Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Miejsce spotkania: Obrzeża M-3.
Czas: 3-4 lata temu.
***

Wieczór zapadł nad miastem. Furiosa szła szybkim krokiem, a obcasy, głucho odbijały się echem po obrzeżach M-3. Mało ciekawa okolica, już nie tylko dla kobiet, ale chyba dla wszystkich obywateli. W takich miejscach lubili chować się buntownicy, rzezimieszki, szulerzy, pijąca młodzież i wielu innych. Co kilkudniowe najazdy przez SPEC były w tym miejscu normą. Towarzystwo jednak zawsze tu wracało. Stwarzało to, idealną okazję, do zbierania informacji.
Praca szpiega, choć wciąż świeża, bez reszty wciągnęła Furiosę. Pracoholizm jest u Salvadorów rodzinny i powinien być stwierdzony genetycznie.
Szukała wzrokiem umówionego miejsca. Łukiem omijała, co jakiś czas wyrastające z betonu latarnie. Poza tym, że nie chciała się rzucać w oczy, to nie chciała też, by ktoś wziął ją, za potrzebującą pieniędzy dziwkę. Elen dba o opinie, jak tylko się da. Kobieta bierze niektóre "ludowe" powiedzenia za bardzo do serca.
Rudowłosa wypatrzyła stary, wielki budynek, jeszcze częściowo zbudowany z cegły i ruszyła w jego kierunku. Lepsza obskurna budowla niż latarnia.
Oparła się o ścianę, nie zostało jej nic innego, jak czekać. Wiedziała tylko, że jeden z buntowników jest zainteresowany wymianą informacji. No to, czemu nie. Gdy nadszedł czas, umówionego zawczasu spotkania, ubrała wysokie, sznurowane buty na obcasie, nałożyła zniszczoną, skórzaną kurtkę z kapturem i wyszła z mieszkania, zostawiając bratu kartkę z dokładną instrukcją gdzie jest i co robi. Lepsze to, niż, nagły wjazd z buta generała z dziesięcioma żołnierzami, bo bez słowa wyjaśnienia nie ma jej po kolacji w domu.
Potarła zmieszana, tymi myślami, brew i zmrużyła oczy. Chyba widziała potencjalną osobę, z którą to, ma się spotkać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Kolejny dzień jak każdy inny. Parę lat temu prowadził trochę inne życie. Był najemnikiem chociaż głównie służył pod sztandarem Łowców. Była tam jedna osoba, która trzymała go w ryzach. Przywódca. Nyanmaru potrafiła uspokoić go i sprawić, że po jego plecach przeszły dreszcze. Na samą myśl robiło mu się słabo. W ten sposób jako indywidualista czuł się zobowiązany do pomagania organizacji na każde jej wezwanie. Ale teraz to co innego. Miał własne sposoby na zdobywanie informacji i sabotowanie wojska. To był również powód przez który stracił swoje oko. Działał zbyt pochopnie, ale wyciągnął z tego wnioski i teraz jest mądrzejszy. Mądry szermierz po szkodzie. Każdy kształci się na swoich wyborach nieważne czy są dobre czy złe. Jest jeszcze zbyt wybuchowy, ale to nie zmienia faktu, że i tak się już zmienił. Musiał zachowywać się należycie jeżeli ceni swoje życie. Ale to już nieważne. Zrobi to co będzie musiał by zapewnić sobie dobrobyt. Jego serce jest wypełnione chęcią zemsty. Nie popuści płazem swojego oka.
Praktycznie cały dzień spędził na obserwacji patrolów wojska, które przechodziły przez całe miasto. Musiał nauczyć się gdzie dokładnie chodzą, o której godzinie, w jakich grupach. Eliminacja takich celów jest prosta jeżeli zna się cały ich plan. Mała zasadzka i będzie po wszystkim. A jakby tego było mało to jeszcze musiał znaleźć jakiegoś pracodawcę, który chętnie oddał mu parę groszy. Oszczędności z poprzedniego zlecenia się kończą, a on musiał za coś żyć. Jako najemnik jest znany niewielkiemu gronu, ale to nie zmienia faktu że ludzie często się do niego zgłaszają. Zlecenia nie są zazwyczaj zbyt przyjemne, ale nie jemu o tym decydować. Zabij tego i tamtego. Nastrasz tamtego. Zdobądź dla mnie to. Rzygał już tym wszystkim. Nie miał czasu na doskonalenie swoich umiejętności jako szermierz, chociaż przecież jest Łowcą. Będzie żył dłużej. Ale co z jego umiejętnościami teraz? Splunął na ziemię na samą myśl. Nie mógł zaczynać rozmyślać nad takimi rzeczami bo zbyt szybko się denerwował. Czas mijał, a on stwierdził czas już na "odpoczynek". Łatwiejszą część jego pracy czas zacząć. Szybkim krokiem dotarł na miejsce gdzie cały świat nie ma znaczenia. Ulica samych wyklętych typków. Buntownicy, złodzieje, matkobójcy. Cały najgorszy miot z M-3. Idealnie tutaj pasował. Oparł się o słup i oczekiwał. Miał się tutaj z kimś spotkać. Dostał drobne info, że osoba wie dużo. Musiał przekonać się o tym na własnej skórze. Przede wszystkim można by go określić jako typowego Łowcę gdyby nie fakt, że jego proteza ma kolor zielony, a przy sobie posiada fałszywą przepustkę, która została parę lat później połamana przez jednego z eliminatorów, którzy chcieli być wyjątkowo upierdliwi. W dodatku już teraz widział parę ludzików, którym się nie spodobał. Zerkali na niego co chwila, aż zdecydowali się podejść. "Kurwa. Znowu." - Pomyślał i westchnął ze zrezygnowaniem. Widział jak wyciągają już te scyzoryki, ale on tylko odgarnął płaszcz pokazując rękojeść swojej katany.
- Wypierdalać. - Krótko, życzliwie i na temat. Nie spodziewał się, że się posłuchają ale na szczęście się udało. Nie miał czasu na takie wypierdki. Poza tym znowu pewnie wpadłoby tutaj parę wojskowych i wtedy na pewno zostałby zgarnięty za morderstwo. Wyciągnął paczkę papierosów i wyciągnął sobie jednego. Nałóg to piękna sprawa. Odpalił go i poprawił kaptur, który zakrywał połowę jego twarzy. W końcu dostrzegł swój cel, a przynajmniej tak mu się wydawało. Widział jak zmierza do umówionego miejsca. Zapewne zauważyła, że jak tylko go minęła to on sam ruszył za nią. Wolniejszym krokiem co prawda, ale cały czas za nią. Kiedy oparła się o ścianę to mogła dostrzec jego krwiste czerwone oko, które ją obserwowało. Budynek prawie zawsze pusty. To jego miejsce spotkań. To musiała być ona. Zatrzymał się i ją obserwował. Tak bez słowa. Wyciągnął fajkę z ust i wypuścił powietrze.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Okolica kwitła życiem. Każda szumowina poukrywana wcześniej w swoich kątach, obecnie wypływała na towarzyską śmietankę. Niektórzy szukają zaczepek inni są pochłonięci swoimi sprawami. I tak niedługo SPEC wjedzie i zrobi czystkę.
Stała oparta o mur, czekając, starła się niemal wsiąknąć w ścianę, by pozostać niezauważalną. Mimo to i tak została wypatrzona przez idących dwóch mężczyzn. Wyższy, brunet, zatrzymał się i szturchnął krępego kolegę, wskazując na Furiosę. Westchnęła cicho zrezygnowana. Postanowiła jednak, udawać, ze jej nie ma. Czasem to skutkuje. Przygarbiła się nieco, spuściła głowę i czekała na rozwój wydarzeń.
Do jej uszu dotarło nawoływanie, a jednak obrali ją sobie za ofiarę. Nic zero reakcji. Furiosa nie poruszyła się nawet o centymetr. Brunet podszedł do niej energicznie i stanął przed nią, górując zaledwie kilkoma centymetrami.
-Nie słyszysz suko jak cię wołam?!
-A po co, nie widzisz, ze na kogoś czekam, zabieraj kolegę i idź się zabawić, zanim jakiś SPEC się tu przypałęta.- uśmiechnęła się pod nosem, SPEC już tu jest, a ten gość nawet nie zdaje sobie sprawy, że z nim rozmawia.
-Jebać SPEC. A zabawić, to ja się mogę z tobą. Zobaczysz mojego gnata.
Spojrzała na typa z politowaniem i wyjęła z kieszeni mały sztylecik, który po chwili zamienił się w zacną katanę. Przyłożyła ostrze do szyi zboczeńca.
-Sorry amigo, ja mam dłuższego.
Jakoś tak się złożyło, że mężczyzna nie miał zamiaru bawić się w porównywanie długości, nawet bez linijki i klnąc pod nosem, rzucając co rusz obelgi pod adresem Eleny, odszedł do kumpla, który nie komentował, ani nie zareagował na całą sytuację.
Wsparła się na katanie i zobaczyła, kolejnego mężczyznę idącego w jej kierunku. Uśmiechnęła się przyjaźnie.
Mr. Stalker.- pomyślała.
Wszystko trwało zaledwie chwilę, była ciekawa, czy do łowcy dotarły fragmenty rozmowy, a może nawet i cała.
Furiosa miała ambiwalentny stosunek do łowców. Z jednej strony gardziła samym faktem, że to buntownicy. A ich obecność w mieście nigdy nie zwiastuje niczego dobrego, z drugiej natomiast było to intersujące źródło informacji. Widzą to czego SPEC nie widzi, słyszą to, co nieraz dociera do Władzy z opóźnieniem. Na dodatek, choć dopiero zaczyna jako szpieg, uważa się już za wolnego strzelca, jeżeli gra warta świeczki, nawet z seryjnym mordercą się dogada. W przyszłości się to tylko u Elen rozwinęło. Poklepała katanę, na której się bezwiednie oparła, wzdychając, że chwilę potrwa zanim ostrze transformacji wróci do normalnych rozmiarów, ale patrząc na ożywienie okolicy, może to lepiej, mieć miecz przy boku. Trenowała od dziecka, jako, że umiejętność posługiwania się bronią białą, jest tradycją w rodzinie. Katana jest dla niej niczym innym, jak ostrym przedłużeniem ręki.
Szary dym osnuł postać mężczyzny, utrudniając jej przyjrzenie się mu dokładniej, zauważyła jednak, wpatrujące się w nią szkarłatne oko. Bez słowa również mu się przyglądała, czekając na reakcję z jego strony. Ten jednak tylko stał, poddawał się morderczemu nałogowi, nie spiesząc się z rozmową.
Uśmiechnęła się pod nosem. Włożyła wolną rękę do kieszeni spodni i zawołała:
-Okolica coś tętni życiem, jak myślisz, za ile zjawi się tu SPEC, zrobić porządki? Dzień, dwa?- wściekle niebieskie oczy, uważnie przypatrywały się łowcy, obserwując każdy, nawet najmniejszy ruch, ale jej ciało nie poruszyło się ani o centymetr. Jak na czujnego obserwatora, stała i zachowywała się bardzo spokojnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Tak jak się spodziewał. Jego kolejna "ofiara" była bardzo samowystarczalna. Zastanawiał się dlaczego w ogóle zgodziła się na tą właśnie okolicę. Umiała sobie poradzić to fakt. Cała ta akcja przypominała mu jego własną tyle, że on nie musiał nawet wyciągać swojego ostrza. Dobrze. Jeżeli ma pazur to oznacza, że będzie godnym negocjatorem. A to tylko sprawiło, że humor mu się poprawił. W końcu to będzie rozmowa na poziomie, a nie straszenie informatora. Co prawda nie podobał mu się fakt, że tak jawnie wszystkim groziła. Tych dwoje to pikuś, ale jeżeli przyjdzie tutaj więcej ludzi to mogłaby, a nawet mogliby mieć kłopoty. Nie chce tutaj żadnych burd. Jest już wyjątkowo zmęczony tym dniem i chce po prostu się zrelaksować. Akcję widział i słyszał całą co tylko utwierdziło go w przekonaniu, że ich rozmowa będzie interesująca. Spodziewał się również niechęci w jego stronę. Mało osób wie o Łowcach. Praktycznie nikt z normalnych obywateli. Jedyni, którzy wiedza o wojnie to SPEC i parę innych jednostek mało ważnych. Obserwował ją i kiedy zadała mu pytanie to na początku się nie odezwał. Zaciągnął się i wypuścił dym z płuc.
- Jeszcze dzisiaj jak mniemam. W najlepszym przypadku jutro koło południa. - Mruknął niechętnie i przyjrzał się jej oczom. Taka wściekła. Dobrze, dobrze. Skąd miał takie informacje w ogóle? Obserwował. Ludzie gadają. On analizuje. Statystycznie przynajmniej raz w tygodniu wpada tutaj mały oddział i robi mały przesiew. Uśmiechnął się złośliwie i skrócił nieco dystans między ich ciałami. Stał teraz mniej więcej pół metra o niej. - Zapraszam. - Rzucił weselej. W tej chwili mogła zauważyć jego twarz całkowicie. Blizna, która nie wyglądała w żaden sposób zachęcająco, ale same rysy twarzy miał jeszcze w miarę w porządku. Ściągnął kaptur i ruszył w stronę drzwi starego budynku. Otworzył je mocnym pchnięciem i gestem ręki zaprosił ją do środka. Nie zamierzał być chamem, więc chciał puścić ją przodem. Oczywiście jeżeli by odmówiła sam skierowałby się do środka bez żadnego ale. To była tylko jego dobra wola by ją puścić jako pierwszą. W środku nie było nic specjalnego. Stolik, dwa krzesła, dwie szklanki i karafka whisky. Gdy tylko dotarł do samego stolika to ściągnął swój płaszcz i zawiesił go na krześle. Teraz mogła dostrzec również jego broń. Najzwyklejsza w świecie katana. Odczepił ją od spodni i oparł o stół.
- Przyznam, że spodziewałem się kogoś innego. Ale dopóki transakcja przebiegnie pomyślnie to nic mi nie przeszkadza. - Powiedział spokojnie obserwując ją cały czas ją krwawym okiem. Proteza pozostawała w bez ruchu. Mogła się domyślić, że widzi tylko na jedno oko i sama proteza jest przykrywką dla jego prawdziwej przynależności. Wszak jakiś sposób musiał mieć na siebie prawda? Życie w M-3 bez przepustki było ciężkie. W dodatku był Łowcą - buntownikiem, mordercą i te wszystkie takie. Co kto wolał. Zazwyczaj nazywali go mutantem. To, że przeszedł rytuał to znaczyło, że miał wystarczającą wolę by przeżyć i nieść swoją własną sprawiedliwość.
- Może na sam początek przedstawmy się sobie zanim przejdziemy do interesów. - Dodał jeszcze i nalał do jej szklanki trochę whisky, a to samo zrobił również ze swoją. Picie przy interesach jest naprawdę przyjemne. Mógł się zrelaksować, a później zabić kogoś z zimną krwią na sam koniec dokończając swoje whisky. Idealna harmonia!
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Rozejrzała się dyskretnie. Wypatrując kolejnych „przeszkadzaczy”, wiedziała, ze z takimi trzeba krótko. Rozmowa z okolicznymi typami nic nie da. A tak się składa, że kataną Furiosa włada nawet lepiej niż bronią palną. Uśmiech politowania pojawił się na jej twarzy, gdy odprowadzał wzrokiem dwóch gości, a szczególnie tego „odważnego”. Znów spojrzała na łowcę, a adrenalina mimowolnie, jeszcze krążyła w jej żyłach po tym małym zajściu. Doczekała się odpowiedzi. Dym tańczący wokół Łowcy, utrudniał jej zobaczenie jego wyrazu twarzy. Przysunął się bliżej i jej wzrok padł na okalającego twarz Ciro blizny. Szybko, przeniosła spojrzenie na oczy, ta blizna za bardzo przypominała jej własne. Poza tym , nie chciała być niegrzeczna, ludzie, jak idioci często wlepiają gały w coś, co ich zdaniem wygląda nienaturalnie, brzydko. Oceniają, chociaż nic nie wiedzą.
Bez słowa skorzystała z zaproszenia trzymając luźno, ale pewnie katanę. Rozejrzała się po pomieszczeniu, ciekawskim wzrokiem. Pomieszczenie, widać specjalnie przygotowane na tego typu rozmowy, czy też zlecenia. Powoli podeszła do najbliższego krzesła i ostrożnie usiadła. Jakby bała się, że zawali się pod jej ciężarem. Widząc, że Ciro odkłada swoją broń, zrobiła to samo. Nie będzie trzymać broni, gdy rozmówca jest „bezbronny”, nie tego ją uczono i ona tak nie postępuje.
W ogóle nie cierpi zabijania, brzydzi się faktem, że miałaby kogoś zabić, ale wiedziała, że takie jest życie. Może jej praca nie wymaga tak restrykcyjnych środków mimo wszystko zdarzają się sytuacje, w których, jedyne co Elen wiedziała to: „moje życie albo jego”.
Nie krępował jej fakt, że jest obserwowana. Przyzwyczaiła się do tego, że nie kogoś takiego oczekuje się, gdy mówi się o szpiegach SPEC. Niepozorność, to jej największy atut.
Uśmiechnęła się słysząc często kierowane do niej słowa”nie spodziewałem się..”, ale dalsza część wywołała jeszcze większy, szczery uśmiech na jej twarzy.
-Bywa, ale skoro Cię to nie razi, to konwersacja przebiegnie sprawnie i mam nadzieję, że pomyślnie dla obydwu stron.
Wsparła głowę rękoma, opierając na stole łokcie. Wcześniej , można rzecz, że radosna, teraz śmiertelnie poważna, patrzyła w oczy Ciro, zauważając przy okazji zielone, sztuczne oko. Choć często, naiwnie, jak to inni stwierdzają, patrzy na ludzi i szuka tkwiącego w nich dobra, cieszy się nawet najmniejszymi jego przebłyskami, tak teraz była szpiegiem, a sprawa była poważna. Jako, że na dobrą sprawę dwóch wrogów, miało prowadzić trącącą polityką konwersację. Czujnie patrzyła na mężczyznę, analizując, ale nie wyciągając, żadnych wniosków, jeszcze nie.
-Mówią na mnie Furiosa, ale na imię mam Eleonora. A jak zwą Ciebie? Liczę na owocną, mniej lub bardziej współpracę.
Dotarł do niej słodki zapach whisky, przymknęła lekko oczy i znów uśmiechnęła. Ten zapach wywoływał u niej przyjemne łaskotanie kubków smakowych, jak i wspomnienia trudnego, acz nie tragicznego dzieciństwa. Rozmowy przy alkoholu, nie dość, że umilają czas to podczas nich często wychodzą na wierzch prawdziwe intencje rozmówców. Pytanie, czy obydwie strony chcą być wobec siebie fair.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przyjęła to wszystko naprawdę spokojnie. Musiał przyznać, że jak na informatora byłą bardzo spokojna i pewna siebie. To świadczyło o paru rzeczach. Miała wsparcie blisko, czuła się pewnie w swoich umiejętnościach samoobrony albo miała jeszcze innego asa w rękawie. Nie potrafił określić na pierwszy rzut oka jakim jest człowiekiem. Długo pracuje w branży? Dla niego zbieranie informacji było standardem. Jako indywidualista nie chciał pobierać żadnych danych od samej organizacji i pomagał im tylko wtedy gdy naprawdę już nie miał wyboru. Na szczęście sam załatwił sobie małe wsparcie od innego indywidualisty którego znał już od dłuższego czasu. Działali w duecie i to tyle. Przyglądał się jej uważnie, a jego spojrzenie tylko zdradzało jakim człowiekiem jest. Opanowany i pewny siebie. Nie miał zamiaru udawać innego człowieka niż jest, ale to że czasami bardzo rzadko jest nerwowy i ponoszą go emocje to już inna bajka. Zaczęło go rwać w karku tudzież strzyknął sobie, a dźwięk strzykających kości rozległ się po pomieszczeniu. Widać było ulgę na jego twarzy. Zdecydowanie lepiej. Rozejrzał się sam po pomieszczeniu jakby szukając czegoś czego zapomniał już dawno temu. "A gdzie lampa?" - Zadał to sobie pytanie i rozmyślał. Do tego pomieszczenia ma dostęp tylko on. Znaczy wejść tutaj mógł każdy z żuli czy buntowników z tej ulicy, ale ten fakt mu się nie spodobał.
Jej słowa w sumie go nie zaskoczyły. Spodziewał się takiej, a nie innej reakcji. Zachowywała się jak zawodowiec i to dobrze. Przynajmniej wszystko przebiegnie sprawnie. Najgorsze w sumie przed nimi. Negocjacje są często znacznie trudniejsze niż samo zapoznawanie się i zaufanie drugiej osobie. On oczywiście traktował ją z dużym dystansem, ale co nie zmieniało faktu, że akurat dzisiaj miał wyjątkowo dobry dzień. Podniósł szklankę i skierował w jej stronę. Mały toaścik za dobrą współpracę. Napił się, a następnie wyciągnął papierosy.
- Mam nadzieję, że Ci to nie będzie przeszkadzało. - Grzecznie się upewnił, ale nie zależnie od odpowiedzi odpalił papierosa i wygodnie się rozsiadł. Na koniec dnia należało mu się coś od życia. Zwłaszcza, że w jego mieszkaniu panuje burdel. Wpada tam tylko na nocki, a resztę dnia spędza na mieście obserwując, planując, działając aktywnie.
- Płeć nie ma znaczenia w przepływie informacji. Najważniejsze to umiejętność targowania się. - Odparł z delikatnym uśmiechem na twarzy. Oj tak. Zdecydowanie zbyt dobry humor. Coś będzie musiało się spieprzyć, ale jeszcze nie. Wszystko należy załatwić na spokojnie. Nie ma co martwić się na zapas. Kiedy przedstawiła się to podniósł wzrok, który aktualnie był skierowany w szklankę z whisky. Nie sądził, że się przedstawi. Wszystko zazwyczaj załatwiał bardzo anonimowo, ale skoro już cały misterny plan poszedł na spacer to neich będzie. Wojsko go nie zna, ewentualnie mogli znać jego rodzinę, która swój rozgłos już miała. Większość z nich to byli szaleńcy, mordercy, ale mimo wszystko urodzeni w "szlachcie". Przez chwile jeszcze się wahał, a gdy zaciągnął się i wypuścił dym z płuc zaczął.
- Ciro Eltyar. Wszyscy zwracają się do mnie po imieniu, ale możesz nazywać mnie jak chcesz. - Powiedział spokojnie, ale jej słowa wydały się aż nadto miłe. Współpraca? To się jeszcze okaże. - Mam taką nadzieję. Dobrze, ale teraz przejdźmy do interesów. - Miał zamiar zacząć swoje warunki. Nie zbierał teraz informacji dla Łowców tylko dla siebie. Musiał dowiedzieć się wszystkiego o pewnej osobie. Osoba, która zabrała do piekła jego oko. Na samą myśl poziom adrenaliny mu się podnosił i tracił nad sobą panowanie, ale napił się alkoholu i trochę mu przeszło. Wziął głęboki wdech i wcześniej spokojnie spojrzenie zostało zastąpione bardzo poważnym i niezbyt przyjaznym. Nie miał zamiaru owijać w bawełnę. Chce się zemścić, a nawet jeżeli ona mu o tym doniesie to nic mu nie pomoże. Przeszkody nie grają roli. Cały jego plan będzie gotowy jak przyjdzie na to pora. Jeżeli nie teraz to za parę lat. Cierpliwość.
- Na początek małe reguły, które jak na razie sprawdziły się idealnie. Pierwsza i ostatnia : to co zostało powiedziane w tym pomieszczeniu zatrzymujemy wyłącznie dla siebie. Nie czuję się powiązany ze swoją grupą. Pracuję sam i wszystkie cele realizuję na własną rękę. Cała ta sprawa z wojskiem i buntownikami zwisa mi jeszcze bardziej niż starej babie cyce. Nie zamierzam przechylać szali na żadną stronę. Jestem typowym egoistą, który ma własne zachcianki. - Wyjaśnił wszystko i wstał. Warto pamiętać, żę tacy ludzie jak on są jeszcze bardziej niebezpieczni, ale to już malutki szczegół. Złapał za rękojeść swojej katany i powoli ją wyciągnął. Wewnętrzną stronę lewej ręki delikatnie naciął by poleciało trochę krwi. Wierzył tylko w takie przysięgi. Związane krwią. Karą za złamanie jest śmierć. Musiała być tego świadoma, a Ciro lubi wymierzać sprawiedliwość. Jeszcze tego nie wie, ale może przekona się jak zacznie na nią polować. Wolałby nie, bo tak naprawdę nie ma na to czasu. Wystawił rękę w jej stronę, a miecz schował do pochwy wolną ręką. Miał nadzieję, że nie boi się pobrudzić. W razie czego miał gotowe bandaże. Nienawidził SPEC'ów, ale tutaj organizacje nei miały znaczenia. Tutaj byli tylko ludźmi głodnymi wiedzy. Oczekiwał na uścisk dłoni, a następnie wyciągnął z kieszeni bandaż i podał kobiecie.
- Potrzebuję informacji na temat fechmistrza wojska. Według tego co się już dowiedziałem nazywa się Rogan i jest dalej takim samym irytującym dupkiem jak parę lat temu. Potrzebuję wiedzieć czy kiedykolwiek opuszcza północną część miasta. Mam z tym człowiekiem rachunki do wyrównania. Każda informacja się przyda. - Powiedział to spokojnie, ale było widać że sam fakt rozmawiania o tym człowieku sprawiał że ciśnienie mu się podnosiło. To jak bardzo chciał się na nim zemścić sprawiało, że tracił zmysły. Potrafił się jednak powstrzymać, ale sprawiało mu to trudność. Co jakiś czas zerkał w stronę drzwi czy czasami nikt im nie przeszkodzi. Napił się alkoholu i zaciągnął papierosem. Był ciekawy jej odzewu.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Usiadła wygodnie na krześle, zakładając nogę, na nogę. Dochodzili do sedna sprawy. Jeszcze raz, pobieżnie rozejrzała się po pomieszczeniu. Praktycznie jedyne wyjście to, to przez które weszli. Ewentualna ewakuacja, jest prawdopodobnie niemożliwa. Czasem się zdarza, że podczas konwersacji robi się bardzo napięta atmosfera i Furiosa mimo braków w doświadczeniu, w tym czasie, doskonale zdawała sobie z tego sprawę, że w razie komplikacji, zgrabnie i kulturalnie daje się dyla. Popatrzyła na szklankę i po chwili zastanowienia, również się napiła. Przyzwyczajona do picia czystego alkoholu, na co mniejszych, tzw. bankietach władzy, gdzie w rzeczywistości urzędnicy chcą tylko schlać pały, pozwalając sobie na „chwilę” rozluźnienia.
-A pal, nie przeszkadza mi to.- odpowiedziała, zdając sobie sprawę, że to tylko grzecznościowy zwrot. Mimo to, doceniała kulturalny wstęp do rozmów. Świadczyło to dobrze o rozmówcy. A na pewno o tym, że póki co nie, jest to, jakaś zasadzka, na przykład na nią. Są róże sposoby zdobywania informacji. Niektórzy po prostu wolą je zdobyć, idąc prędzej, czy później po trupach. Furiosa patrzyła, jak Ciro, siada rozluźniony. Poprawiła się na krześle, ręce kładąc na kolanach. Panienka Elen, zwarta i gotowa jest do targów, niczym stara baba na swoim straganie warzywniczym.
-Cieszy mnie to, w takim razie, sprawdźmy nasze umiejętności targowania się, jak to ująłeś, słucham, co masz do powiedzenia.- również się uśmiechnęła. Zaczęła przeczuwać, że już nie na długo zachowa się ta niemal sielankowa atmosfera. Łowca nie wyglądał, jej na tak optymistyczną osobę, jaka to przed nią obecnie siedziała. Uśmiechnęła się szerzej, widząc zdziwcie, malujące się na twarzy Łowcy. Furiosie nie zależy na anonimowości. Chce wiedzieć, z kim rozmawia, jak i nie ukrywa swojej tożsamości, zachowując minimalne bezpieczeństwo, nie podaje nazwiska, jako, że za murami, jest kłopotliwe, a w mieście zbyt rozpoznawalne.
Tworzenie własnej siatki szpiegowskiej wymaga poświęceń. Jak będzie bezimienna, to nie dotrze w kontaktach, tak daleko, jak w przyszłości zamierza.
Zaciekawiło ją za to, to, że Ciro zdradził jej swoją tożsamość. Mało tego, nawet kojarzyła kim może być. Coś jej się obiło o uszy. Żaden mięsień nie zadrgał na jej delikatnej twarzy, nie czuła potrzeby zdradzać się ze swoimi przemyśleniami. Ze spokojem patrzyła, jak Eltyar zmienia się z miłego rozmówcy, na twardego negocjatora. Poczuła niemiłe ukłucie w żołądku, jakby czując jego ostre spojrzenie. Nadeszło ochłodzenie klimatu, zgodnie z jej przeczuciami, na miarę rasowej pogodynki.
Kiwała głową godząc się na postawione warunki, unosząc brwi w górę, komentując tym dosadne porównanie o jego przywiązaniu do spraw wojska i buntowników.
Po chwili Ciro wstał, wyciągając rękę w stronę katany. Odruchowo złapała za swoją, a krzesło odsunęła do tyłu, by w razie czego szybko wstać.
Niepewnie patrzyła na Łowcę, obserwując uważnie, każdy jego ruch. Fałszywy alarm. Położyła sobie broń na kolanach. Za niedługo będzie musiała ją schować, ostrze lada moment powróci do swoich niegroźnych rozmiarów. Zanotowała sobie w głowie, ów fakt. Pojęła powagę sytuacji. Sprawa będzie poważna, skoro umowa zostaje przypieczętowana staroświeckim sposobem, od wieków ludziom znanym. Warunki, mimo wszystko, były logiczne, a ona się na nie zgodziła, dlatego nie zamierza się wycofać, ze swojego postanowienia.
Szkarłatna ciecz pojawiła się na dłoni Ciro, powoli skapując na podłogę. Cicho westchnęła, wiedząc czego od niej mężczyzna oczekuje.
Miejmy to już za sobą.- szeptały jej myśli.
Pewnie złapała za koniec ostrza i pociągnęła rękę, szybkim ruchem. Krew popłynęła z ran tuz nad zgięciem palców i skóry chroniącej mięśnie zginacza kciuka. Wyciągnęła rękę i uścisnęła mu dłoń. Z wdzięcznością przyjęła bandaże, wycierając przedtem, starannie krew, w jedwabną chusteczkę, krzywiąc się mimowolnie. Jej piękna chustka, przypominała teraz rudą szmatę. Straty marszowe, się zdarzają. Elen nie będzie długo wspominać straty.
Deal, jest deal. Polityka dyskutantów, nie ma dla niej w tym momencie znaczenia. Nawet jeżeli Furiosa nie pochwalała postępowań, decyzji, drugiej strony.
Robiła sobie prowizoryczny opatrunek, słuchając uważnie, sprawy Ciro, zerkając na niego, znad bandaża, co jakiś czas. Przetarła katanę, chusteczką, zaplamioną krwią, ale nadal jej nie odłożyła. Trzymała blisko siebie na kolanach. Widziała, że indywidualiście zależy na tych informacjach, jednak sprawa nie przedstawiała się, dla niej, tak prosto:
-No dobrze, zacznijmy od tego, że…- zaczęła, kończąc wcześniejsze czynności, krzesło dosunęła sobie w międzyczasie, teraz położyła ręce na stole, tak by łokcie się na nim nie znajdywały, a dłonie splotła w koszyczek.-… wymagasz informacji, o członku z mojej organizacji, a intencje, zdradzają, że nie czeka go nic dobrego. Jak sam powiedziałeś, masz z nim „rachunki do wyrównania” i zapewne nie odbędą się one przy herbatce i ciasteczku. Rozumiesz chyba, ile ode mnie wymagasz w tym momencie. Jednak spokojnie, to nie jest koniec dyskusji. Podam ci tyle informacji, ile sama uzyskam.- upiła łyk whisky, patrząc na szklankę, którą mimowolnie zaczęła obracać w dłoniach. Milczała tak dłuższą chwilę, po czym spojrzała na Ciro, z nikłym uśmiechem na ustach:
-Zdradzisz mi trochę informacji o dwóch członkach swojej organizacji. Zachowam je dla siebie, zależy mi na powiedzmy, swego rodzaju poszerzeniu horyzontów. Może nie jesteś mocno związany ze „swoimi”, ale na pewno znasz jakieś ciekawe fakty.– skończyła bawić się szklanką, opanowana, acz czując jeszcze, niemiłe wrażenie, w okolicach żołądka, patrzyła, jak zareaguje Ciro na taki obrót spraw.

Wybacz mi ewentualny brak logiki czy spójności. Święta, rodzina i te sprawy...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

No proszę. Pierwszy jego egzamin zdała nawet bez mrugnięcia okiem. Co prawda nie spodobał mu się fakt, że doskoczyła do broni tak gwałtownie zwłaszcza kiedy jego ruchy były naprawdę powolne i pokazywał jej w ten sposób, że nie ma złych zamiarów. Ale to już był delikatny szczegół. Najważniejsze było, że powoli dochodzili do porozumienia. Rozumiała powagę sytuacji, a to tylko sprawiało, że sytuacja będzie przechodziła na jego stronę. Już teraz zdobył pierwszą wartościową informację dla swojej osoby. Podchodziła do interesów poważnie, ale pytanie czy będzie potrafiła utrzymać przysięgę krwi. To najbardziej go ciekawiło. No, ale też jej reakcja na jego nazwisko sprawiła, że był również pozytywnie zaskoczony. Nie zdradzała żadnych emocji, ale na pewno parę kartotek Eltyar'ów znajdzie się w ich kolekcji. Ciekawe czy posiadają również informację kto pozbył się wszystkich z tego jakże prawie szlachetnego rodu. Jeżeli mieliby takie informacje to szczerze byłby w szoku. Sam wykończył całą swoją rodzinę, ale nie sądził by posiadali to w aktach. Będzie musiał się upewnić jak to wygląda, ale sądził, że ona sama wyciągnie ten temat jako jeden ze swoich asów z rękawa. To będzie ciekawy pojedynek. On ma już jakieś doświadczenia w targowaniu się, drobnych negocjacjach. Jak na razie nie spodziewał się większego oporu, ale kto wie. Może go zaskoczy pozytywnie? Uśmiechu na jego twarzy już nie było. Udało im się ustawić wspólne warunki, ale to nie zmienia faktu że cała sprawa zacznie się dopiero teraz. Widział jak zajmuje się bandażami i postanowił się odezwać.
- Pomóc Ci ? - Grzecznie, ale nie był do końca przekonany czy nie potraktuje tego jako próby zbliżenia się by wbić jej noża prosto między żebra. Wolał zaryzykować. Jeszcze mu tu zemdleje i dopiero będzie kaszana. Nie dowiedzą się niczego specjalnego, a on będzie musiał wtedy z nią siedzieć. Lepiej już zaproponować pomoc osobie z organizacji, której nienawidzi całym sercem i duszą. Jeszcze nigdy nie zdobywał informacji od strony wrogiej, więc ta cała sytuacja jest dla niego nowa, ale.... miejmy nadzieję, że wszystko wyjdzie jak należy. Jeżeli przyjęłaby jego pomoc to oczywiście w miarę sprawnie zrobiłby porządny opatrunek. Chusteczka, której użyła pewnie zostałaby użyta jeszcze raz. Delikatnie nacisnąłby na rankę co by jeszcze trochę pokrwawiło, a następnie zaczął wiązać opatrunek. Zrobił to naprawdę mocno i podejrzewał, że minie z parę dni zanim takie delikatne nacięcie całkowicie się zagoi. Następnie spojrzał na swoją rękę i nie zrobił z nią nic. Ta rana przestanie krwawić w przeciągu 7 minut. Powstanie zakrzep, a zagoi się w przeciągu jednego dnia. Nie zostanie po tym nawet blizna, a nie było sensu marnowania na to bandażu jeżeli to miało tylko sprawić, że zachowa pozory. W dupie to miał.
No i w końcu mógł zobaczyć Furiosę jako negocjatora. Robiła kilka błędów, które jako szpieg nie powinna, ale to jest mały szczegół. Zbyt jawnie pokazywała na czym jej zależy. Teraz właśnie dała do zrozumienia Ciro, że organizacja jest dla niej ważna. Spojrzenie Łowcy się zmieniło. Nie spodobał mu się początek jej zdania i nie zamierzał tego w ogóle ukrywać. Rozumiała powagę sytuacji i chciała więcej niż powinna. Ciekawe. Wiedziała jak bardzo mu zależy. Problem jest taki, że mógł odmówić. Siedział spokojnie i przez dłuższy czas się nie odzywał. Tylko ją obserwował. Zaciągnął się papierosem  i dokończył swoje whisky. Musiał jeszcze trochę się zastanowić jak to wszystko rozegrać. Czas zagrać na zwłokę.
- Czeka go lepszy los niż mnie. Poza tym jesteś związana z tym człowiekiem jakimikolwiek więziami? Jeżeli nie to potraktuj to jako ... ofiarę dla większego dobra. - Grzecznie wytłumaczył jej jak powinna to przyjąć. Ten człowiek będzie jego. Nieważne czy da mu tą informację czy nie. Jeżeli nie to zacznie śledztwo na własną rękę, ale wtedy nie ucierpi tylko Rogan, ale wiele innych wojskowych.
- Powiedzmy, że zgodzę się na Twoje warunki. O kim mam Ci opowiedzieć. To też od tego zależy. Nawet jeżeli nienawidzę Łowców to są tam ludzie, których szanuję i nie miałbym sumienia zdradzać ludzi którzy wyciągali do mnie wiele razy rękę. - Musiał mieć dokładne nazwisko albo chociaż imię. Ale spojrzenie Ciro nie łagodniało. Mogę powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Kobieta stąpa po cienkim lodzie. Jeżeli imiona mu się nie spodobają to zareaguje impulsywnie, ale wziął głęboki wdech i rzucił peta na ziemię. Wyciągnął od razu następnego czując, że inaczej się niestety nie uspokoi.
- Jest jeszcze jedna rzecz, której chętnie bym się dowiedział w ramach tej umowy. - Zaczął bardzo spokojnie i nawet teraz się uśmiechnął niewinnie. Pomimo, że wyglądał teraz naprawdę niegroźnie to dało wyczuć się presję. Sadysta właśnie wykonał swój pierwszy ruch dzisiaj. Zaciągnął się papierosem i spojrzał Furiosie prosto w oczy. - Kto jest aktualnie najlepszym szermierzem w mieście? Wystarczą mi nawet plotki. Niestety obywatele raczej starają się do mnie nie zbliżać, więc zapytam o to Ciebie. - Jego głos rozchodził się po pomieszczeniu pieszcząc jej uszy. Zbyt łagodnie to brzmiało i musiała zdawać sobie z tego sprawę. Był tak miły, że aż niebezpieczny. Tacy ludzie są najgorsi, a niestety on należał do najgorszego miotu w swojej organizacji. W sumie to teraz nie było ważne było jak zareaguje wojskowy szpieg. Obserwował ją i zastanawiał się czy jego standardowy ruch wywoła w niej jakąkolwiek zmianę nastroju.[/b][/b]
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Z cieniem uśmiechu na ustach, przyjęła pomocną dłoń przy robieniu opatrunku. Mimo wszystko, ciężko ogarnąć niesforny bandaż jedną ręką. Wbrew pozorom osoba chcąca zrobić komuś krzywdę, nie proponowałaby pomocy, widząc nieudolność drugiej. Jej wcześniejsza, gwałtowna reakcja, była wynikiem, wyrobionego odruchu. Może z biegiem czasu, uda się Elen nad nimi zapanować. Obecnie siedziała, całkiem spokojnie i patrzyła, jak wprawne dłonie, ściśle zawiązują bandaż.
Mając czas do namysłu, odpowiedziała Ciro zgodnie z obowiązującą ją formułką. Przywiązanie do organizacji, w konsekwencji nadanie informacjom wyższej wagi. Podbijała stawkę, by również zyskać z tej konwersacji, jak najwięcej się da. Co się stanie później z tymi informacjami. To wie tylko Elen. Oczywiście postawiła swoje warunki, wiedząc, że będzie mogła te informacje zachować tylko dla siebie. Gdyby nie daj co, spytała o kryjówkę, czy jakiekolwiek dostęp do jego organizacji. Musiałaby udać się z takimi informacjami, niemal do samego Cronus’a. A ostatnie, czego by sobie życzyła to ścigający ją obsesyjnie łowca, pragnący jej śmierci, w związku ze złamaniem przysięgi krwi. Trzeba przyznać, że bardzo sprytna sztuczka, rozpoczynająca informacyjne targi. Ciekawa była, czy wynikało to z charakteru Ciro czy z doświadczenia w przeprowadzaniu tego typy dyskusji. A może jedno i drugie. Krwawe przyrzeczenie pętało jej ręce. I tak musi zachować wszystko, dla siebie. Ale zawsze znajda się korzyści, jakie można wyciągnąć z patowej sytuacji.
Do połowy opróżnia szklanka, przesuwała się po stole, z dłoni do dłoni. Czekała na reakcję ze strony rozmówcy. Cisza przedłużała się. Usiadła wygodniej, wiedząc, że tak szybko to im nie pójdzie. Szare wstęgi dymu tańczyły nad głową Ciro. Wiły się, by rozpierzchnąć się na boki, stając się częścią wdychanego powietrza. Niebieskie oczy wpatrywały się chwilę w szarych tancerzy. Nie miała konkretnego planu. Płynęła z prądem, analizując i wyciągając wnioski. Dopijając swoją whisky, usłyszała odpowiedź, która przywołała na jej twarz smutny, zrezygnowany uśmiech:
-Cóż może być gorszego niż śmierć?- zapytała cicho, poważnym, acz nie agresywnym tonem.- Jestem z Roganem związana organizacją. W końcu: spec włada, spec jest sądem i sprawiedliwością.- recytowała, oklepaną, w kółko powtarzaną regułkę. Wygładziła niewidzialna zmarszczkę na spodniach. Uśmiechając się pod nosem.- Ofiara dla lepszego dobra, naprawdę w to wierzysz? Jakoś tego nie widzę. Nie wmawiaj mi czegoś, czego sam nie uznajesz.
Furiosa nie chciała zaakceptować argumentu Ciro. Już nie patrząc na upartość. Nie zważając na grzeczność. Jeżeli mają się dzielić informacjami pod przysięgo, nie zamierza owijać w bawełnę, mącić czy bawić się w obopólną akceptacją bezsensownej racji, w celu nie wszczynania sporu. Czyli, mówiąc krótko: bezmyślne potakiwanie.
Patrząc na nieprzyjemne spojrzenie i szybkość spalania papierosa, kobieta wiedziała, że Ciro jest o krok od wybuchu. Przekrzywiła lekko głową, zainteresowana tą reakcją. Wynika z tego, że tak, jak i ona też jest związany z ludźmi z organizacji. Klasnęłaby zadowolona w dłonie, gdyby nie to, że ktoś mógł jej uciąć rączki w przypływie złości.
-Wyglądasz na mocno zaniepokojonego. Cieszę się zatem, że oboje potrafimy zrozumieć, w jakiej postawiliśmy się sytuacji.- zaczęła dalszą część dyskusyjnej rozrywki, pozbawionym emocji tonem. Im mniej pokażesz, tym więcej asów zachowasz w rękawie. Prosta filozofia Elen, w przyszłości, jej nie zawodziła.- Powiedzmy, że rzucę Ci dwa pseudonimy. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, jak ciężko jest się z wami skontaktować. A jako, że mam przylepioną etykietkę: SPEC, jest to prawie niemożliwe. – to jak zareaguje na te słowa Ciro zależy, wyłącznie od niego. Może za dużo mu powiedziała, ale zależało jej na utrzymaniu między nimi względnego, ale jednak, pokoju.
Miły, niewinny ton zbił ja na chwilę z pantałyku. Uniosła brwi w niemym zdziwieniu, ale słuchała dalej. A przyjemny głos mężczyzny, wypełniał ciszę. Zapewne wiele kobiet dałoby sobie rękę uciąć, by znaleźć się w tym pomieszczeniu i móc słuchać jego słodkiego tembru. Natomiast Elen, zamieniłaby się z nimi miejscami, bez sprzeciwów. Wręczając karteczkę z napisem: Powodzenia życzę, dużo szczęścia, obyście nie cierpiały za bardzo przed śmiercią.
-Jaka rzecz? Spytała zaintrygowana po chwili zamyślenia.
Szukając odpowiedzi na postawione pytanie, zmrużyła oczy i wpatrywała się w Ciro intensywnie. Myśli krążyły i przeszukiwały szuflady pełne wspomnień. By znaleźć tych, którzy mogliby poradzić sobie z siedzącym przed nią łowcą:
-Ryutaro Moriyama, żołnierz wyższej rangi, jest dobrym szermierzem, Salvadore był kiedyś nauczycielami szermierki. Obecnym nauczycielem jest Rogan. Tyle mogę Ci na tą chwilę z miejsca powiedzieć. – odpowiedziała poważnie.– Ten, którego tak pragniesz znaleźć nazywa się Yoshiyasu Ashikaga. Czy opuszcza północną część miasta?- odgarnęła do tyłu, rude włosy. Nawet nie zdawała sobie w tym momencie sprawy, że Ciro zmienił swoje nastawienie. Pokazując twarz sadysty. Czyżby, życie pod jednym dachem z temperamentnym generałem, aż tak ją znieczuliło? A może, tak jest pochłonięta zbieraniem myśli, że nie zauważyła, iż panująca atmosfera niemal wyziębia pomieszczenie.
-Czy to prawda, że Natalie Dark, jest u was tak zwaną wtyką?- zapytała zaciekawionym, miłym głosem. Jakby pytała się o rocznik pitej przez nich whiskey. Żaden mięsień nie drgnął na jej delikatnej twarzy. Spoczywające na kolanach ręce, ułożyła luźno na rękojeści, przygotowując się na ewentualny wybuch złości, jaki może nastąpić, po jej mało subtelnym zabiegu zmiany tematu, w kluczowym momencie. Fakt zrobiła to specjalnie. Ale, czy informacja za informację, nie jest uczciwym rozwiązaniem?

Bardzo przepraszam, że musiałeś tyle czasu na posta czekać >:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Można powiedzieć szczerze, że nie spodziewał się tego typu informatora. Większość osób z którymi miał kontakt jakikolwiek byli raczej ulegli i sprawiali, ze dostawał to co chce zawsze z nawiązką. Może to ze względu na jego nacisk na niektóre rzeczy? Nie zamierzał jej odpuszczać tylko dlatego, że jest trochę lepsza niż się mógł po niej spodziewać. To tylko go motywuje do przeprowadzenia jeszcze "milszej" rozmowy. Wszak zdobywanie informacji leży w jego naturze i niestety raczej nic mu nie przeszkodzi. Takie błahe powody sprawiają, że wszystko robi się po prostu ciekawsze. Dla przykładu gdyby teraz wpadł tutaj ktoś ze specu dodatkowy musiałby się nim zająć prawda? Chciałby zobaczyć reakcję Furiosy na taką sytuację. Na szczęście miał tutaj jeszcze jedną osobę, która informowała go czy żadna grupa wojska nie wpada do dzielnicy. W przeciwnym wypadku pewnie byłby bardziej ostrożny, ale teraz jak jest ubezpieczony to niech się dzieje co chce. Ale miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie!
Wzrok Ciro wbijał się w kobietę przez cały czas, ale w końcu westchnął i machnął parę razy dłonią od niechcenia. Widocznie rozgryzła to, że minimalnie mu zależy na organizacji. Co prawda z egoistycznych pobudek, ale to nieważne. Sęk w tym, że już o tym wie. Trochę był nieostrożny trzeba to przyznać. Cwana bestyjka. W dodatku dobra aktorka z tego co Łowca zdążył zauważyć. No cóż, będzie musiał to przejść w spokoju jak zawsze. Jej uśmiech sprawił, że zaczął się zastanawiać co powie następne. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech i nawet prychnął hamując w ten sposób śmiech.
- Wybacz, wybacz. - Odkaszlnął i dalej się uśmiechał pozwalając jej rozwinąć myśl. Wiele rzeczy może być gorsze od śmierci. Tylko sadysta zrozumie drugiego sadystę. To była prawda i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Jeżeli tego nie rozumie to trudno. Nie będzie jej wszystkiego tłumaczył bo przecież nie ma sensu prawda? - Uwielbiam negocjować z wojskiem. Zawsze poprawiacie mi humor. - Przyznał wstając od stołu spokojnie. Minął swój miecz i złapał karafkę z whisky. Dolał jej tak co by nie miała pusto. To będzie na pewno długa rozmowa więc... trzeba jakoś przetrwać prawda? Alkohol rozluźni i podtrzyma rozmowę. Trzeźwe myślenie nie jest tutaj aż tak bardzo wymagane. Uzupełnił więc też swoją szklankę i odstawił karafkę. Następnie wrócił na swoje miejsce i zaciągnął się mocno papierosem. W dodatku domyśliła się, że jego argument był inwalidą. Gratuluję. - Fakt. Nie wierzę w takie gówno, ale warto było spróbować. - Dodał rozbawiony i skończył palić papierosa. Peta zgasił na stole i zrzucił sobie pod nogi. Oparł się dłońmi o stół i zakrył usta. - Jest wiele rodzajów bólu, które niszczą człowieka. Weź to pod uwagę moja droga. - Ostatnie słowa powiedział ciszej. Ostrzegał ją i to nie przed sobą, ale przed Łowcami. Oni działali bardzo różnolicie. Jedni woleli otwarte starcia, drudzy zabijanie z ukrycia, trzeci wysadzanie wszystkiego wokół. A ludzie tacy jak Ciro lubili wszystko na raz, chociaż największą przyjemność daje mu torturowanie wojskowego aż do granic jego wytrzymałości. Na samą myśl przeszedł go dreszcz.
Kolejne jej słowa sprawiły, że faktycznie znowu podniosło mu się ciśnienie. Nie był zbyt stabilny psychicznie, ale potrafił się kontrolować kiedy zachodzi taka potrzeba. Złapał za szklankę i napił się troszkę.
- Zaniepokojony? Delikatne naruszenie mojej cierpliwości. - Sprostował sytuację, a potem znowu wrócił do pozycji myśliciela.  Niepotrzebnie chwaliła się jak bardzo trudno jest się z nimi skontaktować. Jeżeli zostaną swoimi stałymi informatorami to ona będzie miała trochę gorzej. Łowcy nie są otwarci do kontaktów ze SPEC'em. Cajro wręcz przeciwnie. Nienawidził drani całym sercem, ale potrzebował informacji. Indywidualiści nie są traktowani zbytnio przyjemnie. Jest niewiele osób, które tolerują jednookiego. O swojej organizacji wiedział dużo, ale też nie wszystko. Musi mieć to na uwadze. - Słucham. - Dodał jeszcze tylko i oczekiwał. Oczywiście teraz zajęła się jego wcześniejszym pytaniem. Kiedy zaczęła od razu musiał się wewnętrzne uspokoić. Jego twarz zawierała teraz stoicki spokój, ale oczywiście musiała przerwać w najlepszym momencie. " Oo? Więc tak się bawimy? " - Zadał sobie w głowie pytanie i uśmiechnął się wrednie. Lubiła grać nieczysto. Nie wiedział dlaczego, ale nawet mu się to spodobało. Jej pytanie nie sprawiło, że podniosło mu się ciśnienie. Nie odzywał się chwilę i zamknął oczy. Czy on znał kogoś takiego? Rozmyślał chwilę, ale w końcu miał odpowiedź. Otworzył oczy i zaczął spokojnie.
- Nie ma takiej osoby. A przynajmniej jej nie znam. Kojarzę zdecydowaną większość, ale tej osoby nigdy nie widziałem ani o niej nie słyszałem. Prawdopodobieństwo jest bliskie zeru. - Odpowiedział szczerze i przyglądał się jej reakcji. Może ona wybuchnie złością? Jakby na to nie patrzeć to są czasy w których Natalie była jeszcze na studiach. W dodatku już wtedy "pracowała" dla wojska. Niezbyt trafione pytanie, ale mu to nie przeszkadzało. Zapytała, a on dał jej poprawną odpowiedź. Nie zamierzał więc czekać dłużej i odchrząknął oczekując swojej odpowiedzi. W dodatku teraz mógł się zastanowić nad szermierzami. Musi najpierw znowu podciągnąć swoje umiejętności szermierki. Daleko mu do ideału, ale i tak był jednym z najlepszych w Łowcach. Wyniesienie się na wyżyny tej umiejętności dadzą mu dużo satysfakcji.
- Zapewne te osoby nie opuszczają często waszej siedziby. Szkoda, szkoda. - Mruknął bardziej do siebie niżeli do niej. W Łowcach trenował tylko z paroma osobami, ale te już nawet nie chcą widzieć go na oczy. Prawie zawsze ich sparingi treningowe kończyły się poważnymi ranami ciętymi i to nie u jednookiego. Ranienie towarzyszy również sprawiało mu przyjemność. Gdyby nie cel Łowców pewnie ich też by eliminował i działał jako najemnik.
- W tych czasach mało kto używa broni białej. - Tutaj zerknął delikatnie poniżej jej dekoltu jakby przypominając jej, że ma przy sobie broń.   - W dodatku kobieta. Jesteś fenomenem można powiedzieć. - Takie małe zboczenie z  tematu, ale to przecież nie szkodzi prawda? Chciał nieco rozluźnić atmosferę. W jej stronę posłał zdecydowanie udawany, ale miły uśmiech. Nie potrafił zrobić takiego szczerze, więc postarał się chociaż udawać.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

W pomieszczeniu robiło się coraz ciemniej. Rozmawiają już od dłuższego czasu, a wskazówki zegara, przesuwają się uparcie do przodu. Elen zamrugała kilka razy, chcąc, jak najszybciej przyzwyczaić wzrok do zapadającego zmroku. Miała coraz mniej czasu. Zgodziła się na spotkanie w tym miejscu, bo wiedziała, że brygada spec robi kontrolę i to dość często.
Teraz okazuje się, że przechytrzyła samą siebie. Jeżeli w nocy tu wpadną, to nie dość, że jej zepsują wszystko, to poleje się krew. Patrol SPEC, miał w planach pojawić się  tym tygodniu. Jeszcze tego dnia rano w tej sprawie udała się do dowódcy brygady, ale nie było łatwo przekonać go do odłożenia czystki o kilka dni. Na początku została wyśmiana. Standard, wojskowy vs cywil. Punkt poszedł dla zburaczałego wojaka. Ale nie poddała się i przez dobre trzy godziny szperała w jego kartotece, szukając jakiegoś haczyka. Zawsze się coś znajdzie. I znalazła. Ponownie udała się na komisariat i jeszcze raz przedstawiła swoja prośbę o wstrzymanie się z nalotem, bo ma tam spotkanie, którego nie może przerwać banda goryli w kamizelkach i z wielkimi giwerami. A w rękach ściskała mały tablet, na którym to miała udokumentowane wszystkie przewinienia oficera. Spóźnione spłaty czynszu, niezapłacone mandaty, zadłużenia, niespłacone kredyty, znalazła się również trzydniowa odsiadka w izbie wytrzeźwień. Odchyły w miesięcznych dochodach, co jak mu zasugerowała, oznaczać mogło pobieranie łapówek czy też nieudokumentowane działania na rzecz własnych interesów, które mogły być sprzeczne z polityką spec. Małe popierdułki zebrane w całość prezentowały się na tyle niekorzystnie dla oficera, że ten w końcu przystał na jej warunki. Mimo tych zabiegów, nadal istniało ryzyko wizyty jego oddziału. Zwłaszcza po tym, jak odmówiła eskorty, czy podsłuchów. Nie powiedziała mu z kim idzie się spotkać, ale nie był na tyle głupi, by nie domyślić się, że jej spotkanie do bezpiecznych nie należało. Dlatego ryzyko ich wizyty wzrastało. Cóż, takie życie. Let’s fun.
Furiosa odgarnęła powoli włosy do tyłu. A czarne myśli chwilowo oddaliły się na skraj świadomości. Widząc lekkie rozbawienie Ciro jej brwi poszybowały na chwilę w górę. I jak tu zachować powagę, gdy druga strona prawie się śmieje?
Papieros zgasł z głośnym sykiem, zostawiając na stole plamę popiołu, odruchowo potarła ręce. Pomyśleć, że wcześniej trzymała dłonie na tej popielnicy. Pilnowała się, by mimo wszystko nie położyć więcej rąk na stole.
Jest wiele rodzajów bólu, które niszczą człowieka. Weź to pod uwagę moja droga
Nagle zachowanie cichej powagi, przyszło Elen z łatwością. A dopiero, co ledwo była w stanie ją utrzymać…
-To groźna czy ostrzeżenie? - spytała, kładąc dłoń na blacie, zapominając, że przecież miała tego nie robić. Wściekle niebieskie oczy wpatrywały się w Ciro intensywnie. Bywała taka porywcza, ciężko utrzymać w ryzach temperament i chęć rywalizacji. Zamknęła powieki. To było niekulturalne z jej strony niemal jej się przykro zrobiło, że tak porywczo zareagowała. W końcu się targują, a ona się zapędziła. Powolnym ruchem przetarła dłonią blat i podniosła, by spojrzeć na pokryte kurzem opuszki oraz zabrudzony bandaż. Zmrużyła oczy. Na tkaninie była krew. Prawdopodobnie musiała naruszyć skrzepy, nawet tego nie poczuła w przypływie nagłej złości. Nic dziwnego, że przezywają ją furiosa. Szybko wpada w furię, ale po chwili uspokaja się, zanim wewnętrzny wulkan złości zdąży eksplodować.
- Zapamiętam.  -poprawiła się, dmuchając w dłoń. Pyłek wzniósł się w górę i rozpłynął w powietrzu. Popatrzyła na Ciro, gdy ten wstał i nalał im do szklanic. Przekrzywiła głowę notując kolejną ciekawostkę na temat Indywidualisty. A stado puzzli osobowości łowcy, ukazywało się wyraźniej w jej głowie. Nie łatwo jest poskładać do kupy umysł sadysty. Standardowy profil psychologiczny nie jest w stanie tu nic zdziałać. Dlatego składa wszystkie informacje razem, od podstaw. Licząc, że układanka kiedyś ułoży jej się w głowie. Podziękowała cicho gdy nalał najpierw jej, a dopiero później sobie. Kilka puzzli wskoczyło na miejsce.
Z nową porcją złotego płynu kontynuowała wywody. Całkiem nieźle się przy tym bawiąc. O ile można użyć słowa „bawiąc” przebywając z mordercą w jednym pomieszczeniu, przy jednym stole. Wróg naprzeciwko wroga. Życie szpiega takie ciekawe.
Czekała na odpowiedź. Nie zdawała sobie sprawy jak spięta się zrobiła, po zadaniu tego luźno rzuconego pytania. Powiedziane jakby od niechcenia, a jednak szczęka zacisnęła się mocno. Rozluźniła mięśnie czując ból aż w zębach. Miała powody do niepokoju przeglądając kilka dni wcześniej bazę danych.
Głowa opadła na klatkę piersiową, nie chciała pokazywać emocji, jakie zatańczyły na jej twarzy, słysząc upragnioną odpowiedź. Sięgnęła po szklankę i upiła spory łyk. Pożar w żołądku uspokoił ją szybko i pozwolił na rozluźnienie.
Spojrzała na Ciro, a na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Jedno uratowane dziecko, praktycznie nastolatka. Za dużo przeglądała tego typu spraw. A większość kończyła się tragicznie. Natalie nic nie grozi, póki co. Była jeszcze jedna dziewczyna. Teoretycznie może zapytać o jeszcze jedną osobę. Ale skoro Natalie, w nic się nie wmieszała, to nie musi o nią pytać.
-Wiesz.- odezwała się wreszcie. Ignorując znaczące chrząknięcie mężczyzny.- Zmieniam, mój warunek.- przebiegły uśmieszek mignął, wyłamując się na chwilę z maski stoickiego spokoju. To chyba bunt mięśni, najpierw wyszczerz, a teraz nikły uśmiech.
-Osoby, które Ci zdradziłam opuszczają centrum jednostki i uwierz, możesz się na nich natknąć, radzę uważać. - odpowiedziała jakby od niechcenia na ciche mruknięcie.
Powędrowała za wzrokiem Ciro. Popatrzyła na katanę, nie wiedząc do czego temat zmierza. Trenuje od dziecka, ile to już będzie lat 15, może 16. Zdecydowanie wciąż za mało, by uznać ją za doświadczonego szermierza. Nagła zmiana tematu, prawie zbiła ją z pantałyku, a ułożone puzzle osobowości Ciro wymieszały się, tworząc nowy wzór. Psychologia, to temat szeroki i bardzo głęboki. Nie będzie się nudzić, zdecydowanie nie.
-Dziękuję. To miłe, jeżeli mogę to tak określić.- O, czyżby Furiosa się lekko zawstydziła? Typowa kobieta. Komplement, a już się trochę cieszy.
-Pochwała od bardzo dobrego szermierza, patrząc na to jak chociażby chwytasz katanę, który to chce się wciąż doskonalić? Wręcz niespodziewane. – Spojrzała na Ciro, przyglądając się jego twarzy, oczom, włosom, bliznom.  Kąciki ust Elen uniosły się w górę, widząc podrabiany acz przyjemny dla oka uśmiech.
-Często pijesz whisky?- zapytała, kontynuując luźny tor rozmowy. Wiedziała jednak, że lada moment szybko powróci do interesów po tym jak zarzuciła zmianę warunku. A ona będzie musiała podać jakąś odpowiedź  na nurtujące go pytanie. I to zrobi. Pytanie brzmi czy jej warunek nie będzie gorszy od poprzedniego. Na pewno nie potrzebuje już informacji o którymś z łowców, już nie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach