Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 08.11.15 2:18  •  Zaniedbany ogród - Page 3 Empty Re: Zaniedbany ogród
No i masz. A ile razy się mówi: Nie bierz cukierków od nieznajomych! Dziwaczny, pozornie zwyczajny i całkowicie nieszkodliwy łakoć spowodował falę przemian w organizmie (i nie tylko) nastolatki. Spod opierającego się o górny kręg studni kręgosłupa zaczęły wręcz wyrastać pożółkłe, aczkolwiek cały czas miękkie bandaże, owijające zakonserwowane ciało. Dotychczas noszone ciuchy pozostały na swym miejscu, jednakże pod nimi znajdowała się oplatająca sieć opatrunków, która okazała się najwidoczniejsza w takich miejscach, jak dłonie, czyja i głowa. Spod warstwy mających na celu zabezpieczenie ciała przed rozkładem tkanin, wystawały pęczki potarganych białych włosów, gdzieniegdzie prześwitywała blada, zawoskowana skóra, zaś lewe oko całkowicie było zabandażowane. Na zewnątrz wypatrywało tylko jedno czerwone ślepię.
Ren poczuła, jak narządy wewnątrz jej się obracały, coś swędziało pod skórą, a wzdłuż osi ciała, ciągnącej się przez tułów, nie dało się nie odczuć ściąganej skóry od szwów zamykających pośmiertną operację.
Zmieszana i czująca wyraźny dyskomfort miała zamiar wstać, ale opierając lewą rękę na podłożu, nie położyła jej na gnijącej murawie, tylko na jakimś ceramicznym naczyniu. Ujęła je, otworzyła pokrywkę i zaciągnęła się wydobywającym, znajomym słodkim zapachem. Wsadziła palec do środka, zanurzyła w wydzielinie o mlecznym zabarwieniu i przytknęła bliżej nosa, czy aby na pewno się nie myliła co do swoich podejrzeń. Gdy była już bardziej pewna, czym prawdopodobnie jest zawartość dzbana, spróbowała zalegającej na palcu substancji. I nie myliła się. Dziwnym znaleziskiem był miód, skrystalizowany w ciągu tych sześciu tysięcy lat.
Wstała ciężko, czując ból brzucha po operacyjnym cięciu i szyciu. Dodatkowo wstając, zaczęła w niektórych miejscach sypać trocinami, znajdującymi się pod skórą.
W ten sposób zdezorientowana, a także wystraszona i skrępowana, zaczęła kierować się w stronę dworu. Może tam jej ktoś pomoże?
W trakcie przechadzki na nogach jak z waty nie sądziła, że może wpaść jeszcze na kogoś równie odmiennego, jak ona sama, co też się stało. Ktoś o ponętnym i prowokującym głosie zaczął coś bredzić. Ren zorientowała się, że to do niej, gdy głos wypowiedział słowo: mumia, oraz gdy jego natężenie zaczęło stopniowo narastać.
Zgrabna.
– Proszę? – Spytała cichuteńko, jakby sama siebie, nie sądząc, że można ją za takową uznać. W zasadzie, to było pytanie do samej siebie. Względnie można to uznać za pytanie do powietrza, bo zainteresowana kobieta była zbyt daleko, by usłyszeć wątłą wątpliwość białowłosej.
Słysząc resztę zdania, Kami wpadła w totalne zakłopotanie. Zmieszana przeniosła wzrok z płomiennej kobiety na marniejącą trawę, zmieszana całą sytuacją, trzymając delikatnie złożoną w pięść rękę pod mostkiem.
Pomysł ze wspólnym świętowaniem balu nie należał to pomysłów złych. Przynajmniej nie będzie stała jak kołek wśród zgromadzenia narodowego, jak to było w roku ubiegłym.
Ubiegłym?
Tak. Ubiegłym, gdyby nie fakt, że jej potencjalna kompanka mogłaby jednym zamachem niczym hiszpański byk ugodzić małolatę i wysłać ją na drzewo, do zalegających przez grzyb imienniczek z minionego sezonu wegetacyjnego.
Onieśmielona wyskokiem Ren odchyliła się nieco, uciekając przed pełnym energii monstrum. Słuchała, co legendarne stworzenie miało jej do przekazania, lecz nie musiała się wiele zastanawiać nad odpowiedzią.
– Nie zależy mi na byciu piękną czy świeżą. Chciałabym po prostu tu przeżyć, a potem wrócić do domu, nie nosząc na plecach swoich kawałków. – Odrzekła nieśmiało, bo być może właśnie przekreśliła pewne niecne plany uzbrojonej w rogi, czarnowłosej kobiety.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.11.15 21:47  •  Zaniedbany ogród - Page 3 Empty Re: Zaniedbany ogród
Ford wpatrywał się w krwistoczerwone oko mumii. O tak ten kolor przyciągał ją jak magnez nieszczęsne pinezki. Choć wszytko na co patrzyła przypominało obraz zza czerwonego, brudnego szkiełka. Ta czerwień oczu tajemniczej, zabandażowanej istoty miała w sobie coś hipnotyzującego.
Może to dlatego tak ochoczo zaczęła konwersację i wyjechała z tekstami jakich by jej tani podrywacz pozazdrościł. Nie przejęła się odmową ze strony białowłosej, gdyby wszystko szło gładko, życie byłoby nudne. Czarty są bardzo cierpliwe.
Ford oblizała wargi. Jej świadomość przebiła się na moment i pojęła, że stojąca przed nią nastolatka mogła opacznie zrozumieć ten gest.
-Nie, nie to nie tak, że chcę cię zjeść.-starała się naprędce wytłumaczyć.- Po prostu nie mogłam napatrzeć się na Twoje oko...- westchnęła cicho, pełną piersią. Po czym uderzyła się dłonią w twarz i zakrywając ją z zażenowania, spróbowała naprostować dziwną sytuację.-Może inaczej, zjadłam dziwnego cukierka i jakoś dziwnie się czuję, nie kontroluję się jeszcze w pełni, mało tego ja mam ogon! I kopytka!-postukała nimi w popękane płytki, sprawdzając czy rzeczywiście nadal je ma, a ogon wciąż to zwijał się u jej kopyt to zamiatał mech i stęchłe liście.- Jestem trochę przytłoczona tą sytuacją, Ty pewnie też. Nazywam się Ford Thomson i przyszłam, sama nie wiem czemu. Jak to mówią ciekawość to pierwszy stopień do piekła- rzuciła suchara Rachel i wyciągnęła dłoń w stronę Kami-mumii chcąc się przywitać. Żarzące się lekko zakrzywione szpony wyciągnęły się powoli w stronę dziewczyny. Szponiaste dłonie skąpane we krwi wielu wrogów, oddanych ku czci szatana dziewic przez kretynów myślących, że władca piekła lubuje się w takich tanich perwersjach i  innych krwawych ofiar, przybrały u tej istoty z zamierzchłych czasów, będącej w posiadaniu ciała Ford, rdzawą barwę.
Rogata, spojrzawszy na swoją demoniczną rękę cofnęła ją szybko.
-E tak hmm... na prawdę nie chcę zrobi Ci krzywdy to nie jest tak jak myślisz.
Ford czuła się się coraz niezręczniej przez tę dziwną sytuację, zwłaszcza, ze to ona ją stwarzała.
Poprawiła niesforny, czarny jak węgiel kosmyk za ucho.
Było troszku szkoda zagubionej dziewczyny, chciała jej pomóc. Nikt nie chce być sam, jeszcze w takim upiornym miejscu. Ford poczuła że chce coś dla niej zrobić...o tak pomóc uroczej, biednej, zagubionej zbłąkanej duszyczce. Nie martw się duszyczko twój duszpasterz, spod ciemnej gwiazdy co prawda, przybył!
-Mówisz, że chcesz po prostu przeżyć, o zgrabna, słodka mumio o oczach jak dojrzałe wino. Za jedną małą duszyczkę, zapewnię Ci jeszcze wieczną młodość, hmm...chociaż tego nie potrzebujesz...to może niezniszczalne bandaże za pół ceny.- Ford podparła się pod boki i z diabolicznym błyskiem w oczach ciągnęła dalej.- Co Ty na to by przejść się po rezydencji i zobaczyć jak inni się bawią. Hej! nie bój się mnie, postanowiłam, że będę twoim strażnikiem, chociaż to niezbyt wygórowany tytuł jak dla mnie, powinnam wymyślić jakiś inny, bardziej oryginalny! Kompan obrońca...po prostu kompan?...niee taki tytuł nie, nie...- Podrapała się z namysłem po rogatej głowie i poprawiła niewidzialną kozią bródkę- Dusz mumii pasterz!...Hmm chyba to już zbyt górnolotne, nie sądzisz.-Zaśmiała się sama z siebie głośno.
Demon-Ford najwyraźniej się rozkręca, tymczasem racjonalna Ford zapadła w sen gdzieś na skraju świadomości. Ciężko jest dzielić duszę i ciało z Czartem. Po wszystkim czarnowłosa będzie miała zapewne moralnego kaca. Czy możliwe jest, aby między bogu ducha winnej, Kami-mumią, a Ford-demonicy, cierpiącej na rozdwojenie jaźni, rozwinęła się przyjaźń? Nietypowa relacja może rozwinąć się w dobrym kierunku kto wie...noc jest jeszcze taka młoda.
Ford-demon wpatrywała się w istotę wyjętą prosto, żywcem z egipskiego mitu, podekscytowana i nader rozradowana. Takie przeciwieństwo zburaczonej na co dzień Ford. No cóż, jest halloween. It's show time!
Albo prędzej freak show...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.15 15:42  •  Zaniedbany ogród - Page 3 Empty Re: Zaniedbany ogród
Kto by się spodziewał, że taka drobnostka, jak czerwona soczewka, wywoła takie zainteresowanie słowiańskiego demona. Taka mała rzecz, a jak cieszy.
– Moje oko? Coś z nim nie tak? – Sięgnęła ręką ku gałce ocznej, by w razie potrzeby móc zacząć w niej grzebać w celu poprawienia soczewki, jednak reakcję tą zahamowało dość nieskładne wypowiadanie się Pani Demona. Posłuchała skrupulatnie słów mitologicznego stwora, a na wieść o ogonie i kopytach bezwarunkowo spuściła głowę w celu spostrzeżenia i udokumentowania tego zjawiska. Jej niezabandażowane oko obnażyło swą biel w znaczniejszym stopniu, gdy dostrzegło niespokojny, miotający się ogon zwieńczony ognikiem.
Kobieta znowu zaczęła nawijać, tak więc nastolatka dla utrzymania kultury rozmowy podniosła głowę i wpatrywała się w rogatą głowę nieznajomej. W same oczy czarnowłosej nie miała śmiałości spoglądać. Przeskakiwała jedynie wzrokiem z policzka na pełne wargi, z warg na nos, z nosa na rogi. I tak w kółko. Aż na pierwszy plan wysunęła się jej ręka, skąpana w sieci jakby niezmytych brudów - stróżek krwi, czy jakiejkolwiek innej cieczy, która naznaczyła brązowym śladem dłonie kruczowłosej. Ren poczuła, jak jej zawoskowana, namaszczona i naoliwiona powłoka przyjmuje postać gęsiej skórki na widok żarzących się węgli zamiast paznokci.
Czyli to wina tego cukierka... – Przytaknęła na wieść o prawdopodobnej przyczynie swojej przemiany.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi zdradzały konsternację buchającej piekielnym żarem nieznajomej. A przynajmniej język jej ciała tak sugerował. Nerwowe poprawianie włosów niejednokrotnie się odczytywało, jako przejaw wstydu i zakłopotania. Jakby nie było, Ren czuła się podobnie – skrępowana niezręczną sytuacją.
Jej zmieszanie jeszcze bardziej pogłębiły następne słowa. W którym miejscu było widać linię ciała nastolatki, skoro zakryła się szczelnie dwoniastym poncho. Kami odchyliła się, nieco nerwowo patrząc swoim okłamanym czerwonym ślepiem na postać przed sobą. W wyniku mieszających się wewnętrznych obaw, przeniosła wzrok o dziewięćdziesiąt stopni w swoja prawicę, mając teraz ścianę nieodległego czarnego i złowrogiego drzewostanu przed sobą. Musiała się zastanowić.
Spokojnie, to jest Halloween! Co może ci się tu stać? W zeszłym roku też dałaś radę, a było jeszcze bardziej hardcorowo!
A było?
Taaak!

No właśnie. Tym sposobem białowłosa doszła do wniosku, że nie powinna się niczym przejmować. I tak jest trupem – wypchaną trocinami lalką. W najgorszym scenariuszu po prostu się wysypie.
No pomyśl, co ci szkodzi? Zabaw się! W końcu nieczęsto to robisz.
Racja.
No a weź pomyśl, na dodatek masz stróża!
No..

Wobec tego Ren uśmiechnęła się, obróciła na pięcie na wprost Czarta i wyciągnęła w geście paktu swój dzban z miodem spod pachy, z wymalowanym na twarzy, niecodziennym dla jej usposobienia uśmiechem, za którym kryło się coś intrygującego.
To Halloween. Tu można pokazać swoje uśpione oblicze.
Tak, jak w zeszłym roku?
Tak.

Jeśli kobieta przyjęłaby tą „zapłatę”, jej ręka zostanie symbolicznie opleciona bandażem pochodzącym z dłoni białowłosej, który jakby był pod telepatyczną władzą mumii.
- Ren jestem. - Obnażyła nieznacznie białe uzębienie, po czym bandaż niczym wystraszony wąż oswobodził rękę znajomej teraz z imienia i nazwiska - Ford.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.15 16:30  •  Zaniedbany ogród - Page 3 Empty Re: Zaniedbany ogród
Ford-czart uścisnęła zgrabną, zabandażowana dłoń swoimi demonicznymi pazuro-palcami i uśmiechnęła się z zadowolenia.
-Ren..ładnie, podoba mi się. W takim razie Aka-me, moja ty czerwono-oka Ren zróbmy coś szalonego!- radośnie oznajmił mumii, demon.
Zanim dziewczyna zdążyła się spostrzec, co zamierza Ford, była już na jej ramionach starając się przytrzymać swój słój. Tak, to zdumiewające, ale Demonica w ciągu zaledwie 4 sekund okrążyła Ren i podsadziła ją sobie na ramiona.
-Jak tam widoki na górze? Mam nadzieję, że przerażająco piękne.- zaśmiała się głośno.-No dobra, to w drogę. Złap za moje rogi i możemy biec. Kierunek cmentarz, wykopmy kilka trupów, albo poszukajmy skarbów.
Pognała przed siebie. Nie zostawiając Ren żadnego wyboru. No, ale cóż sama się zgodziła, ściskając dłoń Ford, co z tego, że na powitanie…Porwani głosu nie mają.
I tak oto w kłębach pary z bijącym spod kopyt ogniem, Ford wraz z Kamikaze opuściły ogród by nawiedzić inny zakątek rezydencji i…trochę namieszać.

[z/t x2]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach