Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Pisanie 03.12.13 22:17  •  Droga dojazdowa - Page 4 Empty Re: Droga dojazdowa
Jego kusić zbytnio nie trzeba. Zawsze jest gotów do igraszek, jak na prostytutkę przystało. Nietrudno go też podniecić czy zachęcić. Nie mógł mieć problemów w takich sprawach, bo to przecież nieźle wpływałoby na jego... karierę. A tak nawiasem mówiąc to jest całkiem znany w pewnych okolicach. Chyba żadna z ulicznych dziwek, bo to tej grupy właśnie należał, nie miała takiej reputacji jak on. Wyprzedzał nawet panie w białych kozaczkach. Co ciekawe nie pieprzy się z byle kim i znany jest z wykłócania się o cenę własnych usług. Nierzadko zdarzało mu się wyrzucać klientów na zbity pysk. Czasem nawet w trakcie sesji, co było konsekwencją jakiegoś źle powiedzianego słówka lub niedozwolonej czynności. Cóż, niektórzy mają lepkie łapy, a Azrel nie każdemu da się dotknąć w pewnych miejscach. O, na przykład jednym z nich były uszy. Zawsze były bardzo wrażliwe i są chyba jego najsłabszym punktem. Oczywiście nie w walce, a w łóżku. Wzdrygnął się, kiedy Tamir szczypnął jedno z nich. Nie zareagował jednak jakoś bardziej. On mógł. Chwilowo tylko on. Jejku, jakie przywileje.
Kilkadziesiąt? Toś mnie pocieszył.
Mruknął, wychylając się ku niemu. Miźnął nosem jego policzek. Lubił się tak niewinnie zaczepiać. Wydawało mu się, że to takie miłe gesty, a przecież właśnie czułości i delikatności mu brakuje w życiu. Kto by pomyślał? Dupodajek pragnie trochę ciepła, ha! Splótł razem palce ich dłoni, kiedy starszy z nich opowiadał o swoim dniu. Swoją drogą pewnie zabawnie wyglądali. Albo przynajmniej dziwnie. Jeden z obitym ryjem i masą kolczyków, a drugi w sukience i dredach. I jeszcze do tego idą za rękę.
Beznadziejnie. Niewiele ci jednak mogę na to poradzić. - wzruszył ramionami. - Chociaż szczura ci mogę kupić.
Zaśmiał się cicho. I nawet mówił poważnie. Wystarczyło słowo i następnego dnia byłby nowy szczur. Aktualnie Az stał z kasą całkiem nieźle i mógł sobie pozwolić na dodatkowy wydatek. A skoro już o dodatkowych wydatkach mowa... Chłopak na chwilę się zatrzymał i sięgnął do kieszeni. Zaraz ruszył dalej, ściskając coś w ręku. Rozluźnił uścisk na jego dłoni, aby ją ująć. Położył coś na niej i się uśmiechnął. Kiedy zabrał rękę, okazało się, że przedmiotem, który wyjął z kieszeni był srebrny łańcuszek. Najzwyklejszy, ale za to z czystego srebra.
Pomyślałem, że ci będzie pasować.
Mruknął trochę niepewnie, jakby ze wstydem. No i fakt, trochę się zawstydził, bo to w sumie pierwszy raz, kiedy zrobił coś dla kogoś bezinteresownie. Nie do końca wiedział jak się zachować, jednak miał nadzieję, że niczego nie spieprzył. No i, że trafił z prezentem. Trochę go to stresowało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.12.13 1:20  •  Droga dojazdowa - Page 4 Empty Re: Droga dojazdowa
Zaśmiał się cicho i ponownie skubnął wargami ucho chłopaka. Odsunął lekko głowę i skosztował jego miękkich warg poprzez dość długi pocałunek zakończony zaczepnym, choć delikatnym, szarpnięciem zębami dolnej wargi blondyna. Spojrzał mu w oczy, uśmiechając się tajemniczo.
- Wynagrodzę ci ten czas oczekiwania - zamruczał, cały czas będąc blisko niego. Przejechał palcami po jego policzku i przesunał nimi po ustach Azrela, gdzie ostatecznie spoczął jego wzrok. Lekko przygryzł swoją wargę i odsunął się. Można było się domyślać, o jakie wynagrodzenie chodziło, choć w przypadku Tamira... właściwie mogło to być wszystko. Biorąc jednak pod uwagę jego wzrok, możliwości znacznie się zawężały.
- Kupowane są strasznie słabe - prychnął cichym śmiechem. - Hodujemy modyfikowane genetycznie w laboratoriach. Jutro pewnie już będę miał nowego. Co nie zmienia faktu, że D14 był jednym z lepszych, które kiedykolwiek miałem - dodał z westchnięciem na koniec. Przywiązywał się do tych małych, futrzastych potworków. Starał się o nie dbać, testowane rzeczy podając im stopniowo, w przeciwieństwie do większości naukowców. Dla nich liczyły się wyniki. Byle dać całą dawkę na raz i zobaczyć reakcje. A te były zazwyczaj takie same - szybki zgon stworzonek.
Nie zwracał zbytnio uwagi na to, że zaczął czegoś szukać. Przystanął i spojrzał na niego, a po jakiejś sekundzie ogarnął wzrokiem okolicę. Szukał wszelkich podejrzanych sytuacji. Jacyś zbliżający się ludzie, pies zerwany ze smyczy... Cokolwiek. Zaraz jednak wrócił ślepiami do chłopaka, rozchylając lekko wargi i przyglądajac się przedmiotowi. Jak na złość nie miał przy sobie nic dla niego. Zawsze nosił ze sobą dziwne rzeczy w ilościach przekraczających normę... a teraz nawet nie miał tego gdzie upchnąć. Policzki araba nieznacznie pociemniały. Rumieniec. Ta ledwie zauważalna cholera, która sprawiła, że zrobiło mu się ciepło.
- D-dzięki... - wymamrotał i cmoknął blondyna w policzek. Założył łańcuszek i uśmiechnął się. Heh... Będzie teraz musiał przekopać szafki w poszukiwaniu jakiejś zawieszki. No ale jak cierpieć, to na całego. Splótł ich dłonie palcami i powrócił do wędrówki w kierunku przystanku. Było blisko, a w dodatku ich rumak pojazd właśnie postanowił się pojawić.
- Chodź, żeby nie zwiał. Może jednak zamiast kilkudziesięciu będzie kilkanaście - rzucił radośnie. Pociągnął go za sobą do środka i przytulił do siebie, całując krótko w szyję. Było późno i pusto. I nawet drogi takie jakieś wyludnione...

[z/t + Az]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach