Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 22 z 25 Previous  1 ... 12 ... 21, 22, 23, 24, 25  Next

Go down

Pisanie 31.01.19 23:46  •  (S) Zniszczony las - Page 22 Empty Re: (S) Zniszczony las
Makashima uśmiechnął się na słowa towarzysza, choć nie można było tego dostrzec z racji zakrytej w połowie twarzy. Oczywiście, że był to trup. To było oczywiste tak samo jak to, że każdego kolejnego dnia wstaje nowy dzień. Powstrzymał jednak kąśliwą uwagę, pozwalając mu zbliżyć się do truchła, chociaż wierzył, że chłopak ma na tyle oleju w głowie, że nie postanowi przekroczyć umownej bezpiecznej linii, a tym bardziej, o zgrozo, spróbować dotknąć zwłok.
Zwierzę miało wyżarte głównie wnętrzności, o czym świadczyła spora dziura w ciele i kupka połamanych kości owleczona jedynie skórą. Głowa i wszelakie kończyny były wręcz nietknięte.
- Albo coś zaatakowało jej brzuch i po prostu wyjadło to, co smaczniejsze albo... - przeniósł wzrok na chłopaka, jakby chciał zbudować niepotrzebne napięcie.
- Albo coś zjadło je od środka. W każdym razie bez względu na przyczynę zgonu, nie widzę, by jego oprawca znajdował się w pobliżu. - pokręcił lekko głową. Zwierzę zostało zjedzone już jakiś czas temu, i to, co je zeżarło z pewnością opuściło już to miejsce.
A przynajmniej miał taką nadzieję aż do momentu, kiedy jakieś dziesięć metrów od nich usłyszeli gardłowe kwiczenie.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.02.19 19:22  •  (S) Zniszczony las - Page 22 Empty Re: (S) Zniszczony las
 Przykucnął w pewnej odległości przed stworzeniem. Nie wyglądało na to, by zżerały je już padlinożerne larwy, chociaż zagajnik musiał się od nich roić. Żadnego ptaka czy innego stworzenia, które zainteresowałoby się resztkami mięsa z nietkniętych fragmentów truchła. Ostrożnie zaciągnął się smrodem marszcząc od razu nos i powstrzymując odruch wymiotny. Jego ludzki pierwiastek protestował przed dalszym przebywaniem w pobliżu, ale ten zwierzęcy analizował mieszaninę zapachów.
 Odszukał w otoczeniu pierwszy, lepszy patyk i dźgnął nim trupa, starając się rozchylić na boki jego przednie nogi. Zastanawiał się, jak wysoko w górę przełyku stworzenie zostało zmasakrowane i czy na jego skórze pozostały jeszcze jakieś inne ślady poza tymi ze środka, w postaci wyżartego do czysta korpusu.
 — Znasz się na żarciu. I zajmujesz się tą sprawą dłużej ode mnie — warknął, ale potem wziął głębszy oddech i uspokoił ton. — Nie potrafisz powiedzieć, czy to ofiara tych insektów?
 Spojrzał zza ramienia na Makashime. W końcu sam wstał, otrzepał ręce z ziemi i rozejrzał się naokoło. Nie znał się na robalach, ale podejrzewał, że gdyby faktycznie grasowały w takich rojach, o których mówiono, zostawiłyby na otaczającej ich roślinności jakieś ślady. Może kilka martwych sztuk, którym dałoby się przyjrzeć, uszkodzone pnie, odchody, cokolwiek. Nie miał punktu zaczepienia, a jego chodząca informacja walczyła z zanikami pamięci.
 Mimo to zmusił się do zachowania cierpliwości. Zaopatrzeniowiec wcale nie musiał z nim iść, to że Yume nie wędrował teraz samotnie było uśmiechem od losu. Chociaż niechętnie, chciał to doceniać.
 — Makashima. Przypomnij sobie. — Zmierzył go wyblakłym spojrzeniem. Potrzebował wiedzy tego człowieka i dlatego właśnie poprosił go, by zabrali się na północ razem.
 Mniej-więcej wtedy też usłyszał zwierzęcy odgłos. Być może to łowca zwierzyny we własnej osobie postanowił powrócić po porzucone wcześniej resztki, a może wreszcie pojawili się zaginieni padlinożercy. Cokolwiek odnalazło ich w cieniu zagajnika, nie zwiastowało szczęścia.
 Śniący zacisnął palce na kiju, który wcześniej podniósł. Nieco bardziej zawierzał sile własnych pięści, ale badylem mógł w ostateczności cisnąć w bestię, albo po to, by odwrócić od siebie jej uwagę. Zwrócił się przodem do źródła dźwięku i małymi krokami wycofywał w kierunku zaopatrzeniowca Przyszłości. Gestem ręki pokazał mu, żeby zbliżył się bezgłośnie. Może, jeśli kierunek wiatru im sprzyja, daliby radę oddalić się z tego miejsca, zanim kwiczące stworzenie pojawi się na ich drodze. Może zainteresuje się padliną i w ogóle da im spokój?
 Wuxian nie miał jeszcze ochoty mierzyć się z nieznanym.
                                         
Yume
Opętany
Yume
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yun Wuxian Mei


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.02.19 22:48  •  (S) Zniszczony las - Page 22 Empty Re: (S) Zniszczony las
Szczerze powiedziawszy, to nie dziwił się młodemu wymordowanemu. Chyba każdy na jego miejscu straciłby już dawno ostatnie pokłady cierpliwości. Niestety, ale nic nie mógł na to poradzić. Czuł się, jakby miał wypalone dziury w mózgu, jakby choroba zdążyła już dotknąć tamtych partii i powoli niszczyć go od środka.
Jeszcze trochę. Dasz radę, jeszcze trochę.
Odetchnął cicho przez nos, robiąc krok bliżej truchła, aż znalazł się niebezpiecznie blisko. Nic gorszego już mu nie groziło. I tak umierał, prawda?
Wyciągnął dłoń i przesunął palcem o postrzępionych skrawkach ciała, marszcząc nieznacznie brwi.
- Nie, nie wydaje mi się, aby to była robota chmary. Ciało jest poszarpane czymś ostrym. Pazury albo zęby. Albo stępiony nóż. - podniósł się i otrzepał obie dłonie, by następnie ponownie zakaszleć gardłowo. Kaszel stawał się coraz bardziej męczący oraz uporczywy, a przerwa między kolejnymi napadami diametralnie się zmniejszała.
Miał coraz mniej czasu.
- Chodźmy dalej. - polecił, chcąc ruszyć dalej na północy, ale wtem usłyszał dziwny dźwięk dochodzący zza drzew. Przystanął, instynktownie sięgając do pasa, gdzie znajdował się przymocowany sztylet. Nigdy nie wiadomo czego mogli się spodziewać. A spodziewał się czegoś niebezpiecznego, czegoś, co-
-na pewno nie przypominało tego, co się właśnie wyłoniło zza konara.
Dziewczynka. Na oko miała może z pięć, może sześć lat, na pewno nie więcej. Miała brązowe włosy sięgające jej szczuplutkich ramion, teraz potarganych, brudnych i w totalnym nieładzie. Spoglądała na dwójkę nieznajomych wielkimi, żółtymi oczami pełnych łez.
- Też mnie zabijecie jak moją mamę? - zapytała cichutko, zaciskając palce na materiale czegoś, co przypominało poszewkę na poduszkę, a w co aktualnie była ubrana.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.02.19 23:19  •  (S) Zniszczony las - Page 22 Empty Re: (S) Zniszczony las
 Kiwał głową i chłonął pozyskiwane informacje jak gąbka. Jego wiedza na temat desperackiej fauny ograniczała się do tej najistotniejszej w czasie polowań. Nigdy nie interesował się padliną na tyle, by zgadywać, co mogło ją po wcześniejszym posileniu się porzucić. Rój potrafił rzekomo pochłaniać mięso jak rasowy drapieżnik, więc wszystko wydawało się możliwe.
 Kiedy Makashima wydał swój osąd, Yume kiwnął głową nie próbując się z nim spierać. Wierzył, że zaopatrzeniowiec, specjalista od żarcia wie co mówi. Musiał zaufać jego przekonaniu. Oznaczało to więc, że odnaleziona poszlaka na nim im się nie przyda, a skoro tak, to marnowanie kolejnych minut na trwanie w miejscu tylko oddalało ich od celu.
 Cerber nie sprzeciwiał się, gdy drugi mężczyzna zasugerował, iż powinni ruszyć dalej. Ciągnęło go na północ, gdyż możliwe że dopiero tam natknął się na ślady destrukcyjnej działalności insektów. Dotychczas nie mieli ku temu okazji, ale to świadczyło o tym, że być może sytuacja nie była jeszcze aż tak drastyczna. W opowieściach przerażonych i głodnych desperatów plaga pukała im niemal do okien, a okazywało się, że namierzenie robali wcale nie będzie takie łatwe.
 Sytuacja zmieniła się szybko.
 W jednej chwili zapomniał o truchle leżącym niedaleko nich. Czujnie przyglądał się dziecku, które wychyliło głowę zza zarośli, aż w końcu w całości się przed nim ukazało. Widok tak bezbronnego z wyglądu stworzenia nie robił na nim większego wrażenia. Przywykł do tego, że desperackie dzieci bywają niebezpieczne, a im młodsze tym bezczelniejsze.
 Kątem oka rzucił na zmaltretowane ciało.
 — Zabiło ją drapieżne zwierzę — odpowiedział w możliwie najbardziej rzeczowy sposób nie spuszczając już więcej spojrzenia z dziecka. Nasłuchiwał dookoła innych odgłosów które mogłyby świadczyć o tym, że poza dziewczynką w okolicy jest ktoś jeszcze.
 Nie spuszczał gardy. Obecność bezbronnego z pozoru stworzenia nie rozczulała go. Nawet pomimo łez w oczach wyglądała na zdrową i zdolną zarówno do ataku, jak i do ucieczki. Nie próbował jej do siebie przekonywać, ani tym bardziej straszyć. Był opanowany, ale szczery.
 Jeśli dziewczynka za swoją matkę uznawała martwe, kopytne stworzenie, to nie było dobrej informacji, którą mógłby jej przekazać.
                                         
Yume
Opętany
Yume
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yun Wuxian Mei


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.02.19 23:42  •  (S) Zniszczony las - Page 22 Empty Re: (S) Zniszczony las
Oczy dziewczynki rozszerzyły się na informację, jakiej udzielił jej wymordowany, a raczej na potwierdzenie śmierci jej matki. Dolna warga dziewczynki zadrżała, ale opanowała łzy, choć widać było, że wiele ją to kosztowało. Całe małe ciałko drżało, a palce, które zaciskała na materiale prowizorycznego okrycia wręcz pobielały.
- Co... co mam zrobić? - zapytała cicho, rozglądając się dookoła, najwidoczniej zupełnie zdezorientowana, możliwe, że właśnie została zupełnie sama na tym przerażającym świecie.
Makashima, do tej pory milczący, wreszcie oderwał swoje spojrzenie od dziewczynki, przenosząc spojrzenie na Yume.
- Co zrobimy? Musimy udać się na północ, ale czy... - przyciszył nieznacznie głos na tyle, by jedynie jego towarzysz go dosłyszał.
- ... zostawimy ją tu? - ciężko było powiedzieć, czy w Makashimie odezwało się nagłe poczucie winy, czy sumienie go poderwało, czy też perspektywa ostatnich dni sprawiła, że wewnętrznie stał się wrażliwszy. Ale widocznie nie chciał zostawić małej samej, w tym nieprzyjaznym dla istot świecie.
- Można ją zabrać ze sobą i zostawić w Apogeum. Tam z pewnością będzie miała większe szanse na przeżycie.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.02.19 9:02  •  (S) Zniszczony las - Page 22 Empty Re: (S) Zniszczony las
 — Życie — skomentował cerber na widok wykrzywionej w bólu twarzy dziecka. Nigdy nie był szczególnie taktowny, przedkładając prostotę ponad zawoalowane kombinacje. Jeśli dzieciak w młodym wieku nauczy się godzić ze stratą, będzie miał w przyszłości dużo łatwiej.
 O ile oczywiście uda mu się przeżyć.
 Twarz Yume stężała. Przez większość czasu wyglądał właśnie tak, twardy i pozbawiony emocji, jakby napotkanie osieroconego właśnie dziecka była wydarzeniem nie większym od wyłowienia starego buta ze stęchłego stawu. Egzystując na Desperacji znajduje się najróżniejsze śmieci. Trzeba umieć je sortować i nie zbliżać się do tych, które mogą odgryźć ci głowę.
 Śniący zbliżył się do dziecka na odległość niepełnego kroku i łapiąc je za fraki uniósł nieco ponad ziemię. Przygarbił się tylko tyle, by ich oczy miały okazję spotkać się w połowie.
 — Twoja matka była sarną, więc ty też musisz być jakimś dziwolągiem — powiedział podtrzymując dziewczynę tak, by nie odwracała wzroku od jego twarzy. Nie był gwałtowny, ale w jego słowach i gestach brakowało też rodzicielskiej delikatności. Był hodowcą, który ocenia wartość szczeniaka z najnowszego miotu. — Pokaż.
 Poluźnił uścisk i odstąpił do tyłu dając małej pole do popisu. Nie wierzył w bezbronność każdej sieroty. Było wręcz przeciwnie, gdyż żył przekonany, że każde, nawet najmniejsze stworzenie ma w sobie potencjał, którego tylko z braku odpowiedniego pokierowania nie potrafi wykorzystać. Poza tym im więcej informacji zdobędzie teraz, tym łatwiej będzie im zadecydować o dalszym losie dziecka.
 Kątem oka spojrzał na Makashime. Nie powiedział tego na głos, ale porzucenie dzieciaka, o ile nie okaże się dla nich zagrożeniem, nie wchodziło nawet w grę. Yume miał słabość do pokaleczonych, zagubionych i szukających pomocy istot. Czy właśnie nie z tego samego powodu postanowił pomóc jemu?
 Spojrzenie było przelotne i szybko powróciło znowu na dziewczynkę. Znalazła się po raz kolejny w centrum jego uwagi. Nawet jeśli nie zadawał pytań, miał nadzieję, że dziecko poczuje się zobowiązane powiedzieć im jak najwięcej. Jeśli rzeczywiście potrzebowało pomocy, której wymordowany i zaopatrzeniowiec mogli jej udzielić, to powinna chociaż spróbować ich do siebie przekonać. W innym wypadku, może nawet z bólem serca, ale będą musieli zostawić ją na pastwę losu.
 Musieli iść na północ. Rezygnacja z tego zamiaru nie wchodziła w grę, więc tylko i wyłącznie jeśli dziewczynka okaże się na tyle rezolutna by móc zabrać się z nimi, Yume się na to zgodzi.
                                         
Yume
Opętany
Yume
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yun Wuxian Mei


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.02.19 0:21  •  (S) Zniszczony las - Page 22 Empty Re: (S) Zniszczony las
Dziewczynka zadrżała niekontrolowanie pod naciskiem chłodnego spojrzenia nieznajomego. I choć jej oczy nabrały jeszcze więcej łez, kiedy ten bez najmniejszego problemu uniósł jej drobne ciałko, to ze wszystkich możliwych sił spróbowała powstrzymać płacz. Nie odezwała się, ani też ni skinęła głową na znak, że przyswoiła żądania Yume, jednakże kiedy tylko jej bose stopy dotknęły surowego podłoża, odskoczyła na odległość paru kroków, wpatrując się czerwonymi od płaczu oczami w wymordowanego.
Pociągnęła głośno kilka razy nosem, choć i tak wciąż z niego ciekło, jakby ktoś odkręcił kurek. Uniosła brudne dłonie składając je w coś na wzór małej łódki i spojrzała na nie. Trwało to dłużących się parę sekund, a na jej umorusanej twarzy pojawiło się skupienie, kiedy spomiędzy rąk zaczął kiełkować kwiatek. Powoli, wręcz leniwie, niczym przebiśnieg budzący się do życia. Kiedy ostatni płatek koloru niebieskiego otulił roślinkę, zadarła głowę, by spojrzeć w oczy wymordowanego, jakby czekała na werdykt.
Zaiste, od tego zależało właściwie wszystko.
- Wow. Kwiatek. - odezwał się Mashima zachrypniętym głosem, choć ciężko było określić czy naprawdę podziwiał zdolności dziewczynki, czy jego ton był oblany sarkazmem.
- Jak mamy podjąć jakąś decyzję, to zróbmy to szybciej. Nie chcę, by zastała nas noc niemalże pośrodku pustyni. - zerknął na Yume z nieco wymownym spojrzeniem.
Czas ich gonił i na pewno nie był ich przyjacielem. A już na pewno nie jego.

                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.02.19 22:30  •  (S) Zniszczony las - Page 22 Empty Re: (S) Zniszczony las
Nie drgnął z miejsca, kiedy dziecko od niego odskoczyło. Nawet gdyby zechciało uciec, Yume wcale by go nie ścigał, ale jeśli rzeczywiście szukało dla siebie pomocy, musiało zostać. Wuxian przykucnął, tak jak wcześniej przy martwym stworzeniu, lecz tym razem by ośmielić dziewczynkę, a gdy wreszcie na jej dłoniach wyrosła roślina, pokiwał łagodnie głową. Sztuczka nie zrobiła na nim większego wrażenia, nawet się nie uśmiechną. Natychmiast ocenił jej zdolności jako całkowicie bezużyteczne. Jeżeli to wszystko, co potrafiła, to nie minie doba, gdy dołączy do matki.
 — Nie zastanie — zapewnił zaopatrzeniowca, nie spoglądając w jego kierunku.
 Jeśli zajdzie taka potrzeba, przemieni się i zabierze obojga na swoim grzbiecie, ale teraz wolał jeszcze unikać bezwiednego rzucenia propozycją na wiatr. Biokineza niosła ze sobą konsekwencję, jakich wolał uniknąć. Jeśli przyjmie zwierzęcą formę, to wyłącznie wtedy, gdy będzie już za późno na wszystko inne. Mówiąc inaczej, gdy trzeba będzie walczyć o życie.
 Co innego miał mężczyźnie odpowiedzieć? Że skoro on umierał, to decyzja będzie mieć długotrwałe konsekwencje wyłącznie dla cerbera? Chciał być ostrożny, ale nie bezlitosny. Musiał określić się szybciej, niż by tego chciał, więc kiedy wreszcie sięgnął ramionami w stronę dziewczynki wiedział, że ryzykuje więcej, niż było go na to stać.
 Ale Makashima też nie mógł czekać. Nie chciał kazać mu czekać dłużej, niż mężczyzna potrafił to znieść. Uniósł więc dziecko na ręce niezależnie od tego, czy miało ochotę być w ten sposób traktowane. Nie było ciężkie, chociaż nawet ta waga prędzej czy później zacznie mu ciążyć. Mimo to był zdecydowany nie spowalniać wyprawy ze względu na stan zdrowia swojego przewodnika.
 — Jak masz na imię? — zapytał dziecka, dając mu moment na wydukanie odpowiedzi. Nie był zainteresowany, ale odrobina doświadczenia z podlotkami kazała mu podjąć próbę nawiązania chociaż prostego kontaktu. Delikatnie odgarnął z twarzy dziecka opadające na nią kosmyki.
 W tym samym czasie zebrał się z klęczków i podszedł do Makashimy zatrzymując się bezpośrednio przed nim.
 — Zdążymy — rzucił w jego kierunku, starając się odszukać wzrok mężczyzny. Uwierzy mu? Czy miał jakiekolwiek prawo sądzić, że człowiek, którego czas jest policzony wykrzesa z siebie tyle optymizmu? Jeszcze nie czas na ciebie, chciał mu powiedzieć, ale zamiast tego odwrócił się i spojrzał na zagajnik. — Prowadź na północ.
                                         
Yume
Opętany
Yume
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yun Wuxian Mei


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.19 23:22  •  (S) Zniszczony las - Page 22 Empty Re: (S) Zniszczony las
Makashima odetchnął bezdźwięcznie, kiedy jego towarzysz nie zamierzał zostawić bezbronnej istotki na pastwę losu Desperacji. Gołym okiem było widać, że mała nie była jeszcze gotowa do samodzielnej egzystencji i wymagała może miesięcy treningów i przygotowań. Ale na pewno nie mogli jej tutaj porzucić. Po prostu nie. Makashima doszedł do wniosku, że nim opuści ten świat, pozostawi po sobie coś dobrego. I tym dobrem miała być mała dziewczynka.
Dziewczynka uczepiła się ramion Yume, kiedy ten bez najmniejszego problemu podniósł ją. Nie protestowała, lecz widać była, że jest nieco zawstydzona zaistniałą sytuacją. Pociągnęła lekko nosem, i ostatni raz otarła oczy wierzchem dłoni.
- Mogę sama iść! - powiedziała słabym głosem, ale mimo wszystko przylgnęła mocniej do niego swoim małym ciałkiem, jakby w obawie, że mężczyzna mógł ją w każdej chwili opuścić.
- N...Nana. A ty? - przedstawiła się po dłużącej chwili, zerkając na niego ukradkiem.
- Makashima. - chory wyprzedził Yume w odpowiedzi, samemu się przedstawiając. Nawet, jeżeli Nana nie pytała go imię, wolał by je znała. To ułatwi o wiele bardziej przyszłościową komunikację. Spojrzał na Yume, zastanawiając się przez dłuższą chwilę na słowami, jakie padły z jego ust. Zdążymy. Chciał w to wierzyć. Naprawdę chciał.
- Wiem. - odparł mu chwili zdając sobie sprawę, że czeka na jego odpowiedź. Westchnął cicho, odwracając się plecami i ruszając w stronę północy, na powrót wychodząc na otwartą pustynię.
Podróż była raczej nużącą, aniżeli męcząca. Od kilku godzin nie minęli niczego podejrzanego, niczego, co mogłoby przykuć ich uwagę. Tylko piach, nagie kamienie czy wysuszone konary drzew. Nic więcej. Na niebie już od jakiegoś czasu nie było słońca, a ciemność powoli zaczynała ich spowijać. To wtedy na horyzoncie zaczęły majaczyć się przeróżne wykręcone kształty.
- To Stary Las. Powinniśmy dotrzeć tam jutro w południe. Teraz jednak nie kuśmy losu, a zatrzymajmy się. Odpoczynek przyda się nam wszystkim.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.02.19 19:08  •  (S) Zniszczony las - Page 22 Empty Re: (S) Zniszczony las
 Nie mówił tego na głos, ale chciał sprawić przy okazji jej wagę. Była niedożywiona? A może lekka jak anielskie dziecko? Pod fałdami luźnego ubrania nie dało się dostrzec uwydatnień, ale te same ciuchy kryły także jej prawdziwą budowę ciała. Jeden towarzysz więcej oznaczał dodatkową gębę do wykarmienia, a Yume był nieznośnie świadomy tego, że ani dziecko ani Makashima nie przydadzą się podczas zdobywania pożywienia. Odpowiedzialność spoczywała na nim, ale zobowiązał się dźwignąć ten problem równie łatwo, jak uniósł znajdę.
 — Yun — postarał się pozbyć ojczystego akcentu. To samo słowo wypowiadane po chińsku, a po japońsku miało zupełnie inny wydźwięk. Nie próbował ukryć przed dzieckiem swoich korzeni, ale uznał, że łatwiej będzie mu zapamiętać coś o przyjemnym dla ucha brzmieniu. Po drugie, już dawno nie spotkał nikogo, komu z głębi serca miał ochotę przedstawić się swoim właściwym imieniem. Yume było przeznaczone dla japończyków. Łatwiejsze do zapamiętania, w jakimś sensie oddawało naturę jego istnienia, ale przede wszystkim było połączeniem elementów godności, które w oryginale mało kto był w stanie powtórzyć.
 Uznał, że dziecko, które z młodzieńczą ciekawością, bezinteresownie zadało pytanie, zasługuje na szczerą odpowiedź.
 Innym powodem, dlaczego postanowił zabrać ją z tego miejsca na własnych ramionach było uniemożliwienie zbliżenia się do martwej, kopytnej matki. Wszystko nadal brzmiało abstrakcyjnie, ale setki lat na Desperacji pozwoliły mu przyzwyczaić się do tego typu anomalii. Sam był przecież wielkim kundlem, a wcale by się nie zdziwił, gdyby żadne z jego dzieci, gdyby je posiadał, nie posiadło jakichś cech tego zwierzęcia. Dziedzictwo w przypadku rasy wymordowanej było pokraczne.
 Upewnił się, że własnym ciałem zasłoni jej widok pokiereszowanego ciała, zanim zatopią się na dobre w suchym zagajniku. Dopiero wtedy rozważył postawienie jej na ziemi, by zaoszczędzić własne siły, ale ostatecznie zrobił to dopiero wtedy, gdy znowu znaleźli się na rozgrzanym, piaskowym terenie.

 Niewiele mówili. Wymordowany miał wrażenie, że każe z nich jest wyczerpane tym dniem na swój sposób. Od czasu do czasu zerkał w stronę maszerującego obok dziecka, oceniając po jego mimice to jak radzi sobie z bólem po stracie bliskiego. W innym wypadku wpatrywał się z Makashime, głównie w jego plecy i tył głowy, oceniając jak się trzyma, a zarazem ślepo wędrując za nim krok za krokiem. Pozwolił mu się prowadzić i wyglądało to tak, jakby rzeczywiście zamierzał stawiać stopy wyłącznie tam, gdzie wcześniej odbił się ślad obuwia zaopatrzeniowca. Nie wyprzedzał go, ani nie próbował iść obok. Tylko wtedy gdy przewodnik zwalniał, spotykali się razem na jednej linii. Nawet wtedy jednak głównie milczał, wpatrując się w uszkodzoną twarz mężczyzny.
 Stało się tak również, gdy pracownik baru zatrzymał się by zaproponować postój.
 — Rozumiem. — Kiwnął powoli głową. Być może powinien wyrazić swoje zdanie na temat propozycji, uznać na głos jej potrzebę, albo sprzeciwić się, ale on tylko przytaknął i rozejrzał na boki za dobrym schronem na zimną, pustynną noc.
 Najlepiej byłoby ułożyć się w jakimś płytkim zagłębieniu przy ścianie. Otwarty teraz mu się nie podobał, nie chronił przed ewentualnym wiatrem, ani zagrożeniem w postaci innego żywego stworzenia. Skały powinny oddawać po zmierzchu swoje ciepło, więc jeśli zbiją się w kupę, nie zmarznął.
 Zanim jednak zajął się dobrze poszukiwaniem idealnego miejsca na postój, położył rękę na ramieniu Makashimy zwracając na siebie jego uwagę.
 — Popilnuj jej. Pójdę zapolować — Oznajmił i jeśli żadne z dwójki jego towarzyszy nie miało nic więcej do powiedzenia, oddalił się od nich na tyle, by móc w ciszy skupić się na nasłuchiwaniu i węszeniu. Każdej rozmiaru jadalna ofiara, albo coś, co dałoby się wepchnąć do ust go zadowoli. Podróże nigdy nie wiązały się z luksusami, ale minimum potrzeb musieli bezwzględnie zaspokajać.
 Nie wziął ze sobą żadnej broni. Walczył za pomocą ciała. Uderzeniami obezwładniał, a naciskiem szczęk wykańczał ofiarę. Miał nadzieję, że i tym razem te dwie specyficzne zdolności wystarczą, by chociaż trochę zapełnić brzuchy jego towarzyszy.
                                         
Yume
Opętany
Yume
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yun Wuxian Mei


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.19 22:49  •  (S) Zniszczony las - Page 22 Empty Re: (S) Zniszczony las
Makashima skinął głową, kiedy jego towarzysz przytaknął na propozycje postoju, choć "przytaknął" to zbyt wiele powiedziane. Ale nie zaprotestował, a przyjął jedynie informacje. To wystarczyło jako zgoda. Odwrócił powoli głowę, przyglądając mu się uważnie, kiedy ten zaproponował, że pójdzie zapolować. Co prawda Makashimie wyraźnie nie odpowiadała perspektywa rozdzielenia się, to jednak mimo wszystko nie zamierzał go powstrzymywać.
- Dobrze, uważaj jednak na siebie. Te tereny bywają naprawdę niebezpieczne. -ostrzegł go cicho na tyle, by towarzysząca im dziewczynka go nie dosłyszała. Nie chciał niepotrzebnie straszyć dzieciaka, ciężko było przewidzieć jak reaguje w wyjątkowo stresujących sytuacjach. Póki co zachowywała spokój, choć jej spojrzenie nadal pozostawało oddalone i nostalgiczne. Z pewnością wracała wspomnieniami do dni spędzonych u boku swojej matki.
I gdy Yume wybrał się na polowanie, Makashima przygotował miejsce, w którym mieli spędzić noc, rozkładając koce na ziemi, tworząc prowizoryczne posłania.
Noc była cicha i spokojna. W okolicy nie rozbrzmiewał żaden dźwięk, który mógłby świadczyć nie tylko o czyhającym niebezpieczeństwie, ale również o ewentualnej zwierzynie, a tym samym o czymś, co mogło zostać ich posiłkiem. Nic. Zupełnie nic. I właściwie Yume mógł już zawracać, by powrócić do jego towarzyszy z pustymi rękoma, gdy z lewej strony w odległości niecałego metra, usłyszał jak piasek się porusza. Spod ziemi wysunął się mały łepek jaszczurki. Mały, gdyż całość wraz z ogonem mieściła się w dłoni. Zamrugała i poruszyła w obie strony główką, a potem wykaraskała się cała spod piasku, z radością drepcząc gdzieś przed siebie.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 22 z 25 Previous  1 ... 12 ... 21, 22, 23, 24, 25  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach