Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 20.05.15 19:32  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" - Page 3 Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Faktem było, że Ada nie lubiła mówić o sobie. Nie lubiła też, gdy ktoś zbyt mocno wnikał w sprawy jej dotyczące. W przypadku jednak Oliviera nie czuła wielokrotnie odczuwanej niechęci do osób, które nawet przypadkiem próbowały dociekać jej prywatnego życia. Ba, czuła się absurdalnie wręcz bezpiecznie w jego towarzystwie. Nie znała powodów takiego wrażenia. Nie próbowała dociekać, choć doświadczenie podpowiadało, że nie powinna być ufna. Tę zasadę stosowała do wszystkich bez wyjątku, a teraz...gdzieś granica się rozmywała i kolejne słowa ostrożnie płynęły.
Z pustym już kubkiem stała słuchając jego słów. Kiwnęła głową z uśmiechem, zatapiając spojrzenie w dnie naczynia. Nieświadomie oparła się o ramię swego towarzysza.
Świadomość tego co zrobiła dotarła do niej wraz z wchodzącą do kwiaciarni kobietą. Nie zdążyła więc nawet odezwać się słowem, nie chcąc tym bardziej przeszkadzać w pracy - odsunęła się na bok pozwalając klientce w spokoju wysłuchać propozycji Oliviera. Nie ma co - miał dyg do tego co robił. Choć biznesmenka chyba doskonale wiedziała, czego potrzebuje, pozwoliła sobie na wysłuchanie profesjonalnych rad ogrodnika.
Ada stała teraz nieco dalej, nie zasłaniając już lady, wciąż jednak zaciskając kubek w dłoni (co ona miała do tych kubków?). Mogłaby właściwie już wyjść, szczególnie, że zaraz po młodej kobiecie weszła staruszka, a Olivier uczynnie zajął się nową klientką. Ada jednak nadal trwała w miejscu, przyglądając się jednym z wielu tutaj pozycji kwiatowych. Przez chwilę nawet zastanawiała się, czy samej nie skusić się na jakiegoś kwiatka, ale zdawała sobie sprawę, że w jej mieszkaniu niepodzielnie rządził jej kot - Paskud, który bynajmniej nie tolerował żadnej fotosyntezowej struktury na wolności. Większość kończyła obgryziona, pognieciona, albo jako naturalna kuweta... (cud, że jej muchołówki dotrwały).
Odwróciła się dopiero na słowa Oliviera, zdziwiona, zerkając jeszcze na staruszkę, która przebierała gdzieś w koncie, wybrane przez kwiaciarza doniczkowe skarby.
- Tak, wiem...już miałam wychodzić! Dzięki za poświęcony czas i cierpliwość - oczy dziewczyny utkwiły w zielonych tęczówkach młodzieńca. Chciała zostać, chciała może znowu rzucić się ze swoją wariacką naturą, ale..nie musiała. Jej uśmiech zdradzał nieukrywaną radość, kiedy podał jej kartkę z notką.
- Cóż, zgadzam się na Twoją własną odpowiedzialność - łobuzerski błysk w oczach znowu dał o sobie znać. Jasne, że chciała! Zdarzy nawet dotrzeć do swojego mieszkania i nieco się...przygotować? Oczywiście...wcale, że nie była to randka! Ot spotkanie, tak? Nie? Ale i tak miała zamiar zrobić wrażenie - widzimy się na miejscu w takim razie - i zanim pomyślała co robi, złapała za ramię chłopaka, by przyciągnąć go do jej wysokości, po czym musnęła jego policzek ustami. I choć mogło to wyglądać dziwnie, dla nowo poznanych osób, to Ada tak traktowała bliskich. Buziak w policzek, przecież był naturalnym zachowaniem w tej sytuacji, prawda? No, przynajmniej dla Adavieny.
zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.07.16 14:56  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" - Page 3 Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Alicja bezproblemowo przedostała się przez mur. Miała szczęście? Pewnie tak, bo sama ta czynność była dość ryzykowna i niebezpieczna. Na szczęście moc kameleona bardzo jej pomogła, także Alcia umknęła czujnemu wzrokowi strażnika i pobiegła dalej. Drugi raz od swojej śmierci odwiedzała M3, także zebrało się jej na wspomnienia. Przed tym jak umarła, była kompletnie inną osobą. Cichą i słabą, skupioną jedynie na swoim życiu. A potem wszystko się zmieniło. Stała się silna i nastawiona na pomoc innym. Zyskała przyjaciół i zwierzęta. Jest też cała w tatuażach, co kiedyś byłoby dla niej nie do pomyślenia. Bałaby się.
Spokojnie szła ulicami miasta, zerkając co chwilę na witryny sklepów. Ciastka, ubrania, zabawki, znowu ciastka... Może powinna sobie jakieś kupić?
Ali zamarła, gdy coś zaczęło się poruszać w jej torbie. Nerwowo się rozejrzała i weszła w jakąś boczną uliczkę, chcąc uniknąć ciekawskich spojrzeń. Otworzyła torbę i pogłaskała wystającą główkę kromstaka.
- Siedź cicho, Kuna. - mruknęła, wpychając stworzonko do środka. Po chwili wahania wyjęła z kieszeni drobny przysmak dla swojej towarzyszki i wrzuciła do torby, po czym ją zamknęła. Nie chciała się narazić na złapanie, szczególnie od kiedy władze miasta zawarły sojusz z Kościołem Nowej Wiary. Ali mimowolnie się wzdrygnęła, przypominając sobie brutalne opisy mordów na aniołach.
Chora sekta, ale to nie jest na razie najważniejsze. Celem Ali jest zdobycie leków i przeniesienie ich do Desperacji.
Zerknęła na witrynę sklepu, przy którym stała. Kwiaciarnia! To jest to, co Alicje lubią najbardziej. Szczególnie te, które potrafią władać żywiołem ziemi. Weszła do środka i spojrzała na dzwoneczek wiszący przy drzwiach.
Uroczo.
Przywitała się uprzejmie ze sprzedawcą (swoją drogą, naprawdę niezłym) i podeszła do półek z roślinami. Podniosła rękę i ledwo muskając palcami płatki czerwonej róży, sprawiła, że ta się pięknie rozwinęła. Ucieszona Ali poszła kilka metrów dalej, ignorując coraz głośniejsze szmery z jej torby. Teraz była w swoim świecie - świecie rozkwitających kwiatów i szybko rosnących pomidorów. Co jakiś czas zerkała tylko, czy sprzedawca nie zauważył czegoś dziwnego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.07.16 20:34  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" - Page 3 Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Saxony właśnie skończyła pracę. W jednym ręku trzymając kubek kawy na wynos pożegnała się z koleżanką, która przyszła ją zmienić i wyszła na ruchliwą, pełną życia ulicę centrum. Szybkim krokiem ruszyła w stronę swojej ulubionej kwiaciarni. Dzisiaj były urodziny jej matki. Co prawda dziewczyna nie trzymała z rodzicami kontaktu, odkąd wyniosła się z domu, tylko raz ojciec zadzwonił, aby nakłonić ją do powrotu. Jednak co roku wysyła mamie bukiet kwiatów na urodziny, bo tak wypada a ta ekhemm... wyjątkowa okazja była właśnie dzisiaj. Nie dostaje nic w zamian, matka ani razu nic jej nie wysłała, ale Sax miałaby ogromne wyrzuty sumienia, gdyby nie dała od siebie znaku w ten dzień.
Zboczyła z głównej drogi w małą urokliwą uliczkę i już po chwili stanęła pod szyldem „Kwiaciarnia: Na Uboczu”. Weszła do kwiaciarni wprawiając w ruch mały dzwoneczek. Od progu powitała ją przyjemna woń wielu kwiatów zgromadzonych w jednym miejscu wywołując na jej twarzy lekki uśmiech. Dzisiaj wyjątkowo oprócz Oliviera była tu jakaś dziewczyna. Pewnie klientka, choć tutaj to nieczęsta sprawa, naprawdę trzeba wiedzieć gdzie jest „na uboczu” żeby tu trafić.
- Hej Olivier! Wysłałbyś mi jakiś ładny urodzinowy bukiecik do mamy? - Zawołała Sax od progu. Obca dziewczyna jakby w ogóle nie zauważyła się pojawienia nowej osoby w kwiaciarni, wpatrująć się w kwiaty.
- Witam, witam, mogą być róże? - spytał sprzedawca uśmiechając się na powitanie.
- Może być cokolwiek. - Saxony spojrzała na niego błagalnie. Przerabiali to, co roku i co roku było jej to tak samo obojętne.
Kiedy Oliwier zajął się bukietem, Saxony przyjrzała się dziewczynie. Wzięła spokojnego łyka kawy, kiedy nagle zauważyła, że torba owej nieznajomej nie dość, że wydaje dźwięki to jeszcze się rusza!
- Eeee proszę pani, pani torba się rusza... - Powiedziała zaniepokojona podchodząc do niej. Sax zawahała się na początku, bo dziewczyna była w takim wieku, że nie wiedziała, czy zwrócić się do niej jeszcze na ty, czy użyć już formy grzecznościowej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.07.16 17:31  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" - Page 3 Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Alicja naprawdę cieszyła się, że włada żywiołem ziemi. Jest to moc, która najbardziej pasuje do jej zainteresowań i charakteru. Dobrze się czuje, mogąc chodzić po lesie i pomagać drzewom rosnąć. W Edenie zazwyczaj wędruje wraz ze swoimi zwierzami, czyli Susłem, Nutrią i Kuną. Jakiś czas temu wszyscy się nawet pogubili i Ali przeżyła chwilę załamania, próbując znaleźć w lesie swoje mini stado, na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Po tej sytuacji Suseł stał się jeszcze bardziej zaborczy i mało kiedy pozwalał Alicji wychodzić samej gdzieś dalej. Był naprawdę zdenerwowany, widząc jak Ali idzie do M3, gdzie akurat nie mógł jej towarzyszyć. Dla świętego spokoju Alicja wzięła więc ze sobą kromstaka, chociaż to pewnie nie był dobry pomysł.
Wracając do żywiołów, blondynka nie wyobrażała sobie innej mocy. Ogień, woda, powietrze? Nie, to nie dla niej. Jeszcze by niechcący spowodowała tornado, pożar lub powódź... Właściwie teraz też mogłaby spowodować mini trzęsienie ziemi, ale musiałaby użyć do tego zbyt wiele energii. A do tego to byłoby w tej chwili dość idiotyczne. Nie mogła się narażać na złapanie przez S.SPEC, co mogłoby się skończyć torturami i powolną, bolesną śmiercią. A czegoś takiego z pewnością nie chcemy!
Cały czas była skupiona na kwiatach, lecz kątem oka zarejestrowała, że ktoś nowy wszedł do kwiaciarni i prosił o bukiet na urodziny dla swojej matki. Chłopak zaproponował róże, a Ali ledwo się powstrzymała od dopowiedzenia, że najlepszy byłby kolor różowy, mówiący o dużym uczuciu do osoby obdarowywanej.
Skupiła się znów na kwiatach, tym razem podchodząc do małej półki z kaktusami.
" Eeee proszę pani, pani torba się rusza... "
... ups.
Ali odwróciła się gwałtownie, jednocześnie chowając torbę za plecami. Szuranie dochodzące ze środka umilkło, by po chwili wrócić ze zdwojoną siłą. Zmieszana Ali spojrzała na dość młodą kobietę.
- A! Um, tak. To tylko... fale elektromagnetyczne. - wypaliła Ali, nie za bardzo myśląc o tym, co mówi. - Moja torba... Tak zareagowała. Taka nowinka techniczna. Modne są teraz... - paplała dalej bez sensu, próbując zagłuszyć szuranie i piski z torby. Po chwili na szczęście umilkły, a Ali odetchnęła z ulgą. - No tak. To ja będę szła.
Uśmiechnęła się nieco zbyt nerwowo i ruszyła do wyjścia. Zanim jednak sięgnęła za klamkę, włożyła dłoń do torby, próbując wymacać kromstaka. Okazało się jednak, że zapięcie jest otwarte, a Kuny w środku z pewnością nie ma.
Anielica zatrzymała się, odwróciła i podeszła do półki z kaktusami. Gdzieś tu musiał być..
- Piękne te kaktusy! - powiedziała, grzebiąc między doniczkami.
Oj, ktoś tu dzisiaj nie dostanie kolacji... Ciekawe kto, Kuno?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.07.16 20:43  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" - Page 3 Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Nieznajoma zachowała się co najmniej dziwnie, Saxony z zaciekawieniem miną patrzyła, jak dziewczyna próbuje wytłumaczyć dziwne ruchy jej torebki coraz to dziwniejszymi wymówkami. Wyraźnie coś tam trzymała, a Sax umierała z ciekawości, co to może być. Strasznie irytowało ją, że nigdy nie potrafi przejść koło jakichś zdarzeń obojętnie, zawsze musiała wszystkiego się dowiedzieć! To było dla niej wręcz męczące.
- No tak. To ja będę szła. - Dziewczyna podeszła do drzwi szybkim krokiem.
Saxony nie wiedziała co odpowiedzieć tak nietypowa była ta sytuacja. Korciło ją okropnie, żeby zatrzymać dziewczynę w drzwiach i dowiedzieć się co i jak, ale noooooo! Tak przecież nie można, jeszcze pomyśli, że spotkała w kwiaciarni wariatkę. Zanim Sax zdążyła zakończyć wewnętrzną walkę, dziewczyna zmieniła zdanie i wróciła do wnętrza kwiaciarni.
- Piękne te kaktusy! - Zawołała. Saxony uśmiechnęła się, kiedy dziewczyna zaczęła przeglądać doniczki. No to jesteśmy w domu. Sax jakby zupełnie zapomniała jak bardzo ciekawiła ją zawartość torebki dziewczyny.
- Lubisz kaktusy? - stanęła ramię w ramię z poddenerwowaną czymś lekko dziewczyną, mocno ściskając kubek kawy w dłoni. - Jeżeli dopiero zaczynasz hodowanie tych ślicznych cudeniek, to jako pierwszy okaz proponuję o ten. - powiedziała, wskazując na małą zieloną kolczastą kulkę. - Gymnocalycium. Teraz może na to nie wygląda, ale poczekasz trochę i o tutaj na wierzchołku zakwitnie pięknym różowym kwiatem. Znaczy, nie musi być różowy! Moje są różowe, ale one kwitną na wiele kolorów, mogą być żółte, białe, a nawet purpurowe! A do tego jest niezwykle prosty w hodowaniu nawet jak na kaktusa! - uśmiechnęła się trochę sama do siebie. - A ten obok to Opuntia, zupełne przeciwieństwo no nie? Może teraz wygląda mniej uroczo, ale jak zakwitnie! Jego kwiatki są niewielki i takie pomarańczowo czerwonawe, mówię ci, są takie słodkie!
- Może oddam ci swoją posadę co? Widzę, że świetnie mnie wyręczasz. - Zaśmiał się Oliwier, ozdabiając bukiet wstążkami.
- Przesadzasz, wiesz, że moja wiedza ogranicza się do kaktusów. - Odparła sięgając po doniczkę ze średnio wyrośniętym Melocactusem, żeby opowiedzieć o nim dziewczynie.
Kaktusy były hobby Saxony. I to nie byle jakim hobby, w jej domu stały w każdym pomieszczeniu, uważała je za najpiękniejsze z roślin (za ich hodowlą przemawiał fakt, że trudno zrobić cokolwiek źle przy dbaniu o kaktusa). O tak dziwnym hobby raczej nie ma się z kim pogadać, więc kiedy nadarzała się, choć nikła szansa, że kogoś to zainteresuje, Sax zalewała bogu ducha winnego delikwenta niekończącym się słowotokiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach