Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 14 Previous  1, 2, 3, 4 ... 8 ... 14  Next

Go down

Pisanie 14.02.15 14:50  •  Opuszczony Magazyn. - Page 3 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Czy ja wiem. Ja zajmuje pierwsze miejsca z przodu, blisko wyjścia. Just in case wymogu ewakuacji na wypadek ataku hordy klasowej i szaleńców spod budki telefonicznej 14A. Siadałem z tyłu jak byłem mały! A teraz już z tego wyrosłem. To dla gimbowników, gimbowniku.
A skoro czujemy się dobrze i wiemy że nie jesteśmy orkiem, pora na badania wewnętrzne, czyli wpuszczenie do ciała kamerek monitorujących czy nie zostajesz poddana działaniu wirusa hordy orków. Jak zombi to okey, one chociaż są na tyle mądre że nie mają problemów ze znalezieniem żarcia - zawsze znajdą takowego multum.
Cóż, tak samo jak ja się nie spieszę do niektórych, znanych serii anime, choć często mam okazje takie obejrzeć... Ale poprostu nie. Zwyczajnie nope, jedynym klasykiem animcowym jaki oglądam to One Piece. Seria która chyba zaczyna być dłuższa od Dragon Ball'a i składu... Tego już jest blisko 700, i ciągle więcej i więcej. To trzeba znać. No i Bleach też gdzieś jest... Ale Naruciak nie. Naruciak jest passe. Bardzo passe. Jemu podziękujemy z całego serca.
Maszyna nie zna pojęcia "nudy". Może stać w miejscu przez dni, a i tak dużo mu to nie zrobi. On zwyczajnie "nie wie" co to nuda, i osobiście nie chce tego poznać. Tak samo jak "cierpliwość". Gdyby poznał jedno i drugie, mogłoby być dość nieciekawie, prawda? Mógł stracić cierpliwość do Eth już wcześniej, i dość wymownie przy jej gadaniu zamknąć ją łokciem w zęby, przy okazji wybijając pół szczęki, albo zrobić coś równie agresywnego i ofensywnego. Kto go tam wie, hm? Lepiej więc że to byłaby tak spokojna gra w zabójczego berka.
Czy ja wiem? Mógłbym podać kilka serii kiczu, które nie zostały napisane nawet z lekką pompą, a jest tego multum fanów... Ale by nikogo nie urażać - tytuły zostawię dla siebie. Kto wie czego fanatycy mogą czytać ten post.
Nu, jak widać, android i jego pamięć wygrała, prawda? Wygrała. Pora upamiętnić tą chwilę jakąś solidną fotką... A tak, nie ma aparatów. No nic, trudno.
- ... Nie zmienia to faktu że było to dość sadystyczne. - Obstawiał ciągle przy swoim, dość zdecydowanym tonem. Jak dla niego to było dość męczące i lekko sadystyczne - wszak on ukazał prawdziwe miłosierdzie(robiąc facetowi z mózgu papkę), i powinien takowy być mu (z zaświatów) wdzięczny, prawda? Wybawił go od pewnych, kilku-minutowych męk, zanim by zmarł.
No ale Len jej pomógł, tak? Więc nie powinna marudzić bez powodu, czyż nie? Niech nie próbuje marudzić, bo jeszcze zmieni zdanie i wrzuci ją w jakieś stado głodnych istotek i zostawi samą. Zobaczymy jak sobie poradzi, gdy stado głodnych gęb będzie powarkiwać na nią, co raz bliżej i bliżej i bliżej... Hue.
Niezbyt rozumiał dlaczego się w niego tak wpatruje. Że nagi od pasa w górę? To coś strasznego? Dziwnego? Znaczy - temperatura może i nie dopisuje do takiego wyglądu, ale nie zmienia to faktu że jest maszyną, więc nie powinna w nim widzieć nic więcej, jak przedmiot... Ludzko wyglądający, dobrze wyglądający, ale dalej przedmiot, prawda? A nie z jakimiś "dziubkami" tu wyjeżdżać...
- Hm? - Mruknął pytająco, ścierając farbę czarnym materiałem. Szło mu dość dobrze, więc nie rozumiał co w tej chwili miała Ethel na myśli tym... A także fakt o wodzie. Z tego co jego receptory zauważały i odnajdowały - ścierała się dość dobrze. Nie zdążyła wyschnąć, bo było dość zimno, więc starcie jej było bez problemu. I starł ją w praktyce w całości, zanim wyrzucił materiały do ognia.
- Nie zdążyła wyschnąć. Wrażenie optyczne? Mam bladą skórę, więc możesz nie dostrzegać że farba jest starta. - Rzucił analitycznym wyjaśnieniem (powiedzmy), omijając temat fotografii. I tak nei miał jak pomóc - patrzenie poprzez jego pamięć sprawiałoby że widziała tylko z perspektywy jego receptorów wzrokowych, stąd też nie dostrzegłaby tego, czego potrzebuje. Smutnie, prawda?
Szedł więc za światłem latarki i Ethel, po jakimś czasie zauważając że kosa już nie leży na jego ramieniu, a jedynie ma przy piersi ostrze świecącego sztyletu. No nic, trudno... Ukrył go więc za pasem w futerale jaki tam miał i dalej szedł, z dłońmi w kieszeniach. Nie był zbyt ostrożny w tej chwili - nie spodziewał się już w praktyce zagrożenia... I w fakcie też go raczej nie było. Jedynie dreptanie pająka znaczyło, ze jego znajomek gdzieś się kręcił w oddali, pewnie ogarniając swoją kolacje, czyli te trupy jakie zostawili na dole. Cóż, przynajmniej zapewnili mu jedzonko, pewnie będzie wdzięczny, prawda?
Hm, pamiętał ten korytarz. Tutaj ten były wojskowy potraktował go jakimś prototypowym, przerośniętym paralizatorem... Tak... I dokładnie te drzwi, z których wylazł były tymi, jakie Eth uznała za dobre. No, proszę, pszypadeg?
- Hm... W porządku. Zaniosę je więc do twojej norki, jakoś je założymy a potem ruszę w swoją drogę. Będzie w porządku? Nie chcesz sprawdzić czy ci kanibale nie mają nic ciekawego przy sobie zanim pójdziemy? - Spytał w trakcie kroczenia ku drzwiom, które potem otworzył i bez większych problemów wyjął z zawiasów, biorąc sobie pod pachę...
Lepiej by Ethel nie była w pobliżu gdy będzie się obracać, o ile nie ma czaszki ze stali.
- Hm... - Skierował się ku wyjściu, z dziwnym uczuciem że coś mu umknęło. Tylko co?

Ostrze Transformacji - 5/5, koniec. Jeśli chcesz, w tym poście możesz już zakończyć wydarzenie i zrobić z/t x2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.02.15 17:44  •  Opuszczony Magazyn. - Page 3 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Ja zazwyczaj siadam tak w środku, huh. Kiedy była moda na tyły, zawsze zajmowałam pierwsze miejsca, szczególnie w podstawówce. Po części to było wymuszone z powodu słabszego wzroku i mojej niechęci do noszenia okularów... A potem już po prostu, tak o, bo czułam się wygodniej. Ale tutaj nawet, jak siedzisz na środku, to możesz mieć wolną przestrzeń. Po prostu dziewczyny czają się blisko siebie tak, by mieć widok na resztę chłopów między innymi. Co zrobisz.
...Wiesz co, wolę być orkiem, a nie zombie. Sorry, taka fobia wręcz, nie da się tego inaczej określić. Pająki przy tej wersji umarlaków są dla mnie czymś, z czym można przeżyć. Wystarczy, że raz zobaczę zombiaka i już mam zapewnione koszmary i wręcz schizy, że mnie znajdą i zjedzą. Nie. Nie. Nieeeeee. Nope.gif razy dwa, cholera. Wstawiłabym go ponownie, ale mam lenia.
Fakt, po części poznanie przez androida obydwu rzeczy mogłoby się skończyć źle. Chociaż można się kłócić przy tym drugim, bo poza terminem "cierpliwość", musiałby usłyszeć też to drugie cholerstwo, czyli "brak cierpliwości". Wtedy to już w ogóle byłoby niefajnie. Ludzie by uciekali, krzyczeli, wariowali, chowali się w schronach, S.SPEC by musiało stworzyć specjalną jednostkę walczącą z androidem, który stracił cierpliwość. No dobra, trzeba przyznać, to by była tragedia. Lepiej niech będzie taki, jaki jest, a wszyscy będą szczęśliwi.
Hmm... Być może nawet byłabym w stanie takowy rozpoznać, gdybyś rzucił przypadkiem, ale jest tak, jak sam wspomniałeś - lepiej nie wspominać, bo nagle może się okazać, że jego fan czyta naszą wesołą fabułę i właśnie wyrywa sobie włosy martwiąc się, że chodzi właśnie o jego serię, huh. A więc to można zostawić.
- Gotowanie ludzi na żywca również. - trwała dalej przy swoim - A i czasem można sobie na coś takiego pozwolić. Kościelni robią to podobno dosyć często. I nie tylko oni...
Tak na dobrą sprawę to pewna część Desperacji pozwalała sobie na takie zabawy, a są nawet ludzie, co lubią być bici, poniżani... Takich Ethel za wuja nie potrafiła pojąć i nadal sądziła, że nie istnieją, ale pewnie kiedyś kogoś takiego spotka. Po prostu czuła to w swoich kościach. I byłoby chyba nie za fajnie, gdyby się rzuciła na kogoś takiego z nożem, bo potem by zaczął za nią łazić i prosić, by mu raz jeszcze przywaliła. Nie, serio, takich lepiej unikać, trzymać na tak dużej odległości, jak się tylko da.
Ech, jej już się naprawdę znudziło robienie z jej jedzenia, więc teraz będzie się trzymać od kanibali i ogólnie zbyt głodnych istotek z daleka. Przynajmniej będzie się starała unikać takowych. Więc niech Leniek nie próbuje takich zabaw, bo zanim do czegokolwiek dojdzie - ona zwieje.
Niech więc go to tak nie dziwi, bo Eth zawsze się musi innym przyglądać, nawet, jeżeli nic nie zrobili. Zawsze można to przecież wytłumaczyć jej słabym wzrokiem. Nie miała okazji go tak na porządnie obejrzeć, bo albo było ciemno, albo ona musiała siedzieć gdzieś w tle. A teraz ogień trochę pomagał. Chciała też ocenić stopień bladości androida.
- Ach, tak? - Ethel uniosła brew do góry - Być może, ale nie miałam okazji ocenić Twojego koloru skóry zanim nie potraktowałeś się farbą. Pamiętaj też, że mam kijowy wzrok.
Gdyby tylko dało się jej załatwić jakieś okulary, to jej życie byłoby naprawdę wspaniałe. Może kiedyś znajdzie dłużnika z miasta i uda jej się załatwić jakieś potajemne badanie jej wzroku na boku? To mogłoby być naprawdę pomocne. Z drugiej strony, czułaby się z w miarę dobrym wzrokiem dziwnie.
Tak, zero zagrożenia winno być naprawdę uspokajające, ale Sabi wolała być po prostu ostrożniejsza. Taka już była. Wiedziała, że w razie zagrożenia za wiele nie zrobi, więc starała się go uniknąć za wszelką cenę - a nie chciało się jej już brać udziału w jakiś dzikich akcjach z Lenem. W jego programie mogła się już pojawić jakaś wzmianka, że fajnie by było, gdyby polazł gdzieś indziej, choć cholera go wie. Nigdy nie zrozumie, jak działają te androidy.
Warto dodać, że kiedy Leniek podszedł do drzwi, Ethel się oczywiście oddaliła. W końcu nie chciała oberwać.
- Zajmę się tym rano. - rzuciła - Teraz już w ogóle ledwo stoję, muszę się wreszcie przespać. Yhym, zaraz po ustawieniu ich, możesz wyruszyć swoją drogą, nikt Cię nie trzyma. Pamiętaj, że gdybyś miał jakiś problem ze znalezieniem czegoś lub kogoś, to wiesz, gdzie mnie szukać. - i po raz kolejny na twarzy Eth pojawił się delikatny uśmiech - Postaram się pomóc.
Potem powoli ruszyła z Lentarosem w stronę wyjścia, a następnie - do norki. Wreszcie będzie mogła odpocząć.

[z/t] x2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.02.15 20:53  •  Opuszczony Magazyn. - Page 3 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Chwilę zajęło mu zapanowanie nad zawrotami głowy, zanim mógł z powrotem skupić się na nieprzytomnym mężczyźnie. W pomieszczeniu, w którym się znaleźli, panowała pustka, jedynie pod ścianami stało kilka pudeł niewiadomego pochodzenia. Po chwili wahania postanowił położyć nieznajomego na dwóch drewnianych skrzyniach (były tak samo twarde, jak podłoga, ale nie emanowały zimnem tak jak beton) i przykrył płaszczem.
Ciemnowłosy zamknął na chwilę oczy, aby skumulować w swojej prawej dłoni trochę ciepła. Następnie położył ją na chłodnym czole chłopaka, tak aby struga mocy ogarnęła jego ciało i przywróciła mu odpowiednią temperaturę. Przy tej czynności miał nareszcie okazję przyjrzeć się bliżej jego twarzy. Już wcześniej zauważył, że osobnik ten nosił maskę, zupełnie taką, jaką widziało się na starych filmach amerykańskich o ninja. Widząc, że mężczyzna z trudem łapie oddech, ostrożnie ściągnął ją w dół, tym samym w pełni odsłaniając oblicze białowłosego. W oczy rzuciła mu się blizna przecinająca jego lewą powiekę. Wyglądała, przynajmniej według niego, raczej szlachetnie, a nie szpetnie, jak to często z bliznami bywało. Z resztą, wystarczyło popatrzeć na szyję Adriela.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.02.15 21:54  •  Opuszczony Magazyn. - Page 3 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Fox naglę pociągnął nosem, wciągając wszystkie zapachy z tego miejsca. Chyba wyczuł nawet zdechłą rybę, która gdzieś leży. Było mu trochę lepiej, jednak dalej nieco zimno, a tu nie ma się co dziwić, skoro tyle czasu spędził na zewnątrz ubrany tak... Nieodpowiednio. Poruszył ogonem, by upewnić się, że go jeszcze ma (przecież ktoś mógł mu go obciąć). Lekko otworzył ślepia, jednak obraz miał zamazany. Wiedział, że ktoś stoi obok, lecz nie wiedział kto.
- Mama? - spytał niepewnie, nawet nie wiedział dlaczego mu się to naglę wyrwało. Chwila, chwila... A gdzie maska? Przejechał jęzorem po górnej wardze. No nie ma jej. Ten ktoś musiał ją ściągnąć. Chciał wstać, chociaż podnieść rękę, jednak nie dawał rady. Był zbyt osłabiony na taki wysiłek. Ta bezbronność go przerażała. Teraz jest strasznie łatwym celem, a przecież tak nie może być. Krew zaczęła się w nim gotować, więc raczej zaraz się zmieni w wielka bestię. Czuje ten ból, jak kości zaczynają się zmieniać, lecz w pewnym momencie wszystko się cofnęła. I na to ma za mało siły. Ten obcy może go zabić jednym ruchem, a on nie ma jak się obronić. Chociaż, gdyby chciał to zrobić to już by nie żył. Nawet płaszcz dostał.
Otworzył szerzej oczy, by dokładnie przyjrzeć się wybawcy. Przełknął ślinę, po czym z ledwością się uniósł i usadowił na tyłku. Cały się trząsł, jednak nie mógł pokazać słabości. Nie mógł być bezbronny.
- Dziękuję - bąknął, spuszczając wzrok na swoje dłonie. Były długie i chude, a pazury ostre. "Na chuj dziękujesz?! Zabij go!" odezwała się jego druga strona w głowie. Lekko zachrypnięty, mocny głos. Taak. To ta strona kontroluje lisią formę, Enton oraz jest odpowiedzialne za te wszystkie złe rzeczy jak wybicie wioski, zabicie rodziców, itp. Niestety Fox o tym nie wie. Tak mi przykro.
- Nie! Nie mogę! Uratował mnie! - zaczął krzyczeć jak kretyn do siebie, przy czym zasłonił ręką oko, które zaczęło strasznie boleć. "Nie bądź kretynem! I tak wszyscy chcą Cie zabić. Jesteś potworem! POTWOREM! Tą cholerną bestią!" Ach... Jak oni idealnie się dogadują, aż się ciepło na sercu robi.
- To nieprawda! Ja... ja nie zabijam! - Fox nie wiedział co robić. Czuł jak ogarnia go zło, jak nie może nad sobą zapanować. Ten jebany zły Ryuu, wykorzystuje brak siły. W takim stanie tylko Entonu może użyć i to nie za długo. Zapewne już pojawiła się mu gorączka. Niebieskie ślepie zrobiło się puste, a czerwone... No cóż, było pełne życia.
- No i wpakowałeś się w niezłe gówno koleś! Ten kretyn to saamo zło - odezwał się do Anioła. Zacisnął dłoń w pięść, tak że słychać było jak kości strzelają.
- Jebany siły nie ma. Nie mam za dużo czasu. Nie zdążę Cię zabić, ale wiedz, że jeśli będziesz wokół niego kręcił, to w końcu się wkurwię i Cię zabiję. On jest mój! - Tak właśnie brzmiała beznadziejna groźba. Niestety zły Ryuu potrafi mordować, a nie przemawiać. Chłopak znów stracił przytomność.
Ocknął się po jakimś czasie, mając nadzieje, iż nie jest sam. Nie chciał być w tej chwili sam. Otworzył oczy, po czym spojrzał na nieznajomego.
- Co... Co się stało? - spytał niepewnie. Nie wiedział czemu znów leży, skoro wcześniej usadowił się na tyłku. Czerwone ślepie miał zamknięte. Bolało jak diabli i powoli zaczęła lecieć z niego krew. Jeśli nikt nie wypowie jego pełnego imienia, Zły Ryuu przejmuję kontrolę nad ciałem dzięki temu oku, przez co potem krwawi jak po nadużyciu Entonu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.02.15 22:31  •  Opuszczony Magazyn. - Page 3 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Podsumowanie:
Nieznajomy ubrany jest w czerwoną bluzę z króliczymi uszami, brązowe spodnie i futrzane papucie. Ma heterochromię, białe włosy, uszy i (czy to ogon?) bliznę na lewej powiece. Dodatkowo jest przemarznięty, krwawi z nosa i oka i wygląda na to, iż ma rozdwojenie jaźni. Z czym jedna połowa wydaje się totalnie pokurwiona, a druga chce go zabić.

Opuszczony Magazyn. - Page 3 2Q==

Noszkurwazajebiście.
- Po primo - przekrzywił głowę, odginając kciuk prawej ręki i przypatrując się białowłosemu beznamiętnym spojrzeniem  - Nie, nie mama. Chciałbyś. Secundo - odgiął palec wskazujący - Nie polecałbym zabijania, gdyż w przypadku mojej śmierci krążąca w twoich żyłach moc ulotni się i wylądujesz w kostnicy opatrzony karteczką "jebana kostka lodu". Tertio - odgiął środkowy palec -Przyjebałeś ryjem o chodnik zaraz pod moją podeszwą. Quattuor - odgiął palec serdeczny - sprecyzuj jak nazywają się twoje obie połówki i do której się zwracam, bo chcę wiedzieć, kiedy mam się obawiać o życie.
Jego czarne jak otchłań źrenice przewiercały chłopaka na wylot. Naprawdę mógłby zaatakować go w tym stanie? Nie, to niemożliwe, cały się trząsł, miał gorączkę. Jego ciało było wychłodzone, bez pomocy Adriela byłby skazany na chorobę, a w konsekwencji - śmierć. Ale to był Wymordowany, to jest, musiał być. Mógł mieć jakieś super-mega-wyje-kurwa-biste moce, które sprzątną Adriela razem z połową miasta.
...
Tak jakby to go kiedyś powstrzymało.
- Słuchaj stary, ja wiem, że życie jest ciężkie i nikt nie umiera dziewicą, ale musisz się skupić i wyjaśnić mi, co z tobą nie tak. Musisz mi zagwarantować, że podczas ratowania twojego dupska nie wyskoczysz mi nagle z maczetą i nie odetniesz mi klejnotów. Ani głowy. Ani czegokolwiek. Łapiesz?
Przerwał na chwilę kontakt fizyczny, aby odejść na chwilę i przytaszczyć sporej wielkości drewnianą skrzynkę. Usiadłszy na niej, z powrotem oparł dłoń na czole białowłosego, regulując temperaturę jego ciała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.02.15 20:44  •  Opuszczony Magazyn. - Page 3 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Druga połówka? Co się dzieje? O co chodzi? Przecież ona nigdy... Fox miał mętlik w głowie. Nie wiedział dlaczego ten koleś wygadywał takie rzeczy. Zabić? On by nawet muchy nie zabił, a co dopiero człowieka. Może i czasami budzi się z ofiarami u stóp, ale nie pamięta by to on im cokolwiek złego zrobił. Chłopak zakrywał rękoma twarz, nie wiedząc co robić. Chciałby znać odpowiedzi na te wszystkie pytania, które tak bezkarnie zaprzątają jego głowę.
- Ja... Nie wiem. W mojej głowie jest ktoś jeszcze, budzę się czasami zakrwawiony, ale ja... Ja nie zabijam! Nie mogę! Nie jestem taki do jasnej cholery! - krzyczał zrozpaczonym głosem, a krople łez spływały po jego policzku. Tak bardzo chciałby pamiętać jakim jest człowiekiem albo chociaż rodzinę. Nawet nie wie dlaczego znalazł się w tym miejscu. Jak tu trafił? Znaleziono go na brzegu rzeki, ale jakim cudem?
Ryuu przyjrzał się swoim dłoniom. Widział je już tyle razy zakrwawione, jednak nie wiedział czemu i czyja to krew. I właśnie teraz przypomniał sobie, że z oka cieknie mu farba. Wytarł ją, a ból ogarnął całą głowę. Czyli coś musiało się stać przed chwilą, skoro ślepie na tym ucierpiało. Zerknął w stronę nieznajomego, który regulował temperaturę jego ciała.
- Nic mi nie jest. Żyje. Tobie nic nie zrobię. Nie musisz martwić się o swoje klejnoty - oznajmił trochę zachrypłym tonem. Ledwo przepuszczał słowa przez gardło. Wszystko już go bolało, a to miejsce denerwowało. Poruszył niewinnie ogonem, rozglądając się po magazynie. Nigdy tu nie był, ale te pudła w sumie były interesujące. Zastanawiał tu jeszcze przychodzi. Widać, że to miejsce jest stare i nikt o nie nie dba, ale zapewne tak musi być. Wszystko się kiedyś kończy.

|sorka, że tak długo i krótko|
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.02.15 23:23  •  Opuszczony Magazyn. - Page 3 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Uniósł brwi, niezbyt jak widać przekonany zapewnieniami białowłosego. To wszystko brzmiało zbyt... Melodramatycznie. Zbyt wiele razy już to słyszał. A potem lądował zakrwawiony w rowie, gdzieś na krańcu świata.
Przed oczami mignęły mu tysiące flashbacków z kolejnymi "bezbronnymi ofiarami z traumatyczną przeszłością", które okazywały się być zimnokrwistymi, pozbawionymi wszelkich skrupułów skurwolami.
...
Dobra, młody.
Załóżmy przez chwilę, że ci wierzę.
- W tej rzeczywistości łatwiej jest najeść się do syta niż nie zabijać. Z resztą, tutaj często jedno łączy się z drugim.
Wzruszył ramionami, jakby niewiele go to obchodziło. Na niektóre rzeczy, nawet będąc aniołem, po prostu nie miało się wpływu.
Poprzez szczeliny w zabitych deskami oknach przebiły się snopy oślepiających promieni słonecznych, otulając mężczyzn świetlistą aurą lawirującego w powietrzu brudu. Widocznie burzone chmury przesunęły się gdzieś dalej, a Desperacja leżała teraz obnażona pod oskarżającym okiem stalowoniebieskiego nieba. Musiało być nieźle zdziwione, iż to miasto miało czelność jeszcze istnieć. Doprawdy, szczyt bezczelności.
- Co do twojego "nic mi nie jest"...
Gdyby ciemnooki nie był zwrócony w stronę okna, lisek zobaczyłby jak jego brwi zjeżdżają powoli w dół. Ponieważ jednak był, chłopak musiał zdać się na jego zjadliwy ton.
- Przed piętnastoma minutami odmrażałeś sobie dupę na chodniku, a przed mniej więcej trzema puściła ci farba ze ślepia i z nosa. Z której niby strony... - Adriel odwrócił się w stronę białowłosego, tamten mógł więc w końcu zobaczyć zirytowany wyraz twarzy anioła.
- ...Wygląda ci to na "nic mi nie jest"?
W zatęchłe od grzyba i innych niezidentyfikowanych podmiotów powietrze poszybowało ciężkie, zniecierpliwione westchnienie.
- Słuchaj, to nie było pytanie z serii "Cześć, jak leci stary! Żona i dzieci zdrowe?" Jak mi nie odpowiesz, dlaczego wypierdoliłeś się ryjem na śnieg, możesz zapomnieć o jakimkolwiek pomaganiu. Może i uprawiam samarytankę, ale nie zamierzam ratować idioty bagatelizującego własne obrażenia. Na głupotę, niestety, nie ma lekarstwa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.03.15 13:04  •  Opuszczony Magazyn. - Page 3 Empty Re: Opuszczony Magazyn.

Miałem ratować sytuację, to ratuję.
To mało ambitny post, ale dziś przemawia przeze mnie ból głowy.

Szur.
Czyjaś podeszwa prześlizgnęła się po betonowej posadzce magazynu. Ktokolwiek się tutaj zjawił – na pewno nie zależało mu na dyskrecji. Po chwili ciężkie buty zaczęły wystukiwać miarowy takt, którego głośność narastała z każdym kolejnym uderzeniem, pozwalając dwójce mężczyzn na szybkie określenie, z którego kierunku przybędzie nieproszony gość. Tym nieproszonym gościem była całkiem wysoka – a na pewno nieco wyższa od zebranych tu – dziewczyna o krótkich, wręcz chłopięcych, rudzych włosach. Jej czarne oczy z niezadowoleniem wychwyciły przebywającego tutaj Psa, a jego zmizerniały teraz wizerunek nie poprawiał jej nastroju. Zastanawiała się przede wszystkim nad tym,dlaczego to jej przypadła rola niańki. A przynajmniej czuła się, jakby właśnie dostąpiła tego wątpliwego zaszczytu. Żółta chusta na jej szyi jasno określała przynależność do psiego gangu, choć widniejący na niej ratler nijak miał się do tego, co prezentował całokształt jej osoby. Stanowisko pitbulla byłoby tu bardziej odpowiednie, gdyby tylko zaistniało.
Kiedy tylko znalazła się obok nich, jej górna warga drgnęła i uniosła się na moment, odsłaniając rząd ostrych zębów. Wreszcie splunęła na ziemię, oznajmiając, że ma sobie za nic kobiece zasady wychowania i jest „tą złą panią, z którą się nie zadziera”. Jednocześnie sam fakt, że ślina wylądowała tuż obok nóg Ryuu, był deklaracją jej pogardliwego stosunku, jakby mazanie się było czymś wstrętnym. Możliwe, że słyszała wcześniejsze skomlenie.
Wstyd ― syknęła, ignorując na razie obecność Adriela. Nie hamowała się przed postawieniem sprawy jasno, jakby z góry założyła, że nieznajomy ma dokładnie taki sam stosunek.
Cmoknęła zrezygnowana i bez uprzedzenia zacisnęła palce na ramieniu białowłosego. Jak na tak drobną rękę, chwyt był zadziwiająco mocny, zupełnie jak szarpnięcie, które nastąpiło zaraz po tym. Kolejne wrażenie – nie ustawiła się w kolejce po empatię, gdy przychodziła na świat.
Jest sprawa, a ty idziesz ze mną, bo inaczej szef się wkurzy. Medycy się tobą zajmą ― jak można było się spodziewać, brzmiała tak, jakby mimo wszystko uważała, że szkoda na niego bandaży. ― Nie szarp się. A kolegów ― tu zerknęła na skrzydlatego ― poszukasz sobie później.
Znacie to uczucie znalezienia się w sytuacji bez wyjścia? Sun miał okazję przekonać się o niej na własnej skórze, gdy rudowłosa pociągnęła go za sobą, odciągając od nowego towarzysza, któremu rzuciła porozumiewawcze spojrzenie. O wiele lepiej, jeżeli nie będzie próbował ich zatrzymywać. Sam wymordowany powinien wiedzieć, że istniały sprawy ważne i ważniejsze, a do jego ważniejszych spraw należało właśnie DOGS.

z/t [Ryuu].
Gwoli ścisłości – ten post powstał tylko po to, żeby uwolnić Adriela, więc jeśli wrócisz, Ryuu, możesz po prostu spokojnie zacząć sobie inny wątek. Możesz uwzględnić to, co się tu stało, możesz uznać, że zajął się nim bernardyn, że było jakieś spotkanie. I te pe, i te de.
To tyle ode mnie. Leć, Ad, i bądź wolny. *confetti w tle*
                                         
Zero
Anioł Stróż
Zero
Anioł Stróż
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.03.15 0:40  •  Opuszczony Magazyn. - Page 3 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Thumb. Thumb. Thumb.
Miarowe uderzenia, czy też raczej - kroki, odbijały się echem od betonowych ścian, rezonując wraz ze zbliżaniem się źródła dźwięku złowrogimi wibracjami.
W na w pół zaciśniętej pięści anioła zaiskrzył mały ogieniek, a sam Adriel skierował spojrzenie w stronę drewnianych, mocno podniszczonych drzwi - jedynego wejścia do pomieszczenia.
Czekał.
Nasłuchiwał.
Kiedy ukazała się przed nim odziana w żółć kobieta, ciemnowłosy był już niemal pewien, iż dojdzie do konfrontacji. Zastygł w bezruchu, monitorując każde, choćby najmniejsze gesty, a także napięcia mięśni oraz mimikę twarzy rudowłosej.
Podminowana.
Niebezpieczna.
Wstrzymał oddech, przygotowując się na potencjalny atak. Ostatecznie jednak jedynym, co uczyniła, było wyszarpnięcie spod jego rąk beczącego Wymordowanego oraz zabranie go poza teren opuszczonego magazynu.
Nasłuchiwanie.
Ulga.
Rozluźnienie.
Przez chwilę zastanawiał się, czy jej nie powstrzymać, w końcu białowłosy był wyraźnie wyziębiony, ostatecznie jednak przeważyła przemożna niechęć w stosunku do mieszania się w wewnętrzne sprawy DOGS. To była z resztą jedna z niepisanych zasad panujących w Desperacji. Nie zadzieraj z Kundlem, bo będziesz miał do czynienia z Wilkiem. Biada temu, kto kiedykolwiek zignorował to prawidło.
Jeszcze raz zerknął w stronę wejścia, upewniając się, czy aby na pewno został sam.
Ten gówniarz... Dobrze zrobiłem, pozwalając go stąd wywlec?
Wśród swoich powinien być raczej bezpieczny, a znając politykę Wilczura, jego rekonwalescencja powinna odbyć się bez większych problemów. Raczej. Chyba.
Westchnął ciężko, z powrotem narzucając na grzbiet swój płaszcz.
Tak bardzo chciał nie myśleć teraz o niczym.
Pogrążyć się w pustce, egzystować. Ale nie myśleć. Jak myślał, zaczynał się zastanawiać. Jak się zastanawiał, zazwyczaj czegoś żałował. A jak czegoś żałował, w większości przypadków zaczynał przeżywać.
Ogarnij dupsko i zorganizuj sobie, kurwa, jakieś zajęcie. Nic, tylko byś siedział i użalał się nad sobą.
Mózgu, ryj.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.03.15 15:44  •  Opuszczony Magazyn. - Page 3 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Zimno.
W luj pieruńsko zimno, do cholery.
Zastanów, się. Ale uważaj, bo to bardzo podchwytliwe pytanie. Jaką mamy porę roku?
...
Do dupy z takim klimatem.
Przy tej temperaturze i sporych zaległościach w odpoczynku, łatwo mu przyszło wyziębienie. Dołóżmy do tego jeszcze niewyspanie i pusty żołądek. I jak tu się nie cieszyć z życia?
Marsz dłużył się niebotycznie. Robił postoje tak rzadko, jak tylko mógł. Nie, żeby się śpieszył - poszło mu nadzwyczaj sprawnie, mimo małych... komplikacji.
Rudych, potwornie rozgadanych komplikacji.
Ale nie zatrzymywał się, bo gdyby pozwolił sobie na dłuższy postój, sen zmógłby go błyskawicznie. A ucięcie sobie słodkiej drzemki na środku pustkowia to zbyt głupi pomysł. Chyba, że lubi się sporty ekstremalne.
>>Spanie wyczynowe<< Nigdy nie wiesz, czy się obudzisz. Spróbuj już dziś!
Odetchnął głęboko, czując, jak powietrze mrozi mu płuca.
Powiódł spojrzeniem po otoczeniu.
Chwilę temu wszedł na tereny Apogeum. Było już bezpieczniej.
Z naciskiem na bezpieczniej.
Bezpiecznie nie było nigdzie.
Ale skoro już znalazł się w bardziej sprzyjającym otoczeniu, to chyba może zarządzić krótki postój. Chwila na ogarnięcie całokształtu, żeby nie wyglądać tak żałośnie, jak przypuszczał, że wygląda.
Coby nikt nie zwątpił w jego profesjonalizm, kiedy w glorii i chwale wkroczy z paczką pod ręką i zażąda zapłaty.

Chwilę po odejściu DOGS, ciszę przerwało szuranie butów.
Nie kroki. Szuranie.
Na kroki był zbyt zmęczony.
Na czujność też.
Wchodząc nawet nie zwrócił uwagi na ślady w śniegu, prowadzące z i do wnętrza magazynu. Właściwie ich nie zauważył.
Szur.
Szur.
Gwałtowne hamowanie.
Adriel. Jak malowany.
...
Na zmordowanej twarzy pojawiło się czyste zaskoczenie. Nawet całkiem pozytywne. A zaraz potem wahanie, bo nie był pewien, czy anioł nie spuści mu przysłowiowego wpierdolu za odejście bez słowa.
Wyprostował się lekko, próbując wykrzesać z siebie resztki sił na podtrzymanie ludzkiej dumy.
- No proszę. Nie spodziewałem się cie...
Zakręciło go w nosie.
- Ee...
Kichnął głośno.
I jeszcze raz.
Tak, to by było na tyle.
Fuknął coś do siebie i pociągając nosem położył na ziemię torbę, potem obok niej grzmotnął plecak.
Better?
Better.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.03.15 18:47  •  Opuszczony Magazyn. - Page 3 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Znowu szuranie.
Szkurwajegomać, czy on nie może mieć odrobiny spokoju?
Jego palce przebierały w zniecierpliwieniu, pomiędzy opuszkami migotały ledwo zauważalne iskierki. Narastające z każdą minutą napięcie spłyciło jego oddech i wyostrzyło zmysły, był niczym naciągnięta struna od gitary. Czuł się zmęczony. Bardzo zmęczony. Jego stawy skrzypiały lekko, kiedy próbował bezszelestnie zsunąć się z drewnianej powierzchni skrzyni, kończyny miał lekko odmrożone, na w pół pozbawione czucia. Było pieruńsko zimno, chociaż zapewne nie tak, jak na zewnątrz.
Skupił się, a po chwili jego temperatura ciała powróciła do normy.
Hałas narastał.
Błagam, żeby to nie byli ci z DOGS...
Kiedy w wejściu pojawił się cień, Adriel stał lekko pochylony, gotowy w każdej chwili zaatakować.
Mężczyzna stanął w kręgu padającego z zewnątrz światła, na jego twarzy widać było zaskoczenie. Ciemne włosy. Szarawe oczy. I ten ich irytujący, pogardliwy wyraz, który w obecnej chwili stanowił raczej wybawienie, niż obrazę.
Al.
Wyprostował się z wolna, taksując chłopaka od stóp do głów. Zdawał się być cały, zdrowy i przy zmysłach. Część napięcia wyparowała niemal tak szybko, jak się pojawiła, a nawet coś jeszcze, coś głębszego i cięższego, niczym stalowa kula, ulotniło się natychmiastowo po tym, jak rozpoznał Ala.
Na twarzy ciemnowłosego zagościło coś na kształt cienia uśmiechu.
- Cześć, kupo. Wygląda na to, że żyjesz.
Nie, nie był wściekły za tamtą ucieczkę. Wiedział, co najprawdopodobniej kierowało chłopakiem, rozumiał też, dlaczego nic mu o tym nie powiedział. Bycie wkurzonym za brak zaufania do kolesia, który opowiadał, że jest aniołkiem i planuje zbawić świat, nie miało większego sensu, prawda?
Prawda?
Zbliżył się do niego o parę kroków. i jeszcze kilka.
Krok. Krok. Zastój.
Chyba chciał go uderzyć, ale w połowie drogi zgubił gdzieś rezon. Ostatecznie jego ręka wylądowała miękko na barku Packarda, sam Adriel zaś po raz ostatni zlustrował jego twarz w poszukiwaniu niepokojących oznak. Wszystko było w porządku.
- Cholera, mogłeś chociaż poczekać aż wrócę, a nie tak z cichacza, jak jakiś zasrany partyzant. Żarcia bym ci nagotował.
Miało to zabrzmieć jak żart, ale wyszło jakoś strasznie sucho. Cóż, shit happens.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 14 Previous  1, 2, 3, 4 ... 8 ... 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach