Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 02.11.13 20:42  •  Korytarze Empty Korytarze
W końcu, po przejściu przez drzwi, można ujrzeć wnętrze tej budowli, do której tak ciężko było się dobić. Czy rozczaruje? Szczerze wątpliwe. Kolorystyka otoczenia utrzymana jest głównie w ciemnych odcieniach czerwieni, zieleni, fioletu i czerni. Korytarze są dosyć długie i nawet rozległe, a krocząc po czerwonym dywanie rozłożonym na mahoniowych deskach, oświetlani jedynie przed delikatne, blade światło świec rozwieszanych w odległości od siebie możemy poczuć się zaiste niesamowicie w tym miejscu. Wszystko co tu jest stworzone, jest po to, by nadać temu miejscu tajemniczości i czy się udało, to zależy od waszego spojrzenia. Większość pomieszczeń jest pootwierana, można bez problemu zwiedzać to miejsce, odkrywać jego sekrety raz po raz... I to nie tylko na tym piętrze, nikogo nic nie broni od wejścia po ciemnych, nieco skrzypiących schodach ku górze i odkrywać dalej... Lub zaszyć się gdzieś, w samotnej kontemplacji. Pokoje najczęściej mają swoje różne przeznaczenia, acz łączy je oświetlenie z pomocą zielonego światła lamp, często na pomieszczenie jest tylko jedna... Ale to nie problem, chyba nikt się nie boi ciemności, prawda? Żyrandole w pokojach jak i korytarzach owszem, są, ale... Zgaszone. Po co to komu?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.11.13 1:37  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
Gdy udało im się wydostać z sali, mógł skupić się na swoim przymusowym towarzyszu... I bez trudu posłyszał brzęki łańcuszka. Uśmiechnął się chcąc nie chcąc i puścił ramię, po czym, by wyglądało to trochę lepiej i bardziej "pod klimat", pochwycił łańcuch, jaki okręcił sobie lekko wokół dłoni.
- Wybacz za to wszystko, ale to sprawa niecierpiąca zwłok.
Pociągnął go za sobą dosyć wyraźnie, skręcając z nim w jedną z odnog ciemnych korytarzy, gdy tylko mógł to zrobić. Wolną dłonią wymacywał, i to dosłownie, ściany, co by nie dotrzeć do... Właśnie, kij wie dokąd poprawdzie by mógł dotrzeć i wiedzieć tego nie chciał. Trzymał "kota" na krótkiej smyczy, szarpiąc dosyć mocno i zdecydowanie, by szedł za nim. Nie może go stracić! Jest w tej chwili jedyną szansą powrotu do Dogs, i jeśli go zgubi, to może być fatalnie. Musi zrobić... Wszystko by tam wrócić, i to jak najszybciej. No i przy okazji w jakiś sposób wydostać się z tego miasta też.
W pewnym momencie jego dłoń wymacała nagłą przerwę w ścianie. Podchodząc bliżej i wsuwając dłoń w tą przerwę, poczuł pod dłonią opór i kształt. Znał ten kształt, to były drzwi. W sam raz. Przez chwilę przysłuchał, czy nie ma nikogo w środku, po czym otworzył je i wszedł do pokoju, wciągając za sobą Yuno i zamykając drzwi.
- Przepraszam za to wszystko, ale jestem naprawdę... Zdesperowany.
Stwierdził z deczkę niepewnie, puszczając łańcuch jaki ściskał tak w swojej dłoni i obracając się przodem do osoby, którą tak targał ze sobą ten cały kawał. Odetchnął głęboko, opierając się o drzwi. Przez chwilę wyglądał na swego rodzaju zakłopotanego i nie potrafiącego skleić konkretnego zdania, ale już po momencie udało mu się w jakiś sposób, gdy jego umysł podołał odcięciu się od tamtego harmideru za drzwiami. Pocieszające że drzwi i ściany nieco to wytłumiły... A on sam zapoznał się z zapachem Yuno, wysuwając język co krótki moment. Musiało to wyglądać dosyć... Dziwnie dla patrzącego, ale cóż. Wiedział że to jest coś innego, niż wymordowany... Ale może będzie wiedział?
Odbił się plecami od ściany i podszedł do Yuno, po czym oparł mu swoje dłonie o ramiona, uśmiechając się.
- Wybacz mi raz jeszcze to wszystko. Jestem Sakid... I szukam drogi. Drogi do miejsca w desperacji, siedziby organizacji zszerzającej wymordowanych... Siedziby ukrytej w piasku. Czy... Umiałbyś wskazać mi drogę tam? Proszę... To dla mnie bardzo ważne... Pomóż mi, kimkolwiek, czymkolwiek jesteś...
Zdecydowanie wpatrywanie się w bandaże musiałobyć dziwnym uczuciem, a dziwniejszym mogłobyć uczucie tego, iż faktycznie zza tych bandaży odczuwało się formę spojrzenia. Puścił lewą dłonią ramię Yuno i odgarnął grzywkę z twarzy, po czym, lekko acz wyraźnie zacisnął dłoń na jego ramieniu, drugą łapiąc łańcuch i ściągając twarz Yuno bliżej.
- Proszę... To dla mnie... Bardzo ważne... Jestem gotowy... Zrobić wszystko czego zapragniesz... By ci to wynagrodzić...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.11.13 2:35  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
Zauważył, iż przy stole znalazł się ktoś jeszcze. Ba, nawet śmiał się do nich odezwać. Skrzydła były zbyt realistyczne, więc kocur od razu pomyślał, że to nie człowiek. Odsunął się nieznacznie i przez chwilę obserwował jego i Vodkę. Rozejrzał się. Dim zniknęła mu z oczu i trochę go to zaniepokoiło, jednak nie mógł długo się na tym skupiać. Zauważył jak przez tłum przedziera się dość dziwny osobnik. Na parę chwil odwrócił od niego wzrok i zaczął przeczesywać tłumy, szukając przyjaciółki. Nic. Wtem poczuł silny uścisk. Okazało się, że to ten dziwny typ sprzed chwili. Yunosuke spojrzał na niego z niemałym zdziwieniem. Zaraz, co? Po co mu on? Niestety nie dane mu było się sprzeciwić. Został siłą wciągnięty z sali, wychodząc rzucił tylko zmieszane spojrzenie Vodce.
Korytarze nie wyglądały na zbyt przyjemne, choć jemu bardzo odpowiadał klimat jaki tu panował. Nie skupiał się długo na otoczeniu, zamiast tego wbił spojrzenie krwistych oczu w osobnika, który dość brutalnie wyciągnął go z sali balowej. Ten bandaż na oczach zdecydowanie świadczył o ślepocie mężczyzny. Cóż za błyskotliwa dedukcja. Chwycenie za łańcuch bardzo nie spodobało się kotowatemu, więc skrzywił się wyraźnie i syknął na nieznajomego. Położył po sobie uszy, a dotychczas spokojny ogon zaczął nerwowo odbijać się o jego nogi. Gdyby był psowatym to już by gryzł, jednak kocia natura nakazywała mu utrzymać spokój. W ciszy obserwował jak ślepiec po omacku szuka drzwi. Szarpanie za łańcuch złościło rudego, ale nadal siedział cicho.
Wleźli do jakiegoś bocznego pomieszczenia. Najwyraźniej nie było przeznaczone dla gości, ponieważ nie było tam dekoracji i panowała ogólna ciemność. Przez okna jednak wpadała nikła ilość światła księżyca, która wystarczała mu, aby wszystko wyraźnie widział. Słuchał obcego z wręcz zauważalną nieufnością, przyglądając mu się dobrze. Kiedy został przyciągnięty bliżej... warknął. Ukazał przy tym swoje nieprzyjemne kły, jednak nieznajomy prawdopodobnie i tak nie mógł tego zobaczyć.
Nic nie wiem, ale polecam ci puścić ten łańcuch. Masz trzy sekundy, jeśli tego nie zrobisz to wydrapię ci oczy. O ile je masz.
Słowa zostały wysyczane ze slyszalną wrogością. Nie miał zamiaru znosić bycia tak poniewieranym. Musiał się jednak uspokoić, bo jeśli rzuci się z zębami na tego gościa to będzie żałował. Odetchnął głęboko i mocno uderzył ogonem.
Słuchaj... Nie wiem czemu niby miałbym ci pomagać, ale i tak nic nie wiem.
Dodał trochę spokojniej. Oczywiście, coś tam słyszał o organizacjach, a Cecil na pewno wie o wiele więcej, ale sam się w to nie mieszał. Yuno to raczej typ totalnego samotnika, nie miał zamiaru się w nic mieszać. A tak szczerze to po prostu ma wyjebane. Zresztą, on nawet nie jest Wymordowanym. Nie ma z nimi nic wspólnego poza miejscem zamieszkania. A i to z trudem znosił.


Ostatnio zmieniony przez Yunosuke dnia 10.11.13 12:52, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.11.13 11:18  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
Zaiste błyskotliwe, jakoby mało było tego że wymacuje na ślepo ściany, odbija w bok na odgłosy, i ma swoją głowę utkwioną w martwym punkcie, bez formy obracania. Ale to błędne, bo mu do ślepoty trochę brakuje... A raczej, jest ślepy z własnego wyboru(przymuszonego bólem). No nic to.
Miał nadzieję... Skromną nadzieję, delikatną nadzieję, że ta osoba mu pomoże. Miast tego jednak, usłyszał warknięcie, które z pewnością nie było znakiem aprobaty. W sumie to sam Sakid doskonale wiedział, że jego zachowanie wykracza DALEKO poza przekraczanie granic prywatności i nietykalności cielesnej, ale... Był zdesperowany. I. TO. POWAŻNIE. Niestety, miast odpowiedzi jakiej się spodziewał, jak choćby "tak, wiem gdzie to jest, ale nie powiem ci za to i za to" lub cokolwiek innego, uzyskał raczej... Kiepską odpowiedź. Bo nawet jeśli by musiał się jakoś odwdzięczyć, kij, on mu nie pomoże. I w dodatku, wyraźna wrogość i forma... Wściekłości. Opuścił głowę, puszczając go i odsuwając się o krok czy dwa w tył. Wsuną swoje szpony między bandaże i lekko je rozsuną na linii góra-dół, by odkryć oczy. Niepewnie je uchylił, oddychając z formą ulgi, nie odczuwając bólu przez natężenie światła. Choć przysłaniały mu widok, to chociaż mógł spojrzeć na osobę, którą tak wlekł.
- Wybacz mi to wszystko... Jestem naprawdę... Zdesperowany by tam wrócić, khu. Wiem tylko że to na terenach Desperacji, a to jedyne miejsce do jakiego mogę wrócić... Nie uda mi się tam wrócić samemu, ale nieważne, to cię raczej nie obchodzi. Wybacz za tą całą, durną sytuację.
Jego fioletowookie spojrzenie w zupełnym spokoju i formie również poczucia winy, chcąc nie chcąc delikatnie lustrowało osobę chłopaka. Nie mógł odmówić tego, że wyglądał naprawdę uroczo... I w pewnym sensie... Pożądliwie...
Potrząsnął głową, chcąc odgonić te myśli. Stop, to że zwierzęce instynkty, podrzędne pragnienia... Nie oznacza to że masz pozwolić na przejęcie kontroli przez pożądanie i teraz robić to z każdym, kto ci do gustu przypadnie. Ale...
STOP! Enough. Westchnął wyraźnie, splatając dłonie za plecami i zbliżając się o pół kroku.
- Wybacz, wyrwałem cię z tego przyjęcia. Chciałbym jakoś się zrehabilitować ci za to... Nie mam jednak jak, poza moimi przeprosinami.
Wyciągnął szponiastą dłoń w kierunku kota, uśmiechając się odrobinę nieśmiało. Tak... Zdecydowanie potrafi być nieśmiały wobec osób, które mu się podobają.
- Przepraszam za to. Jestem Sakid... Jeszcze kilka dni temu żołnierz w służbie tego miasta, lecz to nieważne.
Za plecami ściskał drugą dłoń, wbijając sobie szpony w dłoń, by NIE myśleć o tym, że ten chłopak mu się... Podoba.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.11.13 13:22  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
Oh, jakież to smutne. Taaaki zdesperowany, a akurat musiał brutalnie wytargać z przyjęcia niewłaściwą osobę. Normalnie Yunosuke pewnie przy przeprosił, ale w tych okolicznościach raczej nie miał za co. Wyciągnięto go z istnej kopalni złota! Tyle stołów do obrabowania, tyle kieszeni do opróżnienia, tyle pomieszczeń do okradzenia... No cholera jasna, to był przecież jego cel. Powód z którego w ogóle tu przylazł. Inaczej omijałby to miejsce bardzo szerokim łukiem. Jasne, mógłby tam wrócić i dalej wykonywać swoją robotę, ale teraz zebrało się tam zbyt wielu podejrzanych. Błagam, anioł? Wymordowani? Nawet jakiś dziwny koleś, który nie do końca był człowiekiem, a jednak kradł równie dobrze co kocur... I do tego wszyscy widzieli jak rudzielec zostaje wytargany siłą z sali. Nie ma mowy, on tam nie wraca. Spojrzał na swoją torbę. Cóż, przynajmniej trochę zabrał. Przynajmniej narzekać nie musi, w innym wypadku na pewno nie byłby łaskawy dla oprawcy i wydrapałby mu te oczy.
Oh, więc jednak je ma. Dziwne, kotowatemu zdawało się, że osobnik przed nim stojący jest ślepy, ale wychodzi na to, że nie do końca. Znał takiego jednego... Wygląda na to, że prawdziwi ślepcy radzą sobie nawet lepiej od tego tutaj. Może był nowy?
Nie wiem co mam na to powiedzieć. Znam tylko niektóre tereny Desperacji, ale nie zaprowadzę cię nigdzie konkretnie. Sorry, kolego.
Przez chwilę zastanowił się nad propozycją zrobienia wszystkiego... Jednak nie bardzo mógł to rozważać. Żeby coś dostać sam musiałby się najpierw postarać, a w tej sytuacji naprawdę nie mógł pomóc. W sumie jakby został grzecznie zapytany to mógłby się zastanowić, ale teraz nie miał na to ochoty. Ani trochę.
Ah, to spojrzenie. Yunosuke wyraźnie widział co czai się we fioletowych oczach. Zresztą, zdawał sobie sprawę z tego jak wygląda jego strój. Kolejny zbok, huh? Chłopak skrzywił się, ukazując kły. Jego uszy wciąż leżały, a ogon miernymi ruchami bujał się na boki, coraz bardziej jednak się uspokajał. W końcu westchnął, tak cholernie ciężko. Strzygł prawym uchem i zluzował. Ogon wciąż poruszał się na boki jednak jakoś spokojniej, uszyska zaś zaczęły się powoli podnosić.
Wytargałeś mnie siłą z sali balowej pełnej ludzi i nieludzi. Nie wiem czy przeprosiny wystarczą, ale nic z tym teraz nie zrobię. Zresztą, zrobiłem swoje, więc nie boli mnie tak bardzo twój czyn.
Młody złapał za obrożę i ją poprawił. Szarpanie za łańcuch nie było zbyt przyjemne. Wyrwał ozdobę z rąk czarnowłosego i trzymał ją blisko siebie. O, podwójnie się przedstawił. Chyba naprawdę jest nieźle rozkojarzony.
Yunosuke...
Mruknął. Była służba? No to świetnie, miał nadzieję tylko, że już nie ma z tym wszystkim nic wspólnego. W końcu służba miasta to była rzecz, której chciał uniknąć najbardziej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.11.13 16:03  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
W jego fioletowych patrzałkach rozpalił się na nowo delikatny płomień nadziei. Z niemal namacalną, błagalną chęcią wlepił swoje spojrzenie w kota. Zdecydowanie czuł się dziwnie w tej... Sytuacji, ale nie mógł nic innego zrobić.
- Samo wyprowadzenie mnie do Desperacji by wystarczyło, gdybyś był tak łaskawy... Nie musi być teraz... Znajdę drogę potem, albo chociaż spróbuje. Wystarczy tylko że wyprowadziłbyś mnie za mury... Gdyby nie te oczy, mógłbym to zrobić bez problemu... Ale nawet światło latarni powoduje ból porównywalny do wbijania gwoździ w oczy...
Po tym, nieco przydługim monologu westchnął wyraźnie, by następnie machnąć ręką gdzieś w bok, jakby w ogóle odrzucił teraz myśl że Yuno w ogóle mu pomoże. Czego się spodziewał po obcym...
- Nieważne... Nie masz powodu by mi pomóc.
Stwierdził ze świadomością swoich słów. Wiedział doskonale o tym, że chłopak nie ma celu w tym, by mu pomóc... Żadnego celu. Gdyby zrobił to milej, spokojniej, przyjemniej... Ech... Desperacja, zaiste. Kto by pomyślał że ktoś chce z taką "desperacją" się na jej tereny dostać? Raczej desperacko to się próbuje stamtąd uciec.
Zbok? Wybacz nu, nie jego wina że w tej chwili jego spojrzenie jest... Odrobinę? Mocno? Jeszcze mocniej zakrzywione? Kij, nie wiedział, w każdym razie... Poprostu spodobał mu się chłopak, nie patrząc nawet na sam ubiór. Nic innego.
Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że blokuje chłopakowi wyjście. Odsunął się nieco na bok, by nie ukazywać, że chce go w jakikolwiek sposób zatrzymać. Jeśli chce iść... Niech idzie. Spuścił nieznacznie głowę, słuchając jego słów. Tak, zrobił to... Ale gdy tylko poczuł ukłucie nadziei, chciał cokolwiek zrobić... Cokolwiek, jakkolwiek.
- Wybacz... Gdy tylko wyczułem kogoś, kto nie jest człowiekiem, z istną desperacją chciałem uzyskać pomoc... Wybacz, nie chciałem by to tak wyszło. Jestem tym... Czymś czym jestem teraz dopiero od kilku dni... Nie wiesz co to za uczucie, mieć w głowie bestię żądną krwi innych.
Podniósł dłoń, na której szponach wciąż była, już zaschnięta krew i obejrzał ją z westchnieniem.
- Kilka dni temu sam o tym nie wiedziałem...
Hm... Nie uścisnął dłoni, cóż... Nie oczekiwał odwzajemnienia tego gestu. Opuścił dłoń po tym, jak chłopak wyrwał z jego uścisku łańcuch. Yunosuke... Musiał przyznać, że naprawdę miłe imię, ale co on tam wie.
- Nie będę cię zatrzymywał jeśli chcesz iść, chciałbym jednak... W jakimkolwiek stopniu ci się odwdzięczyć za to, co zrobiłem teraz.
Wydał z siebie ciche, odruchowe, wężowe syknięcie, gdy wbił szpony nieco za głęboko w dłoń za plecami. Pozwolił dłoni swobodnie zwisać wzdłuż ciała, starając się siłą woli nie myśląc o tym, że ten chłopak naprawdę wygląda świetnie i...
Nie Sakidzie, stop. Starczy.
- Powiedz mi, zanim pójdziesz...
Wbił swoje spojrzenie w kierunku okna, nie chcąc patrzeć na rudowłosego.
- Jak to jest, być po części zwierzęciem? Ja... Nie wiem co o tym myśleć, czuje się potworem... I nie mogę z tym nic zrobić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.11.13 16:42  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
Yunosuke rozejrzał się po pomieszczeniu. Wstępne oględziny potwierdziły obecność kanapy, zaraz za jego plecami. Skupił się na stroju towarzysza. Cóż, jego ciuchy też nie należały do tych skromnych. Odsłonięta znaczna część ciała, obroża... W sumie to obaj wyglądali jak wyciągnięci z burdelu. Nah, nic nie oceniam. Stwierdzam tylko fakty. Ah, przy okazji, ten burdel musiał mieć dość niskie progi.
Cóż za biedny człowiek... Nie człowiek. Stwór. Wymordowany? Whatever. W każdym razie biedny. Rudzielec jeszcze nie wydał werdyktu, a ten już się poddał. Właściwie to słusznie, bo chłopak nie miał najmniejszej ochoty mu pomagać. Nie widział w tym sensu, ponieważ nie miał zupełnie żadnego powodu, aby wyświadczać obcemu przysługę. Może i bywa uprzejmy, ale na pewno nie wobec istot, które siłą go skądś wyciągają. Geez, ubolewa nad tym wytarganiem jak jakiś idiota. Zapomnij, chłopcze. Przyznaj, że szczerze przestało cię to już obchodzić.
Kocur wzruszył ramionami i ignorując gest mężczyzny, który odsunął się od drzwi i cofnął się parę kroków. Zatrzymał się, kiedy jego chude uda napotkały sofę, po czym przysiadł na jej oparciu. Czerwone oczy zalśniły w ciemnościach, co było dowodem na to, że wyłapują światło. Skoro ten tutaj, stojący przed nim osobnik jest taki wrażliwy na jasność to zapewne zauważył to aż za dobrze.
W istocie, nie mam powodu. Nie mam nawet chęci... Jednakże robisz wrażenie zbitego psa, który zgubił drogę do domu, więc rozważę twoją prośbę.
Cóż za łaska! Toś się popisał, drogi kocie. Uszy znajdowały się już w normalnej pozycji, przestał się przejmować. Nikt go już nie szarpał, a gość miał wyraźnie wyrzuty sumienia, więc nie było nad czym płakać. Jasne, młody nie wie co to za uczucie jak ktoś drapie w ścianę w twojej głowie... Wiedział jednak jak to jest jak robi to naukowiec, a ścianą jest twój mózg. Brr, niefajne wspomnienia. A więc od niedawna jest tym... czymś. To znaczy, że musiał umrzeć. Ciekawe jak to jest. Wzruszył ramionami do samego siebie, kiedyś się na pewno dowie. W końcu nie jest nieśmiertelny. I bardzo dobrze. Ale skoro Sakid nie jest już człowiekiem i nie współpracuje z nimi to znaczy, że nie stanowi żadnego zagrożenia. Przynajmniej żadnego istotnego. Kocur westchnął i uderzył ogonem o mebel, o który się opierał. Szczerze mówiąc nie miał zamiaru nigdzie iść. Już nie wróci na tą salę balową, oj nie. Inne pomieszczenia zaś średnio go interesowały. Nakradł żarcia i fantów ze srebra, starczy. Zdjął z ramienia torbę i odstawił ją na bok. Przeciągnął się, czując jak gorset ściska jego wnętrzności, nie przeszkadzało mu zbytnio. W pewnym momencie odchylił się i... poleciał w tył. Specjalnie. Teraz do góry nogami leżał na kanapie. Pomachał nogami, i je opuścił.
Jestem sztuczny. Od zawsze taki byłem, więc nie wiem do czego porównywać to co dla mnie jest normalne. Ponoć ludzie mają słabsze zmysły i żadnych bajerów, takich jak uszy, rogi czy ogony... Nie mają także mocy. Ja zaś... Nie wiem jak to opisać.
Westchnął i przewalił się na bok. Podniósł się i usiadł normalnie, rozwalając się przy tym. Kolczyki na jego uchu zabrzęczały, tak samo łańcuch, gdy poruszał ręką. Dobrze, że miał rękawiczki, przynajmniej nie widać jego szponów.
Chodź, usiądź. Jak umarłeś? O ile umarłeś, nie wiem jak to działa.
Odchylił głowę w tył, aby spojrzeć na Sakida. Uśmiechnął się, tak po prostu. Raczej nigdzie im się nie spieszyło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.11.13 23:11  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
Meh, od razu burdelu. Ośrodku usług towarzyskich, tak to określmy. Znacznie lepiej brzmi i nie kojarzy z burdelem pełnym prostytutek, prawda? Właśnie. W sumie, gdyby sam mógł ujrzeć choćby odbicie w lustrze... Tiaaa...
Zaskoczył go odrobinę fakt iż kot nie chce wyjść. Myślał że skoro tak mu przeszkodziło to wyciągnięcie, to zechce tam wrócić, on by się nie narzucał dalej... Bum, suprice. W sumie, jakby się nie spodziewał tego po kocie. Kot zawsze robi wszystko na opak niźli byśmy chcieli, prawda? Wredne to to, złośliwe to to i... Wygodne to to. Odruchowo odwrócił głowę w bok, gdy ujrzał błysk w kocich tęczówkach Yuno. Gh... Bolało, ale nie dał po sobie tego zbyt poznać.
"Co za łaskawiec, normalnie mam ochotę skakać z radości..."
Mimo wszystko i mimo bycia miłym, czasem nie idzie się powstrzymać od złośliwych myśli i działań, w tym wypadku jednak poprzestał na myśli, a w odpowiedzi na słowa czerwonookiego kiwnął zgodnie głową. Chcąc nie chcąc, zaciekawiło go jak w praktyce wygląda jego ciało, to też spojrzał w dół... I się nieco zdziwił tym, co zrobiła z jego ubraniem Deb. Z pewną formą zaciekawienia skubnął materiał ubioru osłaniającego brzuch i fragment klatki piersiowej, podobnie jak jego rękawice do fragmentu ramienia. Musiał przyznać, że całkiem wygodne, ale... To na brzuchu nieco niepraktyczne, acz idzie się jakoś przyzwyczaić. I tak nie ma się zbytnio w co przebrać, więc... Bez różnicy.
Podniósł swoje spojrzenie na kota, który najpierw postanowił sobie usiąść i i przeciągnąć się. Czyżby eksponował się specjalnie po to, by jeszcze bardziej wrednie zwrócić na siebie uwagę prawie-ślepego? Jeśli tak, to mu się udało... A Sakid poczuł, że nagle dziwnie uściska go ta smycz, obwiązana wokół jego szyi. Zluzował trochę to, podobnie jak nieco poprawił obrożę, która mimo wszystko... Irytowała odrobinę, ale nie będzie się już pozbywać.
Przechylił głowę w bok w zamyśleniu, patrząc jak kotowaty postanowił leżeć do góry nogami. Ciekawe, ale niepraktyczne. Cóż... Uśmiechnął się na ten widok, w żaden sposób nie wymuszony kurtuazją sytuacji. Ot, poprostu.
I po chwili ten jego uśmiech zblakł, gdy usłyszał słowa chłopaka. Słuchał ich z poważnym wyrazem twarzy, analizując zlepki informacji. A więc... Jest sztucznie stworzoną istotą? Nigdy nie był człowiekiem? Uhm...
- Mówisz że... Jesteś sztucznie stworzoną istotą? Ja rozumiem że technika i biologia się posunęły dalej, ale żeby tworzyć ludzi i nieludzi? Nie sądziłem... W każdym razie tak, masz rację. Ludzie nie mają niczego, jedynie technologia jest ich siłą. Ja bym jednak oddał wszystko to, co dostałem za normalnie widzące oczy... Za brak tych szponów... Za brak tego durnego języka, przez który czuje "smak" zapachów, za brak tych wrednych piór... Ogółem za bycie znów człowiekiem. Ale co ja mogę? To już chyba był bilet w jedną stronę.
Wzruszył barkami, uśmiechając się blado, jakoby samego siebie chciał pocieszyć tym... Właśnie, nie miał czym, ale chociaż próbował.
Strasznie się wierci, nie idzie mu się ułożyć, ale co tam. Na zaproszenie przysiadł się obok, podkładając dłonie pod głowę i opierając wygodnie o kanapę. Jak umarł? ... Uniósł wzrok na sufit, jakby to faktycznie miało mu pomóc w przypomnieniu sobie tego.
- Nie pamiętam tego dokładnie, ale tak, umarłem. Stąd nazwa "Wymordowani". By się nim stać, trzeba umrzeć... Śmierć przez ten cały Wirus X to... Cóż, katorga. Bóle, dreszcze, krwawienie z chyba każdego otworu ciała, wypadanie włosów i zębów, pękanie skóry... Mnie to chyba ominęło, bo choć pamiętam wymioty krwią i ból, tak pamiętam też, tuż przed "obudzeniem" się jako... To, czym jestem, że walczyłem. I przegrałem, przebity mieczem na wylot. Chyba mój wróg pozostawił mnie, bym zdechł... I w sumie, zdechłem. I dzięki temu teraz mam oczy, wzrok i szpony sokoła, oraz kły i język węża... I jego szybkość, ale jakoś się nie cieszę.
Złapał między kciuk a palec wskazujący swoją skórę i pociągnął ją, pokazując ze w sumie nie ma tam nic, poza kośćmi i odrobiną mięśni.
- Cudna dieta poprostu... Do tego stopnia że przypominam teraz chodzącego trupa, którym jestem. Genialne. Hm... Ile ty masz lat w sumie, Yuno? Mówiłeś że jesteś sztuczny, więc... Ile już żyjesz?
Tak dla odmiany postanowił "odwrócić kota ogonem", tch... Tia, sytuacyjnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.11.13 0:43  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
Miejsce jest całkiem przyjemne. Znaczy, no... Kanapa, porządny wystrój, ciemnica. Dla normalnego człowieka jest niemal tak ciemno, że nic by nie zobaczył. Nikt nawet się nie spodziewa, że w pokoju może siedzieć dwójka dziwaków. Po prostu świetnie, naprawdę. Obok stał jakiś stolik do kawy, czy coś w tym rodzaju. Zaraz, stolik? Jaki stolik? Przecież to podpórka dla ciężkich butów kocura. Młody oparł nogi o mebel i poprawił kajdany na swoich nadgarstkach.
Słuchał Sakida, bawiąc się łańcuchem swojej obroży. Szczerze mówiąc w ogóle nie rozumiał o czym on gada. Oczywiście dotyczyło to bycia Wymordowanym i w ogóle... Chłopak jednak nadal nie wie o nich zbyt wiele. Tym bardziej o osobniku, siedzącym tutaj. W myślach składał sobie tą dziwaczną formę istoty, jaką stał się niedawno jeszcze żyjący brunet, ale średnio mu to wychodziło. Cóż, najwyraźniej nie warto się nad tym zbytnio zastanawiać. Ogon poruszał się powoli, uderzając o kanapę. A więc tak zmarł? No, hm, dość ciekawie. Po prawdzie to nie spodziewał się tak niecodziennej śmierci. Przez chwilę zastanawiał się nad wirusem. Jakby nie patrzeć w jakimś stopniu jest narażony na jego działanie... Tak, jasne, to mało prawdopodobne, aby zaraził się byle czym, ale wciąż możliwe.
I tu padło pytanie o wiek. Szybka analiza. Powiedzieć mu ile lat ma naprawdę czy skłamać i podać swój wizualny wiek? Owszem, mógłby bez problemu skłamać, lecz z drugiej strony jaki w tym sens? Facet i tak nic z tą wiedzą nie zrobi, a skoro już się zapewne domyślił, że Yunosuke to dziecko z próbówki to co mu szkodzi? Wraz z myślami o swoim wieku do głowy wpadły mu też inne rzeczy. Niestety. Bardzo złe rzeczy.
Spojrzenie czerwonych oczu na parę chwil utkwiło w martwym punkcie, a melancholia w jego ślepiach była niemal namacalna. Trwało to może kilka sekund, ale kotowatemu wydawały się być godzinami. Wszystkie wspomnienia z laboratorium rzuciły się na jego myśli. Ucieczka ma dobre strony, nie zapewnia jednak amnezji, a to bardzo by mu się przydało. Z trudem znosił wspomnienie strzykawek, wiązania do stołu, skalpeli i tym podobnych. Szczególnie ten jeden moment, gdy sprawdzali jego próg bólu... Chłopak nieco nerwowo poprawił obrożę. Mógłby przysiąc, iż na szyi widnieją dwie zgrubione i paskudne blizny, pozostałości po doświadczeniach, które prawie skróciły go o głowę. Nic tam nie było. Potem chirurdzy się wszystkim zajęli. Jakby nie patrzeć, naukowcy dbali o swoje rzadkie zabawki. Ciekawe czy utrata jednej z nich ich zabolała... Pewnie nie. Przecież mogą sobie wyprodukować następne. Yuno otrząsnął się, spoglądając na Sakida. Wyglądał na zmieszanego, szybko jednak się ogarnął.
Ehm, no. Wiem, że nie wyglądam, ale aktualnie mam osiem lat. No dobra, nie całkiem, ale blisko.
A więc postanowił nie kłamać. No, to chyba dobrze... Chyba. Zależy od reakcji Wymordowanego.
Dorastam mniej więcej dwa razy szybciej niż ludzie, stąd mój wygląd... W pewnym momencie proces dorastania się zatrzymuje no i wiesz. Forever young.
Uśmiechnął się żartobliwie i wzruszył ramionami.
Skąd to pytanie, Sakid?
Kot zdjął nogi ze stołu i pochylił się nieco w jego stronę. Gorset odstawał od jego ciała, kiedy się pochylał. Gdyby miał piersi to pewnie byłoby na co patrzeć, tymczasem jedyny widok to był fragment jego bladego, wychudzonego ciała. Nic ciekawego. Jego czarny ogon spoczął na kocich udach, a jedyną ruchomą częścią pozostała sama końcówka. Najwyraźniej się uspokoił i coraz mniej stresował obecnością czarnowłosego. To niedobrze, drogi kocie. Możesz łatwo zginąć tak się zachowując. Za szybko opuszczasz gardę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.11.13 2:38  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
Tak, przyjemnie miejsce... Dark Room w praktyce. A cóż to ten Dark Room? Cóż, to tam innym tematem ta kwestia. Nie zmienia jednak faktu to, że jeśli ktoś by teraz postanowił tu zajrzeć, miałby ciekawego mindfuck'a na widok tych dwóch osobników. Jakby wyrwani prosto z burdelu, siedzący obok siebie... Heh, prawie jakby byli dla kogoś do wyboru, ten czy ten. No, nic to, tego nie zmienią chwilowo.
Cóż, nie sądził że jego słowa będą grochem o mur. No, nic to... W myślach nie czyta, nie dowie się że nie został zrozumiany.
Hm... Nie sądził iż jego pytanie sprowadzi aż tak pochłaniające, melancholijne myśli. Widział to w jego spojrzeniu, choć nie było skierowane na osobę czarnowłosego. Melancholia, nerwowy ruch dłoni wokół obroży... Dla kogoś z oczami jak on takie szczegóły są łatwe do zauważenia. Dziwnym odruchem, chwycił swoją dłonią za jego, drugą sięgając do zapięcia obroży by mu ją zdjąć... Po chwili jednak zrozumiał, co robi i jak poparzony zabrał dłonie, z lekkim zmieszaniem odwracając wzrok.
- Uhm... Wybacz... Dostrzegam teraz każde spięcie mięśni, każde drgnięcie, chciałem ci to pomóc zdjąć... Skąd to zdenerwowanie, jeśli mogę wiedzieć?
Spytał, z nutą zaciekawienia przenosząc swój wzrok z powrotem na oblicze rudowłosego. Miał tylko nadzieje że nie dostanie znów jakiejś reprymendy albo kot faktycznie mu oczu nie wydrapie za to... Znowu. Gdy jednak ten sam się odezwał, odpowiadając na poprzednie pytanie, łatwo było na początku dojrzeć formę zmieszania, jakby był z kontekstu wyrwany. Heh, wspomnienia... One umieją namieszać w normalnym życiu.
Okej, nie spodziewał się tej odpowiedzi... Osiem lat? Z wyraźnym zdziwieniem zlustrował Yuno od stóp do głowy i z powrotem, po czym wrócił na jego twarz, a oblicze bruneta wyrażało coś w stylu "e, da fuq?" Szybko jednak się ogarnął, rozumiejąc że 8 lat nie ma, ale nie odczuwał, jakby chłopak kłamał. Hm... Szybsze dojrzewanie czy coś.
- I tak wyglądasz nader nieźle jak na ośmiolatka w szesnastoletnim ciele.
Stwierdził w końcu, gdy kot oprawił poprzednią odpowiedź w wyjaśnienia. Teraz wyglądało to logiczniej, to i odpowiedź była logiczna. Na to, skąd było to pytanie... Cóż, troszeczkę zagiął tym pytaniem, to musiał przyznać. I ki się pochyla w jego stronę! No daj się skupić na odpowiedzi, czło... A nie, wybacz. Kocie.
- Uhm... Podobno Wymordowani żyją dużo dłużej niż zwykli ludzie, a ty jesteś dodatkowo mutantem... Pytałem z ciekawości, bo zachowujesz się dosyć dojrzale jak na swój wygląd. I wyglądasz na tyle pociągająco i uroczo, iż zastanawiało mnie to...
... Tak, tuż po tym jak wypowiedział tamto zdanie niemal bezdźwięcznym szeptem przypomniał sobie, iż kot po primo jest blisko, po duo, jest kotem, a jego uszy są znacznie większe i łatwiej wychwycą dźwięki. I pewnie to usłyszał... Tch. Zmieszany, acz nie spuszczał spojrzenia z jego twarzy. Nie zamierzał wychodzić na jakąś wstydliwą panienkę, bynajmniej. Może i jest nieco nieśmiały, ale nie zmienia to faktu, że nie jest wstydliwy jak dziewica czy ktoś inny. A Yuno... Cóż, nie mógł powiedzieć, że mu się nie podobał, bo podobał.
Wyciągnął swoje dłonie ku jego szyi i poluzował nieco obrożę, jaką miał na szyi. Miał wrażenie iż nieco mu przeszkadzała, więc poprostu zrobił to... Bo tak. I tyle.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.11.13 3:19  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
Nagły gest rozmówcy trochę go zaskoczył. Instynkt kazał mu ukazać kły i z sykiem się cofnąć, jednak nie zrobił tego. Spokojnie obserwował jak Sakid zabiera ręce. Najwidoczniej nie był pewien co robi. To nic, zdarza się.
Zdenerwowanie? No tak, musiało być to widoczne... Cholera. Byłeś jednym z nich, powinieneś wiedzieć do czego zdolni są ludzie... Albo mydlą wam oczy. Nie wiem co mówią poza laboratorium, ale ci naukowcy... To banda jebanych sadystów. Gdybym nie był Mutantem to pewnie miałbym więcej blizn niż włosów na głowie. Ale to przeszłość, nie ważne.
Wzruszył ramionami. Chyba naprawdę zaczynał się otwierać. Trudno. Sakid wygląda na uczciwego, jest szansa, że nie wbije kocurowi noża w plecy przy najbliższej okazji.
A tu padł komplement, jak miło. Jednak jego dalsze słowa... Mógłby szeptać niemal bezgłośnie, ale czujne kocie słuchacze i tak by to wyłapały. Tak jak teraz. A więc brunet postanowił zgrywać odważnego? No to mała odmiana. Yuno speszył się i odwrócił wzrok. Nawet jego policzki zbliżyły się barwą do koloru jego włosów. Szybko jednak wrócił wzrokiem do fioletowych oczu. On też będzie zgrywał twardego, a co.
No to gratulacje, bo jesteś nieśmiertelny, panie zombie. Cóż, technicznie martwy, ale żyjący. No i... Dziękuje.
Ostatnie słowo wymamrotał dość niewyraźnie. Nieczęsto ktoś go adoruje, więc komplementy były rzadkością i czymś z czym młody słabo sobie radzi.
Uciekłem, jestem zdany na siebie. Muszę być dojrzały, żeby przetrwać. Desperacja to niebezpieczne sąsiedztwo.
Dalszy gest umarlaka znów zaskoczył naszego kota. Z zupełnym spokojem pozwolił mu na wszystko. Ruch był zbędny, ale okazywał troskę. Kotowatemu zrobiło się trochę... miło. Odwrócił wzrok i strzygł lewym uchem.
Nie trzeba było...
Kotek się chyba za szybko krępuje. Zresztą nie trzeba było mu pomagać. Nic mu nie przeszkadzało. Przynajmniej na razie.


Ostatnio zmieniony przez Yunosuke dnia 11.11.13 15:19, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Korytarze Empty Re: Korytarze
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach