Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 24 z 25 Previous  1 ... 13 ... 23, 24, 25  Next

Go down

Pisanie 16.08.19 0:32  •  (S) Zniszczony las - Page 24 Empty Re: (S) Zniszczony las
Nim Yume zdążył cokolwiek zrobić, paląca się dłoń Makashimy chwyciła go mocno za nadgarstek. Ciężko powiedzieć skąd u niego takie pokłady, być może po prostu umierając wykrzesał z siebie wszystko, co tylko się dało, ale szarpnął się na tyle mocno, że wyrwał z uścisku wymordowanego. Spojrzał ostatni raz na Yume, a na jego popękanych od ognia ustach zawitał uśmiech pełen ulgi. Odwrócił się wkraczając w szalejące płomienie, które w sekundę pochłonęły go całego. Nie pozostało nic innego, jak oddalić się w trybie niemal natychmiastowym, aby uniknąć nie tyle co spłonięcia, ale samego zatrucia drapiącym w gardło dymem.
Nawet kiedy Yume zdołał oddalić się na, wydać się mogło, bezpieczną odległość, czuł pieczenie w kącikach oczu, które wywołało nieproszone łzy, oraz drapanie w gardle, które zakończyło się głośnym i szarpiącym kaszlem. Ale przeżył. I zdołał zniszczyć gniazdo śmiercionośnych owadów. A przynajmniej wszystko na to wskazywało. To był koniec, zamknięcie kolejnego rozdziału. Rozdziału, który miał nie mieć kontynuacji.

Czyżby...?

Wydarzenie zakończone
Nagroda: 100PF + 25PF za cierpliwość.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.08.19 13:43  •  (S) Zniszczony las - Page 24 Empty Re: (S) Zniszczony las
 Piekły go oczy i gardło, ale poza tym całe ciało odczuwało skutki gęstego dymu. Skóra paliła, wyschła pod wpływem temperatury nawet wtedy, gdy oddalił się już na tyle, by odwrócić się i obejrzeć własne dzieło. Był w końcu autorem tego ognia, którego języki pożarły ciało zarówno dziecka, jak i Makashimy. Nie mówić już o bestii i jej roju, który ze smrodem palonych ciał unosił się ku górze w formie rozjarzonych iskierek. Widok pożogi był przykry i intrygujący zarazem, ale chińczyk pozostał w okolicy na tyle, aby upewnić się, że płomienie go nie gonią.
 Szedł pod wiatr kaszląc co kilka kroków, spluwając na ziemie gęstą, brudną śliną. Chociaż nie chciał, zmuszał się do rytmicznego marszu do momentu, aż bezpieczeństwo nie było wyłącznie złudnym marzeniem. Widział, jak pożar rozprzestrzenia się po lesie, pchany przez podmuchy wiatru pożera kolejne drzewa, które miały być domem dla wielkiego roju owadów.
 Kłęby czarnego dymu na niebie widział nawet wtedy, gdy księżyc wzniósł się ponad horyzont, a następnie opadł. W pewnym momencie dopadło go zmęczenie, mniej więcej wtedy, gdy suche połacie pustkowi oblał zimny deszcz.
 Schowany pod jednym z drzew Yun walczył z mdłościami i drętwiejącym ciałem. Skóra z ulgą chłonęła wilgoć, ale jego umysł zasnuwała ciemna powłoka podenerwowania. Obrazy z nocy zlewały się w całość. Widział potwory z głowami dzieci, rój który oskarżał go o swoją śmierć głosem Makashimy i ogień układający się w kształt rąk, którego goniły go po pustyni, chociaż nogi zapadały mu się po kolana w piasku. Wbijał palce w policzki i szarpał za krótkie, czarne włosy.
 Deszcz był jego zbawieniem i przekleństwem.
Powinienem się cieszyć, pomyślał, gdy minęła kolejna godzina w trakcie której woda przestała sączyć się z nieba. Połacie spalonej, czarnej ziemi, nawet jeżeli sam żar nie spalił całego roju, powinien odgonić ocalałe osobniki od tych ziem. Pozbawione pożywienia mogły poszukać go na północy, albo na oceanie. I chociaż szkody, które wyrządziły na południu jeszcze przez długi czas będą odczuwalne, ludzie powinni być bezpieczny.
 Mimo to satysfakcja nie chciała nadejść. Był pusty, przemoczony i pozbawiony motywacji. Mechaniczny nawyk kazał mu wstać i ruszyć dalej, w kierunku z którego przybył.

z/t
                                         
Yume
Opętany
Yume
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yun Wuxian Mei


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.09.19 1:15  •  (S) Zniszczony las - Page 24 Empty Re: (S) Zniszczony las
 Rozwinął starą, pożółkłą i w wielu miejscach dziurawą kartkę, studiując każdy jej cal uważnym spojrzeniem. Jakiś czas temu rozrysował na niej skrupulatny plan drogi, którego teraz miał zamiaru się trzymać. Nie wziął jedynie pod uwagę, że czas może nadszarpnąć prowizoryczną mapę do tego stopnia, że w istotnym miejscu robactwo wygryzie dziurę.
 Oparł plecy o suchy pień, wpatrując się bezradnie we własnoręcznie narysowane linie. Problem polegał również na tym, że nigdy nie był szczególnie dobrym artystą. Stał więc teraz na środku absolutnie niczego, zastanawiając się od której strony ugryźć sytuację w której się znalazł.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.09.19 10:53  •  (S) Zniszczony las - Page 24 Empty Re: (S) Zniszczony las
Kolejny gorący dzień na Czerwonej Pustyni. Duchota za każdym nowym wdechem wkradała się do układu oddechowego Rhetta, uniemożliwiając poprawne funkcjonowanie. Ubrania kleiły się do zroszonego potem ciała. Idąc, nadeptywał na kępy żółtej, uschniętej trawy, proszącej się pod naporem obuwia. Rozglądając się po okolicy konfrontował wzrok przede wszystkim z pustą przestrzenią i uschniętymi, martwymi, powyginanymi pod osobliwym kątem spróchniałymi drzewami.
Krótki postój nie przybliżył Rhetta do rozeznania się w topografii terenu. Zdezelowana, narysowana przez niego własnoręcznie mapa nie nadawała się na żaden kierunkowskaz. Był zdany na intuicję i… do jego uszu doleciał krzyk w swojej konstrukcji przypominający dziecięcy pisk.. Ustał po kilku sekundach i znowu zapanowała grobowa cisza przerywana jedynie przez oddechy zamordowanego, lecz przy pomocy uzyskanych wraz ze zwierzęcym genotypem wyostrzonych zmysłów, był w stanie niemalże bezbłędnie określić kierunek tego dźwięku, ale czy znajdzie w sobie tyle odwagi, by za nim podążyć?

Ingerencja na prośbę gracza.
Obowiązuje całkowita swoboda w działaniu.
Deadline: 4.09.
                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.09.19 18:05  •  (S) Zniszczony las - Page 24 Empty Re: (S) Zniszczony las
 Nie czuł się najlepiej w takich upałach. Mimo cienkich spodni i koszulki z krótkim rękawem wciąż było gorąco; ciepło bijące od słońca niemal mieszało mu w głowie. Był w zasadzie pewien, że latająca z osłabienia wizja to już kwestia czasu.
 Otarł twarz wierzchem dłoni, postanawiając ruszyć w dalszą podróż. Prowizoryczna mapa, którą dotychczas uparcie trzymał w ręku skończyła na ziemi zmiętą w ciasną kulkę.
 Stawiał już krok, gdy uszy podrażnił nowy dźwięk. Rozejrzał się wpiere dookoła, lecz nic specjalnego nie rzuciło mu się w oczy. Na kilka tajemniczych sekund oddech ugrzązł mu w gardle. Później świat wrócił do normalności i wymordowany ruszał w stronę z której doszedł go odgłos.
 Mięśnie miał napięte a zmysły skupione na otoczeniu, nie chciał wszak, by nagle zaskoczyła go wygłodniała bestia czy inne zło. Przyszedł tylko sprawdzić czy wszystko w porządku; zyskanie miana kolacji nie plasowało się na jego liście.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.09.19 11:36  •  (S) Zniszczony las - Page 24 Empty Re: (S) Zniszczony las
Im bardziej Rhett zbliżał się do potencjalnego źródła krzyku, tym obawy coraz skuteczniej wkradały się w jego umysł, stopniowo przekształcając się w lęk. Po pokonaniu niespełna kilometra, usłyszał ciche łkanie, a jego oczom ukazał się leżący, szamatający się w trawie kształt ludzkiej sylwetki. Decydując się podejść bliżej, ujrzał więcej szczegółów, które być może jeszcze bardziej wpłynęły na jego pogarszający się stan emocjonalny.
Dziecko, mogące mieć co najwyżej osiem lat, ulokowało w niego przepełnione rozpaczą spojrzenie. Twarz miało umorusane w błodzie, kurzu i pyle. Włosy długie, skołtunione. Oczy czarne jak węgiel, zaczerwienione od płaczu. Otworzyło usta, jednak z gardła nie wydobyło się żadne słowo, ale zaledwie zwierzęcy warkot.
Gdyby Rhett postanowił się nieco nachylić nad młodym ciałem, dostrzegłby metalowe zęby wnyków zaciskające się wokół pięty dziecka, które zresztą po chwili próbowało bezskutecznie wydostać ranną kończynę z solidnej pułapki. Krzyk znowu zabrzęczał w uszach wymordowanego, był niepokojący, o zbyt dużym natężeniu. Sprawił, że z prawego bębenka Kundla polała się strużka krwi, a sam poczuł subtelne zawroty głowy, usłyszawszy w pakiecie krótkotrwały pisk w ramach skutków ubocznych.


Obowiązuje całkowita swoboda w działaniu.
Deadline: 5.09.
                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.09.19 23:38  •  (S) Zniszczony las - Page 24 Empty Re: (S) Zniszczony las
 Idąc na spotkanie z autorem krzyku nie czuł się zbyt pewnie. Doświadczenie podpowiadało, by spodziewać się wszystkiego — ofiary, przeciwnika, pułapki, potworów...
 Koniec końców nie trafił na żadne zło. A przynajmniej z pozoru.
 Dziecko musiało odczuwać ogromny ból, wszak podobne pułapki miały straszyć nie tylko wyglądem. Marshall westchnął zmęczony sytuacją już na starcie. Otwierał usta, chcąc zapytać, jak do tego doszło, lecz nim jakiekolwiek słowo wychynęło zza warg, rozległ się wrzask. Wymordowany wpierw przytulił lisie uszy do włosów, później nakrył je dłońmi, niemniej nawet to nie uchroniło go przed wwiercającym się w czaszkę bólem. Przez chwilę myślał, że całkiem ogłuchnie.
 To był moment, w którym pożałował decyzji o udzieleniu pomocy.
 Gdy gówniarz wreszcie ucichł, chłopak potrzebował jeszcze kilkunastu sekund w bezruchu. Gdy w głowie przestało wirować, przyłożył palec do ust, chcąc dać rannemu prosty, acz dosadny sygnał.
 — Musisz być cicho, jeśli chcesz, żebym ci pomógł — oznajmił, choć wciąż jeszcze nie do końca słyszał własny głos, toteż nie był pewien, czy nie mówił za głośno lub za cicho. Trudno.
Przyklęknął ma oba kolana, chcąc obejrzeć pułapkę z bliska. Była ciężka i metalowa, a on nie do końca znał się na konstrukcji podobnych rzeczy. Westchnął więc, powoli i delikatnie przytykając opuszki do zimna konstrukcji. Wodził wzdłuż każdej części, szukając śruby lub czegokolwiek, co pozwoliłoby na rozwarcie szczęk wnyku. Koniec końców wsunął palce w szparę między metalowe zęby i chwycił pewnie za obie części.
 Przed kolejnym komentarzem nabrał powietrza w płuca i odetchnął.
 — Spróbuję ją teraz otworzyć. Ty mi pomożesz, w zasadzie mam dla ciebie dwa zadania. Ale dasz sobie z nimi radę, no nie? Jesteś super dzielna, więc to będzie jak pestka. Pewnie jesteś dzielniejsza ode mnie, wyglądasz na taką — posłał dziecku drobny, pokrzepiający uśmiech. — Po pierwsze, będziesz musiała zabrać nogę, gdy dam ci znak. Prawdopodobnie zaboli i to bardzo, ale musisz wytrzymać, bo drugie zadanie dotyczy tego, żebyś nie krzyczała, rozumiesz? Jeśli to zrobisz, to mogę niechcący puścić, a tego oboje byśmy nie chcieli. Nie chcemy również krzykiem ściągnąć tu tego, kto jest za to odpowiedzialny, prawda? Gotowa? — spojrzał na nią ostatni raz, szukając w umorusanej buzi jakichkolwiek oznak zrozumienia.
 Napiął mięśnie i naparł na metalowe półkola, chcąc rozsunąć metalowe szczęki do samego końca. Instynkt podpowiadał, że wówczas mechanizm powinien się zresetować, a sama pułapka rozewrzeć i czekać na kolejną ofiarę.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.09.19 15:24  •  (S) Zniszczony las - Page 24 Empty Re: (S) Zniszczony las
Nie rozumiała. Nie rozumiała ani jednego słowa adresowana ku niej przez nieznajomego. Ludzka mowa była dla niej pojęciem obcym, zresztą tak samo jak zachowanie młodzieńca, który przy niej przykucnął i... właśnie co chciał? Chciał ją zabić?
Syknęła, demonstrując pakiet ostrych, pożółkłych przez brak higieny zębów. Z jej gardła wydobył się warkot charakterystyczny dla przedstawicieli rasy psowatych, a w tej samej chwili w długich włosach pojawiła się para zwierzęcych uszu, która skutecznie zastąpiła te ludzkie. Były podłużne jak u królika, lecz obleczone wilczą, szarą sierścią.
Uspokoiła się jednak nieco, kiedy Rhett ostrożnie sięgnął po wnyki, napinając mięśnie. Z jej gardła wydobywał się cichy warkot w formie ostrzeżenia, a jednak zachowała dystans, nadal bacznie obserwując sekwencje ruchów mężczyzny. Wyczuwała od niego zwierzęcą, kojącą woń. Pachniał jak jej stado. Być może również prezentował ten gatunek.
Zaciskając mocno zęby wycofał nogę po tym, jak Opętany przy użyciu niemal całej drzemiącej w nim siły otworzył metalową szczękę. Po wyjęciu z sideł uszkodzonej stopy cichy skowyt wymknął się spomiędzy jej warg. Podkuliła pod siebie ogon, który wyrósł z jej ciała niemalże tej samej chwili. Teraz brudną skórę pokrywał delikatny szary, meszek. Rysy twarzy się wydłużyły. Włosy zmieniły kolor. Skuliła się, przyciskając swoje drobne ciało do pnia spróchniałego drzewa, skowycząc cichutko, ledwie słyszalne, jakby nie miała już energii, by cierpieć.
Nie minęła nawet minuta, a po dziewczynce nie zostało ani śladu. W jej miejsce pojawiło się szczenię wilka z króliczymi uszami, które uważnie obserwowało Rhetta z bólem i z strachem w oczach, a po chwili, wykrzesując z siebie być może resztki siły, czmychnęło w bliżej nieokreślonym kierunku, głębiej w las, kwiląc, kulejąc na zganianą łapę, przemieszczając się zdecydowanie wolniej niż zwykle, pozostawiając na popękanym podłożu strużki krwi. Choć młodzieniec nie dał jej podstaw do ucieczki, to jednak coś ją spłoszyło. Tylko co?

Obowiązuje całkowita swoboda w działaniu.
Deadline: 6.09.
                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.09.19 17:45  •  (S) Zniszczony las - Page 24 Empty Re: (S) Zniszczony las
 Nie miała pojęcia, o czym mówił. Zrozumiał to w momencie, w którym ich spojrzenia się skrzyżowały. Podczas gdy jego własne tęczówki emanowały charakterystycznym, żywym blaskiem, który lśnił nawet nocą, jej ślepia wypełniał jedynie strach.
 Ważne, że była cicho.
 Rozwarcie szczęk pułapki nie było dla niego zbyt proste. Nigdy nie mógł się chwalić ogromną siłą mięśni, toteż nim mechanizm zaskoczył, minęło dłuższą chwila. Wycofując ręce, odetchnął z wyraźną ulgą. Spojrzał na dziewczynkę dopiero po unormowaniu oddechu i ponownym przetarciu twarzy. Tego dnia upał wykańczał go do reszty.
 Zauważył wpierw zwierzęce uszu, później skulony ogon. Uśmiechnął się nawet na ten widok, bo w końcu znalazło się coś, co mogło przekonać dziecko do odrobiny zaufania wobec wymordowanego.
 Drobny uśmiech raz jeszcze wykwitł na wargach młodzieńca. Powolnym, ostrożnym ruchem wyciągnął otwartą dłonią naprzód, chcąc pomóc dziecku wstać. Chciał wziąć ją na ręce lub pomóc w podróży i zaprowadzić gdzieś, gdzie zajęliby się raną.
 Zanim zdążył choćby mrugnąć, małe, wilcze szczenię gnało już na złamanie karku między krzewy. Obejrzał się za nią nieco zdezorientowany, lecz ostatecznie westchnął tylko, kręcąc głową na boki.
 Zostawiła za sobą krwawą ścieżkę, więc teoretycznie mógł za nią pójść. Problem leżał jednak w tym, że gdy tylko zapach juchy podrażnił czuły nos, głód wykręcił żołądek na drugą stronę, zawiązując na jego środki grubą pętlę.
 Był głodny.
 Przełknął zalegającą w gardle gulę i ruszył w kierunku uciekinierki. Miał zamiar jej pomóc mimo świerzbiących zębów i cichego głosu, który mówiąc o zatopieniu w niej kłów, brzmiał jak najsłodsza melodia.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.09.19 18:14  •  (S) Zniszczony las - Page 24 Empty Re: (S) Zniszczony las
Po zniknięciu wilczka cisza znowu zakradła się do najbliższego otoczenia Rhetta. Była grobowa, wręcz nienaturalna. Nawet liście na nielicznych drzewach nie szeleściły, może po części dlatego, że w powietrzu unosiła się niezmącona wiatrem duchota, a może dlatego, że wymordowany naprawdę był sam. Tylko on i na wpół umarły krajobraz wykończony przez susze.
Stojąc tak, przełykając utworzoną w gardle gule, borykając się z pragnieniem, które zamiast maleć coraz bardziej przybierało na sile, stając się intensywniejszy nawet od święcącego nad głową słońca. W konsekwencji czego w przełyku Rhetta pojawiło się nieprzyjemne mrowienie, a palce drżały lekko atakowane dreszczami, które po chwili nieśmiało zaczęły zakradać się do innych segmentów ciała młodzieńca.
Idź za nim. Ugaś swoje pragnienie, chłopcze., usłyszał w swojej głowie cichy, enigmatyczny szept niebrzmiący wcale obco. Zbyt dobrze współgrał  z zwiększającym się pragnieniem.
„Ugaś” brzęczało w uszach jak osa.
„Ugaś” nadlatywało ze wszystkich stron jak podmuchy wiatru.
„Ugaś” odbijało się rykoszetem od jego czaszki w rytm tłukącego się w piersi serca.
Miał w sobie tyle samozaparcie, by walczyć z wciąż narastającym pragnieniem?

Obowiązuje całkowita swoboda w działaniu.
Deadline: 6.09.
                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.09.19 18:36  •  (S) Zniszczony las - Page 24 Empty Re: (S) Zniszczony las
 Zaczynał zdawać sobie sprawę z kiepskiej sytuacji, w której się znalazł. Zewsząd coś go szczuło — upał, suchość w gardle, martwa cisza, która kopała w instynkt jak rozjuszony gówniarz... Najgorszy z tego wszystkiego był głód. Mówił w zęby, doprowadzał dłonie do drżenia, ściskał za trzewia i kładła śliskie łapsko na gardle, trzymając je z mocą imadła.
 Zwierzęcy warkot przetoczył się przez krtań wymordowanego, gdy ten, pełen frustracji, zaciskał ręce w pięści. Potrząsnął zaraz głową, lecz bijący od słońca żar przyprawiał go o ból czaszki potęgowany nadmiernym ruchem.
 Przebijający się ponad wszystkie inne myśli szept doprowadzał go do szału. Nie dlatego, że był niechciany, wręcz przeciwnie — brzmiał tak słodko i kusząco, że gdyby nie rozum, Marshall już dawno trzymałby w rękach wyssane z życiowej esencji wiotkie ciałko. Sam nie wiedział, co wciąż trzymało go na smyczy. Resztki ludzkiego rozsądku? Sumienie? Prawdopodobnie.
 Wstrzymał dotąd nieprzerwany marsz. Kładąc wzrok na podłożu, zauważył, że wciąż podążał krwawym szlakiem, który pozostawiła za sobą dziewczynka. Przygryzł wówczas wargę, odwracając się na pięcie z kocią gracją.
 — Zamknij się, zamknij się, zamknij się — powtarzał sobie jak mantrę, próbując zagłuszyć kolejką falę wabiących słów. Być może idąc w przeciwnym kierunku uda mu się natrafić na inny potencjalny posiłek. Zwierzę, mniej bezbronnego wymordowanego, cokolwiek.
 Przycisnął lisie uszy do czaszki, dodatkowo nakrywając je dłońmi.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 24 z 25 Previous  1 ... 13 ... 23, 24, 25  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach