Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 27 Previous  1, 2, 3, 4 ... 15 ... 27  Next

Go down

Pisanie 20.05.15 21:18  •  Las. - Page 4 Empty Re: Las.
Fortuna sprzyja głupcom. Te przypadkowe spotkanie, pozwoliło pozbyć się głupich myśli z głowy Hieny. W końcu Miał okazję trochę porozmawiać z nieznajomą, którą już z początku wydała mu się bardzo ciekawą personą. Sama wieść o tym, że tekst o podrywie był kiepski, musiał czymś skwitować. Bo w końcu by wypadało, czyż nie? Jednakże zanim zdążył cokolwiek rzec, to nastąpiło coś czego nie mógłby się spodziewać. Objęła dłońmi jedną z jego łap. Tą zranioną właściwie.. Tsshk. Syknął cichutko z bólu. Starał się zapomnieć o tym sygnale ostrzegawczym organizmu, ale kiedy wykonała tak zaskakujący ruch. Nie mógł się powstrzymać. I w tym momencie poczuł coś dziwnego. W tej kończynie przestał odczuwać ból. Trochę szkoda, ale tylko troszeczkę... Zaraz potem odsunęła się od niego osóbka, a on tuż za nią podążał wzrokiem. Wyprostował się zwyczajnie, a następnie spojrzał na dłoń, która wcześniej była uszkodzona. Obracał ją w powietrzu, zastanawiając co się właśnie zaszło. Ale szybko porzucił tego typu myśli, bowiem przystąpił do wypowiedzenia kolejnych słów i to dotyczących jego kiepskiego tekstu; Czasami też do jakiegoś przystojniaka. - Odparł, drapiąc się po głowie - Nie spuszczając jej z oczu. W połowie odpowiedział na ów pytanie. I czuł niesmak z tego powodu, więc musiał dopowiedzieć nieco; Ależ oczywiście możesz się czuć zaszczycona. W końcu mogą to usłyszeć osoby, które mnie podniecają. - Radośnie rzekł i chwilę później zaśmiał się beztrosko. W najbardziej hienowaty sposób. Jednakże zdębiał kiedy mógł ujrzeć jej włosy i większą część twarzy. Ogon zawinięty przy pasie, musiał się odwinąć i huśtać na boki. Najpierw w lewo, a potem w prawo i tak w kółko. Z uśmieszkiem na twarzy na nią patrzał, ale mu się coś przypomniało. Kwestia dłoni Spojrzał na dłoń, a chwilę później na dziewczyną o zielonych i pięknych włosach mówiąc; W zasadzie co zrobiłaś z moją dłonią? - Zapytał ciekawski jej odpowiedzi. I nie. Nie mówił tego tylko po to by rozluźnić atmosferę. W końcu mogła być świadkiem dość ciekawych słówek z jego strony. Jednak obawiał się po części tego, że zostałby uznany za erotomana - Myślący głównie o kopulacji. Ale mógł zdążył częściowo zobaczyć, jak jego obserwowała. Zapytał się w myślach szczęśliwie; "Może jednak ten kiepski tekst podziałał~?". Chora sprawa z nim i tyle. Podobała mu się i to bardzo. Prócz tego jest dość specjalną osobą, skoro załagodziła tak cudowne uczucie bólu. Jednak musiał coś jeszcze rzec. Ile on będzie gadał? Poprawił włosy, ogonem sobie machał wciąż beztrosko i następnie raz enty rzekł; Nazywam się Hadaka Shiri, ale możesz na mnie mówić Hyena jakby interesowało~ - Radość w głosie dryfowała. Był szczęśliwy z takiego obrotu spraw. Przynajmniej mógł z kimś porozmawiać. I to go uszczęśliwiało do granic możliwość. Nie mówiąc o tym, że się napala wciąż na jej osobę. Ale pomijając ten fakt. Tak więc co postąpi teraz dziewoja z tym fantem?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.05.15 15:28  •  Las. - Page 4 Empty Re: Las.
    Uśmiechnęła się sama do siebie, widząc reakcję nieznajomego, w chwili, w której zdjęła kaptur. Sama uważała, że wcale nie była ładna. Zaniżona samoocena była jednym z jej głównych problemów. Prócz tego miała taki, a nie inny charakter... no i oczywiście była raczej pesymistką. Wychodziła z założenia, że nic jej się nie uda, że nikt jej nie lubi, a jej obecność jest zbędna na świecie. Pewnie dlatego jeszcze jako człowiek próbowała się zabić, kilkukrotnie.
    Zdziwiła się, że nie wyrwała jakiegoś sierpowego lub bluzg. Bo chwyciła za jego rękę tak niespodziewanie, że ktoś nadzwyczaj czujny, mógłby od razu ją znokautować. Stwierdziła, że jednak nie wygląda na straszną, więc chłopak uznał ją całkowicie za nieszkodliwą. Pewnie dlatego nie zareagował na jej nagły chwyt. Zaśmiała się cicho, gdy ten zaczął dokładnie oglądać swoją rękę. Biedak, nie wiedział co właściwie zaszło.
    Kwestii o tym, że jest biseksualny nie skomentowała, nie czuła potrzeby. Pewnie kiwnęła tylko głową lub machnęła ręką. Nie interesowało ją to. Nie powinna przejmować się całkowicie obcą osobą, to bez sensu. Chociaż... był ciekawy jak na kogoś zupełnie nieznajomego. Dziwnie się z tym czuła, ale tak rzeczywiście było! Uważnie go obserwowała, czując na sobie jego wzrok, który latał jej to tu, to tam. Dokładnie wiedziała jakie ma o niej zdanie, a przynajmniej takie miała wrażenie.
    Zaszczycona? Podniecają?
    Po tej kwestii była pewna swojego zdania, co do jego nastawienia do niej. Mogła wyczuć na kilometr jego zachowanie, które świadczyło tylko o jakiejś dziwnej, niewyjaśnionej chcicy. To było nieco dziwne, bo przecież w ogóle się nie znali, a on na samym początku spotkania, chciał pozbawić ją ubrań. Dzikus. Pewnie gdyby nie zaprotestowała to od razu by się na nią rzucił. Ale tak robią istoty odcięte od reszty społeczeństwa.
    - Tak, czuję się na prawdę bardzo zaszczycona. A fakt, że jeszcze chwilę chciałeś mnie pozbawić ubrań puszczę w niepamięć. Ach... bardzo łatwo Cię podniecić, skoro reagujesz na kogoś takiego jak ja. - odparła, całkiem szczerze. Wcale nie robiła tego, bo była jakaś skromna, po prostu nie była w stanie pojąć tego, że mogła komuś się podobać. Była paskudna. Wyglądała jakby na głowie rosła jej trawa, a oczy miała jak u bestii. Nie mogła tego znieść. Ciekawiło ją, co sprawiło, że chłopak zachowywał się tak, jak się zachowywał. Co takiego mogła mieć, że zareagował aż tak?
    Dopiero teraz zauważyła jego ogon, który jeszcze niedawno pełnił funkcję paska. Teraz latał na boki. Inteligentna zielonowłosa od razu domyśliła się, że istota, z którą rozmawiała jest wymordowanym. To całkiem pasowało. Niebieskie włosy, żółte, zwierzęce ślepia i te obłędnie długie kły, które ujrzała podczas jego uśmiechu. No i oczywiście ogon, który utwierdzał ją w tym swoim przekonaniu.
    Padło pytanie. Zastanowiła się chwilę, po czym była gotowa odpowiedzieć.
    - Uleczyłam Twoją rękę, ale widzę, że nie jesteś zbytnio zadowolony z tego faktu. Cóż, zawsze możesz po raz kolejny uderzyć nią w drzewo, aby znowu czuć ból. Możesz również poprosić mnie, chętnie zrobiłabym coś, abyś nie traktował mnie jak dziewczyny do zaliczenia. - odpowiedziała, uśmiechając się krzywo. Nie chciała być tak traktowana, dziwnie się czuła. Fajnie, że się komuś podobała, ale to uczucie... było takie niecodzienne, w jej przypadku.
    - F... Fiammetta, tyle Ci wystarczy. - powiedziała, wahając się na samym początku. Nie zdradzała swojej godności praktycznie nikomu. Miała problemy z zaufaniem, więc Hiena powinien się cieszyć, że w ogóle zdradziła mu swoje imię. To wielki gest! Jego ksywa uświadomiła jej, że ma do czynienia z wymordowanym, którego biokinezą jest hiena. Wszystko do siebie pasowało, a dziewczyna umiejętnie złożyła wszystko w kupę, wyciągając odpowiednie wnioski.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.05.15 1:41  •  Las. - Page 4 Empty Re: Las.
Nieznajoma wiedziała z kim miała do czynienia. Wymordowanym, który napalił się na nią całkowicie. Z każdą sekundą jego zwierzęcy instynkt, mówił mu by wziąć ją siłą. Lecz odrzucał te myśli. Wbrew pozorom nie chciał zatracić rzekomego człowieczeństwa. Jakim mógł się jeszcze chełpić. Wciąż machał ogonem, trochę szybciej niż poprzednio. Denerwował się? Możliwe. Miał w końcu do czynienia z osobą, która co miała dość specyficzne podejście do samej siebie. W jednej chwili zaprzestał bawieniem się ogonem, a nawet jego wyraz na twarzy się zmienił. Już nie szczerzył się jak głupi do sera, bardziej zachował powagę. Przekręcił łeb w bok, obserwując ją bacznie i zarówno wysłuchując dokładnie każde jej słowo. Jak zahipnotyzowany. Nie miał zamiaru wtaczać jakiekolwiek wypowiedzi ze swojej strony, gdy mówiła. Chciał przeanalizować jej postawę. Ach... bardzo łatwo Cię podniecić, skoro reagujesz na kogoś takiego jak ja... chętnie zrobiłabym coś, abyś nie traktował mnie jak dziewczyny do zaliczenia. Te słowa odbijały się echem w jego głowie. Głównie te. W tym momencie znowu został wprawiony w ruch ogon, nie tracąc powagi z twarzy. Podjął się nawet decyzji by wykonać parę kroków w jej stronę. A gdy utrzymywał bezpieczną odległość dla niej i dla samego siebie, rzekł; Źle mnie zrozumiałaś. - Powaga od niego była czymś niespodziewanym. W końcu nie każdy mógł tego doświadczyć. Tak więc. Po tej krótkiej wypowiedział, westchnął i dalej skupiając swój wzrok na Fiammett. Teraz podjął się wyzwania by powiedzieć coś więcej, niż przedtem; Nie widzę zainteresowania u pospolitych osób. Nie są w żaden sposób interesujący. Ba. Są nudni i głupi. Bo nie rozumieją, że ktoś jest wstanie być inny od nich. I nie, nie mówię tu tylko i wyłącznie o wyglądzie. - Odparł zdenerwowany, choć mogło się na to nie wydawać na pierwszy rzut oka. Jedynie osoby znające jego zachowanie, mogły to stwierdzić widząc wyłącznie ogon. A skoro mowa o tej kończynie u Hieny, to on wariował. W szalonym tempie przemieszczał się na boki, nie mówiąc o tym co się działo w jego organizmie. Jego serce biło jak pojebane. I to z jej powodu. Dokonał znowu zaszczytnego ruchu - Jakim właśnie były kolejne kroki. Znajdował się bliżej jej osoby, nadal utrzymując powagę na twarzy. Choć stopniowo ją zatracając. Lekko skrzywił grymas twarzy, żeby przedstawiał uśmiech. Przy okazji kładąc swoje ręce na ramionach dziewczyny. Organ pompujący krew nie przestawał szaleć, nie mówiąc też o ogonie. Jednak pomijając te nieistotne fakty, trzeba zwrócić uwagę na kolejne wypowiedzi Hieny w chwili już zbliżenia się na taki dystans do zielonowłosej; Od sześćset lat jestem sam. Próbowałem z kimkolwiek nawiązać kontakt, nawet nie w ten sposób. Spotykając się z odrazą w moją stronę, albo niezrozumieniem. Przestałem liczyć o znalezienie osoby, która po takich słowach by nie uciekła. Bo zawsze myślały o najgorszym czynie z mej strony.  - Zwierzył się tym samym wyjaśniając jego zachowanie wcześniej. Przynajmniej w pewnym stopniu. Teraz mogła zrozumieć o co mu właściwie chodzi. Nie tylko o szanse spółkowania z kim popadnie - A możliwość pobycia z osobą dłużej. Niż zwykłą chwilę przy zwykłej rozmowie. Słabo okazywał uczucia przez te lata. I ukształtował w ten sposób chory sposób bycia, który odrzucał go od innych. Tak więc uchylił się lekko nad nią i przemówił chwilę później znów; Fiammett. Nie traktuje Cię jako dziewczynę do zaliczenia. Nie uciekłaś ode mnie. Po prostu... Szaleje. - Będąc szczery z całego swego serca powiedział. Nie wiedział jak zareaguje na to co teraz uczyni, ale... Chciał spróbować. Sięgnąć szansy. Bycia choć raz zrozumianym. Jako istotę rozumną i samotną. Zmrużył swoje żółte ślepka. Nie spuszczając z niej jeszcze wzroku. Zacisnął troszku dłonie na jej ramionach. Gniotąc nieznacznie materiał jej ubioru. Zbliżył swe oblicze ku niej. Układając swe usta z jej w pocałunku. Chwila prawdy nastała. Możliwe, że za szybko to uczynił, nawet nie czekając na reakcję ze strony jego nowo poznanej towarzyszki. Chciał dowieść prawdy o swych słowach. Czy zrozumie jego intencje? - Mało go to obchodziło. Niestety nie mógł odmówić szansie na znalezienie osoby, która by go traktowała jak istotę myślącą. Pominął część kwestii, która go mało obchodziła po kluczowych słowach z jej strony. Wiedział, że nie jest zwykła personą. Ba. Posiadającą moce nadprzyrodzone, które mógł usłyszeć z pogłosek o pewnych istotach. Podobnych do ludzi. Zresztą nie było to istotne. W chwili pocałunku, który nie trwał co prawda długo, bowiem go przerwał tym samym oddalając twarz od jej. Ulżył jej ramionom na tyle by się czuła swobodnie. Jego ogon się unormował, opadając przy tym. [/i]Przestał wykazywać się zdenerwowaniem, które go przepełniało wcześniej. Jedynie serce wciąż u niego wariowało. Jego twarz sama mówiła za siebie - Miał na jej punkcie już fioła. Wręcz mu odbijało. Gdyby znał pojęcie czynnika, który idzie w parze z podnieceniem. Pewnie by o nim wspomniał. Tak więc pozostawił jej teraz wolną wolę. Zrozumie wszystko. Nawet już niechęć do jego osoby. Wtedy przynajmniej będzie wiedział, że nowe życie nie jest tak piękne jakby mu się wydawało. W tym momencie mogła ujrzeć w pełnej krasie jego osobę. Szybki oddech. Powiększone, zwierzęce źrenice, które wciąż skupiały się na dziewczynie. Pomijał naprawdę wiele rzeczy. Nawet kwestię pesymizmu, który mógł wywnioskować poniekąd. Po prostu się zadurzył w niej. I to od zwykłej chwili. Zatem stwierdzenie dzikus jest w pełni sensowne w tej sytuacji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.05.15 15:31  •  Las. - Page 4 Empty Re: Las.
    Prawda, długo nie zajęło jej skojarzenie i połączenie znanych już jej faktów. Zwierzęcy pseudonim, dziwne, dzikie zachowanie, ten niecodzienny wygląd - to wszystko tworzyło jasny obraz wymordowanego. Przynajmniej nie zajęło jej to tak dużo czasu, bo spodziewała się, że nigdy nie dowie się kim jest. Jednak bycie inteligentnym jest bardzo fajne. Przyglądała się każdemu jego zachowaniu, każdej reakcji i wsłuchiwała w każde słowo, chcąc poznać jego prawdziwe plany wobec niej. Uśmiechała się niechętnie co jakiś czas. Jego ogon znowu latał na boki jak oszalały. U zwierząt takie zachowanie było spowodowane szczęściem lub innymi emocjami. Po kilku chwilach zatrzymał swoją kitę.
    Ich twarze spoważniały. Rzeczywiście cała sytuacja mogła wydawać się trochę poważna, choć Fiammetta nie traktowała całego tego podrywu na poważnie. On? Ją? Dobry żart. Mówiłam już, niska samoocena i wrodzony pesymizm robiły swoje. Mimo wszystko trochę o tym myślała, w sumie gdzieś w jakimś ciemnym skrawku swojego serca cieszyła się, że jednak komuś się podoba, że kogoś podnieca. Poczuła się taka zauważona. Bacznie obserwowała, gdy zmierzał w jej kierunku. Poruszyła lekko nogą, będąc czujna. Nie wiedziała, co się stanie, a wolała być gotowa na wszystko.
    - Zinterpretowałam to co powiedziałeś. Twoje pierwsze zdania w moim kierunku mówiły o pozbawieniu mnie ubrań... więc jak mogę się czuć? Jak? Mam być szczęśliwa, że jakiś dzikus chce mnie przelecieć? Zrozumiałam Cię dobrze albo Ty przekazałeś mi niejasno komunikat. - odpowiedziała całą chmarą argumentów, które tylko udało jej się wymyślić. Uważała, że miała rację, bo w całej sytuacji to tylko ona mogła czuć się dziwnie. Nigdy nie była darzona uczuciem, a tu nagle wyskakiwał taki Hiena i mówił jej, że jest pociągająca. Słysząc takie słowa od nieznajomego każdy byłby w szoku. - Czyli jestem niepospolita? Jakkolwiek to brzmi... Uważasz, że jestem inna? Nie tylko z wyglądu? Czyli z charakteru też? Hm? Nawet mnie nie znasz. - odpowiedziała, robiąc dosyć dziwną minę. Poprawiła swoje zielone włosy, mrugnęła kilka razy czerwonymi ślepiami i przetarła rękoma twarz. Cała sytuacja trochę ją przerosła. Nie wiedziała co myśleć, co mówić, ani co robić. Czuła się jakby wpadła po pas w ruchome piaski. Słaba była w tych całych rozmowach o uczuciach i w ogóle. Nie nadawała się do tego.
    Znowu kroczył w jej kierunku. A ona cały czas tkwiła w swojej ostrożnej postaci, że tak to nazwę. Dziwne, bo i jej serce biło dosyć mocno. Uderzało bardzo często i tak gwałtownie, jakby chciało wyrwać się z jej piersi. Czuła również dziwny ucisk żołądka. Czyżby również pałała do niego jakimś uczuciem? Możliwe, ale nie umiała określić jego typu. Jego ręce spoczęły na jej ramionach. Drgnęła na samą myśl, jak blisko udało mu się do niej zbliżyć.
    - Jak Ty długo... żyjesz. Rozumiem, że miałeś ciężkie, samotnie życie... ale jak to łączy się ze mną? Ja również nie miałam łatwo, ale nie widzę żadnego powiązania. To, że ja nie uciekam... to kwestia kilkunastu minut, jeśli nadal będziesz zachowywać się tak dziwnie. - odparła, śląc mu krzywy uśmiech. Uchyliła się nad nią, a ona nieśmiało zerknęła na niego. Był od niej wyższy, dlatego zawsze patrzył na nią z góry, ale teraz gdy był tak blisko... czuła bicie jego serca, zważywszy na fakt, że jego klatka piersiowa była odsłonięta. Zdawało jej się, że nawet widziała miejsce, w którym jego serce wykonywało uderzenia.
    - Więc jak mnie traktujesz? Szalejesz? Co to ma znaczyć? - zarzuciła kilkoma pytaniami. Patrzyła w jego przymrużone oczy, oczekując wyjaśnień. Uścisk jej ramion gwałtownie się wzmocnił, co wprawiło ją w lekkie zdziwienie. I stało się. Stało się coś czego się nie spodziewała.
    Pocałował ją. Dlaczego?
    Nie miała pojęcia. Całą ta sytuacja wprawiła ją w niezłe osłupienie. W czasie pocałunku, jej ręce drżały, ale przeniosły się nieśmiało na jego bok. Tak jakby trochę ich poniosło, bo dziewczyna nie przerywała ich zbliżenia. To on zakończył pocałunek. Stała z zamkniętymi oczami. Spokojnie oddychała, po czym uniosła powieki i popatrzyła na Hienę.
    Odruchowo uderzyła go z liścia w twarz. Należało mu się. Wszystko zrobił tak niespodziewanie, że należało mu się. Sama złapała się za głowę, po czym usiadła. Chłopak mógł słyszeć cichy szloch.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.05.15 1:50  •  Las. - Page 4 Empty Re: Las.
Seria słów uderzała w stronę Hieny. Niczym tarany w bram zamku. Nie wiedział powoli, jak powinien reagować w tej chwili. Przebywając z nią, dość krótko zrozumiał pewną rzecz. Z jakiegoś powodu starała się go odgonić już od siebie.  Przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Nie było to dla niego zrozumiałe, ale twardo przystawał na swoim. Prócz tego jeszcze była inna kwestia. Co nachodziło mu już na myśl. W pewnym stopniu była podobna do niego. Mogła być samotna. Tak jak on. I to go do niej ciągnęło. Swój, swego zrozumie. Przynajmniej tak podchodził do bieżącej sytuacji, której nie bardzo rozumiał. Tak więc. Podczas okazania aktu pożądania emocjonalnego. Nie starała się uciec od niego mimo, że zastrzegała by to uczynić. Jeśli nie przestanie zachowywać dziwnie. Poczuł delikatny dotyk. Niepewny zresztą na swoim ciele. Sama też zamknęła swoje piękne oczka. Podczas tej chwili. Podobało się jej? Możliwe. Nie mógł całkiem zrozumieć reakcji po tym czynie. Został zdzielony w twarz, a ta potem upadła i zaczęła... Płakać. Niezrozumiane było to w jego opinii. Ba. Nawet bardzo. Możliwe, że zrobił to za szybko podczas kiedy nie do końca się znali. Może zasłużył sobie? Złapał się odruchowo za polik ze smutną twarzą. Nie wiedział co ma zresztą czynić. Sam też jak ona siadł na ziemi. Ze spuszczoną głową. Ogon powrócił do 'formy' paska. Chciał to naprawić. To jak się zachował. Zatem przystąpił do jedynej formy, jaką mógł teraz obrać. Słownej; Nie w-wiem... Nie potrafię. Tego wyjaśnić. Czuje się dziwnie po prostu. Szaleje moja pieprzona głowa i serca. Nie wiem. Jak to mam nawet kurwa wyjaśnić, jak nie umiem. - Zdenerwowany wyrzekł słowa, które nie miały prawie najmniejszego sensu. Słowami nie był w stanie wyjaśnić, tego co się właśnie działo w jego głowie. Nie czuł do niej chęci zerżnięcia. Pierwszy raz. To uczucie nie egzystowało w tak krótkiej chwili. Czuł coś innego. I nawet żałuje wcześniejszych słów, które wypowiedział. Przez to pewnie skończyło takim nieporozumieniem. Między nim, a nią. Nie wiedział co już może powiedzieć, kiedy doprowadził nieumyślnie do płaczu. Może żył długo, ale nie miał najmniejszego pojęcia - Jak utrzymywać relację z kimkolwiek. Jak właśnie teraz. Jednak wiedział, że coś się zanosi. Śmiech hieny. Nie chciał, żeby przez to skończył jako dzikus, który nie ma krzty emocji. Wcześniej zranioną dłoń, ugryzł. Najmocniej jak tylko mógł. Jedynie po to by śmiech powstrzymać. Choć i tak wydobył z siebie dźwięk. Mógł brzmieć z początku, jak śmiech - Ale przeobraził się wycie z bólu. Może i był masochistą, ale nawet taka osoba musiała zawyć. W końcu jest to reakcja obronna organizmu. Czyż nie? Siedział chwilę z zakrwawioną dłonią w swojej gębie. Choć z niej też stróżka krwi przeciekała. Zresztą było dość logiczne. Ugryzł samego siebie, to i własną krew na swoich zębach będzie miał. Nie chciał jednak przesadzać. Bo wtedy mogło się skończyć źle dla niego. Puścił więc nią. I jak upadała, to drgała jak on sam. Złapał się za nią, zwykłą - Niezranioną ręką, zaciskając zakrwawione zęby. Widoczne zresztą. Było je widać ze strony dziewczyny, o ile by spojrzała w jego stronę. Tak, czy owak. Powstrzymał chichot. Gdy był tak na ziemi. Siedząc na niej, wyprostował kierując głowę ku górze, mając zamknięte oczy. Wtedy postanowił przemówić ostatni raz. Póki jeszcze miał okazję; Nie chcę być uznawany za dzikusa, Kanibala, Hienę, czy nawet jako Kieł. Chce być uznawany za osobę. Traktuję Cię jak osobę, k-kt-którą... - Nie mógł dokończyć. Nie potrafił. Przynajmniej w tym momencie. Zrobił przerwę, aby sam uronić łzy. Jednak nie chciał, żeby z powodu takiej błahostki - Przerwać, to co zaczął. Skierował z góry w dół swoją głowę. Wciąż mając zamknięte oczy i trząsł nią na boki energicznie. Chciał się ogarnąć. Przynajmniej do pewnego stopnia. Gdy przestał. Zabrał się dalej za mowę; ... Chcę z uczuciem tego szaleństwa. Mam dość chęci przetrwania. Wiecznych łowów po to by zatrzeć ślad o swym człowieczeństwu. Chce mieć szanse szczęśliwego życia z... Tobą. - Skończył zmieszany tą całą sprawą. Przestał nawet używać najprostszych do zrozumienia słów, bowiem kończyło się niepotrzebnym zrozumieniem. Gdyby znał słowo, jak miłość z pewnością by go użył. Jednak było mu ono obce. Szaleństwo z tym mylił. Zatem już nie miał ochoty już więcej mówić, tłumaczyć, ukazywać. Chciał już wiedzieć, czy go opuści. Jak wielu przedtem. Czuł w kościach, że to już chwila prawdy aby utwierdzić się w przekonaniu, że tak naprawdę dana mu druga szansa życia jest klątwą. Jak wiele wymordowanych twierdzi. Nie mniej. Oczekiwał. Jak postąpi Fiammetta? Tego nie wiedział. Po prostu czekał już na najgorsze. Niestety.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.05.15 11:22  •  Las. - Page 4 Empty Re: Las.
    Fiammetta była dosyć dziwną osobą. Dziewczyna zazwyczaj była przepełniona pesymistycznymi myślami. Nie dopuszczała do siebie myśli, że może być szczęśliwa, bo jej życie jak do tej pory było przepełnione samymi kłopotami i nieszczęściami. Powoli przestawała wierzyć w to, że kiedyś uda jej się normalnie żyć. Zbyt często kogoś traciła, zbyt często spotykało ją coś pechowego. Szczęście umiejętnie ją omijało. W swoim nędznym życiu doświadczyło go kilka razy, a większość jej życia było nędzne. Samotność nie była jej obca. Wszyscy, na których jej zależało poginęli lub po prostu poznikali.
    Kilka dobrych chwil zastanawiała się, dlaczego nie przerwała pocałunku, ba, nawet starała się go przedłużyć. Po jej ciele przebiegł wtedy przyjemny dreszcz. Poczuła również ciepło bijące z ciała Hieny, w końcu nieśmiało objęła go rękoma. Cała ta akcja podobała jej się, ale wiedziała, że nie powinna. Znali się niecałe pół godziny, a już dochodziło do takich aktów. To nie miało się wydarzyć. Nie było wątpliwości, że całkiem nieznajomego chłopaka darzyła jakimś uczuciem, ale nie była w stanie zrozumieć samej siebie. Co ją skłoniło? Dlaczego zachowywała się właśnie tak? Nie miała pojęcia.
    Poczuła, jak chłopak siada obok niej. Kątem oka zerknęła na niego. Chyba dosyć mocno to przeżywał, bo wyglądał na zaniepokojonego. No i głowę miał spuszczoną. Czyżby aż tak przeżywał ten pocałunek? Czy tak mocno zabolało go te uderzenie, które w rzeczywistości mu się należało? No bo kto normalny całuje dziewczynę podczas pierwszego spotkania? Oczywiście pamiętajmy też o tym, że na samym początku chciał ją pozbawić ubrań i tylko zerżnąć. Co się zmieniło? Kto wie?
    - Ale czego tu nie wiedzieć? Czego? Czego nie potrafisz wyjaśnić? Po prostu zachowuj się jak facet i bądź ze mną szczery, tyle mi wystarczy. Bo jeśli nie, to po prostu sobie odejdę... - powiedziała, zmuszając go lekko do ogarnięcia się. Zabieg z delikatnym szantażem powinien się udać. Była w tym mistrzynią.
    Dostrzegła jego zdenerwowanie. Umiała czytać ludzi, ba, nawet miała moc, dzięki której mogła wyczytać moce innych. Wyczuła też jego zmieszanie. Doskonale wiedziała o co mu chodziło. Czuł coś do niej, ale nie potrafił określić co dokładnie, nawet nie był w stanie wyjaśnić tego słowami. Dokładnie go rozumiała, bo na tę chwilę sama nie wiedziała co czuje do Hieny, skoro zachowywała się tak dziwnie. Pocałowali się, ale nie była w stanie określić czy go kocha. Na pewno lekko ją zauroczył, tyle wiedziała. Chodziło jej jednak o to, aby to on określił dokładniej czego chce, dlatego stawiła mu warunek. Swoją wcześniejszą wypowiedziała nawet nie spoglądając w jego stronę. Nadal miała twarz schowaną w rękach.
    Usłyszała wycie chłopaka. Popatrzyła na niego. Od razu domyśliła się, że jest masochistą, bo kto normalny gryzł się w rękę.
    Słuchała go uważnie. Kanibala? Hienę? Tak go nazywali?
    Ciekawe...
    - Jeśli nie chcesz być uznawany za takiego, to staraj się nie rzucać takimi komentarzami podczas pierwszego spotkania z kimkolwiek. Rozumiem, że to może być trochę ciężkie, ale to już nie mój problem, a Twój. O nie, Hieno, nie. Nie możesz tak mówić. Jak możesz chcieć... ze mną być? Znamy się około pół godziny, a Ty wyjeżdżasz mi z takimi tekstami? To nie ludzkie, a podobno Ty chcesz być ludzki. Opowiedz mi coś o sobie... - odparła, uśmiechając się krzywo. Trochę o tym wszystkim myślała, ale nie dała mu ostatecznej odpowiedzi. Tak na dobrą sprawę, to w ogóle nie starała się mu odpowiadać, tylko go ogarnąć, bo zachowywał się na prawdę dziwnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.05.15 14:24  •  Las. - Page 4 Empty Re: Las.
Starał podtrzymać swoją ludzką naturę za wszelką cenę. Zapominając o tym jak się powinien zachowywać człowiek. Zacisnął sprawniejszą dłoń, wysłuchując pierwszą wypowiedź dziewczyny. Dała prosty przekaz. Musi być szczery, albo go opuści. Musiał się ogarnąć. Bo w tym momencie szargały nim emocje na różne strony, kiedy powinien zachować spokój. Tak więc nie chciał opóźniać swojej reakcji i powiedział, konkretniej; Jeśli, to nazywają miłością... Taką prawdziwą. Możliwe, że właśnie to czuje. - Rzekł spokojniej, kierując wzrok w bok. Chciał zachować czystość umysłu, żeby nie wyszedł na większego dziwoląga. Nawet powoli zapominał o tym, że krwawi jego dłoń. Mimo organizmu, który alarmował go na bieżąco. W tej chwili nie chciał użyczać możliwości leczniczych dziewczyny, więc sam się zajął swoją raną. W jaki sposób? Z początku wylizał do czysta, a następnie zdjął z siebie i tak już zbędną koszulę o owinąć nią całą dłoń. Następnie sprytnie 'związał' by przez przypadek nie rozwiązała się w żaden sposób bez jego wiedzy. Oczywiście musiał sobie pomóc własnymi zębami, bo słabo to by wyszło jedną ręką. Jednak wracając do bieżącej sytuacji. Zaraz potem wysłuchał kolejnych słów dziewczyny i zrozumiał coś czego przed latami nie potrafił. Stając się wymodowanym już wtedy utracił cząstkę człowieczeństwa. Przynajmniej po wysłuchaniu tak zrozumiał. Oczywiście ignorując na razie kwestię o powiedzeniu czegoś. O swojej osobie. Wtedy skierował swój łeb i wzrok na dziewczynę przy, której siedział. I rozpoczął swoją mowę; Masz rację. W przypadku komentarzy, czy wyjeżdżaniu tekstów nie-ludzkich... - Westchnął przerywając swoją mowę. Ciężko było było mówić o takich rzeczach. Bo jeszcze z nikim nie odbywał takiej rozmowy. Raz jeszcze po 'krótkim ogarnięciu', postanowił dokończyć, spokojniej; Może, ale tylko może... Przez to, że posiadam część instynktów zwierzęcych i ludzkich, tak się zachowuje. Przez co staram się wmówić sobie, że jestem wciąż człowiekiem. A już nim nie jestem od zaledwie sześciu set pięćdziesięciu lat. I to jest właśnie problem... Mój problem w tym wszystkim. - Odrzekł spokojnie znów, kładąc swoją rękę na karku i masując ją nią te miejsce przez chwilę. Teraz jak zaszła normalna rozmowa między nimi, mógł się uspokoić, ogarnąć hormony. Choć nie mógł odrzucić jednej rzeczy. Uczucia, który nie zanikał w stosunku do niej. Nie wiedział zresztą, czy to już jest kwestia zwierzęca, albo ludzka. Mało już go to obchodziło w tej chwili. Warunek Fiammett jak posłuszny pies, wysłuchał. Nie miał zamiaru znów wybuchnąć emocjami, bo słusznie zauważyła. Znał ją od kilku minut, a się w niej tak zabujał, myśląc już o jutrzejszym dniu wraz z nią u boku. To było chore. Niepoprawne politycznie. Zanim, więc wyruszył z tymi myślami. Teraz rozpoczął kwestię związaną z opowiedzeniem, czegoś o sobie; Skoro mam coś o sobie powiedzieć, to od czego by tu zacząć... - Zamyślił się z początku, a potem dodał resztę słów by utworzyć spójną wypowiedź; Jak już wcześniej powiedziałem. Żyje sześciu set pięćdziesięciu lat. Jako wymordowany. A zanim się nim stałem byłem zwykłym człowiekiem, który był ciekawy świata na tyle by samotnie wyruszyć w rejony Desperacji. Ostatniego dnia życia człowieczego... Źle się czułem. Trzepotało mną na boki, bolało jak sam skurwysyn, a nie mówiąc o odruchach wymiotnych. Nie wiedziałem wtedy co się właściwie działo, więc udałem się do nory i próbowałem zasnąć. - Powiedział, spoglądając ku górze. Tak jakby coś wyszukiwał na niebie. W tym lesie. Jednak nie chciał przerwać całej historii o sobie, więc zabrał się za dalszą kwestię, wciąż obserwując bezchmurne czeluści niebieskie; Następnego dnia obudziłem się pełni zdrów. Ale nie sam. Znalazłem obok siebie dwie, martwe hieny. Różniły się od siebie gatunkowo, a ich kły siedziały w mojej ręce. Zaraz potem zauważyłem ogon i śmiech hieny, który chciałem powstrzymać wcześniej... Wbijając swoje uzębienie w swoją już wcześniej okaleczoną dłoń... - Przerwał. Odruchem śmiechu. O wilku właśnie mowa. Tego nie miał zamiaru powstrzymać. Bo w końcu była to jego cecha naturalna nowego życia. Jednakże miał pewne wątpliwości co do opowiedzenia całej historii swego życia. W końcu była długa i nudna, więc postanowił ją teraz skrócić całkowicie; Wracając. Tydzień później, podróżując zgłodniały, natknąłem się na bandę myśliwych - Wymordowanych, którzy mnie przyjęli do swojej szajki i nauczyli podstawowych rzeczy. Jak radzić w Desperacji. Nasz ekipa istniała z dobre pięćdziesiąt, gdy polowaliśmy na coś czego nie powinniśmy. Było nas wtedy pięciu na jedną bestię, która była nam bardzo podobna, ale bardziej agresywna. Załatwiła nas co do jednego. Z czego ja i przywódca naszej grupy przeżył. Przez swoją decyzję o tak ryzykownych łowach... Wszyscy zginęli oprócz nas, więc siebie obarczał winą. Zatem widząc, że jeszcze żyje na tyle by móc się... Ruszać. Wydał ostatni rozkaz, który miał rzekomo naprawić swój błąd. Kazał mi się pożreć... Bo widzisz... Kanibalizm u mnie wziął się  niestety od mocy regeneracji. Kiedy pożre kogoś, lub inne zwierze, wtedy moje ciało się leczy. Wszyscy w naszej bandzie wiedzieli o tym, więc chciał bym przynajmniej ja przeżył. Zrobiłem to jak głupi... Czego najbardziej żałowałem. Bo nie spotkałem nikogo takiego, jakim oni byli. Po tych pięćdziesięciu latach, żyje do teraz jako samotny łowca. Wcześniej starając się jakoś pomóc innym dając upolowane żarło, ale... Nie widziałem już w tym nic sensownego, więc zaprzestałem. I robiłem wszystko by tylko przeżyć. Tak jak... chciał... - Skończył już mówić, ciężkim westchnieniem. Było ciężko mu o tym mówić, a tym bardziej konkretnie o przeszłości. Gdzie musiał pożreć bratnią duszę, bo tak ona chciała. Zaraz potem jak już powiedział swoje, spuścił łeb. Nie był dumny z tego. Nikomu nie mówił o swoich problemach, a nie mówiąc już o przeszłości. Zatem mogła się czuć zaszczycona jego opowieścią. Mimo tego, że ogarniał go smutek na nowo i gorycz. Czuł się winny. Wyglądał nawet na takiego. A to przez głupi rozkaz, bratniej duszy... Jak to zresztą określił. Nie znał osoby, która by do tego musiała się zmusić. Zjeść przyjaciela, bo tak chciał. I tutaj może być powód. Dlaczego tak się zachowuje Hiena. Z jednej strony chce mieć relacje z kimś, ale z drugiej... Przez swój wyrobiony charakter odrzuca. Tak więc gdy zakończył rzekł ostatni raz; Nie wiem właściwie, czy to było uczucie miłości, a może zwierzęca strona. Ale to chyba nie ma znaczenia? Dziękuje i przepraszam Cię Fiammetto za te wcześniejsze słowa. - Odparł szczerze, dziękującym tonem. Skierował głowę, oraz skupił wzrok ku jej osoby. Teraz starał się być sobą. Po tylu nieszczęśliwych latach. Choć nie potrafił sprecyzować tego uczucia, które nim tak szargało. Czy to jest zwierzęce, a może ludzkie? Tak więc pozwolił jej teraz działać. Bo zamilkł. Jedynie obserwując jej osobę i postępowania. Przy okazji starając się wysłuchać słów, jakie może teraz powiedzieć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.15 15:57  •  Las. - Page 4 Empty Re: Las.
    Doceniała starania chłopaka. Specjalnie dla niego została, bo przecież mogła już dawno go opuścić, zniknąć. Ale nie o to jej chodziło. Nie miała zamiaru zrobić mu na złość. Nie chciała go również ranić. Jaki miałaby w tym biznes? Raczej żaden. Starała się jak najlepiej zrozumieć postępowanie Hieny. Nie należało to do prostych zadań. Jego zachowanie było dziwne. Od samego początku nie zachowywał się normalnie. Samotność uczyniła go takim dzikusem, to rozumiała. Rozmyślała również nad tym, że musiała mu się bardzo podobać, skoro tak na nią reagował. Myślała o tym dosyć dużo, jednak nie mogła sobie tego wyobrazić. Miłość od pierwszego wejrzenia? Nie wierzyła w coś takiego.
    Wyczekała krótką chwilę, niemalże przyglądając się wewnętrznej walce Hadaki. Mocno to przeżywał, widziała to po nim. Wcale nie był taki dziki, skoro dało się wyczytać z jego mimiki tak proste zachowania i emocje. Fiammetta posłała mu pocieszający uśmiech, tuż przed tym jak zaczął swoją pierwszą kwestię. Wysłuchała go uważnie.
    - To bardzo dziwne, zważywszy na fakt, że znamy się od kilkudziesięciu minut. To takie... zwierzęce zachowanie. Na serio uważasz, że zakochałeś się we mnie, gdy tylko mnie zobaczyłeś? T-to, nie realne. Zastanów się. Wcale mnie nie znasz. Wiesz jak się nazywam... tylko. Uważasz, że to wystarczy aby kogoś kochać? Totalnie nie obchodzi Cię to jaka jestem? Jak się zachowuję? jaki mam charakter? Nie sądziłam, że Hieny są takie ślepe, na prawdę. - zbombardowała go kilkoma zdaniami. Oczywiście wszystko wypowiedziała bardzo spokojnie, aby dać chłopakowi znak, że na prawdę się nie gniewa. Po prostu starała się go zrozumieć, ale nie udawało jej się to, tak jak planowała. No, ale to w sumie nie jest takie dziwne. Przecież nie każdy anioł, byłby w stanie rozszyfrować takiego samotnego wymordowanego. Czym mógł się kierować? Co czuł? Dlaczego tak się zachowywał? Czy jego uczucia były prawdziwe? Czy to tylko zauroczenie? Milion pytań bez odpowiedzi wędrowało po głowie zielonowłosej. Możliwe, że jej kolor włosów trochę go ogłupiał. No co? Nie słyszałeś, że zielony ogłupia? Może tak było również i w tym przypadku?
    Powędrowała za jego wzrokiem. Jego ręka znowu krwawiła. Pewnie dziewczyna była gotowa wstać i znowu ukoić jego ból swoim darem. Zdziwiła się, gdy zdjął z siebie koszulę i użył jej jako opatrunku. Odwróciła wzrok, gdy zlizywał czerwoną ciecz. Po chwili znowu wzrok przeniosła na niego. - Na pewno nie chcesz abym użyła swoich magicznych dłoni, by zająć się Twoją raną? Serio wolisz siedzieć obok mnie półnago? - odparła, przyglądając się jego twarzy. Potem pokazała palcem na jego tors. Wnioskuję, że skoro w aktualnym wyglądzie jest mowa tylko o koszuli... to teraz gdy jej nie ma jest nagi od pasa w górę, prawda? Przyjrzała mu się dokładnie, mrugając swoimi czerwonymi oczyma. No, ale jeśli chciał tak przed nią chwalić się swoimi mięśniami, to proszę bardzo. Fiammetta pewnie nie narzekała, chociaż w obecnej sytuacji nie myślała o tym dużo. Bardziej interesowała ją ta cała dziwna akcja.
    - Oczywiście, że mam rację. Miło byłoby, gdybyś informację o tym, że chcesz mnie przelecieć zachował sobie... lub po prostu najpierw zaczął działać. Jeśli o to Ci chodziło, to mogłeś bez pytania się na mnie rzucić. Kto wie, może dałabym się wciągnąć w ten wir miłości? Teraz zbyt dużo o tym myślałam, więc taki trik się nie uda. Niestety. - odpowiedziała, lekko żartując. Chociaż... patrząc z drugiej strony, to całkiem możliwe, że tak właśnie by się zachowała. Gdyby działał na samym początku, Fiammettę mogłaby pochłonąć rozkosz i nawet nie miałaby mu tego za złe. To może dziwne, ale to całkiem możliwe, że taki właśnie byłby scenariusz ich spotkania.
    Słuchała go dalej, na tyle uważnie, na ile była w stanie, bo mimo wszystko jego umięśniony tors trochę ją rozpraszał. Ale nie patrzyła się na niego cały czas. Swoją uwagę skupiała raczej na jego oczach lub po prostu twarzy, choć co jakiś czas zerkała na idealne ciało chłopaka.
    Wzięła głębszy oddech.
    Wysłuchała go do końca, nie przerywając mu nawet w jednym momencie.
    - Współczuję Ci tego, co musiałeś przeżyć, serio. Okej, przyswoiłam już trochę informacji. Jesteś wymordowanym, Twoja historia jest ciekawa, choć lekko szokująca. Zmieniasz się w hienę lub hieno podobne coś. Rozumiem. Uznajmy, że teraz moja kolej. Skoro kazałam Ci powiedzieć coś o sobie, to teraz ja powiem coś o sobie, w końcu musisz się upewnić co do swojego uczucia, prawda? - powiedziała, uśmiechając się uroczo. Wzięła kolejny głębszy oddech. W głowie zaczęła układać sobie zdania, które miała powiedzieć. Na nowo przypomniała sobie swoje krótkie życie. Kontynuowała dalej: - Zacznijmy od tego, że ja również byłam człowiekiem. Jako dzieciak byłam pobożną dziewczynką, bardzo wierzącą w Boga i w ogóle. Pewnego zimowego dnia skończyły się leki dla mojego ojca, więc musiałam biec do odległej apteki. Niestety nie zdążyłam na czas, mój tato zmarł. Jakiś czas później moja matka związała się z najlepszym kumplem mojego nieżywego rodzica. Nie mogłam tego znieść. Dodatkowo jakiś czas później zmarł bardzo bliski mi przyjaciel. Widziałam jego śmierć, ale nie mogłam mu pomóc... Po tych wszystkich zdarzeniach miałam chęć odebrać sobie życie. Kilkukrotnie próbowałam się zabić, jednak zawsze coś mi w tym przeszkadzało. Pewnego dnia wyszłam za miasto i wtedy ktoś mnie ogłuszył, a następnie zostałam zamordowana. Później jakimś dziwnym trafem obudziłam się. Moje ciało było tak bardzo poranione, że nie powinnam żyć. Okazało się, że jestem aniołem, Bóg dał mi kolejne życie. Jako anioł żyję kilka lat, więc nie mam takiego długiego życiorysu jak Ty... No, a teraz podróżuję sobie po Desperacji, w sumie bez celu. Zbieram sobie jakieś różne informacje i takie tam. Wędruję z nudów, szukam sobie swojego miejsca. Nieciekawe, prawda? - nagadała się, po czym mlasnęła cicho, aby pozbyć się nieprzyjemnego uczucia suchości języka.
    Popatrzyła na niego jeszcze kilkukrotnie. Uważała go za przystojnego psychola, z dziwnym sposobem bycia, ale lubiła go. Taka rozmowa z nim, należała do na prawdę fajnych. Czuła się tak swobodnie. Gdy chciała być chamska, to taka była, a gdy postanawiała być miła, to była miła. Świetne uczucie.
    - Uważasz, że to nie ma znaczenia? Na prawdę? Uważasz, że Twoje uczucie do mojej osoby jest bez znaczenia? Okej, jak chcesz, nie wnikam. A przeprosiny przyjmuję. Nie chcę być zła, na kogoś takiego jak Ty. Lubię Cię.
    A może nawet adoruję...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.15 21:22  •  Las. - Page 4 Empty Re: Las.
Wypuściła kontratak na jego osobę. Słownie. Tego się akurat spodziewał i w żaden sposób nie negował jej opinii na temat chociażby takiego problemu z hienami. Punkt dla niej. Na tego typu wypowiedź, nie skomentował - Nie odpowiedział w ten, czy inny sposób. Wystarczyła cisza w tej kwestii. Zresztą. Czemu miałby się upierać przy swoim, skoro widać - Jej negację na jakiekolwiek słowa z jego strony. Zrozumiał przynajmniej do tego stopnia, że to było zbyt wcześnie - Bardziej niż ustawa o tym zakłada. Tak bardzo. Przy kwestii krwawiącej dłoni, wolał się wstrzymać również od jakichkolwiek słów. Choć z pewnością nie zostałoby, to bez obiekcji z jej strony. Zatem zaczął mówić; Wolę już nie nadwyrężać Twoich zdolności. Jeśli Tobie nie przeszkadza widok mojej klaty i w ogóle, to czy ja miałbym jakieś zdanie w tej kwestii? - Zwrócił uwagę. O dziwo. Na to, że kątem oka rzucała na jego tors. Nie było dla niego w żaden sposób krępujące, a dla niej raczej również. Skoro dobitny sposób nie ukazywała obiekcji ku jego postawie zdjęcia części garderoby - Którą by zmienił czym prędzej. Tak, czy owak. Rozpoczęła mowę by upewnić do uczucia. Wysłuchał do końca. Ba. Nawet kolejnej wypowiedzi, którą właśnie musiała zostać sprecyzowana. Posiadała znaczne luki, które trzeba było naprawić za wszelką cenę za pomocą słów; Nie powiedziałem, że moje uczucia w Twoim kierunku są bez znaczenia. A kwestia tego, czy są one ludzkie bądź zwierzęce. Nie potrafię ich po prostu sprecyzować od jakiego czynnika pochodzą. - Odrzekł spokojnie, obserwując ją bacznie. Przystępując do kolejnego wdechu do rzucenia kolejnych słów; Tułasz się bez celu? No to powiem inaczej, masz cel. Przeżyć. Po tym co teraz usłyszałem jestem bardziej skłonny powiedzieć, że jesteśmy bardziej podobni niż sobie możesz wyobrażać nawet. - Pokierował mały uśmiech, który chwilę potem znikł z jego twarzy. Zabrał się znowu do śmiałych akcji w jej kierunku. Yay. Położył na jej dłoni swą własną - Sprawniejszą mrużąc trochę ślepia. Tak jakby zaczął się skupiać. Przynajmniej do tego co miał zamiar powiedzieć, bo to było w tym momencie bardzo istotne; Chcesz przeżyć w tym świecie aby zapchać w końcu tą samotność. Zgadza się? - Znowu na jego twarzy zawitał uśmiech, zachichotał w swoim stylu, a następnie przystąpił radośniej do kolejnej wypowiedzi; Teraz się trochę bardziej znamy. Opowiedzieliśmy o swoich przeszłościach i powiem coś Ci więcej. Nigdy nikomu o tym nie mówiłem, jakie wiodłem życie. Może krążą o mnie pogłoski wśród staruszków z Desperacji, ale mnie tyle obchodzi co poprzednie życie, które wiodłem w nudny sposób. Zatem jesteś tą jedyną co o tym usłyszała. A to dlatego, że czuję uczucie większe niż przyjaźń między ludzka. Rozumiesz teraz? - Kończąc słowo przysunął raz jeszcze swoją twarz do niej. Teraz wiedział. Z kim ma do czynienia, a nawet potrafił sprecyzować. Kiedy był wystarczająco blisko twarzą do niej, ścisnął cieplej jej magiczną dłoń, a następnie powiedział krótko; Co powiesz na drugą rundę~? - W tym momencie znowu przystąpił do kolejnej kradzieży pocałunku. O ile na to się zgodziła. Bo przeciwnym razie nie zrobiłby tego. A jeśli się uda. Powtórzyć tamten moment, to go nie przerywał. Przy okazji zamykając kompletnie oczy. Otrzymała, to co chciała tym razem. Konkretną odpowiedź i prawdziwe uczucie, które w nim buzowały. Prócz tego organizm dawał we znaki. Delikatnie się napalał na jej punkcie, gdzie akurat górowało dwa uczucia. Podniecenie i miłość. Z naciskiem na to drugie. Starał nawet zmienić bieg tego zbliżenia z jej ustami. Na bardziej... Dzikie. Abstrahując, że wyraziła zgodę na ponowny akt miłości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.06.15 17:57  •  Las. - Page 4 Empty Re: Las.
    Faktycznie, trochę mu dowaliła słowami. Chłopak mógł to przyjąć jako obelgę, ale Fiammetta na prawdę starała się być miła. Gdyby tak nie było, z pewnością użyłaby gorszych słów. Zielonowłosej ciężko było rozmawiać z kimkolwiek. Jej charakter był raczej ciężki, dlatego zazwyczaj konwersacje z innymi kończyły się kłótniami lub po prostu były bardzo niezręczne. W tej sytuacji starała się być miła. Na prawdę.
    - Jak chcesz, pamiętaj tylko, że moje zdolności lecznicze są dla Ciebie dostępne. I oczywiście, nie przeszkadza mi Twój tors, po prostu chciałam się upewnić...  Może czujesz się dziwnie w moim towarzystwie. Z nagą klatką piersiową... siedzisz dosłownie obok mnie. Nasze ciała nawet się stykają. Ta cała sytuacja może być nieco niezręczna. - wyjaśniła jak najlepiej umiała, choć jej zdania były dosyć dziwne. Nie potrafiła rozmawiać o takich rzeczach. Rozmowy o uczuciach, to jej słaby punkt. Poza tym nie lubiła rozmawiać o takich rzeczach. Nie miała doświadczenia.
    Ukradkiem nadal lustrowała jego mięśnie. Miał fajnie zbudowane ciało, ten aspekt bardzo jej się podobał. Podobał jej się na tyle, że z trudem odrywała wzrok od jego sześciopaku. Wysłuchała jego odpowiedzi, po czym uśmiechnęła się nieśmiało.
    - Tak to zrozumiałam. Mów konkretniej, wtedy nie będę źle interpretować Twoich słów. To proste. Myślę, że jeśli uczucie jest prawdziwe, to musi być ludzkie. Przynajmniej takie mam zdanie. - wytłumaczyła szybko, mówiąc całkiem szczerze. Po chwili kontynuowała znowu: - Tułam się bez celu. I moim celem nie jest przeżycie. Jeszcze niedawno chciałam aby moje życie się zakończyło. W sumie wszystko mi jedno, kiedy umrę. Oby bezboleśnie. I nie jesteśmy podobni. Na pewno nie. - mruknęła pod nosem.
    Wysłuchała go do końca.
    - Prawda, całe swoje życie jestem samotna. Wszyscy bliscy odeszli, a ja nie mogę znaleźć kogoś, kto zaakceptuje mnie taką jaką jestem. Nie mam zamiaru się zmieniać. Dla nikogo. Nie wiem, może masz rację. Może mam już dość wiecznego osamotnienia. Nie wiem. Dobra, znamy się lepiej... ale wiemy tylko o przeszłości... A co teraz? Ja również nie chwalę się swoją opowieścią, jesteś jednym z nielicznych, który ją zna. Okej, wszystko rozumiem Hyeno. - powiedziała niemal na jednym wdechu. Oczywiście zaraz po tym odetchnęła kilka razy, aby przypadkiem nie złapać jakiejś zadyszki lub czegoś podobnego.
    Kolejny pocałunek. Spodziewała się tego, ale mimo wszystko lekko ją to zaskoczyło. Co dziwniejsze znowu się wczuła. Gdy ich usta się złączyły, zielonowłosa ułożyła swoją rękę na torsie chłopaka. Pewnie zamknęła oczy, chcąc jeszcze lepiej przeżyć tą dosyć krótką chwilę. Przysunęła się do niego, ba, nawet usadowiła się, siadając na jego kolanach. Podkuliła nogi, obdarowując go kolejnym pocałunkiem. Nawet złapała jego twarz rękoma. Jego rękę położyła na swojej nodze, dając mu do zrozumienia, że może ruszyć dalej, jeśli tylko będzie chciał. Ciało dziewczyny przeszedł przyjemny dreszcz. Bardzo pasowało jej, że zbliżyła się do przystojnego wymordowanego.
    Nagle wstała.Wstała jak gdyby nigdy nic. Odsunęła się od Hadaki, uśmiechając się krzywo. Rzuciła coś w stylu, że to nie powinno się stać. Z jej oczu popłynęły łzy. Może szczęścia. Nie umiała nazwać tego uczucia, które czuła.
    - Przepraszam. Może jeszcze się spotkamy. Mam nadzieję. - wyrwało się z jej ust.
    Odeszła na bezpieczną odległość. Wybrała mało zalesiony kawałek lasu, po czym rozwinęła skrzydła. Materiał jej bluzy rozerwał się, odsłaniając dość pokaźny kawał jej pleców. Białe skrzydła rozpostarły się na boki. W jednej chwili Fiammetta wzbiła się w powietrze.
    Odleciała.
    Nawet nie odwróciła głowy w stronę Hieny. Dzisiejszy dzień był zbyt pełny wrażeń. Głowa ją rozbolała bardzo. Możliwe, że leciała nawet jakoś ukosem. Milion myśli kłębiło się w jej głowie. Czuła ból.
    Minęło kilkanaście sekund, a anielica zniknęła z zasięgu wzroku wymordowanego, pozostawiając go... rozpalonego?

    z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.15 0:25  •  Las. - Page 4 Empty Re: Las.
1/15  *uraz biodra*

// nie umiem zaczynać... D:

To wszystko nie miało prawa się zdarzyć.
Buffy kompletnie nie rozumiała całej tej sytuacji. Jakiś cholerny budynek w cholernym lesie? Co to ma być w ogóle, skąd to się tu wzięło? Och, trzeba poinformować psy o tym. Takie miejsce może im zagrażać. Z drugiej strony... te dziwne mutanty chyba nie potrafiły wyjść. Może lepiej to zostawić w spokoju? Jakoś wcześniej nie miała pojęcia o tym miejscu.
Tyle pytań.
Skąd one tam się wzięły?
I, ważniejsze... Kto je tam przyprowadził?
Buffy postanowiła się na razie tym nie przejmować. Spróbowała przypomnieć sobie ostatnie chwile. Warczenie zza drzwi, skrzynia, jej nowa znajoma... Poszło nadzwyczajnie szybko. To chyba adrenalina.
Było blisko.
Co prawda Giggle śmierci się nie boi, ale śmierć teraz byłaby dla niej niezbyt praktyczna. Ma jeszcze zbyt wiele do zrobienia. Musi wyrwać dla Liszki jakiegoś chłopaka... Właśnie. Tym zajmiemy się po powrocie. Biodro zapewne trochę będzie się leczyć, więc z zabawy w "kto pierwszy umrze, ten nie żyje!" nici. No nic, Collins zajmie się równie ciekawymi rzeczami w kryjówce.
No, najpierw musi się tam dostać.
Trochę jej było głupio, że Ruffian musi ją nieść. Buffy miała zamiar się jakoś odwięczyć. Jeszcze nie wiedziała jak, ale w końcu są w Desperacji - tutaj worek ryżu byłby szczytem marzeń.
- Co tam się działo...? - zapytała. Było tyle niewiadomych, że Collins nie wiedziała, jak zacząć. Przypomniała sobie, że jej kumpela (bo przecież psychopatyczny dom ze zmutowanymi, żądnymi krwi bestiami zbliża ludzi) nie mówi po japońsku.
- Y... What did hapenned here this day? - zapytała, kalecząc angielski. Oczywiście nie wymagała tego, by dziewczyna jej odpowiedziała, bo skąd miałaby to wiedzieć?  Była w tej samej sytuacji co Buffy. Niebieskowłosa czuła po prostu, że musi z kimś porozmawiać o tym wszystkim. Teraz nie było jej do śmiechu z powodu uszkodzonego biodra, ale za jakiś czas z pewnością będzie się z tego śmiała i udawała, że wcale a wcale ją nie bolało.
- Może dam radę sama... - powiedziała niepewnie.
Oczywiście płynnym japońskim.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Las. - Page 4 Empty Re: Las.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 27 Previous  1, 2, 3, 4 ... 15 ... 27  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach