Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 19.06.16 0:17  •  Apartament nr 211 - Page 2 Empty Re: Apartament nr 211
- Yey... - skwitował na koniec i klasnął cicho w dłonie jakby bardzo ostrożnie próbował ożywić martwą imprezę, która była skazana na porażkę zanim nawet się zaczęła. Huura, właśnie czarny kwadracik twojego drzewa genealogicznego wypełnił się zdjęciem mężczyzny ze zdjęcia i bonus, znali nawet jego imię i nazwisko, a nawet mieli więcej, słowne potwierdzenie strony zainteresowanej, która miała na tyle bliski i bezpośredni kontakt z Kirą, że pozostawili po sobie dziecko.

Śledził ruchy Eszter jakby oglądał bardzo nisko lecący samolot, który nie był pewien czy chce się wznieść wyżej w powietrze czy rozbić się o ziemię. Ale zamiast tego leciał i leciał, i leciał dalej, jakoś leciał, i całkiem nieźle sobie radził na tym niepewnym pułapie lotu. O rety, rodzina Fazekas... Nawet nie wiedział jak ich podsumować. Nie obecny ojciec, pani Eszter, mój boże, czy dało się ją jakoś sklasyfikować?, i Yuki, która była Yuki i taki opis musiał wystarczyć. Bo choćby teraz, popatrzy na nią, ale czarna dziura wessała wszystko z jej twarzy, doszczętnie każdą emocję i struny ekspresji, wszystko co kiedykolwiek na niej istniało nie miało w tej chwili racji bytu.
Powstrzymał się żeby nie pstryknąć palcami przed jej nosem. I tak by nic to nie dało.
- Więęęc... Kiiiraaaaa, no dobsz... - mruknął obchodząc siedzenie dookoła i kucając pomiędzy kanapą z Yuki a stolikiem z kameleonem. Zerknął do zwierzaka. Już go lubił. Fwoler? Szczerze mówiąc, to dziwaczne, żeby nie powiedzieć durne imię bardzo pasowało do tego węgierskiego domostwa, gdzie poprawna wymowa imienia Ünüke zajęła mu więcej niż wieczność. Kameleon perfekcyjnie wręcz wtopił się w konwencję.
- Kira, tak. Aha. Świetnie sobie poradziłaś. Jak się z tym czujesz? - No musiał spytać, bo skąd inaczej miał wiedzieć co się w jej głowie dzieje. Yuki nie była zamkniętą księgą na przeciwieństwo osób będących otwartymi księgami, o nie. Była księgą okutą w żelazną okładkę, z ośmioma kłódkami, zamkniętą w skrzyni zatopionej na dnie oceanu księgą, której karty były sklejone nieodwracalnie klejem stolarskim. A kiedy mam na myśli dno oceanu, mam na myśli gdzieś dolne okolice Rowu Mariańskiego. Więc czytanie jej graniczyło z cudem, a podejrzewał, że jej matka wie co się dzieje na ile jej kamera w skrzyni odbierała sygnał odbiornika na brzegu morza.
W każdym razie - pointa jest, że jedynie mógł się domyślać o czym myślała czy co czuła. Mieli kiedyś rozmowę o tym, że jeśli idzie o komunikację to było by miło jeśli używałaby słów, więcej słów, żeby dać mu znać czy umiera czy coś się dzieje, bo inaczej będzie zgubiony. Ale w pewnym momencie przestało to mieć znaczenie, prędko przerodziło się to w zaskakująco dziwaczną symbiozę, w której czasem się czuli dobrze, czasem dziwnie, ale grunt że w ogóle coś czuli, z nimi nigdy nie wiadomo co i jak.

- ...albo w ogóle jak się czujesz. W-wyglądasz, jak na swoje st-standardy dosyć... - nie chciał powiedzieć pusto, jakoś to źle brzmiało, więc dokończył - ...inaczej. - Inaczej. Fizycznych reakcji swojego ciała przecież nie powstrzyma. Jakkolwiek by pusto nie wyglądała, trochę błyszczały jej oczy. Nie wiedział czy to przez nowe informacje, które, u licha, nie wiedział jak na nią wpłynęły, czy źle się czuła. Znaczy się, po coś ją z tej szkoły przyprowadził, źle się czuła, tak? Nie był pewien jak się czuła teraz. Rów Mariański, no.
- Wiesz co, może zrób miejsce na kameleona w pokoju, zaraz go tam przeniesiemy, dobra? A ja... j-ja pójdę na chwilę tam, tam pójdę - machnął ręką na kuchnię i uśmiechnął się, miał nadzieję, że był to uśmiech, jego twarz różne rzeczy wyczyniała jak tego próbował, i podążył śladem Eszter.

Kiedy wstąpił do kuchni odchrząknął cicho próbując zwrócić uwagę na swoje słowa.
- Um, moja mama kazała przekazać, że musi odwołać piątkowy lunch, na który się umówiłyście - zaczął od czegoś względnie normalnego. Jedną brew miał minimalnie uniesioną jakby nie był pewien czy Eszter pamiętała o tym spotkaniu w pierwsze miejsce. - W ostatniej chwili dostała zaproszenie na jakąś konferencje, nie będzie jej przez następne trzy tygodnie - wyjaśnił. Tja... Powiódł wzrokiem po suficie.
- Czy... Odnośnie Yuki... Chodzi o to... - Jak bezpiecznie zacząć rozmowę o ojcu, którego tu nie ma. Po przeprowadzonej przed chwilą rozmowie matki z córką nie był pewien jak daleko zajdą z Yuki, żeby się czegoś więcej dowiedzieć. Chciał spróbować spytać. Nawet nie wiedział czemu. W ogóle go to nie interesowało. Chyba. Po porostu... nie wiedział, po prostu.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.16 0:44  •  Apartament nr 211 - Page 2 Empty Re: Apartament nr 211
- Gorąco - odparła po chwili milczenia na pytanie o to, jak się czuje. Bo to było chyba najbardziej realne. Było tutaj zbyt ciepło. I jakoś słabo jej było. Tak bardzo... Chorobowo.
Ale zamrugała tylko trochę, nieco intensywniej. Tak-jakby z tego wszystkiego ściągnęła delikatnie brwi...? Choć wyglądało to tak jakby się stało niezależnie od jej woli. Przekrzywiła twarz na bok i patrzyła dalej pusto w ścianę. Ciężko oparta o oparcie sofy zsunęła się nieco, teraz już na wpół leżąc. No, spać jej się chciało z tego wszystkiego.
Ale z drugiej strony... Przez to wszystko... Kołatało jej się w głowie, że... A może... A w sumie... To by mogła spotkać tego człowieka. Z czystej ciekawości. Jakiegoś typu przekory? Czy ona w ogóle bywa przekorna? Nie, to nie chodzi o przekorę. Tylko o czystą, niezdrową ciekawość.

Pokiwała ciężko głową na słowa Ego. Podniosła się ociężale z sofy i ruszyła do swojego pokoju. Zrobić jakieś miejsce. Gdzie? Oh, oczywiście że na tej szafce, tam koło wejścia, brzmi jak idealne miejsce. Tak. No, dokładnie tam. To zrobi.
Ale w sumie chyba na łóżku coś jeszcze miała... Ano, miała. Pościel. I ciepełko.
Właściwie to bardzo chciało jej się spać. Więc zamiast robić to miejsce od razu poszła do łóżka i położyła się na nim. Okręciła się kołdrą, przyłożyła głowę do poduszki i już praktycznie spała.

Eszter stała w kuchni z skrzyżowanymi na piersi rękoma. Opierała się tyłem o blat i patrzyła na włączony czajnik. Ona też się czuła dziwnie, ale w innym sensie niż Yuki. Raczej w sensie roztrzepanej pracoholiczki, która wyrwana z pracy odpowiedziała na bardzo niechciane pytanie.
Dopiero po chwili od wejścia chłopaka do kuchni podniosła na niego swój wzrok. Pokiwała na potwierdzenie, że rozumie, w międzyczasie przeglądając w głowie spis zaplanowanych spotkań. Ah, czyli to piątkowe odpada, więc będzie miała czas na zrobienie tego, no i tego...
- Wysłowiłbyś się - odparła z przekąsem, uśmiechając się uśmiechem zmęczonej, przepracowanej matki. Tak bardzo potrzebowała tej kawy. I tak bardzo nie chciała tej rozmowy. Miała nadzieję, że nadejdzie ona dopiero za kilka lat. A znając Yuki - że nigdy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.06.16 0:50  •  Apartament nr 211 - Page 2 Empty Re: Apartament nr 211
- AhaahaHAHA, tak, tak.
Przytłoczyła go presja życia, które wymagało od niego otwierania ust i prowadzenia rozmów, więc postanowił odłożyć to na inny dzień, na przykład na taki, kiedy Yuki będzie mogła w tej konwersacji uczestniczyć. Ostatecznie pytał z jej powodu. W ogóle, co on tu robił. Ani to jego zagubiony ojciec, ani Eszter to jego matka, chociaż miał wrażenie, że widywał ją częściej niż własną rodzicielkę. Cud że którąkolwiek kiedykolwiek widywał, obydwie zabiegane pracoholiczki oddane swojej pracy.  
- Cieszę się, że mogłem pomóc, miło było panią widzieć, kameleon spoko, do widzenia! - wypadł na jednym wydechu, nawet nie tyle co szybko, co raczej "mówię co akurat mam na końcu języka próbując dobrnąć do końca tego zdania w miarę sensownie, och, nie wyszło, dobra, wszystko jedno, byee~" i czyniąc krok do tyłu zniknął z kuchni.

Trzymał terrarium z kameleonem w dłoniach, rozglądając się za miejscem gdzie mógłby je postawić. Yuki spytać nie spyta, gdzie to ma położyć, bo spała. Więc gdziekolwiek sobie zaplanowała kącik, będzie musiała sama to już ustawić, a na razie zwierzaka umieścił na biurku. Usiadł na skraju łóżka i z cichym wydecho-westchnięciem "pfffff", jakby chciał cały dzień wydmuchać z tym dźwiękiem, przeczesał włosy do tyłu. Na moment zapatrzył się pusto w podłogę, nie myśląc o niczym konkretnym, na nawet jeśli, to na pewno o niczym miłym, nawet pomimo tego, że krótko się uśmiechnął. Był to raczej smutny uśmiech. Ostrożnie, opuszkami palców, przejechał po włosach zatopionej w poduszkach i zwiniętej ciasno w kołdrze Yuki, nawet nie tyle dotykając jej, a muskając sterczące pojedyncze włosy które uciekły z elegancko związanego warkocza. Ten kolor włosów.

...
...cholera, musi przestać to sobie robić. Poza podobną jasną barwą włosów, nic innego się nie zgadzało. Ani uczesanie, ani długość, nawet struktura, bo włosy jego siostry były grubsze i gęstsze. Hej, były, czas przeszły dokonany. Ale czasami... czasami sam ten kolor sprawiał, że czuł się dziwnie. Nie, że przywoływało to wspomnienia, które były tak odległe, że nawet nie był pewien czy były prawdziwe, czy nie przekształcił ich z biegiem czasu z różnych, zależnych czy też nie od niego powodów, ale... to dziwne uczucie, że coś ci to przypomina, nic konkretnego, poza samym faktem posiadania kiedyś siostry. Znajomy kolor, który sprawiał, że czasem mrużył oczy i patrzył przez chwilę niewidzącym wzrokiem gdzieś w dal.
Pokręcił głową. Ostrożnie poprawił jej kołdrę, choć tak na prawdę nie było co poprawiać, szczelnie się opatuliła, ale zrobił to tak czy siak. Zabrał się po cichu z pokoju.

Złapał w salonie jeszcze swoje rzeczy, wsunął buty, nawet nie zadając sobie kłopotu żeby zawiązać sznurówki, generalnie mieszkał w tym samym budynku i jeśli Eszter była gdzieś w zasięgu wzroku pożegnał się ponownie, zanim poszedł do swojego pustego mieszkania.

                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.16 22:58  •  Apartament nr 211 - Page 2 Empty Re: Apartament nr 211
A matka Yuki tylko nerwowo się uśmiechała widząc zachowanie Ego. Nie spodziewała się, że będzie z n i m o tym rozmawiać. To było traumatyczne przeżycie. Potrzebowała się czegoś napić. I wrócić do pracy. Załatwić kilka spraw... Ale trzeba się zająć Yuki.

Pociągnęła łyk świeżo zrobionej kawy stojąc nad śpiącą córką. No, to teraz się nią zająć nie bardzo mogła. Ale jednak uśmiechnęła się do siebie widząc te niewielkie podobieństwa Yuki do Kiry, jakie chyba tylko ona byłaby w stanie dostrzec.
Wyszła z pokoju Unuke po cichu, zostawiając Qwerty w klatce i robiąc w głowie listę rzeczy do zrobienia. Szykowało jej się kilka dni innego trybu pracy, wynajęcia opiekunki, załatwiania innych spraw... A teraz chwilka odpoczynku.

//zt x2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.09.16 20:22  •  Apartament nr 211 - Page 2 Empty Re: Apartament nr 211
Trochę to trwało, dłużej niż by tego chciała. Ale dziewczyna była bardzo cierpliwa, jak cholerny wąż czający się tygodniami na małą bezbronną zdobycz. Pamiętliwa i cholernie mściwa. Czy zawsze taka była, czy ten mrok od zawsze krył się w jej serduszku? Gdzieś na dnie z pewnością była odrobina smolistej substancji. Każdy ją miał przecież, tyle że jedni sobie z tego nie zdawali sprawy a inni się tego wypierali. Może dlatego tak bardzo ciągnęło ją do Eltyara już od pierwszego ich spotkania. Ociekał tym lepkim, gęstym mrokiem i sprawiał wrażenie że mu z tym dobrze. Cudownie! Wzięła z niego przykład i stoczyła się na samo dno. Tak by stwierdzili ci co znali ją za młodu. Grzeczna i kochana, istna 'do rany przyłóż' anielica. Ale to było kiedyś, teraz liczyła się teraźniejszość i to co prześladowało ją z przeszłości. Niewyrównane rachunki, przecież tak być nie mogło. Siedziała na krawędzi dachu apartamentowca. Machała nóżkami w powietrzu niczym znudzone małe dziecko. W dłoniach trzymając obity w skórzaną oprawę dziennik. Przewracała kartki, jedna po drugiej. Palce zaciskały się na przedmiocie, dało się aż słyszeć ten charakterystyczny odgłos zaciskania palców na skórzanej oprawie. Wzięła głęboki wdech, katana leżała obok niej. Ubrana była w czarne bojówki z kilkoma kieszeniami i czarną podkoszulkę na ramiączka ze średnim dekoltem. Włosy luźno upięte w kucyka. Nóż myśliwski przypięty przy lewej łydce. Buty taktyczne. I rozpięta, czarna, skórzana kurtka. Na dłoniach miała czarne, skórzane rękawiczki, z czego tylko lewa była bez palców. Obok niej leżała sportowa torba z całym wyposażeniem potrzebnym na tą wyprawę. Wyjęła z kieszeni kurtki karteczkę z dokładnym adresem swojego celu. - Jeszcze trochę.. - mruknęła zamykając pamiętnik jednym ruchem dłoni z klasycznym odgłosem zamykanej energicznie grubej książki. Podniosła się z dachu i ruszyła w stronę mieszkania, trzeba się zaczaić na swoją zdobycz. Drzwi otworzyła sobie za pomocą klucza, włamywaczem nie była, ale jak się wie komu i ile sypnąć to wszystkie drzwi magicznie się same otwierały. Zamknęła je za sobą na klucz co by nie wzbudzać podejrzeń. Krążyła po mieszkaniu rozglądając się uważnie. Wiedziała kiedy ofiara powinna wrócić, mało tego miała kogoś kto miał jej puścić strzałkę gdy kobieta będzie wchodzić do budynku. Miała trochę czasu aby się zaczaić i czekać w spokoju. Kiedy pojawi się jej ofiara, Angel po prostu ją zajdzie od tyłu i zdzieli w łeb żeby straciła przytomność. To tyle na początek...
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.09.16 20:51  •  Apartament nr 211 - Page 2 Empty Re: Apartament nr 211
Wiadomość o przybyciu kobiety nadeszła do Angel szybko. Wręcz trochę szybciej niż się spodziewała. Ba, sama Yuki by się tego nie spodziewała, biorąc pod uwagę pracoholizm matki i jej bardzo wybiórcze powracanie do domu. Angel musiała mieć wybitne szczęście.

Stukanie obcasów niosło się po całym korytarzu. Szybkie, energiczne, rażące ucho każdego kto słuchał. Szczęknął zamek w drzwiach. Mieszkanie numer 211 zostało otwarte. Do środka weszła wysoka, blondwłosa kobieta, wyglądająca gdzieś na trzydziestkę. Ba, albo mniej. Eszter trzymała się bardzo dobrze i wyglądała na zdecydowanie młodszą niż była. Za to w samym jej ubiorze i sposobie chodzenia czuć było pewien formalizm i pewność siebie.
Podążyła do kuchni z zamiarem zrobienia sobie kawy. Ot, zwyczajnie, kawa była tym czego potrzebowała. W końcu, mimo wszystko, miała jeszcze dzisiaj iść na dwa ważne spotkania, z czego jedno miało się odbyć w szkole Yuki. A jutro miały iść wspólnie na wizytę u lekarza. Było kilka spraw do załatwienia i kolejną połowę dnia wypadało wręcz zacząć od kawy. Dobrej, przyjemnej kawy.

Ściągnęła buty w przedpokoju. Nie było słychać jej kroków aż tak, ale wciąż niosły się po mieszkaniu. Wchodząc do kuchni zostawiła torebkę na blacie. Postawiła wodę na gazie. Cios nadszedł gdy sięgała do szafki po swój ulubiony kubek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.09.16 21:27  •  Apartament nr 211 - Page 2 Empty Re: Apartament nr 211
Nie potrzebowała zbyt wiele przygotowań, mieszkanie musiało wyglądać na nietknięte. Żeby nie wzbudzać podejrzeń ofiary. Sprawdzała swój ekwipunek kiedy zabzyczało telefon w kieszeni białowłosej dziewczyny. Szybciej niż by się tego spodziewałam, na twarzy pojawił się uśmieszek, zdradzający zadowolenie. "W końcu.. zaraz wszystko się skończy.. jeszcze tylko chwila i będzie po wszystkim.." upewniała się w sytuacji. Zaczaiła się na kobietę i wsłuchiwała się w odgłosy bosych stóp z zamkniętymi oczami. Ofiara była nie daleko, Angel zaszła ją od tyłu, powoli i dość cicho. Starała się nie narobić hałasu. Kobieta nie była świadoma tego że ktoś czekał na nią w jej własnym mieszkaniu. Bycie paranoikiem może by jej dało szansę na ucieczkę. Gotująca się w czajniku woda pomogła zamaskować drobny odgłos kroków tuż za blondynką. I dostała metalową, krótką pałką w tył głowy. Ciało poleciało, ale Angel ją złapała zanim uderzyła o podłogę. Matka Yuki znalazła się w objęciach łowczyni, w końcu! Fanel zmrużyła ślepka lekko, parszywy uśmieszek wpełzł na jej usta. Odłożyła kobietę na wersalce i związała jej ręce za plecami, do ust wepchnęła kawałek szmaty i zakleiła szarą taśmą tak na wszelki wypadek gdyby szybciej się obudziła. Trzeba było naszykować miejsce. Wzięła więc krzesło z kuchni i postawiła je pod ścianą, nie chcemy aby urzędniczka wywinęła orła w tył i narobiła niepotrzebnego huku. Przeniosła nieprzytomną na krzesło. Przywiązała kostki do nóg krzesła, ręce do podłokietników i tułów do oparcia. Wszystko robiła z uśmieszkiem na ustach. Przyniosła w końcu drugie krzesło i postawiła w odstępie od kobiety. Nadal była zakneblowana. Na ławie obok swojego krzesła położyła skórzany pokrowiec, coś w nim było. Ale na to przyjdzie jeszcze czas. Teraz w spokoju siedziała przed swoją gospodynią i wertowała jeden z rodzinnych albumów. Czekała cierpliwie na przebudzenie się kobiety. Aż tak mocno nie dostała, pewnie się przebudzi niebawem a wtedy dopiero zabawa się rozpocznie..
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.09.16 9:40  •  Apartament nr 211 - Page 2 Empty Re: Apartament nr 211
Jaskrawe światło, przeszywający ból, nic z sensem, wszystko wirowało i stało w miejscu jednocześnie, a jej głowa nie chciała dać się podnieść. Zmusiła każdą powiekę z osobna do podniesienia się i ukazania wizji. W uszach wciąż jej dzwoniło, z jakiegoś powodu bolał ją też nos, a język wyczuwał coś bardzo dziwnego w swoim towarzystwie.
Jęknęła bezwiednie, a później jęknęła bardziej widząc siedzącą przed sobą kobietę. Chciała unieść rękę, nogę, wstać, rzucić się do ucieczki, a może do gardła dziewczyny? Nawet nie wiedziała. Po prostu... Poczucie, że jest skrępowana, bezwiedna, bezwolna...
Powoli strach ogarnął jej umysł, a jęki przerodziły się w blokowany krzyk, próbę wyplucia knebla i mimowolny płacz. Nie, nie, nie, to nie tak miało być, to jakiś chory sen. Z przepracowania zakręciło jej się w głowie i upadła, a teraz majaczy, bo nie jadła od dłuższego czasu! Ewentualnie leży w szpitalu po jakimś wypadku i dlatego nie może się ruszać, a to co widzi to, to, to przez leki przeciwbólowe ma chore, przerażające wizje! Tak, dokładnie o to chodzi! A zaraz się obudzi!

Nie budziła się. Wciąż tkwiła przywiązana do krzesła, starając się jakoś wyrwać, kwiląc cichutko. Nie rozumiała. Nie wiedziała, czy chce rozumieć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.09.16 12:38  •  Apartament nr 211 - Page 2 Empty Re: Apartament nr 211
Cichutkie jęknięcie, kolejne ciut głośniejsze. Powoli odgłosy wydobywające się z blondynki dały znać łowczyni, że jej ofiara jest gotowa na zabawę. Po chwili uniosła spojrzenie na nią, twarz białowłosej nie zdradzała żadnych emocji, Zasłonięte fioletowej barwy soczewkami oczy wlepiły się w twarz kobiety. Przez chwilę trwała w milczeniu, pozwalając kobiecie dojść do siebie na tyle aby zaczęła kontaktować. - Moje gratulacje.. czas był bardzo łaskawy wobec ciebie.. prawie wcale się nie zmieniłaś.. - odezwała się po chwili i wyciągnęła jedno zdjęcie albumu, który trzymała przez ten cały czas. Odrzuciła przedmiot na podłogę i przeniosła swoje spojrzenie na to jedno trzymane zdjęcie w dłoni. - Ile lat minęło? Aż sześć.. mówi ci coś ta data? To kolejna rocznica.. 23 września 2997 roku.. tak.. tego dnia wszystko się skończyło.. i wszystko się też zaczęło.. - mówiła z dziwnym spokojem w głosie spoglądając na zdjęcie. Po chwili wstała z krzesła podchodząc do kobiety i zrównała się twarzą z nią i obróciła zdjęcie tak aby matka Yuki mogła się mu dobrze przyjrzeć. Na zdjęciu była ona sama z inną kobietą. W mundurkach z liceum. Jej niegdyś przyjaciółka. A rysy jej twarzy były zaskakująco podobne do osoby która teraz stała w jej mieszkaniu. Ba gdyby nie barwa włosów i kolor oczu, mogłaby przyrzec że jej przyjaciółka przestała się starzeć. Ale czy to w ogóle możliwe? Oczywiście że nie! O ile kobieta była bystra, to od razu się mogła spodziewać kim jest nieproszony gość. Miała wszystkie dowody, których potrzebowała. Żyła tyle lat w przekonaniu że to było zwykłe zrządzenie losu. Spędzała wtedy całe swoje dnie na szkole i treningach z Cirem. Sama się odsuwała od wiecznie zapracowanej matki. Ale ta kobieta żyła i miała się dobrze! A kiedy nagle zniknęła z życia Angel, cóż trochę ja to uderzyło. Odcisnęło na niej jakieś piętno, bo kto by się nie przejął śmiercią tak ważnej osoby?! Kiedy rok temu odkryła prawdę, czas stanął w miejscu. Odnalezienie kobiety, zdobycie wszelkich informacji na jej temat. I w końcu zaplanowanie tego wieczoru. I teraz miała ją tam gdzie tego chciała. Zbliżyła powoli usta do jej ucha. - Myślałaś że nikt się nie dowie.. że możesz robić co chcesz i nigdy nie będziesz musiała się martwić konsekwencjami? Karma to suka.. i nie oszczędza nikogo.. A ja bardzo chętnie cię uświadomię  o znaczeniu tych słów.. - szeptała cicho ale na tyle wyraźnie i powoli aby blondynka mogła chłonąć każde słowo padające z ust łowczyni.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.10.16 20:31  •  Apartament nr 211 - Page 2 Empty Re: Apartament nr 211
Była taka nadzieja, że świat o tym zapomni. Że nigdy się nie upomni, że odejdzie w niepamięć i zniknie w pomroku dziejów. Była taka nadzieja. Była. Czasami nawet jej udawało się o tym zapomnieć.
Ale jak widać istnieli ci, co nie zapomnieli.
Każdy twierdzi, że można się do tego przygotować. Że istnieje zbrodnia idealna. Ewentualnie, że można od przeszłości uciec. Ale nie, to nie prawda. To wcale nie jest prawda, ani troszkę. Nie da się przygotować, nie da się popełni czegoś niezauważalnie, nie da się uciec. Zawsze pozostaną jakieś zmarszczki na powierzchni tafli rzeczywistości. Dziura w miejscu osoby która powinna tam być. Jakieś nieporozumienie. Jakiś minimalny ślad. Wskazówka. Cokolwiek.

Łkała po cichu. Zrozumiała. Dotarło do niej. Miała na sumieniu tak na prawdę tylko jedną rzecz której się obawiała. Cała reszta była nieważna. Wszystko była w stanie jakoś obejść, zapomnieć, poradzić sobie, ale tę jedną jedyną rzecz... Śniło jej się to po nocach. I nie dawało spokoju. Czasami, nagle, w środku zupełnie nieistotnych czynności nachodziła ją myśl, że powinna się przyznać. Że coś tu jest nie tak. Ale wtedy przypominała sobie o Ünüke, o swojej małej Yuki. Nie mogła się przyznać. Musiała tutaj zostać dla swojej córki, dla tej nieogarniętej istotki.
Teraz też pomyślała o Yuki. Byłaby skłonna błagać swoją oprawczynię, by zmieniła zdanie, właśnie ze względu na córkę, ale nie miała na to szans. Nie miała możliwości.

De Fanel też jej nie miała.

Wydobyła z siebie najgłośniejszy dźwięk jaki mogła, pomimo knebla w ustach. Wszystko, na prawdę wszystko, ale nie tu, nie teraz... To nie jest odpowiednia chwila. Błagam... Błagam! Cokolwiek... Cokolwiek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.10.16 21:01  •  Apartament nr 211 - Page 2 Empty Re: Apartament nr 211
Dotarło i pewnie uderzyło ja jak głęboko tkwiła we własnym szambie. O tak! Każdy chce choć raz w życiu wziąć sprawiedliwość we własne ręce i stać się katem na jedną noc. Bez konsekwencji, bez myśli tego co się stanie za chwilę! Głośniejsze skamlanie przez knebel sprawiło że dziewczyna niemalże od razu odwinęła matce Yuki zewnętrzną stroną dłoni. Aż głowa ofiary odskoczyła w drugą stronę, mocne zaczerwienienie sugerowało że nie szczędziła siły. - Zapłacisz za to czego się dopuściłaś! Wiesz czemu? - warknęła łapiąc za nadgarstki przymocowane sznurem do podłokietników krzesła. Oparła się większą masą ciała pozwalając aby sznur wgryzał się powoli w odsłoniętą skórę nadgarstków. To musiało boleć. - Bo sobie na to zasłużyłaś.. z premedytacją.. nasłałaś na moją matkę tych zbirów.. - warknęła i odruchowo odwinęła w twarz z drugiej strony żeby jej głowa odskoczyła teraz w drugą stronę. -.. gwałcili.. maltretowali.. zatłukli ją.. skonała w ciemnej uliczce.. ciało pocięte, pobite, nie przypominała już nawet kobiety.. a tym bardziej osoby którą mogłam zwać 'mamą'.. - wysyczała instynktownie łapiąc dłonią za gardło kobietę w taki sposób że ostre pazurki zaczęły się wbijać po bokach krtani. Nakłuwając jej delikatną skórę, robiła to bardzo powoli. - Myślisz że twoja córeczka się ucieszy słysząc jakim potworem jest jej rodzicielka? Poczekamy na nią razem.. może czas by się dowiedziała jaki potwór ją wychowywał przez te wszystkie lata.. co ty na to.. chętnie poznam malutką Yuki.. - wysyczała powoli zabierając dłoń z szyi jej matki. Spoglądając na swoje zakrwawione paluszki uśmiechnęła się zadowolona. Podeszła do ławy i odwinęła skórzany pokrowiec. Ofiara teraz widziała co jest w środku. Wyposażenie, którego żaden chirurg by się nie powstydził. Złapała za skalpel dość pewnym chwytem i przyłożyła zimną stal do swojego policzka tak aby się nie zaciąć. Spojrzenie przeniosła na ofiarę i zaczęła iść w jej stronę. Zbliżyła się i złapała za włosy blondynki. Jednym szarpnięciem w górę odchyliła jej głowę w tył. Chwyt był pewny i mocny. Angel może nie wyglądała, ale do słabych nie należała. Przyłożyła przysunęła ostrze skalpela do oczu kobiety tak aby mogła się przyjrzeć z bliska. - Ile żyć uratowała tymi instrumentami? Ile prób ratowania się podjęła? Za każdym razem dając z siebie wszystko aby komuś pomóc.. ale jej już nie ma.. już nikomu nie pomoże.. za to jej instrumenty pomogą mi.. przyniosą mi tą ulgę.. choć w drobnej mierze.. - wyszeptała z tym bezwzględnym wyrazem na twarzy.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach