Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 14 z 15 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15  Next

Go down

Pisanie 18.04.19 21:59  •  (S) Pustkowie - Page 14 Empty Re: (S) Pustkowie
Bestia, z którą Lazarus miał właśnie do czynienia, bez wątpienia była starym i doświadczonym wilkiem. Jego czarne oczy nie znały żadnej litości, długie kły pragnęły żywego, krwistego mięsa, a cała kolekcja blizn na czarnym jak smoła cielsku wręcz zdawała się wołać: "Nie zadzieraj ze mną!" Z gardłowym warkotem skoczył w kierunku Kundla, lecz widocznie starość odcisnęła piętno na jego sprawności. Drapieżnik ledwo zdołał dosięgnąć ramienia łowcy i nawet go nie podrapał.
Wtem do gry dołączył się Borysowy Bury. Pies w obronie swego pana zmienił kurs i zamiast do buggy popędził w kierunku wilka. Niestety również on nie dał rady zranić swojego adwersarza. Co jednak udało mu się dokonać, to zwrócić na siebie jego uwagę. Lazarus był na chwilę wolny od natrętnego wilczyska, lecz zamiast niego teraz zagrożony był jego piesek. Rozwścieczony wilk, ujadając, rzucił się na wiernego Borysowego zwierzaka z obnażonymi kłami.


Rzut na atak na Burego
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.19 21:59  •  (S) Pustkowie - Page 14 Empty Re: (S) Pustkowie
The member 'Yoshi' has done the following action : Dices roll


'Kostka6' : 5
                                         
VIRUS
VIRUS
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.19 15:28  •  (S) Pustkowie - Page 14 Empty Re: (S) Pustkowie
Co za durne zwierzę.
 Tym razem Boris nie miał jednak na myśli atakującej ich bestii, a swojego psa. Kolejna zapchlona niskopodłogowa kreatura z jakimś irracjonalnym syndromem superbohatera. Jednego takiego się pozbył, to drugi się tym zaraził. Roznosiło się szybciej niż pchły i równie co pchły zaczynało irytować.
 Zagwizdał ostro, by przywołać psa i ruchem dłoni próbując przekazać mu, że ma biec do niego po okręgu. Na ile zrozpaczony rozumek Bubusia to zrozumiał, nie wiadomo. Azarow cofał się powoli, próbując jeszcze bardziej zwiększyć dystans między nim a wilczą bestią. Nie chciał niepotrzebnie zwracać na siebie uwagi, choć wszystko podpowiadało mu, że powinien zrobić wszystko byle kły agresora nawet nie dotknęły mniejszego psiątka. Nawet jeżeli przeczyło to logice.
 Korzystając z tego, że towarzysz zapewnił mu te kilka chwil spokoju od ujadającego bydlaka, sięgnął po karabin, przyklęknął by zyskać stabilniejszą pozycję i wymierzył w wilkora. Zwierzę było znacznie bliżej niż typowe obiekty, do których mierzył ze snajperki, ale lata doświadczenia sprawiały, że nie z takimi wyzwaniami się już mierzył. Celował w łeb, choć przesunął cel na kark zwierzaka, próbując trafić w jego w jego szyję. Przy dobrych wiatrach przestrzeli mu tętnicę bądź uszkodzi kręgosłup. Obie wizje były dość obiecujące, zwłaszcza biorąc pod uwagę chęć szybkiego unieruchomienia i pozbawienia sił życiowych mutanta. Pociągnął za spust.


Rzut na strzał w wilkora, jeżeli mogę.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.19 15:28  •  (S) Pustkowie - Page 14 Empty Re: (S) Pustkowie
The member 'Kundel' has done the following action : Dices roll


'Kostka6' : 6
                                         
VIRUS
VIRUS
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.04.19 1:37  •  (S) Pustkowie - Page 14 Empty Re: (S) Pustkowie
Zwierzęta rzuciły się na siebie i tym razem wilczysko faktycznie pokazało, że ma jeszcze parę w łapach i kłach. Korzystając z okazji, że Bury nie dał rady go tknąć, sam złapał go z całej siły pyskiem za przednią nogę, a pobojowisko wypełnił bolesny skowyt Lazarusowego pieska. Bestia z Desperacji zatopiła kły w jego nodze i to całkiem głęboko. I bez wątpienia miała ochotę na znacznie więcej, czując świeżą, gorącą krew psowatego towarzysza łowcy w swoim pysku.
Wilk już miał dobrać się do gardła Burego, kiedy nagle rozległ się wystrzał, a okolica zapachniała prochem. Tym razem to napastnik wydał z siebie skowyt, znacznie donośniejszy, zdaje się niosący się po całej pustyni, a może i docierający do peryferiów M-3. Piasek pokrył się krwią. Wilk zasłabł, puścił Burego i wiotki upadł bez życia, a strumień posoki wytrysnął z przestrzelonej tętnicy szyjnej. Wyglądało to tak, jakby pociskiem Lazarusa kierowała jakaś wyższa siła, która gwarantowała mu uśmiercenie bestii.
Kundel właśnie pozbył się jednego kundla i tym samym ocalił swojego bardziej kochanego kundla przed niechybną śmiercią. Prawa przednia noga Burego została jednak dotkliwie zraniona, krew wyraźnie się z niej sączyła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.04.19 13:02  •  (S) Pustkowie - Page 14 Empty Re: (S) Pustkowie
 Pisk Burego był nie do zniesienia i cudem udało się Borisowi powstrzymać przed natychmiastowym rzuceniem się zwierzakowi na pomoc. Wieloletnie treningi w łowczych podziemiach, a później i lata praktyki na desperackich ziemiach nie poszły jednak na marne i mężczyzna nie chybił, nawet znajdując się w tak beznadziejnej i przede wszystkim stresującej sytuacji. Dopiero, gdy zwierzak upadł, a tryskająca z uszkodzonych tętnic krew zaczęła wypływać z zbyt dużych jak na zwykłą ranę ilościach, odważył się opuścić broń i podbiec do psowatych.
Shhhh Bubuś, nie płacz. Pokaż łapkę... nie spierdalaj, bo i tak cię dorwę gnoju... no pokaż łapeczkę.
 Durne wyliniałe pchlątko. Z Azarowa medyk był żaden, nie potrafił otworzyć jak normalny człowiek pudełka z plastrami, a co dopiero radzić sobie z czymś więcej niż drzazgą wbitą w rękę. Zerwał chustę z twarzy, składając ją na pół i walcząc z wiedzącym lepiej psem, w końcu obwiązał mu tym zranioną łapę i podniósł delikwenta na ręce. Na odchodne kopnął wilkora w pysk i ruszył do samochodu. Miał przecież to po co przyszedł.
 Posadził Bubusiątko na siedzeniu, poczekał aż się najwygodniej ułoży i dla pewności przypiął go pasami. Zgrzytając kłami ze złością rzucił jeszcze spojrzenie w kierunku pobojowiska. O nie, tak być to nie będzie. Wsiadł do buggy i już wspólnie podjechali do zwłok wilkora, które to Lazarus po dłuższej szarpaninie wrzucił za przednie siedzenia, na miejsce, które zwykle robiło za składowisko wszelkich przewożonych rzeczy. Chytrość wygrała.
 Dopiero wtedy oba kundle i ich bardziej rasowy przyszły obiad mogli w końcu stąd odjechać.

[ z tematu ]
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.04.19 17:28  •  (S) Pustkowie - Page 14 Empty Re: (S) Pustkowie
Lazarusowi i Buremu udało się odnaleźć pośród zwłok to, czego tak szukał łowca, a także upolowali sobie obiad. Pozostaje im już tylko opatrzyć ranę tego wyliniałego gieroja i odnaleźć kogoś, kto zna się na rozkładaniu i składaniu przepustek.

Zdobyte przedmioty:
- przepustka do M-3
- truchło wilka

Negatywne efekty:
- dotkliwa rana na prawej przedniej łapie Burego - jeżeli nie zostanie porządnie odkażona i opatrzona, istnieje szansa na wdanie się infekcji

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.19 22:41  •  (S) Pustkowie - Page 14 Empty Re: (S) Pustkowie
Rzut: link


  Jego nos nie wyczuwał niczego, co wyróżniało by się wonią od zwyczajnego smrodu Desperacji. Piasek, po którym stąpał zmęczony,
wsypywał mu się do butów. Na powierzchni odciskały się świeże ślady jego obuwia, które szybko znikały pod wpływem lekkiego wiatru.
  — Pamiętam ten widok — oznajmił, wyciągając szyję by widzieć lepiej ciągnący się na horyzoncie pas gór. Najchętniej zmieniłby się w kota i w taki sposób poprowadził resztę Łowców na skraj złomowiska, ale ograniczona możliwość mowy w którymś momencie okazałaby się problemem. I po drugie, nie chciał pokazywać im się później nagi.
  Obecność kobiety nieco go peszyła, dlatego usilnie skupiał się na wędrówce.
  Byli już niedaleko. Musieli przedrzeć się jedynie przez sztucznie stworzone, śmieciowe wzgórze, które odgradzało ich od ciągnącego się w stronę wydm Desperackiego pustkowia. Wtedy jego zadanie jako przewodnika się zakończy, a do boju wejdzie pozostała dwójka.
  Prawda?
  Nie znam ich za dobrze. Wielu członków rebelianckiej bandy mijał na korytarzach, ale bardzo niewielki procent kiedykolwiek się do niego odezwał. Był niezbyt wysoki jak na chłopaka, a do tego średnio umięśniony. Gdyby nie to, że postanowił ściąć swoje prześliczne, jasne włosy nadal wyglądałby jak gimnazjalistka.
  Tylko rana na uchu była dowodem jego szczerego oddania. Nie bał się już Desperacji tak, jak za pierwszym razem, ale nadal widok pustyni zapierał mu dech w piersiach.
  Zawęszył głośno, chociaż w tej formie polegał przede wszystkim na wzroku.
  — Tutaj leżały te trupy... — wyjaśnił cicho, wskazując kiwnięciem głowy małą dolinę, którą transporter S.SPECu poruszał się wraz z obstawą, zanim został na dobre zatrzymany. To tutaj padły strzały, które położyły do wiecznego snu kilku dorosłych wojskowych. Tutaj wraz z nieznajomym łowcą szukał sposobu, by włamać się do bagażnika pojazdu.
  Piasek pokrył już widoczne gołym okiem ślady. Ciągle jednak musiały być tutaj te niewidoczne nawet dla jego zwierzęcych zmysłów.
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.19 23:23  •  (S) Pustkowie - Page 14 Empty Re: (S) Pustkowie
Pomysł wypadu na pustkowie to mu się podobał tak niesamowicie, że prawie wyraził na głos swoje zadowolenie. Zdawał sobie sprawę z tego, że Dowódca spodziewała się po nim wykazania szerokiego wachlarza umiejętności związanego z tropicielstwem - czego on sam również nigdy nie odmawiał, ale wielka pustka wypełniona palącym słońcem nie brzmiała jak miejsce, w którym mógłby popisać się swoimi możliwościami.Ogrom ulgi jaka go przepełniła, kiedy dowiedział się, że idą nocą był niepomierny.
Obserwował Reoona przyglądając się jak praktyczne były jego umiejętności. Nie miał okazji z nim współpracować wcześniej, co nie zmieniało faktu, że wzbudził jego zainteresowanie samym faktem pobytu tutaj wcześniej. Znał na pęczki łowców, którzy skorzy do bitki i mocni w gębie wymiękali na samą myśl o przemierzaniu pustkowi w pojedynkę.
Skinął zachęcająco głową i ponaglająco kiwnął na Rain, która nie była najwyraźniej przekonana do nocnych wycieczek po takich okolicach.
Szklany wzrok sowy lustrował otoczenie metr po metrze starając się zapamiętać jak najwięcej jego szczegółów, wypatrzyć najdrobniejsze ruchy, zlokalizować ewentualnych przeciwników zanim ci w ogóle zdecydują się atakować.
- Trupy. - powtórzył po nim cicho, jedynie po to, by potwierdzić, że wciąż poświęca mu lwią część swojej uwagi, mimo, że wzrokiem błądził gdzieś zupełnie indziej, a na gębie miał wymalowaną przesympatyczną minę kompletnego braku zainteresowania.
W dolinie rzeczywiście stał pojazd, rozebrany już na kawałki przez szczury z wysypiska, kto wie, może nawet inną grupę łowczych poszukiwaczy złomu. Ostrożnie, stawiając powolne kroki zbliżał się do wraku nasłuchując wyczekująco, jak gdyby miała zaraz zza wydmy wymaszerować orkiestra powitalna.
Chrząknął.
- No dobra. - wziął wdech kucając nieopodal bagażnika. Szarpnięcie w żołądku i nagłe ciśnienie w okolicach skroni były tą przyjemniejszą nieprzyjemnością związaną z używaniem swoich mocy. Wpatrzył się w odciski rąk, butów, lśniące złotym seledynem oczy ślizgały wzrokiem po okolicy szukając takich śladów, które mogłyby wzbudzić jego zainteresowanie. Drobne odciski butów, rozmiar taki sam, jak jedna z trzech par które zostawili za sobą, Reoone, wojskowe obuwie, dużo chaotycznych tropów, odciski psich łap. Stęknął lekko, prostując się, jedne z nich musiały prowadzić gdzieś indziej niż reszta. Skupił się na ograniczeniu odbieranych bodźców, szukaniu śladów wymordowanego, precyzyjnego, pozbawionego chaosu panicznego miotania się po okolicy. Śladów kogoś, kto wiedział gdzie się znajdował i doskonale wiedział jak poruszać się po tym terenie.
- Coś... - mam?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.07.19 0:15  •  (S) Pustkowie - Page 14 Empty Re: (S) Pustkowie
Serio, BIEL?! Obiecujesz mi, że w grupie będzie mi lepiej. U Łowców mam większe szanse na przetrwanie. Trzymając się w grupie, zawsze ktoś osłania mi plecy. SERIO?! Wiedziałam, że powinnam drążyć dalej. Nie wspominałeś o zadaniach, jakie będą nam zlecali. Nieee. Nie wpadłeś na to, żeby mnie poinformować, ze prócz profitów, będzie też wymuszona współpraca i zwierzchnictwo. Wlokę się za wami w podłym nastroju nie bez przyczyny. Nie musisz udawać zdziwionego... I przestań mnie do cholery poganiać! Jest zimno. I ciemno. I chociaż zwykle wszystko widzę, ciężko mi się przedrzeć przez ten mrok. W dodatku... ZABRAŁEŚ Z NAMI KOTA! Wymordowanego, z cechami kota. Porusza się bezszelestnie. Irytujący gość. Mam ochotę na niego syknąć, ale jeszcze bardziej jestem zła na Ciebie.
Jesteś niepoważny. Niemożliwy. Czasami zastanawiam się, jakim cudem poznaliśmy się sześć lat temu i nasze drogi jeszcze się nie rozeszły. Zabiłabym cię. Ale jesteś większy i silniejszy i prawdopodobnie by mi się nie udało.
Dlatego.
Dlatego właśnie jeszcze się znamy.
Spierdalaj! — mówię wściekła, chociaż ty wcale nic nie powiedziałeś, ani nie dałeś konkretnych powódek, żebym miała w ten sposób reagować, ale znasz mnie... Nie potrzebuję ku temu dobrej przyczyny. Mijam cię rozeźlona, doganiając Reoone.
Możesz głośniej? Co tu leżało? — pytam dosadnie, bo chłopak wypowiada słowa tak cicho, jakby kierował je wyłącznie do siebie. Staję bardzo blisko niego, zakłócając jego przestrzeń osobistą. Czerpię z tego niesamowitą satysfakcję, jeśli mogę tym popsuć jeszcze komuś humor. Nie będę się czuła osamotniona w swoim rozdrażnieniu.
Ach... trupy... — rzucam niezainteresowana, bo w gruncie rzeczy nie czuję się jeszcze częścią grupy. To zadanie... Nie jestem do niego przekonana. Wydaje się ciężkie i zagrażające życiu. Dla bezpieczeństwa cofam się do Biela, splatając ręce na piersi.
Coś...? Gabriel nie kończy swojej wypowiedzi, ale wydaje się, że trochę nauczyłam się jego dziwacznego sposobu myślenia, bo intuicyjnie dopytuję.
Co masz, Gabriel?
Choć robię to z niemałym rozdrażnieniem, bo przecież mógłby to od razu powiedzieć, zamiast trzymać mnie i Reoone w niepewności.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.07.19 12:06  •  (S) Pustkowie - Page 14 Empty Re: (S) Pustkowie
  Sierść na jego kocim ogonie zjeżyła się. Kobieta mówiła za głośno. Czy nikt nigdy wcześniej nie zabierał jej na Desperacje? Była niepoważna, a dotychczas to on uznawał się za niedoświadczonego, bojaźliwego i bezużytecznego członka rebelii, który niczego nie wniesie do ich szeregów. Mylił się, obecność kobiety dodawała mu odwagi. Czuł się od niej lepszy, bardzo obeznany. Tylko obecność Gabriela nadal go nieco peszyła.
  — Tak. Trupy — powtórzył przez zaciśnięte zęby panując jeszcze nad swoim głosem. — Trzy... nie. Było ich cztery. Należały do wojskowych, którzy prowadzili i ochraniali transporter, ale nie oni nas interesują.
Wskazał kiwnięciem głosy przybliżone miejsca, w których ostatni raz widział ciała tych ludzi. Musiały zeżreć je jakieś stworzenia, a kości rozwlokły po okolicznych pustkowiach i złomowisku. W powietrzu śmierdziało przede wszystkim piachem, więc woń krwi musiała się już na dobre ulotnić. Liczył więc już wyłącznie na zdolności Biela, jego czujne zmysły, które jeżeli dobrze słyszał mogły odszukać nawet bardzo zwietrzałe tropy.
  — Coś? — powtórzył także on, gdy z ust wielkiego mężczyzny dobyło się wątpliwe stwierdzenie.
  Coś znalazł? Trop czy ślady zagrożenia? Powinni zacząć mocniej się rozglądać, czy szykować plan ucieczki? Nienawidził trwać w niewiedzy, ale kobieta wyglądała na jeszcze bardziej poirytowaną tą sytuacją. Cień uśmiechu pojawił się na jego obliczu. Czyżby musiał ją pocieszać?
  — Będzie dobrze — zwrócił się do Rain machając przyjaźnie ogonem. — Jeżeli zachowamy ostrożność, nic nie powinno nam się stać. W końcu nadal jesteśmy w cieniu murów. Tutaj niebezpieczne stworzenia nie zapuszczają się aż tak często. Poza tym, ja również potrafię walczyć. Ochronię cię, jeżeli trzeba będzie.
  Uśmiechnął się ciepło udając, że jego słowa nie są tak całkowicie bez pokrycia. Poza pazurami nie miał żadnej innej broni. Zawsze wysługiwał się rękami innych, a biorąc pod uwagę, że z żywych istot w okolicy miał wyłącznie ich dwójkę nie było mowy o wydawaniu rozkazów mocą. Liczył na to, że jego motywująca przemowa uspokoi ciemnowłosą na tyle, by swoim zachowaniem nie ściągnęła na nich więcej kłopotów.
  W końcu wrócił także zainteresowaniem do Biela. Ważne było to, co powie dalej. Jeżeli podzieli się z nimi swoim znaleziskiem i wnioskami, jakie z niego wyciągnął być może będą w stanie ruszyć dalej.
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 14 z 15 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach