Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 10.04.15 21:51  •  Drewniana chatka Alicji - Page 2 Empty Re: Drewniana chatka Alicji
Znalezienie przyjaciela wcale nie było taką trudną rzeczą. Zwłaszcza w Edenie, gdzie większość aniołów była do siebie przyjacielsko nastawiona. Sam Isao był skłonny zostać dla niej kimś tak ważnym i pomóc jej wyrwać się z tego muru, który sama wokół siebie wytoczyła. Wystarczyło ku temu tylko odrobinę jej chęci. Isao był osobą na ogół lubianą. Nie trudno było darzyć go sympatią. Wystarczyło tylko odrobinę się na niego otworzyć, bo on zawsze był otwarty na innych. Ale tego już musiała chcieć sama Alicja i poczynić jakiś krok w celu rozbicia tego muru, bądź przekroczenia go. Bo to była część, którą musiała wykonać sama.
Teraz jednak rzeczywiście pora nie była odpowiednia na tego typu rozważania. Ważniejsza była ta mała kuleczka, którą Isao nijak nie umiałby się zająć i wyglądało na to, że Alicja także nie była pewna tego, czy będzie potrafiła. A kulka była najwidoczniej głodna i należało w jakiś sposób napełnić jej pusty żołądek.
Isao poszedł za jasnowłosą, gdy ta wzięła młodego feniksa na ręce i wbiegła do domu. Spojrzał na zwierzaka, gdy dziewczyna kładła go pośród wielu pluszaków, a ten widocznie zainteresował się jednym, bo zaczął go gryźć. Anioł nie mógł powstrzymać uśmiechu, który w tamtym momencie wdarł się na jego usta. Widok był przecież tak uroczy...
- Oczywiście, o nic się nie martw. - skinął głową, gdy dziewczyna poprosiła go o chwilę opieki nad feniksem. Akurat ogień był czymś, przeciwko czemu mógł wiele zdziałać. Miał przecież moc tworzenia lodu, prawda? W razie czego, bez problemu ugasiłby mały pożar. W tym celu usiadł na skraju łóżka i przyglądał się maleństwu, które zawzięcie gryzło pluszaka. Urocze stworzenie. Blondyn miał nadzieję, że nie wyrośnie z niego mały terrorysta, odgryzający ludziom palce.
- Nie ma sprawy. To nie był żaden problem, bo był... była grzeczna. - uśmiechnął się przyjaźnie do dziewczyny, mówiąc zgodnie z prawdą. Tak, widocznie Alicja wiedziała już czym może karmić małego feniksa. Wystarczyło tylko, że podsunęła mu kilka rzeczy, a on sam wybrał to, co dla niego najlepsze. Mądre stworzenie.
- W Desperacji? Czemu pytasz, Alicjo? - spytał, nieco zdziwiony tak nagłym zainteresowaniem ze strony dziewczyny. Widocznie o czymś myślała, coś planowała. - To zależy, gdzie trafisz. Desperacja jest dużym terenem. Na jednym łatwiej jest przeżyć, na drugim gorzej. Jeżeli wybierasz się tam na krótko, to zabierz ze sobą porządny zapas jedzenia i picia. Jeżeli zaś na długo... cóż.... najlepiej, aby ktoś Ci towarzyszył, lub abyś wiedziała jak zdobywać pożywienie. Tam jedzenie w większości przypadków trzeba zdobyć. Nie kupisz tego nigdzie, nie dostaniesz, chyba, że rzeczywiście masz niebywałe szczęście i znajdzie Cię ktoś z dobrym sercem, gdy stoisz na skraju życia i śmierci. To nie jest bezpieczne i łatwe do życia miejsce. - wyjaśnił jej. Patrzył się na nią badawczo, będąc nieco zmartwionym. Cóż ta dziewczyna planowała?

Wybacz, Alicjo, za tak długą zwłokę w odpowiedzi. Najpierw były święta i szczerze przyznam, że Twojego posta zobaczyłem dość późno. A w dodatku mam kompletny brak weny twórczej i musiałem zbierać w sobie siły dość długo, by w końcu coś naskrobać. Możemy to kontynuować, a możemy zakończyć, bo nie dam Ci słowa, że tempo przyspieszy w najbliższym czasie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.04.15 16:50  •  Drewniana chatka Alicji - Page 2 Empty Re: Drewniana chatka Alicji
Patrzyła niezbyt pewnie, jak młody feniks żuje jej pluszaka. Oczywiście nie czuła złości albo smutku, po prostu nie wiedziała, czy to nie zaszkodzi tej młodej.  Wyciągnęła rękę w stronę feniksiątka, które na chwilę przestało konsumować i z wahaniem się zbliżyło do pokrytej tatuażami dłoni Ali. Trąciło dziobem jej palce i dało się łaskawie pogłaskać po łebku. Po chwili jednak cofnął się, a właściwie cofnęła i znów rozpoczęło się gryzienie pluszaka.
- Nazwę ją Nutria. To z języka polskiego, pochodzę z M6. Oznaczało takiego gryzonia. ... chyba. - powiedziała, po czym ziewnęła.
Och, czyli jednak Desperacja jest jeszcze gorsza, niż jej się na początku wydawało.
Doskonale, o to chodziło. Tym bardziej będzie musiała tym wszystkim ludziom pomóc. Ali miała zamiar wyruszyć za jakiś czas, gdy zbierze potrzebne do tego rzeczy.
- Chciałabym kiedyś tam się wybrać, przynieść jedzenie... czy coś innego. - mruknęła wymijająco. Ona niczego nie planuje, niczego! Nawet o tym nie myślała. Pfff, ona i ucieczka do Desperacji. Nie, nie ma takiej mowy, oczywiście.
Od jutra zaczyna zbieranie potrzebnych rzeczy.
- N-no... W kaaażdym razie mam nadzieję, że smakowało. - mruknęła niezbyt przytomnie, mając na myśli oczywiście czekoladę. No i... zasnęła. Odpłynęła w objęcia Morfeusza, zostawiając Isao samego z Nutrią,  która teraz bardzo zainteresowała się rzemykami na jego nadgarstku.
[z.t]


Wybacz, że uciekam. ;-; Nie dlatego, że tempo byłoby mniejsze czy coś, ale ja sama teraz jestem wpisana w nieobecności i... no. Próbuję zakończyć niektóre wątki, bo nie mam czasu kompletnie. Ale mam nadzieję, że jeszcze popiszemy, bo było super. <3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.16 12:09  •  Drewniana chatka Alicji - Page 2 Empty Re: Drewniana chatka Alicji
Czekała przed nim długa i wyczerpująca wędrówka w stronę Edenu. Nie zdarzyła się sytuacja, gdzie z własnych potrzeb podróżował tak daleko od Desperacji. Powód był tylko jemu znany. W takim przypadku liczył bardzo na swoją pamięć do miejsc, które wcześniej już zawitał. Nie był pewny, czy trafi za pierwszym do obranego miejsca. Odczuwał w głębi siebie dług do spłacenia konkretnej osobie. Przynajmniej tak uważał. Nie wiedział, jak zareaguje blondynka o niespodziewanej wizycie. Dla niego to był idealny test. Mało go obchodziło, czy trafi na przeciwności losu. Obiecał się pokazać, tak więc to robi. Podróż musiał odbyć na raty. Zmęczenie było rzeczą oczywistą w przypadku wycieczek krajoznawczych. Wielkie szczęście posiadał, że na ten moment miał artykuły spożywcze. Przynajmniej nie mógł narzekać na głód podczas postoju. Nie mówiąc o możliwości samej obrony. Starał się jednak nie zwracać uwagi na siebie. Nosiło to ze sobą komplikacje, których pragnął uniknąć. Parę dni minęło nim obrał właściwy kierunek. Wtedy już znajdował się na terenach Edenu. Musiał zachować z tego tytułu ostrożność. Nie wiedział czego się spodziewać, ale jedno było pewne - był coraz bliżej. Każdy krok przybliżał go do celu. Obranego parę dni temu. Tak więc będąc blisko pewnego domku, powiedział sam do siebie w małych zachwycie.
- Nareszcie... Jestem tutaj. - Rozglądał poddenerwowany. Chciał się upewnić, że niczyjej uwagi nie zwrócił niepotrzebnie. Byłoby to kiepskie dla niego, gdyby tak najzwyczajniej na świecie przykuł wzrok innych mieszkańców. Starał się tego za wszelką cenę uniknąć. Nie przeszkadzało mu to osobiście, ale wolał unikać takich zdarzeń. Ostatecznie przestał patrzeć na boki, a następnie przełknął ślinę. Chyba tak się to robiło. Skierował swoją prawą ręką ku drzwi. Zacisnął wcześniej w piąstkę i nią stukał o drewnianą konstrukcję. Puk, puk. Miał nadzieję, że zastał ją w środku. Nie chciał spotkać się z sytuacją, gdzie gospodarza nie ma w środku. W między czasie przyglądał się ogródkowi, który o tej porze roku nie należał do najpiękniejszych. Nie wiedząc czemu, ale ten widok go uspokajał. Bardzo aż chciałoby się rzec. Tak więc oczekiwał cierpliwie na odpowiedź ze strony osoby, którą chciał zastać w środku. Kiedy ujrzy osobę za drzwi, to zawita na jego twarzy upośledzony uśmiech. Nie często mu się zdarzyło prawdziwie się uśmiechnąć, więc mogło to mu wyjść żałośnie i śmiesznie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.16 15:02  •  Drewniana chatka Alicji - Page 2 Empty Re: Drewniana chatka Alicji
Zwykły, zimowy dzień.
Alicja siedziała w domku wraz z Nutrią i Susłem. Młodsza z feniksów urosła już na tyle, że nie mieściła się w chatce - był to dla niej wielki dramat, co sygnalizowała głośnym wrzaskiem.
Codziennie.
Bez przerwy...
Ali była w końcu zmuszona poprosić kilku aniołów o pomoc w dobudowaniu pomieszczenia w tylnej ścianie chatki. Było wysokie i na tyle duże, by pomieściły się tam wygodnie dwa feniksy.  Może i taki pokoik nie pasował do  wystroju domu anielicy, szczególnie, że pełen był piór, piasku i naniesionego błota, ale za to dziewczyna miała blisko do swoich przyjaciół. A Nutria przestała krzyczeć.
W każdym razie życie anielicy było teraz bardzo miłe, a sama Alicja prawie zapomniała o tym wszystkim, co działo się w Desperacji. Nie brała również udziału w Sądzie Ostatecznym. Po prostu się wtedy ukrywała, nie chcąc brać udziału w tak chorej zabawie. Teraz Ali spędzała dnie na przepisywaniu starych książek, doskonaleniu swoich mocy i krótkich wyprawach do M3 lub Apogeum. Unikała jedynie DOGS i KNW i jak na razie nic szczególnego jej nie groziło.
Dziewczyna potarła oczy wytatuowanymi dłońmi i odgarnęła z twarzy loki. Nie miała zamiaru dzisiaj wyjść z domu. Włosy miała nierozczesane i sterczały jej na wszystkie strony. Posiadaczki kręconych włosów wiedzą, o co chodzi. Miała na sobie poplamiony czekoladą dres i koszulkę z rysunkiem feniksa. Sama ją zrobiła, więc nie wyglądało to zbyt profesjonalnie. Leżała na łóżku i czytała jeden z tych ckliwych, współczesnych romansów. Próbowała się przyzwyczaić do tych współczesnych gniotów z M3, ale zawsze po kilku rozdziałach wracała do swoich klasyków sprzed apokalipsy. Półka z książkami była już zapełniona. Pełno było na niej przepisanych przez Alicję książek takich jak Harry Potter czy Władca Pierścieni. Te dzieło jej zajęło kilka długich, bolesnych dla nadgarstka miesięcy, ale w końcu je miała na własność. Nie mogła wiecznie wypożyczać  tych starych, ciężkich tomów z biblioteki aniołów.
Właśnie odkładała "Krokiet nadziewany miłością", uznając, że niektóre "dzieła" jednak zasługują na spalenie, kiedy ktoś zapukał.
Ktoś zapukał? Ali się przecież nikogo nie spodziewała...
Rozejrzała się w panice po pokoju. Zerknięcie na Susła, na drzwi, znowu na Susła. Rzuciła się w stronę małego aneksu kuchennego i złapała patelnię.
Na pewno się tym obronisz, Alcia.
Ruszyła w stronę drzwi. Miała się czego obawiać,  trochę się naraziła niektórym osobom i możliwe, że ktoś chciałby ją zgładzić/pociąć na kawałki/spalić żywcem. Niepotrzebne skreślić.
Sięgnęła do drzwi i je otworzyła, gotowa obronić się przed ciosem ze strony nieznajomego. Uniosła nawet patelnię...
... i od razu schowała za siebie, widząc na progu jej starego kumpla z Desperacji.
- Shiro! - powiedziała, gapiąc się na niego ze zdziwieniem. Gdzieś zza jej pleców dobiegł radosny wrzask feniksa.
Prawie że wciągnęła chłopaka do środka i zamknęła za nim drzwi. Miała tylko nadzieję, że Shirokawa nie zwróci uwagi na jej niechlujny wygląd i bałagan w domku.
Zdała sobie sprawę, że nadal stoi z patelnią w ręce.
- Akurat chciałam się zabrać za obiad, gdy przyszedłeś. - mruknęła, odkładając patelnię na stolik. Po chwili przyjrzała się dokładniej wymordowanemu. - Na miłość boską, jak Ty wyglądasz! Chudy jak kościotrup. Idź się ogarnąć do łazienki, a ja zrobię Ci coś do jedzenia. I czekoladę do picia.
Czasami w młodej anielicy odzywał się babciny instynkt karmienia wszystkiego, co się rusza. Szczególnie, gdy widziała wymordowanych. Takich, którzy nie mają zamiaru jej zjeść, bo tacy też się zdarzali.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.16 16:54  •  Drewniana chatka Alicji - Page 2 Empty Re: Drewniana chatka Alicji
Zastanawiał się naprawdę, czy ją tutaj właściwie spotka. Pamięć białowłosego nie należała do niezawodnych. Czasem mu się zdarzyło pomylić miejsca, w których miał trafić. Orientacja w terenie była na niskim poziomie, ale z tym musiał sobie radzić. Przynajmniej lepsze było się zgubić niż zostać napadnięty. Przy okazji być pomylony za dziewczynkę. Zdarzały się tego typu zajścia, ale nie mógł nic poradzić. Koniec, końców nie było to uzależnione od niego samego. Prędzej zrządzenie losu potrafiło spłatać figle. I nic z tym dopiero nie mógł poradzić. Oczekiwał przed drzwiami mając mieszane uczucia do miejsca. Miał wrażenie, że trafił pod niewłaściwy adres. Ale miał akurat w tym przypadku szczęście. Drzwi przed jego oczami się otworzyły. Zdążył zauważyć osobę, którą dobrze znał. Była to Alicja i nikt to inny. Po prawdzie nie tak ją zapamiętał pod względem ubrania, czy chociażby patelni w rękach. Wyglądała jakby ledwo co się zerwała z łóżka. Nie było widoczne u niej oznak zmęczenia, a prędzej gotowości do walki. Przez moment zaczął się zastanawiać, czy ta patelnia nie miała być użyta do zadania ciosów. Na końcu języka miał parę uwag, z którymi chciał się podzielić. Jednakże nie zdążył nic powiedzieć. Usłyszał zdrobnienie od swego, a w mgnieniu oka został wciągnięty do środka drewnianego domku. Nie spodziewał się takiej reakcja od jej strony. Zdążył jeszcze usłyszeć radosny wrzask zwierzęcia. Takiego niezbyt zwykłego. Będąc już w środku pierwsze na co zwrócił uwagę, to wykrój wnętrza. Wszech obecny chaos. Widział go dokładnie, a sam ubiór tudzież włosy również były w cetrum obserwacji. Nie mógł się powstrzymać od komentarza.
- Widzę, że przygotowałaś się do porządków Alicjo? - Zapytał utrzymując lekki uśmieszek na swojej buźce. Należał do osób, które nigdy nie żyły w ładzie i harmonii. Porządek był prawie obcym terminem dla niego. Jedynie uznał, że była w trakcie ogarniania chatki i poza tym. Jednak prawda dla innych byłaby zupełnie inna. Widać, że był zaciekawiony całokształtem mieszkania. Spojrzał nawet w kierunku, którym dochodził okrzyk radości. Zainteresowało przeszło ponownie na anielice, która odkładała patelnie na stół. Chciał się odnieść do kwestii przygotowywania obiadku, gdy nagle usłyszał komentarz i zalecenie do swojej osoby. Podniósł lewą brew ku zdziwieniu. Nie wiedział co miała przez te słowa na myśli. W tym momencie postanowił wytoczyć słowa ruch od siebie.
- Ale co ma mój wygląd do ogarnięcia się w łazience? - Zapytał ją w miarę spokojnie. Mógł zabrzmieć na takiego, który ten pomysł nie przypadł do gustu. Nie miał absolutnie pojęcia, dla którego miałby rzekomo się ogarniać w łazience. Prawda była taka, że w swoim życiu nigdy nie miał okazji korzystać z pomieszczenia, które służyło do wzięcia prysznicu. Jednak słowa, których użyła zaciekawiły gacka. Na tyle, żeby zaczął się obwąchiwać. Za pomocą nosa uświadomił sobie, że zapachem to grzeszy. Nie mówiąc o brudnych ciuchach, które miał na sobie. Włosy to calkowita tragedia. Niechlujne, niepoukładane, a do tego nie wyglądały na białe. Prędzej na siwe. Postanowił oczywiście zaprzeczyć bycia niezbyt czystym, a nawet o swoim wychudzonym wyglądzie.
- Jestem czysty biorąc pod uwagę standardy, gdzie żyje i jaki tryb życia prowadzę. I to jest kłamstwo, że jestem wychudzony... - Kłamał. I to w bardzo żałosny sposób. Nie chciał nadużywać u niej gościny. Protestował i to było widać. Przekomarzanki. Jeszcze zostało mu na końcu języka kolejna uwaga, z którą się podzielił.
- Zresztą co miałbym robić w tej łazience? Hę? Bo nie bardzo kumam. - Tutaj powiedział prawdę. Starał się prowadzić normalną dyskusję, gdzie niedoszłoby do kłótni. Nie mówiąc o czymś gorszym. Ale tak ją zapamiętał, jako troskliwą istotę chcącą pomagać każdemu. Na wieść o jedzeniu, czy o samym napoju zwanym czekoladą - był zaciekawiony bardziej. Nie mógł ukryć, że to byłoby przyjemne dla jego osoby. Przez cały ten czas stał na swoim miejscu, drapiąc się po głowie. I ostatecznie zatok skierował na dłonie panienki młodej. Głównie na jednej, gdzie mógł dostrzec tatuaż. Widząc taki rysunek ciekawiło go bardzo. Ostatecznie usiadł na podłodze. Tak się dzieje kiedy wpraszasz dzikusa z Desperacji do normalnego domu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.12.16 15:16  •  Drewniana chatka Alicji - Page 2 Empty Re: Drewniana chatka Alicji
Alicja zaśmiała się nerwowo na uwagę Shiro o porządkach. Miała w chatce bałagan, to fakt, ale przecież nie ma w tym jeszcze nic złego! W kątach nie wyrastały grzyby, a kuchnia nie była pełna zapleśniałych kubków i talerzy z resztkami jedzenia. Alicja trzymała jeszcze jakąś klasę. Po prostu gdzie nie gdzie leżały jakieś papiery na ziemi, tam pióro feniksa... Normalka. No i kącik feniksów oczywiście.
Jak na zawołanie, Suseł wstał i przeciągnął się. Próbował przejść dostojnym krokiem przez chatkę, co mu oczywiście nie wyszło - był po prostu za duży.  Potknął się raz o fotel, zrzucił na ziemię kilka pluszaków i potrącił doniczkę z paprotką. W końcu stanął przy Shirokawie i spojrzał na niego groźnie.
- On tylko tak... - zaczęła Ali, ale nie dokończyła. Nie wiedział, co Suseł tylko tak.
Feniks trącił pyskiem wymordowanego, prychnął, zmrużył oczy i wrócił na swoje miejsce. Dokładnie tak, jakby mu mówił "Mam cię na oku".  
- Jest bardzo opiekuńczy. - dodała przepraszająco, próbując usprawiedliwić niezbyt miłe powitanie.
Ale co ma mój wygląd do ogarnięcia się w łazience?
.. jak mu to powiedzieć?
Alicja stała przez chwilę w ciszy z lekko nerwowym uśmiechem na twarzy. Chciała coś powiedzieć, zapewnić chłopaka, że nieeee, że ona tak tylko... Ale ten zaczął się oglądać i chyba zdał sobie sprawę z tego, co blondynka ma na myśli. A zrozumieć blondynkę to wyczyn. Bez obrazy, drogie panie.
- Oczywiście, że w Desperacji to zupełnie normalne. Ale grzechem byłoby  nie skorzystać. Poczujesz się od razu lepiej. I... to chodź, wstań, nie siedź na ziemi, pokażę Ci wszystko co i jak. - z tymi słowami poszła do łazienki, oczekując, że chłopak pójdzie za nią. A jeśliby nie poszedł, to Alcia złapałaby go za rękę i zaciągnęła do tej łazienki. Zachowywała się może trochę jak wkurzająca, nadopiekuńcza matka, ale zależało jej tylko na dobru Shirokawy.
W łazience stała przez chwilę na środku, zastanawiając się od czego by tu zacząć. Oczywiście te pomieszczenie nie wyglądało jak te, które można znaleźć w bogatym M3. Woda była zimna, pozyskiwana ze studni za domem.  Można było wziąć szybki prysznic i właściwie tyle.
Alicja wyjęła z szafki ręcznik, a z półki małe mydło ziołowe, prezent od któregoś z aniołów.
- Tu masz wodę, odkręcasz tak. Niestety nie mam ciepłej. Mydło jest niesmaczne, ale za to porządnie możesz się nim wyszorować. Tu masz ręcznik. To chyba wszystko! W razie pytań mnie zawołaj. -poklepała go po ramieniu i wyszła,zamykając drzwi. Chyba, że Shiro zawołałby ją, wtedy zostanie.
Ale jeżeli chłopak sam zaczął się ogarniać w łazience, Ali miała czas, by przygotować posiłek. Włączyła kuchenkę turystyczną i nalała tam wody. Uznała, że zwykły makaron z pomidorami wystarczy. Podeszła więc do okna i skupiła się na małej roślince w doniczce. Krzaczek zaczął rosnąć w przyśpieszonym tempie, a anielica miała już po chwili w ręce dwa pomidory. Pokroiła je i w międzyczasie wrzuciła makaron do gotującej się wody. Do pomidorów dodała jeszcze świeżą bazylię i uznała, że czas na czekoladę. Omiotła surowym spojrzeniem kilka słoiczków stojących na półce zawieszonej nad deską do krojenia. Czekolada biała, o smaku piernikowym... Niee. Wybrała mieszankę chili i imbiru, mając nadzieję, że to połączenie zasmakuje jej gościowi.
Podczas tych przygotowań w każdej chwili mogła przerwać pichcenie i ruszyć do Shiro, gdyby ten ją wołał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.01.17 8:53  •  Drewniana chatka Alicji - Page 2 Empty Re: Drewniana chatka Alicji
Oczekiwał na reakcję dziewczyny w cierpliwości. Był zaciekawiony, jaką postawą się teraz ona wykaże. W mgnieniu oka zmienił punkt zainteresowania. Obserwował kroczącą w ich stronę istotę, która przewracała różne rzeczy na swojej drodze. Nie ułatwiały mu jego rozmiary w poruszaniu. Podobnie byłoby w jego przypadku, jakby zmienił się w olbrzymiego nietoperza. Wracając do ptaszka, który pokazał klasę w najlepszej okazałości. Tracił swym pyskiem wymordowanego. Dmuchnął na niego. Dając mu prosty sygnał, który Shiro doskonale zrozumiał. Sam zresztą był zwierzęciem poniekąd. Szybko usłyszał słowa Alicji, które przepraszały za zachowanie domownika. Kiedy odchodził białowłosy nie mógł obejść się bez odpowiedzi.
- Nic się nie stało. - Trzymał swoją rękę na karku w chwili wypowiadania słów. Zdążył zauważyć dziwny uśmiech u blondynki, a zaraz potem słowa. Na ich wieść zmarszczył brwi. Nie był przekonany do pomysłu przyjaciółki. Pomimo bycia uwalonym w brudzie, to mu nie przeszkadzało. Będąc na Desperacji wolał się zająć poszukiwaniem jedzenia, niż zajmując się własnym wyglądem. Postanowił zgłosić przeciw temu pomysłowi jeszcze raz.
- Nie wydaje mi się, żeby to był... - Nie dokończył zlepku swoich słów, albowiem został złapany za rękę i następnie zaciągnięty siłą do łazienki. Nie stawiał oporu nawet w najmniejszym stopniu. Wiedział, że z nią nie wygra. Teraz rozumiał czemu anioły, są znane z bycia upartymi. Tak więc kiedy przekroczył próg zaczął się rozglądać. Wciąż miał obawy. Był nawet nerwowy. Kilka sekund później skupił swoją uwagę na gospodarzu. Szukała czegoś po szafkach. Ten tylko stał w miejscu i nie wiedział co właściwie czynić. Spodziewał się najgorszego. Kary za złe uczynki. Jedynie co otrzymał to wytyczne. Postanowiła mu wyjaśnić wszystko. Podrapał się po brudnej głowie. Problem miał z ogarnięciem takiego zbioru informacji. Widać było po jego minie. Nie wyglądał na szczęśliwego, ale nic już nie zdziała. Wpakował się do paszczy lwa i zostało mu z tym sobie poradzić. Jedynie pokiwał głową. Udając, że zrozumiał wszystko. Nie miał żadnych pytań. Wolał się sam zająć problemem. Tak więc zostało mu wziąć prysznic. Na koniec został poklepany po ramieniu. I został sam w łazience. Patrzył się przez dłuższą chwilę na pozostawione dla niego rzeczy. Podszedł i wziął do ręki mydło. Wąchał je. Wyczuwał od niego dziwnie-przyjemny zapach. Pierwszy raz miał z taką rzeczą styczność. W pierwszej chwili pomyślał, że jest jadalne. Dzięki słowom Alicji o niezbyt smacznym aspekcie, pewnie zacząłby je konsumować. Tak, czy owak przystąpił do zdjęcia swoich ubrań. Bez najmniejszego wstydu zrzucał je na podłogę i wparował pod prysznic. Trzymał w ręku mydlany twór, a następnie odkręcił wodę. Tutaj już się zaczęły nieprzyjemności. Woda była zimna. Zgrzytnął zębami na wieść o tym zajściu. Postanowił szybko się zająć swoim problemem. Przystąpił do szybkiej akcji z szorowaniem i spłukiwaniu z siebie wszelkiego brudu. Spływała woda po jego ciele, niczym po kaczce. Teraz wiedział, że nigdy więcej nie da się namówić na prysznic. Było to spowodowane z zimnem, z którym miał do czynienia. W chwili kiedy zaczął się trząść pod prysznicem, postanowił się następnie spod niego ulotnić. Oczywiście wcześniej zakręcając wodę. Było mu strasznie zimno. Tak więc miał motywację do zakończenia wizyty w łazience. Odłożył na swoim miejscu mydło i przystąpił do wycierania się ręcznikiem. Przeklinał pod nosem wniebowzięty. Na pewno przyjemnych doświadczeń nie będzie miał z tego dnia. Kiedy był suchy zajął się nakładaniem na swoje nagie ciało ubrań. Dzięki nim byłoby mu znacznie cieplej. Pomijając fakt, że do czystych nie należały. Przynajmniej na ich temat nie zwrócono mu uwagi. Na koniec opuścił łazienkę chcąc sprawdzić co robi dokładnie dziewczyna.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach