Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 13.04.17 13:35  •  Główny hol - Page 6 Empty Re: Główny hol
Czując naelektryzowane i wilgotne powietrze uśmiechnął się do siebie i grzecznie przysiadł na położonej na piaszczystej drodze szacie. Cały czas spełniał wydane polecenie, jednak okazja ta była na tyle dobra, iż nie chciał jej przepuścić.
Perunie, Bogu Gromowładny, usłysz me wołanie i pozwól im dostąpić twej szczodrości. Niech nieboskłon przysłonią chmury i grzmoty, a ziemia zalała się urodzajną wodą.
Począł swoją medytację, która musi potrwać dłuższą chwilę aby odniosła satysfakcjonujący skutek. Każdy mógł zauważyć jak niebo jest coraz bardziej wypełnione ciemnymi, burzowymi obłokami.
- Erinie, skoro mamy czekać, to pozwólże skupie się na tym ażeby i nam było łatwiej. Nie odpłynę w żaden sposób, ale będę wdzięczny jeżeli będziesz miał oko i na moje plecy.
Spuścił głowę w dół, trzymając mocno w dłoniach swój topór, który zyskał niebieskawą poświatę, lekko emanującą ze stali.

Ekwipunek::
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.04.17 13:54  •  Główny hol - Page 6 Empty Re: Główny hol
Do tego doszedł deszcz. Do wszystkich jego problemów i powodów do narzekania doszła jeszcze ta kapiąca mu na twarz woda, która gdy się szybuje zaraz pod chmurami, lepi się do wszystkiego, moczy ubrania w sekundę i wpada do oczu, gdy tylko się je otworzy. Hund był równie mocno blisko wydania z siebie zniecierpliwionego westchnienia, tyle że był wielkim smokiem, a przynajmniej czymś, co je przypominało, dlatego mruknął jedynie, a pomruk ten rozległ się echem wewnątrz jego gardzieli. Obserwował z góry feniksa i wielkiego pająka, gotowy rzucić się na obydwa, gdyby mu podpały, czy mu rozkazano.
Nie planował ingerować, póki nie było takiej potrzeby, swoją obecnością jednak przypominał każdemu niechcianemu gościowy, że może dołączyć się w jednej sekundzie.
Rozsmarował krople wody na twarzy, zalizując włosy do tyłu i czekając, kiedy będzie użyteczny.

Ekwipunek: staromodna strzelba z nabojami, Hund (bestia, ale wpisuję dla pewności w ekwipunek), paczka papierosów, zapalniczka. Plecak z łomem, nożem i butelką wody.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.04.17 22:00  •  Główny hol - Page 6 Empty Re: Główny hol
Gdy wypadł przed szpital nie spodziewał się nikogo, dlatego zamarł od razu po ujrzeniu grupy łowców. Wirus nadal szalał po jego organizmie, więc jedyne co mógł zrobić to zatrzymać się w miejscu; jego ciałem dalej jednak targało dyszenie i sporadyczne tiki takie jak zaciskanie dłoni czy zgrzytanie zębami. Przekrwione spojrzenie ledwo utrzymywało się na zbliżającej się sylwetce, oczywiście nie słyszał ostrzeżeń. Do jego świadomości nie docierały teraz żadne słowa.
Natomiast porażenie piorunem już do niego dotarło. Wrzasnął i zwalił się na ziemię, szybko sztywniejąc od skurczu mięśni. Sekundę po uderzeniu stracił przytomność, to było zbyt silne dla jego organizmu.
Chłodne krople deszczu zaczęły powoli zmywać zastygłą, już ledwie widoczną smugę krwi z jego policzka.

nieprzytomny 1/3
szał 3/6
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.04.17 22:38  •  Główny hol - Page 6 Empty Re: Główny hol
Echotale: Niestety uderzona kobieta bardzo szybko straciła przytomność. Jej organizm był dodatkowo osłabiony przez astygmaty, oraz stres, który ją zżerał od początku tej wyprawy, która miała się okazać dla kościoła zwycięska. Kobieta szybko straciła poczucie rzeczywistości otuliła ją ciemność.

Sinner: Została mu powierzona rola sprawowania pieczy nad inkwizytorami, okazało się teraz, że to jest brzemię, które musiał dźwignąć. Wraz z prorokinią polityk osunął się w mrok. Anioł nie miał zamiaru zabijać nikogo z nich, niestety jak się miało zaraz okazać, jego dobroć nie została odwzajemniona. Otoczony przez wojowników, szczuty jak wściekły pies, a potem jeszcze opluty jadem ginął w męczarniach wołając o jakąkolwiek pomoc, przed śmiercią jeszcze zdołał wypuścić jeszcze jedną falę uderzeniową na atakujących, nie wyrządziła ona większych skutków niż obtłuczenia i siniaki. Zwłoki skrzydlatego opadły bezwiednie z wyrazem bólu wymalowanym na twarzy.

Aequalis: Szarej Eminencji udało się przejść przy aniołach. Barykada nie miała już prawa bytu, bowiem jej twórcy byli zbyt zajęci gorliwymi modlitwami o swoich zranionych braci i siostry, którzy prawdopodobnie ucierpieli w tej bitwie. Kilka postaci zdawało się zejść w mrok i stali się łkającymi cieniami. Nie byli istotami, które walczą, zwyczajni pracownicy szpitala z nadprzyrodzonymi mocami. Być może dlatego trójka inkwizytorów przy barykadzie zajęła się nimi dodając ich wrzaski do pozostały. Niestety widok jaki Aeq zastał po zejściu ze schodów nie był zbyt optymistyczny. Prorokini, Sinner i jeden inkwizytor leżeli na ziemi nieprzytomni, a reszta łącznie z bestią polityka otaczała konającego anioła, który jeszcze wydał z siebie ostatnie tchnienie mocy. Echotale nie wyglądała zbyt dobrze. Oczy wywróciły jej się do tyłu, a skórę miała bladą nie do poznania, na szczęście jednak jej życiu nic nie groziło. Na razie.

Marcelina: Dzięki swojej gryficy zdołała uciec od miejsca, w którym miało się robić gorąco. Wymordowaną zaczęły budzić chłodne krople, które zdawały się zimne jak lód na tej skąpanej gorącem ziemii. Opuszczasz temat.

Konegi: Kanał wentylacyjny, jak wygląda każdy wie. Dla łowcy odnalezienie go nie było problemem. Jako mały kot na spokojnie przedostał się do wnętrza budynku, prawdopodobnie kierował się odgłosami walki, które szybko doprowadziły go do odpowiedniego miejsca. Chłopak był świadkiem nieprzyjemnej sceny, kiedy inkwizytorzy i bazyliszek zabrali się za unicestwienie anioła. Walka była wyraźnie nierówna, ale co ważniejsze wymordowany mógł usłyszeć okrzyki bojowe, które jasno wskazywały na wierzących ludzi, ale nie był to chrześcijański Bóg, ale Ao. Są to cenne informacje, ale fart nie może trwać wiecznie. Być może to czas osłabił kanał, a może to przez uderzenie siłowe, ale grunt się zarwał pod nogami łowcy. Owszem - wylądował ten na czterech łapach, ale pośród wrogów.

Lentaros i Invidia: Replikant podszedł do kobiety, która momentalnie mogła zauważyć, że jest coś nienaturalnego w ruchach mężczyzny. Niestety zjazd narkotykowy już powoli ustępował, ale nadal nie dawał pełnego i klarownego myślenia, z kolei android nie miał żadnych problemów. Co nie znaczyło, że rozpoznał intruza, ale też nie dał się zwieść jak dziecko.

Perun: Lekki deszcz zdawał się przyjść jak na zawołanie, co wyraźnie bardzo spodobało się łowcy, który zaraz uruchomił swoją broń. Burza, ulewa, wzywanie boga, zdawały się wręcz nie na miejscu, jednak topór świecił, a chmury zaczęły się zbierać nad szpitalem zwiastując nadchodzącą dewastacje.

NPC:
1- porażony prądem niezdolny do użytku
2 - walka przy barykadzie
3 - walka przy barykadzie
4 - silny krwotok, przecięte ramie
5 - stara się pomóc towarzyszowi
6 - nieprzytomny po ataku
7 - ruszył na anioła przy prorokini
8-  ruszył na anioła przy prorokini
9 -  ruszył na anioła przy prorokini
10 -  ruszył na anioła przy prorokini


PODSUMOWANIE:

POLECENIA MG:

DO SPÓŹNIONYCH :
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.04.17 6:26  •  Główny hol - Page 6 Empty Re: Główny hol
Przechodził przez korytarz nawet nie racząc rzucić aniołom pogardliwych spojrzeń. Był obolały i za bardzo przejęty innymi sprawami, aby teraz skupić się na ostatecznym dobiciu gwoździa do trumny mordowanych właśnie zdrajców Najwyższego. Ich wrzaski przeszywające ściany przybytku nie wywołały w Aequalisie żadnej satysfakcji jaką pragnąłby w tym momencie czerpać z przedsięwzięcia. Czuł jedynie gorycz, stres i irytację. Był oszukanym sługą Bożym i to na dodatek przez własną Prorokinię. Nie miał pojęcia czy wysłała ich na samobójcza misję specjalnie, czy też sama pokrzywdzona swoją naiwnością uwierzyła informatorom, że przybytek jest w ogóle nie chroniony. Mieli za mało ludzi. Za mało doświadczonych w boju ludzi, a brak inkwizytorów w szeregach krucjaty odbijał się na nich z wręcz zdwojoną siłą. Na dodatek pojawiły się komplikacje w postaci tajnej grupy zbierającej się na zewnątrz. Czy przybyła napaść szpital czy może przybyli aniołom z odsieczą? Nie wiadomo, ale sam fakt, że tak szybko skrzydlaci zdołali sobie zwerbować odsiecz z pewnością zdziwiłby Tremorisa, gdyby się dowiedział.
To co zobaczył na dole prawie wywołało w nim syknięcie przekleństwa, którego nigdy nie używał. Wciągnął powietrze zaciskając mocniej dłoń na rękojeści miecza i ryknął w górę schodów. – Bracia! Zejdźcie na dół! – rozkazał zdenerwowany. To już było za wiele. Dla niego i dla nich. Ich głowa Kościoła leżała nieprzytomna na ziemi w opłakanym stanie wraz z ich Politykiem i innym wojownikiem Czcigodnego. Szara Eminencja pozostał jako jedyny na placu boju zdolny jeszcze do racjonalnego myślenia i jako takiej walki. Od razu dopadł Echotale sprawdzając jej stan, który najlepszy nie był. Dostrzegł też walające się przy jej ciele papiery, które w mgnieniu oka zebrał pchany impulsem, że mogą w jakiś sposób przydać się w ich obecnej sytuacji. Nie zawiódł się, za co podziękował Ao. Plany budynku z podziemnymi przejściami. Może jeszcze jest dla nich ratunek. W tym czasie z hukiem pomiędzy inkwizytorów wpadł kot, czym zaskoczył zapewne wszystkich zebranych oraz zbiegłych z góry towarzyszy, którzy byli gotowi rzucać się na wszystko co się rusza. Tak już ludzkie ciało działało podczas bitwy.
Inkwizytorzy już planowali zachlastać kota w odruchu bezwarunkowym, kiedy twardy głos Aequalisa przeszył hol. – Przegońcie, nie zabijajcie! Nie koty, a skrzydlaci zdrajcy Pana Najwyższego są naszym wrogiem! – podniósł się trzymając nieprzytomną Echotale i papiery w jednej ręce w trakcie, gdy wierni próbowali kopnąć i pochlastać kota, pomimo polecenia Szarej Eminencji. – Na mocy danej mi przez Ao przerywam tę nieszczęsną krucjatę. Weźcie rannych i pójdźcie ze mną. – nie powiedział dokąd. Wręczył Prorokinię najbliższemu Inkwizytorowi i wrócił do analizy mapy w celu odnalezienia potencjalnej drogi ucieczki znanej tylko personelowi, którą po prawdopodobnym odnalezieniu chciał natychmiast ruszyć. Wiedział, że oddział, w którym będą nieśli pięciu rannych ludzi nie będzie tak szybko się przemieszczał, jak normalnie. Co gorsza, nie zauważył, że kogoś brakuje.

Aeq dzierży swój duży miecz i ciągle odczuwa dyskomfort pleców.
NPC w mojej skromnej teorii:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.04.17 9:22  •  Główny hol - Page 6 Empty Re: Główny hol
Jakkolwiek miłe to nie było, słuchał co przybyła osoba mówiła, teraz potwierdzając jej płeć. Nie zmieniło to faktu że wydał się być... Niezainteresowany, bo zamiast obserwować ją przy takowej mowie, przeszedł ku wejściu do szpitala, stając pomiędzy nim a przybyłą osobą. Pajęczyca podążyła - choć niechętnie - za jej właścicielem. Android nie spoglądał ku niej na ten moment więc nie był w stanie "zauważyć" faktu jej niepokoju. Być może mógłby wtedy zdać sobie sprawę z faktu że w pobliżu jest jej naturalny wróg, bazyliszek.
- Nie mogę cię przepuścić. Bez względu na twój powód do wejścia czy chęci by przejść. W tej chwili najlepszą rzeczą jaką możesz zrobić to odejść i wrócić w późniejszym okresie czasowym. - Z pewnością można było zauważyć że sposób jego wymowy jest "niestandardowy" dla ludzi. Był bardziej "techniczny", a Len w tej chwili nie ukrywał swojego jestestwa za nadto. Jego procesy były skupione na ewentualnym wymogu walki, mniej na kontaktach międzyludzkich.
Mira odsunęła się od niego, czując narastający zapach jej predatora. Nie umknęło to tym razem uwadze androida, który próbował przeanalizować powody jej działania. Gdyby ktoś był za nim, usłyszałby, ewentualnie widziałby to w mimice osoby z jaką rozmawia. Gdyby to przez zapach...
Mmh.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.17 15:06  •  Główny hol - Page 6 Empty Re: Główny hol
Witki jej po prostu opadły. A raczej opadłyby, gdyby i tak nie zwisały luźno wzdłuż ciała. Tam w środku dziać się mogło wszystko - albo członkowie krucjaty nieźle bawili się wyrywając anielskie skrzydła, albo potrzebowali pilnie pomocy, bo pierzaste paskudy jakimś cudem wygrywały. W tej chwili nie wiedziała nic, a do środka nie miała szansy się dostać, przynajmniej z ziemi. Mogłaby się równie dobrze podać za właścicielkę szpitala - nic by to nie dało. Zmierzyła wzrokiem osobę przed nią, nie mogła pozwolić nerwom puścić. Było dobrze, przynajmniej częściowo, bo w końcu nikt nie przepytał jej dokładnie kim jest i nie musiała wdawać się w inną wojnę niż słowną. Wiedziała jednak, że drzwiami nie wejdzie, nie miała najmniejszych szans. Niekoniecznie chciała też walczyć z taką ilością nieznanych jej przeciwników.
Westchnęła ciężko, jakby ze zrezygnowaniem. Nie odpowiedziała, nie miała po co się targować. Zamiast tego odwróciła się na pięcie i odeszła parę kroków, próbując ogarnąć jakiś plan. Jedyne, co przyszło do zbolałej łepetyny to to, by spróbować wleźć oknem, skoro drzwi były niedostępne. Nie chciała jednak wybijać szyb, kto by to potem naprawiał i czym? Im mniej budynek był naruszony tym lepiej.
Patrząc uważnie po wszystkich oknach, próbowała dojrzeć jakieś otwarte bądź już wybite, przez które mogłaby się prześliznąć. Całkowicie ignorując to, co ma pod nogami, nie była świadoma, iż idzie prosto na nieprzytomnego Oleandra.
Zdziwienie i chwila paniki wymalowały się na niebieskawej twarzy, kiedy ziemia nagle zniknęła spod jej stóp i poczuła, że leci bez wyciągniętych skrzydeł. W celu zminimalizowania wszelkich możliwych stłuczeń, spróbowała zastosować swoją gibkość, żeby wylądować w jak najbezpieczniejszej pozie.
Kto tu w ogóle położył...
Oleandra.
Po wylądowaniu, długoucha zerknęła na Spowiednika zupełnie jakby pierwszy raz widziała go na oczy. Przeciągnęła wzrokiem po wszystkich, którzy znajdowali się na zewnątrz, ale nie wyglądali na zbytnio zainteresowanych leżącym zwłokiem. Rozchyliła wargi i wypuściła spokojnie powietrze, choć wcale spokoju nie czuła. Jeśli on leżał tu taki plaskaty, to co mogło dziać się w środku? Zdjęła płaszcz i ułożyła go na ziemi.
- No. Ładnie się traktuje pacjentów, nie ma... nhh... co - mruknęła, przenosząc Oleandra na materiał i podnosząc go. Zataszczyła go kilkanaście metrów dalej, nie chcąc narażać zarówno jego jak i siebie na ewentualną walkę. Ułożyła wymordowanego na plecach i klęknęła obok. Jej oczy zabarwiły się na czerwono, gdy aktywowała drugą część mocy. Zaczęła obserwować jego żyły, chcąc wykryć ewentualne wycieki. Odcienie szarości rozmywały się, pozwalając na dokładniejsze przyglądanie się kanałom z życiodajnym płynem. Valla czujnie przycupnęła zaraz obok, jakby wiedząc co robi jej pani. Invidia wolała nie musieć korzystać z łez feniksa. Konieczność oznaczałaby kłopoty w szpitalu, do którego ciężko jej było się dostać. No i jak mogłaby w tej chwili zostawić nieprzytomnego towarzysza? Pani Generał niemalże z czułością otarła z policzka Spowiednika resztki krwi. W trakcie swojego "badania", starała się obmyśleć również plan, wyjście z sytuacji. Przykładając palce do szyi swojego tymczasowego pacjenta i sprawdzając jego puls, Inv zerknęła w kierunku budynku. Po drodze zobaczyła krew każdego z obecnych na zewnątrz, poza osobą, z którą rozmawiała wcześniej. Teraz dotarło do niej, że rozmawiała z androidem. Szkarłatne ślepia zeskanowały na szybko wejście, a sama białowłosa nie była zadowolona z faktu dostrzeżenia licznych czerwonych linii. Nawet, jeśli przez odległość były słabo widoczne.
- Wiejcie, na miłość Ao - wyszeptała prawie bezgłośnie, powracając wzrokiem do Oleandra i przeczesując dłonią jego włosy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.17 16:55  •  Główny hol - Page 6 Empty Re: Główny hol
Nadchodzi.
Uśmiech samoistnie pojawiał się na jego twarzy gdy poczuł pierwsze krople deszczu na sobie. Wysuszone tereny szpitala mogły doznać małego cudu i kto wie, może dzięki temu wydarzeniu wypuścić kiedyś jakieś plony.
Jednak efekt wciąż nie był zadowalający, skupił się na tym aby deszcz nie siąpił, a uderzał o wyschnięty teren, a po chwili aby dołączyły do niego grzmoty siejące trwogę.
Jego spokój jednak został zakłócony kiedy zobaczył, że nieznajoma osoba nie dostosowała się do próśb Lentarosa. Stawianie się wielkiemu i uzbrojonemu androidowi nie brzmi jak dobry plan, jednak nie był to aktualnie jego problem. Szybko wrócił do medytacji, mając jednak na uwadze nową osobę.
Jeżeli w ogóle doszło do momentu, w którym mogła się na tyle zbliżyć aby się przewróciła o Oleandra, to złapałaby go niemała konsternacja. Spojrzał w stronę stojącego obok Enzo i posłał mu błagalne spojrzenie aby zajął się długouchą, sam chciał wpierw dokończyć swoje dzieło.
W przypadku gdy do tego nie doszło, to po prostu pozwolił sobie dalej działać w zakresie meteorologicznym, przyzywając coraz więcej ciemnych obłoków i ściągając coraz większą ulewę z piorunami. Liczył na to, że Enzo będzie go chronił w czasie tego procesu, tak jak prosił wcześniej.
Kolejne chwile minęły, aż w końcu usłyszał upragniony dźwięk i ujrzał rozjaśniające okolice uderzenie pioruna.
Nadeszła.
Podniósł się ze swojego płaszczu, który był już przemoczony i wtedy ujrzał biednego Feniksa, widocznie udomowionego przez przybyszkę. Ognisty ptak na pewno nie cieszył się z obecnego stanu pogody przez co Perunowi zrobiło się smutno. Miłował naturę i jej dzieci, sam był jednym z nich w pewnym stopniu. Jednak podchodzenie do czyjegoś zwierzęcia mogłoby się skończyć tragicznie, a więc odpuścił sobie to działanie.
- Jakieś rozkazy, dowódco? Może lepiej skieruję się do środka i spróbuję powstrzymać w jakimś stopniu tą obustronną rzeź? Nie wiemy czy Konegi jest cały, w końcu nie jest zbyt..bojowy.
Jeżeli uzyskał pozwolenie na skierowanie się do szpitala, kiwnął porozumiewawczo głową i od razu skierował swe kroki do środka, zostawiając swój plecak przy Łowcach i trzymając w dłoni swój topór, emitujący z lekka niebieską poświatą przez dziejącą się burzę.

Przyzwanie burzy z piorunami (2/2) - Przyzwana.
Odnowienie mocy po strzeleniu w Oleandra (2/2) - Odnowiona.
Burza (1/5).
Odnowienie mocy przyzwania burzy (1/8).
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.17 14:41  •  Główny hol - Page 6 Empty Re: Główny hol
NPC Enzo

- Reinhart, zostań na zewnątrz i obserwuj okolicę. - wykrzyczał do szybującego nad ich głowami mężczyzny z farosem, dla pewności zataczając jeszcze ręką okręgi w powietrzu by wyraźnie dać mu znać, co ma robić, kiedy oni zajmą się resztą.
Poprawił broń w uścisku dłoni i spojrzał na nowo przybyłą osobę i to, jak bez gracji potyka się o leżącego na ziemi.
- Natychmiast odejdź z tego miejsca, jeżeli cenisz sobie własne życie. - Poinformował bardziej niż zagroził. Nie zależało mu na większej ilości ofiar, niż te, które zastaną w szpitalu. Nie patrzył na Invidię jednak z takim samym spokojem jak Lentaros. Zignorowała już jego słowa, sama pchała się pod ich lufy. - Odwróć się i odejdź stąd, inaczej rozkażę Cię pojmać, razem z tym feniksem z powodu podejrzenia pomocy napastnikom.
W ich celach nie było mordowanie osób niewinnych, oszołomiony uciekinier leżał bez ruchu, ale nie działa mu się krzywda, nikt nie przystawiał mu noża do gardła, a to, czy i jaką pomoc otrzyma miało zależeć od decyzji ich grupy.
Gestem dłoni przywołał do siebie także Lentarosa.
- Wykonaj rozpoznanie terenu, wejdź do środka. - Rozkazał. Nie chciał by android stał na deszczu chociażby dlatego, że był androidem, a skoro Perun przyzywał do tego burzę, maszyna zda się dużo lepiej we wnętrzu, kiedy już udało im się zabezpieczyć drzwi.
Sam jednak nie wszedł bezpośrednio za nim do środka, chociaż cały czas miał na widoku przedsionek. On i Perun powinni najpierw zabezpieczyć leżącego na ziemi jak i nieznaną kobietę z feniksem.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.17 14:51  •  Główny hol - Page 6 Empty Re: Główny hol
Kotu to zawsze kłody pod nogi.
Poczuł jak o jedna za dużo śrubka luzuje się we fragmencie wentylacji, po której właśnie przemykał i zanim zorientował się, co ma miejsce, jego oczom ukazały się niewyraźne sceny walki, które wychwycił podczas spadania. Z gracją wylądował na cztery łapy, ale natychmiast wystrzelił jak z procy w stronę jakiejś kryjówki. Biurko, szafa, łóżko, cokolwiek. Byleby tylko się chować, zwiać, zniknąć z pola widzenia tych wszystkich ludzi. Zaniósł się kocim sykiem i jękiem, płaszczem i wszystkim innym, co jego rasa mogła z siebie wydać w takiej panice.
Tego nie planował, zdecydowanie miało pójść łatwiej. Nie powiedziano mu co robić, gdy nagle spadnie z nieba, dosłownie, w środek całego zdarzenia. Miał więcej jeden i tylko jeden cel, schować się bezpiecznie w jakimś ciasnym miejscu, gdzie tylko młody kocur mógł się wepchnąć, z pazurami i kłami za jedyną broń. Cudownie byłoby, gdyby tak schował się po stronie tych, których był sojusznikiem, a więc nie osób z bazyliszkiem, którzy mordowali anioła.
Bazyliszka widział pierwszy raz w życiu, a już wiedział, że go nie lubi. Każdego przedstawiciela tej wielkiej, wężowej rasy.
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.17 21:40  •  Główny hol - Page 6 Empty Re: Główny hol
Nerwowo patrzył na wszystko z góry, nerwowo klepał Hunda w bok, zwierzę nerwowo reagowało na to i zniżało lot. Cel, który obserwowali poruszał się, a bestia razem z nim. Wisiał nad głowami ludzi dookoła szpitala czekając na sygnał. Nadszedł, ale bardzo dziwny. Ze słów dowódcy zrozumiał tylko swoje nazwisko, przy czym chociaż postarał się wyjaśnić mu gestem ręki, co ma robić.
Krążyć?
W burzy. Czysta przyjemność, będzie całował ich w stópki za takie rozkazy. Obniżyli lot i zataczali koła wokół gmachu szpitala. Niżej niż dalej, dalej niż ktokolwiek byłby w stanie doskoczyć z okna, gdyby trafił się szaleniec. Świetna sytuacja, momentami nawet nudziło mu się to, co robił. Może dla innych to dobrze, skoro nie musiał słać z góry na wrogów skrzydlatej bestii, to znaczy że sobie radzili, nawet bez niego. Był jak wsparcie, zabezpieczenie, groźba nagłego ataku Farosa z niebios. Był takim aniołem, znaczy Hund, tylko większym, bardziej gadowatym i brzydszym.
- Hund, landen die nächste. - klepnął bydlaka w bok, by osiadł niedaleko wejścia.
Gdy byli w zasięgu słuchu wskazał na omdlałego osobnika i na łapy Hunda, sugerując im, że Faros mógłby zabrać go w powietrze, do momentu, aż sytuacja się wyjaśni. Strzelba stuknęła wymownie, wycelował w Invidię, bo jeżeli ma zabrać zdechlaka, to nie powinna stać pomiędzy lezącym, a jego Psem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Główny hol - Page 6 Empty Re: Główny hol
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach