Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 10.05.16 18:12  •  Upiory. [Shion x Shane] - Page 3 Empty Re: Upiory. [Shion x Shane]
Może faktycznie był szalony. Ciągle kurczowo trzymając się dawnej rzeczywistości i uparcie ignorując obecną. Shane potrafił żyć w trudnych warunkach, jednak i jemu na początku nie było łatwo. Na głowie miał dużo młodszego brata, który z zaszklonymi z przerażenia oczami oglądał nowy świat.  Rudzielec nie mógł użalać się nad sobą,  gdyż odpowiedzialność jaka została mu powierzona za cudze życie, utrudniała mu nawet zaśnięcie.
Kiedy tylko spojrzał w oczy Shiona, zobaczył lustrzane odbicie Nicolasa i na kilka dłuższych chwil serce gwałtownie mu zamarło.  Wpatrywał się w kopię swojego młodszego brata, czując okropny ścisk w klatce piersiowej. Niczym atak przedzawałowy, który dopadł go w najmniej oczekiwanym momencie. Dusząca łapa zacisnęła się gwałtownie na jego szyi, niczym pętla u jeńca na stryczku. Zapadka się otwarła, a ucisk zebrał na sile.  
- Może… może kiedyś odwiedzę M-3. Może zobaczę na własne oczy to całe kino i te sklepy!
- Tak. - Jedynie tyle zdołał wydusić, zamykając na krótką chwilę powieki. Tłumaczył sobie, że natarczywie wiejący wiatr wystarczająco osuszał spojówki, aby dodatkowo robił to teraz on sam. Zerknął zaraz na młodego.
- Growlithe? Nie wygląda na takiego, który spełnia kaprysy podwładnych - mruknął, wiedząc, że wraz z tymi słowami optymizm i nadzieja chłopaka pękną jak bańka mydlana, po której pozostaje jedynie lepki ślad.
- A skoro bałeś się, TY, to rzeczywiście musiało być przerażająco.
- Wyobraź się, że śpisz i nagle grunt ci się osypuje pod stopami, sufit się zawala, atakuje wielka fala wody, a ty nie potrafisz pływać. Zewsząd nadchodzi płomień, a ty nie masz gdzie uciec. Perspektywa niezbyt sprzyjająca, a ludzie musieli sobie z nią codziennie radzić. Błagali i modlili się do Boga, a on pozostawał głuchym. Mam nadzieję, że zdechł wraz z tym całym niebem. Że jego świat również się zwalił i zatrząsł w posadach. Że cierpiał i czuł bezsilność. - Dokończył. Więcej nie było sensu mu mówić. Shion wystarczająco dowiedział się jak na pierwszy razem.

[ * * *]

- Jesteś…
- Przecież obiecałem, że wrócę - powiedział, kompletnie ubrany. Krew zwierzęcia ubrudziła jego ubranie, z którego najpewniej ciężko ją będzie sprać szarym mydłem bądź specyfikiem podobnym  do oryginału. - Pewnie, że wiem. Żyję w cholerę czasu, głupio byłoby nie potrafić - parsknął.
- Tak, to też metoda z bardzo dawnych czasów. Tak pierwsi ludzie wynaleźli ogień, a potem to powielano na wszelkich biwakach. - Cisza. - Chcesz się nauczyć oporządzać zwierzynę? - zapytał i zerknął na niego badawczo. Chwilę milczał, nic nie mówiąc i zastanawiając się. Jaką funkcję pełnił w DOGS'ach, w grupie, która wykorzystywała i wysysała wszelkie umiejętności.
- Siadaj - polecił i kiedy tylko Shion zajął miejsce tuż obok niego, poczuł ciepło chłopca. Z ukosa przyjrzał się wyraźnym piegom na policzkach i nosie, rudej i lekko rozjaśnionej od słońca na końcach czuprynie oraz łagodnym, dziecięcym rysom. Wyglądał jak wyjęty z głęboko wykopanego przez Shane dołu, a następnie zasypanego zimną i mokrą ziemią.
Nicolas. Nicolas również zagryzał wnętrze policzków i ust kiedy się denerwował.
Czy ja już oszalałem? Oszalałem i brnę we własną obsesję?
Tak.
- Pierw zwierzyna. Na początek musisz zedrzeć skórę. Dopiero później możesz otworzyć brzuch i wyciągnąć wszelkie wnętrzności. - Pokazał mu na swoim króliku, jak powinien prawidłowo wbić nóż, a następnie zedrzeć skórę. Swojego zrobił dość szybko, zostawiając Shiona ze swoją zwierzyną. W końcu musieli na czymś usmażyć mięso, a ognisko nie rozpali się samo, dlatego też zabrał się za budowanie prowizorycznego paleniska. Kilka kamieni stworzyło okręg, a następnie w niego powrzucał chrust, suchą trawę i gałęzie. Tak jak wcześniej rozmawiali z chłopakiem o pocieraniu patyków wykonał podobne zabiegi. Nachuchał się i napocierał, jednak wiatr nie sprzyjał. Z kieszeni wyciągnął niewielkie szkiełko, które naprowadzając na słońce stworzyło promień, dzięki któremu trawa się zajęła, a od niej chrust i potem cała reszta.
- Jak ci idzie? - Zerknął na Shiona przez ramię.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.05.16 23:20  •  Upiory. [Shion x Shane] - Page 3 Empty Re: Upiory. [Shion x Shane]
Spojrzał przelotnie na drugiego wymordowanego, aczkolwiek nic nie powiedział. Nie musiał. Ileż to razy słyszał, że ktoś zaraz wróci, by koniec końców zostawić go samego? Nawet jego własny ojciec obiecał, że wróci po niego. I nigdy więcej nie pojawił się na oczy Shiona. Dlatego też, mimo wszystko, ucieszył się, kiedy jego nowy znajomy jednak powrócił.
Przysunął się bliżej, przyglądając z uwagą jego poczynaniom, wysłuchując co ma robić. Nigdy przedtem tego nie robił, ale żyjąc na Desperacji musiał nauczyć się wszystkiego, co mogłoby mu pomóc w przeżyciu. A przecież nie zawsze będzie mógł liczyć na kogoś z DOGS. Zresztą, nie chciał być tylko i wyłącznie od nich zależny. Musiał pokazać, że też potrafi. I się na coś przydać.
- Dam radę. – odparł bez przekonania, sięgając po królika, który został jemu przydzielony. Wsunął ostrze małego noża pod skórę tuż przy karku i zaczął od oskórowania. Nie szło mu tak sprawnie, jak Shaneowi. Kiedy drugiemu wymordowanemu wychodziło to szybko i sprawnie, tak skóra zrywana przez Shiona opadała na ziemię w… kawałkach. Tu jeden większy, tam mniejszy a jeszcze gdzie indziej mała kapka. Nie wyglądało to zbyt apetycznie i zachwycająco. Ale i tak najgorsze było przed Shionem. Usiadł po turecku i w wyraźnym skupieniu rozpruł miękki brzuch zdobycznego zwierzęcia. Następnie wsunął dłoń do środka i… zamarł. To było cholernie dziwne uczucie, wyciągając na wierzch wnętrzności. Nieważne, że były to królicze, a nie ludzkie. Chociaż…
- Shane? A co, jeśli to nie był królik? – zapytał nagle, wysuwając zakrwawioną dłoń, czując ostry, metaliczny zapach truchła zwierzęcia.
- A co, jeśli to wymordowany? – nie odrywał jednak swojego spojrzenia od dłoni, na której znajdowała się najprawdopodobniej wątroba.
- …. Będę rzygał. – odrzucił zwierzaka na bok, po czym doskoczył do krzaków, zgiął się w pół I oddał praktycznie samą wodę, z racji braku pożywnego posiłku przez ostatnie dni. Podniósł się po chwili i otarł usta wierzchem dłoni, pozostawiając na swoje twarzy krwawą smugę króliczej krwi. Przełknął cicho ślinę i spojrzał gdzieś w bo, wzdychając ciężko.
- Jestem beznadziejny.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.16 21:20  •  Upiory. [Shion x Shane] - Page 3 Empty Re: Upiory. [Shion x Shane]
Shane również kiedyś obiecał komuś, że wróci. Nie dotrzymał słowa. Przepadł jak kamień wodę, pozostawiając w najgorszym momencie. W końcu koniec świata nie zaliczał się do rangi nie wrócenia na noc z całonocnej libacji alkoholowej. Nawet nie pamiętał jej imienia. Czasem nawiedzała go w najgorszych koszmarach przypominając o złamanej obietnicy, niczym upiór, który czekał na noc, aby móc siąść na klatce piersiowej nieszczęśnika i w stalowym uścisku odebrać spokojny sen, i oddech.
- Dam radę.
To wcale nie brzmiało przekonująco. Rudzielec zerknął na młodego z lekkim zawahaniem, jednak nie zamierzał ingerować w zdobywanie sprawności przez skauta. Niech się dzieciak czegoś nauczy. W końcu nie wiadomo kiedy Desperacja zacznie weryfikować zdobyte umiejętności. Mimo, że Shionowi zdzieranie skóry szło dość topornie, za jakiś czas zacznie mu to wychodzić całkiem sprawnie. Shane na samym początku życia w dziczy wałęsał się jednie pod postacią wilka, która zdominowała jego ludzkie instynkty. Dopiero z czasem, działanie wirusa zelżało i musiał na nowo nauczyć się żyć. Króliki początkowo również nie były jego specjalnością. Pożerał je jeszcze ciepłe z bijącym sercem, a teraz połasi się nawet o usmażenie mięsa.
-  To miał kurewskiego pecha, że trafił na mnie – powiedział bez cienia zawahania. Czy to oznaczało, że był kanibalem? Czy może przestał przejmować się obowiązującymi zasadami, które prawdę mówiąc – nie istniały. Wymordowani byli zwierzyną. Większość z nich straciła swoje człowieczeństwo i zdziczała, tylko garstka podobnych do niego ostała się w ramach normalności. Co oczywiście nie oznaczało, że wirus nie wyrywał w nich swego piętna, gdyż było ono bardzo głębokie i niezwykle trwałe. Pośród wszystkich pechowców opętani stanowili mały procent człowieczeństwa, które coraz częściej zaczynało się zacierać.
Na salwę rzygów nawet nie zareagował. Spoglądał na Shiona z ukosa, dorzucając kilka badyli do wolno rozpaczającego się ogniska. Królik dzieciaka wyglądał jak po nieudanej operacji plastycznej z nieprawidłowym wycięciem wątroby.
- Jestem beznadziejny
-  No, jesteś – potwierdził, kończąc patroszenie swojej zwierzyny. Nabił martwe truchło na patyk, a drugą końcówkę w ziemię tuż nad płomieniem. Siadł koło rudzielca, wycierając ręce o siebie. - Dokończ go. A potem zrób ze swoim to samo, co ja z moim. – Wskazał ruchem głowy na piekącego się królika. Widząc jednak niechęć oraz rezygnację, westchnął w duchu.  Czemu chłopak musiał być tak podobny do Nicolasa? Nawet w tak durnej, prostej sferze działania.
-  Nigdy nie poddawaj się. Obojętnie o jaką dziedzinę życia by nie chodziło. Tylko głupcy zatrzymują się na półmetku i oddają wygraną. Dokończ patroszenie albo będziesz głodny. Co wybierasz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.05.16 2:31  •  Upiory. [Shion x Shane] - Page 3 Empty Re: Upiory. [Shion x Shane]
Westchnął ciężko, wracając na swoje miejsce, gdzie usiadł po turecku. Spojrzał z dziwnie beznamiętnym spojrzeniem na leżącego u jego nóg królicze truchło. Zapach śmierci zaczął już docierać do jego zmysłów, drażnić je, przesiąkać nim. Żołądek momentalnie zaczął wierzgać, przypominając o sobie i o tym, że istniało bardzo duże prawdopodobieństwo, że lada moment ponownie zwróci naturze swoją zawartość.
- Łatwo ci powiedzieć. – mruknął bardziej pod nosem, choć niewątpliwie jego głos dotarł do czułego ucha drugiego rudowłosego wymordowanego. - Może wydawać się to śmieszne, ale mimo życia na ulicy i w Desperacji, wciąż nie potrafię, nie wiem, przestawić się. Jasne, wiodłem zupełnie inne życie niż ty, ale… – sięgnął po królika i złapał go za uszy, unosząc wyżej, a wnętrzności plasnęły cicho na ziemie.
- Dwa, że nie mam takiej siły jak ty. Nie przemienię się w drapieżnika I nie upoluję sobie obiadu. W swojej zwierzęcej postaci co najwyżej mogę upolować mysz albo jagody. Nie umiem posługiwać się łukiem ani też żadną inną bronią palną. Bo nikt, nigdy nawet nie próbował nauczyć mnie tego.
- Wiesz, po jednym twoim zdaniu nie wywrócę mojego życia o sto osiemdziesiąt stopni, żeby walczyć i nie rezygnować. Myślisz, że gdybym to potrafił, to siedziałbym tu teraz, czując, jak lada moment ponownie zwymiotuję? Nie. Po prostu tak już jest. Na świecie są drapieżniki i ofiary. Ty jesteś drapieżnikiem. Czasami lepiej po prostu odpuścić.A ja ofiarą.
Uśmiechnął się kwaśno i odwrócił wzrok, kiedy wsuwał palce do wnętrza królika. Z dwojga złego wolał polegać na innych zmysłach jak dotyka, zapach czy dźwięk, niż wzroku. Przynajmniej teraz grzebiąc w bebechach wyobrażał sobie coś o wiele przyjemniejszego, niż flaki. I dzięki temu nie zrzygał się drugi raz, choć wielokrotnie istniało bardzo wielkie ryzyko. Patroszenie zajęło Shionowi naprawę sporo czasu, i kiedy wreszcie wbił mięso na patyk, niebo zdążyło pokryć się mrokiem.
- Właściwie gdzie mieszkasz? – zagadnął cicho, zastanawiając się, czy ktoś taki jak on prowadzi raczej koczowniczy tryb życia I każdej nocy znajduje sobie inne lokum, czy jednak posiada swoje miejsce. Miejsce, gdzie każdego wieczoru wraca i gdzie może odetchnąć po kolejnym ciężkim dniu. Jakby na to nie spojrzeć, Shane raczej wyglądał na kogoś, kto nie lubi zagrzewać zbyt długo miejsca. Ale, kto wie, w końcu pozory mogą mylić.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.05.16 21:23  •  Upiory. [Shion x Shane] - Page 3 Empty Re: Upiory. [Shion x Shane]
Shion chyba miał jakieś bulimiczne tendencje, bo odkąd z nim siedział praktycznie ciągle rzygał. Zastanawiał się czy to nie czasem jakaś choroba, którą może od niego załapać. Nie uśmiechały mu się podobne zabiegi, które miały by go uziemić w Smoczej Górze na X czasu. Siedzenie w pustych, zimnych czterech ścianach przyprawiało go o klaustrofobię. Nie potrafił za długo wysiedzieć na miejscu.
- Nie rób z siebie ofiary – syknął pod nosem. Spojrzał ostro na chłopaka, dając  mu kolejną, ale tym razem niemą reprymendę, niczym starszy brat.
- To wszystko co wymieniasz jest do nauczenia się. To, że jesteś chudym knypem – Tu parsknął śmiechem. - Nie oznacza, że nie możesz nauczyć się strzelać czy podstaw samoobrony. Wszystko przed tobą. - Wzruszył ramionami, wysłuchując kolejnej dołującej przemowy ze strony Shiona. Opadł na zimną posadzkę plecami, zakładając ręce pod głową i wypatrywał na niebie czegokolwiek. Czegoś co mu przypominało o dawnym stylu życia. Kątem oka przyglądał się dzieciakowi, któremu coraz lepiej szło z patroszeniem zwierzaka. Czyżby chociaż trochę zmotywował się do działania i powstrzymywał lawinę rzygów, kiedy wpychał w brzuch królika rękę?
- W Smoczej Górze, jestem najemnikiem – odparł spokojnie, aż nazbyt szczerze. Nie miał w zwyczaju przedstawiać się z prawdziwych personaliów i wykonywanego zawodu, jednak jeśli chciał chociaż trochę zbliżyć się do Shiona, to musiał zyskać jego zaufanie. - Ale nie cierpię tam przebywać. Mam trochę więcej wilczych cech niż sam chciałbym. Natura nie pozwala mi wysiedzieć w zamknięciu, dlatego więcej czasu wałęsam się w okolicy. - Wzruszył ponownie ramionami, na chwilę przymykając oczy. Czuł jak z daleka jego mięso lekko się przypala.
- Ściągnij mojego królika z ognia i jedz – polecił. Sam stracił chwilowo apetyt i poczeka na wynalazek piegowatego dzieciaka. Miał nadzieję się nie porzygać od jakiś niewyciągniętych wnętrzności lub innego strawionego przez królika robactwa.
-  A ty? Jak trafiłeś do DOGS? I czemu właśnie ta banda? - zapytał skoro zaczęły padać dość niewygodne pytania. W końcu zaczęli wkraczać na tematy organizacyjne, o których nikt nie lubił głośno dyskutować. Shane również wyznawał tę zasadę. Smoki były dla niego niezwykle ważną grupą pomyleńców, dla których wielokrotnie narażał życie. Poza nimi nie posiadał nikogo. I pomimo niechętnej postawy względem członków Drug-on robił dla organizacji tyle, ile od niego potrzebowali.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 1:42  •  Upiory. [Shion x Shane] - Page 3 Empty Re: Upiory. [Shion x Shane]
”Nie rób z siebie ofiary”
Uniósł głowę i spojrzał z, o dziwo, spokojem wymalowanym na swojej twarzy. W końcu sztuczną beznamiętność zakłócił delikatny uśmieszek, który bynajmniej nie został wywołany nagłym przypływem radości.
- Łowcą to ja nie zostanę. – rozłożył bezradnie upaćkane nie swoją krwią dłonie, by po chwili ponownie wrócić do swojej wykonywanej wcześniej czynności.
- Wiesz, dla kogoś, kto od wielu, wielu lat walczy, wie jak posługiwać się najzwyklejszą ostrą bronią, łatwo powiedzieć „to wszystko jest do nauczenia”. Jasne, jest. Ale ile lat jest potrzebnych do tego? Hm? Moja dotychczasową bronią, z której korzystałem były widły do przerzucania gnoju. No i nożyk, który zawsze mam przy sobie, choć nim bronię się na ślepo. – uniósł spojrzenie na Shane’a i zmrużył ledwo zauważalnie swoje oczy. - A może chciałbyś podjąć się nauki? Pokazać mi kilka ruchów samoobrony? W sumie…. Pytam serio. – jasne, nie oczekiwał odpowiedzi od razu. Shane mógł chcieć zastanowić się nad tym, bądź od razu odmówić. Bez względu na to, jaka byłaby odpowiedź, nikt Shionowi potem nie powie, że nawet nie próbował.
- Z tym, że na tę chwilę nie miałbym ci nawet jak zapłacić. – wzruszył jedynie ramionami. Nie posiadał właściwie nic, co mogłoby posłużyć za tutejszą walutę handlową, nic, czym najpewniej ktoś pokroju Shane’a mógłby być zainteresowany. Miał tylko siebie i swoje ciało. Nie, nie w erotycznym rozumowaniu. Po prostu.
Odłożył na bok wypatroszonego królika i powoli odwrócił spojrzenie gdzieś w bok.
- Czyli jesteś Smokiem. – skwitował krótko, a na jego piegowatej twarzy pojawił się dziwny wyraz. - Psy niezbyt lubią twoich… współpracowników. Nie od czasu, kiedy jedna z waszych do nas wtargnęła. – spojrzał na zakrwawione dłonie, po czym zaczął uporczywie wycierać je o trawę, by chociaż pozbyć się lepkości z dłoni. Skinął głową na polecenie mężczyzny i dźwignąwszy się, zgarnął już przyjemnie pachnącego królika, w którego mięsie zatopił od razu swoje kiełki, czując, jak ślina zaczyna zbierać się w jego ustach. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak dawno nie miał w ustach nic ciepłego. A jego brzuch ponownie bezczelnie zaburczał, jakby na potwierdzenie myśli chłopca. Przez dłuższą chwilę jadł w milczeniu, przeżuwając i zapełniając swój obolały z głodu żołądek, czując przyjemną błogość, jaka go ogarniała. I senność. Przymknął nieco powieki, kiedy pierwszy głód został zagłuszony i przetarł wierzchem dłoni swoje usta, ale nie zmierzał rezygnować z jedzenia. Jeszcze nie.
- Kojarzysz gang CATS? – spojrzał na niego przelotnie. - Na pewno. W każdym razie należałem do nich kiedy Grow i Ryan zaatakowali… – poczuł nieprzyjemne ukłucie w sercu na wspomnienie tamtego deszczowego dnia, który niczym złowrogie widmo będzie ciągnęło się za nim aż do końca jego dni. Przeżuł kolejny kęs wpatrując się tępo w języki ognia, próbując usilnie odgonić bolesne wspomnienia.
- Po tamtym dniu odszedłem od CATS. W sumie… nie do końca. Kiedy dołączyłem do DOGS, byłem ich szpiegiem. Tak przynajmniej koty sądziły. A prawda była taka, że już wtedy szpiegowałem Koty dla Psów. Taki.. podwójny szpieg. – uśmiechnął się krzywo. - A dołączyłem do DOGS, bo chciałem zabić Growa I Ryana. A skończyłem jako sługa Growa. I nie wyobrażam sobie innego zakończenia. Już nie.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.06.16 20:51  •  Upiory. [Shion x Shane] - Page 3 Empty Re: Upiory. [Shion x Shane]
Pierdolenie. Jedno wielkie pierdolenie, które wypluwa z siebie każda biedna, zbłąkana dusza. Nikt nie rodził się z umiejętnością władania bronią czy znajomością sztuk walki.  Praca do zdobycia minimalnych umiejętności w tym zakresie  była żmudna i wymagała odrobiny cierpliwości, i chęci.
- Z takim podejściem? Hm. W chuj – odparł, tracąc wcześniejszy, nikły optymizm. Shion szybko ostudził jego dotychczasowy wyidealizowany obraz o słodkim chłopcu, który przypominał jego brata, a pozostawiał po sobie autentyczność posiadania, denerwującego młodszego strupa (czyt. brata). W dodatku jęczącego z byle powodu. Opadł na twarde podłoże, zginając rękę pod głową i spoglądając w niebo. Odechciało mu się nagle jeść, a dopadło go wyjątkowe znużenie spowodowane kiepskim spaniem w przeciągu kilku dni. Nie dał mu odpowiedzi na temat nauki czy chociażby nie wykazał się chęcią zademonstrowania małego pokazu umiejętności.  Zbył jego słowa, krótkim westchnięciem.
- Wiem, pamiętam tę sytuację – rzucił wyjątkowo spokojnie, jakby nie przejmując się tamtymi wydarzeniami. - Jestem w organizacji praktycznie od jej samego początku. Nawet jak nie biorę w czymś udziału, to zazwyczaj orientuję się w przeprowadzonych działaniach. - Co tu dużo mówić, był Smokiem odkąd tylko odzyskał ludzki instynkt. Chęć zaczepienia się gdzieś na dłużej i bez względnych zobowiązań skłoniła go do zaciągnięcia się do Drug-on, kiedy to organizacja zaczynała oddychać zanieczyszczonym powietrzem Desperacji.
- Kojarzę. Nie mam za dobrego zdania ani o CATS, ani tym bardziej o DOGS. Zresztą żadne ugrupowanie nie wzbudza we mnie sympatii – mruknął, słuchając go uważnie. - Nie obrażasz sobie innego zakończenia, jak bycie kogoś wiernym sługusem? Jak to żałośnie brzmi. – Zaśmiał się złośliwie.  Chłopak musiał naprawdę czuć się jak kupa gruzu skoro składał swoje życie i niezależność w czyiś łapskach. Shane niezbyt się podobało, że tym kimś był Growlithe. Szef, dzieciak, DOGS'ów – czy można było wyobrazić sobie lepszego ochroniarza i opiekuna w jednym? Patrząc na chłopaka, rudzielec dochodził do wniosku, że piegowata przybłęda naprawdę potrzebuje jakiejkolwiek lekcji życia. Niedoświadczony, zagubiony i bojaźliwy parł naprzód przez życie, mając nadzieję prześlizgnąć się bez większego uszkodzenia.  
Zamknął na chwilę oczy, nie odzywając się. Zapanowała między nimi głucha, trochę niezręczna cisza. W końcu jednak podniósł się, idąc do ogniska, przy którym zostawił wbity w ziemię nóż. Schował go za cholewkę buta i odwrócił głowę przez ramię.
- Nauczę cię, ale nie teraz. Muszę wracać do siedziby, jednak za pewien czas na pewno się znowu spotkamy. Masz. - Podał mu numer telefonu, pod którym mógł go złapać. - Gdybyś potrzebował mojej pomocy, pisz.
I tyle. Shane zostawił Shiona z piekącym się królikiem, a sam zniknął w ciemnych gęstwinach.


[Wątek zakończony]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach