Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 11.11.13 3:53  •  Korytarze - Page 2 Empty Re: Korytarze
Cóż... Trochę pokierowała nim podświadomość, fakt, on sam nie miał nad tym zbyt dużej kontroli... Ale, pomimo iż był nieco zmieszany swoim zachowaniem, to go nie żałował. Chciał mu pomóc, rozluźnić to, co wydawało się przeszkadzać... Ale cóż wyszło, średnio.
Przysłuchał się słowom chłopaka, i nie mogąc zrobić wiele więcej, westchnął nader wyraźnie, z pewną dozą przygnębienia.
- Byłem żołnierzem, Yunosuke. Tacy jak ja wykonują rozkazy, bez pytań o to, dlaczego. A ci, którzy robią się zbyt ciekawscy i zadają te pytania, albo wylatują z roboty, albo ginął... Albo kończą jak ja. I... Tak, oczy ludzi są wyraźnie mydlone. Przeciętny obywatel miasta nie wie, że istnieje życie poza kopułą, sądzi iż to miejsce jest skażone i nie ma tam życia. To tylko delikatny przykład tego. Naukowcy... Tak... Miałem "wątpliwą" przyjemność bycia strażnikiem w laboratorium... Od wtedy właśnie zacząłem pytać, po co i dlaczego. Ciekawość pierwszym stopniem do piekła... Tak, zdecydowanie tak.
Trochę długi mu wyszedł ten monolog, ale przynajmniej wyjaśnił tym kilka kwestii. I hm... Gdyby chciał coś zrobić Yuno, wykorzystać go w negatywny sposób, wbić mu nóż w plecy, napewno nie mówiłby o sobie tak wiele, prawda? Zresztą... Jaki ma cel w robieniu krzywdy komuś, kto nawet pomimo wywleczenia siłą z przyjęcia nie rzuca się na niego z zębami? Właśnie.
No cóż... Miał w planie nie uciekać od tego, co czuł. A czuł, iż chłopak mu się podoba i chciał mu to pokazać, powiedzieć i ukazać, dać to... Odczuć. Może nie do końca można nazwać to pożądaniem... Ale jakieś zaczątki tego się zjawić mogły, to fakt. Uśmiechnął się na widok odwracającego wzrok kociaka, i rumieńców na jego polikach. Gdy ich spojrzenia znów się spotkały, ten uśmiech nie znikał mu z twarzy. Był to szczery, miły uśmiech, przyjemny, patrząc na całokształt anorektycznego zombi-wężo-sokoła. Prychnął krótkim śmiechem gdy usłyszał mamrot.
- Piękno należy docenić, nie sądzisz? I... Nie, nie czuje się zbyt zadowolony z bycia trupem. No, plus taki że nie muszę się bać śmierci, bo już wiem jak to jest.
Cóż... A Sakid nieczęsto adoruje kogoś. Może częściej to robił jakiś czas temu, ale i tak bywał raczej nieśmiały, owijający w bawełnę, wymijający temat. Teraz jakoś... Coś wewnątrz jego samego pchało go do tego, by nie być zbyt nieśmiałym, a być czystym i bezpośrednim. Może nie mocno... Ale to zawsze odrobinę go zmieniało.
Wysłuchał dalej słów rudzielca, ale nie odpowiedział na nie, nie teraz. Dopiero gdy ten powiedział iż nie trzeba było tego robić, wtedy Sakid uniósł wzrok na niego, przysuwając swoją twarz bliżej.
- Trzeba było. Każdy potrzebuje czasem troskliwości i opieki innej osoby, Yuno. Odrobiny czułości i ciepła...
W miarę tych szeptanych słów przesuwał powoli dłońmi z obroży ku górze, aż takowe spoczęły na jego policzkach, delikatnie obracając jego twarz ku sobie. Dając chłopakowi czas na ucieczkę, czy odepchnięcie go, powoli zbliżył swoją twarz ku niemu, by ująć jego usta we własne, składając delikatny, acz czuły pocałunek. Czuły, ciepły... Miły, troskliwy na swój sposób. O ile na to pozwolił...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.11.13 15:50  •  Korytarze - Page 2 Empty Re: Korytarze
W niczym nie trzeba było pomagać. Obroża to tylko ozdoba, nie stanowiła problemu. W każdej chwili może ją po prostu zdjąć, tak samo jak kajdanki na nadgarstkach, no i ten łańcuch... Ale nie chciał. Powiedziane mu było, aby nie pozbywał się rekwizytów, ponieważ to część stroju i nie przeszkadzało mu to tak bardzo... Oczywiście póki ktoś go za wcześniej wspomniany łańcuch nie targał. Na razie jednak nie zwracał większej uwagi na drobne gesty Sakida. No co? Może chłopak po prostu stara się być uprzejmym, może próbuje wynagrodzić swoje wcześniejsze zachowanie? To przecież nic złego.
Jakoś potrafię to zrozumieć. Chcesz wiedzieć co tam się naprawdę dzieje? Ha, teraz to już w sumie powinny ci wisieć ewentualne konsekwencje. Powiem ci.
Yunosuke westchnął i zbliżył się trochę do Wymordowanego, jakby przygotowując się do tego co chce powiedzieć.
Ci... ludzie. Tworzą istoty takie jak ja, jak moja przyjaciółka... Mają dwa cele. Żywa broń lub żywy tester. Ja jestem tym drugim. Najpierw nas wychowują jak zwykłe dzieci, uczą i "dbają" o nas. Potem jesteś zabierany na codzienne badania. Z czasem są coraz gorsze, zadają coraz więcej bólu. Traktują cię coraz gorzej aż stajesz się dla nich niczym więcej jak mięsem doświadczalnym. Ostatnim badaniem jakie pamiętam było kolejne z rzędu sprawdzanie odporności na ból. Robili już różne dziwne rzeczy, ale tym razem próbowali odciąć mi palce. Rozumiesz to? Nie pozwoliłem im, zwłaszcza iż niedawno zabili moją bratnią duszę. Zacząłem rzucać rzeczami... O tak.
W tym momencie skierował wzrok w stronę książek, które były na jakimś tam regale. Jedna z nich się wysunęły, przez chwilę lewitowała w miejscu po czym z impetem uderzyła o najbliższą ścianę. Spojrzenie czerwonych oczu znów skierowało się na bruneta.
Tylko się nie bój, jestem raczej mało szkodliwy. Wtedy zabiłem jednego z nich, może dwóch. Może więcej, nie wiem. Nie obchodzi mnie to. Uciekłem i nie mam zamiaru tam wracać.
Niby teraz powinien załamać ręce i nie wiedzieć co mówić dalej, ale tak nie było. Yunosuke naprawdę nie przejmował się swoją przeszłością na tyle, aby miała jakikolwiek wpływ na jego psychikę. No dobra, jakiś ma, ale dość trudno wywołać u niego coś takiego jak depresja związana z tamtymi wydarzeniami. Ma to w dupie i tyle. W końcu co się stało to się nie odstanie.
Słuchał dalszych słów Sakida, milcząc. Nie miał już nic więcej do powiedzenia, zwłaszcza, iż chłopak mu najwyraźniej słodził. Nawet jeśli był to szept to kocur nie mógł stwierdzić wyraźnej różnicy. Dla niego to było po prostu jak niższy ton głosu. Zastanawiał się nad jego słowami. Każdy? No nie wiem, czerwonowłosy nie wyglądał na takiego, który pragnie czyjegoś ciepła... Ale pozory mylą. Czyn go zaskoczył i to nawet bardzo. Szkarłatne ślepia otworzyły się szerzej na kilka sekund. Młody nie odskoczył, nie odsunął się, nic. Po prostu zamarł. Zaraz się uspokoił. Poczuł się dziwnie, jeszcze nigdy wcześniej niczego takiego nie doświadczył. Przytulenia, drobne gesty, całusy w policzek i takie tam owszem, ale to... Hej, zaraz. Sakid właśnie skradł jego pierwszy pocałunek! No dobra, już i tak za późno, no i nie żeby Yuno się w ogóle przejmował, ale... No.
W jakiś sposób i w pewnym sensie mógł zaufać Wymordowanemu. Miał wrażenie, że są podobni, a przynajmniej w podobnej sytuacji. Nie odsunął się, nie odepchnął go, nie zaprzeczył. Pozwolił mu w pełni zasmakować swoich warg. Szczerze mówiąc było to nawet miłe, choć młody kot nie miał zielonego pojęcia jak powinien zareagować lub na to odpowiedzieć. Trochę go skołowało, jednak... Niech z nim robią co chcą. Właściwie to robi. Niech Sakid robi co chce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.11.13 18:02  •  Korytarze - Page 2 Empty Re: Korytarze
No cóż... Dla tego, który pomagał, to akurat była problematyczna, ale wiedział iż bez niej, mógł nie wyglądać aż tak... Przekonująco. Poza tym, wolał nie tracić przykrywki, to raz, a dwa... Nie wiedział co by się stało, gdyby się zjawiła Deb a on by nie miał jej rekwizytów. Nie to że coś do niej czuł, tylko... Jak wspominane było, nie chciał tracić przykrywki. A gdyby zaczęła wyrzucać mu że zgarnęła go z ulicy i marudzi, mogłoby to być podejrzane. A co do tego wynagradzania... Owszem, to był jego główny plan, jakoś się odwzajemnić, wynagrodzić, ale... Cóż, posiadanie zwierzęcych instynktów bywa... Uciążliwe.
Skupił swoje spojrzenie na nim, słuchając go uważnie. Więc tworzą sobie istotki do badań, do najbardziej bestialskich eksperymentów? Heh... Z jednym "Bogiem" to miejsce było padołem łez. Gdy nagle ludzie zaczęli się za takowych uznawać i tworzyć życie, widać prawdziwemu stwórcy przestało się uśmiechać patrzenie na to i postanowił rozwalić to wszystko. I zrobił to, w możliwe najbardziej apokaliptyczny sposób. Z zaciekawieniem przyjrzał się pokazowi zdolności chłopaka. Faktycznie, nader... Niezwykłe zdolności. Szybkość Sakida tutaj by była do niczego... Bo powstrzymanie go zanim by dotarł byłoby dużo prostsze. Na zapewnienie by się nie bał, wystosował delikatny uśmiech.
- Nie zamierzam się bać, Yuno. Nie takiego miłego chłopaka.
Cóż, może i mu słodzi trochę, ale poprostu... Ma ochotę na to. Zwyczajnie, ma na to ochotę, by uśmiechnąć się i okazać trochę ciepłych uczuć oraz miłych słówek. Chciał poprostu... Sprawić, by poczuł się przyjemniej z tym, kim jest... I ogółem by poczuł się przyjemniej. Jakoś tak... Chciał tego. Chciał by ten uroczy chłopak się uśmiechnął i był zwyczajnie radosny. Ot... Taki jaki powinien być, a nie samodzielnym dzieckiem, które musiało radzić sobie samo.
Nie tylko kota zaskoczył ten gest. Sam prowider tego zachowania był nader zaskoczony tym, że to zrobił, ale... Chciał tego. Delikatnie i czule międlił swoimi wargami jego, przeciągając językiem, by móc ich zasmakować. Słodziutkie... Sam fakt tego że chłopak nie odskakiwał, ale też nie robił nic dotarł dopiero po chwili i odrobinę speszył Sakida, który po chwili wygasił ten gest, i odsunął nieznacznie swoją głowę od niego, wpatrując się w oczy kota z pewną dozą niepewności.
- Wybacz... Nie chciałem by to tak wyszło, to... Było silniejsze ode mnie... Choć muszę przyznać... Masz słodziutkie usta...
Uśmiechnął się, przezwyciężając wstyd i zmieszanie. Dopiero teraz zauważył, że dalej trzyma jego policzki dłońmi. Zsunął je z jego twarzy, kładąc na barkach, a potem odsuwając od jego ciała z westchnieniem. Słodki był, uroczy... Chciał... Cóż, chciał mu sprawić odrobiny przyjemności. Pocałunkami... Pieszczotami, karesami... Sam nie rozumiał czemu tak bardzo tego chciał, ale poprostu pragnął tego i... Nie chciał się przeciwwstawiać swoim pragnieniom.
- Mam nadzieje że nie było to twoje najgorsze przeżycie od momentu urodzenia...
Mruknął cicho. Naprawdę, miał taką, skromną nadzieję, że nie będzie Yuno go wspominał jako "ten typ, co to mnie tak beznadziejnie pocałował", khu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.11.13 18:58  •  Korytarze - Page 2 Empty Re: Korytarze
Miłego chłopaka? Wow, to dość, hm, odmienne zdanie. Aktualnie to nikt tak nigdy nie powiedział. Yunosuke nie ukazywał nikomu życzliwości i w tym przypadku nie było inaczej. Przecież jeszcze parę minut temu dość ostro odzywał się do prawie-ślepca. Ba, nawet wspomniał o wydrapywaniu oczu. I miał to na myśli. Gdyby brunet nie okazał się być całkiem w porządku to pewnie miałby plus sto procent do ślepoty. Poza tym kocur okazał mu nawet jakąś tam formę złości, a to się nie zdarza zbyt często. Tymczasem ten tutaj mówi mu, że jest miłym chłopakiem. Jego myśli zatańczyły walca. Jeśli będzie się męczyło go wystarczająco długo to młody w końcu się otworzy. Ukaże tą swoją uprzejmą i nawet uroczą stronę... I przede wszystkim utraci swoją czujność. Zaczynał odczuwać wobec Sakida coraz większą sympatię. To może skończyć się sercem rudego na talerzu albo całkiem przyjemną znajomością. I to z kimś z tych samych terenów zamieszkania. Yuno mimo swojej czujności nadal bywał naiwny. Życie nauczyło go wiele, lecz nie na tyle, aby nie wierzyć każdemu kogo spotka. Póki pozory jakie sprawa rozmówca mu odpowiadały to był skłonny uwierzyć w każde słowo. Bardzo zgubna strategia, ah, niech ktoś go uświadomi zanim będzie za późno...
Ani drgnął, nie wiedział nawet co robić. Pozwalał czarnowłosemu na kontynuowanie pocałunku, póki ten nie zorientował się co robi i nie przerwał. Nie odwrócił wzroku, ale wyraźnie się speszył. Wygląda na to, że nie był do końca pewien co robi. To nic, chyba. Na razie kotu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Spoglądał nieco rozkojarzony we fioletowe ślepia z rozchylonymi wargami. No i co on ma teraz niby zrobić? Drgnął, gdy dłonie mężczyzny zsunęły się na kościste barki. Dotyk... To jest jakaś nowość. Jednakże poza tym nieznacznym drgnięciem nie zrobił nic. W ciszy wpatrywał się w oczy Sakida.
Najgorsze przeżycie? On nawet nie wiedział co to znaczy. Oczywiście, rozumiał te wszystkie gesty międzyludzkie i wiedział, że między nieludźmi również funkcjonują. Przez chwilę zastanawiał się w jakich intencjach Wymordowany to zrobił. Seksualne, przyjacielskie, rodzicielskie? W tym momencie Yunosuke nie miał nic poza podręcznikową wiedzą, nie domyślał się, iż czyn ten nie musiał mieć konkretnego podłoża. Ale skupmy się na tym co odczuł. Było to zdecydowanie przyjemne doświadczenie, bardzo miłe i czułe. Nie wiedział po prostu jak powinien zareagować. Przez parę następnych chwil wpatrywał się w towarzysza jak w obrazek, aż w końcu się ocknął. Pokręcił głową i spojrzał gdzieś w dół.
Nie, nie... Aktualnie to było całkiem... Miłe.
Zbliżył dłoń ku swojej twarzy i delikatnie dotknął swoich warg, następnie jego wzrok skierował się na usta Sakida. Zastanawiał się co to wszystko miało w ogóle oznaczać. Czy to jest w ogóle ważne? Może po prostu warto oddać się chwili i pragnieniu... Cóż, w tej chwili liczył na jakiekolwiek zdecydowanie ze strony umarlaka. Był wyjątkowo zmieszany. Poczucie sympatii, zaskoczenia, niewiedzy, ciekawości i swego rodzaju pragnienia dawało naprawdę ciekawą mieszankę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.11.13 20:33  •  Korytarze - Page 2 Empty Re: Korytarze
Odmienne, tak jak i spojrzenie Sakida na świat. Nie jest on zepsutym typem, który podejrzewa każdego o sztylet w bucie jaki wbije mu w tyłek gdy tylko się odwróci. W swej specyficznej formie... Naiwności jest podobny do tego kociaka. Wierzy w to, iż w wymordowanych i nie tylko w nich wciąż tli się dobro... Wierzy też we własne dobro, dlatego nie może się pogodzić z tą bestią, jaka jest wenątrz niego. Nie może pozwolić jej na kontrolę... I to właśnie może się okazać kłopotliwe, gdy będzie bojować z nią o każdą sekundę istnienia i żywota. Co z tego że chłopak okazał tak wiele negatywów? Dla fioletowookiego, niemal ślepego Ezechiela i jego oczu wciąż istniał w nim obraz dobra i uroku, oraz uprzejmości. Poprostu... Stara się, doszukać w każdym tego, i wciąż chłopak mu się podoba, nie tylko (acz również) pod względem ciała. Te dwa powody sprawiają, iż Yuno Sakida łatwo od siebie nie odtrąci, poprzez nieco złośliwości. Kilka takowych to zdecydowanie za mało. Czarnowłosy postanowił być jedną z tych osób, które nie wykorzystają negatywnie tej naiwności. On tego nie zrobi... Nie taki jest.
Bez problemu dostrzegł rozkojarzenie na twarzy chłopaka przez ten całus. Nie wiedział w sumie jak na to zareagować, czy to oznaka aprobaty, chęci kontynuacji, zrozumienia, obojętności, a może odrzucenia? Lub... Co raczej pewniejsze... To niewiedza. To ukazanie niewiedzy, możliwe. Nie wiedział dokładnie czy to właśnie to, ale to chyba jedyne, logiczne wytłumaczenie. Jego wzrokowi umknęło drgnięcie ciała kota, może to i lepiej. Już i tak wystarczająco go zmieszało...
Intencje? Nie miał zielonego pojęcia... To chyba... Pragnienie? Chwila? Kaprys? Kaprys? Chyba kaprys tu najlepiej pasuje. Poprostu... Kaprys. Nie, to złe słowo. To nie kaprys, to nie chwilowe, to nie poprostu potrzeba chwili... Nie, nie wiedział co to. Mógł jedynie obserwować zachowanie chłopaka, który pokręcił głową przecząco i spuścił głowę, tłumacząc że bylo to... Miłe.
Kamień z serca, w pewnym sensie. Plus jest taki, że kot nie wydrapie mu oczu, będąc homofobem czy coś.
- Nie wiem czy znasz to uczucie, ten gest... Pocałunek... To dosyć... Intymna rzecz...
Wymamrotał nieco bez większego związku z sytuacją, po czym, z pewną dozą niepewności, wysunął ramię ku chłopakowi, obejmując jego policzek dłonią i delikatnie unosząc jego twarz ku górze. Uśmiechnął się nieśmiało, przysuwając odrobinę bliżej jeszcze.
- Czy... Będziesz miał coś przeciwko... Jeśli dam ci poznać te... Intymne odczucia?
W pewnym sensie nie liczył na odpowiedź werbalną, bo tuż po tym zbliżył swoją twarz i raz kolejny objął swoimi, wilgotnymi wargami jego, splatając je w czułym pocałunku. Zsunął dłoń z policzka na skroń, a drugą dłonią objął jego bark, całując jego wargi i liżąc je czule, ciepło. Jeśli nie zechce... Odepchnie go, a Sakid nie będzie się narzucał. Jeśli nie... Właśnie, jeśli kot go nie odepchnie, zacznie na niego napierać swoim ciałem, chcąc sprawić, by położył się wygodnie na kanapie. Ohm... Słodkie... Słodziutkie ma usteczka ten uroczy, miły kociak... Nie pragnie go skrzywdzić... Chce... Sprawić, by doświadczył tego, czego każdy powinien. Czułości, ciepła... Przyjemności... Karesów... Pieszczot...
Rozkoszy... ... Może również...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.11.13 22:29  •  Korytarze - Page 2 Empty Re: Korytarze
Jakim szczęściem było, iż chłopiec trafił akurat na Sakida. Pomyśleć, że kilka miłych słów, los zbitego kundla i drobne, w miarę czułe gesty, a nasz Yunosuke już jest podany jak na tacy. Tak łatwo go uwieźć, tak łatwo go skrzywdzić... Jeszcze do tego ta kruchość jego ciała. Może jego próg bólu jest trochę wyższy niż ludzki, ale za to łatwiej go zranić. Nawet teraz czuł jak brzegi gorsetu przecierają rany na jego bladej skórze. Niby nie czuł tego tak bardzo, ale dobrze zdawał sobie z tego sprawę. Wiedział też, że potem pamiątki bo nocy Halloween zostaną widoczne przez parę dni, o ile nie tygodni. Nie szkodzi. I tak nie zamierza założyć tego stroju zbyt szybko. Może nawet już nigdy. A Xarent zostanie z tego rozliczony. Chociaż... Może facet nie wiedział jak kostium będzie wyglądał na ciele kotowatego? Może nie tak to miało wyglądać? Ahh, nie ważne! Wygląda jak wygląda, oberwie mu się tak czy siak.
Oj, do homofoba to mu dalej niż daleko (zdanie z sensem). Yuno nie ma jako takiego pojęcia co jest właściwie, a co nie. Zwłaszcza w kwestiach seksualnych i uczuciowych. Tego nie uczą w przedszkolu dla królików doświadczalnych. Dlatego też płeć nie miała dla niego zbytniego znaczenia. W sumie najwyraźniej na lekcjach wychowania do życia w rodzinie też nie uważał, bo słabo ogarniał całą tą kwestię orientacji i fetyszów... Zaraz, nie miał takich lekcji. Przecież obiekty do testów nie powinny zakładać rodzin. Jakby nie patrzeć miał dzieciństwo i choć na początku nie wydawało się takie złe to było całkiem nieźle pokrzywione, a większość zakrętów tworzyły wartości wpajane mu przez przemiłe panie w kitlach. Zawsze jak myślały, że chłopiec nie patrzy wykrzywiały się, przewracały oczyma albo wzdychały, jakby właśnie spotykały je najgorsze męki świata. Głupie baby... Nie ważne!
Nie, to dla mnie pierwszy raz...
Intymne odczucia, intymne odczucia, intymne odczucia... Zaczęło mu się to obijać po głowie, a jego serce zabiło mocniej. Co to za dziwne uczucie? Chce, ale nie chce... A może nie chce, ale chce? Nie śmiał się ruszyć ani o milimetr, spojrzenie wbite w głębię fioletowych oczu. Widział jak chłopak znowu się zbliża, jak ma zamiar powtórzyć czyn sprzed chwili...
Sakid...
Kocur mruknął cicho, gdy ich usta się znów zetknęły. Tym razem zaskoczenie zastąpił delikatny dreszcz. Jakie to dziwne... Ale co tu robić? Jak reagować? Zaraz, trzeba się zdać na przeczucie. Nie panikuj, Yuno, to najgorsze co mógłbyś zrobić. Nie odrzucaj też całującego, przecież w głębi serca pożera cię ciekawość... Tak, to ciekawość. Ktoś tu wspominał o pierwszym stopniu do Piekła? Pieprzyć to! Rudy i tak już jest w połowie schodów w dół. W odpowiedzi na gest czarnowłosego kocie wargi lekko się rozchyliły. To chyba było dobre posunięcie, a przynajmniej tak mu się zdawało. Zaczął niepewnie naśladował ruchy ust Wymordowanego, tym samym odwzajemniając pocałunek. Poczuł jak coś go ściska gdzieś w środku, a przez jego ciało przechodzi nagły przypływ ciepła. Nie wiedziałby nawet jak to opisać. Co ciekawsze nie czuł się do niczego zmuszany. Po prostu jakimś cudem zaufał Sakidowi i... I nie chciał się opierać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.11.13 23:46  •  Korytarze - Page 2 Empty Re: Korytarze
Lucky znalazła gdzieś jakąś butelkę drogiego trunku. Właściwie to co ta sake robiła w jej ręce? Cóż nie wiedziała tak samo jak nie pamiętała tego, że zajebała ją jakiemuś kelnerowi. Oj tam, kto tam się tym przejmuje? Nikt, no właśnie. Dziewczyna nie zważając na to, że w pomieszczeniu może być zakaz palenia szła korytarzem popijając sake i paląc. Przez swoją drogę z balkonu już zdążyła popić więc delikatnie się chwiała czując się wyjątkowo lekko i co chwilę opierając się o ścianę. Gdzie zgubiła buty to nie wiedziała, ale ich nie posiadała. Cóż zgubiły się i tyle. Heh, po co komu buty? No właśnie, kotka tego nie wiedziała.
Kto mi kurwa zabrał ścianę?!
Te słowa cisnęły się jej na usta kiedy prawie uderzyła czołem w framugę, bo zgubiła ścianę. Rozejrzała się i zauważyła dwójkę ludzi w pokoju. Oparła się o framugę i wzięła porządny łyk wódki przyglądając się dwóm całującym się postacią.
Podsumowując powinno dać się karteczkę "nie przeszkadzać". Ubrany jak dziwka kotek i mężczyzna w pół negliżu, którym był...Sakid. Kotka westchnęła i w końcu miała zamiar się odezwać. Cóż podejrzewała, że jej szef też tu przyjdzie. Zresztą sama nie mogła sobie odpuścić okazji wbicia na imprezę w tym mieście frontowymi drzwiami. Będzie mu musiała później przestawić Sakida.
-Jak skończysz się miziać znajdź mnie bo musimy porozmawiać honey.
Raczej pozna jej już lekko podpity ale wciąż należący do niej głos. Jak nie to kociak, który z nią był i tak pewnie uświadomi ją, że ona to ona. Cóż machnęła ręką i ruszyła dalej przez korytarz chwiejnym krokiem by zniknąć gdzieś za rogiem czy chuj wie gdzie.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.11.13 0:46  •  Korytarze - Page 2 Empty Re: Korytarze
Cóż... Może z czasem Yuno się zmieni i uodporni na to. W tej chwili jednak, czarnowłosy był... Wdzięczny losowi za to, że nie nauczył Yuno ostrożności. Ten całokształt, całość Yunosuke sprawiła, że... Poprostu ten chłopak podoba mu się, cholernie. A może nie tylko? Nie, kij, za daleko z myślami w tym stylu. Na razie zostańmy z myślami, że podoba mu się, że jego urok go oczarował, że... Tyle, tyle wystarczy. Tyle i nic więcej w tej kwestii, na ten moment.
Hm... W pewnym sensie niewiedza chłopaka jest zbawienna dla pragnień/uczuć/czego tam innego co tli się w głowie i sercu Sakida do Yuno. Hm... Czyżby przez te "głupie baby" Yuno odwrócił się ogonem do panien i wolał spojrzeć przychylniej na panów? Khu, tym lepiej w sumie. Sakid... Cóż, jego historia to nic konkretnego. Poprostu... Nie przejmował się tym, czy jego partnerem jest facet, czy kobieta. W żadnym wypadku to go nie ruszało, liczyła się chwila. Tu. Tu... Chyba nie tylko chwila się liczy, ale tego nie można być świadomym już teraz.
Słysząc iż to dla chłopaka pierwszy raz, gdy to odczuł, w swoich myślach poczuł delikatne uczucie niepewności, które jednak przekuło się w pragnienie sprawienia, by ten "pierwszy raz" był dobrze pamiętany przez chłopaka. Bez względu na to, czy tylko sam pocałunek, czy coś jeszcze. Jak intymnie, jak silnie... Byleby jak najlepiej. Dlatego postanowił się postarać, tak jak tylko mógł. Czuł jak serce przyśpiesza kroku, sam nie rozumiał czemu tak mocno. Zbyt mocno na zwykłe pożądanie i podniecenie, chęć zaspokojenia się...
To coś innego.
W myślach uśmiechnął się, czując jak Yuno próbuje odwzajemnić pocałunek, w całym swoim uroku i delikatności w ten sam sposób ukazując to, iż jest ciekawy i pragnie to czuć. Chciał stopniowo nasilić pocałunek, dać mu go odczuć...
I cały plan wziął w łeb, gdy usłyszał ten znajomy, acz bełkotliwie pijany głos. Drgnął nerwowo, ostatkiem sił powstrzymując się przed odruchem zagryzienia warg. Przysłuchał się bełkotowi Lucky i gdy ta poszła, odsunął swoją twarz od twarzy Yuno z przygnębionym westchnięciem.
- Znakomicie... Teraz akurat już mi przewodnik do Desperacji niepotrzebny, miałem lepsze zajęcie. Dzięki za refleks, Lucky.
Częstował powietrze sarkazmem że aż miło było słychać. Oparł się na kanapie i uniósł dłonie do twarzy, przesuwając po niej z kolejnym westchnieniem, tym razem rezygnacji, po czym skierował swoje spojrzenie na kotołaka.
- Przepraszam... Nie tak to miało wyglądać, Yuno... Ale w sumie, czego można się było spodziewać po balu halloween'owym. Na pewno nie odrobiny prywatności. Przepraszam raz jeszcze... Będę musiał jej iść szukać, ale nie chcę cię opuszczać. Czy... Zechciałbyś się spotkać ze mną jeszcze, później?
Z delikatnym, niepewnym uśmiechem wpatrywał się w chłopaka, zaś jego sokole oczy wyraźnie płonęły ogniem... Nadziei. Nadziei że chłopak się nie pogniewa, że jeszcze zechce, że... Właśnie, że da mu szansę znów się spotkać z nim.
... Cholera, Sakid, co z tobą? Nagle tak ci zaczęło zależeć na kimś zupełnie obcym? Gosz... Nie pytam co się z tobą dzieje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.11.13 7:15  •  Korytarze - Page 2 Empty Re: Korytarze
A teraz pomyślmy, że Sakid to pierwszy lepszy zbok, który potrafi zabajerować gadką. Nawet nie potrzeba alkoholu i już można biednego kota molestować! Ba, nawet sam na to pozwala. No dobra, koniec z tym. Prawda jest jednak taka, że mimo ogólnego zaufania, gdzieś z tyłu jego głowy czają się te myśli. Podejrzenia i obawy. Wolał jednak wierzyć tym przyjemniejszym. Poza tym gdyby się okazało, że facet jest jednym z tych złych to miałby nauczkę do końca życia. Nie dawać całować się byle komu.
Zauważył, iż jego niezdarne próby odwzajemniania czynu zadowalają bruneta. Może raczej uszczęśliwiają? Nakręcają? Chuj wie. Coś tam w nim wzbudzało i było to pozytywne. Nie wiedział tylko co powinien robić dalej, jak to się potoczy. Jak powinien się zachować? Ahh, tyle trudnych kwestii, tyle niewiadomych! I wtem usłyszał jakiś głos. Zbawienie? Może raczej odwrotnie? W każdym razie zamarł i nie ruszył się dopóki dziewczyna nie zniknęła im z oczu. Obserwował jak Sakid się odsuwa i... W tym momencie jak piorun uderzyła go świadomość co właściwie robił. Jego twarz zalała czerwień, a on odsunął się jak poparzony i odwrócił wzrok. To były pocałunki, stary! Pocałunki! Dobrze wiesz co to jest, przestań zgrywać idiotę. Jeszcze do tego oddałeś swój pierwszy raz byle komu, poznanemu na balu, który i tak byś ominął jak się da, gdyby nie fanty jakie zdobyłeś. Oczywiście to nie ma znaczenia, ale wciąż... Chłopak spojrzał nerwowo na czarnowłosego, czuł jak serce zaraz wyskoczy mu z piersi. Jeszcze ktoś ich widział, i to znajoma Sakida... Świetnie, zajebiście.
Zebrał się w sobie, żeby spojrzeć w fioletowe oczy. Musiał się uspokoić. Pooddychał głęboko przez chwilę, po czym zwrócił się ku chłopakowi.
Słuchaj to miejsce nie jest dla mnie. Poza tym takich... rzeczy. Nie robi się tego w miejscach jak to, jakby nie patrzeć każdy może tu wejść. Jak przed chwilą zresztą... Nie ważne. Muszę iść. Słuchaj, spotkajmy się u podnóża gór. Wiesz, góry są dość duże, nie powinieneś mieć problemu z odnalezieniem ich. Po prostu tam idź, ja cię znajdę.
Yunosuke zerwał się z kanapy, chwycił swoją pełną torbę i skierował się ku drzwiom. Zatrzymał się w połowie drogi. Spojrzał na książkę, która płaszczyła się pod ścianą. Czym sobie to biedne papierowe stworzenie zasłużyło na taki los? Właściwie to... Chłopak przywołał ją do siebie i złapał, po czym skitrał w torbie. Jeszcze raz spojrzał na Sakida...
I wyszedł.

[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.11.13 17:33  •  Korytarze - Page 2 Empty Re: Korytarze
Nie, Sakid to nie jest zbok, mein gott! To że nagle zapałał chęcią całowania tego, hm, nieletniego kociaka nie oznacza, że od razu to jakiś zwyrodnialec i zboczeniec, który chce tylko wykorzystać młode ciało rudzielca i go porzucić. Ale cóż... Samym tym przekazem mentalnym niewiele zdziała, będąc szczerym, co nie zmienia faktu, że pomimo iż chciał, TAK, chciał zrobić z nim... Coś niestosownego, tak nie... Cholera, jak to ubrać w słowa by nie brzmiało beznadziejnie...
No cóż, czas wyjaśni co Sakid chciał.
Cóż... Zdecydowanie Yuno miał dużo, DUŻO wolniejszy "zapłon" od Sakida, który zdał sobie z tego sprawę wcześniej, co robi i chciał to robić dalej. Teraz jednak, gdy ujrzał jak kociak odwraca nagle wzrok, odskakując jakby go conajmniej pochodnią przypaliło się, cóż... Nie poczuł się pewnie, a wprost przeciwnie. Poczuł naprawdę silne ukłucie niepewności, formy... Strachu, że zostanie odrzucony. Hej, hola... Sakid, zaczynasz się przejmować tym, iż rudy cię odrzuci? Co z tobą? Nic nie piłeś, a zachowujesz się conajmniej jak pijany... I to konkretnie. Widział te nerwy, to... Każde jego zachowanie, spięcie nerwów. Mówił że nie czuł tego...
Aha... Dotarło do niego to, co się dzieje i że Sakid skradł mu uczucie pierwszego pocałunku. Ohm... Tak...
Koniec końców, kotowaty podniósł wzrok, zbierając swoją pewność siebie by cokolwiek powiedzieć Sakidowi. I udało mu się... I podał lokalizację. Podnóże gór... Jeśli będzie mógł poruszać się w ciemnościach, znajdzie to miejsce bez problemu. Jeśli jednak złapie go dzień, będzie problem, ale... Postara się. Cholera, ze wszystkich sił postara się. Kiwnął głową gdy skończył mówił.
- Uhm... Przepraszam że... Byłem tym pierwszym, który dał ci to odczuć... To powinno być wyjątkowe...
Wymruczał z poczuciem winy, wpatrując się w plecy kota, nim ten wyszedł. Jeszcze jedno spojrzenie... I czerwonooki zniknął. Odetchnął głęboko, po czym podniósł się, poprawiając wiązanie bandaży, zasłaniając znów oczy. Musi więc znaleźć na zapach Lucky... Hm, gdzie tu znajdzie mieszankę zapachu alkoholu i kota? Heh... To nie będzie chyba tak trudne.
Gorzej z samym poruszaniem się...

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.11.13 21:53  •  Korytarze - Page 2 Empty Re: Korytarze
Kotka obudziła się w końcu gdzieś w wnęce na drugim końcu korytarza rozejrzała się jednocześnie powoli podnosząc z miejsca. O dziwo znalazła w pomieszczeniu parę kostiumów. Czemu nie miała by się przebrać teraz w coś innego? Przeszukując stroje trafiła na damski cylinder. Z rozbawieniem rozpuściła włosy, które opadły delikatną falą na jej plecy. Przymierzyła cylinder i przejrzała się swojemu odbiciu w szybie. Mimo, że trochę za duży dobrze zakrywał jej uszy więc mogła z nim iść. Później przeszukując dalej ubrania i nie przejmując się, czy mogą one do kogoś należeć znalazła piękny czarny gorset z gładkiego materiału, który jeszcze bardziej uwydatniał jej piersi (o dziwo da się). Do tego założyła króciutką tiulową spódniczkę jaką widuje się zazwyczaj w klubach nocnych, z trenem z piór do kolan. Założyła pod to czarne szorty wyglądające jak majtki i nietypowy pas do pończoch z koralikami i po dwoma zapięciami z przodu i z tyłu na każdej nodze. Naturalnie dopięła do nich pończochy, bo same nie miały by sensu. Całość uwieńczyła zwykłymi czarnymi szpilkami, które znalazła, czarnym cienkim krawatem który był dopasowany przy szyi a znikał w dekolcie i pod gorsetem kotki. Znalazła jeszcze czarną, lakierowaną laskę z posrebrzaną laską. Naturalnie nie mogło braknąć klasycznej, czarnej maski na jej twarzy. Tym razem zdjęła jednak soczewki wypuszczając je na podłogę i nie przejmując się nimi.
-No patrz, masz szczęście to teraz na imprezę!
Ruszyła przed siebie porywając tylko butelkę, z którą tu przybyła, by natychmiast ją opróżnić. Ruszyła seksownym i dziarskim krokiem przez korytarz zadowolona ze swojego nowego stroju.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Korytarze - Page 2 Empty Re: Korytarze
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach