pewnością nie miała siły by wykrzesać z siebie odrobiny cierpliwości.
- Samael. Kiedyś nazywałam się Samael. Skoro wiesz kto tu mieszkał, to imię na pewno znasz - wyburczała zasłaniając oczy przedramieniem. W tym momencie nawet światło księżyca wpadające przez odsłonięte okno wydawało jej się za jasne.
Westchnęła przeciągle i odsunęła rękę otwierając przy tym oczy.
- Mam amnezję, ok? Nie pamiętam cię, choć pewnie powinnam. - To krótkie wyjaśnienie powinno nieco pomóc, skoro anioł zupełnie nie orientował się w sytuacji. Może i Natalie była w tej chwili bardzo lakoniczna, ale to zmęczenie. Naprawdę. Zmęczenie nie dość, że fizyczne to również psychiczne, które narastało od miesięcy.
Dajcie wy mi wszyscy spokój. Chcę być sama. Z dala od wszystkich. Od ciebie w szczególności, Mortis.
Głos tym razem nie odpowiedział. Przecież nie pojawiał się na zawołanie. Sam o sobie decydował i zdecydowanie wolał samemu ją nękać niż posłusznie zjawiać się, gdy to ona pierwsza się odzywała.
A bazyliszek? Niedługo po tym, jak jego pani ułożyła się na sofie, wyminął rudzielca i podpełznął do zielonego mebla, gdzie znalazł sobie wygodne miejsce nadal gotowy na wykonywanie poleceń. W końcu to ona go przed laty przygarnęła i wychowała. Bez niej by zdechł. Musiał się więc przywiązać. Co prawda, po ostatnim odejściu wyglądała nieco inaczej, zachowywała się inaczej i pachniała inaczej, ale nadal była jego panią i gad znowu się do niej przekonał, choć pierwsze zetknięcie raczej przyjemnie nie wyglądało. Natalie do tamtego momentu nie miała pojęcia, że ma JAKIEGOKOLWIEK zwierzała, a co dopiero bazyliszka!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 1:51  •  Stara rezydencja Samael Empty Re: Stara rezydencja Samael
To imię padło jak głuchy strzał.
"Samael. Kiedyś nazywałam się Samael."
Jak to kiedyś? Co to miało znaczyć? Przecież ani nie wygląda jak ona, ani... Chwila. To zniknięcie sprzed chwili i nieprzyjemne obycie, ten charakterek, który sam się prosił o złośliwe docinki...
"Mam amnezję, ok?"
O MÓJ BOŻE, SAMMY, CO CI SIĘ STAŁO, DLACZEGO CIĘ NIE BYŁO, KTO CI PRZEJECHAŁ TWARZ TRAKTOREM?!
Nie, nie rzuci się na nią. Nie rzuci. Nie zrobi tego. Nie podbiegnie i nie wtuli się i... NO DO CHOLERY.
Kulisty piorun wystrzelił z miejsca w którym do tej pory stał zdumiony anioł i wbił się w cycki wymęczonej dziewczyny, obejmując ją małymi nibynóżkami z pojedynczych wyładowań. Trwało to ledwie kilka sekund, po których Ren stał już na drugim końcu pomieszczenia, jakby w czasie tej dziwacznej formy teleportacji zupełnie przypadkiem zrobił przystanek na biuście ciemnowłosej, w rzeczywistości zmierzając do przejścia w stronę kolejnego pomieszczenia. Skrzydła stały mu na baczność, co jednak nie było szczególnie dziwnym widokiem u co dumniejszych aniołów, toteż Remi nie obawiał się, że niepamiętającej niczego anielicy mogłoby się to źle skojarzyć. I dobrze, bo znając Samael, nie zostawiłaby tego bez komentarza...
Milczał. Nawet nie mruknął żadnego "aha" czy czegoś w tym guście. Stał odwrócony do niej plecami, walcząc z szybszym biciem serca i wykwitającym na policzkach rumieńcem. Ale jakby kto zapytał, to wcale nie tęsknił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 2:17  •  Stara rezydencja Samael Empty Re: Stara rezydencja Samael
Spodziewała się jakiejś reakcji na to imię, jeśli nie blefował z tą znajomością, a nie wyglądał jakby blefował. To umiała rozpoznać. Zwłaszcza z systemem rozpoznającym ciepłotę ciała i puls przyklejonym do oczu. Tego zdecydowanie nie można było tak łatwo oszukać.
Owszem, spodziewała się jakiejś reakcji... ALE Z PEWNOŚCIĄ NIE TAKIEJ.
Co ty kurwa robisz?!
Zerwała się z miejsca, podnosząc na jednej ręce, którą obejmowała teraz oparcie kanapy. Nie wstała ani nie usiadła. Ot tak wisiała sobie trzymając się oparcia.
To nie była jedyna reakcja. Wraz z nagłym dotykiem ciało dziewczyny przeszedł impuls elektryczny. Jawna oznaka zaskoczenia w tym negatywnym znaczeniu. Panna Dark nie lubiła być zaskakiwana. Miała zbyt wiele zwierzęcych odruchów by lubić nagłe ruchy w jej kierunku, a już na pewno niezapowiedziany dotyk.
Wąż również nie pozostał obojętny. Zasyczał groźnie i uniósł się z podłogi, jednak nie mógł zbyt wiele zrobić tej niezidentyfikowanej kulce.
- Co to miało być? - syknęła z irytacją, gdy po sekundzie anioł stał już z dala od niej.
Potarła zmarszczone brwi i podniosła się wreszcie do pozycji siedzącej. Jakoś odechciało jej się spać. Przyspieszona akcja serca i skok adrenaliny zadziałał na nią jak filiżanka mocnej kawy.
- Mógłbyś schować te skrzydła? Trochę mnie rozpraszają. - Jej głos znowu brzmiał na zmęczony.
Miejmy to już z głowy. Musze się umyć i położyć. Tu jest takie wygodne łóżko. Nie to co prycza, na której zwykle śpię. Niby mam drugie, większe w sypialni, ale jakoś tam nie wchodzę. W ogóle mało chodzę po mieszkaniu. Ciągle siedzę w samym sercu. A to wszystko niszczeje...
Podeszła do stojącej nieopodal szafki i wyjęła z niej karafkę by nalać sobie whiskey. Jedno musiała przyznać, Samael miała gust do alkoholu. Pewnie nawet Sleipnir by tym nie pogardził. Oczywiście w kwestii smakowania. W krytycznych sytuacjach sięgał przecież nawet po szpitalny spirytus. Tego Natalie by nie zdzierżyła.
Usiadła z powrotem na sofie i wbiła spojrzenie w nadpobudliwego anioła.
Kim ty jesteś, co..?
Zmarszczyła brwi usiłując sobie przypomnieć, jednak niewiele to dawało. Może i wydawał się nawet znajomy, jednak wizje z dawnych lat zlewały jej się w jedną wielką mieszaninę barw i dźwięków, których nie dało się uporządkować.
Wiesz, że mogę to uczynić bardziej przejrzystym? Wystarczy, że się poddasz. No już. Co ci szkodzi? Gorzej nie będzie. Nikt nie będzie rozpaczał. Kami? Dla niej jesteś tylko niepotrzebna przybłędą. Sleipnir? Ten gość przecież tylko udaje takiego miłego wujka. On też się z tym pogodzi... A może Anterio? Jego przecież...
Opuściła nagle głowę ukrywając twarz pod wolną ręką.
ZAMILCZ!
Ładnie, ładnie. Trochę więcej siły w charakterze to może uwierzę. Zostaw to za sobą i przejdź do nowej formy. Będziesz silniejsza. Nie będzie już tak bolało. Ja zamilknę...
Zacisnęła powieki, a szklanka nawet nie wiedzieć kiedy wylądowała na ziemi. Nie, nie upuściła jej. Odłożyła ją obok sofy, nie mając nawet dość siły w sobie by podnieść ją do pobliskiej szafki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 11:39  •  Stara rezydencja Samael Empty Re: Stara rezydencja Samael
Nie pamiętała go, a więc także jego niecodziennych zachowań do których zdążył przyzwyczaić dawną Sam (i przed którymi umiała się w porę obronić, czasem dosyć gwałtownie i boleśnie). Zdziwienie było na miejscu, lecz czy rudy anioł przejął się taką reakcją? Za grosz!
Kiedy tylko poczuł iskierki uwalniające się z jej ciała, miał pewność, że mówiła prawdę. To była jego Samael, naelektryzowana i bawiąca się cieniami, jedyna w swoim rodzaju. Tłumiona radość, która objawiała się w na szczęście niezrozumiały dla dziewczyny sposób, brała górę nad Ramielem, który ani myślał martwić się ogromnym wężem gotowym do zaatakowania go z byle uściskania właścicielki czy zeźlonej anielicy, już po chwili zaglądającej do kieliszka. Czas jednak znowu przeanalizować sytuację. Dziewczyna miała amnezję, więc miał u niej znowu szanse. To znaczy, niby nigdy nie dała mu kosza, bo nie śmiał przyznać się do tego co czuje, ale jawnym było dla wszystkich, że nic zupełnie ją do niego nie ciągnęło. Może był zbyt wredny, zbyt dziecinny czy za bardzo traktował ją jak młodszą siostrę? Czas to zmienić! Pan super odlotowy mister anioł wkracza do akcji!
Odwrócił się w jej stronę w momencie, gdy szklanka z trunkiem witała się z podłogą. Co powinien zrobić w takiej sytuacji? Nie był pewien czy osoba z którą miał do czynienia była zwyczajnie zmęczona (co pewnie by wyśmiał na rozluźnienie atmosfery), coś ją zabolało (i należało się przejąć), czy zasmuciła się i potrzebowała pocieszenia. Czy w ogóle pozwoliłaby mu się zbliżyć i sobie pomóc? Bazyliszek u jej boku odpowiadał przecząco, ale Ren nie odczuwał nigdy zagrożenia ze strony zwierząt. Wierzył, że tylko ludzie są zdolni do zła, a wszystko inne działa według niewinnego instynktu, który da się oswoić.
- W czym cię rozpraszają? - podjął w końcu, starając się zachować naturalny ton. Wybrał zignorowanie sceny sprzed chwili jako najbezpieczniejszą opcję, ale nie zmieniało to faktu, że z ekscytacji spowodowanej tak długo wyczekiwanym powrotem przyjaciółki, nie mógł schować durnie podnieconych skrzydeł. Dopóki mu nie przejdzie, musiał jakoś lawirować wokół tematu z nadzieją, że czarnowłosa da z tym spokój. Zresztą, teraz i tak miała chyba gorsze rzeczy na głowie niż jego aparycja.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 13:02  •  Stara rezydencja Samael Empty Re: Stara rezydencja Samael
Natalie nie potrafiła w tej chwili myśleć o niczym innym, jak o beznadziejności sytuacji, w której się obecnie znajdowała. Może to podsumujmy... Nie, lepiej jednak nie. Nie musimy jej przecież jeszcze bardziej dobijać. Już i tak wystarczy, że ją samą te myśli męczyły, a nawet jeśli była bliska zapomnienia o nich to głos z ogromną chęcią jej o nich przypominał. Był coraz bliższy jej złamania. Przecież miał rację. Przynajmniej w odczuciu dziewczyny. Nie miała w kanałach nikogo. Większość traktowała ją jak niepotrzebnego przybłędę albo znaną z widzenia. Sleipnir niby starał się być miły, ale anielica zbyt dobrze wyczuwała jego drugą naturę, która ją do niego trochę zrażała. Plus te próby traktowania jej jak dziecka. Ona chyba kiedyś złamie mu tę rękę, którą próbuje ją czochrać. Chociaż nie. Biorąc pod uwagę jego posturę i rasę, łatwiej będzie go porazić prądem albo postrzelić.
Był jeszcze Ikar. Podobno jedyna osoba, która była jej bliska w jej ludzkim życiu i która si.ę o nią martwiła. Przecież nawet zorganizował akcję ratunkową dla niej. Ryzykował życiem swoich i towarzyszy. Twierdził, że to dlatego, że była coś warta. Szkoda tylko, że odnosiła teraz nieco inne wrażenie. Uważał ją za niewdzięczną i bezuczuciową istotę. Tak, chyba nawet człowiekiem jej już nie nazywał. Była dla niego tylko obiektem badawczym. W sumie, to nawet by do niego pasowało. Anterio - szalony naukowiec S.SPEC, który zrobi wszystko dla swoich celów i nie obchodzi go, jak wiele bólu zada swoim eksperymentom. Przecież go to jara. Wyciągną ją stamtąd z powodu krwi. Była mu ona potrzeba na do badań. Jeśli mu się uda, to łowca będzie w stanie przenieść jej zdolności regeneracyjne na inne osoby. To wielki postęp. Wojsko z pewnością nie powinno do tego dojść, ale czy to go obchodziło? Przecież nie walczył o dobrą sprawę. Walczył o własne cele i aspiracje. Był w S.SPEC, gdy było mu to na rękę. Przeniósł się do Łowców, gdy to dawało mu większe pole do popisu. Co dalej? Ich też w końcu oleje i trafi gdzieś indziej? Przecież i tak nie będzie nikogo żałował.
Z rozmyślań wyrwał ją dopiero głos rudzielca. Ocknęła się i poderwała głowę by spojrzeć w jego stronę.
Co? O czym to my rozmawialiśmy..? Ach tak. Skrzydła...
- Po prostu noszenie skrzydeł, gdy nie są potrzebne jest dla mnie dziwne. Obcuję na co dzień z aniołami nawet poza Edenem i żaden z nich nie pokazuje ich, gdy nie są mu potrzebne do lotu. Sama też pewnie nie chodziłabym z wysuniętymi, gdybym ich nie potrzebowała. Przeszkadzałyby mi. - Jej wyjaśnienie było w miarę sensowne, choć dla jej znajomych nie było to niespodzianką. Umysł ścisły od lat faszerowany nauką i zapewne szprycowany jakimiś psychotropami nie mógł przecież działać abstrakcyjnie i bez uzasadnienia. To nie było w jej stylu.
A skrzydła? Nawet nie pamiętała, jak to jest je mieć? W ogóle, dawna Samael miała kiedyś skrzydła? Nawet w przebłyskach od dawna ich nie było. Może coś... kiedyś... Ale chyba nie przez ostanie stulecia. Straciła je..?
Wiele straciłaś, ale jeszcze możesz to odzyskać. Porzuć stare przyzwyczajenia i daj się poprowadzić. To, że jestem zła nie oznacza, że chcę źle dla Ciebie. Tobie akurat chcę przede wszystkim pomóc.
Jakoś nie wygląda.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 14:15  •  Stara rezydencja Samael Empty Re: Stara rezydencja Samael
Gdyby Ramiel wiedział co jego dawna znajoma przeżyła, może inaczej by się teraz zachowywał. Niestety, nie dość, że był nieświadom krzywd i zmian jakie dokonały się w Samael, nie znając nawet imienia jej nowego wcielenia i powodu transformacji, przeżywał ulotną chwilę zachłyśnięcia radością z odzyskania tak bliskiej osoby. Powoli jednak, gdzieś w środku, przeczuwał zbliżające się kłopoty. Bo chociaż lubił beztrosko podchodzić do najcięższych sytuacji i bagatelizować zagrożenie (dopóki nie dotyczyło niewinnych, kiedy to stawał się nadopiekuńczy), ale przecież miał uczucia i chociaż dawno wybaczył anielicy nagłe odejście, tym razem jak zdawało się, bezpowrotne, to jednak czuł się przez nią porzucony, nie wart nawet pożegnania. A kiedy już łaskawie się zjawiła, nawet nie kojarzy jego osoby. Może to całkowita amnezja, a może wyleciały jej z głowy te mniej ważne szczegóły przeszłości? On przecież nigdy nie był tym kim chciał dla niej się stać. Wystarczało mu samo trwanie u jej boku, ale i tej możliwości go pozbawiła. To wręcz trochę... okrutne. Tylko, że na ten magiczny moment w którym bez zapowiedzi ją odzyskał, nie dostrzegał jeszcze wad sytuacji. Liczył się powrót Sammy, nie ważne w jakiej postaci i z jakim nastawieniem.
Wyglądała na tak wyczerpaną i smutną, że aż serce rozdzierało mu się w środku na strzępy. Miał do niej tyle pytań, tak wiele chciał zrobić, ale stał jak słup w przejściu do kolejnego pomieszczenia, przyglądając się jej w milczeniu. Wyznała, że spotykała inne anioły...
Ale nie mnie.
Wszyscy którzy go znali, wiedzieli o jego problemie ze skrzydłami. Może i lepiej, że anielica zapomniała o tym żenującym mankamencie, ale chyba wolał jednak, gdy uśmiechała się na jego widok, zamiast marszczyć nos i prychać. Czy wyznanie prawdy przypomniałoby jej cokolwiek? Pewnie nie. Zresztą... Ren naprawdę nie lubił zdradzać nic o sobie innym, nawet bliskim.
- Mnie to nie przeszkadza. - wzruszył ramionami, siląc się na obojętność.
- To wygodniejsze niż chowanie i wysuwanie ich.
I zmienianie co chwila ciuchów...
Ramiel ze względu na swe skrzydła miał praktycznie same poszarpane koszule. Tak bardzo do tego nawykł, że już ich nie zaszywał i chodził z dziurą na plecach, która tylko bardziej się pogłębiała, kiedy mimowolnie i o wiele za szybko materializował pióra. Już praktyczniej było zawsze mieć je na wierzchu, wtedy przynajmniej nie wzbudzał salwy śmiechu, gdy coś wyskakiwało zza co drugiego krzaka.
Rozmowa o niczym po ilu... dziesięciu latach rozłąki? Zajebisty początek, nie ma co! Ale od czego mieli zacząć? Ona chyba nawet nie chciała w ogóle niczego zaczynać na nowo. Niechęć od niej bijąca mocno deprawowała i tak zakompleksionego rudzielca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach