Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 13.03.17 19:22  •  Główny hol - Page 3 Empty Re: Główny hol
Gdy dotarł do recepcji ujrzał to czego pragnął, spora ilość dokumentów leżała na wierzchu bez większych zabezpieczeń. Głupotom byłoby stwierdzenie, że z tego faktu się nie ucieszył.
Rozejrzał się za jakimś krzesłem, stołkiem czy innym cholerstwem, na którym mógłby posadzić swoje cztery litery, a następnie przygarnął do siebie sporą ilość papierów. Studiował je dość uważnie oddzielając mniej potrzebne, w obecnej sytuacji, dokumentacje.
To, że wszystko było napisane starannie spowodowało u niego jeszcze większe zadowolenie. Z niewidocznym z powodu maski, uśmiechem na twarzy czytał dokumentacje owej placówki, a kiedy skończył zebrał plik najważniejszych dokumentów i przygotował do zabrania ze sobą.
Przejrzał jeszcze ewentualne szuflady, przy recepcji, jeśli znalazłby tam dodatkowe fanty, przydatne jego grupie zgarnął je ze sobą.

Z dość pokaźną ilością dokumentacji szpitala zawędrował do pomieszczenia, gdzie ostatnio widział Echotale i nieznane mu dziecko, a także gdzie skrył się jego bazyliszek.
Zdjął przy tym maskę i zawiesił ją za pas.
Z przesłodzonym uśmiechem spojrzał na dziecko, które przykleiło się do prorokini, a następnie na swoją panią, gdzie jego uśmieszek w tym momencie zniknął.
- Znalazłem parę rzeczy, które mogłyby się Pani przydać.
Podszedł i lekko się kłaniając podał Echo plik dokumentów.
Jednocześnie do Sinnera przypełzał jego bazyliszek, którego odruchowo pogłaskał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.03.17 22:04  •  Główny hol - Page 3 Empty Re: Główny hol
Jej oddech uspokoił się, a wymordowana zaczęła obmyślać szybki plan. W myślach analizowała wszystkie za i przeciw, plusy udzielenia pomocy członkom tajemniczej organizacji oraz minusy ewentualnej porażki. Szybko jednak zdecydowała. Plan był zaskakująco prosty.
Z niesamowitą, godną rasowego kota gracją zeskoczyła niedostrzeżona, z majestatem lądując na podłodze. Potrafiła zrobić wielkie, robiące wrażenie wejście, a jak! Uśmiechła się pod nosem, szybko przywierając do ściany, na który padał kanciasty cień. Oświetlenie w tym budynku nie należało do najlepszych, a przynajmniej w części, w której kotowata się znalazła. Przykucnęła, jej źrenice zwęzyły się, dziewczyna obserwowała każdy ruch i próbowała wyłapać najmniejszy szmer. Nie było to trudne, bowiem ciężkie hałasy słychać było nieopodal głównego holu. Grupka sekciarzy, jak to na nich wołała Marcelina, rozdzieliła się. Szybko podkradła się do korytarza, na którym stała karykatura - Aequalis, zmuszony do starcia z aż pięcioma aniołami. Wymordowany zrobił na niej niemałe wrażenie.
Mężczyźni nie spodziewali się ataku. Marcelina niepostrzeżenie niemal wskoczyła na jednego z aniołów, wyciągając w mgnieniu oka sztylet, którym podcięła wojownikowi gardło. Krew zaczęła tryskać na wszystkie strony, brudząc pozostałych, zdezorientowanych aniołów. Wymordowana była zwinna i szybka, jednak jeden, zdecydowany cios łokciem jednego z przeciwników wystarczył, by ta z cichym jękiem upadła. Celował w żołądek. Rudowłosy anioł podszedł wściekły i złapał czołgającą się rozpaczliwie i niemal duszącą się dziewczynę za fraki, przyszpilając ją do ściany. Reszta zajęła się Aequalisem. - Suko - wysyczał tylko, wpatrując się w niebieskie i burzliwe niczym wściekły ocean oczy Marceliny - Twoje pięć minut się skończyło!
Wymordowana przestała się szarpać. Spojrzała napastnikowi w oczy, a jej spojrzenie wywołały dreszczyk niepokoju na jego plecach. Wyszczerzyła się tylko i, pomimo bólu i łapliwie wdychanego powietrza, przybliżyła usta jak najbliżej jego uszów. - ...Czyżby?
Po korytarzu rozległy się odbijające się echem chichoty, z mroku wylazły karykaturalne, czarne, zgarbione stwory, których ślepia jażyły się wściekłą czerwienią. Otoczyły one grupkę mężczyzn, wystawiając kły przypominające szpikulce. Mary rzuciły się do ataku, gryząc i taranując strażników. Gdy Ci uderzali w nie, te rozpływały się i ponownie pojawiały w innym miejscu. Dopiero cięcie nożem powodowało dematerializacje na dłuższą chwilę.
Marcelina wyswobodziła się, łapiąc równowagę i starając się przywrócić ciało do ładu i porządku. Oddech w końcu uspokoił się, była jednak narażona na ataki. Spojrzała na Aequalisa. Skinęła mu lekko głową, choć z pewnością domyślił się, iż ta stoi po jego stronie.

Moc: mary, post 1/6
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.17 19:54  •  Główny hol - Page 3 Empty Re: Główny hol
- Oczywiście, że zostanę.- Powiedziała, przysiadając na brzegu łóżka, tak by wymordowanemu było łatwiej się do niej przytulić. Był tylko dzieckiem, choć wiek bywa niezwykle mylny, gdy spojrzymy na wymordowanych.- Choć nie jestem aniołem, to jednak zadbam o ciebie, mój mały. Nie bój się, nikt nie zrobi ci krzywdy, kiedy jestem obok.
Jej drobna dłoń spoczęła na głowie dziecka, gdy przeczesała mu włosy palcami w matcznym geście.
Wejście Sinnera sprawiło, że Echotale drgnęła lekko, zupełnie jakby miał tym zepsuć misternie rzeźbiony plan. A jednak… Wystarczyło, by wzięła do ręki ofiarowane dokumenty, aby zrozumieć jak wielkie możliwości się za nimi kryją.
Przebiegła wzrokiem po planie budynku. Może istniała jeszcze inna droga na zabarykadowaną górę? Czy byłaby w stanie zajść anioły od tyłu?
- Akkudo... Sprawdź jak wygląda sytuacja na schodach, weź inkwizytorów, powierzam ci ich. Ja muszę tu pozostać z naszymi najmniejszymi braćmi.- Powiedziałą cicho, delikatnie układając wężowe dziecko nieco bardziej na przybrudzone poduszki, przykrywając je kocem.- Opowiem ci bajkę, dobrze?

_______
dodatkowe
- Inkwizytor przy Oleandrze proponuje, aby wejść do pokoju pielęgniarek - decyzję czy to zrobią zostawiam Olkowi.
- Inkwizytorzy przy barykadzie szukają jej najsłabszego punktu, by się dostać do Aequalisa.
- Inkwizytor NPC nr.6, 7, 8 i 9 przechodzą pod władzę Sinner'a, może ich wykorzystać jak chce.
- Inkwizytor nr.10 wciąż jednak pilnuje Echotale - stoi pod drzwiami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.03.17 3:44  •  Główny hol - Page 3 Empty Re: Główny hol
Wyhamował w samą porę, aby nie nabić się na ostre klingi swoich wrogów. Wycofał się natychmiastowo kilka kroków do tyłu szczerząc agresywnie kły do skrzydlatych, którzy podobnie jak on nie mieli zamiaru się tak łatwo poddać. Pięciu aniołów. Jeden Aequalis z potężnym mieczem.
- Ao trzyma mnie w swojej opiece. - Mruknął bardziej dla siebie niż do swoich przeciwników i kiedy już się miał na nich rzucić wszyscy zostali nieco zdezorientowani atakiem od tyłu ze strony kotki, która w załodze KNW z pewnością nie widniała. Szara Eminencja nie miała jednak czasu, aby się rozwodzić nad tym dłużej. Na polu walki potrzebny był szybki atak, nie rozmyślanie, dlatego naszył na swoje ostrze pierwszego anioła głupio odwróconego do niego plecami. Z potężnym rykiem złapał miecz oburącz i z ciągle nabity aniołem na stal przerzucił nim na bok taranując drugiego anioła do ściany z niesamowitą siłą. Wtedy też wszędzie zaczęły rozchodzić się dziwaczne mary, cienie, kreatury, których sam Wymordowany się poniekąd przestraszył i cofnął bezsensownie zamachując mieczem. Szybko jednak zauważył, że to nie jego obrały za cel, a tylko anioły. Dopiero teraz przypomniał sobie o mutantce, która nagle pojawiła się po drugiej stronie korytarza. Znalazł ją wzrokiem pod ścianą i ta kiwnęła do niego głową. Z enigmatycznym obliczem odkiwnął powoli z uszanowaniem. Sojusznicy na placu boju, względem grzeszników zawsze byli mile widziani.
Skoczył na powrót do walki przecinając mieczem na pół kolejnego anioła odganiającego się od cieniowych istot. Jak nie posiekał przeciwników to staranował.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.03.17 22:48  •  Główny hol - Page 3 Empty Re: Główny hol
Hałas, jaki wywołali swoim najściem, zbudził już prawdopodobnie każdego w szpitalu. Nie dziwiły go więc zaciekawione twarze wyglądające z uchylonych drzwi i pytające głosy małolatów. Zaciągnął kaptur bardziej na czoło i poprawił szal; nie chciał aż tak paradować ze swoją dość niecodzienną twarzą. Łuk wisiał w spoczynku przez cały czas, bezużyteczny podczas przeczesywania parteru.
Zatrzymali się, zastanawiając się w którą odnogę teraz skręcić. Oleander zdążył już lekkomyślnie zapomnieć, że nie wszyscy będą ich wyczekiwali z otwartymi ramionami. Praktycznie nikt nie będzie.
Nagle usłyszał kroki. Obce kroki. Chwilę stał tyłem, starając się chłodno kalkulować sytuację. W końcu obrócił się, ze strzałą wycelowaną prosto w… pusty korytarz. Dziwne. Skonsternowany spojrzał na inkwizytorów, którzy odesłali mu to samo zmieszane spojrzenie. Gdzieś tam w tle jego mózgu tłukł się strach, prawdopodobnie irracjonalny i wyolbrzymiony.
Rozejrzeli się. Wszędzie było pusto, jedynie drzwi do pokoju pielęgniarek były otwarte. Chłodny głos wiernego zasugerował, aby wejść do pomieszczenia.
Nie wchodź. Wchodź. Nie. Zostaw.
Pogłos mieszanych głosów odbił się echem po jego czaszce.
Obserwują cię. Anioły. Są tu. Czekają na ciebie.
Rozejrzał się niecierpliwie, chyba starając się namierzyć źródło głosu. Niewyjaśniona sytuacja tajemniczych kroków wywołała kolejną falę szeptów, każdy bardziej paranoiczny od drugiego.
Zamknął oczy, myślami odganiając paskudne odgłosy swego spaczonego umysłu. Nie teraz. Nie ma na to teraz czasu.
Ocknął się dopiero, gdy jeden z jego kompanów delikatnie dotknął jego ramienia. Ile tak stał? Minutę? Dwie? Godzinę? Spojrzał na niego nieco zgłupiały, ale szybko przywołał się do porządku. Nabrał powietrza w nozdrza i pozwolił inkwizytorom wejść jako pierwszym. Sam opuścił broń i założył ją z powrotem wiedząc, że nie będzie z niej pożytku w tak małym pomieszczeniu.
Gdy znalazł się w środku ostrożnie rozejrzał się, w każdej chwili zdolny do wyciągnięcia sztyletu z pochwy lub złapania za pierwszą lepszą fiolkę z drażniącą substancją znajdującą się w torbie.

*kłania się w geście przepraszania* (ノ_.)ノ
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.17 22:00  •  Główny hol - Page 3 Empty Re: Główny hol
Oleander: pomimo możliwego ryzyka poszedł za krokami. Widać lepiej stanąć twarzą w twarz z wrogiem, niż pozwalać mu się śledzić. Pokój pielęgniarek wydawał się pusty, nawet ten sypialniany tuż obok, jeżeli grupa zechce się tam zapuścić. Nic specjalnego, prócz dwóch łóżek i równie parzystej ilości szafek nocnych i jednego stojaka na kurtki i trzech taboretów. Pozornie nie było nikogo, ale pozory lubią zwodzić. Tak było w tym przypadku. Ofiarą padł jeden z inkwizytorów, któremu kobieta przejechała skalpelem po barku przecinając mu częściowo mięśnie i wyłączając mu z użycia rękę. Momentalnie pojęła swój błąd po krótkim krzyku mężczyzny, który zatoczył się kilka razy. Zrobiła znak krzyża wolną ręką i cofnęła się do ściany. Zbliżyła się do nich tylko dzięki niewidzialności, ale w walce najwyraźniej nie miała żadnego doświadczenia. Przyrząd chirurgiczny drżał w jej dłoniach i wątpliwie mógłby kogokolwiek skrzywdzić.
-Nie musicie tego robić...- wyszeptała, ale zaraz później z jej ust zaczęła się wydobywać stara modlitwa, jakby wiedziała, ze jej koniec się zbliża.

Aequalis: Udało mu się dostać do aniołów, ale został otoczony i prawdopodobnie gdyby nie Wymordowana, to nie zdołałaby wyjść tego bez szwanku. Niestety jednak nie walczyli przeciwko dzieciakom w piaskownicy i nie deptali sobie babek ulepionych starannie z foremek, a starali się odebrać sobie nawzajem życie. Taka sytuacja wywołuje wbrew wszelakiemu treningowi dzikie skoki adrenaliny, które jak każdy wie prowadzą do popełniania błędów. Pierwszego Anioła zdołał dźgnąć w pierś i posłużyć się nim do staranowania drugiego, jednak głupotą było rzucenie się na kolejnego przeciwnika bez dopilnowanie śmierci poprzedniego. Krew sączyła się z rany skrzydlatego, ale to go nie powstrzymało w podziałaniu mocą. Aj głupcy, ci którzy nie docenili sił Edenu. Zaraz Wymordowany mógł poczuć jak jego plecy zaczynają się ogrzewać do wysokiej temperatury, a w powietrzu unosił się swąd spalonego futra. Ból przeszywał cześć piersiową jego pleców, ale nie był obezwładniający. Niestety na tyle go zdezorientował, że przeoczył chwilę kiedy pojawiły się mary rzucone przez Marcelinę. Anioły walczyły zaciekle i wyjątkowo mocno stawiały opór marom, aż w końcu jeden z nich, właśnie pewien z tej piątki, który wcześniej stał lekko z tyłu. Bo co jest najlepsze w rozpraszaniu istnych koszmarów jak nie światło? I dlatego jeden z aniołów uniósł się lekko nad ziemią i zaczął świecić, wyglądało to tak jakby rozgrzewał się powoli, by z chwili na chwilę stać się co raz to jaśniejszym, aż w końcu patrzenie na niego sprawiało ból, co mocno utrudniało celowanie w jego osobę jak i walkę samą w sobie.

Marcelina: Jak na człowieka żyjącego w tych regionach zachowała się bardzo normalnie. Postanowiła obrać się za jedną ze stron, być może bo uważała ją za zwycięską. Albo miała jakieś wewnętrzne porachunki z anielską rasą. Wszystko możliwe, ale nie zmienia to faktu, ze wdała się w walkę, która może ją zabić. Na szczęście Wymordowana ma kilka asów w rękawie, które pomogły nie tylko jej ale i Szarej Iminencji. Dosłownie uratowała mu dupsko, ale nie obyło się bez szwanku, kobieta czuje uwierające ją plecy. Zapewne będzie miała siniaki, chociaż nie tylko tam, bo anioł przed smutnym końcem zdołał ją jeszcze pięknie uderzyć w twarz rozcinając jej wargę o jej własne zęby.
Między wymordowanymi doszło do niemego sojuszu, a każdy walczył niby dla siebie mimo wszystko sobie pomagając. Czas zabawy jednak powoli się kończył, bo anioły zaczynały wyciągać na powierzchnie swoje moce.

Echolate: Kobieta dzielnie zajmowała się małym wymordowanym, a jej obecność przyciągnęła uwagę pozostałych pacjentów. Była ich dwójka, ale schowani pod kocami nie rzucali się zbytnio w oczy. Mały wymordowany rozejrzał się dookoła i poświęcił chwilę uwagi na każdego pacjenta, po czym odkleił się od prorokini.
-Możessssszzzzz nam poczytać. Tutaj nam zawsssssszzzzze czytają jak ssssssię boimy- wytłumaczył dzieciak, na co postacie pod kołdrami kiwnęły głowami.
Wszyscy udawali, ze nie słyszą wrzasków i odgłosów walki wydobywających się z korytarza. Nikt nie chciał myśleć o rzezi jaka się działa za drzwiami, bo tutaj każdy myślał o sobie. Tutaj byli mieszkańcy Desperacji zawsze myśli się wpierw o sobie.

Sinner: Oddał papiery swojej przełożonej zadowolony ze swojego znaleziska, oraz dostał zadanie do wykonania. Przejęcie starowania nie jest proste szczególnie jak walczy się z równymi przeciwnikami.

NPC: Barykada to ustępuje, to na nowo przybiera na sile. Inkwizytorzy mogą spokojnie pomyśleć szczególnie jak jeden z nikt odlatuje na kawałek i efektownie stacza się po schodach pojękując cicho. Za nim czuć zapach przypalonego mięsa. Anioły zaczynają używać wszelakich środków.


Podsumowanie:

Kolejność:

Informacje od MG:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.17 22:57  •  Główny hol - Page 3 Empty Re: Główny hol
Ingerencja losu

Przejęcie szpitalu nie należy do najłatwiejszy,
w szczególności tego na Desperacji. Każdy chciałby go mieć dla siebie, dla własnych potrzeb i zachcianek. Nic dziwnego, że zdenerwowanie, a w szczególności złość rosła z każdą minutą czy sekundą przez zaistniałą sytuacje. Trudno się również dziwić, że Oleandera przerosło to wszystko, a wyraźny gniew i dzikość dały o sobie znać.

Przez zmęczenie i nadmiar stresu, Oleander popadł w szał.
Szał trwa przez 6 postów.

Życzę powodzenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.17 17:12  •  Główny hol - Page 3 Empty Re: Główny hol
Rzucił się w wir walki kompletnie nie myśląc o konsekwencjach. Nie zastanawiając się dobrze nad taktyką, ani nad skutkami jego czynów. Czego z resztą można się było spodziewać po Wymordowanej bestii, która czterysta lat życia spędziła opętana rządzą krwi i mięsa, zbłąkana w chorym umyśle, którego wirus X rozwarstwiał kawałek po kawałku jak oskalpowane mięso, zostawiając na wierzchu tylko lśniące kości prymitywnych instynktów.
Wprawdzie Szara Eminencja Kościoła powinna wykazywać się większą roztropnością i rozumem, ale tylko w teorii. Szereg jego akcji odbiły się z wydawać by się mogło zwieloktrotnioną siłą, gdy tylko skończył swój pierwszy atak. Zamachując się mieczem wyczuł ból spowodowany powoli przypalaną, ciemnoszarą skórą na plecach, pomiędzy łopatkami. Cierpienie zaparło mu dech w piersi, a ostatki tchu wyrwały się spomiędzy jego szczęk w postaci gardłowego ryku przepełnionego męką i determinacją. Zatrzymał się w pół kroku ledwo co odpierając atak anioła przed sobą, który po chwili na jego szczęście zajął się nagle zaistniałymi marami. Wstrząsnęły nim dreszcze, gdy szczypanie pleców co chwila rwało jego mięśnie przy każdym ruchu. Zacisnął zęby karcąc siebie w głowie za tak bezmyślne zachowanie. Głupiec godny upokorzenia. Oto bezkarnie szarżujący Syn Pański, otrzymał zasłużoną karę od samego Ojca, aby przypomnieć mu o swojej pokorze i powściągliwości. Aequalis wycofał się nieco do tyłu, szepcząc niemo modlitwę i rozglądając się wokół siebie, czy jakichś anioł jeszcze za nim nie stoi, albo po którejś z jego stron. Wtem nagle niesamowite światło przykuło jego uwagę, które po chwili wypełniło jego pole widzenia białą smugę. Ukłucie w potylicę czaszki zmusiło go do natychmiastowego spuszczenia wzroku, osłonięcia twarzy jedną dłonią i powolnego wycofywania się do tyłu w stronę okna. Nic nie widział, ale mógł przynajmniej słyszeć, a dzięki swoim bawolim genom obecnym w jego ciele słuch ten miał nadzwyczaj dokładny. Nie zmieniło to jednak faktu, że postanowił na wszelki wypadek machać nerwowo silnym ogonem za sobą oraz wyprowadzać szerokie cięcia mieczem przed sobą. Chciał tym samym spróbować zniechęcić przeciwników do ataku na niego, albo raczej utrudnić im szybkie dostanie się do niego, bo był w stanie usłyszeć, kiedy się zbliżali. Przypalone plecy dawały się jednak we znaki, co skutkowało w wolniejszych machnięciach orężem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.17 19:47  •  Główny hol - Page 3 Empty Re: Główny hol
Marcelina: Aniołowie wyjęli ciężki sprzęt w postaci swoich mocy. Oślepiona i częściowo pozostawiona sama sobie Wymordowana mogła poczuć niepokój. Jej mary nadal atakowały i wyraźnie pomagały zielonym wygrywać te bitwę, bo również przy barykadzie działy się problemy, ale fortuna kołem się toczy. Pod osłoną światła jeden z aniołów zaatakował kobietę w brutalny sposób. Głowa Wymordowanej wylądowała na ścianie kilka razy, aż dziewczyna nie straciła przytomności. Wtedy wiele się uspokoiło i broniący się mogli zacząć pracować nad spacyfikowaniem raz a dobrze wymordowanej. Nieprzytomną i częściowo pokrwawioną Marcelinę zaczęto nieść w głąb korytarza w stronę jednej z izolatek, ale na nieszczęście obu stron obudził się w niej wirus X. Dostała ataku szału i przestała zważać na swoje dobro i innych, zwyczajnie rzucała się chcąc uciec od trzymających ją rąk.

Aequalis: Światło raziło Wymordowanego sprawiając mu wręcz ból, do tego dochodziło nieznośne pieczenie pleców, które krzyczały za każdym gwałtowniejszym pociągnięciem. Mimo to niemoc Szarej Eminencji nie trwała długo. Wymordowany szybko dosyć mógł odczuć, ze światło blednie, bowiem nie tyle co Aniołowi kończyły się siły, tyle co barykada zaczynała puszczać pozbawiona jakieś większej ilości siły. To właśnie wtedy jeden z aniołów przyłożył ręce do metalowych części łóżek, które starali się utrzymać miedzy inkwizytorami. Nastąpiło wyładowanie, a wierni odstrzelili od barykady, a po ścianach rozeszła się energia, która posypała tynk. Anioł stracił przytomność, a dwójka jego towarzyszy się nim zajęła. Pozostał jeden, ten błyszczący, który przez zakłócenia wywołane wyładowaniem nie był w stanie na nowo użyć swojej mocy, co nie wróżyło mu dobrze, bo w tej chwili odsłonił się na ataki wściekłego pewnie wymordowanego. Przeżegnał się wtedy i przywołał miecz zaklęty w artefakcie. Miał w oczach zacięcie, które nie pozwalało wątpić, ze jest to dla niego sprawa tej samej wago, co dla Aequelisa.
-Pater noster, qui es in caelis, sanctificetur nomen tuum, adveniat regnum tuum, fiat voluntas tua, sicut in caelo et in terra. Panem nostrum quotidianum, da nobis hodie, et dimitte nobis debita nostra, sicut et nos dimittimus debitoribus nostris, et ne nos inducas in tentationem, sed libera nos a malo. Amen.- wymówił szybką modlitwę po cichu, ku pokrzepieniu serca i był gotowy do walki.


Podsumowanie:

Kolejność:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.17 23:44  •  Główny hol - Page 3 Empty Re: Główny hol
Dopiero teraz zobaczyła, że młodocianych pacjentów jest więcej, a jej serce zabiło mocniej w najzwyczajniejszej ludzkiej, wręcz matczynej trosce o ich zdrowie i życie.
Skinęła dłonią na dzieci.
- Weźcie swoje nakrycia i chodźcie tu szybciutko. Pomieścimy się wszyscy.- Powiedziała, pomagając leżącemu wymordowanemu przesunąć się tak, aby dzieci jeszcze się zmieściły. Dzięki temu miałaby pewność, że będę w najbezpieczniejszym miejscu w szpitalu i przynajmniej ich trójka przetrwa to co się dzieje na zewnątrz. Jeśli zajmowała miejsce potrzebne jakiemuś dziecku do położenia się, wówczas zeszła na podłogę, przysiadając tuż przy samym łóżku, układając wówczas na nim przedramiona, o które wspierała podbródek.
- Czy Sienars zaczął wam czytać ostatnio jakąś książkę, czy może czas na zupełnie nową opowieść?- Uśmiechnęła się, bardziej przypominając teraz starszą troskliwą siostrę niż kobietę, która była w głównej mierze odpowiedzialna za piekło dziejące się tuż pod ich nosem.
- Nie macie się czego bać. Nie pozwolę, aby ktokolwiek zrobił wam krzywdę.- Obiecała przykrywając swoją dłonią rączkę jednego z dzieci. Czy one wszystkie były wymordowanymi? Bez względu na ich rasę nie zamierzała traktować ich inaczej, co więcej… nawet anielskie pociechy miały u niej szczególną taryfę ulgową.
- Jakie są wasze imiona?- Zapytała łagodnym, melodyjnym głosem, zupełnie jakby od tego pytania miała zacząć opowiadanie baśni.

Inkwizytor przy Oleandrze.
Promienisty ból rozlał się po jego ciele, gdy skalpel skutecznie rozciął mu ramię, powodując nie tylko osłabienie, ból i dość poważny krwotok, ale również niedowład ręki w którą trafiła. Aktualnie był wyłączony z walki i ten fakt dodatkowo go rozzłościł.
Podobnie jak jej modlitwy.
Dlatego w złości, niewiele myśląc doskoczył do kobiety, próbując jej wytrącić ostre narzędzie z dłoni.

- - - - -
NPCe przy barykadzie -> szukają jej słabych elementów, bo przecież każda barykada ma jakiś słaby punkt prawda? Co więcej fakt, że jednego z ich towarzyszy pieprznął prąd wcale nie poprawił ich sytuacji, a co więcej dodatkowo rozzłościł. Jaką czelność miał anioł który używał mocy pańskiej by zaatakować sługę boga?
Rzucili się na barykadę jeszcze namiętniej z bojowymi okrzykami na ustach.

Poszkodowany i poparzony NPC jeśli będzie w stanie spróbuje odczołgać się od schodów, chyba że nie żyje. to się nie odczołga.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.17 22:54  •  Główny hol - Page 3 Empty Re: Główny hol
Cisza. Przerażająca, paskudna, wślizgująca się pod każdy skrawek jego ubrania cisza. Niespokojnie biegał wzrokiem po wszystkich przedmiotach, powoli sięgając do sztyletu przy spodniach. Pokój wydawał mu się dziwnie nieprzyjemny; trudno powiedzieć, czy to paranoja dawała się we znaki, czy rzeczywiście coś było na rzeczy.
I doczekał się. Chłodny odgłos skalpela przecinającego skórę w akompaniamencie krzyku ofiary sprawił, że dostał nożyka w zawrotnym tempie. Obrócił się i wycofał o kilka kroków, wlepiając rozbiegane spojrzenie w  marną postać anielicy.
Anielicy.
Na jego piegowate policzki powoli wkradł się uśmiech, najpaskudniejszy z możliwych. Obrócił sztylet między palcami; wyglądał, jakby cała sytuacja sprawiała mu niewyjaśniony ubaw czy przyjemność. Jej słowa ledwo do niego docierały, obecnie słyszał tylko powtarzające się wewnętrzne krzyki skandujące rasę postawionej przed nim osoby. Jedne nawoływały do litości, błagały, płakały w rozpaczy; inne w czystej nienawiści kazały zamordować skrzydlatą na tysiące okrutnych sposobów. Gdzieś w tle obijały się modlitwy do Ao i jego proroków. Słysząc jej okrutną, wręcz raniącą aoistyczne uszy Oleandra modlitwę zdenerwował się, ścisnął rączkę sztyletu w dłoni. Nie będzie więcej znosił jej plugawego jestestwa.
Cała jej osoba wywoływała w nim nienawiść głęboko zakorzenioną dzięki doktrynie Aoizmu, krew wręcz wrzała w jego żyłach. Z sekundy na sekundę złość ogarniała go coraz bardziej, stres spowodowany inkwizycją nasilał się, głosy przybierały na sile i stawały się coraz to bardziej ofensywne w stosunku do osoby Alexandra. Nawet nie wiedział kiedy jego oddech zaczął przyspieszać, a rozbiegane oczy nabiegły krwią.
Po kilku sekundach cichy, skrzekliwy chichot opuścił jego wykrzywione usta.
Wpadł w szał.
Praktycznie już nie myśląc i nie zważając na inkwizytora obok rzucił się na dziewczynę z zamiarem wbicia dzierżonego w dłoni sztyletu w klatkę piersiową. Najprawdopodobniej kilkukrotnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Główny hol - Page 3 Empty Re: Główny hol
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach