Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 11 z 27 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 19 ... 27  Next

Go down

Pisanie 29.12.16 11:05  •  Las. - Page 11 Empty Re: Las.
- Szybciej, nie wlecz się! Nie wrastaj korzeniami w ziemię! Muhahaha~
Zaśmiał się z własnego żartu, pędząc przodem, w zupełności ignorując swój stan zdrowia. Kiedy sam sobie przyniesie zgubę, zapominając o bólu i obrażeniach, które pomimo leczenia nadal były w stanie mocno mu dokuczyć. Wyglądał jednak o niebo lepiej i tak się czuł, od czasu gdy Reb sprowadziła do niego jakiegoś anioła z leczącymi zdolnościami zmieniło się sporo. Przede wszystkim, przypaloną część głowy porastał już bardziej regularny meszek, ale do odzyskania dawnej  świetności fryzury nadal brakowało. Twarz... chyba już mu taka zostanie, nigdy za piękna nie była, lecz ogień pozostawił po sobie sporo pamiątek. Cały czas kusiło go, by śnieg pokrywające desperację nałożyć sobie na skórę i w taki sposób przynieść odrobinę ulgi starym oparzeniom.
Tak, śnieg i zima przynosiły w pewnym sensie ukojenie, ale z drugiej strony także i robotę. Kto to widział wysyłać dobermana po... choinkę. No kto?! Był groźnym i niebezpiecznym mordercą, a nie botanikiem, drzewa nie próbowały nawet uciekać, chociaż próbował oczywiście na niego warczeć.
- Jakie to jest dobre drzewo? Te, panie roślinka! Wszystkie tutaj wyglądają jak kije z większą ilością kijów i małymi kijami na końcu. To nawet nie są ładne drzewa... czego oni od nas wymagają? Ehhh... - westchną głośno, ale nadal rozpierała go energia.
W porównaniu do Wazona nadal był dzieciakiem na ciele i umyśle, starzej wyglądał tylko przez to, że się bił i w ogóle zajmował ciężką harówą, nie sprawiło to jednak, że zmądrzał.
Krzycząc i hałasując przeprawiał się przez las szukając tego idealnego iglaka. Bo DOGS było jego rodziną i nawet jeżeli wymagali od niego czegoś tak głupiego, gotowy był rzucić wszystko i po to pójść. Nawet gdy jego duma dobermana nieco na tym cierpiała.
Na święta robisz się taki milutki Vince... nie mów, że nadal liczysz na prezenty od Świętego Mikołaja?! Ahhahaha~
Alicja zagrzmiała mu w głowie, śmiejąc się do rozpuku, a on zazgrzytał tylko zębami.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.12.16 14:51  •  Las. - Page 11 Empty Re: Las.
- Ha. Ha. Ha. - Trzeba przyznać, że Kirin miał WYŚMIENITE poczucie humoru.
Ale nawet głupawe żarty dobermana nie psuły dość dobrego nastroju Wazona. Bo może to i dość głupie, ale szli po pieprzoną choinkę, która miała zostać ozdobą siedziby. Choinkę. I był śnieg. I miało być fajnie. I miało być dużo fajnych rzeczy. No w takiej sytuacji to chyba nie da się mieć zepsutego nastroju, szczególnie gdy widać, że towarzysz też jest wręcz zaskakująco podekscytowany sprawą.
- Ma być duże, wiesz, dobrze się prezentować i być choć trochę zielone. Albo zielonkawe. Trochę jak tamto, ale bardziej - powiedział wskazując większy krzak niedaleko po lewej. - Ale jak nie znajdzie się nic lepszego to może być i tamto.
No bo to było całkiem sensowne drzewo, jak na Desperację, ale szczerze to liczył na coś lepszego. Szczególnie, że właśnie dość widocznie wkraczali w strefę drzew bardziej iglastych niż liściastych, co szło zauważyć po tym, że robiło się bardziej zielono niż brązowo. Całkiem fajne uczucie - połączenie zieleni i bieli zawsze było jednym z bardziej lubianych przez Wazona, choć niekoniecznie dobrze prezentowały się na nim samym. Brakowało jeszcze tylko trochę czerwieni, by dopełnić tę świąteczną kolorystykę, ale wolał, by ta czerwień się tu teraz nie pojawiała, bo w tych okolicach najczęstszym źródłem czerwieni była krew. Absolutnie nie miał ochoty użerać się z krwawiącymi, martwymi ani mordującymi. Nie, to miało być krótkie, sprawne zadanie, znaleźć dobrego iglaka, uciąć, dotargać do siedziby. Wolałby by w takim wypadku Kirin zachowywał się ociupinkę ciszej, bo jeszcze zleci się pół okolicy, czy coś... Ale z drugiej strony równie dobrze cała okolica mogła właśnie uciekać gdzie pieprz rośnie, bo słyszeli że Kirin idzie. Hm, dość ciężkie do ocenienia, co jest bardziej prawdopodobne. Co innego fakt, że głośny, radosny nastrój psa udzielał się też Wazonowi. No więc nah, niech se i Kirin będzie głośno, z ewentualnymi problemami na pewno sobie poradzą, co to dla nich jest.
Przyspieszył nieco kroku, gdy zauważył drzewo chyba lepsze niż wcześniej wskazany iglak. Ale czy na pewno lepsze to trzeba sprawdzić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.12.16 21:08  •  Las. - Page 11 Empty Re: Las.
Zmierzył surowym okiem wskazany krzaczor i parsknął.
- Takie nie. Toż to wstyd takiego krzoka przynosić. Ma być wielkie, jak pół góry albo chociaż wysokie jak... drzewo. - Rozglądał się na boki kręcąc niczym bączek. To nie, tamto nie, to zbyt patykowate, tamto za małe, inne zbyt liściaste... w sumie, ktoś powiedział jakie drzewo mają przynieść? To przed nimi było całkiem zielone, chociaż przypominało brzozę, ale porastał ją mech.
- Meh. - westchnął kładąc rękę na korze. Była przyjemnie chropowata, mógłby zerwać takiego kijaszka i nim obijać swoich przeciwników. Ale idąc dalej napotykali już większość drzew iglastych przy czym zdecydowana większość, takie 90% nie miała nawet jednej trzeciej igieł, które mieć powinna.
Może gdyby ktoś przebrał się za drzewo i stał do końca zimy? Taki Fenek na przykład, był dostatecznie wysoki, by robić za atrakcję, dodać tylko nieco zieleni... zerwał mech i miętosił go w palcach - na to nieco kolorowych dupereli i choinka jak znalazł. Dziwne było jednak to, że ktoś nadal obchodził ten dziwny zwyczaj. Pamieć mu szwankowała, ale mimo to wiedział doskonale, że kiedyś ubrane drzewko było ważną częścią takich spotkać, bardziej rodzinnych, ale DOGS było mu prawie jak rodzinka. Rebeka jak matka... albo ciotka za ględzi, ewentualnie siostra.
- Czy idealne drzewka jakoś pachną? - Zapytał nagle, zatrzymując się i węsząc. W końcu nos miał całkiem dobry, niewiele gorszy od takowego psa, a zdecydowanie lepszy od ludzkiego. Może zapach igieł w jakiś sposób zaprowadzi go do ich celu?
Lubił żuć igły sosnowe, skutecznie zagłuszały głód, no i pełno było ich w niektórych częściach lasu. Kiedyś miał zwyczaj zjadać ich spore ilości, bo o dziwo jego żołądek przystosowany był do zjadania surowego mięsa jak i roślin.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.16 15:20  •  Las. - Page 11 Empty Re: Las.
- Wysokie jak drzewo...? - mruknął bardziej do siebie niż do Kirina, zastanawiając się nad sensem tego stwierdzenia.
Jak duże jest drzewo by można było powiedzieć, że duże jak drzewo? A to ci zagwozdka... Pomijając, że stwierdzenie było bez sensu, to Wazon chyba wiedział o co chodziło Kirinowi. No i w sumie mógł się zgodzić - to nie było najokazalsze drzewo. Ale było bardziej zielone od innych! No dobra, może wyczają lepsze.
Mijając jakieś drzewo zerwał z niego gałązkę z resztkami igieł, włożył do gęby i bezsensownie zaczął przeżuwać. Nah, bywały lepsze drzewa, ale serio, wyczaić cokolwiek fajnego w tym miejscu to jak szukanie pierdolonej igły nie tyle w stogu siana, co w stodole wypełnionej po brzegi. Wszędzie, dosłownie wszędzie były JAKIEŚ drzewa, ale nie było ODPOWIEDNIEGO. Irytujące.
- Pachną? Emm... - Zasadniczo dla Wazona zapach był średnio ważny. Mimo bycia wymordowanym był też kfiotkiem, kfiotki nie mają w zwyczaju skupiać się na zapachach. Z drugiej strony nie mają też w zwyczaju skupiać się na widzeniu, mówieniu i poruszaniu się... Hm. - Nie wiem? Może. Pewnie najlepiej. Tak, zdecydowanie idealne drzewko pachnie najlepiej ze wszystkich. Najbardziej... Zielono - zaryzykował stwierdzenie, choć brzmiało to abstrakcyjnie. Ale może Kirin ma jakąś synestezje, czy coś, to też się zdarza.
Przy okazji minęli drzewo, które z oddali wydawało się Wazonowi sensowne. Z bliska było równie chujowe co cała reszta. Eh, może powinien nauczyć się ufać innym zmysłom, nie tylko wzrokowi? To by było całkiem sensowne... Nah, po co mu to, jeszcze by się okazało, że jest sensowną osobą, i wtedy nici z bycia zbyt inteligentnym idiotą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.01.17 17:22  •  Las. - Page 11 Empty Re: Las.
- Zielono?
Zawahał się na moment.
Co dokładnie znaczyło, że pachnie najbardziej zielono? Niewiele kolorów kojarzyło mu się momentalnie z zapachem, ale po chwili uznał, że chyba wie, o czym mowa, bo zaciągnął się mocno chłodnym powietrzem i rozejrzał. Suche drzewa zdecydowanie nie pachniały zielono, były kwaśne, surowe, twarde... nic z tych określeń nie pasowało do zapachu, a jednak tak mógłby określić ową woń.
Milczał przez dłuższy czas, kierując się swoim węchem i bez problemu manewrując pomiędzy sterczącymi badylami. Zdarzało się bowiem, że silniejsze rośliny zagarniały wszystkie składniki odżywcze dla siebie, zostawiały inne w cieniu, a same pięły się ku górze, ku słońcu i wgłąb ziemi, ku wodzie. Zielone, zielona... szukał, od czasu do czasu jakaś mała sadzonka przykuwała jego uwagę, nie zdołała jeszcze do końca uschnąć, ale w porywaj sięgała mu do kolan. Nie, takiej zdecydowanie nie potrzebowali.
Mocno zielona, intensywna...
A skoro tak, to znaczy że musiała mieć dostęp do mokrych terenów. W okolicy strumienia czy sadzawki. Nowy cel, nasłuchiwał i węszył, lekkim szum wody, pluskająca się żaba, woń mułu i roślin bagiennych. Szukał jakichś charakterystycznych elementów, które wskazałyby mu drogę, do idealnego drzewka. Miał już trzy wskazówki, zielone, szumiące, pachnące mokra glebą.
Działał jak myśliwy, chociaż tym razem cel jego polowania nie uciekał, był jedynie bardzo dobrze schowany, nie poruszał się, więc nie pozostawiał za sobą tak wielu wskazówek, jak ścigany pies, czy królik zwiewający przed pogonią.
Właściwie jak to jest, że roślina nie może korzonkami czy coś wyczuć innej rośliny?
Zapytał się w duchu, sprawdzając nagle, czy Wazon nadal za nim idzie. Przez skupienie na jednym celu, niemal zapomniał, że nie jest tutaj sam, a jego szybki, nieco zwierzęcy krok mógł zostawić kundla za jego plecami.
Złapał w dłoń gęstą gałąź, zrywając z niej długie igły. Wsadził je sobie do buzi i przeżuwał powoli, ostrożnie, by nie skaleczyć sobie języka. Z chwili na chwilę las gęstniał, lecz nadal był przejrzysty. Widzieli dookoła na dalekie dystanse, dziwne było wiec, gdy nagle przed ich nosami wyrosło...
- Zielone, wysokie, gęste... - wymieniał jego cechy Kirin, spoglądając do góry na iglaste drzewo, pełne ciemnych igieł z lekko zielonymi końcówkami. Gruba kora pachniała lasem, czy bardziej, las pachniał tą korą. Nagle dotarły do niego wszystkie wonie, żywicy, mokrej gleby, świeżych igieł.
- To to - stwierdził natychmiast.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.01.17 17:57  •  Las. - Page 11 Empty Re: Las.
- Noo... Tak, zielono.
Trzeba Wazonowi przyznać, że był chociaż bardzo pewny swojej odpowiedzi. Wyrażała dokładnie to wszystko co miała wyrażać i dokładnie nic w tym samym czasie. No, jak na poetę przystało był bardzo dokładny.

Podążał za Kirinem po części wierząc w jego nos, a po części z czystą nadzieją, że nie zgubi tej kuli energii gdzieś w okolicy. Serio, nie chciałby musieć szukać nie tylko drzewa ale i towarzysza. Poza tym to on tachał siekierę, no, siekiera ważna rzecz.
I w końcu pan żyrafa oświadczył, że znalazł. Wazon popatrzył w pierwszej chwili krytycznie na wskazane drzewo, ale gdy tak patrzył, gdy dostrzegał jego barwę i skrupulatność w rośnięciu, coś go zachwyciło. Drzewo było potężne, silne jak na prawdziwe drzewo przystało. Znalazło idealne miejsce, znalazło doskonałe położenie i rosło, rosło chwytając się każdej możliwości przerwania. Aż szkoda było takie drzewo ścinać. Ale na pewno na jego miejscu wyrośnie inne, korzystając z tak perfekcyjnego miejsca. A kto wie, może nawet z dwa?
Ach, cholera że nie było tu żadnych szyszek widać, bo by coś w ziemie wepchnął z nadzieją, że wykiełkuje.
- Tak. To to.

Podszedł do pnia drzewa, pogładził je ręką wyczuwając chropowatą powierzchnię, zupełnie jakby chciał pożegnać się z utraconą kochanką. Ah, włączył mu się tryb romantyka. Byle tylko nie zaczął płakać podczas ścinania tak pięknego drzewa.
Uśmiechnął się do siebie na te myśli.
- No doobraa... - mruknął ważąc w rękach siekierę. - Miejmy nadzieje, że pójdzie po naszej myśli.
Zamachnął się, uderzył, ostrze gładko weszło w pień. Zamachnął się znowu.

Trochę tych uderzeń minęło, zanim pień poddał się jego naporowi i poleciał na ziemię. Ale w końcu upadł, wzburzając tumany kurzu i śniegu.
- To który koniec wybierasz? - spytał zmachany Wazon Kirina.
Podparł się siekierą i czekał aż żyrafa odpowie. Machanie siekierą nie było takie złe, trochę jak walenie w bardzo twardy worek treningowy czymś ostrym. A walenie w rzeczy ma to do siebie, że jednak trochę męczy.

Mam nadzieje, że się nie obrazisz za tę siekierę z dupy. XD
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.17 15:02  •  Las. - Page 11 Empty Re: Las.
Dobrze, że chociaż jedno z nich pomyślało o siekierze. Kirin, gdyby tylko został sam na sam z drzewem, prędzej próbowałby je przegryźć, niż wrócić się po owe narzędzie. Daleko mu było co prawda do bobra, ale przejawiał cechy tak wielu dziwnych stworzeń, że wcale nie wykluczone, iż w jego przodkach poza żyrafą, czy jakąś mięsożerną bestią znajdował się także taki futrzak z wielkimi zębiskami. Doberman bowiem i wodę lubił, woda była okej, ogień już mniej.
- Ten. - odpowiedział.
Paluchem bez skrupułów pokazał obcięty pniak, być może i cięższy, ale wygodniejszy do niesienia. Skoro dostał prawo wyboru, to nie miał zamiaru odstępować mu miejsca przy trzonie, niech pan roślinka pogada sobie w tym czasie z igłami. Zapach żywicy był już wszechobecny, drażnił mu zmysł węchu, nie miał zamiaru dodatkowo wejść w sam środek gęstych gałęzi sosny i dostać ataku kichania prze ich wyrazistą woń.
Piękne drzewo, musi się spodobać innym, jak się nie spodoba, to dostaną tym drzewem po łbie.
Komentował w myślach, bo wrócił mu dobry nastrój. Zawsze rozpogadzał się niczym dziecko, gdy nagle wszystko zaczynało się układać. Tak samo szybko robił się mrukliwy, gdy było odwrotnie. Być może fazę bycia dzieciakiem przeszedł zbyt szybko i teraz mu się przypominało, równie dobrze mógł wcale nie wyrosnąć z gówniarza, wzrost nic tu nie znaczył.
- Świetnie, znasz drogę powrotną, co nie? - Zapytał, układając dłonie wokół pnia, żeby lepiej go chwycić, gdy już zdecydują w jakim kierunku muszą się udać, by zbliżać się do kryjówki DOGS, zamiast oddalać. To chyba było jasne dla wszystkich, ale wymordowany i orientacja w jednym zdaniu do siebie nie pasowały, dopiero gdy przypominał sobie o zwierzęcych zmysłach potrafił gdzieś trafić, w innym wypadku błądził jak ciuciubabka.
Zamerdał ogonem, czy bardziej, zrobiłby to, gdyby w tej chwili ogon miał. W myślach czuł jednak, jakby to zrobił, zadowolony z siebie niczym pies.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.17 23:26  •  Las. - Page 11 Empty Re: Las.
Właściwie dlaczego w ogóle Wazon pytał? Toć to oczywiste, że Kirin wybierze ten mniej iglasty koniec. No nic, wszelkie uprzejmości odhaczone, można teraz jakoś kierować się do kryjówki.
- Ależ oczywiście, że znam - obruszył się, gdy tylko pies zadał pytanie. Jak to, Wazon miał nie wiedzieć gdzie iść?! To przecież... Chyba w tamtym kierunku? No, bardziej niż mniej w tamtym.

Na trzy podnieśli wielkie drzewo. Wazon, jako ten znający odpowiedni kierunek, szedł pierwszy. Zagłębił się w mocno pachnące igły, chłonąc i przesiąkając ich zapachem. To pewne jak nic - przez najbliższy czas wszyscy go będą mylić z choinką. Przy dobrych wiatrach może ktoś nawet pomyśli, ze się wykąpał. Raczej nie. No ale należy być dobrej myśli.
Jakimś sposobem zarzucił też siekierę na ramię i trzymał i drzewo i ją i miał cholerną nadzieję, że nic nie upuści. Bardzo nie chciałby się w tej chwili po nic schylać.

Rzucił jakimś czerstwym żartem w kierunku Kirina, gdy zaczęli iść. Czuł się zadowolony i poniekąd dumy, że udało im się znaleźć takie ładne drzewo. I tak jak Kirin myślał, że jak komuś się to drzewo nie spodoba, to tym drzewem oberwie. Mocno. A później zostanie to poprawione pięściami.
W ten oto sposób, nie gubiąc się doszczętnie w drodze powrotnej, udało im się dotrzeć do kryjówki DOGSów z całkiem ładnym, całkiem iglastym i zielonym drzewkiem.

//zt x2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.02.17 12:46  •  Las. - Page 11 Empty Re: Las.
Przypomnij mi. Czemu się wybrałem w tą podróż? Zapomniałeś? Miałeś zebrać jakieś chwasty. Bycie uzdrowicielem wiąże się z pewną odpowiedzialnością. Zbieraniem potrzebnych składników do leków i zapewnienie wsparcia wiernym, którzy na niego oczekują. Nie mógł sobie pozwolić na braki w asortymencie medycznym. Przecież nie będzie wszystkich leczył swoim darem od Najwyższego. Może jest to skuteczna metoda, ale męczy rudzielca. Sięga po tego typu środki w ostateczności i nie za często. Nie może sobie pozwolić, żeby kolejka rannych się powiększała z powodu słabego stanu nawróconego. Tak więc postanowił udać się w podróż. Miał nadzieję, że okaże się owocna. Zawiódłby się niezmiernie, gdyby się okazało o powrocie z pustymi rękoma. Wędrował wspólnie ze swoim cieniem, który zawsze miał dużo do powiedzenia. Złośliwy szept zawsze był mile widziany. Przynajmniej miał towarzystwo do rozmowy. Nie często rozmawiał ze swoim wiecznym partnerem na głos. Mógł być w takiej sytuacji uznany za schizofrenika. A do tego nie mógł dopuścić pod żadnym pozorem. Niegdyś nie potrafił zdzierżyć towarzystwa cienia. Zawsze go irytowały złowrogie słowa, jakie wypowiadał z wielką przyjemnością. Wędrując sobie beztrosko, zaszedł do lasu. Niegdyś było to piękne miejsce. A teraz? Wciąż można było znaleźć piękne drzewa, ale to były jednostki. Często padały ofiarą ścięcia dla drewna dobrej jakości. Tak więc może garstka się ostała i nic więcej. Znajdując się w lesie szukał kątek oka wszelkiej roślinności, która mogłaby mieć znaczenie dla jego podróży. Tak wielce dalekiej. Zdawał sobie również sprawę z tego, że mogło tu na niego czyhać niebezpieczeństwo. Był gotowy stawić mu czoła. Nie miał zamiaru paść ofiarą przypadkowego mordu. W końcu Desperację była dobrze znana pod tym względem. Zatem bycie czujnym było wymagane.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.02.17 15:06  •  Las. - Page 11 Empty Re: Las.
Alpha wyruszyła na polowanie. Oddaliła się od kryjówki znacznie, co robiła zwykle gdy chciała się pożywić. Chłodu nie odczuwała dzięki futrze. Za to je uwielbiała. Dzień wydawał się być długi. Czas tak wolno płynie, gdy się tropi…
Teraz łapy rytmicznie uderzały o ziemię, a futro pod wpływem pędu przyległo do ciała mocniej. Klatka rytmicznie poruszała się dostosowując się do rytmu serca i całego ciała. Mięśnie niczym jedna sprawna maszyneria napędzane energią goniło za celem w który była wpatrzona. Upatrzyła bowiem jakąś małą rodzinę jakiś łani czy innej zwierzyny roślinożernej. Zapach naprowadzał wszystkie jej zmysły na kopytne zwierzęta, które w strachu starały się uciec. Ale wilczyca była silniejsza i szybsza.
Cały czas zbliżała się do swego przyszłego obiadu. Wydychała i wdychała powietrze coraz szybciej zmuszając ciało do szybszej pracy. Tak blisko…!
Wtem w jej nozdrza dostał się znajomy zapach. Płuca wypełniły się tym powietrzem pomieszanym z tym charakterystyczną wonią. Bieg zmienił się w trucht, potem w chód. Alpha zatrzymała się i patrzyła beznamiętnie w odbiegający posiłek. Ta woń sprawiła, że odpuściła pogoń, przywołując tyle wspomnień. Dobrych i złych.
Ale w większość, tych dobrych.
Nim się zorientowała nos znalazł się przy ziemi szukając źródła zapachu. Jej instynkty kazały jej iść za nim.
Posłuchała.
Skupiła się i wędrowała tropem. Coraz szybciej, coraz dalej i być może coraz bliżej.
Przedzierała się przez las aż ujrzała JEGO.
Nie myliła się. A raczej jej nos i instynkty. To był on! Raphael! Teraz gdy widziała go, a była w pewnej odległości, wiedziała, że to była dobra decyzja. Powoli zaczęła się zbliżać, równomiernie stawiając łapy.
”Raphael?”
Zbliżyła się do niego jeszcze. Dzieliło ich kilka kroków. Jego zapach wręcz zakręcił w jej głowie. To nie mogła byś pomyłka!
”Raphael? To naprawdę ty?”
Położyła uszy po sobie i zaczęła merdać ogonem bardzo mocno. Położyła się na ziemi i patrzyła na niego swoimi wielkimi złotymi oczyma.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.02.17 16:17  •  Las. - Page 11 Empty Re: Las.
Nie spodziewał, że jego wędrówka po zioła lecznicze skończą się na spotkaniu. Pewnej osoby, którą ciężko można było tak nazywać. Stara, a dobra towarzyszka. Często nie słyszał swego imienia wypowiadanego przez osobę trzecią. A tym bardziej w głowi i nie od Cienia. Zaczął szukać wzrokiem uważnie. Pamiętał ten odzew na tyle dokładnie, żeby móc rozpoznać czyja to sprawka. Ujrzał przed oczyma czarną Wilczycę. Wynaturzoną. Nie za często widział dzikie o takich rozmiarach. Sam głos był wystarczającym dowodem z czym miał do czynienia. Wymordowaną i to dobrze znaną. Ponownie się spotkali. Nie mógł ukryć swej radości. W mgnieniu oka powstał uśmiech na jego twarzy. Od jednego ucha do drugiego. Schylił się przed nią, a następnie położył swoją dłoń na jej głowie. Skupił swój wzrok na złotych oczach, które były wspaniałe w jego mniemaniu.
- We własnej osobie, Wilczyco. - Odpowiedział. Potrzósł swoją dłonią, która leżała na jej głowie. Pogłaskał ją spokojnie. Pamiętał, że była strasznym pieszczochem. Tak więc postanowił to wykorzystać. Widząc jej osobę cieszył się niezmiernie. Twoja maskotka się zjawiła. Nie, przyjaciółka. Była z początku jego towarzyszką, aż ostatecznie stała się przyjaciółką. Nie przeszkadzało jej nienaturalny chłód dookoła niego, ani też trupio zimny dotyk. Pomagała mu, a on jej podobnie. Wspólne drogi się rozeszły i zmierzyli w osobnym kierunku. Wiedział, że jednak ją kiedyś spotka. W spokojniejszych okolicznościach. Tak jak właśnie teraz. Zrządzenie losu ich tu przyprowadziło. Przestał ją pieścić po główce, a następnie siadł na ziemi. Przed jej zwierzęcą osobą. Przyglądał się uważnie nie tracąc szczerego uśmiechu.
- Brakowało mi Twojego towarzystwa. Wiesz? - Powiedział do niej grzecznie. Radość go przepełniała w chwili obecnej. Dawno takiego uczucia nie odczuwał. Tęsknoty za tą jedną osobą. Nie potrafił uwierzyć, że to naprawdę się zdarzyło. W pierwszej chwili wierzył, że to sen. Myśli działały przeciwko niemu, ale szept Cienia nie byłby bez podstawny. Zawsze komentował jego podejście do niej. Ignorował każde złowrogie słowo na jej temat. Po za kręgiem Kościoła, nikt go niezaakceptował. Takim jakim został stworzony. Oczekiwał na reakcję zwrotną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Las. - Page 11 Empty Re: Las.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 11 z 27 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 19 ... 27  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach