Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 22.06.15 22:54  •  Apartament [#77] Empty Apartament [#77]
[Image Coming Soon~]

Apartament pod numerem siedemdziesiąt siedem należy do państwa (A raczej już do samego Thomasa) Moretti. Przekraczając próg drzwi można być świadkiem dość bogatego wnętrza. Rzecz jasna w dobro literatury. O tak! Tu książki, tam książki. Wszędzie książki na półkach. Jednakże nie można zapominać, że to jest akurat salon. Zatem znalezienie w nim fotela, stolika, a nawet kanapy bądź innych pierdół. Nie jest jakimś wielkim wyczynem. Prócz z tego pomieszczenia można się udać do dwóch lokacji. Jedną z nich jest kuchnia. Może nie jest dużych rozmiarów jak chociażby salon, ale w niej można znaleźć potrzebne rzeczy do zrobienia uczty godnej królów. Kolejnym pomieszczeniem, do którego można się dostać to sypialnia. I tutaj można znaleźć najlepszej klasy łóżko, a nawet różnego rodzaju gadżetów. Odtwarzacz muzyczny, komputer, szafa i wiele innych potrzebnych rzeczy. Ciekawostką dla tego pokoju jest fakt, że prowadzi do łazienki. W niej można znaleźć dość konkretnych rozmiarów wanny połączonej z prysznicem, zlew z lustrem, a już nie mówiąc o bardzo ważnej rzeczy dla wielu istot toaletę. Nie trzeba chyba również wspominać, że za lusterkiem znajdują się wszelkiej maści lekarstw i apteczki. Ciekawostką tego miejsca to fakt, że jest miejscem pracy Thomasa. To tutaj pacjenci mogą się stawić aby otrzymali pomoc ze strony młodego psychologa. Oj tak.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.06.15 23:40  •  Apartament [#77] Empty Re: Apartament [#77]
Ten dzień nie zanosił się dla Thomasa zbyt ciekawy. Oczekiwał na pacjenta cierpliwie, bo jego przypadek był dość prosty. Niedoszły samobójca. Prawdę mówiąc chyba nikt mu nie powiedział, żeby zabić się sam to musi zrobić coś konkretnego. A nie najeść się tabletek na przeczyszczenie. Śmierdząca sprawa, dosłownie. Jednak został skierowany w dobre ręce, które należały do chorowitego psychologa. Tak, wiec wracając do rzeczywistości. Siedział przy stoliku oczekując na sygnał wskazujący właśnie na osobnika. Akurat miał w między czasie zajęcie. Był wczytany w literaturę. O smokach i rycerzy. Fantastyka taka fajna. Trochę jednak czasu minęło nim usłyszał klasyczny dzwonek do drzwi. Oderwał się od książki na chwilę patrząc w stronę drzwi. Podrapał się po głowie, a chwilę potem wstał z fotela kaszląc troszku. Otworzył wrota piekieł i ujrzał młodego osobnika przed swymi oczyma. Uniósł jedną z brwi wypowiadając słowa; - (J) Ty jesteś Kuro, tak? - Zapytał spokojnie, a chwilę potem usłyszał odpowiedź; - Tak to ja. - Zmrużył ślepka psycholog dając mu znak dłonią, że może wejść do środka. Grzecznie postąpił zresztą. A to już był dobry znak! Wskazał mu przy okazji miejsce, gdzie może sobie usiąść. Niestety. Nie skorzystał z oferty odmawiając, bo chciał już szybciej się stąd wynieść. Westchnął zajmując swoje miejsce. Spojrzał dokładnie w jego stronę i zapytał; - (J) Czemu właściwie chciałeś popełnić samobójstwo? - Zadał pytanie uzyskując szybko odpowiedź na nie; - Bo nie mam powodu do życia? - Odparł pytaniem. Uśmiechnął się krzywo na wieść o tym, a zaraz potem rzekł do niego mężczyzna zamykając książkę, którą jeszcze wcześniej był wczytany; - (J) Trudno mi uwierzyć, że tak naprawdę myślisz. Nie znam może dokładnych pobudek, ale powód do życia się zawsze znajdzie. Przyjaciela, miłość, rodzina etc. - Nie spuszczał ze wzroku chłopaka, widząc przy okazji różnego rodzaju anomalii na jego twarzy. Zmieszana mina. Spojrzał na jego ręce zauważył, że mu się trzęsą. Coś było na rzeczy i to dość konkretnie. W końcu jaki siedemnastolatek chciałby się zabijać? No właśnie. Zaraz usłyszał słowa od nastolatka; - Właśnie problem jest z rodziną... - Thomas, gdy wyłapał te słowa spojrzał w stronę okien kaszląc przy okazji. Miał nadzieję, że nie będzie to konkretny znak ataku choroby. W końcu teraz pomagał dzieciakowi. A to jest najważniejsze niż jakieś tam paskudztwo, na które cierpiał. Nie miał więc zamiaru zwlekać ze słowami i przeszedł do mowy; - (J) Sprawa jest o tyle ciężka, że mogę Ci powiedzieć jedno... Nie ma co się poddawać chłopie... - Kaszlnął i przystąpił do dalszej wypowiedzi; - (J) ... jeśli to jest wina rodziny. Wtedy nie ma co zwlekać, a poinformować o tym szkołę, albo inny urząd odpowiedzialny za te sprawy... - Potrząsnął głową poprawiając trochę włosy; - (J) ... może to brzmi słabo, ale musisz mi uwierzyć na słowo. Jest to problem do rozwiązania w inny niż właśnie samobójstw... - Odruchowo się złapał się za klatkę piersiową odczuwając lekką dawkę bólu. Na widok tego już chciał jakoś zareagować Kuro, lecz wskazał mu ręką Thomas, że nic mu nie jest przynajmniej na tą chwilę kończąc jego wizytę takimi słowami; - (J) ... to nic takiego. Naprawdę. Nim jednak skończymy zapamiętaj me słowa. Zawsze jest powód do życia. Tak jak Ja. Moim jest pomaganie innym. Tak więc możesz już się udać w swoją stronę... Ale nie poddawaj się dobrze? Jak się poczujesz źle na duchu to wpadnij raz jeszcze. Do widzenia. - Skinął głową jego rozmówca lekko się uśmiechając przy okazji i w jednej chwili opuszczając lokum Morettiego. Kiedy był sam mógł udać się do łazienki. Stanął przed lustrem kaszląc. Zakrywając usta ręką. Przetrzymał ręką krawędź zlewu spoglądając zmrużonymi oczami na dłoń. Krew. Złapał splamioną czerwienią za lustro i wziął je do siebie. Otwierając przed sobą widok na apteczkę. Trochę brakowało leków. Jednak wziął pozostałości z jednego opakowania, następnie je wpieprzając. Przełknął przez gardło, wsadzając niemalże głowę pod kran aby się przy okazji napić. Po tej czynności spędził trochę czasu w łazience nim zorientował się o bardzo ważnej rzeczy. Braku już zapasu lekarstw. Niby dziś zamówił je, ale czy zostaną dostarczone przez tą osobę? Tego nie wiedział, ale jedno było pewne... Bez nich nie będzie zbyt szczęśliwie. Tak czy owak zamknął apteczkę skrywaną przez lustro, zmywając z dłoni krew. Zapominając rzecz jasna o plamkach krwi na obiektach jego łazienki. Trochę słaby z niego właściciel apartamentu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.15 20:35  •  Apartament [#77] Empty Re: Apartament [#77]
Praca Ady polegała właściwie na ciągłym przemieszczaniu. Czasem zdarzało jej się docierać na wskazane adresy na pamięć. Większość zakątków m3 nie miała przed Adą tajemnic. Wiedziała jakie dzielnice należą do tych bogatszych, jakich lepiej unikać i gdzie..podają najlepsze zapiekanki. pamiętała najlepsze miejsca na spotkania - te mniej i te bardziej oficjalne. Były rejony, w które nie lubiła się zapuszczać, ale rzadko kiedy odmawiała dostarczenia przesyłki, nawet jeśli wiązało się to z nieprzyjemnościami. Bo czasem się zdarzały. Nigdy nie twierdziła, że jej praca jest szczytem jej możliwości, ale wbrew pozorom - lubiła to zajęcie. Miała kontakt z ludźmi, z na prawdę bardzo rożnymi osobistościami, ale Ada była komunikatywnym stworzeniem i wolała nawet sprzeczkę od milczenia. nawet kiedy była sama w mieszkaniu, to zdarzało jej się coś mówić do swego kota...
Dzisiejszego dnia kończyła pracę. Została jej ostatni, niewielka paczuszka, która - jak dostała dyrektywę - musiała zostać przewieziona dość ostrożnie i szybko, ze względu na delikatną zawartość.
czarnowłosa nigdy nie bawiła się we wścibstwo, ale czasem zastanawiała się, co kryją pakunki, które dostarczała. Czasami było to oczywiste - telefony, czy inne drobne elektroniczne gadżety. Zdarzało się jednak, że dostarczane zupełnie inne "przesyłki" - informacje, czy jeszcze swego rodzaju przysługi. te jednak zadania, załatwiała inaczej.
Paczka, którą trzymała, miała być dostarczona do jednego z apartamentowców w centrum. Było jej to na rękę, bo nie musiała przynajmniej daleko wracać do siebie.
Stanęła przed budynkiem, zadzierając nieco głowę. Ah, to o takim marudził jej Kaukaz, gdy wspominał, że w takim powinien się znaleźć, zamiast w mieszkaniu Ady. Cóż, nadal nie była to w żadnym wypadku jej wina. Choć częściowo nie dziwiła się swemu współlokatorowi. Pamiętała, że mieszkania w takich budynkach, były na prawdę...wrażeniowe.
Aha...Ada (jak wspomniane było wyżej) nie interesowała się tak bardzo zawartością paczek, jak...adresatami, do których miała dotrzeć. Ciekawili ją ludzi, których spotykała, więc i tym razem nie było inaczej. Zastanawiała się mężczyzną - panem Moretti. Kim był? Czym się zajmował? Sam fakt, że mieszkał w takim miejscu sugerował, że pracował albo dla wojska, albeo trudnił się dziedziną, przez wojsko opłacaną. Cóż, zaraz miało się okazać, jak jest w rzeczywistości. No chyba, ze jegomość okaże się jakimś mrukiem, który nie obdarzy Ady nawet słowem (nie mówiąc już o "dziękuję").
Weszła do środka i po uprzednim poinformowaniu portiera (tak, był tam portier, który oczywiście nie omieszkał zlustrować Ady od góry do dołu), weszła do windy, by ostatecznie dotrzeć pod drzwi z numerem 77.
Stawiała, że właściciel został poinformowaniu o gościu, więc stanęła beztrosko przed wejściem i energicznie zapukała, czekając na jakąkolwiek odpowiedź.

Apartament [#77] NRX9Rht
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.15 0:13  •  Apartament [#77] Empty Re: Apartament [#77]
Bieżąca sytuacja nie zanosiła się na tą przyjemniejszą. Brak leków oznaczał tylko jedno. Niemożna załagodzenia objawów nieuleczalnej choroby. Słabo, oj słabo. Patrzał przez jakiś czas lustro niemrawy mówiąc sobie pod nosem; - (R) Nie powiem, żeby się zapowiadało dobrze... - Przynajmniej tak przewidywał do momentu, gdy nie usłyszał pewnego dźwięku. Dochodzącego z drzwi do jego domu. Pukanie? Czyżby wcześniejszy gość czegoś zapomniał? Bardzo możliwe. Pokracznym ruchem ruszył z łazienki do drzwi. Wciąż był osłabiony po tym incydencie. Nie mówiąc już o lekach, które powoli zaczęły działać. Z nimi był taki problem, że otępiały go w pewnym stopniu. Zatem z połączeniem tych dwóch czynników wyszła mieszanka wybuchowa. Jednakże nie stało mu to na przeszkodzie aby udał się do drzwi. Oczywiście nim je otworzył to walnął głową w nie. Nie zwrócił na nie uwagi. Odruchowo wykonał dwa kroki w tył trzymając się za miejsce zderzenia z obiektem stałym. Auć. Wydał z siebie cichy dźwięk, ale już pomijając tą kwestię. Leniwym ruchem ręki otworzył wrota Tartaru i ujrzał młodą kobietę. Zlustrował ją powierzchownie wzrokiem, ale przykuło jego uwagę głównie paczka. Nie wiedział początkowo o co chodzi, więc niemrawo rzekł; - (J) Paczka? Przecież... - Milknął na chwilę przypominając sobie o swoim zamówieniu. Zmrużył oczy kierując na twarz persony, którą ją dostarczyła; - (J) ... nieważne. Proszę do środka. - Zbliżył się bardziej do ściany korytarza aby mogła przejść bez problemu. Ba. Skierował ręką ku wnętrzu swego domu. Dając prosty znak, że jest mile widziana w jego progach. Czuł swego rodzaju potrzebę by podjąć się takiej decyzji. W końcu dostarczono mu dość szybko paczuszkę zatem nie widział problemu aby wynagrodzić to jakoś dostawcy, która nie wydawała się złą osoba dla niego. Mogła się przez ten czas spokojnie rozgościć nim ogarnąć się przynajmniej do jakiegoś stopnia. Zamknął trochę po czasie drzwi, kaszląc sobie najzwyczajniej na świecie. Odczuwał kłucie w płucach, ale nie było coś najgorszego. Dawka bólu była redukowana. Nie mówiąc już o samych symptomach jego choroby. Stał przez jakiś jeszcze czas przy drzwiach i postanowił w końcu ruszyć się z miejsca. Wszedł w głąb salonu nie spuszczając ze wzroku dostarczycielki zakupów coś tam mówiąc do niej; - (J) Dziękuje za dostarczenie paczki... Czegoś się napijesz? Kawy, herbaty... wody? - Chciał w ten sposób podziękować za tak szybką pomoc. W końcu nie zawsze można liczyć na usługi kurierskie. A w tym przypadku musiał przyznać, że dobór osób mieli konkretny. Nie mówiąc o umiejętnościach. Wyglądała przyzwoicie co dawało już same plus temu wszystkiemu. W końcu kto by nie chciał mieć ładnych pań w roli kurierki? No właśnie. Zostawała jednak kwestia, czy będzie chętna na tego typu podziękowań. Mimo tego, że niemrawy mógł się wydawać Moretti. Ale to już zasługa wcześniejszych leków i ataku, który doznał. I nic po za tym~  
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.15 14:21  •  Apartament [#77] Empty Re: Apartament [#77]
Dłoń, którą podtrzymywała paczkę powoli zaczynała jej drętwieć. Zdała sobie z tego sprawę dopiero, gdy rozluźniła nieco palce. Skrzywiła się nieco, ale nie był to jednoznaczny grymas. Czekała, a Ada zazwyczaj nie lubiła czekać.
Po chwili jednak usłyszała, że za drzwiami coś się dzieje - jakieś szuranie, które świadczyło, że w środku ktoś się znajduje. Zdarzało się bowiem, że przesyłki, które miała...musiały poczekac na swego właściciela.
Tutaj jednak chyba nie musiała się tym martwić, bo dźwięk uderzenia "w coś" i słyszalnym "auć" mogło świadczyć tylko o tym, że ktoś się w końcu do tych drwi zbliża. Ada uniosła jedną brew w konsternacji, która uniosła się wyżej, gdy drzwi w końcu się uchyliły i pojawiła się w niej twarz mężczyzny.
Pomimo faktu, że od razu zwróciła uwagę na kilka niepokojących faktów, jak..krew na rękawie? Podkrążone oczy i nieco nieprzytomny wyraz oczu, musiała solennie przyznać, że był cholernie przystojny. W myślach cicho gwizdnęła, a na usta wypełzł blady uśmiech, który nie pojawił się na długo. Mimo wszystko - nieco zaniepokoił ją wygląd nieznajomego i niestety odezwała się w niej bardziej kobieca natura - troska. Skąd się to u niej wzięło? Najstarsi by nie wiedzieli, szczególnie że miała do czynienie z osobą sobie nieznaną, a zakiełkowała w niej chęć mu pomocy. Ciekawe...
- ...była zamówiona, ale wygląda pan na tyle nieprzytomnie, że mogę wybaczyć zapominalstwo - zaczęła mówić z wesołą rezerwą, gdy mężczyzna zawiesił na niej swoje spojrzenie. Wyglądał tak, jakby zignorował to co powiedziała czarnowłosa przed chwilą, więc jej brwi kolejny raz uniosły się w konsternacji. Zerknęła na dłonie nieznajomego, które wskazywały jej kierunek, po czym wzrok prześlizgnął się wyżej na twarz, szukając potwierdzenia owego gestu. Zachowywał się zdecydowanie...nieprzytomnie - jasne...- rzuciła krótko i weszła do środka. Właściwie, potrzebowała tylko potwierdzenia dostarczenia, co najczęściej nie wymagało wchodzenia do mieszkań, ale tym razem nawet nie pomyślała, żeby zatrzymywać się na korytarzu. Stanęła nieco przed salonem, poszukując jakiegokolwiek stolika, czy szafki, na której mogła postawić nieduży pakunek. Dostrzegła nieco dalej pomieszczenie, które można było spokojnie uznać za duży salon. No tak, powinna się przyzwyczaić, że tutaj wszystko będzie większe, nowocześniejsze i..ładniejsze. Tym bardziej nie dziwiła się Kaukazowi, że wolałby trafić do takiego mieszkanie. Ale pal licho z tym.
Znalazła niedużą szafkę, jeszcze przed salonem, więc postawiła całą zawartość, którą miała dostarczyć. Wyciągnęła jeden, nudny papierek i dopiero odwróciła się do właściciela, który - jak się okazało, wciąż stał przy drzwiach, pokasłując jeszcze przy tym. Miała nadzieję...że jej tu nie padnie na ziemię nieprzytomny. Zdecydowanie coś mu dolegało, ale nie była w tym odkrywcza. Właściciel apartamentu zdecydowanie zdawał sobie z tego sprawę najlepiej.
Ada obserwowała, jak w końcu ruszył od drzwi, wchodząc do salonu. Dziewczyna nie podążyła za nim - nie należała do wścibskich osób (do upierdliwych i złośliwych - tak, ale na pewno nie wścibskich).
- Nie ma za co, taka praca...panie..Moretti, jak mniemam? - zerknęła dla pewności na trzymany w dłoniach świstek - proszę się nie kłopotać przygotowywaniem herbaty, jeśli mi pan podpisze potwierdzenie, nie będę dłużej zawracać głowy - w głosie brunetki słychać było już znajomą, wesołą nutę. Nawet usta wygięły się w standardowym uśmiechu, który mało kiedy schodził z jej buźki. Teraz starała się jednak go nie nadużywać. Jej towarzyska natura podpowiadała, by została chwilę dłużej i byłaby skłonna się na to zgodzić, ale mężczyzna mógł zwyczajnie wykazywać się tylko uprzejmością. Wyglądał na takiego, który bardziej chyba chciał teraz odpocząć, niż zajmować się rozmową z nieznajomą.

~~ wołaj jak wrócisz, na razie pauza w fabule ;3 ~~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach