Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 11 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 04.04.14 22:43  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Aluzję załapał od razu, choć nie był taki chętny by od razu spełniać prośbę mężczyzny. No bo co on taki ciekawski, z resztą, chyba po to Nitek zakładał maskę żeby ludzie jego twarzy nie widzieli no... Ale tym zajemimy się jeszcze później. Powróćmy co dość dziwnej konwersacji pomiędzy dwoma obecnymi tu osobnikami. Inf zupełnie nie zrozumiał, o co facet go pytał. Wskazanie na przywódcę bandy mogło dla niego znaczyć "Wiesz kto to jest?". Tak właściwie, to tak właśnie białowłosy to zrozumiał. Wzruszył więc ramionami, bo przecież nie miał zielonego pojęcia, kim był wielki, nieprzytomny facet.
Ale tu się dziwoląg trafił. Infinity w życiu nie słyszał takiego języka. Do głowy przyszło mu, że gdyby fartuchy pozwoliły mu przejrzeć rejestr istniejących kiedyś na świecie dialektów, może znalazłby odpowiedni. Zaciekawił go poniekąd ten czarnowłosy osobnik, chociaż trochę się też go obawiał. W końcu nadal nie wiedział, jak czarnowłosy położył na łopatki taką kupę mięcha.
No, ale nie zapominajmy o manierach. Białowłosy wykonał lekki ukłon przed mężczyzną, tak jak go uczyli jajogłowi.
- Dzięki za pomoc. - powiedział, po czym wyprostował się. No cóż, spróbujmy zatem dogadać się na migi. Może to coś da. Może pozna chociaż imię mężczyzny? Infinity poklepał się parę razy po piersi, co miało znaczyć, że mówi o sobie - Infinity.
A teraz powróćmy do prośby czarnowłosego. No cóż, chyba nic się nie stanie, jeśli pokaże mu co skrywa za maską w trakcie przemiany. Bo taaak, mimowolnie poza pazurami wyszły mu też kły. Cóż poradzić. I tak miał przed sobą innego Wymordowanego więc nie było się czego wstydzić.
Białowłosy nie ściągnął jednak maski całkowicie. Po prostu rozpiął rozporek umiejscowiony pomiędzy zębami naszytymi na materiał. Kiedy poły się rozsunęły, Inf kłapnął kilka razy swoimi kłami, by je zaprezentować. Masz pan, napatrz się.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.14 23:05  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Jego wzruszenie ramion wcale nie zostało odebrane przez Ryjka jako niewiedza jak padł ten facet, ale jako przesadną skromność. Uznał to za słuszne, w końcu co to za problem dla tak potężnych istot powalić zwykłego człowieka z odległości kilku metrów? Uśmiechnął się z wdzięcznością. Pocieszne stworzenie, obroniło go.
Ukłon wybitnie mu się spodobał, więc bez wahania sam wykonał ponowny manewr, choć najlepiej przywitałby się z nim, tak jak witano się w klanie. Braterskie walnięcie w plecy, a później wybieranie zębów spośród leżących na ziemi trocin. Ale albinos nie był byle kim, nie był zwykłym człowiekiem. Co prawda Ryjek nie powtórzył podziękowań, ale postanowił przedstawić się tym samym sposobem co on. Uderzył się lekko zaciśniętą pięścią w klatkę piersiową.
- Knapik - padło dumne imię czarnowłosego.
Podobał mu się ten drugi. Był tak odmienny od niego samego, tak różny, tak egzotyczny. Przynajmniej jak na Ścierworyjowe standardy. Mimo iż Knapik widział już tylko na jedno oko, nie przerywał zaciekawionych obserwacji drugiej osoby. Choć gdy zobaczył jego kły pobladł nieco i przełknął nerwowo ślinę. Wystarczyło połączyć fakty.
Rzucił zaniepokojone spojrzenia na boki, po czym zawiesił dłoń na wysokości metra od ziemi, wykonał serduszko w powietrzu, kłapnął kłami i udawał, że przejechał sobie wyimaginowanym nożem po szyi. Nie, to nie była propozycja sadomasochistycznych zabaw, ale zwykła troska podszyta paniką i ciekawością. Czy on zeżarł tę dziewczynkę?!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.14 23:24  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Zeżreć dziewczynkę, no doprawdy... ależ on miał pomysły. To, że Inf posiadał takie zęby nie znaczyło od razu że robił z nich użytek. No okej, robił, ale przecież nie zawsze i wszędzie. Nie był jakimś ludojadem przecież. Z resztą, gdyby faktycznie zeżarł tamto dziecko to a) byłby zapewne cały upaprany we krwi, b) powrót na placyk zająłby mu więcej czasu, c) w sumie to nie miałby po co na ten placyk wracać.
Tym razem Infinity zrozumiał pantomimę mężczyzny, który to przedstawił się jako Knapik. Ciekawe imię, Inf poruszał przez chwilę szczękami, jakby smakując to miano. Spróbował je wymówić, zabrzmiało mu obco we własnych ustach.
Kiedy to czarnowłosy pobladł tak strasznie na widok tych kłów, a potem wymigał mu powód swojego zaniepokojenia, białowłosy musiał przez chwilę zastanowić się, o co chodzi. Ale jak już było powiedziane, zrozumiał. Zaraz też rozejrzał się spłoszony. No tak! Dziewczynka! Zapomniał o niej! Zaraz więc zasunął zamek błyskawiczny maski z powrotem, wymigał do Knapika "czekaj!", unosząc dłonie z palcami wskazującymi skierowanymi do góry i pobiegł w uliczkę, gdzie zostawił dziecko.
Było całe i zdrowe. Przerażone, zasmarkane, brudne i potłuczone, ale żywe i zdrowe. Białowłosy pomógł mu wyjść ze śmierdzącej kryjówki i wrócił z małą na rękach. Musiał ją nieść, bo była jak sparaliżowana. Starał się ją uspokoić, głaskając po głowie. Na miłe słowa nie próbował się silić, bo nic by z tego nie wyszło. Kiedy tylko Infinity wrócił na placyk, postawił ją na ziemi. Mała obejrzała się na nieprzytomnych oprawców i chyba trochę się uspokoiła.
- P-pan się nachyli tutaj! - zawołała nieco niepewnym, piskliwym głosem.
Inf zrobił o co prosiła i został obdarzony dziecięcym pocałunkiem w policzek. Dziewczynka pomachała także Knapikowi - Panu także dziękuję! - ukłoniła się grzecznie i pobiegła w sobie tylko znanym kierunku.
Infinity uśmiechnął się pod maską.
No, ale pozostawała jeszcze jedna kwestia do załatwienia. Inf chciał wiedzieć, jak czarnowłosy załatwił draba. Wskazał więc na Knapika, potem na nieprzytomnego faceta i rozłożył ręce w pytającym geście, mówiącym jedno: kurwa, jak?!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.04.14 14:31  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Naprawdę poczuł ulgę, gdy albinos przyprowadził dziecko z powrotem. Każdy ocenia według siebie, a Ryjkowi, mimo iż nie był przeklętym potworem, jak określał wymordowanych, zdarzało mu się opierdolić na ciepło jakiegoś człowieczka. Niby nic, lecz głupio byłoby, gdyby okazało się, że pomógł mu ją nie obronić, a upolować, a ten w dodatku się nie podzielił. Choć nie podejrzewał by stworzenia w mieście chodziły głodne. Zawsze w opowieściach rodziny widniały one jako żyjące w luksusach i dobrobycie za cenę wolności.
Odwzajemnił uśmiech dziewczynki, również jej pomachał i wzrokiem odprowadził do końca uliczki, dopóki nie stracił jej z oka. To bolało go coraz bardziej, a w dodatku było mu nieco niedobrze. Wstrząśnienie mózgu albo stres.
Widząc kolejne nieme pytanie, ponownie się uśmiechnął. Lubił go. Zamiast rzucać się czy irytować, że Ryjka zrozumieć nie idzie, ten bez wahania dołączył do wspólnej gry porozumiewania się na migi. Upośledzone migi, bowiem gdyby Ryj znał prawdziwy migowy język zapewne udałoby mu się przekazywać więcej, jaśniej i klarowniej.
Knapik wskazał na miejsce gdzie stał, po czym zwinnie obrócił się by stanąć tuż naprzeciwko tego miejsca. Cały czas zerkał czy albinos uważa na jego piękną i wzruszającą sztukę jednego aktora. Wyciągnął rękę do przodu, znowu znalazł się na swoim pierwotnym miejscu i złapał się za szyję. Odwzorowywać swojego oberwania w pysk już nie zamierzał. Ponowna zmiana miejsca by zaprezentować widowiskowe padnięcie faceta. Zamknął ślepia, wystawił język i przechylił głowę w bok. Turlać się po ziemi dla dobra sztuki nie miał zamiaru.
Posłał albinosowi już poważniejsze spojrzenie i z rezygnacją wzruszył ramionami. Skoro to nie on, ani nie on sam to kto? Mała dziewczynka?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.04.14 17:43  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Infinity zmarszczył brwi. Zrozumiał tę pantomimę. Wychodziło na to, że Ryjek sam nie ma pojęcia o tym, co się stało. A to, w połączeniu z faktem że koleś jest tu nowy, podsunęło białowłosemu tylko jedną myśl - facet jest wymordowanym, który dopiero niedawno się "obudził".
Zamyślił się na chwilę. Nie potrafił sobie wyobrazić, jak to by było - obudzić się pewnego dnia i stwierdzić, że nie jesteś sobą. Że nagle wyrosły ci uszy i ogon, że nie jesteś już człowiekiem i masz dziwne moce. On sam po prostu się taki urodził. Od zawsze był odmieńcem. Jak widać, nawet wśród swoich był dziwolągiem. Nie umarł i zmartwychwstał tylko urodził się Wymordowanym.
Westchnął cicho. Należało więc chyba uświadomić Knapika, że już nie jest biblijnym synem Adama, a zobiakiem z dziwacznymi mocami, uzyskanymi dzięki wirusowi X oraz jakiemuś przypadkowemu zwierzęciu.
Kiedy więc facet skończył skakać, odstawiając scenkę tego, jak duszący go mięśniak padł bez zmysłów na ziemię, Inf ruszył w jego kierunku. Obszedł go kilka razy dookoła, uważnie się przyglądając. Szukał typowo zwierzęcych cech, które świadczyłyby o przemianie Ryjka w Wymordowanego. Żadnych takowych nie odnalazł, zauważył jednak co innego.
Coś co świadczyło o tym, że koleś z całą pewnością jakiś czas temu był martwy.
Podniósł rękę i przejechał palcem powyżej Knapikowej skroni. Ciekawe czy facet wiedział, że ma tam dziurę? Drugiej Inf nie znalazł, ale to nieistotne. Nie ważne czy kula przeleciałaby mu przez mózg czy się w nim zatrzymała - no kaplica w każdym wypadku.
Zadowolony ze swojego odkrycia białowłosy odsunął się kilka kroków. Ponownie odsłonił swoje nienaturalne kły. Skierował rękę na samego Kanpika, a potem na siebie. Następnie wskazał ręką najpierw na swoje zębiska, potem na pazury.
Znaczyło to mniej więcej: "Staaary, jesteś taki sam jak ja!"
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.04.14 19:55  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Nie bardzo przypadły mu do gustu oględziny. Przez chwilę w jego głowie zagościła nawet myśl, że drugi jednak postanowi go zeżreć. Ale nie. Skoro nie zjadł małej dziewczynki, która stanowiła znacznie łatwiejszy cel ani tym bardziej nie zajął się rozszarpywaniem nieprzytomnych to jest bezpiecznie. Kły i pazury tego drugiego mimo wszystko sprawiały, że Ryjek czuł się nieco.. nieswojo?
Niby przywykł do najróżniejszych postaci i istot wymordowanych, nawet tych, którzy zupełnie nie wyglądali jak ludzie. W końcu podczas swojego dawnego życia nie raz, nie dwa natrafiali na agresywnych przedstawicieli jak i tych przyjaźnie nastawionych; samotnych bądź żyjących w stadach czy próbujących tworzyć własne osady. Mimo to wizja bycia rozszarpanym nie była zbyt miła.
Pozwolił by tamten się mu przyjrzał, a nawet go dotknął. Nie przeszkodziłoby to czarnowłosemu, gdyby nie towarzyszący temu ból.
- Kurwa, to boli - syknął, odsuwając głowę i w bezwarunkowym odruchu przyciskając dłoń do skroni.
Dziwną dziurę w głowie wyczuł już jakiś czas temu, przypadkiem. Bolało tylko przy dotykaniu. Krew się nie lała, on sam chodził, więc uznał, że nie ma się czym przejmować. Ich poprzedni przywódca pół życia przeżył ze strzałą w czole, więc drobne wgniecenie czaszki, którego jak podejrzewał, padł ofiarą nie powinno stanowić problemu. Kiedyś może uda się z tym do lekarza. Jeśli znajdzie takiego, z którym się dogada.
- Nie musisz mnie dobijać, nic mi nie jest poważnego - westchnął, kręcąc przecząco głową, mając jednak nadzieję, że wcale nie to albinos ma na myśli.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.04.14 22:09  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Cóż, Inf wiedział że takie oględziny to nic fajnego. W końcu jego samego wiele razy tak egzaminowano. On jednak już do tego przywykł. Nie robiło mu nawet specjalnej różnicy, czy oglądali go nago czy w ubraniu. Doktorki i tak znali już jego ciało niemalże tak dobrze jak on sam a może nawet i lepiej. Ale cii, Ryjek nie musiał o tym wiedzieć.
Białowłosy dostrzegł, że jego kły i pazury wywołały konsternację u czarnowłosego więc je po prostu schował. Zanim zapiął ponownie zamek maski, Ryjek mógł przez chwilę oglądać jego normalne usta. No, zaszczyt niemalże, mało kto miał okazję je zobaczyć (no nie licząc doktoróków oczywiście).
Nie zrozumiał słów faceta, wow dziwne. Domyślił się jednak że pierwsze zdanie wyrażało coś w stylu "zabieraj łapy bo to boli!", ale drugą wypowiedź odebrał raczej jako zaprzeczenie Ryjka co do faktu bycia wymordowanym.
- Idiota. - mruknął pod nosem. Oporny zatem jest, tak? No i jak tu go przekonać, ze jest kim jest? Może teraz pora by białowłosy odstawił teatrzyk?
Zastanowił się chwilę.  No dobra, pobawmy się.
Białowłosy dotknął swojej skroni dłonią ułożoną w pistolet. Wykonał gest jakby nim wypalił i położył się na ziemi, udając trupa. Następnie wykonał zamrugał oczami i wykonał gesty typowe dla rytuału budzenia się każdego ranka - przeciąganie się, ziewanie etc. Po chwili przywołał pazury i udał wielkie zdumienie, widząc je. Wstał i ponownie wskazał palcem na Ryjka.
- No zrozum baranie, dosadniej tego nie pokażę.


Ostatnio zmieniony przez Infinity dnia 05.04.14 23:26, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.04.14 23:25  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Zawahał się przez chwilę widząc pantomimę albinosa.
Dłonią ponownie powędrował do śladu na skroni. Znowu chwila zawahania. Nie dotknął go jednak, choć wcale nie dlatego, że spodziewał się nowej fali bólu, a zwyczajnie przyklepał sobie włosy by ją zasłonić. Dobrze, że nie opierdolił sobie łba na łyso, jak chciał kiedyś.
Ponownie pokręcił przecząco głową, jednak nie z taką pewnością jak wcześniej. Niby rana postrzałowa by pasowała, z pod murów, jak przez mgłę, pamiętał wystrzał.. Ale.. To pewnie strzeliło mu z tłumika, dlatego jego motor nie działał. Ten huk to był agonalny dźwięk psującej się maszyny. Nie był zombie. One nie oddychają, nie muszą jeść, nie jest im niedobrze i nie krwawią. One nie istnieją.
Życie po życiu nie istnieje.
Widząc wysunięte pazury Infiego wyciągnął w jego kierunku swoją dłoń z miną klienta, który właśnie zgłasza reklamacje. Towar wymordowany niezgodny z opisem. Dłoń nie zawiera pazurów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.04.14 23:45  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Jeśli nie jedzą, nie piją, nie oddychają i nie żyją, to zarówno Ryjek jak i sam Infinity nie istnieli. Takie najprostsze wytłumaczenie. Ale cóż, Knapik chyba będzie się musiał z tym pogodzić i tyle. To będzie chyba najtrudniejsze, ale białowłosy mógł się tylko domyślać. No bo w końcu dowiedzieć się nagle że nie dość, że nie jesteś już człowiekiem, to wszystko to co znałeś i kochałeś przestało istnieć... Chociaż tak na dobrą sprawę Inf nie wiedział, ile facet leżał martwy. Mógł leżeć ileś set lat, mógł tydzień. Ale skoro tu był, znaczy, że nie mógł wrócić do siebie. Więc tak naprawdę na jego wychodziło.
Widział konsternację na twarzy Knapika. Zrozumiał. Dobrze. O to chodziło. Ale mu nie uwierzył. No ba. Dziwne by było, gdyby uwierzył tak od razu. Inf wziąłby go za idiotę, gdyby tak się stało.
Zwrócił spojrzenie na jego rękę. Nie masz pazurów, co? No tak, ale to jeszcze niczego nie wykluczało. W końcu byli i tacy Wymordowani co nie mieli żadnych zwierzęcych atrybutów a byli tacy co wyglądali totalnie jak zwierzęta, po prostu rozumne i do tego niezwykle gadatliwe.
- Jasne, jasne. - Uniósł brew, doskonale wiedząc że się nie myli i ma przed sobą prawdopodobnie "nowo narodzonego" Wymordowanego. - A on?
Wskazał palcem na nadal nieprzytomnego przywódcę bandy. Nie było wątpliwości, że skoro nie położył go Infinity, musiał to zrobić Ryjek. Po prostu żaden z nich jeszcze nie wiedział jak do tego doszło. Knapik będzie musiał sam to odkryć.
Infinity znów spróbował obserwacji - obszedł mężczyznę kilka razy wokoło, ale nadal nie dostrzegł żadnych atrybutów zwierzęcych, żadnych rogów, łusek, wypustek nic. No w sumie nie powinien być zdziwiony, z niego samego lisia kita też wyłaziła dopiero kiedy on chciał. Nie machał nią na co dzień na widoku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.04.14 0:16  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Zauważył ponowne obserwacje i westchnął ciężko.
- Dać pomacać? - warknął, starając się mimo wszystko ukryć irytację.
Jego niezadowolenie wcale nie brało się z tego, że był dokładnie obserwowany, ale z faktu, że nie wiedział czego ten drugi szukał. Może by mu pomógł?
Skinął głową, gdy wskazał na gościa, który wcześniej go dusił. Na samo wspomnienie Ryjek potarł szyję, na której pojawiły się naprawdę lekkie zaczerwienione ślady od jego łapy. Jego samego również ciekawiło kto lub co uratowało mu żywot. Normalnie ludzie nie padają ot tak.
Podszedł do nieprzytomnego, kucnął przed nim i odwrócił go na plecy. Sprawdził puls, sprawdził czy oddycha, sprawdził co miał w kieszeniach. Wewnętrzna strona dłoni, którą go dusił była fioletwo-czerwona, dokładnie tak samo jak lewe spuchnięte oko Knapika, ale ten nie potrafił sobie tego jakoś racjonalnie wyjaśnić. Może miał to już wcześniej?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.04.14 0:49  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Infinity skończył swoje oględziny szybciej niżby tego chciał bo Ryjek warknął coś zdenerwowanym głosem i białowłosy odebrał to jako sygnał by się odsunąć. No, nie każdy lubi być tak oglądany, fakt. Nie mógł go więc winić.
Odsunął się te dwa kroki i popatrzył przez chwilę jak Knapik poszedł dokonać własnych oględzin nieprzytomnego faceta. Kto wie, może coś znajdzie? Sam Inf niczego specjalnego nie odkrył, ale też przecież nie egzaminował nieprzytomnego kolesia tylko samego Ryjka. Poczekał więc kilka chwil, ale wyglądało na to, że poza śladem na dłoni draba, czarnowłosy niczego nie znalazł. Nie pomagało im to zatem w odkryciu zagadki, jak to się stało że Knapik bez własnej wiedzy pozbawił kolesia przytomności.
No cóż, Ryjek jednak sam będzie musiał odkryć swoje zdolności. Nadchodził wieczór a to oznaczało, że Inf musiał wracać do laboratorium. Jeśli będzie grzeczny jak do tej pory, może fartuchy naprawdę dadzą mu zerknąć do księgi dialektów i zdoła z niej odnaleźć tej dziwaczny język, którym posługiwał się czarnowłosy. A potem nauczenie się go to już była bułka z masłem. W końcu Inf inteligentny był.
- No, to czas się pożegnać. - powiedział i poklepał Knapika po ramieniu, by zwrócić na siebie jego uwagę. Wskazał na siebie, a potem na kierunek, w którym zamierzał się udać, dając mu znać, że musi już iść. - Nie daj się zabić. Z chęcią jeszcze kiedyś się z tobą spotkam. Trzymaj się.
Pomachał mu jeszcze i wszedł w jedną z uliczek, opuszczając placyk. Ścierworyjek wkrótce również opuścił to miejsce.

ztx2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 11 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach