Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

- W sumie to dość zabawne, nie uważasz? Męczysz się kilka dni, potem nagle robi się ciemno. Budzisz się, i masz futro, ogon i jeszcze szczekasz. Przynajmniej ja tak miałem. - Taki troszkę zonk. Wszystko było ok i fajnie, co prawda męczyło go zakażenie, ale to inną kwestią. Padło mu się, był na to gotowy. Ale nie był gotowy na obudzenie się z owłosionymi łapo-dłońmi zakończonymi pazurami o ostrości solidnych noży, czy z paszczą kłów którymi mógł przeżuć stalową puszkę jak gumę. No i ze szczekaniem zamiast jakiejkolwiek mowy zrozumiałej dla innych. Oczywiście - on tego tak nie postrzegał. To inni twierdzili, że szczeka, podczas gdy on sam stara się coś mówić. Neh.
- Może to coś, co przychodzi z czasem? Rok to niewiele czasu, nawet nie poznałem wszystkich możliwości tego ciała. - Nie mógł tego wykluczyć ze swojej perspektywy. Nie znał jeszcze tak dobrze swoich przywar czy zalet, potrafił rozpoznać tylko te najlepiej odczuwalne i widoczne. Siła, wytrzymałość, słuch i węch na poziomie jakiego nigdy nie był w stanie wcześniej odczuć. No i instynkty, jakie często kierowały jego działaniami zamiast jego. On się nie uczył doganiania ofiary na czterech nogach, czy wyskoku z zębami do gardła. To wirus, ta dziwna natura jaka pewnie w kilku włosach przechodzącego nad jego truchłem wilka przeszła na Mitsuke i pozostała. Bolesna, nieprzyjemna i niechciana.
- To jest jakaś opcja, ale gdzie tu, na Desperacji, znaleźć coś takiego? Nie licząc gówna innych, ale tego nie zamierzam przy sobie nosić. Fuknął z niechęcią, kręcąc łbem na boki. Jakoś nie miał ochoty wymazywać się czyimiś odchodami tylko w tym celu, ale nie widział, skąd by wziąć choćby pieprz, bo to mu przychodziło jako pierwsze do głowy.
- Może kiedyś się na nią natknę. Wybacz, że zajmuje ci ten czas, pewnie mógłbyś robić teraz coś innego, niekoniecznie gadać z niedoszłym mordercą. - Mimo wszystko - Worg tego potrzebował, dlatego nie powiedział, że "pora już iść". Nie chciał iść. Nie chciał odejść od jedynej osoby dotąd spotkanej, z jaką mógł rozmawiać. Coś, czego nie miał okazji robić od naprawdę sporego czasu.
I czego nie chciał przerywać tak prędko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Pewnie myślałeś, że to jakiś sen, co? Ja zaś przynajmniej tak miałem. - Prasnąłby gdyby psi pysk mu na to pozwalał, a tak tylko zwił ogonem entuzjastycznie, choć w duchu nie był taki przekonany do “zabawności” całego zajścia. Dla niego była to swego rodzaju pokuta za zachłanność, jednak…- Mimo wszystko dostać drugą szansę na życie to jest coś. Zwłaszcza, gdy przy okazji możesz pochwalić się umiejętnością drapania się stopą za uchem. - Pozytywne myślenie, pozytywne myślenie!
- Oj, daj spokój, a skąd na desperacji można znaleźć benzynę, ubrania, świeże konserwy? Jako smok powinieneś najlepiej zdawać sobie sprawę, że kwestią jest nie to czego potrzebujesz tylko co jesteś w stanie zaoferować w zamian. - Hayato zajmował się nieco dostawami to posiadał jako-takie rozeznanie w temacie. Mimo, że w Desperacji niczego nigdy nie było to jak dla ironii jednoczenie wszystko można było zawsze znaleźć.
Z tego co wiem wcale nie tak trudno się na nią natknąć. Ponoć rządzi kasynem, tak TYM kasynem - Podkreślił. Na Desperacji było tylko jedno bardzo znane kasyno i Spadowi własnie o nie chodziło - Z tego powodu myślę, że nie jest prawdopodobnie bezinteresowna, lecz myślę, że warto się w twoim przypadku nią zainteresować. Nie masz nic do stracenia, prócz pieniędzy. - W końcu to właścicielka kasyna, prawda?- I nie przejmuj się. Co ciekawszego mam do roboty prócz życia? Właściwie to czekam aż powróci moja wataha z polowania. Tak się jakoś przez lata złożyło, że przygarnąłem kilka szczeniąt, są już spore by samodzielnie polować. Czasem co przyniosą. To wiele ułatwia. Jednak zastanawiam się co jak wrócą...Nie żeby co, lecz wolałbym uniknąć nieprzyjemności, a niestety nie jetem pewien czy źle byś na nie nie zareagował, a one na ciebie…- Powiedział zgodnie z prawdą, z powagą lustrując swojego rozmówcę. Jeśli bowiem doszłoby do nieprzyjemności Spad nie byłby wstanie stać bezczynnie i musiałby się opowiedzieć po odpowiedniej stronie i wybór nie padłby na Worga.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Szczerze mówiąc - zacząłem od drapania się prawie do krwi, bo byłem pokryty mrówkami. Dość szybko zdałem sobie sprawę z tego, że to nie sen. - O ile Spades wykazał entuzjazm, tak Worg ponownie przewrócił oczyma na myśl o tym wspomnieniu. To chyba jedna z najgorszych pobudek, jaką można uzyskać. Obudzić się, by poczuć jak setki małych czułek wżynają ci się w skórę, a co gorsza, twoje pazury przecinają ją jak nóż masło. Chociaż plus jest taki, że szybko zauważył, co potrafi.
Inaczej by się zwyczajnie wykrwawił z własnej głupoty.
- Nigdy nie sądziłem że ta umiejętność może być tak przydatna. - Zauważył ze szczerym pozytywem, kiwając pyszczydłem. Nigdy w życiu nie spodziewał się, że umiejętność podrapania się tylnią łapą za uchem jest taka użyteczna. To całkowicie szczere stwierdzenie.
- I to właśnie mnie martwi, bo w tej chwili nie mam do zaoferowania nic, poza robieniem za psa-strażnika. Z drugiej strony to niby nie jest najgorsza fucha, ale rozumiesz co mam na myśli. - Nie miał nic, czym mógłby płacić, ani też żadnych zdolności, którymi mógłby spłacić ewentualne kupno. Był dobry w strzelaniu, ale z tymi pokracznymi łapami nie jest w stanie dobrze ująć broni, to raz. Dwa, wystarczy że zaciśnie zbyt mocno tą "łapę", i dość delikatne elementy broni jak spust zwyczajnie odpadają. Kto wie, może kiedyś będzie miał bronie na własne zamówienie, i będzie czymś rodem z komiksów, wilkołakiem uzbrojonym jak Rambo.
Pomarzyć dobra rzecz.
- Gdybym jakieś jeszcze miał, ale może coś się uda zrobić. Niemniej, nie wiem czy będzie w stanie się ze mną porozumieć tak jak ty teraz. No i wciąż jestem widokiem na który rzadko kto będzie czekał aż się zbliży. - Warto to podkreślić jeszcze z raz czy dwa, prawda? Mało kto będzie zainteresowany czekaniem na coś... Takiego, jak on, biegnącego w jego stronę. Ba, nawet gdyby szedł wyprostowany na dwóch nogach, to wciąż nie byłby obraz kogoś, z kim chce się pogadać. Prędzej ktoś, kogo omija się najszerszym, możliwym łukiem.
Chcąc nie chcąc jego wygląd powoduje u innych dozę strachu, zwłaszcza jeśli nie zmieniają się w coś, co potrafi przezwyciężyć takiego osobnika.
Słysząc o tym, że przygarną małe wilczki i możliwych "niedogodnościach" w związku z jego obecnością tutaj, kiwną głową, podnosząc się na dwie łapy. Jakoś chwilowo było mu tak wygodniej.
- Więc może się zabiorę, zanim wrócą. Masz jeszcze jakieś rady, nim pójdę? I jeszcze raz dziękuję za te wszystkie, które dałeś mi do teraz. I... Ogólnie za rozmowę. To miła odmiana.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Drapanie do krwi...Dobrze, że miał wilczy pysk bo skrzywiłby się na samo wyobrażenie bólu i nieprzyjemnej wizualizacji. Miał to szczęście, a zarazem nieszczęście, że obdarzono go nieco nieludzką wyobraźnią. Do tego dość niski próg bólu... Zresztą co się dziwić, większość swojego życia spędził w bezpiecznym M3.
- O rety, żeby wiedział, że wiem. Zdarza mi się robić za dostawcę. - Wyjaśnił, tyle ile komplikacji się z tym wiązało, że to poezja. Doskonale rozumiał więc co miał na myśli Worg. W końcu tu każdy wszystkiego potrzebuje i "pieniądze" nieustannie przyjmują coraz to bardziej zmyślne formy. - Jednak jak dla mnie twoja "waluta" jest wyjątkowo chodliwa. Jeśli nie w Drug-on'ach to śmiało możesz próbować aspirować na goryla w burdelu czy barze, a nawet tym kasynie. - Brutalna siła i straszny wygląd zawsze były w cenie. Ci którzy nie posiadali tych atrybutów mieli nieco trudniej. Siła argumentów rzadko kiedy bowiem rozwiązywała problemy lepiej niż fizyczna.
- Uszy do góry. Życie ma to do siebie że układa się samo, gdy tylko zaczyna się iść do przodu. - Pocieszył sam w to wierząc  i to raczej nie bez powodu. W końcu ciągle żył, a ani silnym nie był, ani strasznym, ani zdolny o przemocy.
- Raczej nie, lecz mogę się pokręcić i popytać w twojej spawie, a jakbyś potrzebował czegokolwiek to każdego, ostatniego dnia tygodnia można mnie znaleźć w Apogeum, w "Przyszłości". - Zapowiedział - I nie musisz dziękować. Dla mnie to też była miła odmiana. Uważaj na siebie - pożegnał go.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pomimo wyczulonych zmysłów, to ciało potrafiło z niezwykłą wprost siłą ignorować czynniki zewnętrzne, jak ból. Choć, może to złe określenie. Nie ignoruje ich, lecz potrafi sporo znieść takowego. Nawet jeśli jest to niemal agonalne uczucie.
- To nie jest taka zła perspektywa. - Jak tak spojrzeć, będąc swoistą ochroną jednego z tych przybytków będzie się wiązało z całkiem solidnym zapleczem pod względem możliwego schronienia i pożywienia. W końcu, mało kto byłby zainteresowany na wymianę argumentów siłowych z czymś, co wygląda jak... Jak... Jak Worg no. I w sumie - nie powinien.
- Mhmm... - Markotny pomruk akceptacji był jedynym, na co mógł się zdobyć w tej chwili. Nie miał jakoś dużej chęci na optymizm w tej chwili. Po tym spotkaniu znów powróci do egzystencji jaka będzie polegać na próbie kontaktu. Jakiejkolwiek. Z kimkolwiek.
- Byłbym wdzięczny gdybyś spytał, czy da się coś z tym zrobić, ale nie wymagam od ciebie cudów. I tak zrobiłeś już dość. - Kiwną łbem raz i dwa na podziękowanie i pożegnanie.
- Ty również. - Po czym pognał. Gdzieś tam, w dal.

[Koniec wątku, i to baaardzo kiepski : | ]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wątek zakończony.

DO ARCHIWUM
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach