Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 28.01.15 21:40  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" Empty Kwiaciarnia "Na uboczu"
W jednej z wąskich uliczek, zupełnie na uboczu znajduje się niewielki lokal. W tym lokalu znajduje się równie niewielka kwiaciarnia, prowadzona przez uroczego młodzieńca. Wchodząc do środka od razu można poczuć zapachy mnóstwa kwiatów, od róż po lilie. Przy ścianach, jak i na wysepce na środku ustawione są wszelkiego rodzaju rośliny doniczkowe, skrzętnie pielęgnowane przez właściciela. Za ladą można dostrzec wiele gatunków kwiatów ciętych, z których można wyczarować przepiękne bukiety. Nad drzwiami do kwiaciarni wisi maleńki dzwonek, swym dźwiękiem obwieszczający przybycie nowych gości. Mimo swojego umiejscowienia, wnętrze zawsze jest jasne i pogodne. Nie wiadomo tylko, czy to za sprawą wystroju, czy tez uroku osobistego właściciela.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.15 22:15  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Dzień zaczął się tak, jak zwykle. Ruch nie był zbyt wielki, tak więc Olivier miał czas, by obejść wszystkie rośliny, poobrywać uschnięte liście, wymienić wodę, czy przestawić jakieś donice. Nie spieszył się z niczym. Wiedział, że jeszcze przez jakiś czas nikt nie pojawi się w okolicy jego sklepu.
Szczególnie, że ostatnio na głównej ulicy miała miejsce jakaś ostra akcja, w której zginęła dyktator Takara. Wciąż nie wiadomo, co tak naprawdę się stało, a władza mydliła wszystkim oczy jak to tylko było możliwe. Olivier jednak nie przejmował się politycznymi gierkami. Póki nie dotykało to jego interesów, póki nie przeszkadzało w spokojnym życiu. Zginęła dyktator? Cóż, to przykre.
Jedyne, co go w tym wszystkim interesowało, to co stanie się z jej córeczką. Biedna mała, miała zaledwie pięć czy sześć lat, a z tego, co mówiono, matkę zabito na jej oczach. Z pewnością odbije się to na jej psychice. Nie wiadomo było nawet, czy ma się kto nią zająć. Biedna mała...
Po uprzątnięciu kwiaciarni i przygotowaniu kwiatów, zajął swoje stałe miejsce za kasą i pogrążył się w czytaniu książki, którą miał schowaną pod ladą. Nie spodziewał się, by ktokolwiek szybko do niego zajrzał. Zresztą, lubił sobie umilić czas dobrą lekturą. I czas szybciej płynął i on dowiedział się czegoś nowego... Same korzyści!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.15 22:50  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Ada nie do końca lubiła dni, które niemiłosiernie dłużyły się, przywodząc na myśl naćpanego węża - długi a powolny. Tym razem było podobnie. Zleceń jak na nieszczęście, choć zwyczajowo 2-3 zadania wykonywała w ciągu dnia. Dziś z rana załatwiła sobie szybki transport, odstawiła niewielką paczuszkę na podany adres i teraz pogwizdując, przechodziła jedną z wąskich uliczek.
Czy na coś liczyła? Nie. Ot spacer. W końcu była "łazikiem" i lubiła wtryniać swój nosek w każde zakątki miasta. Miała nadzieję, że wciąż znajdzie się tu coś ciekawego, czego nie widziała, nie znała, czy nie miała okazji otaskować swoim uśmiechem.
Teraz mijała kwiaciarnię. I byłaby pewnie teraz już w dalszym zakątku ulicy, gdyby nie jegomość, który niezaprzeczalnie przyciągnął uwagę. Ej. Długie włosy. Mężczyzna. Przystojny.
W tył zwrot i Adaviena już otwierała drzwi do sklepiku.
I teraz - czy na coś liczyła? Nie, ale...zwyczajnie nie umiała się powstrzymać. W myślach próbowała dojść, czy w jej mieszkaniu, jej "kwiatki" - jak miała w zwyczaju nazywać swoje muchołówki, potrzebują czegoś więcej do życia. Za to Ada potrzebowała towarzystwa, tym bardziej jeśli było to przystojne towarzystwo. Oczywiście nie miała zamiaru się narzucać, ale chyba nikt nie pogardzi rozmową z tak uroczą osóbką? Prawda? Cóż, przynajmniej Adaviena wierzyła, że taka jest - co sobie mysleli jej rozmówcy - zazwyczaj było tajemnicą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.04.15 18:23  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Zaczytany, nie pamiętał o bożym świecie. Z brodą podpartą na dłoni, zgłębiał kolejne stronice, wczuwając się w losy bohaterów. Po śmierci dyktator ruch w okolicy zmalał, więc nie obawiał się, że zbyt prędko ktoś zakłóci jego spokój.
Z zaczytania wyrwał go dźwięk dzwonka poruszonego przy otwieraniu drzwi. Odruchowo uniósł głowę, mrużąc oczy, gdy nieco zamazana postać ukazała się w drzwiach. Zaraz też sięgnął po okulary leżące obok książki i założył je na nos. Osoba wchodząca do sklepu od razu nabrała wyrazistości.
A była nią całkiem urodziwa młoda dama. Mogła mieć nie więcej jak dwadzieścia lat, długie, czarne włosy opadały jej na plecy, rozwichrzone wiosennym wiatrem, a niebieskie oczy patrzyły bystro, rozglądając się po kwiaciarni. Dało się jednak zauważyć niejako niepewność jej ruchów, jakby nie do końca wiedziała, co tu tak w ogóle robi. Od tego właśnie był Olivier.
- Dzień dobry! W czym mogę służyć? - Spytał uprzejmie, uśmiechając się przyjaźnie. Zawsze tak traktował swoich klientów, bez względu na to, kim byli. Cóż, nie dało się ukryć, że obcowanie z ludźmi nie sprawiało mu problemów, a i naprawdę lubił swoją pracę.
No i, musiał przyznać, że dziewczyna miała coś w sobie. Jakiś pazur, nutkę drapieżności podkreśloną skórzaną kurtką, podczas gdy równocześnie była wyjątkowo dziewczęca. Zaintrygowała go, choć nawet nie powiedziała słowa. Kto wie, może uda mu się z nią bliżej poznać...?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.04.15 21:14  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Prawdopodobnie, większość młodych dziewczyn na widok, jaki przedstawiał sobą mężczyzna za ladą, musiałaby przynajmniej się zarumienić. Wszystko spotęgowane spojrzeniem, które ukrył za ramki okularów. Ada jednak reagowała nieco inaczej. Jej spojrzenie pomknęło ku długim pasmom miedzianych włosów, które opadały mu na ramiona, na smukłe dłonie i przede wszystkim dziwna iskra w oczach, która - choć emanowała ciepłem - szczyciła się ukrytą tajemnicą.
Pierwsze słowa, jakie usłyszała sprawiły, że jej twarz rozświetlił uśmiech, osłaniający równiutkie białe zęby.  Taki odruch bezwarunkowy - uśmiech, który był niemal dewizą Adavieny, bardzo często gościł na jej ustach. Mogła nic nawet nie mówić, ale nikt, kto zamienił z nią choć słowo, nie odszedł bez takiej "pamiątki".
- W zamiarze, miałam powiedzieć, że się tylko rozglądam...- zaczęła, tym razem zmieniając uśmiech na nieco łobuzerski - ale prawdę powiedziawszy, po prostu musiałam tu wejść, jak Cię...pana...zobaczyłam - przechyliła lekko głowę na bok, starając się nie odrywać wzroku od oczu nieznajomego. Nie była pewna, czy jej szczerość nie zostanie odebrana jako kpina, czy zaczepka...ale nie potrafiła się powstrzymać od powiedzenia prawdy. Spodobał się jej i już. Jeśli ją wyprosi - cóż, zdarza się i tak, nie przyszła nikomu się narzucać. Jednak coś jej mówiło, że urokliwy jegomość uzna to raczej za łobuzerski komplement. Nie czuła od niego chłodu - wręcz odwrotnie. Coś w niej chciała się zbliżyć. Przyciąganie, niczym urok mitycznej wili. Wrażenia i porównania może nie były stosowne (zważywszy na to, w czym wile słynęły), ale na głos tego nie powiedziała. Jeszcze. Chyba.
W jej oczach prawdopodobnie drgały radosne błyski. Próbowała też w międzyczasie "chuchnąć" na niesforny kosmyk, który wciąż gdzieś zakradał się na jej policzek. Ot, taki urok wiecznie rozwichrzonych włosów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.04.15 9:50  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
On sam nigdy nie uważał siebie za wyjątkowego przystojniaka. Był rudy, co tu dużo kryć, a to, że tak powiem, dyskwalifikowało go niekiedy już na starcie. Mógł nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, jak działa na kobiety. Inna sprawa, że on nawet nie szukał swojej drugiej połówki. Bo i po co? Wychodził z założenia, że gdy nadejdzie ten moment, ona sama go znajdzie.
Kto wie, czy ten moment już nie nadszedł pod postacią czarnowłosej nieznajomej?
Musiał przyznać, że słowa dziewczyny wprawiły go w lekkie zakłopotanie, co też zaraz odmalowało się na jego twarzy. Lekkie uniesienie brwi, zdziwiony wyra twarzy, nieznaczny rumieniec... Cóż, nieczęsto słyszy się takie słowa, prawda? A Oli też nie był jakimś zadufanym w sobie gogusiem, choć, musiał przyznać, mile połechtały go słowa dziewczyny. Zaraz jednak uśmiechnął się wesoło, maskując chwilę słabości.
- Na pana to trzeba mieć wygląd i pieniądze. Olivier jestem. - Przedstawił się, wyciągając dłoń w jej stronę. Coś mu mówiło, że ta znajomość może przerodzić się w coś więcej niż tylko spotkanie potencjalnego klienta. - Miło mi słyszeć, że sam w sobie jestem reklamą. – Dodał jeszcze, posyłając jej kolejny uśmiech.
Zaintrygowała go. Coś w niej siedziało, jakaś tajemnica, jakaś dzikość, która tylko czekała, aby ją odkryć. Biła z niej pewność siebie, ale też nie dało się odczuć, żeby była jakąś zadufaną w sobie dziewczynką z bogatego domu. Była pewna siebie pewnością doświadczeń, świadomością tego, co potrafi. A z pewnością potrafiła bardzo wiele.
Na przykład nie dało się ukryć, że na pewno znała wiele sposobów, by skraść serce chłopakom. Ten z pozoru niewinny gest, jakim było zdmuchnięcie niesfornego kosmyka z twarzy, nabierał całkiem nowego znaczenia. Nie miał pojęcia, czy robiła to specjalnie, czy nie, ale niezaprzeczalnie z każdą kolejną sekundą coraz bardziej łapała go w swoje sidła. Jeszcze trochę i całkowicie zatonie w głębinach jej spojrzenia...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.04.15 12:16  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Adaviena znała swoją wartość. Nie zaniżała jej, ani nie zawyżała.Wiedziała na ile ją stać i jakie są jej słabości, dlatego do innych spotkanych osób starała się podchodzić w podobny sposób. Fakt, może jej szczerość mogła niektórych drażnić lub nawet odstraszać, ale nie udawała nigdy kogoś, kim nie jest. Była świetnym obserwatorem (podobno), a przez jej fotograficzną  pamięć - wszystko potęgowało się.
Teraz jej umysł też pracował. Może nieco za długo utrzymała spojrzenie na nieskazitelnie zielonych oczach chłopaka, może nie powinna zatrzymywać się wzrokiem na jego ustach..cholera. Musi się ogarnąć, bo jeszcze chwila, a odpłynie, albo zrobi coś bardzo głupiego.
Najśmieszniejsze, że przez fakt, jak zareagował miedzianowłosy, sama poczuła się odrobinę onieśmielona. Sposób w jaki ściągnął brwi, jak zadrgały mu usta..."Ogarnij się kobieto"
Swoją drobną niepewność przysłoniła jak zwykle - uśmiechem.
- O wygląd, Ty akurat martwić się nie musisz, a wierz mi - to bardzo niebezpieczna broń - ostatnie słowa podkreśliła łobuzerskim mrugnięciem - a pieniądze akurat nie są w tym względzie wyznacznikiem, fakt bardzo pożyteczne narzędzie, ale nigdy nie zastąpi wrodzonych atutów - wyciągnęła jedną dłoń na przywitanie, a drugą próbowała założyć niepokorny kosmyk, który nijak nie słuchał się jej próbo "ustawienia" go na miejsce przez zdmuchnięcie. I absolutnie nie zdawała sobie sprawy, że może to na chłopaka działać  - Adaviena, ale możesz mi mówić Ada - pominęła szereg przezwisk, jakie nadali jej znajomi i stali klienci, a które nawet mogły się mu gdzieś obić o uszy - choć nie sądziła, by miało to aż takie znaczenie , chciała...żeby choć pierwsze wrażenie zrobiła na Olivierze...dobre, a może fascynujące?
- Widać niektórzy mają do tego naturalny talent - jej dłoń prawdopodobnie jak zwykle była chłodna. Niezależnie od pogody i temperatury, Ada odczuwała wieczne zimno. jednak rękawiczki zakładała tylko, kiedy trenowała walkę. W końcu nie każdy preferował rozrywki, jak ona sama...ciekawiło ją za to, czym zajmował się Olivier.
Choć stał za ladą i nie dostrzegała całej jego postaci, nie uszło jej uwadze, że należał do dobrze zbudowanych mężczyzn, choć bez przesadnej, jak u niektórych manii "wielkości". Umięśniona linia ramion wyraźnie dostrzegalna nawet pod podkoszulkiem świadczyła, że potrafił użyć swej siły. Książka, którą odłożył, gdy weszła, dodatkowo potwierdzała lotność umysłu. W końcu nie każdemu w tych czasach przypadały takie zajęcia do gustu - a szkoda. Wielu przydałaby się taka lekcja. Cóż, gdyby to Olivier był nauczycielem - sama by poszła na jego zajęcia, choć nie miała problemów z czytaniem, czy zapamiętywaniem faktów. W profesji, jaką się trudniła, informacja była na wagę złota, więc wciąż musiała uzupełniać swoją wiedzę z wielu dziedzin.
Stała teraz blisko, oddzielana tylko ladą od mężczyzny.
- To...Twoja kwiaciarnia? Czy tylko tu pracujesz? - jej głos był nieco cichszy niż poprzednio, odwróciła spojrzenie od chłopaka, by móc skupić myśli. Dopiero teraz rozejrzała się po pomieszczeniu. Wszystko było pięknie zadbane. Ktokolwiek się tym zajmował, musiał mieć zdecydowany talent.


Ostatnio zmieniony przez Adaviena dnia 28.04.15 22:18, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.04.15 21:29  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Jego szczerość dziewczyny w żaden sposób nie odstraszała, przynajmniej na razie. Była bezpośrednia, mówiła to, co myśli, nie owijając w bawełnę. Wiedział, że nie stara się być kimś, kim nie jest, takie rzeczy po prostu się czuje.
A teraz właśnie to czuł. Tę pewność, że nie udaje tylko po to, by go zbajerować, że mówi to, co myśli i wcale nie boi się, że zareaguje nie tak, jak powinien. Czuł, jakby znali się już sto lat, jakby byli starymi przyjaciółmi, którzy dawno się nie widzieli, a teraz spotkali się po latach zupełnie przypadkiem. Zaśmiał się lekko zakłopotany, słysząc jej słowa odnośnie jego statusu, a przynajmniej tej jego pierwszej części.
Uścisnął jej dłoń w geście powitania, nie za mocno, rzecz jasna, ot, w przyjaznym geście. Od razu zauważył, że ma zimne dłonie, jednak nic nie powiedział na ten temat. Może miała problemy z krążeniem? A może na zewnątrz po prostu było zimno? Wiosna wiosną, ale temperatura wciąż nie była zbyt zachęcająca.
- Miło mi Cię poznać, Ado. – Powiedział, puszczając jej dłoń. Jeszcze chwila i pewnie nie skończyłoby się to dla nich najlepiej. Miała dość niespotykane imię, musiał to przyznać. Do tej pory nie spotkał jeszcze żadnej Adavieny, nie mógł jednak powiedzieć, by to było dla niego jakieś nieprzyjemne przeżycie. Wręcz przeciwnie.
Autor poprzedniego zdania nie ma pojęcia, co chciał przez nie powiedzieć. Naprawdę.
Wracając jednak do naszych gołąbków...
Cóż mógł o niej powiedzieć? Na pewno była bystra, co widać było nawet po samym spojrzeniu. Pewna siebie, o czym już wspominał, jak również znająca swoją wartość...
No i była całkiem ładna. Włosy ciemną falą opadały na plecy, okalając jej twarz niesfornymi kosmykami. Oczy przywodziły na myśl wiosenne niebo, przepełnione radosnym błękitem, a gdzieniegdzie dało się dostrzec figlarny błysk. Może i nie była zbyt wysoka w porównaniu do niego, ale przy tym była proporcjonalnie zbudowana, było na czym oko zawiesić, przy jednoczesnym braku przesady.
Była ideałem.
Nie zauważył, kiedy aż tak się do siebie zbliżyli. Dzieliły ich dosłownie centymetry, kawałek drewna służący za ladę, nic więcej. Zarumienił się nieznacznie, gdy uciekła spojrzeniem gdzieś w bok, dopiero wtedy odczuwając, co między nimi zaszło. Ciężko to było nawet ująć w słowa...
- Uhm... Moja. Część kwiatów pochodzi też z mojego ogrodu.... - Sam nie wiedział, po co to mówił. Chyba tylko po to, by mówić cokolwiek.
Również powiódł spojrzeniem po kwiaciarni, zastanawiając się, czy wywrze ona odpowiednie wrażenie. Oczywiście, dbał o to, by wszystko było w jak najlepszym porządku, ale czy to wystarczy? Modlił się w duchu, by tak było...
- Ach, na dworze pewnie nie jest zbyt ciepło, prawda? Zrobię herbaty, napijesz się? – Spytał, modląc się, by się zgodziła. Przynajmniej będzie mógł choć na chwilę zniknąć na zapleczu, by nieco ochłonąć. Czuł, że cała ta sytuacja wymyka mu się spod kontroli i jeszcze trochę, a palnie jakieś głupstwo. A tego naprawdę by nie chciał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.04.15 14:02  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Myśli kołatały się w jej głowie niczym wielka beczka, gotowa pęknąć, przy niefortunnym dotknięciu. Wolała tego uniknąć, więc musiała przestawić tok myślenia. Czy była zbyt bezpośrednia? Bo kto przy zdrowych zmysłach, szczególnie będąc kobietą, miałby wparowywać do zupełnie obcego miejsca, bo...spodobał jej się właściciel? Ba...jeszcze bezpardonowo powiedzieć to wszystko owemu.
Przez głowę przemknęła jej niechciana myśl, że Olivier uznaje ją za nachalną pannę. I stąd jego zakłopotanie? W końcu..to ona od razu, jak narwaniec powiedziała mu, że się jej podoba. A jeśli miał kogoś i teraz była to głupia sytuacja? Ale...jako gentleman, chciał grzecznie przeczekać jej...no właśnie. Co? Czy ona przypadkiem zbytnio się nie zagalopowała? Nie chciała...by wziął ją za napaloną idiotkę. Nie chciała, by w zielonej toni jego oczu pojawiła się iskra niechęci.
Uścisk miał mocny, ale delikatny. I zdecydowanie miał ciepłą dłoń, co sprawiło, że przeszedł ją przyjemny dreszcz. Chciała zostawić tak dłoń chwilę dłużej, ale w porę się ogarnęła.
Uwielbiała ciepło. Żałowała, że teraz nie praktykuje się dawnej mody na kominki. Sama na pewno sprawiłaby sobie taki. Teraz pozostawało jej tylko korzystać ze wszelkich możliwych docieplaczy domowych...niestety, jedna niepokorna myśl twierdziła, że najlepszym sposobem na rozgrzanie, jest "ktoś" obok niej. Musiała szybko się zganić, by tok jej myślenia nie pogalopował dalej.
- Tak, wiem - dziwaczne mam imię, ot pomysłowość ludzi widać nie zna granic, żeby zlepiać ze sobą losowe litery - zażartowałam, bo wielokrotnie spotykałam się ze zdziwieniem, gdy słyszano jak się nazywam. Sama z tego kpiłam, więc nie byłam wrażliwa na docinki w tym kierunku. W końcu..dobrze, że nie nazwali mnie jakimś numerem i przydziałem..jakby to wyglądało? Nazywam się 007985646789 klasy "jakiejś", generacji "którejś"?
Nie sądziłam, by Olivier chciał ze mnie kpić. Za to jego imię bardzo przypadło mi do gustu. Bardzo dźwięczne, przyjemne, gdy się je słyszało.
Właściwie...nie umiałaby się przyczepić do czegokolwiek, co dotyczyło chłopaka przed nią. Zdawała sobie sprawę, że bazuje tylko na kilku wrażeniach i tym co dostrzegała, ale nie mogła się oprzeć chęci, by np. nie dotknąć jego włosów, czy jeszcze raz poczuć ciepło dłoni. No głupia. Prawda?
Moment, kiedy odwróciła się od swego rozmówcy, dał maleńką chwilę refleksji. Może..uspokoić rozpędzające się łomotanie serca? Pozwoliło zebrać myśli i skupić się na otoczeniu, a było co podziwiać, a może bardziej czuć?
Wszędzie roztaczała się woń kwiatów, która jednak nie drażniła intensywnością. Próbowała wyłapywać poszczególne zapachy, ale nie była w stanie odgadnąć większości. Nie wyczuła ulubionej nuty jaśminu i bzu, ale czego się spodziewała? W końcu były to drzewa i krzewy, a głupio ich szukać w kwiaciarni, choć niedługo i te zaczną kwitnąć. W końcu już wiosna.
- Ogród? - odwróciła się na to "magiczne" słowo - chciałabym..to znaczy, kiedyś chętnie zobaczę...oczywiście, jeśli zechcesz mi pokazać - po czym wróciła spojrzeniem w drugą stronę. Nie powinna prowokować..siebie. Jeszcze chwila, a znowu utonęłaby w szmaragdzie oczu Oliviera, a to już na pewno uznałby za nachalne.
Niestety, kiedy jego głos znowu rozbrzmiał popełniła ten sam błąd, by skonfrontować się z uśmiechem chłopaka.
- Tak, to znaczy nie...nie chcę robić kłopotu - nie popisała się pomysłowością. Plątała się w słowach. To nie było do niej podobne. Nie chciała robić kłopotu? Już je ze sobą przyniosła, kiedy tu wparowała z nieco bezczelną kwestią. Na jej ustach jednak znowu pojawił się uśmiech. Tak, uśmiechała się bardzo często, może nawet za często. Za szybko pozwoliła sobie, by toczyło się to w TAKIM kierunku. To była jej wina? Czy szalenie pociągający urok chłopaka?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.15 22:49  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
- Och, nie, nawet mi to przez myśl nie przeszło. Uważam, że masz bardzo ładne imię. Naprawdę! – Zapewnił ją, widząc, jak zaczęła się tłumaczyć. Jej imię naprawdę mu się podobało, było intrygujące, oryginalne i świetnie do niej pasowało. Nie mógł tego nie przyznać, to było widać gołym okiem. Było równie przebojowe jak jego posiadaczka.
Pierwsze wrażenie bywało naprawdę zgubne, jednak w tej chwili nawet się nad tym nie zastanawiał. Od razu dało się wyczuć, że nie pozwoli jej odejść, zniknąć z jego życia, tak jak wielu innym dziewczynom przed nią. Z Adą było inaczej i czuło się to już w pierwszych słowach i gestach. Mimo zakłopotania, wiedział, że nie musi się niczego wstydzić, że co by nie powiedział, ona go zrozumie. Mógł jej zaufać, jakby znali się od piaskownicy.
A kto wie, czy tak nie było...?
- Nie ma problemu. Jak tylko zrobi się cieplej, z chęcią Ci go pokażę. Teraz jeszcze nie prezentuje się najlepiej. – Powiedział lekkim tonem, starając się przy okazji rozładować nieco atmosferę zakłopotania, które ogarniało zarówno jego, jak i jego towarzyszkę. Nie chciał, by to, co się między nimi właśnie działo, działo się zbyt szybko, gdyż bał się końcowego efektu. Mimo wszystko nie był jakimś lowelasem i nie wyrywał kobiet na pęczki, więc nie bardzo wiedział, jak się zachowywać. Miał jednak nadzieję, że nie zrobi żadnego głupstwa...
- To żaden kłopot! Sam z chęcią się napiję. - Zniknął na zapleczu, gdzie przygotował dwa kubki i nastawił wodę na herbatę. Starał się jak najszybciej uwinąć ze wszystkim, więc już po chwili wrócił, niosąc dwa kubki w dłoni. Jeden z nich podał nieznajomej, uśmiechając się przy tym.
Owszem, również miał swoje obawy. To wszystko naprawdę pędziło w niewyobrażalnym kierunku, ale jakoś nie mógł się zdobyć na to, by ją wyprosić, zakończyć to wszystko. Przecież to byłoby takie proste, prawda? Ale coś mu mówiło, że nie warto, że będzie żałował. I postanowił posłuchać tego głosu, choć brzmiało to irracjonalnie.
- Opowiedz coś o sobie, proszę... Czym się zajmujesz, jakie masz plany... – Stanął obok niej, popijając herbatę ze swojego kubka. Chciał ją poznać, co chyba nie było jakoś szczególnie zaskakujące, prawda?

//przepraszam za biedę ._.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.05.15 0:26  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
W końcu, zaczynała panować nieco nad roztańczonymi myślami i gestami. Mogła mówić spokojniej, mogła uśmiechać się promienniej, bez strachu, że na jej twarzy wykwitnie zdradziecki rumieniec. Tak, potrafiła w obecności mężczyzn, którzy jej się podobali, ukryć swoje emocje ...ale nigdy do tej pory nie było to tak strasznie trudne. Ba...zastanawiała się, na ile starczy jej silnej woli, by...nie zgubić się w jego spojrzeniu. I tak już wpadła - po same uszy, wiedziała to już z chwilą, gdy go zobaczyła. Mogła próbować się wycofywać, mogła się przed tym bronić, ale cokolwiek by nie zrobiła - nie będzie potrafiła wyrzucić z myśli Oliviera. Właściwie - nieznajomego, bo ile czasu minęło od wejścia do kwiaciarni? A ona zachowywała się, jakby przynajmniej byli od dłuższego czasu na "ty". Skąd to wrażenie?..."Uspokój się dziewczyno..."
I choć mogła już wyglądać na bardziej rozluźnioną, serce nie przestawało łomotać, jakby wygrywało dziwną pieśń o dziwnie nieznanym brzmieniu.
Na zapewnienie, że podoba mu się jej imię, tylko kiwnęła głową. Odbijanie piłeczki w kwestii "mi Twoje też się podoba" - nie miało sensu. I tak już wystarczająco zarzuciła go bezczelnymi komentarzami na początku. Ale na odpowiedź o możliwości obejrzenia ogrodu w niedługim czasie, sprawił jej radość. Gdyby przecież chciał ją zbyć, zdobyłby się tylko na uprzejmą odmowę. Chyba. A może tak własnie robił teraz? Miała wrażenie, że jej intuicja płata jej figla, wmawiając, że nieznajomy jest zainteresowany jej osobą. W końcu mógł ją wyprosić, gdy podała powód przyjścia. jednak nie zrobił tego, a myśli znowu rozpoczęły niebezpieczną gonitwę.
- Przepraszam za bezczelność...od samego początku...- zaczęła, powoli, by zmienić zaraz tor rozmowy - w końcu, kto chciałby pierwszej, lepszej nieznajomej pokazywać swój ogród? - i znowu jej śmiech - choć...jeśli dbasz o niego, tak jak o kwiaciarnię, to ciężko mi wyobrazić sobie, by mógł wyglądać gorzej - mrugnęła okiem, podłapując bardziej "stabilny" temat. Przynajmniej teraz nie powinna się zbłaźnić, albo strzelić kolejnym, zbyt niepokornym słowem.
Wbrew pozorom, Ada wcale nie należała do dziewczyn, które wciąż zmieniały chłopaków. Miała zdecydowaną słabość, do długowłosych mężczyzn, więc pozwalał sobie na flirt. Ale nie pozwalała na zbyt wiele. Zdarzało jej się zakochiwać, ale...teraz wszystko działo się w zdecydowanie spotęgowanej formie.
- W takim razie się skuszę...- i gdy chłopak już znikał na zapleczu dodała ciszej - ..Przystojny Panie... - zapewne nie usłyszał jej ostatnich słów, chyba...ale Ada już taka była, naleciałości jej charakteru wciąż dawały o sobie znać.
Krótka nieobecność pozwoliła na kolejną chwilę ogarnięcia. Oparła się plecami o blat lady, hamując chęci, by na nim usiąść. Odchyliła głowę nieco do tyłu i na chwilę przymknęła oczy, napawając się zapachem kwiatów. Jednak, gdy tylko usłyszała, że właściciel kwiaciarni wraca, wróciła do poprzedniej postawy. Przyjęła z wdzięcznością gorący kubek, którym mogła się rozgrzać. Objęła naczynie obiema dłońmi, odwzajemniając uśmiech, ale drgnęła, gdy stanął obok niej. Teraz szczególnie dostrzegała różnicę wzrostu. Przy swoich 160 cm mogła prawie schować mu się pod ramię. Poczuła dodatkowo przyjemny zapach...wiatru? liści? żywicy? Skryła kolejny uśmiech, mocząc usta w herbacie. I gdyby się nie wstrzymała, pewnie by zakrztusiłaby się tym łykiem, kiedy zapytał się o nią...Do tego absolutnie nie była przyzwyczajona. Nie za wiele mówiła o sobie komukolwiek, a była przyzwyczajona, że mężczyźni zawsze najpierw mówili o sobie. Olivier był inny. Nie dostrzegła w nim egoizmu, czy niezdrowej chęci dominacji...nad nią. W końcu mężczyźni - tak się nauczyła -powinni być silni wewnętrznie, ale swoją siłę wykorzystywali w głupi sposób, udowadniając swoją wyższość. A tu miała zagwozdkę. Chłopak łamał kolejne znane jej konwenansowe stereotypy, dotyczące męskiej części populacji.
Odwróciła głowę, a właściwie lekko zadarła głowę, jakby niepewna tego co usłyszała. jej usta wygięły się, jakby chciała się zaśmiać? Odmówić, ale...zaczęła mówić coś zupełnie innego.
- Ja...pracuję, jako kurier, mieszkam sama...i jak już zdążyłeś zapewne zauważyć, mam zdolność niepokoić nieznajomych - musiała zażartować. Nie umiała mówić zbyt długo poważnie. Nikt jej tego nie nauczył i musiała przyznać się sama przed sobą - bała się mówić o sobie za dużo. Musiała bardzo szybko nauczyć się być samodzielną i..nie liczyć na niczyją pomoc. I tak działała, próbując sobie radzić bez jakiegokolwiek wsparcia, ale kto w dzisiejszych czasach miał łatwe życie? Niektórzy na jej miejscu kończyli dużo gorzej. Ona przynajmniej jakoś sobie radziła. - A Ty? Jak już wspomniałeś, jesteś właścicielem tego miejsca, a co jeszcze porabiasz? - szybko przerzuciła temat na niego. I co ważne...chciała się upewnić (choć chyba nie powinna), czy...miał kogoś....?

--- spoko, spoko, poradzimy, Oli jest zawsze słodki ~~ ---
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach