Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 05.03.16 23:27  •  Apartament nr 211 Empty Apartament nr 211
Klasyczne, przestronne i w pewien sposób... Bezosobowe.
W większości pomieszczeń rzuca się w oczy fakt, że tu praktycznie nikt nie mieszka. Czyste, że aż sterylne, pozbawione ozdób nadających własny styl i pozostawione w stanie jaki dla niego wymyślił projektant.

Jedna z ścian salonu stanowi biblioteczkę wszelakich książek, od podłogi aż do sufitu. Łatwo idzie wyczuć przejście pomiędzy książkami, które niegdyś czytała matka Yuki a tymi, które czytuje dziewczynka - grube powieścidła i księgi tematyczne zmieniają się w pewnym punkcie na podręczniki i więcej podręczników. Gdzieś pośrodku tego, na paru najbardziej środkowych półkach, znajdują się książki zostawione przez dziadków Yuki, bardzo stare i bardzo różnorodne, oraz kilka staromodnych albumów ze zdjęciami - efektów kilku lat młodzieńczej pasji matki Yuki.

Najbardziej w głębi mieszkania znajduje się pokój dziewczynki, będący mieszaniną kabli i narzędzi. Po lewej stronie od drzwi jest wielki komputer, sporo przedmiotów z nim związanych, gdzieś w kącie łóżko, bardzo duża, stojąca klatka Qwerty, w której ptak jest zamknięty tylko gdy Yuki śpi lub jest w szkole. Po prawej od drzwi za to są stoły z stanowiskami pracy i całą resztą babrania się w robotykę i jej pochodne. Gdzieś między tym wszystkim znajdują się jeszcze szafy - na ubrania, dodatkowe przedmioty, wszystko to co nie powinno znajdować się na wierzchu.
Poglądowo:
Rozmieszczenie salonu
Biblioteczka
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.03.16 1:10  •  Apartament nr 211 Empty Re: Apartament nr 211
Wreszcie znaleźli się pod drzwiami. Wreszcie, bo spróbuj prowadzić rozmowę z jedenastoletnią dziewczynką pozbawioną czegoś tak podstawowego jak ekspresja twarzy, a każde zdanie ozdabiała przecinkami jakby to były ziarna które rzucała kurom na podwórku - mniej więcej w jedno miejsce, ale kto by się przejmował szczegółami.
Chciałby powiedzieć, że po tych paru latach zdążył się do tego przyzwyczaić, ale byłoby to kłamstwem. Zawsze na początku potrzebował chwili aby wejść w ten dziwaczny rytm rozmowy, aż dopiero po dłuższej chwili mógł skręcić stuprocentowe skupienie na jej słowach i by móc robić dwie czynności jednocześnie, w tym jedno dalej było konwertowaniem jej słów.

Matt puścił dłoń Yuki i kiwnął na drzwi, żeby otworzyła je swoim kluczem. Miał gdzieś wprawdzie swój własny zapasowy, który dostał od jej matki jakby była potrzeba zajęcia się mieszkaniem czy Yuki, ale słowem-kluczem było tu "gdzieś". Gdzieś miał. No miał, ale zanim wygrzebie go z dna plecaka, ona w tym czasie trzy razy zdążyłaby wpuścić ich do środka.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.03.16 22:53  •  Apartament nr 211 Empty Re: Apartament nr 211
Czuła się nad wyraz specyficznie. Dokładnie wiedziała co chce zrobić jak wejdzie do domu, jak dotrze do swojego pokoju... A z drugiej strony czuła, CZUŁA, że to bardzo nierealny i zły pomysł. Coś jej podpowiadało, by chwilowo trzymać się z dala od swojej roboty.
Albo spróbować zrobić to co chodziło jej po głowie i patrzeć jak świat umiera.
Wolała pierwszą opcję.

Klucze były bardzo ładnie ułożone w niewielkiej kieszonce plecaka, doskonale w tym miejscu gdzie być powinny, przygotowany idealnie do użytku. To też poczyniwszy odłożyła go na swoje miejsce i weszła do mieszkania, prawie z odruchu zamykając Ego drzwi przed nosem. Ale tylko prawie. Jedynie ruszyła je lekko za sobą z zamiarem zamknięcia, gdy przypomniała sobie, że przecież lepiej nie, a mama będzie zła, jeśli tak, więc nie.
Zdjęła buciki, starannie ułożyła je koło wejścia, ruszyła do swojego pokoju odłożyć plecak i przebrać się. I wypuścić Qwerty z klatki. Biedny Ego - zostawiła go samego w drzwiach nie bardzo cokolwiek mówiąc, znaków nie czyniąc, zapominając się na jego istnienie.

Minęła kuchnię, minęła salon, dotarła do części mieszkania posiadającej drzwi, otwarła jedne z nich, zniknęła.
Już w swoim pokoju odłożyła plecak na zwyczajowe miejsce i podeszła do klatki. Papużka popatrzyła na nią szeroko otwartymi oczami, zaćwierkała radośnie rozkładając przy tym skrzydła. Yuki bez słowa otwarła klatkę, włożyła do niej rękę, na którą Qwerty się wzięła i wyjęła ptaka z zamknięcia. Ten przeszedł jej na ramię, później na głowę, a w końcu skoczył do lotu i wylądował na szafce.
Tymczasem dziewczyna podeszła do szafy, odsunęła drzwi i sięgnęła po pierwszą z brzegu sukienkę, przygotowaną na zwyczajne popołudnia w domu, to jest radośnie błękitną. Znaczy kiedyś była błękitna. Teraz była bardziej bladoniebieska i pełna bardzo różnych plam i plamek związanych z zabawą przy robotyce i czasami sokiem pomarańczowym. Szybko się w nią przebrała, upięła warkocz na głowie, by nie przeszkadzał i ruszyła do drzwi. Przystanęła przy nich, patrząc tęsknie na niedokończoną robociznę, ułożoną na stolikach, ale ostatecznie otworzyła drzwi i wyszła. Qwerty podążyła za nią, lądując jej na ramieniu.

W kuchni postawiła wodę by ugotować sobie i ptakowi nieco ryżu. Trochę tej wody przy tym rozlała, ale postawiła. Później nalała sobie soku - znowu trochę rozlewając, ale tylko troszkę - po czym wciąż trzymając opakowanie w rękach popatrzyła na Ego.
- Soku...? - spytała.
Bardzo, a to bardzo było widać, że nie bardzo ma pojęcie co z tym fantem.
Bez względu na to czy tego soku chciał czy nie, powędrowała z swoją szklanką do salonu, usadowiła się na kanapie i czuła się źle. Małymi łyczkami piła sok, czekając aż minutnik oznajmi, że ryż gotowy, podczas gdy Qwerty z poziomu stolika obserwowała przybysza ciekawskim spojrzeniem, gotowa w każdej chwili odfrunąć... Lub dać się pogłaskać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.16 20:19  •  Apartament nr 211 Empty Re: Apartament nr 211
Pozostawiony samemu sobie, to chyba też było w jej rutynie - kompletne czyszczenie rzeczywistości wokół dopóki czegoś z niej nie chciała, wsunął się do środka zamykając za sobą drzwi. Swoje buty położył koło jej bucików, kurtka hop na wieszaczek i wystawił głowę do salonu, gdzie dziewczynki jednak nie było. Pewnie podreptała do swojego pokoju. Jak zawsze wszystko zgodne z planem dnia. Położył więc plecak koło kanapy i zabrał się do kuchni.

Rozejrzał się po dostępnych artykułach spożywczych i zdecydował się na luksus przekąski. Tacka, nóż, chleb i to co zerkało na niego z lodówki kiedy ją otworzył.
I w ten oto sposób stała się kanapka. Całkiem kolorowa, bo wziął i wepchnął do niej wszystko co było pod ręką. Żółta papryka, pomidor, ogórek, sałata, czerwona cebula, biały ser i dodał szczyptę soli. Nie był głodny i jak w większości przypadków zmuszał się do konsumpcji, niech więc przynajmniej to jedzenie będzie miało jakiś sens - zapełni żołądek i uzupełni parę witaminek. Wziął pierwszy gryz, kiedy wtuptała Yuki i nawet zauważył, że zmieniła sukienkę. Nic do siebie nie powiedzieli, bo najwidoczniej nie było takiej potrzeby. Patrzył za to na nią w cichym skupionym zadumaniu, żując powoli kanapkę.
To było jak oglądanie filmu. Wyreżyserowane ruchy jej drobnych dłoni spokojnie robiły wszystko zgodnie z jej osobistym, tylko istniejącym w jej głowie skryptem. Sceneria malownicza, jasnowłosa dziewczynka z jeszcze jaśniejszą, wręcz białawą karnacją skóry, przygotowująca się do ugotowania ryżu. Malownicze to jak malownicze, bo atmosfera jaką Yuki całą swoją drobną osobą roztaczała dookoła, i ta naturalna kuchenna cisza wypełniona szumami kuchenki i lodówki, szelestem ich ubrań i kroków, rysowała mu nastrój sceny na kuriozalny łamany na nieokreślenie niepokojący.
- ...co? - wymsknęło mu się, podnosząc wzrok od jej pojących blat sokiem dłoni na twarz. Na której nic szczególnego nie było. Poza tym dziwnym, dziwnym czymś, jakby się zastanawiała kim on u licha w ogóle jest i co robi w jej domu. W zasadzie - to pewnie obydwoje byli tej myśli.
Czasem się zastanawiał się co jej tam chodzi po głowie, bo na ekspresję twarzy w tej materii liczyć nie mógł. Bez słowa wyjął z jej rąk sok i nalał sobie do szklanki. Powędrował jej śladem do salonu. Kiedy usadowiła się, on oparł się o framugę drzwi, stojąc w przejściu do kuchni. Przez chwilę jeszcze tak trwali, każde robiąc swoje, po prostu sobie będąc. Mierzył się wzrokiem z papużką, która to na niego zerkała, to skakała po stoliku i pazurkami stukała po blacie.
- Co tam w szkole ciekawego? Ale przynajmniej, co tam w szkole. Dzisiaj. Może być bez tego "ciekawego" kawałka - dodał po krótkim zastanowieniu.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.16 15:39  •  Apartament nr 211 Empty Re: Apartament nr 211
Przenikliwa cisza przerywana była tylko przez stukanie pazurków Qwerty o blat stołu. Żucie kanapki czy przełykanie soku zdawało się być pochłaniane przez pustkę. Spokój. Czystość. Bardzo ładny stan, który Yuki zazwyczaj by pochwaliła. Zazwyczaj, ale dzisiaj zdecydowanie było jakoś... Inaczej. Z bliżej nieznanego jej powodu irytował ją spokój, przepełniała ją ochota czynu. Jak na ten moment  objawiało się to nerwowym stukaniem palca o trzymany z dłoni kubek z sokiem, ale... To nie było to.
Rozejrzała się po salonie. Po raz pierwszy właściwie do niej dotarło jakie to miejsce jest perfekcyjne. Duże, ale nie aż tak bardzo, przestronne, minimalistyczne i doskonale pełne tego, co było jej i mamie potrzebne - precyzji i książek. Właśnie, książki. Może książki to dobra myśl?
- Coś, o układzie, krążenia. Kaligrafia była. Powiedzieli, mi że ładnie to robię. Trochę historii Miasta, też - odpowiedziała niezbyt zwracając uwagę na to co mówi. Była wręcz zdumiewająco pochłonięta patrzeniem na półkę za sobą.
Odłożyła kubek na stolik, gdzie Qwerty od razu do niego zajrzała i upiła nieco. Yuki nie zwróciła na to uwagi, odwróciła się bardziej, wręcz przyklęknęła na kanapie patrząc jeszcze dokładniej na książki. Nagle szybkim ruchem przeskoczyła przez oparcie i stanęła przy półkach. Trochę się zachwiała, co z zaskoczeniem zakwalifikowała do objawów choroby. Pomijając, że aktualnie cały swój stan tak kwalifikowała. I najwyraźniej to co robiła nie było odpowiednią do robienia teraz rzeczą. Ale poczekajmy, aż mama będzie w domu i powie co robić, bo Ünüke sama z siebie jakoś nie wiedziała.
Sięgnęła w końcu po jedną z ksiąg, dość grubych, jedną z tych kilku bez opisu na grzbiecie. Wiedziała co się tam znajduje, ale nie pamiętała co dokładnie, ba, nie pamiętała kiedy ostatnio tej książki dotykała. To był dość dziwny impuls, ale w sumie czemu nie skoro tak.
- Pooglądajmy - zwróciła się do Ego, patrząc na niego przez ramię.
Obeszła kanapę i znów na niej usiadła. Zaczęła wgapiać się w chłopaka wyraźnie oczekując, że koło niej usiądzie i będzie oglądać bardzo stary i analogiczny album ze zdjęciami. Z tym, że właściwie ciężko było osobie postronnej powiedzieć czym trzymana przez nią księga jest.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.16 0:05  •  Apartament nr 211 Empty Re: Apartament nr 211
Z taką samą niedbałością uwagi jaką poświeciła odpowiedzi tak on ich wysłuchał, chyba bardziej skupiony na tym czymś na co dziewczynka patrzyła, a czego on jeszcze nie dostrzegał, bo nie wiedział na co w zasadzie patrzą.
Przeglądał kiedyś tę półkę, z której dziecina wysuwała teraz książkę, kiedy był tu po raz pierwszy. Wodził wtedy wzrokiem po grzbietach, niektóre nie miały na sobie ani litery, ale niczego w tamten czas nie śmiał wyciągnąć, tak więc teraz nie wiedział co tam może być.
Wzruszył ramionami łagodnie sam do siebie w geście „czemu by nie” i powłóczył się do Yuki, usadawiając się wygodnie na kanapie, stopy odrywając od podłogi i podciągając do siebie kolana.
- Czy to album? – spytał, bo wyglądało na pierwszy rzut oka jak album. Ciekawe. Jego rodzina na przykład nie miała żadnego fizycznego albumu. W każdym razie, już nie mieli. A wszystkie aktualne zdjęcia  były w formie elektronicznej na pendrivach, w plikach, w telefonie. Kiedy  więc Yuki rozwarła pierwsze stronnice i ustawiła księgę pomiędzy nimi tak by obydwoje mogli widzieć co jest w środku, przejechał ostrożnie opuszkami palców po pierwszym zdjęciu wyczuwając jego specyficzną fakturę. Nie rozpoznawał osób na fotografiach. Dopiero na trzeciej stronie, kiedy Yuki przekręciła ze zwyczajową dla siebie dokładnością i precyzją stronę, a potem cieniutką jasnobeżową osłonkę pomiędzy grubszymi kartami albumu służącą do chronienia zdjęć przed otarciami, zorientował się, że w zasadzie jedną kobietę zna. Czy to… matka Yuki? Jeśli tak, to wyglądała inaczej niż teraz. Na początkowych zdjęciach była o wiele młodsza i… o wiele mniej zmęczona.
- To twoja mama – trochę powiedział, trochę spytał. Na prostokątnym kawałku papieru ktoś uchwycił chwilę rzeczywistości, gdzie starszy pan machał jakąś zabawką przed twarzą małego dziecka siedzącego na kolanach matki. – To pewnie ty – wskazał rzecz oczywistą. Co go dręczyło, to fakt, że nigdzie nie widział ojca. A raczej kogoś kto zachowywałby się na tych zdjęciach jak ojciec, bo młode męskie twarze przewijały się tu i tam. Ale ponieważ nigdy nie widział ojca Yuki nie mógł przecież stwierdzić czy tu jest czy go tu nie ma. Nigdy przecież nie pytał młodą o szczegóły odnośnie jej rodziców i czemu pani Fazekasowa wychowuje ją sama. Tak się nie robi. Ale teraz wyczuł okazję. Znaczy się, ostatnie co chciał to być ciekawskim czy wścibskim, i nie był, po prostu… po prostu spytał, bez żadnego szczególnego wkładu emocjonalnego, może poza lekkim strapieniem i zastanowieniem.
- Który z nich to twój tata? Kojarzysz go w ogóle? – spytał i pomógł przewrócić jej stronę na następną, szukając w twarzach mężczyzn kogoś choć trochę podobnego do Yuki.
- ...wiesz dlaczego go z wami nie ma?
Klap, klap, klap - genialne posunięcie Matty, tyle w tobie delikatności i wrażliwości. Pytać jedenastolatkę o nieobecnego ojca. To, że twarz by jej nawet nie drgnęła w obliczu wybuchu granatu to nie oznacza, że nie ma uczuć które można zranić, ani emocji które, choć pod rygorystyczną kontrolą choroby czy po prostu jej "stylem" bycia, nie mogą zabuzować. Ale teraz było za późno, więc zmarszczył tylko brwi, dławiąc w sobie uczucie rozczarowania samym sobą.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.04.16 22:23  •  Apartament nr 211 Empty Re: Apartament nr 211
- Tak - odparła zwięźle, krótko i na temat, tylko cudem unikając intonacji jakby sama zadawała pytanie.
Ale nie przejmowała się tym zbytnio. Znaczy Egiem, nie przejmowała się nim, ale fajnie było, że był. To takie... Wiecie... Fajniejsze niż gdyby go nie było. Odpowiedniejsze, czy jakoś tak. A co najmniej w tym momencie. No, w innych też, bo to bardzo miłe czasami móc od niego pożyczyć jakiś specjalistyczny sprzęt lub usłyszeć słowa pochwały, ewentualnie usłyszeć jakiś ciekawy pomysł, albo co on wymyślił, albo po prostu postać koło niego... Choć bywały i chwile, gdy lepiej było być samemu. Ale to nie była taka chwila.
Dokładność w jej ruchach była tak dla niej naturalna, że nawet tego nie zauważała. Skupiała się na zdjęciach, spokojnie i powoli przyglądając się im, starając się rozpoznać twarze, przypomnieć bardzo rzadkie rozmowy z mamą na ten temat. Znaczy, "rzadkie" - tą jedną jedyną, która została przeprowadzona bo czemu nie skoro tak. Yuki totalnie nie wiedziała jak to się stało, kiedy to było, ani co dokładnie zostało powiedziane, ale najwyraźniej nic na tyle ciekawego co zostawiłoby wyraźny odcisk w jej pamięci.
Kiwała głową na te pierwsze pytania. No bo rozpoznała mamę, przypomniała sobie urywki słów na temat innego zdjęcia. Ale dalej się zacięła. Tata? Przez chwilę zapomniała co to słowo znaczy. Dosłownie, musiała sięgnąć głęboko w zakurzone rejony umysłu by je wydobyć. Nie wiedziała czy ktoś je używał w jej kontekście kiedykolwiek. To było dla niej tak niesamowicie naturalne, że była tylko ona i mama, że aż nigdy się nad tym nie zastanawiała. Właściwie pewnie w innych okolicznościach też by się nie zastanawiała, no ale to już inna sprawa.
- Nie. Nie wiem. Nigdy... Mama nie mówiła - odpowiedziała falując intonacją gdzieś w okolicach pomiędzy tonem zamyślonym, rozkapryszonym, a pytającym.
Nie miała pojęcia co robi. Nie miała pojęcia dlaczego to robi. Więc tylko dalej przewracała, z precyzją maszyny, karty pięknego albumu. Pazury papużki stukające o stół były jedynym, obok szmeru papieru, dźwiękiem wypełniającym salon.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.16 1:22  •  Apartament nr 211 Empty Re: Apartament nr 211
Przeczesywał wzrokiem karty nieznanych mu wspomnień, wodząc wspólnie z dziewczynką palcami po obcych dla niego twarzach, powoli zbliżając się do końca historii zdjęć. A ojca jak nie było tak dalej nie ma. Popatrzył w dół na Yuki. Zakończyła ich podróż przekładając ostatnią kartkę z szelestem bibułki, zaraz po tym tapnęła okładką zamykając całość.  
Zastanawiał się czy brakuje jej obecności ojca. Skoro go nie pamięta, a jej matka nie zatroszczyła się o to, żeby o nim miała choćby nikłe pojęcie, to pewnie nie, o ile mógł to w ogóle oceniać.
- Chciałabyś go poznać? Wiedzieć kim jest? - Dlaczego w ogóle drążył ten temat? Czy ma w ogóle prawo o to pytać? Może nie na darmo nic o nim nie wiedziała i tak miało zostać, a on jak głupi zaczyna wchodzić w być może drażliwe tematy. Może brak członka rodziny przypomniał mu o własnej dziurze w duszy, która z trudem, nieporadnie zalepiona wciąż bolała, ale nie mógł sobie wyobrazić braku wspomnień o kimś kto w teorii powinien być z tobą blisko.

Papużka zainteresowała się szklanką soku pomarańczowego Matta, po papuziemu dziobem stukając z zainteresowaniem w szkło. Zawiesił na chwilę na niej oko, a ptak jakby to dostrzegając zrezygnował z napitku i potuptał szybko na skraj blatu z którego odbił się i przeszybował z łoskotem piór do Yuki. Szarpnął parę razy jej kokardę trzymającą splątane w warkocz włosy.

Wyciągnął jej z dłoni album. Przez chwilę ważył go w dłoniach.
- Masz jakieś inne zdjęcia? - spytał wstając. Przez chwilę szukał pustego miejsca po albumie pomiędzy okładkami na półce. I kiedy miał już go wsunąć na miejsce na skraju widzenia u dołu coś mu mignęło białego. Podążył wzrokiem za spływającym w powietrzu na dywan prostokątem zdjęcia. Kucnął i podniósł je. Musiało wysunąć się z tylnej zakładki okładki. Odwrócił i oparł się łokciami o oparcie kanapy, majtając kartką w powietrzu koło Ünüke.
- Wypadło ze środka. Jedyne luźnie. Coś ci to mówi? - spytał, bo wydawało mu się to dość osobliwe, że rozmawiając o jej ojcu, akuratnie wypado mu pod nogi zdjęcie mężczyzny, którego nie widział na żadnym innym zdjęciu.


Ostatnio zmieniony przez Ego dnia 06.05.16 16:53, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.16 15:34  •  Apartament nr 211 Empty Re: Apartament nr 211
Poznać? To brzmiało... Brzmiało. Nawet nie wiedziała jak. Po prostu było odległe. Było dla niej rzeczą, która się zdarza, ale której nigdy nie inicjowała. Nie wiedziała jak to jest, nie rozumiała tego pociągu ludzi ku poznawaniu innych ludzi. Może... Ale raczej nie. Choć już wiedza brzmiała odpowiednio. Wiedzieć. To było coś co Yuki robiła wręcz namiętnie - wiedziała. Co prawda raczej w innych dziedzinach, ale jednak wiedza to wiedza. Więc to... By mogło być odpowiednie. Ale właśnie, "mogłoby". Niewiele wskazywało na ty, że Yuki faktycznie mogłaby zainicjować taką sprawę.
- Może...
Ziewnęła przeciągle, zdradzając, że choroba męczy ją bardziej niż było to po niej widać.

Odruchowo pogłaskała Qwerty po nieco nastroszonych piórkach. Domagała się czegoś, wyraźnie chciała przekąski, ale to nie był czas na dodatki. To że Matt dostał, to że Yuki sobie wzięła, było podyktowane tylko przypadkiem, złożonością sytuacji. Pora na jedzenie dla papużyny będzie za - odszukała wzrokiem zegar wiszący za telewizorem, przekrzywiła głowę, dała sobie czas na ustalenie co właściwie widzi - za godzinę i czternaście minut.

Śledziła wzrokiem poczynania Ego, wciąż głaskając przy tym Qwerty. Z zainteresowaniem obserwowała opadające zdjęcie, a później złapała je gdy tylko zaczął jej nim majtać przed oczami. Faktycznie przedstawiało osobę, której nigdzie indziej nie było. Mężczyznę, dość młodego, ubranego w strój... Kadeta? Wojskowego? Służb specjalnych? Nie umiała powiedzieć, ale wyraźnie coś ze S.Spec. Nawet nie była w stanie powiedzieć jakie oni mieli tam rangi, czy cokolwiek, nie wspominając o rozpoznawaniu ich po stroju. Hm.
Przypomniała sobie, że mama czasami robiła notatki na rzeczach. Często były notatki na ostatnich stronach książek, mówiące skąd są, kiedy kupione, od kogo, dla kogo, czy coś. Odwróciła zdjęcie i faktycznie zobaczyła napis.
- Kiyoshi Isoruko Ryunosuke Abukara...? - przeczytała najpierw długi napis w krzaczkach. A później dotarła do jego skrótu, już w łacińskim alfabecie: - Kira.
Popatrzyła jeszcze raz na samo zdjęcie. czy coś jej mówiło? Było... Stare. I zrobione niekoniecznie przez mamę. Ani przez nikogo konkretnego. Wydawało się bezosobowe, choć przecież osoba na nim była, i się lekko uśmiechała (chyba) i patrzyła na tego, kto akurat zdjęcie trzymał. Ale wydawało się być jednym z tych zdjęć... Z tych których miliony podobnych, z podobnymi twarzami są gdzieś dalej.
- Nie wiem. Nic nie mówi. Może mama coś powie... - dodała, a jej głos zaskakująco dobrze oddał jej niepewność co do tego zdjęcia. I wyraźnie zasugerował, że w sumie to już niedługo ta mama powinna wrócić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.06.16 1:13  •  Apartament nr 211 Empty Re: Apartament nr 211
- Też był ze S.SPEC, to ma sens - wzruszył ramionami i oparł się łokciami o oparcie przyglądając się przez jej ramię zdjęciu. Miało to sens, skoro jej matka pracowała dla S.SPEC, prawda? Proszę, och proszę, żeby nie okazało się to drażliwym tematem dla jej matki, bo będzie na niego, że wpycha nos w nieswoje sprawy. Dodatkowo, kto wie co się może w tym ünükowym jedenastoletnim umyśle zrodzić, jaki do bólu szczegółowy i ambitny plan za nieruchomą twarzyczką zacznie kwitnąć, jeśli złapie jakiś punkt zaczepienia i odczuje potrzebę uzupełnienia swojej wybrakowanej w tym temacie wiedzy. Powiedzmy, że choć Yuki nie znał, to odrobinę, a przynajmniej więcej niż inni, ją znał. W ogóle patrząc na nią, skręcał się w nim zestaw dziwnych niedających się ująć w dłonie i słowa emocji, które słabo i spazmach skrzyły się próbując zgasnąć jak iskra na końcu urwanego przewodu elektrycznego, ale jakieś wewnętrzne źródło zasilania ciągle dostarczało minimalnego spięcia, przez które te uczucia w ogóle miały jeszcze rację bytu. Przeważnie kontakty międzyludzkie były dla niego górą nie do przebycia, starał się więc utrzymywać to co miał, na ile mógł.
Spuścił wzrok w dywan i przez chwilę znów trwali w zawieszeniu, każde dumając o swoim.

- Um, s-spytaj ją, czemu nie - mruknął pozornie obojętnie. Miała prawo wiedzieć. O ile bardzo kuriozalne jedenastolatki mają jakiekolwiek przywileje w domu prowadzonym przez samotną matkę, która jak się zdaje, miała nie długo wrócić do domu.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 22:50  •  Apartament nr 211 Empty Re: Apartament nr 211
Szczęknął zamek w drzwiach. Zaskrzypiały zawiasy, które umiały to robić tylko w przypadku, gdy dokonała tego matka Yuki. Dla każdej innej osoby były doskonale naoliwione i bezgłośne. Dla Eszter punktem honoru było zakomunikowanie, że już przybyła w sposób jak najmniej atencyjny.
Ale tym razem prócz skrzypienia drzwi rozlegało się nerwowe stukanie obcasów o podłogę. Śpieszyła się tak bardzo, że aż sama się spowalniała.

Wysoka, jasnowłosa kobieta pojawiła się w salonie niczym burza. Wpadła, oceniła sytuację, rzuciła uśmiech siedzącej na kanapie dwójce. Na pierwszy rzut oka można było dostrzec jej podobieństwo do córki, ba, Yuki była jak jej mniejsza i nieco jaśniejsza kopia. Za to na drugi rzut oka dało się dostrzec, że trzyma w rękach coś dużego, szklanego i zawierającego w sobie... Coś. Coś zwierzęcego i zielonego.
Nawet Qwerty popatrzyła ze zdziwieniem na kobietę.
- Wielkie dzięki, Matt, że się nią zająłeś... - Przerwała widząc ich miny. Znaczy technicznie to tylko minę Matta, ale w praktyce to spojrzenie Yuki było dość wymowne dla niej, przecież byłą jej matką, znała ją. - Eee... Więc tak. Znajomy prosił mnie bym zajęła się jego kameleonem. Nie określił na jak długo, więc kochanie, powitaj swojego nowego towarzysza. Nazywa się... Fwoler, o ile dobrze zrozumiałam.
Odstawiła terrarium na stolik tuż przed skonsternowaną dwójkę. W tym czasie Qwerty wykonała przelot wokół pokoju aż skończyła na ramieniu Eszter. Kobieta z odruchu pogładziła papużkę.

Yuki patrzyła na matkę dziwnie zdając sobie sprawę z tego, że właśnie znajduje się w jakimś odmiennym stanie świadomości. Zdecydowanie miała gorączkę i nawet ona to wiedziała. Ale z drugiej strony nie był to zły stan. Była przez niego jakby nieco z boku samej siebie. Nie tyle jakby stała koło sobie, co była przesunięta względem własnego ciała o kilka centymetrów w lewo i do tyłu.
Popatrzyła na kameleona. Na mamę. Na kameleona. Na Ego. Zamrugała. Zamrugała jeszcze raz. Popatrzyła na mamę.
- Mamo, kim jest Kira? - spytała nagle.
- Twoim ojcem - odparła kobieta, zanim zdążyła pomyśleć.
- Oh.
- Oh - potwierdziła Eszter.
Skonsternowana kobieta wykonała bliżej nieokreślenie gesty dłońmi po czym poszła do kuchni i nastawiła wodę na kawę.
Yuki popatrzyła na swojego jedynego ludzkiego przyjaciela a pustka na jej twarzy zamiast nie wyrażać nic dlatego że tak, wyrażała absolutną pustkę, bo nawet gdyby umiała w mimikę to teraz nie wiedziałaby co przekazać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach