Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 05.08.15 22:50  •  "Miłe" wspomnienia z Polski [Kaukaz] Empty "Miłe" wspomnienia z Polski [Kaukaz]
MG: Natalie
Uczestnicy: Kaukaz i NPC
Cel:
Spoiler:
Poziom trudności: Łatwy
Możliwość śmierci lub trwałych obrażeń: Nope
Miejsce i czas akcji: M-6, kilka lat temu


______________________________________________________________________


Data: 14.07.3000
Godzina: 8:02


Kaukaz przekroczył bramę obozu. Wedle rozkazu, stawił się tutaj punkt ósma (no, prawie punkt ósma). Nie był tutaj jedyny. Razem z nim, na dodatkowe szkolenie wysłano również dwudziestu innych żołnierzy. Wszyscy tutaj czekali.
A gdzie dokładnie się znajdowali? W bazie wojskowej w militarnej części Świata 6.
Jak wyglądało to miejsce? A jak może wyglądać baza wojskowa? Dookoła szare, podobne do siebie budynki. Na środku betonowy plac, na którym codziennie odbywały się apele, w oddali stołówka, gdzie serwowali nie najsmaczniejsze jedzenie, po lewej budynek mieszkalny, po prawej sala do ćwiczeń. Wzdłuż muru zabłocona ścieżka, na której co rano rekruci wylewali siódme poty. Nic nadzwyczajnego.
Ale dość już o tym jakże fascynującym krajobrazie. Wracajmy do "akcji".
Nowo przybyli czekali teraz na swojego tymczasowego przełożonego. Każdy z nich miał przy sobie plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami. Niektórzy (szczególnie ci młodsi) zaczynali się już niecierpliwić. Co jakiś czas między grupką stojących ktoś przechodził. Jeden z takich wędrujących potrącił Adriana. Nie zwrucił na to jednak większej uwagi i bez przeproszenia, ruszył dalej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zawsze miał problem ze wstawaniem. Co prawda robił w tej materii postępy, lecz co jakiś czas zdarzały mu się chwile słabości i ten dzień właśnie do takich się zaliczał. Przekraczając bramę spodziewał się więc karnych pompek lub biegania dookoła poligonu przez co najmniej dwie godziny. Został jednak mile zaskoczony faktem, że dowódca jeszcze nie przybył. Poprawił więc plecak zwisający na ramieniu i wszedł w tłum w którym powitał uściskiem ręki bądź skinieniem głowy kilka znajomych twarzy, kilka innych zignorował, a reszta była dla niego neutralną masą.
- Uważaj kurwa jak leziesz. - Warkną na delikwenta, by zaraz poczuć na sobie kilka ciekawskich spojrzeń. Wywrócił oczami i westchnął. Nie miał zamiaru robić z tego jakiegoś przedstawienia i psuć sobie humoru. Poprawił więc ponownie plecak i czekał, jak cała reszta.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wojskowi nie musieli długo czekać.
Kaukazowi ledwo zniknął z oczu nieuprzejmy typek, a już dostrzegł maszerującego w ich kierunku żołnierza. Sądząc po odznaczeniach i mundurze, mężczyzna był wyżej postawiony od nich.
- Nasza niańka - mruknął ktoś w tłumie, ale Adrian nie był w stanie ustalić dokładnie twarzy.
Dowódca stanął przed zgromadzonymi.
- Ustawić się w dwu szeregu i kolejno oodlicz! - rozkazał donośnym głosem, a szepty wokół ucichły.
Gdy rekruci wykonali polecenie, zaczął chodzić wzdłuż linii.
- Jestem kapitan Żmijewski. Przez najbliższe dwa tygodnie mi podlegacie. Nie będę tolerował, żadnych wybryków, niesubordynacji czy podważania moich rozkazów, czy to jasne?! - Zatrzymał się, a jego oczy niby przypadkiem powędrowały w stronę Spadzińskiego.
- Jeśli nie macie mi nic do powiedzenia, zaprowadzę was do waszych kwater. Zbiórka na placu za 10 minut.
Żaden z żołnierzy nie palił się do wdawania się w dyskusje, więc wszyscy niebawem zostali rozdzieleni do swoich pokoi.


/Jeśli chcesz, Adrian mógł mu przerwać i akcja potoczyła się inaczej. Możesz też opisać co się działo i od razu przejść do zbiórki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

No i zaczęło się. Ktoś przybył i zaczął wydawać rozkazy. Adrian ustawił się w dwuszeregu, a gdy padła kolejna komenda chóralnie z resztą wojskowych rzucił krótkie "Tak jest", zasalutował i udał się do przydzielonego na czas szkolenia pokoju. Miał od kształt podłużnego prostokąta, tak, że na całej długości jednej ściany znajdowało się pięć dwupiętrowych łóżek. Adrian zajął sobie piętro jednego z łóżek po tym, jak sugestywnym spojrzeniem odstraszył innego z kandydatów. Zadowolony z siebie zostawił balast po czym skierował się na plac zgodnie z rozporządzeniem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Na placu czekał na nich ten sam dowódca. Przedstawił im typowy dla takich miejsc regulamin i oprowadził po placówce.
W końcu dotarli do widocznego już wcześniej toru okalającego bazę.
- No to teraz chłopcy pokażecie, jak długo będzie trzeba nad wami pracować. DWADZIEŚCIA OKRĄŻEŃ! MIGIEM! - krzyknął, a wojskowi zerwali się do biegu.
Później było tylko gorzej. Nie zdążyli nawet porządnie odsapnąć, a już postawiono ich przed torem przeszkód. Zmuszono do czołgania się i wspinaczki.
Tak minął czas do pory obiadowej.
- Dobrze. Na pierwszy raz, wystarczy. Możecie się umyć i iść na obiad - oznajmił kapitan i wszyscy zaczęli się rozchodzić.




                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nastąpiło to czego się spodziewał - typowy referat ze strony dowódcy w stylu "nie podskakuj bo ci się oberwie" oraz zagonienie do ćwiczeń. Wojskowy nie tryskał entuzjazmem, jak również niechęcią. Padło polecenie to zabrał się do jego wykonania podobnie, jak każdy inny człowiek należący do oddziału. Po przebieżce nastąpiła cała seria rozmaitych ćwiczeń. Wspinanie, czołganie i tak cały dzień...Upał i kompletny ćwiczebny mundur nijak nie ułatwiał sprawy, lecz Polak dotrwał do końca. Musiał przyznać, że dawno takiego wycisku już nie miał. Mięśnie ramion go paliły zapowiadając nazajutrz porcję zakwasów, podobnie zresztą co nogi. No ale nic. Udał się zmęczonym krokiem na stołówkę, a następnie pod natryski. Znów ktoś na niego wpadł, lecz tym razem warknął tylko pod nosem i udał się do łóżka. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jutro nie będzie sen, a każda sekunda jest cenna. Sen szybko przyszedł.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

______________________________________________________________________

Data: 15.07.3000
Godzina: 5:30


Adriana zbudził rano dźwięk trąbki. Cóż, przyjemny dla ucha to on nie była, ale przynajmniej stawiał na nogi.
Wszyscy wojskowi zaczęli wygrzebywać się z pościeli, by ustawić się w szeregu przy łóżkach. Ich tempo niezbyt spodobało się dowódcy, o czym rzecz jasna ich poinformował.
- No chłopaki. Macie minutę na zebranie się i idziecie na ćwiczenia! - oznajmił donośnym głosem i opuścił pomieszczenie.
Na zewnątrz czekała ich kolejna dawka atrakcji.
Na rozgrzewkę? Rzecz jasna bieganie. Dystans bynajmniej nie zmniejszył się od ich wczorajszej rundki.
Kiedy już skończyli, ponownie musieli przebyć tor przeszkód.
Czy było tak "przyjemnie", jak wczoraj? Niee. Było o wiele weselej. Większość załogi miała zakwasy, a jeszcze w nocy spadł deszcz. Czy Kaukaz czołgał się kiedyś w błocie? Teraz tak.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zawsze miał problemy ze wstawaniem i tym razem nie miało być inaczej. Ostry dźwięk trąbki nie wywarł na nim specjalnego wrażenia. Z pomrukiem niezadowolenia przekręcił się na bok i naciągnął kołdry na głowę. Naturalnie nie stłumiło to dźwięku instrumentu dętego, który dogrywał w najlepsze. Do tego ta wrzawa która nastała w baraku...Polak doskonale zdawał sobie sprawę, że w tym momencie powinien właśnie naciągać spodnie i wiązać buty no ale...Warknął coś pod nosem niezadowolony i zaczął się powoli staczać na krawędź swego piętrowego posłania nie zdając sobie chyba do końca z tego sprawy, a przynajmniej do momentu, gdy to jego nogi utraciły stały grunt pod postacią materaca i zawisły w powietrzu. Nagły przypływ świadomości i adrenaliny sprawił, że w ostatniej chwili złapał ręką za metalowy pręt ramy.
- O chuj... - tyle tylko sapną gdy nogami przypierdolił w ubierającego się pod nim towarzysza, na którego następnie niefortunnie zleciał czując nieprzyjemne szarpnięcie w ramieniu. No cóż, zakwasy dały o sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie. Nie trzeba było długo czekać by to całe zamieszanie przerodziło się w szarpaninę. Poleciało przy tym również wiele niecenzuralnych określeń. Umilkły one wraz z wejściem dowódcy. Wojskowi w trymiga pozbierali się z podłogi i stanęli w szeregu. Co prawda ich poszarpane koszule i powyciągane z butów nogawki nie zrobiły wrażenia, a Spadziński aż czuł na sobie karcące spojrzenie dowódcy. No cóż, wojskowy spodziewał się, że ten dzień będzie nie lepszy od ostatniego...I nie mylił się. Trening okazał si morderczy. Spadziński był wręcz wdzięczny, że tym razem przyszło im si czołgać kilometry pod tym nieszczęsnym drutem kolczastym. chłód błota bowiem był kojący. A przynajmniej takie odnosił wrażenie przez pierwsze półgodziny. Do baraków dociągnął się tylko dzięki sile woli.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Mężczyzna, na którego spadł Adrian z całą pewnością nie był tym zachwycony. Zaczęło się rzecz jasna od zjechania Spadzińskiego od góry do dołu, który okazał się nie być zbyt potulnym facetem, więc musiało w końcu dojść do rękoczynów. Nie było to raczej nic poważnego, bo ani żaden z towarzyszy nie postanowił ich rozdzielić, ani przywódca podczas przyglądania się żołnierzom nie dostrzegł lejącej się krwi. Niemniej jednak, mężczyzna, który pomógł Adrianowi w Lądowaniu nie zamierzał mu tego tak łatwo zapomnieć.

Wyczerpujące ćwiczenia wreszcie dobiegły końca. Wszyscy żołnierze wrócili do baraku by wziąć prysznic, a później udać się na śniadanie.
Poranny trening dał im w kość, a fakt, że nie widzieli jeszcze dzisiaj nawet jednej kromki chleba sprawiał, że niektórym kiszki już marsza grały.
Kiedy Adrian dotarł już na stołówkę, większość już się na niej znajdowała i pałaszowała swoje posiłki. W sumie, nie wyglądały one najgorzej. Duży kubek kawy, cztery kromki chleba, jakiś pasztet i paczka ciastek. Zawsze mogło być gorzej, nie?
Szkoda tylko, że dla Kaukaza nie zostało już zbyt wiele miejsc do wyboru, tak więc musiał dzisiaj usiąść koło poznanego dziś rano żołnierza. Hmm. Ciekawe czy go jeszcze pamięta.. Cóż, jego plecy na pewno go jeszcze nie zapomniały.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Jaki poranek taki...koniec dnia. Ze szczęściem Kaukaza nie mogło być inaczej. No ale nic...Trzymając tace z dość lichą zawartością dosnuł się do ławy. Wymamrotał pod nosem wiązankę przekleństw nim dosiadł się do sąsiada. W milczeniu zabrał się za jedzenie pozwalając sobie na ignorowanie jegomościa, bądź ewentualne ukradkowe spojrzenia obojętności. Mimo wszystko po takim treningu nie miał siły na cokolwiek innego. Gdy skończył jeść udał się w stronę baraków, jako pierwszy. Na nieszczęście chwilę później dołączył do niego jego sąsiad. Padło kilka wulgarnych haseł uszczypliwości na dobranoc, a przynajmniej to było coś na co zdobyć się mógł Polak przed pójściem spać. Odnosił wrażenie, że jego ciało chyba jakoś powoli przyzwyczaja się do wykonywanego wysiłku. Chociaż może mu się zdawało?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Towarzysz nie był zachwycony, ze musi znowu oglądać paskudną mordę Spadzińskiego, ale obyło się bez wywoływania burdy na stołówce. Wymamrotał tylko coś pod nosem i wrócił do swojego posiłku.
Reszta dnia minęła również spokojnie. Adrian udał się razem z kolegami na spoczynek. Chyba wszyscy byli zmęczeni do tego stopnia, ze nie chciało im się w żaden sposób "urozmaicać" tego wieczoru.

Kolejne dni wyglądały bardzo podobnie.
Pobudka o 5:30.
Kilkukilometrowy bieg.
Śniadanie.
Ćwiczenia na poligonie.
Prysznic i obiad.
Chwila wolnego.
Sen.
Można się było zatracić w tej rutynie. Ale było w niej coś pozytywnego. Wykonywane ćwiczenia były coraz mniej męczące. Organizm się przyzwyczajał.


______________________________________________________________________

Data: 21.07.3000
Godzina: 14:34

W końcu nastąpiła jakaś odmiana. Adrian wraz z chłopakami (i dwiema dziewczynami) miał się właśnie udać dla odmiany na zajęcia teoretyczne. Mieli się nauczyć obsługi i kalibrowania specjalistycznej broni. Niby każdy z nich wiedział już, jak trzymać karabin i jak trafić do celu, ale nie było się co łudzić, może z jedna osoba znała się tutaj na obsłudze ARC-741. Większość tutaj to były jednak młodziki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach