Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Go down

Pisanie 11.05.19 15:07  •  Stary budynek szkoły - Page 6 Empty Re: Stary budynek szkoły
 Jeżeli Skombinuj próbował wkupić się w skundlone łaski to mu się udało, a jeżeli zrobił to całkiem przypadkowo to trzeba przyznać, że miał niezłego nosa. Przesunięcie szafy w celu pomocy przy dobraniu się do zaklinowanego plecaka niczym nie różniło się od odsunięcia kanapy, pod którą psu wpadła piłka. Czerwone ślepia błysnęły chciwie, gdy zdobycz w końcu znalazła się w jego rękach. Plecak był poszarpany i sam w sobie nie nadawał się do niczego, ale wewnątrz znalazła się zapomniana apteczka z kilkoma pudełeczkami po lekach. Większość była pusta i po szybkiej inspekcji lądowała na podłodze. Jedno opakowanie, cięższe od pozostałych i mocno zakręcone znalazło nowe miejsce w kieszeni bluzy. Dopiero wtedy Kundel podniósł wzrok na łowcę.
Czemu ze mną? Rudy jest od gadania – rzucił od razu, próbując bronić się przed niesprecyzowaną groźbą kryjącą się w każdym "musimy porozmawiać.
 Wszystko co kiedykolwiek w życiu zrobił źle natychmiast zostało przywołane na myśl. Jedynym plusem było to, że Skombinuj nie powie mu, że jest w ciąży. Wszelkich minusów było jednak i tak zbyt wiele.
 Dla zachowania jednak resztek godności wstał jednak z podłogi, nie trudząc się nawet otrzepaniem spodni z zalegającego na podłodze syfu, ale za to maczetę przezornie podniósł, póki co skierowaną ostrzem w dół, ale nadal gotową na pokojowe negocjacje. Zwłaszcza, że Boris nie wiedział czego może się spodziewać.
Powiedziałem, że miałem przyjaciół wśród waszych – sprostował – Wiesz, żebyś mnie nie zastrzelił. Widać miałem dobre przeczucie. Jedno psiątko już poległo. Rozczaruję cię, ale jedyny prezent jaki dostałem od łowców to kilka blizn.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.05.19 15:41  •  Stary budynek szkoły - Page 6 Empty Re: Stary budynek szkoły
Nawet nie liczył na to, że zostanie mu odpalona choć część tego, co znalazł mężczyzna, a przy czym wujaszek mu pomógł. Prawa dżungli przy prawach Desperaci były dżentelmeńskim kodeksem. I tak dobrze, że jeszcze się nie pozabijali. Może jedna i druga strona czeka na finał, bo po co męczyć się z szukaniem w pojedynkę, kiedy można wypuścić psy tropiące, a potem zabrać im zdobycze.
Właśnie dlatego – odpowiedział nawet z lekkim rozbawieniem. – Chciałem wiedzieć, co ma do powiedzenia ten, który wiele nie gada – wyjaśnił, a potem bardziej dla dla zabicia czasu niż z wiarą, że coś znajdzie, zaczął przesuwać dłonią pod blatami kilku składowanych w pomieszczeniu biurek. Jeszcze trochę i drewno całkiem się rozleci.
Cofnął się do drzwi i tam przystanął, a usłyszane słowa kiwnął głową. Zrozumiał, przyjął do wiadomości. Więcej drążyć nie będzie.
Mam nadzieję, że nie będę zmuszony być tym, który zada ci następną – kolejne słowa, który mogły brzmieć jak groźba – mogły, bo nie brzmiały przez spokojny ton wujka. Chciał wyjść ze składziku na korytarz, ale zatrzymał się w pół ruchu i znów odwrócił do Kundla.
A o co chodzi z tą owcą...? – Pytająco podniósł brew.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.05.19 21:44  •  Stary budynek szkoły - Page 6 Empty Re: Stary budynek szkoły
 Nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Zaskoczenie przeszło w podejrzliwe niedowierzanie, a wszystko to, by ukryć to miłe uczucie poświęconego mu zainteresowania. Kundel był łasy na wszelką atencję, nawet jeżeli nie była ona do końca szczera.
 Powiódł wzrokiem za dłonią wujaszka, gdy ten przeszukiwał spody blatów. Wyglądało na to, że oboje mieli zupełnie inne spojrzenie na to, gdzie mogły być pochowane ewentualne fanty. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Boris absolutnie nie wiedział który z nich ma w tej kwestii rację. Należało więc wiedzę łowcy wykorzystać. Nie było jednak opcji by ją tak po prostu wykraść, należało więc przyczepić się do niego jak zwykły pasożyt i pożerować.
Będziesz musiał pohamować swoje łowcze, bandyckie zapędy i jakoś powstrzymać się przed ponoszeniem na mnie ręki – stwierdził w odpowiedzi na groźbę, witając ją zmrużeniem czerwonych ślepiów – Ledwo co zostałeś moim wujkiem, a już chcesz mnie tłuc. Nieciekawe wzorce.
 Zacmokał z dezaprobatą, zupełnie jakby jakakolwiek wzmianka o prowokowaniu samoistnie sprawiała, że Kundel stawał się stworzeniem zaczepno obronnym. Do pełni obrazu brakowało tylko przeraźliwego pisku wzywającego wojskowego, gdyby tylko łowca zrobił coś nie tak. Azarow zresztą w mgnieniu oka znalazł się przy Skombinuj, gdy tylko ten chciał opuścić pomieszczenie. Nagły odwrót potraktował jak przyłapanie go i natychmiast uciekł wzrokiem gdzieś w bok, zupełnie jakby stanie w tym miejscu było najnormalniejszą rzeczą w trakcie przeszukiwania budynku.
Ale do owcy nie strzelaj – odparł od razu, mimowolnie przesuwając się tak, by zasłonić głupie wełniane zwierzę przez wzrokiem drugiego mężczyzny – Ona pojawiła się wcześniej niż ty, więc nie wchodzi w skład rzeczy do podzielenia się... Dlatego ją sobie wezmę.
 Przez chwilę i tak szukał potwierdzenia w jego oczach, czy nie rości sobie żadnych praw do chodzącej wełny. Dopiero później dotarło do niego, że skoro owca była pierwsza to może należało właśnie z nią się dzielić wujkiem, a nie odwrotnie?
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.05.19 0:14  •  Stary budynek szkoły - Page 6 Empty Re: Stary budynek szkoły
Co...? Został wujkiem? Ach, no tak! Łowca wybuchł śmiechem krótkim, acz szczerym i, o dziwo, bez kpiny. Wydawał się też puścić mimo uszu nazwanie go bandytą. A może po prostu przywykł do takiej rangi lub miał ją gdzieś?
Właśnie dlatego uciekłem z M3 – odpowiedział na wzmiankę o złych wzorcach, wciąż z lekkim rozbawieniem. Wiedział, że to nie było prawdą, ale drobne kłamstwo na rzecz zabawnej riposty? To małe przewinienie na tle tych, które do tej pory poczynił.
Nie spodobało mu się to nagłe zmniejszenie odległości. Co tamten knuł...? Chiał mu poderżnąć gardło? Seiji spojrzał na maczetę i wcale nie krył się z tym, gdzie powędrował jego wzrok. Dopiero po chwili podniósł spojrzenie na Kundla.
Mhm – mruknął. Nieważne, czy mężczyzna chciał się dzielić owcą czy nie – Jeffrey nie chciał, aby się nią z nim dzielono. – A bierz ją sobie. Nie mi oceniać twoje zachcianki. – Nie mógł się powstrzymać przez zażartowaniem z tego, co już dawno przyszło mu do głowy. Oczywiście chodziło o jedzenie baraniny w ruinach szkoły.
Wyszedł ze składzika, tym razem uważniej, nie zostawiając towarzysza bezpośrednio za sobą. – Ciekawy byłem, czemu ją tu przywieźliście... pies wam nie wystarczy? – Wciąż oscylował na granicy żartów i zwykłych pytań powodowanych ciekawością. A może to tylko zbieg okoliczności czy ewentualna niedomyślność wujka? Bo po jego spokojnej i poważnej twarzy nie dało się zgadnąć, czy znów żartuje, czy mówi absolutnie poważnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.05.19 21:21  •  Stary budynek szkoły - Page 6 Empty Re: Stary budynek szkoły
 Powoli badał teren i wyglądało na to, że nie było tak groźnie jak początkowo przypuszczał. Nie stracił co prawda ani odrobiny chęci wrzucenia wujaszka prosto w paszczę pozostałych sarghali, jeżeli jeszcze jakieś kręciły się w pobliżu, ale nie byłby sobą gdyby nie próbował ugrać na tym spotkaniu jak najwięcej. Nie łudził się, że uda ukraść mu się Spectre, choć już nie raz musiał przełknąć napływającą niekontrolowanie do pyska ślinę w ilościach hurtowych, gdy tylko na myśl przychodziło mu powodzenie takiej akcji.
 Na wzmiankę o owczych zachciankach przez twarz Kundla przemknęło szczere niezrozumienie. Zupełnie jak za każdym razem w łowczych podziemiach, gdy inni rebelianci upewniali się, że imię zdobycznej kozy naprawdę pochodzi od imienia ich Szpiegmistrza. To chyba były jedne z tych łowczych tajemnic, do których Boris nie miał dostępu, dlatego nie rozumiał rozbawienia. Mimo to obejrzał się na zwierzę, które widząc, że pozostała część stada się ruszyła, zaczęło dreptać za nimi.
Nie przyjechała z nami. Myślałem, że jest twoja... Ja nigdy wcześniej nie widziałem owiec. Nawet nie wiem czy to owca czy owczarek – westchnął ciężko, ściszając nagle głos prawie do szeptu, szykując się do wyznania, jakie mógł usłyszeć tylko wujaszek – Nie wiem czemu ona za mną idzie, boje się jej.
 Gdyby podczas tego manewru postanowił się jednak zatrzymać, a nie leźć na oślep to najpewniej nie wpadłby na drugiego łowcę. Zderzenie nie było poważne, bardziej symboliczne, a Kundel i tak warknął ostrzegawczo jakby to wszystko nie było wyłącznie jego winą. Ostentacyjnie roztarł ramię, usiłując wmówić całemu światu, że stała mu się jakakolwiek krzywda i rzucił niezadowolone spojrzenie w miejsce, w które przydzwonił.
Co masz w plecaku! – syknął oskarżycielsko, co brzmiało znacznie bardziej jak rozkaz do okazania jego zawartości niż jakiekolwiek pytanie.
 Nie dość, że przyczepił się do Skombinuj jak kundel do łowczego ogona, chcąc żerować na jego wiedzy dotyczącej ewentualnych schowków to teraz wyczuł kolejną okazję, a głodne ślepia niemal uprzedzały to, o co miał zamiar zapytać.
Masz jedzenie...? Dasz mi?
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.05.19 0:30  •  Stary budynek szkoły - Page 6 Empty Re: Stary budynek szkoły
Owca czy owczarek? Skombinuj uniósł brew. Pewnie gdyby znali się lepiej... nie, to nawet nie o to chodziło, tylko o stosunki i poglądy ich grup. Cóż, więc gdyby stali po jednej stronie barykady, gdyby nie nakrył Kundla i gaduły na kłamstwach, no i gdyby nie to, że kolegował się z S.SPECem, Seiji pewnie w ramach przyjaznego gestu wytłumaczyłby różnicę między psem a owcą. Może nawet zaproponował pokazanie książki z rysunkami czy zdjęciami tych zwierząt dla lepszego efektu, gdyby znaleźli się w odpowiednich warunkach i przy odpowiednich zasobach wiedzy – jednak teraz? Nawet nie puścił pary z ust. Do tego to wyznanie! Spojrzał na Kundla twardo, tym samym w jeszcze bardziej dosadny niż werbalny sposób dał mu znak, żeby wziął się w garść. Zarówno owca, jak i strach przed nią to nie jego sprawa.
Naprawdę chciał już się stąd ruszyć, jednak coś, a raczej ktoś to opóźniał. Kiedy tylko poczuł lekkie zderzenie, obrócił się na pięcie stając twarzą w twarz z Kundlem. Dzieliła ich tylko zimna sylwetka ACRa.
Słuchaj – mruknął cicho, dokładnie, nie spiesząc się. – Jeszcze raz ty i twój nóż do masła znajdziecie się bliżej mnie niż pięć kroków... to porozmawiamy inaczej. Zrozumiałeś? – Cofnął się wspomnianych pięć kroków nie spuszczając towarzysza ze swoich czerwonych oczu. – Nie – uniwersalna odpowiedź na wszystko, zarówno na pytanie o jedzenie, jak o to, czy go poczęstuje. – Najlepsze, co mogę dać S.SPECom z własnej woli, to miłosierna kulka w łeb. Nie jesteśmy przyjaciółmi, zaledwie staramy się tolerować. Żebrz u swojego kolegi z miasta. – Kiwnął głową w stronę, gdzie ostatnio się rozdzielili. Oczywiście jego słowa dobitnie pokazywały: zadajesz się z nimi, jesteś jednym z nich.
Chodź, im szybciej skończymy, tym szybciej rozejdziemy się w bezpieczne miejsca. – Ruszył do następnego pomieszczenia i starał się otworzyć drzwi. Okazało się, że zamek jest otwarty, ale zawiasy ze starości nie chcą się ruszyć po dobroci. Wujek kopnął na wysokości tego niższego, część metalowa zostawał wyrwana z drewna, przez co zawisło ono tylko na górze. Łowca pchnął jeszcze trochę, schylił się i przeszedł przez tak powstałą dziurę. Kolejna sala lekcyjna, do tego całkiem mała. Cholera, sądził, że w takich pomieszczeniach nic ciekawego nie znajdzie, ale nauczony doświadczeniem nie rezygnował, tylko zaczął sprawdzać biurko, które spróchniało od strony okna i zawaliło się jednym bokiem na ziemię. Gąbki, jakaś breja, która lata temu była książką... Nic przydatnego. Sprawdził jeszcze biurka i zerknął przez okno, aby obadać sytuację z tej strony budynku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.19 17:48  •  Stary budynek szkoły - Page 6 Empty Re: Stary budynek szkoły
 Zganiony przez swoją nieostrożność, w odpowiedzi natychmiast przywołał na pysk jedną z typowych dla siebie skwaszonych min. Przecież tylko na niego wpadł, tym razem nawet nie próbując okraść. Wystarczająco podchodził do Skombinuj jak pies do jeża, zastanawiając się jak tu coś skubnąć wartościowego, jednocześnie nie ryzykując, że w zamian łowca skubnie mu aortę. Mimo wszystko groźbę zrozumiał. Sam cofnąłby się te pięć kroków, gdyby drugi nie zrobił tego szybciej.
 Nie do końca wiedział jak powinien odebrać podejrzewanie go o bycie wojskowym. Podobnie zresztą jak próbę odgonienia go od siebie po czym przywołania, by również wszedł do sali. Iść, nie iść? Boris zawahał się przez chwilę, jakby zupełnie zapominając o wyznaczonej mu granicy pięciu kroków. Najwyraźniej Kundla można było mieć albo za blisko albo wyłącznie hen daleko na celowniku snajperki. Wchodząc do sali, obejrzał się ostentacyjnie na drzwi, jakby upewniając się, że nikt za nimi nie idzie. W tak małym gronie zainteresowanych pewnym było, czyjej obecności oszust szuka. Korzystając z zasłony naturalnego hałasu jaki wywoływało przeszukiwanie biurka, Azarow ściszył głos.
Nie jestem SPECem. Możemy być przyjaciółmi. Będzie fajnie, zobaczysz – zaskamlał niemal błagalnie, nadal jednak nie podnosząc głosu bardziej niż wymagała tego konwersacja w salce i wyłącznie w niej.
 Ktoś tutaj wyjątkowo nie potrafił w przyjaźnie, mimo aktualnej próby. Jak inaczej miał się dobrać do Spectre jak nie zaprzyjaźniając się z łowcą? Kundel potrafił być cierpliwy, by dostać to, czego chciał.
Na znak przyjaźni mogę ci dać fajki. Chcesz? – nie odpuszczał – Albo... albo... Albo dam ci uciec z pułapki wojska, w którą wpadniesz jeżeli zostaniemy tu dłużej. Brzmi przyjaźniej, co?
 Zerknął za siebie, upewniając się, że przy wejściu nie zauważy oburzonej ryżej mordy i wrócił spojrzeniem do wujaszka. Zachęcanie do przeszukiwania szkoły, która sprawiała wrażenie jakby już nic wartościowego w niej nie zostało, nagłe zniknięcie wojskowego i nieodstępujący łowcy ani na krok Kundel, doprawione rzuconymi właśnie sugestiami mogły brzmieć jak zalążek pułapki. Boris na to liczył. Na wyrobienie sobie u Skombinuj fałszywej przysługi.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.19 16:26  •  Stary budynek szkoły - Page 6 Empty Re: Stary budynek szkoły
Skombinuj nie podejrzewał Kundla o bycie wojskowym. Był za to pewny, że skoro się z nimi trzyma, to automatycznie jest taki jak oni, hałduje podobnym zasadom, które tak bardzo nie pasowały do światopoglądu Seijiego, że ten te iks lat temu odważył się zaryzykować i przeciwstawić. Cóż, z drugiej strony wiedział, że nie wszystko jest czarne albo białe, ale to temat na inną rozmowę. Łowca ciężko westchnął.
Blablabla... Zaprzyjaźnić.
Nie. – Blablabla. Fajki. – Nie. – Blablabla. Pułapka. Co? Wojskowy momentalnie oderwał się od patrzenia przez okno i w bił spojrzenie w Kundla. – Znów kręcisz...? – Bardziej zapytał niż stwierdził. Szybko obejrzał się i znów zerknął przez okno, jakby oczekiwał, że teraz, kiedy już coś wie, nagle zobaczy tabun S.SPECów czający się na zewnątrz. Zdrowy rozsądek podpowiadał wujaszkowi, że jego cudowny nowy kolega zmyśla, ale również poniekąd zdrowa czujność kazała spierdalać. Już wcześniej miał przesłanki, aby to zrobić, a teraz jego organizm wręcz sam do tego prowokował, pompując w żyły dawki adrenaliny.
Ruszył się, zgarnął swój plecak i wyszedł na korytarz, po drodze mijając mężczyznę możliwie z jak największej odległości. Wynosi się stąd. Ale już!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.19 17:18  •  Stary budynek szkoły - Page 6 Empty Re: Stary budynek szkoły
 Powiódł smętnym spojrzeniem za oddalającym się ukochanym kombinezonem, który tak pogardził jego propozycją. Za ubranym w niego prawowitym właścicielem również. W końcu to on był tu kimś, kto decydował kto może, a kto nie może się z jego własnym Spectre zaprzyjaźnić. Boris zgrzytnął zębami jak niezadowolony dzieciak, którego właśnie oszukano i zamiast alejką z zabawkami przeprowadzono działem z mięsem i garmażerką.
 Nie pozostało nic innego jak w akcie desperacji wrzucić do wózka pierwszą lepszą rzecz, jaka nawinie mu się pod ręce. Spojrzenie padło na owcę, która próbowała nieudolnie skubnąć kawałek wiszącej mapy ściennej. Teraz już nie było wątpliwości - zabiera zwierzę ze sobą, nie wyjdzie stąd z pustymi rękoma. Wełna na szczęście posłusznie dreptała za Burym, a Bury z kolei nie odstępował Borisa na krok.
 Sarghale na szczęście również nie chciały zaprzyjaźniać się z Kundlem, bo zniknęły z okolicy samochodu zostawiając tam tylko ponadgryzane truchło swojego mniejszego kompana. Lazarus miał nadzieję, że nie próbowały go podjadać tylko w jakiś dziwny, zmutowany psi sposób sprawdzały czy wszystko z nim w porządku. Na szczęście wspięcie się na logistyczne wyżyny upchnięcia całego stada w dwuosobowym pojeździe pozwoliły na wrzucenie tam - ku protestom wszelkich pozostałych pasażerów - dodatkowo zaplątanego w siatkę szczeniaczka.
 Azarow pogłaskał psiątko czule po rozkwaszonym przez pocisk łbie, a później uwalone krwią dłonie przeniósł na kierownicę. Po kilku nieudanych próbach odpalenia, buggy w końcu zaskoczyło i szybko opuściło szkolne okolice.

[ z tematu ]
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach