Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Pisanie 04.07.19 14:41  •  Park miejski - Page 6 Empty Re: Park miejski
Przecież nic nie może być takie łatwe. Kirai w znacznej części był pochłonięty rozważaniami o epickiej walce Cienia Mordki i Fifonża, kiedy to oberwał w ramię pięścią. Odsunął się i wydał z siebie przeciągłe „ałaaaaa”, patrząc na Borisa z wyrzutem równie wielkim, co kirałkowy apetyt. Pajęczak skrzywił się, jednak wysłuchał tego, co jego nowy brat ma do powiedzenia o kolorze żółtym.
Dawno nie widzieliśmy śniegu. Pewnie gdybyśmy przyszli tu w zimie, to fontanna miałaby mrożonki na wynos. Teraz nie ma. Więc jest jak żółty śnieg. Do niczego. Albo gorzej, jak ta chora brednia, co podobno łazi za ludźmi i kaszle na nich i kicha, żeby mieli smutne brzuszki... I—
  Bęc.
–  Haha, banan! – Roześmiał się serdecznie wymordowany w pierwszej chwili. Nie do końca rozumiał, że nie należy się z tego śmiać, nawet nie tyle dlatego, że to była cudza krzywda, czy też dlatego, że zwyczajnie było to infantylne, ale głównie z takiego powodu, że Boris pewnie się wścieknie za to. Uważał całą sytuację za uroczą w pewien sposób; taka grzeczniutka koleżanka na kolanach przed nimi, w dodatku wystraszona i przepraszająca. Och, chciałby, żeby nieznajoma się rozpłakała i nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu, jaki wykwitł na jego twarzy na samą tę myśl. Szopka z weteranem? Spojrzał na młodszego, unosząc brwi w niemal przesadzony sposób.
Zawiąż sznurówki, myszko! – rzucił jeszcze za nią w prawie uprzejmy sposób. Potrząsnął niemądrym łbem z rozbawieniem.
Mogła rozbić ten mały nosek. Myślisz, że te banany to koniec świata? Dobrze, że nie ananasy. Są za dobre, chociaż mogłyby zjeść wszystko co żywe. Czytaliśmy o tym kiedyś. Jak jesz ananasa, to ananas je ciebie... – podjął kolejną pozbawioną sensu wypowiedź i zamruczał melodyjnie, gdy już ją skończył. Szukał w głowie poprzedniego wątku ich rozmowy, tego sprzed epickiego skoku wiary wykonanego przez młodą niewiastę.
–  Poszliśmy z nim do domu. Poprosił nas, bo ugryzła nas magiczna Raja, która zrobiła nam wróżbę. O, tak nam jej brakuje. Była taka miła i silna. Nie była taka malutka jak Myszka. Ale Ririru był miły. Dotykał nas i chociaż trochę bolało, to potem było bardzo miło. – Pokiwał po raz kolejny niemądrym, pajęczym łbem i uśmiechnął się krzywo. No, nie licząc przyjścia kolejnego domownika, było w istocie dość przyjemnie.
Jesteś... Weterynarzem wojennym? – spytał w końcu, a ślepia rozjaśniły mu się od iskier ekscytacji.
                                         
Kirai
Poziom E
Kirai
Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Jirō Hirai.


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.07.19 16:48  •  Park miejski - Page 6 Empty Re: Park miejski
 Rozwalenie się we dwójkę na jednej ławce, oczywiście w odpowiednio dobranej pod heteroseksualne standardy odległości, najwyraźniej nic nie dało. Zwłaszcza tuż po przegonieniu stąd ich szczęśliwego talizmanu w postaci rzucającej się przed nimi na kolana młodej dziewczyny. Lazarus mimo wszystko czujnie rozglądał się po okolicy, mając nadzieję nie zauważyć w pobliżu ani znajomych żołnierzy ani tym bardziej znajomych łowców.
 Czujność sprawiła, że dostrzegł kręcącego się w okolicy dziwnego dziada, który co jakiś czas filował rozbieganym spojrzeniem na ich ławeczkę jakby chciał się do nich przysiąść. Boris obawiał się tylko, że ze względu na ich aktualne logistyczne umiejscowienie grubych odwłoków dziaduszek będzie musiał usiąść albo miedzy nimi albo wybrać sobie kolana jednego z nich.
Może nie koniec świata, ale jeden z jego zwiastunów na pewno. Przecież końcówka banana to odbyt szatana. – rzucił zrezygnowany w odpowiedzi na kolejną falę pajęczych absurdów, po prostu godząc się z ich istnieniem.
 Mimo wszelkich prób przypisania opowieści o Ririru do podobnego potoku wymyślnych bredni jakoś nie mógł pozbyć się dziwnego wrażenia, że nie powinno się tego ignorować. Kto wie, może trzeba będzie poprosić Kiraia o dokładniejsze namiary na tego typa i upewnić się, że nie znudziło mu się oddychanie prostym nosem czy może nie przeszkadza mu stała ilość zębów. Boris z chęcią by mu ją zmniejszył przynajmniej o dwie jedynki. Wyszczerzył kły do wymordowanego wiedząc, że podstępem zdziała tu o wiele więcej niż otwartą groźbą.
Z chęcią poznam miłego Ririru. Raję też.
 O tak, predatorowi z przyjemnością pokaże się na oczy w towarzystwie swojego pajęczego ochroniarza. Wszystko byle tylko utrzeć nosa tej babie. Już sam fakt, że Kiraiowi udało się przeżyć jej ugryzienie dobrze świadczył o jego przydatności jako żywej tarczy przed tą choleryczką. Może uda się pokierować całą sytuacją tak, by ukatrupić jej zawszonego konia. Salami na Desperacji to byłby nie lada kąsek. Boris na nowo poczuł, że robi się głodny.
Oczywiście. Przecież zadaję się z takimi zwierzakami i dziećmi wojny jak pewne Kirałki, nie? A teraz chodź, idziemy stąd.
 Dziwny dziadek zaczynał krążyć coraz bliżej, a Boris rzucił bratu pytające spojrzenie. Nasiedział się już? Miał nadzieję, że nawet nie pamiętał dlaczego tu przysiadł i wszelkie obiadowe foszki już dawno mu przeszły.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.07.19 2:59  •  Park miejski - Page 6 Empty Re: Park miejski
Czuł się prawie tak, jak za dawnych czasów. Był w Mieście, w samym centrum, miał ze sobą jedzenie, brata. Czego więcej chcieć? Cóż, na pewno nie towarzystwa dziwnego menelowatego jegomościa, który śmierdział tak, że Kirai by go nie próbował zjeść. Skrzywił się i wydał z siebie dźwięk taki, jak wydaje z siebie przestraszony i poirytowany naraz pies. Zatkał teatralnym, przerysowanym gestem nos, a minę miał taką, jakby miał flashbacki z Wietnamu. Zaraz wyraz gęby wymordowanego zelżał, a z ust dobyło się ciche „hehe”, słyszalnie zdeformowane przez fakt, że wciąż zatykał sobie nos.
Brednia chora i bananowa stwora – skomentował przeszczęśliwy pajęczak i zamachał wyciągniętymi do przodu nogami w powietrzu. Jak dziecko, no, takie mające już pierwsze czterdzieści lat dzieciństwa za sobą. Wyglądali jak uciekinierzy z ośrodka opieki, a w każdym razie jeden z nich — ten wyższy, ten wiecznie zakapturzony, ten z ranami w okolicach ust po biokinetycznych przygodach. Kirai, kiedy menel trochę odszedł, wyzwolił swoje czułe nozdrza (bo wbrew wszelkim abominacjom, jakie zaszły w jego organizmie, miał wszak dwa, a nie jedno jedynie nozdrze) z uścisku szorstkich palców.
Rajusia gryzie. Jest groźna. Ale umie przyzwać deszcz, jest potężnym magiem. Mama nie byłaby zadowolona, gdyby wiedziała, że zaczepiają nas władcy śmietników. Masz rację. Trzeba iść, nie jesteśmy kierownikami.
 I, faktycznie, wydawało się, że Kirai zapomniał o tym, że rozsiedli się tutaj, by stroić fochy na braki w jedzeniu i braki w nagrodach. Musieli znaleźć kogoś, kto ugotuje im jedzenie, a żeby to osiągnąć, musieli ruszyć się w stronę osiedli. Może nawet trafią na mamę? Wątpliwe to było z oczywistych powodów, ale jednak nadzieję mieć można, co? Wymordowany podniósł się z siedzenia, choć od wysiadywania ławeczki ścierpły mu już pośladki. Przeciągnął jedną nogę, potem drugą, a na końcu wyprostował plecy. Wszelkie poświęcenie było dobre, byleby nie nawiązać kontaktu z uciekinierem z ośrodka opieki. Głupi i głupszy opuścili park, by gdzie indziej realizować swoje szalone plany.

zt Kirai + Laz
                                         
Kirai
Poziom E
Kirai
Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Jirō Hirai.


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.07.19 20:22  •  Park miejski - Page 6 Empty Re: Park miejski
 Ciągnął badyl po prętach ogrodzenia otaczającego ogród w parku miejskim. Metaliczne dzyń-dzyń-dzyń niosło się echem po okolicy alarmując innych przechodniów. Jakaś kobieta postanowiła zwrócić mu uwagę, ale gdy jej wzrok padł na paskudną, przypaloną twarz Vincenta zamknęła usta i zabierając dzieci opuściła jego najbliższa otoczenie.
 Nie zwróciła nawet uwagi na jego perfidnie złociste oczy. Były jak płynny miód skąpany w promieniach zachodzącego słońca. Gdyby nie cała reszta twarzy Kirin uchodziłby zapewne za przystojnego, albo chociaż przyjemnego dla oka mężczyznę. Pech chciał, że lata mieszkania na Desperacji odcisnęły na nim swoje piętno. Poza tym śmierdział.
 Od kilku tygodni harcował po mieście, a w tym czasie ubiór zmienił całkowicie ze dwa razy. Pewnego wieczora strażnicy miejscy próbowali go zaczepić, ale im zwiał. Poza tym zazwyczaj nie plątał się przy głównych ulicach instynktownie wybierając te ciasne, ciemne i rzadko uczęszczane. Takim sposobem nadal nikt go nie złapał.
 Zachowywał się zbyt naturalnie, jak na intruza z zewnątrz. Nie próbował udawać, że nie jest wymordowanym i taktyka działała. Dopóki ktoś nie zbliżył się do niego za bardzo (a takich nie było zbyt wielu i nie kończyli za dobrze), nie dało się oskarżyć go od razu o posiadanie martwego, lecz ożywionego chorobą ciała. Ciekawe jak wielu ludzi zaraził już swoją obecnością?
 Skoro powietrze poza murami przesiąknięte było wirusem X, to wszystko co ze sobą wniósł i nawet on sam mogło przenieść zarazę do środka. Poza tym był bardzo skupiony na pozostawianiu po sobie paskudnych śladów. Kilka razy nasikał komuś na wycieraczkę, albo splunął na dzieci w parku. Nie był ulubieńcem okolicznych mieszkańców.
Kiedyś i to się skończy. Powtarzał sobie i korzystał z chwili, póki jeszcze mógł.
 Przechodząc niedaleko zaułka z piaskownicą gwizdnął jednemu dzieciakowi loda, a teraz daleko od miejsca występku pałaszował go zadowolony jak dwunastolatek, któremu mama pozwoliła wybrać sobie pięć gałek. Takiej ilości cukru nie jadł chyba przez ostatnie dwie setki lat i wcale nie planował z tego powodu ograniczać sobie przyjemności.
 Plecak ze skradzionymi od trupów rzeczami obijał się głośno o jego plecy, gdy mijał spacerem rzędy ławek.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.07.19 9:57  •  Park miejski - Page 6 Empty Re: Park miejski
Człowiek, którego spotkał przy fontannie był w ślepym zaułku mniej więcej wtedy, kiedy zginął chłopak. Jego sylwetka została uchwycona przez jedną z kamer. Major nie mógł pogodzić się z tym, że mając podejrzanego na wyciągnięcie ręki, nie sięgnął po kajdanki i nie zakuł go w nie.. Wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej. Rodziny zmarłych studentów odczułyby ulgę na wieść, że podejrzany został ujęty. A tak minęło kilka miesięcy. Sprawa nie drgnęła nawet o milimetr. Przełożeni byli gotowi zamieść ją pod dywan, jednak wszystko się zmieniło, kiedy Aurich odebrał telefon alarmowy. Krótki komunikat nadany przez zatroskanego obywatela wystarczył, by rzucił wszystko czym się zajmował i udał się do parku. Podwiózł go kierowca radiowozu. Nie wyjawił mu skąd ten pośpiech. Chciał to załatwić sam, na własną rękę. Nie wiedział na ile informacja pozyskana przez niewątpliwie kobietę w kwiecie wieku była wiarygodna. Bez gwarancji, kto odstrasza nieprzyjemnym zapachem bywalców parku, nie chciał stawiać na nogi połowy oddziału. Ta egoistyczna decyzja mogła zaważyć na jego losie, postawić na nogi całą dotychczasową karierę, roztrwonić wszystko, co już osiągnął, jednak nadal brnął w swoim przekonaniu. W ustach czuł posmak porażki za każdym razem, gdy wyprowadzał psa na spacer. Musiał to przerwać.
Kiedy w końcu wysiadł z dusznego samochodu, resztę trasy pokonał biegiem. Zlokalizowanie źródła fetoru okazało się być najlżejszą częścią zadania. Albo wymijano go szerokim łukiem, albo wytkano palcami.. Mężczyzna stał przy placu zabaw. Obserwował coś, czego major nie dostrzegał z tej odległości.
- Dzień dobry - przywitał się, podchodząc. Swąd zawitał do jego nozdrzy  wcześniej. Przywlekł go porywisty wiatr, ale teraz stał się jeszcze bardziej intensywny i jednocześnie nieprzyjemny. Przypominał mu samego siebie podczas debitu na Desperacji. Cuchnął podobnie.
Dłoń Auricha sięgnęła do prawego boku. Przejechał palcami po kaburze. Był lepiej przygotowany niż ostatnio. Miał do dyspozycji pistolet i gaz pieprzowy. Nie było pewien, czy tym skromnym asortymentem coś wskóra, ale ograniczało go otoczenie. Po terenie parku nadal kręcili się rodzice z dziećmi. Otwarcie ognia wywołałoby u nich spory szok.
- Jednak nie skorzystał pan z mojej rady - odezwał się po chwili. W ograniczonym świetle nie widział dokładnie jego twarzy, dopiero teraz w oczy rzucały się detale. Ślepia w kolorze bursztynu. Blizna swoją strukturą przypominająca wysuszoną skórkę jabłka. Łysa głowa i garderoba jakby skompletowana na szybko bez zerkania w lustro. Nawet Aurich miał większe poczucie stylu, choć służbowy mundur tego nie ukazywał. - Pójdzie pan ze mną na pobliską komendę. Chciałbym ustalić pańską tożsamość i zadać kilka pytań - podsunął. Emanował od niego spokój, choć w głowie az roiło się od pytań i złych przeczuć. Była przeładowana, jak zlew w którym nie mieściły się brudne naczynia.
Rokuro spodziewał się, że nieznajomy będzie się opierał. Nadal w uszach miał szczek Kropka. Dalmatyńczyk rzadko podnosił głos, więc jego właściciel pochylił się nad tym problem, kiedy emocje związane z odnalezieniem tupa opadły. Czyżby w wyczuł od niego inne zwierzę i system obronny nakazał wszczęcie alarmu? Opcja tak prawdopodobna, jak każda inna. To przynajmniej tłumaczyło siłę, jaką napastnik włożył w krzywdzenie studentów. Jednak nadal nie wyjawiało jego motywu. Major czuł się w obowiązku, by go poznać.
                                         
Aurich.
Generał Eliminatorów
Aurich.
Generał Eliminatorów
 
 
 

GODNOŚĆ :
Rokuro Aurich


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.07.19 11:13  •  Park miejski - Page 6 Empty Re: Park miejski
 Zęby wymordowanego zatopiły się w puszystej strukturze loda. Zatrząsł się cały czując gwałtowny chłód na podniebieniu, ale uczucie po kilku sekundach zamieniło się w czystą przyjemność. Ciepłe lato najlepiej potratować chłodnym deserem. Prawie zapomniał jak to jest umierać z pragnienia na pustynnej części Desperacji. W kilku kęsach dokończył posiłek i zaczął oblizywać palce. Trochę roztopionego przysmaku ściekało mu po brudnych palcach. Pod paznokciami nadal czuł smak przyschniętej krwi tamtego psa, którego porwał z podwórka jakiejś rodziny.
 Czyjś głos dopraszał się o jego uwagę, gdy zamyślony przyglądał się dziewczynce z królikiem na smyczy. Miała długie, blond włosy i niebieskie oczy. Przypominała mu Alicję, zanim ta wyrosła na najgorszą kurwę, jaką spotkał w swoim życiu.
Dzień dobry.
  Odwrócił się powoli, dając do zrozumienia mężczyźnie, że dzień wcale nie jest taki dobry. A miał być jeszcze gorszy, skoro postanowił zamienił słowo z żyrafą. Kirin był jednak niesamowicie grzeczny. Odsłuchał do końca wypowiedzi mężczyzny i dopiero wtedy postanowił je zignorować.
  Sam do końca nie wiedział, dlaczego nie odezwał się od razu. Schował ręce do kieszeni i spojrzał jeszcze raz na dziecko, które otoczyła już zgraja innych karzełków zaintrygowanych niecodziennym zwierzątkiem. On sam zerkał na futrzaka ze szczerym zainteresowaniem. Widział sporo królików na Desperacji, ale wszystkie były dwa razy mniejsze od tego, chudsze trzykrotnie i jednolicie szare. Oblizał mimowolnie wargi. Trudno powiedzieć czy z powodu królika, czy może dziewczynki.
  — Nie mam w zwyczaju słuchać głupich podpowiedzi — odparł w końcu, rzucając specowi krzywe spojrzenie. Tym razem nawet nie próbował unikać jego wzroku, więc złote tęczówki zalśniły wyraźnie w popołudniowym słońcu. — No dalej. Wezwij pomoc. Myślisz, że sam coś wskórasz?
  Kirin prychnął i zwrócił się do wojskowego plecami. Nie uciekał, ani nie sugerował jakichś gwałtownych ruchów. Powolnym krokiem zaczął spacerować wzdłuż pasa zieleni zerkając na kwiecistą rabatkę. Nie był dzisiaj w humorze, by wszczynać bójkę. Poza tym ustalił już wcześniej, że proszenie się o podbite oko w środku miasta zawsze przynosiło właśnie taki skutek. Nie atakował w biały dzień.
  Miarowym, acz pewnym krokiem otaczał alejkę wysokich drzew. Kątem oka zerknął na Majora, zastanawiając się czy ten podąży jego śladem.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.07.19 12:08  •  Park miejski - Page 6 Empty Re: Park miejski
Nie, nie myślał, że sam coś wskóra, ale nie sięgnął po panel przepustki. Nie wezwał pomocy, ani wyciągnął pistoletu. Nie był złotą rybką, spełniającą życzenia potencjalnych przestępców.
Podążył jego śladem. Nie miał zamiaru mu odpuści, ani atakować jako pierwszy, chociaż zachowanie mężczyzny dawało mu jasno do zrozumienia, że miał coś na sumieniu.
Współpracuj, a obejdzie się bez użycia drastycznych środków — zachęcił go po chwili. Miał w sobie dość cierpliwości, by kontynuować zabawę w kotka i myszkę, ale w tym przypadku liczył się czas. Wiedział, że haker Kraski dyszy mu w kark i pewnie niebawem dowie się, gdzie przebywa major i powiadomi o tym swoją przełożoną, która wezwie posiłki lub zjawi się tutaj osobiście, gdy tylko zorientuje się w sytuacji Auricha. — Proszę, nie zmuszaj mnie do użycia bardziej przekonujących argumentów — w dalszym ciągu namawiał do współpracy, lecz wątpił w pozytywny efekt swoich działań. Jak grochem o ścianie.
Szedł szybciej od mężczyzny. Chciał zmniejszyć dzielącą ich od siebie odległość, która znacznie się pogłębiła. Obawiał się, że ten może w końcu puści się biegiem. Jeżeli był wymordowanym, to major nawet ze swoją olimpijską kondycją, nie dogoniłby go. Uchwycił się zatem ostatniej nadziei, by przemówić mu do rozumu, choć podświadomie czuł, że nie doczeka się pozytywnego odzewu. Mentalnie szykował się na zademonstrowanie sugestywnej groźby z użyciem broni w roli głównej.
Dlaczego akurat żyrafa? To zwierzę ma łagodne usposobienie. Nie pasuje do profilu psychologicznego sprawcy  — podjął jeszcze, uciekając się tym razem do delikatnej sugestii będącej zarazem marną próbą prowokacji. W jej trakcie dłoń powędrowała ku kaburze i tym razem palce zetknęły się z twardą konstrukcją pistoletu. Nie mógł pozwolić mu odejść. Nie po tym, co się stało.
                                         
Aurich.
Generał Eliminatorów
Aurich.
Generał Eliminatorów
 
 
 

GODNOŚĆ :
Rokuro Aurich


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.07.19 13:14  •  Park miejski - Page 6 Empty Re: Park miejski
  Nie stawiał oporu, ale nie zamierzał także współpracować. Kiedy Major nie patrzył, Kirin uśmiechnął się półgębkiem widząc, że wojskowy wciągnął się do jego gierki. Nie planował przeciągać sprawy, ale nie chciał dać mu także powodów do aresztowania. Zachowywał się grzecznie, jak typowy obywatel, których było zresztą dookoła na pęczki. Gdyby rzucił się na wymordowanego pierwszy, dookoła rozpętałby się mały chaos. Nie tylko dlatego, że poirytowany wymordowany mógł w amoku uśmiercić jeszcze kilku przypadkowych gapiów.
  Zastanawiał się, kiedy mężczyzna straci cierpliwość, a przy okazji celowo lub nie kierował się w mniej uczęszczane okolice.
  — A dlaczego gość z genem żyrafy musi wpierdalać ludzi? — zapytał znudzony. Co z tego, że to przyjemne dla oka stworzenie nie słynęło z brutalności, skoro zagrożone potrafiło kopnięciem połamać kręgosłup lwu? — Wiesz co koleś? Też chciałbym to wiedzieć.
  Nie unikał na siłę jego towarzystwa. Czuł się raczej jak zwykły przechodzień, którego bezdomny zaczepił o kilka groszy. Nie mógł odprawić go siłą, bo co powiedzieliby inni, ale nie miał ochoty wchodzić z nim w kontakt dłuższy, niż wymagane minimum. Zazgrzytał zębami.
  — Ja też ci zadam pytanie — oznajmił, kiwając głową na alejkę wychodząca z parku. — Dlaczego nie mogę w spokoju zeżreć lodów przechadzając się w parku? Myślałem, że doskwiera wam przeludnienie, niedobory żarcia. Patrząc na to ile waszego ścierwa kręci się i morduje w moim domu tak wywnioskowałem.
  Nawet nie próbował się kryć. Czy jego wina nie była aż nazbyt oczywista? Pewnie pomimo usilnych starań, by nie paradować pod obiektywami kamer i tak musiał zostać gdzieś uwieczniony. Poza tym natrafił na jakiś patrol, gdy wracał obok fontanny. Czy to przypadkiem nie był ten sam koleś?
  Nie miał głowy do takich szczegółów. Dostrzegł jednak, że palce mężczyzny zaciskają się na kaburze i zapewne nie jest ona wyłącznie pustą atrapą. Jego ton i żądania również sugerowały pewne poczucie władzy. A Kirin nie lubił, gdy ktoś mu rozkazywał.
  Prędzej czy później musi dojść do jakiegoś spięcia, ale jednemu i drugiemu nie zależało raczej na pokazowej bitce po środku trawnika. Poziom E kierował się na ubocze prowadząc za sobą w ten sposób reprezentanta rządowych sił.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.07.19 16:44  •  Park miejski - Page 6 Empty Re: Park miejski
Aurich w dalszym ciągu trzymał nerwy na wodze. Nie był z tych, którymi sterowały emocje. Nauczył się je tłumić, wyciszać. Umysł miał pusty, a wzrok skupiony na jednym punkcie - sylwetce wymordowanego o genach żyrafy, a przynajmniej tak wywnioskował po jego wcześniejszej wypowiedzi. Analizował każdy jego krok, ruch. Widział pod materiałem ubrań zarys mięśni, obserwował czarny tusz na jego rękach.
Słowa mężczyzny nie ugodziły w jego dumę, czy też ambicje. Krew, którą miał na rękach, nie należała do winnych. Zabijał jedynie w ramach samoobronny, nigdy dla samozadowolenia. Nie był zaślepiony rozkazami. Jego poglądy na temat polityki  S.SPEC były kontrowersyjne, a sposób myślenia nie spełniał norm narzucanych mu przez przełożonych. Gdyby tylko wiedzieli, czym tak naprawdę major się zajmował podczas swoich nie całkiem legalnych wypadów na ziemie z pozoru niczyje, zapewne zgniłby w celi jako zdrajca. O ile był skory pomagać wymordowanym, wiedział jednak, że temu nie mógł puścić płazem śmierci dwóch studentów. Sprawiedliwości musiała stać się zadość.
Czy to nie oczywiste? Jesteś tutaj obcy i zamordowałeś dwójkę dzieciaków. Gdy to uczyniłeś, z miejsca stałeś się moim wrogiem. Wy mordujecie nas, a my was - prosty rachunek. To walka o przetrwanie. Nie ma w tym głębszej filozofii — rzekł, lecz wstrzymywał się przed wydobyciem broni, nadal trzymając dłoń w pobliżu kabury. Jego odpowiedź też nie była do końca szczera, w zasadzie mówił co mu silna na język przyniosła. Czekał cierpliwie aż opuszczą zaludnioną część parku i znajdą się w mniej uczęszczanym otoczeniu.
Mężczyzną najprawdopodobniej kierowały podobne intencje, bo szedł w kierunku przedmieści. Bądź co bądź pewnie też zależało mu na dyskrecji. Dyszał mu w kark tylko jeden funkcjonariusz. Rokuro mógł w oczach wymordowanego uchodzić za aroganta, ale nigdy nie łudził się, że ma z nim jakiekolwiek szanse. Wiedział, do czego byli zdolni przedstawiciele rasy nieznajomego. Utrzymywał stały kontakt z kilkoma z nich. Z wieloma też stawał w szranki i tylko dzięki technologii był w stanie odnieść w tych potyczkach zwycięstwo. Pod względem fizycznym był na straconej pozycji. Ludzie ciało było zdecydowanie bardziej kruche i podatne na uszkodzenia. Wymordowani mieli większą krzepę. Gdyby tylko chcieli, zmietliby miasto z powierzchni ziemi. jak domek z kart.
                                         
Aurich.
Generał Eliminatorów
Aurich.
Generał Eliminatorów
 
 
 

GODNOŚĆ :
Rokuro Aurich


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.07.19 12:50  •  Park miejski - Page 6 Empty Re: Park miejski
  Wymordowany zaśmiał się cicho na odpowiedź wojskowego. Chociaż raz miał szczęście trafić na kogoś, kto nie próbował wcisnąć mu swojej naciąganej propagandy o szczęściu i dobrobycie w murach, któremu zagraża samo oddychanie przez inne istoty. Jego podejście było proste i zrozumiałe nawet dla takiego półgłówka jakim był Kirin. Wszystko ograniczało się do siły, a nie prawidłowości poglądów.
  — Szkoda, że więcej osób tak nie myśli — dodał, wykrzywiając wargi w czymś, bo miało być prawdopodobnie uśmiechem, ale nie wyszło ze względu na paskudną twarz wymordowanego. — Może zamiast tkwić w niedowierzaniu, szybciej wpadaliby na pomysł ucieczki.
  Skręcił gwałtownie w jakąś alejkę, której na pierwszy rzut oka nie było widać. Jej wylot obrastały gęste krzewy żywopłotu, a cień kładący się na bruku dodatkowo je maskował. Tylko ludzie, którzy szukali tego typu ukrytych przejść potrafili bez problemu je namierzyć. Gdyby nie dzielący ich niewielki dystans, Kirin mógłby zniknąć nagle z pola widzenia Majora, ale gdy tylko przedostał się przez wyrastające na dziko gałęzie, te zatrzęsły się gwałtownie za jego osobą.
  Otoczony zewsząd naturą Kirin czuł się nieco bardziej jak w domu. Chociaż nie dało się ukryć, że w tym jednym parku Miasta-3 było więcej zieleni, niż na całej Desperacji, ale jego zdziczała, zapomniana odnoga przywodziła na myśl zalesione skraje pustyni. Słońce nie było tutaj aż tak ostre, a krzyki dzieci i kroki dorosłych ucichły.
  Jeżeli mężczyzna podążył jego śladem, a biorąc pod uwagę charakter ich interakcji zapewne tak było, czekała na niego niespodzianka. Długi, zwierzęcy ogon wił się po ziemi za plecami Kirina, a na jego głowie wyrosła para zaostrzonych rogów. Wbrew temu co wcześniej mówił, jego przyozdobiona forma nie przypominała za bardzo swoim kształtem żyrafy, a bardziej człowieka zmieszanego z diabłem, prosto z bajek dla dzieci. Bursztynowe ślepia błyszczały w półcieniu, a pysk wymordowanego wykrzywiony był w grymasie głodnego zwierzęcia.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.07.19 14:55  •  Park miejski - Page 6 Empty Re: Park miejski
  Też żałował. Czasem. Zwłaszcza wtedy, kiedy był świadkiem tego, do czego doprowadzały przeżarte wzniosłym ideologiami umysły. Czyniły z ludzi automaty do zabijania. Ameby, umierające za sprawy pozornie ważne, ale czy wszystkie interesy S.SPEC były warte zachodu i wymagały takiego poświęcenia? Rozumiał pobudki swoich przełożonych. Chcieli za wszelką cenę utrzymać ludzką rasę przy życiu i chyba tylko dlatego się od nich nie odwrócił. Szczytny cel, ale zdecydowania pokraczna metoda ich realizacji.
  Rokuro nie przejmował się tym, że znajdzie się z mężczyzną sam na sam. Szedł za nim ochoczo, jakby faktycznie śpieszyło mu się na tamten świat. Zwolnił dopiero wtedy, kiedy nieznajomy skręcił w boczną alejkę. Mało kto wiedział o tym przejściu. Słysząc trzask gałęzi i szelest liści, znowu włożył w swój chód więcej siły. Nie chciał, aby wymordowany zniknął mu z oczu.  
  — Nie wiedziałem, że ten park skrywa w sobie taki zaciszny zagajnik — przyznał, przystając po tym, jak mężczyzna uczynił to samo.
  Dopiero po chwili zarejestrował zmiany, jakie zaszły w jego wyglądzie. Przywodził na myśl diabła z bajki, którą oglądał w dzieciństwie, ale teraz nie mógł sobie przypomnieć, jaki miała tytuł. Za bardzo koncentrował się nad gestach swoich przeciwnika.
  — Do twarzy ci z tym porożem — podjął luźno, w żartobliwym tonie, jednak nie wiedział, co zwiastowała ta nagła przemiana. — Zrobiłbyś niemałą karierę w dziecięcych koszmarach — dopowiedział po chwili. Przejście z "pan" na "ty" przyszło mu z niebywałą łatwością. Na jego ustach ukształtował się nawet zarys uśmiechu, który przyczynił się do zniekształcenia mięśni twarzy. Ale nie dbał o to.
  Dłoń zacisnęła się na pistolecie. Wyszarpał go z kabury. Odbezpieczył i wycelował lufę w mordercę. Palce zawisł kilka centymetrów nad spustem. Tutaj kończyła się relacja oparta na luźnej wymianie poglądów. Nadszedł czas, by przejść do czynu.
  Jeżeli Kirin zdecydował się zaatakować majora, wojskowy nie czekał, aż zmniejszy się pomiędzy nimi dystans; zadział instynktownie. Pistolet wystrzelił.

Parzysta liczba oczek:
Pocisk trafiła w Kirina w dowolną wybraną przez Ciebie część ciała.

Nieparzysta liczba oczek:
Kirin umknął z linii strzału, dzięki czemu mógł swobodnie zaatakować.

   | Zdecydowałem się na takie rozwiązanie, bo jest zdecydowanie najszybszą metodą, by rozstrzygnąć ten wątek, a przynajmniej mi sporo ułatwia, bo nie muszę sam decydować.
                                         
Aurich.
Generał Eliminatorów
Aurich.
Generał Eliminatorów
 
 
 

GODNOŚĆ :
Rokuro Aurich


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Park miejski - Page 6 Empty Re: Park miejski
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach