Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Stan Kaukaza stopniowo się poprawiał. Co prawda, drugiego dnia "choroby" do wcześniejszych objawów dołączyły jeszcze mdłości, ale mężczyzna nie poddawał się tak lato i nadal dzielnie wykonywał swoje obowiązki, choć robił to trochę mniej efektywnie.
Niestety, kilku z jego kolegów nie miało takiego szczęścia i wylądowało w szpitalu polowym.
Po jakichś pięciu dniach katorgi, dolegliwości zaczęły mijać, a Adrian zaczął wracać do pełnej sprawności. Ba, szło mu nawet lepiej. Zaskakująco lepiej. Podobnie z resztą jego towarzyszom, co było lekko zastanawiające.


______________________________________________________________________
Data: 02.08.3000
Godzina: 14:08

Był to już przedostatni dzień szkolenia. Chyba wszyscy cieszyli się, że cała ta harówka się kończy i będą mieli kilka dni wolnego. Oczywiście, zaraz później czeka ich powrót na służbę i dalsze ganianie po poligonie połączone z okazjonalnymi wypadami w Desperację, ale przynajmniej opuszczą w końcu ten obóz i nie będą musieli dłużej oglądać siebie nawzajem.
Pora obiadowa dobiegła końca, więc rekruci skierowali swe kroki w stronę strzelnicy gdzie miały się odbyć ostatnie na dziś ćwiczenia, a po nich rozdanie nowego sprzętu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Po tym, jak wstał czuł się podobnie koszmarnie, jak poprzednia z tą tylko różnica, że tego dnia, gdy schodził z górnej pryczy o mało nie puścił pawia na swojego sąsiada. Do tragedii jednak nie doszło, gdyż w porę się powstrzymał. Nie mając za wiele do wyboru tak jak poprzedniego dnia postanowił zacisnąć zęby i wykonać obowiązki. Ogarnął się więc na tyle na ile miał sił. Zajęło mu to więcej czasu niż przypuszczał w konsekwencji czego późnił się na trening. Naturalnie przełożonego nie interesowało, że brzuszek i główka odmawia żołnierzowi posłuszeństwa. Taryfa ulgowa nie istniała dlatego też po wykonaniu karnych ćwiczeń ruszył na poligon na którym...zło mu niewiele lepiej. Kaukaz czuł się właściwie niczym rozbełtana kupa i szkoleniowcy nie zapominali go o tym werbalnie uwiadamiać, gdy to ciągnął się na końcu grupy. Polakowi się to naturalnie nie podobało, lecz nie mia na to wpływu. Dobrze, że nie był jakąś pizdą bo prawdopodobnie zamknął by się w sobie ponieważ mieszany był z błotem nie tylko dziś, lecz też przez kilka następnych dni. Dopiero po pewnym czasie poczuł wyraźną poprawę swojego stanu, jak i wyników na treningu. Dla polaka nie było to jakoś szczególnie zaskakujące. Wytłumaczył to sobie jako efekt treningu, bo mimo, że czuł się źle to przecież ćwiczył równie ciężko, prawda? Jednocześnie ciszył się z tego, że w końcu mógł obudzić się bez bólu głowy i z apetytem zjeść kolacje, a nie zachodzić do stołówki, jak na jaką katownie, zwłaszcza, że co któryś dzień organizowany był wypad ku Desperacji. Tam nie było miejsca na złe samopoczucie.
Dni mijały. Teraz zmierzali na strzelnicę. Kaukaz bardzo lubił treningi na takowej i często jeśli miał okazję oddawał się nim nawet prywatnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

______________________________________________________________________
Data: 02.08.3000
Godzina: 16:02

Ćwiczenia na strzelnicy dobiegły wreszcie końca. Huraa! W końcu chwila wytchnienia. Nie zaraz. Dowódca jeszcze czegoś od nich chce. Ach tak, przydzielenie nowego sprzętu.
Wszyscy wojskowi zajęli swoje miejsca i wysłuchali wywodu ze strony przełożonego. Wreszcie przyszła pora na to, na co (poza przerwą) czekała z niecierpliwością część żołnierzy. Nowe zabawki. Broń, z która mieli okazję zetknąć się na szkoleniu.
I tak, "kolega" Sladzińskiego otrzymał nowy AIJT: ZN-7, koleżanka, która zwymiotowała ostatnio na obiedzie była teraz posiadaczką Lectry, a ktoś jeszcze inny dzierżył właśnie komplet granatów paraliżujących. "Święty Mikołaj" podszedł w końcu do Adriana i wręczył mu długi wojskowy nóż.
- Prototyp. Technologia wysokiej częstotliwości ostrzy. Włączasz z tej strony, by wprawić ostrze w wibracje i zwiększyć jego skuteczność. Działa przez kilka minut, a później potrzebuje przerwy - wytłumaczył zwięźle prezentując Kaukazowi działanie i podając mu wyłączony nóż. Mężczyzna ponownie zajął miejsce przy dowódcy.
- Dobrze, widzimy się jutro rano. Wtedy poznacie resztę szczegółów dotyczących zakończenia szkolenia i waszych przyszłych rozkazów. Odmaszerować
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Adrian zważył w ręce zaprezentowany mu nóż i sam go uruchomił, a następnie wyłączył. Co prawda nie był biegły w posługiwaniu się bronią białą (Pewnie dlatego nie dano mu lectry, gdyż łatwo nią było skrzywdzić również samego siebie), lecz nawet laik z bronią był bardziej niebezpieczny niż bez niej. Poza tym stylowy i zawsze ostry nóż do krojenia chleba to też było coś. Po obejrzeniu swojego prezentu, schował go do pochwy i przytroczył do pasa. Gdy pozwolono rozejść im się do domu, Kaukaz nie byłby sobą gdyby nie stanął przy swoich jakichś znajomych i nie przymierzał się do ich zabawek. Wszystko trzeba było zmacać, zbadać, podroczyć się i pożartować, a gdy dziecięcy entuzjazm żołnierzy po otrzymaniu nowych gadżetów opadł nastał czas na co wieczorny rytuał - kolacja, prysznice i wyrko. W końcu jutro z rana czekała ich poranna zbiórka. Adrian jeszcze przed snem oceniał ostrze, oglądając w ciemności , jak jego klinga odbija światło księżyca wpadające przez okna noclegowni. Uruchomił technologię wysokiej częstotliwości. Było to trochę jego zdaniem nie poręczne, lecz to zapewne była po prostu kwestia wprawy. Czuł delikatne drżenie broni w ręce.
- Spadziński wyłącz ten swój nowy wibrator. - Wymajaczył z przekąsem senny sąsiad z niższej pryczy przejawiający nadzwyczajny słuch. Polak się jedynie uśmiechnął pod nosem łobuzersko.
- Pierdol się.
- Ja ciebie też, nawet bardzo, lecz jutro z rana...
-...zbiórka. Wiem. - Nadąsany wyłączył technologię i schował nóż do pochwy, odkładając go do przytroczonego do łóżka plecaka. - Zrzędzisz jak stara baba.
- Już mówiłem...Że ciebie też. A teraz wpierdalaj pod kołderkę. - pozrzędził półsennie, a Polak jedynie na to parsknął. Kto by pomyślał, że w czasie tego obozu zaprzyjaźni się ze swoim sąsiadem?

Gdy nastał ranek, tak jak reszta żołnierzy stawił się na miejscu zbiórki i wyczekiwał rozkazów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

______________________________________________________________________
Data: 02.08.3000
Godzina: 7:02


I wreszcie nadszedł ostatni dzień. Błoga wolność. Dobry nastrój chyba wszystkim się dzisiaj udzielał. Nawet dźwięk trąbki, zganiający ich z łóżek jak co rano nie był w stanie pogorszyć humoru żołnierzy.
Niebawem wszyscy stawili się na placu przed obliczem przełożonego.
- Dziś wasze szkolenie dobiega końca. Gratuluję wam jego ukończenia. Nie roztkliwiajmy się jednak. Za kilka dni wracacie do swoich jednostek i mam nadzieję, że nie dacie się zabić przy pierwszej okazji. - Po tym wstępie nastąpił jeszcze krótki monolog, po którym rekruci mogli się w końcu rozejść do swoich kwater i zając swoimi sprawami.
- Spadziński, Pawlikowski, Urban. Wy zostańcie. - Mężczyzna odczekał, aż pozostali opuszczą plac, po czym zbliżył się do trzech mężczyzn by nie musieć już mówić tak głośno.
- Z uwagi na dobre osiągnięcia, zostaliście przydzieleni do zbliżającej się wyprawy na teren pobliskiej pustyni. Ruszacie za trzy dni. Wasz nowy dowódca wdroży was w tę sprawę. Jakieś pytania? Nie? I dobrze. Możecie odmaszerować. - Zakończył i sam skierował się do swojej kwatery, zostawiając ich samych.


//Możesz pisać aż do czasu zbiórki przed wyprawą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przez chwilę się spiął, gdy rozkazano mu zostać. Przeważnie takie sytuacje kojarzyły mu się jednoznacznie - Spadziński, właśnie coś spierdoliłeś i zaraz zostaniesz za to naganę, gratuluję. Choć w głowie krążyło mu pytanie próbujące znaleźć odpowiedź na to co zrobił źle doskonale zadawał sobie sprawę z tego, jak bezsensowne to było. W końcu często pakował się w kłopoty nawet o tym nie wiedząc. Mentalnie przygotował się więc na kazanie, lecz w zamian został pozytywnie zaskoczony. Pochwała. Rzadko mu się to zdarzało więc nijak specjalnie nie zareagował. Gdy nakazano mu i jego towarzyszom się rozejść to jeszcze chwilę pogadał z chłopakami, chcąc ich nieco poznać przed zbliżającą się wyprawą. Kolejne zaś dni spędzał na lekkim treningu. Nie należał do tych, którzy byli zdolni do siedzenia na tyłku i czekania, choć gdyby mu to rozkazać to zapewne by wytrwał,. Dlatego przebieżka rano, popołudniu siłownia, wieczorem strzelnica dla relaksu. Jego ciało przez okr treningu przyzwyczaiło się o wysiłku dlatego wszelaki letarg był katorgą. Jednocześnie Kaukaz musiał przyznać, że odczuwał efekty swojej pracy. Był w formie. I co ważniejsze - będzie mógł to wykorzystać co niecałe trzy dni. Ciągle do tego w końcu dążył, by stać się na tyle silnym, by móc służyć miastu. Cl ten zaś był na wyciągnięcie ręki.

Gdy nadszedł czas zbiórki stawił się w wyznaczonym miejscu nieco przed czasem. Czuł podekscytowanie. Próbował je jednak stłumić. Teren za murem nie był miejscem w którym można było pozwolić ponosić się osobistymi mocjami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

______________________________________________________________________
Data: 05.08.3000
Godzina: 8:01

W czasie pobytu w domu, do Adriana dotarła informacja od dowództwa na temat planowanej wyprawy. Mieli stawić się za piętnaście ósma w wyznaczonej sali i wysłuchać odprawy. Wyprawa miała na celu zdobycie materiału do badań dla naukowców w laboratorium. Dokładne informacje na ten temat nie zostały im przekazane, bo co ich miało niby obchodzić, cóż też takiego chcą tam stworzyć? To nie była sprawa żołnierzy. Oni mieli tylko wykonywać rozkazy, a nie pakować nos do papierów jajogłowych.
Tak więc, po zakończeniu odprawy przyszła pora na wręczenie podstawowego sprzętu i wpakowanie się do transporterów. W wyprawie brały udział dwa zespoły, złożone z trzech osób. Spadziński, Urban i dowódca oraz Pawlikowski, jakiś Niemiec i eliminator, który miał kierować tamtą grupą. Wedle planu, mieli się rozdzielić, gdy już dotrą na pustynię i będą mieli sprawdzić dwa różne obszary.

Drużynie Kaukaza zatrzymała się na skalistym terenie w okolicach zniszczonego miasta. Transporter się zatrzymał.
- Panowie, oczy dookoła głowy. Naszym celem jest, jak już było mówione, upolowanie czarnego żmija. Jeśli któryś z was da się mu ukąsić, to słowo daję, ukatrupię gościa, czy to jasne? - zagroził, wysiadając z transportera.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Czarny żmij...
Nie żeby spodziewał się czego innego (bo spodziewał).... Nie mając jednak na nic wpływu zabrał się za wykonywani woli przełożonego, dlatego przytaknął dowódcy.
Gdy przemierzali piaski rozglądał się uważnie pod nogami, zwłaszcza swoimi. Wiedział, że szczęście doświadczało go w specyficzny sposób dlatego powinien być uważny. Głupio w końcu byłoby pozwolić sobie na niekontrolowane leżakowanie, a potem jeszcze słuchać narzekania dowódcy oraz ojca. Ten ostatni na pewno nie przepuściłby okazji do złojenia niepokornego syna, bo chyba tylko to mu wychodziło niezależnie od tego czy Adrian nagrabił z własnej winy czy nie. Liczył się tylko efekt, a ten byłby wyjątkowo żenujący, gdyby nie zauważył stworzenia, a potem dał się jeszcze pogryźć. Na pierwszej terenowej misji. Co nie?
Wytężał więc wzrok zwracając również uwagę na smugi na piasku. Nie był specem od tropienia, lecz nawet ziemniak potrafił dostrzec te specyficzne ślady wycieczek krajoznawczych wężów więc czemu nie Kaukaz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przeszukiwanie terenu szło im całkiem spokojnie. Dookoła panowała cisza, okazjonalnie przerywana skrzekiem jakiegoś samotnego ptaka lub silniejszym podmuchem wiatru. Dlatego też początkowy niepokój, po dwóch godzinach przechadzania się po zgliszczach, zaczął zmieniać się w znudzenie. Coraz trudniej było im utrzymać skupienie na misji, ale nie pozwalali sobie oni na bujanie w niebieskich migdałach. Przecież dobrze wiedzieli, że najniebezpieczniejsza w Desperacji jest właśnie utrata czujności.
I własnie w chwili, gdy kolejna natrętna myśl nie związana z chwilą obecną starała się siłą wedrzeć do czaszki Kaukaza, jego oczy dostrzegły między głazami jakiś ruch. Nie był jednak w stanie dostrzec, co to dokładnie było. Zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. A może wcale się nie pojawiło? Może to tylko zmęczone i wysuszone oczy płatały mu figla?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Początkowe podekscytowanie zaczęło się gdzieś rozwiewać wraz z wiatrem, a dziarski krok stał się nieco osowiały i niedbały. Ile bowiem można było krążyć z entuzjazmem po wielkiej kuwecie w poszukiwaniu jakiegoś gada? Ci co znali Adriana i tak byli pod wrażeniem, że tak długo nie okazywał znużenia, które po pewnym czasie dość ostentacyjnie zaczęło pojawiać się na jego twarzy. Naturalnie nie opuszczał gardy - było to jedno z fundamentalnych przykazań każdego wojskowego. Jednak nie potrafił, nie odnieść wrażenia, że mimo wszystko jest tu za karę, a nie nagrodę. Pewnie jego przełożeni bawią się w jakąś grę obstawiając, który z rekrutów pierwszy zamieni się w susz.
I tak sobie Adrian rozmyślał, gdy nagle odniósł wrażenie, że zauważył jakiś ruch. Zatrzymał się nagle wpatrując się obsesyjnie w jeden punkt. Zmrużył ślepia. Wydawało mu się? Zrobił jeden krok do przodu w kierunku głazów, przekrzywiając nieznacznie głowę na bok. Czy nie wydawało? Oto było pytanie, a odpowiedź mogła go stąd zabrać. Zwilżył usta.
- Chyba coś widziałem. - Rzucił niepewnie do...kogokolwiek, a następnie zrobił kilka kroków ku obchodząc je nieznacznie dookoła, zachowując pewną w miarę bezpieczną odległość, jeśli niczego nie dostrzegł chwycił od niechcenia jakiś kamyczek i rzucił w między większe. Cokolwiek tam było może zostanie wypłoszone? A jeżeli mu się wydawało to wzruszył barkami i zaczął sunąć się dalej. Pustynia taka ciekawa. Wof.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dowódca początkowo nie specjalnie przejął się zatrzymaniem się Spadzińskiego. Szedł na przedzie drużyny to też przystanięcie jednego z żołnierzy nie specjalnie zwróciło jego uwagę. Z resztą, kim on niby był? Ich niańką? Jeśli Adrian postanowiłby się odłączyć i dać się czemuś zeżreć to byłaby to raczej jego wina, nie przełożonego. Niestety, na aż taki przejaw głupoty nawet ten mężczyzna nie mógł pozwolić to też, gdyby Kaukaz pomaszerował sobie żwawo w kierunku głazów, dostałby już zapewne solidny opieprz.
Towarzysze Polaka odwrócili twarze w jego kierunku. Dowódca spojrzał w zasugerowanym przez żołnierza kierunku i dał mu pozwolenie na ostrożne zbliżenie się do celu. Sam wraz z drugim żołnierzem również podeszli, ale zachowali większy dystans od kamieni i obserwowali przebieg wypadków.
Po ciśnięciu między nie kamykiem, Kaukaz tylko upewnił się w swoim podejrzeniu. Znów dostrzegł tam jakoś ruch. Niestety, stworzenie miało bardzo ciemne umaszczenie to też trudno było określić jego kształt w tamtej ciemności. W końcu jednak w mroku błysnęła para gadzich oczu.
Czyżby bingo?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach