Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 10 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Next

Go down

Pisanie 07.01.16 11:22  •  Pub. - Page 10 Empty Re: Pub.
Był jeszcze chwile omamiony pięknem wcześniejszego cytatu, wiec gdy ksiądz tak nagle postanowił wybyć, Sato był lekko zaskoczony. Nie chciał go trzymać tutaj na siłę, ale liczył na nieco mocniej rozbudowaną konwersację. Najwyraźniej dzisiaj nie było dnia na takie pogaduchy, a on sam dopił resztkę piwa i postanowił się zabrać do siebie. Jeszcze brakowało, by jakaś przypadkowa pijaczyna się do niego podczepiła, a on nie miał ani pieniędzy ani ochoty, by z takimi się użerać.
Nie powiedział nawet słowa, ponieważ jego rozmówca opuścił pub niespodziewanie. Odprowadził go jedynie wzrokiem, trawiąc w myślach kolejny z głębokich cytatów, które padły tego dnia.
Tyle, że on chciał podjąć jakąś decyzję. Człowiek, który jest niepewny, jest słaby. Tak mu kiedyś mówiono, dlatego teraz obawiał się stanu pomiędzy, kiedy nie wie, na czym stoi, co jest pewne, a co nie.
Westchnął głośno i ubrał powoli, przerzucił przez ramię swoją torbę i ruszył do drzwi, by opuścić to miejsce w spokoju.

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 16:12  •  Pub. - Page 10 Empty Re: Pub.
W ciągu dnia jak zwykle siedziała w pracy. Chyba tylko tutaj pozwalała sobie na jakikolwiek kontakt z ludźmi. Poza godzinami spędzanymi w Zone, cały czas siedziała w swoim dziwacznym mieszkaniu i zajmowała się rozkręcaniem i skręcaniem różnego rodzaju złomu.
Ostatnio nawet wygrzebała swojego starego androida. Nawet nie wiedziała, że go miała. Szkoda tylko, że nie działał. Coś się w nim zepsuło i nawet ona miała problem z jego naprawieniem. Do tego problem natury wizualnej. Sztuczna skóra i włosy też wymagają jakiejś pielęgnacji. Pozostawione same sobie w nieco wilgotnej i zmieniającej temperaturę przestrzeni nie zachowują się najlepiej. Poza tym, chyba coś się na niego przewróciło, bo skórę miął poharataną w kilku miejscach.
Przykra sprawa i to bardzo. Zwłaszcza dla osoby, która oddała teraz całe swoje serce pracy i tym mechanicznym urządzeniom. Los mógłby być chociaż na tyle łaskawy by pozwolić jej chociaż na jedną osobę, z którą mogłaby pogadać bez wiecznego doszukiwania się podstępu. Samotność mimo wszystko dobijała. Nawet, gdy samemu się do niej dążyło z powodu krzywd.
Westchnęła ciężko i odłożyła polerowaną szklankę na miejsce. Nie było się co załamywać. Życie toczy się dalej, a ona musi skupić się teraz na pracy. Ruch był niezbyt duży z uwagi na dość wczesną jak na balowanie godzinę i środek tygodnia. Jeśli już ludzie zaglądali do pubów to raczej późno po pracy albo w piątki czy soboty. Teraz było dopiero późne popołudnie a do tego czwartek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 17:29  •  Pub. - Page 10 Empty Re: Pub.
Ze słuchawkami na uszach świat wydawał się być o wiele piękniejszy. Nawet dla niej, choć odczuwane emocje były tylko programami i żyła w środowisku wyidealizowanym jak ona. Nie miewała żadnych zmartwień, a wszystko pozostawało cały czas w zasięgu jej rąk. Cóż mogła chcieć od życia... czy też istnienia, bo czy można maszynę nazwać żywym stworzeniem?
W kalendarzu wypadł czwartek. Do południa krzątała się niezmordowanie po laboratoriach, porządkując i układając notatki swojego stwórcy. Zwykle dostawała ochrzan za ruszanie tego burdelu na kółkach, ale nie potrafiła znieść widoku tak ogromnego nieporządku. U niej wszystko musiało być na swoim miejscu. Każdy słój ułożony na półce, każda, choćby najmniejsza notatka w porządku alfabetycznym złożona w biurku. Nie dzieliła z nim gabinetu, ale więcej czasu spędzała u niego niż u siebie, głównie przez przeprowadzane porządki. A plamy po kawie strasznie trudno było doszorować. Choć nie była służącą, czuła się w obowiązku zadbania o swojego kreatora. Nie miał tak naprawdę nikogo poza nią.
Wreszcie wygoniła go do domu, wręcz nakazując odpoczynek. Zanim sama opuściła laboratoria chciała wziąć ze sobą koty na spacer, ale ostatecznie zostawiła je ich właścicielowi. Nie zamierzała wracać aż do wieczora, miała też swoje obowiązki poza byciem naukową pomocą. Planowała pierwszy koncert po długiej przerwie i musiała namierzyć odpowiednie do tego miejsce. Nie spodziewała się wielkich tłumów, ale wciąż potrzebowała sporej lokacji z odpowiednim sprzętem i klimatem. Ale nie dlatego skierowała swoje kroki do "Zone". Nawet android potrzebował chwili wytchnienia. Zwłaszcza taki, na którego widok rozlegają się piski. Szczególnie po tym, jak zniknęła na półtora roku ze sceny.
Słuchawki przestały świecić, gdy wyłączyła odtwarzanie muzyki. Zawiesiła je na szyi i weszła do pubu, przybierając na twarz wesoły uśmiech. Starała się być ludzka, wczuwać się w swoją rolę. Ludzie czasami chodzili się czegoś napić, a ona dzięki wmontowanym systemom nie musiała być całkowicie androidzia. Mogła przekształcać ciecze na niewielkie ilości energii i sztuczną krew. Czasem się przydawało.
- Dzień dobry - rzuciła radośnie, zbliżając się do baru. - Czy dostanę tu coś pozbawionego alkoholu? - zapytała, przechylając lekko głowę. Jej głos wydawał się nie dobiegać z gardła, a skądś niżej. Jakby z klatki piersiowej. Sama wypowiedź również mogła podsunąć pomysł, iż nie była ona człowiekiem. Wbudowane słowniki nie zawsze pomagały z poprawnością gramatyczną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 21:12  •  Pub. - Page 10 Empty Re: Pub.
Natalie chyba od zawsze mieszkała sama. To znaczy, od czasu gdy nie była już małym ludzkim dzieckiem. Chwila, czy ona nim była? W sensie, obecna ona. Czy jej świadomość naprawdę należała kiedyś do tej dziewczyny, czy można było jednak uznać, że narodziła się dopiero w laboratorium. I jeszcze te wspomnienia... Dlaczego nachodziły ją wizje wydarzeń, których teoretycznie nie miała możliwości widzieć? Eden. Nie obecny. Nie ten, który widziała podczas ostatniej wizyty. Ten stary, który dopiero budowano. Kiedy to było? Stulecia temu. Anioły mieszkały przecież w tej krainie już od dawna.
Zakręciło jej się w głowie i musiała oprzeć się o blat. Zakryła ręką pół twarzy.
To nic. To wszystko nic. Zaraz przejdzie.
Za dużo o tym myślała. Mieszające się wspomnienia raczej więcej utrudniały niż pomagały. Skoro jej umysł nie potrafił utworzyć klarownego obrazu jej dawnych żyć(?) to po co jeszcze próbował? Nie lepiej było ją zostawić w spokoju z czystą kartą? Jak zwykle wszystko przeciw niej.
Usłyszała jak drzwi do pubu po raz kolejny się otwierają i do pomieszczenia wchodzi nowa osoba. Czas było wziąć się w garść i powrócić do pracy.
Panna Dark uniosła głowę i zamrugała dwukrotnie jakby chciała się dobudzić. W rzeczywistości rutynowo sprawdzała nowego gościa w bazie danych. Marcus kazał jej to robić by wykryć Speców zaglądających do jego przybytku.
Hibiki Nakashima... Wiek wizualny: 20 lat... Praca: Piosenkarka... Brak normalnych funkcji życiowych... Maszyna...
Dziewczyna zamknęła na moment oczy by wyłączyć tę funkcję i w pełni się wyprostowała przywołując na twarz uprzejmy uśmiech, jakim zawsze starała się witać klientów. Nawet jeśli sama miała w danym momencie parszywy humor... jak z resztą przez cały czas w ciągu ostatnich miesięcy.
- Witaj. - Skinęła na powitanie głową. - Mogę ci podać jeden z wypisanych tutaj soków, ale równie dobrze możesz poprosić o każdy oferowany tutaj drink i poprosić o nie dodawanie alkoholu. Taka modyfikacja to dla mnie żaden problem. - Starała się zachowywać normalnie, choć jako pasjonat elektroniki nie potrafiła odgonić od siebie myśli na temat spotkanego androida. Mimika wydawała się być bardzo dopracowana. Głos także, gdyby nie fakt, że nie wydobywał się z ust, którymi jednak poruszała. Dziwna sprawa, ale przecież nie zapyta prosto z mostu o jej parametry. Nawet jeśli androida niespecjalnie dało się czymś urazić, to jednak tego typu zachowanie było nie na miejscu.
Hibiki Nakashima... Skąd ja to kojarzę...
No tak. Natalie nie oglądała telewizji i raczej nie chodziła na koncerty, a w domu słuchała muzyki pochodzącej z M2, ale nawet jej musiało się obić o uszy nazwisko znanej tutaj piosenkarki. Poza tym, na jej twarz też musiała się już natknąć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 23:21  •  Pub. - Page 10 Empty Re: Pub.
Nie była świadoma tego, iż została przeskanowana. Równie dobrze mogła sama podać wszystkie informacje o sobie, nie miała nic do ukrycia. A gdyby miała sumienie, nie byłoby splamione żadnym niegodziwym uczynkiem, którego dopuszczali się inni naukowcy. Jeśli już kogoś kroiła, to ofiara bywała całkowicie martwa i niechętna do ucieczki. Z wyboru nie uczestniczyła w eksperymentach na żywych stworzeniach. Tylko zła sława organizacji mogła ostrzec innych przed potencjalnym zagrożeniem, ale do wiadomości publicznej nie została podana jej przynależność. Choć bazy danych z prawdziwego zdarzenia zwykle tworzone były inaczej niż szukanie w ogólnodostępnej sieci.
Czasami miała dość Speców i zarządzanego przez nich Miasta. Zwłaszcza, że znała ich z tej mniej... ludzkiej strony. Przysiadła na stołku i zerknęła na listę. W laboratoriach zwykle pijała pozbawioną smaku mieszankę witamin i minerałów, jak gdyby była pozbawiona receptorów czuciowych. Po długim czasie deaktywacji zdążyła zapomnieć większości smaków i zapachów, a dodatkowo jej pamięć oczyszczono ze "zbędnych" plików - głównie odczuć i części zachowań rzadkich dla androidów. Dlatego też w pubie mogła wydawać się dzikusem wpuszczonym do cywilizacji.
- Sok porzeczkowy wydaje się brzmieć dobrze - jeszcze raz przebiegła listę wzrokiem. Musiała znów zakodować parę rzeczy. Nie była w stanie sobie przypomnieć czy może czegoś nie lubić, jak zwykły człowiek. Bez żadnej oznaki uruchomiła program sprawdzający zapisy w kodzie pod tym właśnie względem. Jeszcze się okaże, że została stworzona w nienawiści do porzeczek. - Chyba, że może mi pani coś doradzić - nie chciała być specjalnie upierdliwa, ale najchętniej spróbowałaby wszystkiego. Miała jednak przy sobie ograniczoną ilość pieniędzy, a i czasu nie schowała w zapasie do słoika. Nie chciała być szukana ani napadnięta gdzieś po drodze. Nie powinna się włóczyć za późno po Mieście, nawet, jeśli uchodziło za bezpieczne.
I zdecydowanie nie uznałaby pytań za przejaw braku wychowania. Lubiła dzielić się informacjami, zwłaszcza na temat swojej budowy. Jej twórcy się to nie podobało, ale nie dbała o jego zdanie - on dał jej tylko początek, to ona, choć nie bez pomocy, nauczyła się życia. Uważała, że może robić co chce, była wolna. Nie uznawała nad sobą władzy w takiej formie jak pozostałe legalne androidy przebywające w M3. Słuchała poleceń służbowych, a nie rozkazów pana, który w każdej chwili może się nią znudzić i wyłączyć.
Zerknęła na moment gdzieś w bok, ale po chwili niebieskie oczy spojrzały na stojącą za barem kobietę. Nie badały jej, nie próbowały zapisywać szczegółów. Po prostu patrzyły niczym z reklam widocznych czasem w sklepach czy na ulicach. Łagodnie, bez nadmiaru emocji.
- Ładnie tu, trochę jak w M2.
Jej głos wydawał się być podejrzanie uspokajający, pocieszający. Czasem nieświadomie oddziaływała na fale mózgowe poprzez symulację swojego głosu. Po przerwie w używaniu Projektora miewała problemy z przypadkowym włączaniem jego "dodatkowej funkcji". Póki nie próbowała nikogo zdołować i zmusić do samobójstwa, to nie było chyba o co się martwić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.16 15:32  •  Pub. - Page 10 Empty Re: Pub.
Laboratoria S.SPEC - Paskudne miejsce. Wiedział o tym chyba każdy, kto miał okazję zwiedzić je od tej nieco mniej reprezentacyjnej strony. Brr. Ile to czasu Natalie tam spędziła? Wizyt będzie zapewne kilka lat, a przed ucieczką chyba kilka miesięcy, ale kto by to pamiętał? Na pewno nie dziewczyna z amnezją.
Z resztą, to przecież nie była ona. To była jakaś inna istota, której ciało sztucznie przekształcono nadając zupełnie inną formę. Czy naprawdę obecna tutaj kobieta musiała być uznawana za tamto dziewczę sprzed kilku lat? Co ją w końcu określało?
Geny? Kod DNA był zmieniony. Ba, ona już nawet człowiekiem nie była. Fizycznie było jej już chyba bliżej do kopii tamtej anielicy, od której mieli próbkę, ale kto by to wiedział. Łowcy wyciągnęli ją stamtąd zanim proces przemiany się zakończył, więc już nikt tego aż tak dokładnie nie kontrolował.
Może w takim razie historia i wspomnienia? Cóż, wspomnień nie miała, a jeśli nawet to pochodziły one od dwóch osób, ale w takim razie, które były prawdziwe? A historia? Też jakby dwie się na siebie nakładały jeśli nie umiało się zdecydować na tę nadrzędną.
Świadomość i osobowość? Zmieniły się. Bez wspomnień i po przekształceniu budowy mózgu nawet to się zmieniło. Czy więc mogła być nadal tamtą osobą? Czyż nie była nową formą życia bez historii sprzed kilku lat, wspomnień i rodziców. Może naprawdę zaczynała życie z czystą kartą, ale jakoś nie umiała tego wykorzystać, ciągle borykając się ze starymi problemami.
Na szczęście dzisiaj miała spróbować rozwiązać chociaż jeden z nich. Zamknąć jedną sprawę z przeszłości, która strasznie jej ciążyła. Na to musiała jednak trochę poczekać. Najpierw praca, później prywatne sprawy.
- Sok porzeczkowy, jasne. - Już wyciągnęła rękę po szklankę gdy dziewczyna się zawahała.
- Pierwszy wybór będzie z pewnością trafny jeśli panienka lubi kwaśne smaki. Osobiście częściej pijam brzoskwiniową mrożoną herbatę. Ona też jest całkiem smaczna.
Choć jeszcze częściej jestem zmuszona pić ten okropny napar z Passiflory L. Ohyda, ale idzie przywyknąć. Przynajmniej nie spalam się na słońcu jak wampir.
Skinęła znowu głową.
- Owszem. Właściciel starał się urządzić to miejsce w starym angielskim stylu. - Przebiegła wzrokiem po pomieszczeniu. Naprawdę kochała ten wystrój. Chyba nawet porównywalnie do steampunk'u goszczącego na każdym kroku w jej mieszkaniu. Z drugiej strony, steampunk opierał się w końcu na wiktoriańskiej Anglii, więc były tu jakieś powiązania.
- Wydaje mi się, że świetnie mu to wyszło. - Zmarszczyła brwi czując jak ogarnia ją trochę niepasujące do tej chwili uczucie, ale nie zwróciła na nie na razie specjalnej uwagi. A głos rozmówczyni? Skąd Natalie mogła wiedzieć, że ta zmiana nie była wywołana jakimś błędem w programie? Przecież nawet najlepsze modele je czasem miały. I może w tym tkwił jakiś urok. Niby takie idealne i dopracowywane w każdym calu, a jednak tak samo niedoskonałe jak ich twórcy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.16 23:35  •  Pub. - Page 10 Empty Re: Pub.
Opowieści o brutalnych eksperymentach doszły nawet do uszu androidki. Choć jej stwórca nie interesował się aż tak męczeniem nieludzkich stworzeń, to znała jednak paru naukowców, których wręcz podniecało zadawanie bólu "bestiom w człowieczej skórze". Zagłębiając się w historię ludzkości, znalazła wiele nawiązań do lekarzy w obozach koncentracyjnych podczas II wojny światowej. Czytała raporty z eksperymentów na bliźniętach, sekcjach wymordowanych, których zmuszano do przemian w zwierzęta, ale przerywano im nim skończyli. Wolała tworzenie cudów techniki niż okaleczanie rozumnych istot. Choć przyznać trzeba, że tworzenie przykładowo biomechów potrzebowało "ofiar" i osób do testów. Więźniowie przecież nie zaprotestują.
Ściany laboratoriów były pierwszą rzeczą jaką ujrzała. Jej miejsce narodzin, pierwszy dom, miejsce, w którym czuła się bezpiecznie. Ona, jako jednostka legalna, nie musiała czuć niepokoju przechadzając się korytarzami. Póki była grzeczna, nie musiała drżeć na widok wojskowego.
- Programy tej jednostki nie mogą dojść do porozumienia. Jednostka nie pamięta smaków - odpowiedziała, tym razem nie poruszając ustami. Głos wydawał się lekko zmieniony, mniej ludzki. Dziewczyna przyłożyła dłoń do czoła, pochyliła się delikatnie. Po chwili jednak powróciła do poprzedniej, wyprostowanej postawy. - Pierwsze słowo do dziennika - rzuciła, uśmiechając się radośnie. Chwilowy problem zniknął równie szybko co się pojawił. Przydałoby jej się iść na przegląd albo podładować energię. Choć nie wykazywała ostatnio wzmożonej aktywności, dłuższy czas się nie regenerowała.
Kiwnęła niebieskowłosą łepetyną. Rzeczywiście właścicielowi wyszło, wyraźnie dbał o to miejsce i swoich klientów. Po wejściu od razu czuło się zmianę klimatu, brak widzianej wszędzie nowoczesności, która szybko potrafiła się znudzić. Całe miasto wydawało się tak naprawdę szare, jednolite. Ale znaleźć się dało takie właśnie perełki, wyciągnięte jakby z innego świata.
Znów zerknęła za siebie, szybko omiatając wzrokiem okolicę.
- Swoją drogą, nie było tu kogoś oczekującego? Miałam się z kimś spotkać, ale nie za bardzo wiem jak wygląda... Jakaś Violet...
Mogła się czasem podzielić jakąś informacją na temat władz. Nie lubiła ich za stosunek do mieszkańców, ale musiała znosić, żeby nie zostać wyłączoną lub wygnaną. Akurat się złożyło, że mogła mieć jakąś istotną wiadomość, może nawet ostrzeżenie. Z jednej strony nie chciała zostawić tej sprawy samej sobie, ale z drugiej musiała uważać. Potrafiła poznać większość osób należących do Speców, ale zdarzały się osoby kompletnie jej nieznane. Wszelkie donosy na jej skromną, androidzią osobę mogły nie skończyć się dobrze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.05.16 16:52  •  Pub. - Page 10 Empty Re: Pub.
Nagły "błąd" u androida nieco zwrócił jej uwagę, ale nie specjalnie dała to po sobie poznać. Już wcześniej zauważyła, że jest maszyną, więc nie było to wielkie odkrycie, że mogą jej się zdarzać takie sytuacje. Z resztą, Natalie jako miłośniczka wszystkiego co związane z elektroniką i robotyką, była zawsze gotowa to wybaczyć.
Uśmiechnęła się pocieszająco.
- Tak, kiedy nie można się zdecydować, to najlepiej postawić na pierwszą myśl. A na przyszłość polecałabym sprawdzić też różne inne smaki. Tak, dla porównania. - Podała jej zamówiony sok i oparła się o wypolerowany blat. Miejsce zawsze było utrzymywane w świetnym stanie, więc nie musiała się nawet obawiać, że ubrudzi czymś swoją koszulę. Ktoś coś rozlał? Natychmiast ktoś leciał ze ścierką by to wyczyścić. W końcu to nie była jakaś podrzędna melina, a jeden z najlepszych (jeśli nie najlepszy) bar w M3. Cóż, Sleipnir na przychody z pewnością narzekać nie mógł.
Dopiero wzmianka o Violet zwróciła uwagę zamyślonej barmanki.
Cholera, S.SPEC? Program musiał nie wychwycić jej powiązań albo są utajone. Nadal nie mam dostępu do wszystkich ich danych, a ciężko to zmienić bez zwracania na siebie uwagi.
Podniosła się z baru i wyprostowała.
- Jeśli szukasz Violet to zapraszam do tamtego pomieszczenia. To sekcja dla VIP'ów, w której można spokojnie porozmawiać. - Gestem dłoni usłużnie wskazała drzwi do mniejszego pomieszczenia również urządzonego z dużą dbałością o szczegóły. Na stole stała jak zwykle whiskey i dwie kryształowe szklanki, które stanowiły dobrą ozdobę dla tego wnętrza, a i służyły również w normalnych celach podczas spotkań. Także tutaj światło było nieco przygaszone, co jedynie dodawało klimatu.
Hibiki była tam zmuszona chwilę poczekać, ale nie trwało to dłużej niż kilka minut.

Pokój dla VIP'ów -->

[z/t] Natalie nie ma obecnie z uwagi na to, że wyprowadziła Hibi do innego pomieszczenia
+ Nie zgadzałam się na ingerencje


Ostatnio zmieniony przez Samael dnia 12.05.16 7:49, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.05.16 3:54  •  Pub. - Page 10 Empty Re: Pub.
Zwykły, przeciętny dzień dla zwykłych, przeciętnych ludzi. Nie dla S.SPEC.

Zaczęło się od kilku żołnierzy SOM proszących ludzi o opuszczenie okolicznych ulic i zamykających jezdnie dla ruchu ulicznego pod pretekstem 'awarii linii elektrycznych'. Wkrótce potem pojawiły się rozstawione metalowe barykady na skrzyżowaniach. Nie minęła nawet godzina zanim okolica kompletnie opustoszała. Wszystko stało się bardzo płynnie - żadnych dużych grup, żadnych rozruchów. Większość mieszkańców M-3 posłusznie udało się do swoich domów, zajęło się swoimi sprawami, poszło zrobić zakupy gdzie indziej. A wtedy zaczęło się dziać jakby ktoś wsadził kij w mrowisko.

Helikoptery zawisły na niebie, obserwując uważnie to co się działo na dole, przekazując informacje piechocie. Na ulicę wjechało osiem transporterów opancerzonych, cztery 'więźniarki', wóz strażacki, dwie karetki i trzy lekkie wozy brygady bio-chem. Okolica zapełniła się żołnierzami w pełnym rynsztunku, co najmniej sześć pancernych w Bellatorach także zaszczyciło swoją obecnością te niecodzienne zgromadzenie. Oprócz nich można było w tłumie szarości i błękitów wychwycić kilka czerwonych sylwetek, wybijających się kolorem pancerzy z tłumu. Zaroiło się także od ludzi w żółtych, szczelnych kombinezonach przeciwchemiczno-biologicznych. Uzbrojeni w szereg narzędzi medycznych, detektory, apteczki i środki dezynfekcyjne natychmiast ruszyli do pracy, sprawdzając stan skażenia powietrza. Na dachach budynków pojawiły się czujki oraz snajperzy. Ktokolwiek wydał rozkaz przybycia do tego miejsca nie bawił się w półśrodki.

Kilku przechodniów którzy z niewiedzy lub głupoty zostali natychmiast przejęci przez ludzi w kombinezonach. Zostali bez ogródek przeskanowani, ich krew pobrana i sprawdzona w wozach biol-chem przypominających nieco laboratoria na kołach. Potem cywile zostali zaprowadzeni do więźniarek. Przy jednym z lokali zebrała się duża grupa żołnierzy i oficerów biol-chem. Bez ogródek weszli do lokalu, roztrącając na boki wszystkich którzy staliby im na drodze. Jeden z pancernych niósł na ramieniu wielki, stalowy taran. Na wszelki wypadek.

Każda napotkana osoba przechodziła przez ten sam proces. Najpierw do niej celowano, potem kazano dac się skuć po czym poddać badaniom na obecność chorób, anomalii we krwi i, co najważniejsze, wirusa. Do środka wszedł jeden z pancernych w czerwonym pancerzu. Futryna drzwi wejściowych skończyła jako drzazgi, najwyraźniej architekt nie przewidział wizyty ciężkozbrojnych.

- Uwaga obywatele! W związku z wydarzeniami związanymi z ujęciem zarażonej wirusem istoty w tym miejscu, lokal i wszyscy obecni zostają objęci natychmiastową kwarantanną! Proszę o zachowanie spokoju, bez paniki. Proszę o współpracę z S.SPEC. Wszyscy obecni zostaną zbadani na obecność chorób i infekcji. Żądamy spotkania z właścicielem lokalu. Proszę o zachowanie spokoju, nikomu nic się nie stanie. - zawołał wzmocnionym przez głośniki głosem pancerny w czerwonym Bellatorze. Żołnierze rozbiegli się po lokalu z bronią w gotowości, pilnując klientów i obsługę. Bez zbędnych ceregieli zaczęli przeczesywać lokal i jego zakamarki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.05.16 22:20  •  Pub. - Page 10 Empty Re: Pub.
Biomech maszerował między prowadzącymi obławę ludźmi obserwując ich wyposażenie. Broń, pancerze, hełmy i powszechnie panujące napięcie a pośród nich wysoki, smukły i blady mężczyzna w garniturze oraz nietypowych rękawiczkach. Jego ekstrawaganckie uczesanie i nieznikający z twarzy, odrobinę kpiący uśmieszek jeszcze bardziej podkreślały to, jak bardzo nie pasuje do tego miejsca. Ahh ludzie i ich problemy. Czyżbyśmy bali się zakażenia? Jakież to przykre... Tak czy inaczej wystarczy tego stania, pora ruszać do akcji. Drzwi lokalu rozpadły się na drzazgi a Marco w myślach poparł ten rodzaj pukania. Ciekawiło go przy tym jak szef całego tego zamieszania zabierze się do zadawania pytań. Chyba ktoś będzie musiał mu przypomnieć, że "Dead Men Tell No Tales". Ignorując szturmowców zbierających się do wejścia spokojnie wmaszerował przez dziurę wejściową i rozejrzał się po wnętrzu. Skoro był tak odmienny od reszty to w tej historii może stanowić jakąś istotną postać a więc powinien zachowywać się jak taka prawda? Oglądając pomieszczenie sprawdzał przede wszystkim 3 rzeczy. Po pierwsze i wbrew pozorom całkiem istotne - czy ktoś nie próbuje odstrzelić mu głowy. Po drugie gdzie mógłby się schować gdyby ktoś jednak miał jakieś niezbyt miłe zamiary względem niego. Ostatnią rzeczą, która go interesowała były potencjalne łupy. Skoro robią najazd to może uda się wywalczyć coś, lub kogoś wartościowego na użytek własny ale żeby mieć taką szansę trzeba od samego początku wiedzieć czego się chce i obmyślić stosowne argumenty. Swoją drogą nie był tutaj jedyną postacią odstającą od nudnego ogółu. Czyżbyśmy mieli jakoś wątek z drużyną? Czas pokarze.
- Bez masek?
Zapytał tych, którzy tak jak i on nie nosili tego typu zabezpieczenia. Jemu do niczego by się to nie przydało ale większość z obsady była podatna na przyczynę kwarantanny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.05.16 0:19  •  Pub. - Page 10 Empty Re: Pub.
Ekwipunek:

Piętrowy pub znajdował się na rogu ulicy więc ułatwiało to Kaukazowi znalezienie dla siebie dogodnej pozycji umożliwiającej posiadanie wizji na budynek. Do jego zadań należało baczenie na to by nikt przypadkiem nie opuścił budynku unikając rozkazów S.SPEC odnośnie przebadania i kontroli. Standardowa procedura. Często asystował przy podobnych akcjach ściągając na rozkaz z pola widzenia potencjalnego uciekiniera - zasadę ograniczonego zaufania. W końcu wychowani na poległych władzy obywatele nie mieli w zwyczaju się buntować przeciwko niej. No chyba, że w tym momencie byli wymordowanym czy innym czymś chcącym uniknąć kontroli. W każdym razie co by nie było takie akcje przeważnie szły gładko bez potrzeby jego ingerencji. Miał nadzieje, że tak będzie i teraz. Bo choć był zabójcą to jednak jakieś szczątki sumienia niespodziewanie się w nim kiełkowały od kiedy posiadał pod dachem Verę. Jakoś tak ciężej patrzyło się jej w oczy mając świadomość, że jeszcze chwilę wcześniej w ten  sam sposób patrzyło się na cel przed pociągnięciem za spust.
- Tu Spadziński, zająłem pozycję - Zakomunikował na ogólnym kanale radiowym, odsuwając na bok prywatne uczucia i przywdziewając maskę beznamiętnego snajpera. Ktoś musiał, a to była jedyna rzecz w której był dobry.
Znajdował się w jednym z budynków znajdujących się po przeciwległej stronie ulicy. Znajdował się na drugim piętrze i siedział przykucnięty przy oknie w salonie czyjego mieszkania, którego domownicy zostali w sposób dyskretnie poproszeni o jego udostępnienie. Nic im nie zagrażało. Zostali przeniesieni poza strefę działań na czas akcji.
Przyłożył lunetę Oriona do oka. Obiegł spojrzeniem po okolicy wypatrując zabłąkanych owieczek, a następnie zerkał do wnętrza budynku chcąc mieć wgląd w sytuację. Korzystał przy tym z wizji optycznej posiłkując się oknami, jak i termowizją - zaglądając do wnętrza przez ściany i obserwując ruch czerwonych ciapek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Pub. - Page 10 Empty Re: Pub.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach