Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 29.03.15 23:53  •  Dwa samotne drzewa. - Page 2 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Spad zbaraniał, gdy ten zdjął wierzchni odzienie i się tak specyficznie...uśmiechnął? Wilk nie bardzo wiedział jak zareagować. Na początek zmarszczył czoło zastanawiając się co poszło nie tak, gdzie wkradło się jakieś nieporozumienie. Choć może to rudzielec był jedynym, który nie pojął jakieś sugestii? Kto wie. Istniało też prawdopodobieństwo, że może brunet się już nieco przegrzał. - Eee...Chyba się nie do końca zrozumieliśmy, lecz tak, po części masz rację - dostaję udaru przez samo patrzenie na ciebie. - Podrapał się lekko po głowie, zastanawiając się co też siedzi w głowie chłopaka. Zdecydowanie jego obecność wywoływała mieszane uczucia. Wilk nie bardzo wiedział jak się z nim obchodzić i specjalnie też się nad tym nie rozwodził. Był więc sobą, co właściwie mogło okazać się najgorszą możliwą opcją.
- No nie, jak na razie obcuję z tobą za krótko by cie jakoś zaszufladkować i nie wiem czy dałbyś, czy nie, lecz wyglądasz na takiego co do tego dąży. Nie miej mi za złe, lecz żyłem na tej pustyni pięć lat i pierwszy raz spotykam kogoś, kto po prostu sobie spaceruje po pustyni w samo południe, będąc przebranym za czarnego klocka któremu nie jest do tego gorąco. Zupełnie, jakbyś był androidem. A nie jesteś, prawda? Nie jesteś. Nie pachniesz jak one. - Mówił. Dużo mówił. Lubił rozmawiać, a rzadko mu się jacyś towarzysze do tychże trafiali. Korzystał więc. Naturalnie nie dostrzegł tego, że być może zirytował nieznajomego, który teraz siedział podparty o drzewo na przeciwko niego.
- Och, to na pewno. Musisz być w dobrej kondycji, skoro jeszcze żyjesz. Może nie wyglądam, lecz udaje mi się równiez wiązać koniec z końcem. Miałem raczej na myśli ogólnie twój dobry stan. wiesz, czysty, ubrany w skompletowane, nie zniszczone ubrania...Hm, spotkałem niedawno kogoś, kto również był zadbany. Była to kobieta i należała do organizacji, która ją tak wyposażała, karmiła...Tez należysz do jakiejś? - Mimochodem, jakoś tak powiązał fakty. Już powoli ogarniał, że ci bardziej zadbani mieszkańcy desperacji przeważnie musieli mieć jakieś powiązania z bytującymi tu organizacjami i w tym przypadku chyba nie było inaczej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 0:19  •  Dwa samotne drzewa. - Page 2 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Uśmiechnął się do niego, tym razem tak szczerze...O ile taki uśmiech posiadał Czarny w swojej kolekcji. Oparł głowę o pień i chwilę tak rozmyślał. Nie był przyzwyczajony do tego, żeby mówić. Był raczej słuchaczem, co dobrze się składało.
- Nie myśl sobie, że chce ci się dobrać do gaci... - Zaśmiał się perliście. - Mam tylko specyficzne poczucie humoru, niektórzy by może powiedzieli, że aż spaczone.
Spoglądał teraz na rudzielca, jego zdaniem był całkiem śmieszny...no i gadatliwy. I po co on tu przylazł? Na pewno nie spodziewał się, że będzie miał szansę z kimś pogadać. I chociaż taka myśl była by oczywista, że prędzej czy później z kimś pogada, to jednak nie liczył na to...szczególnie na pokrytej piachem pustyni.
- Spaceruję w różne miejsca, wyruszyłem chyba przedwczoraj i tak się składa, że nie sądziłem, że wyląduję w piaskownicy. - Tu zrobił pauzę. - Więc mieszkasz tu już długo...Nie znudziło cię to? Znaczy...Ten klimat, ten gorąc i wieczny brak wody?
Spojrzał gdzieś w pustą przestrzeń.
- Wiesz...Nie jestem ubrany jak klocek! - Zmarszczył nos. - To moje jedyne ciuchy, dbam o nie, po za tym nie będę latał na biało w ciemności, bo stanę się zauważalny. Czarne na czarnym trudniej wykryć, a jak się ma zamiar kogoś zabić, to czarna szata dobrze maskuje krew.
Teraz spojrzał rudzielcowi prosto w oczy.
- Nie chcę, byś wiedział, czy należę do jakiejś organizacji. Sam dbam o siebie, sam się żywię i sam egzystuję... Choć szczerze przyznam, że dawno nie jadłem i jestem trochę głodny. Nie jestem maszyną, po prostu nie męczę się tak łatwo jak inni. Spójrz mi w oczy i powiedz, czym jestem. Jeśli potrafisz oczywiście. - Tu zdjął maskę obojętności i dał wpłynąć na swoją twarz uczuciom, zaciekawienia, spokoju, pewności siebie, dumy, odrobiny ignorancji, smutku oraz mroku, ponieważ nie był taki niewinny...mimo swojej młodzieńczej twarzy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 0:52  •  Dwa samotne drzewa. - Page 2 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Spadowi nawet przez myśl nie przeszedł scenariusz w którym musiałby bronić swoich gaci, a przynajmniej do momentu w którym to nieznajomy go o tym uświadomił. Jakoś Wilkowi lepiej się żyło bez tej wiedzy. No ale co zrobić. Nic nie zrobisz. Dlatego Spad przeszedł dalej ze swoim słowotokiem. Wolał nie myśleć teraz o takich dziwnych rzeczach.
- Dłużej...- Rozbawiła go trafność tego epitetu. - Tak, pięć lat spędziłem w tej piaskownicy będąc święcie przekonanym, że nic poza nią nie istnieje. Więc to nie do końca tak, że mi się tutaj nie znudziło, po prostu myślałem, że nie mam innego wyboru i żyłem tak z dnia na dzień. Nie oddalałem się od źródła wody. Wiedziałem, że wówczas to na pewno bym umarł. Głupia sprawa, co? Tak przez pięć lat...Jednak to wszystko to już przeszłość. Miesiąc temu pomógł wydostać się stąd bliski mi przyjaciel. To dzięki jemu odkryłem ciekawsze i zdecydowani żywsze tereny. Teraz jestem tu tylko przelotem. Kieruję się w stronę lasu na obrzeżach tej, jak to ująłeś "piaskownicy". Niestety przez wzgląd na nie.. - tu przekierował swoje spojrzenie na śpiące pod drugim drzewem szczenięta i jakby stróżującego nad nimi Mittena -...nie udało mi się dotrzeć do celu przed południem i teraz muszę wyczekiwać zmroku. Życie. - Wzruszył bezradnie ramionami. Sam więc był podróżnikiem. Nie miał stałego domu. Podróżował tam, gdzie znajdowało się jakieś pożywienie i tak też żył teraz. Jego mimika twarzy nico przybrała na powadze, gdy nieznajomy po raz kolejny wspomniał o zabijaniu.
- Kogo ty tu chcesz zabijać, tak by potem się ukrywać? Rozejrzyj się. Pustka. Nie inaczej jest w wielu innych miejscach, które przyszło mi widzieć. Zabijanie innych nie jest czymś o czym powinieneś mówić z taką łatwością, jakby to była partia szachów. Każdy tutaj stara się żyć z dnia na dzień. Powinniśmy nawzajem się w tym wspierać, a nie krzywdzić. - Tak. Spad tutaj spoważniał nie na żarty. Nie wiedział co dokładnie miał na myśli chłopak, lecz to jak mówił o zabijaniu i ukrywaniu tego nie brzmiało jakby te słowa dotyczyły mordowania potworów. Rudzielec przypuszczał, że brunet ma na myśli istoty ludzkie. Hayato miał jednak w głębi duszy nadzieję, że być może źle coś zrozumiał. Taki młody morderca? Nie chciało mu się wierzyć.
Spad roześmiał się na kolejne słowa Bruneta, zrywając kontakt wzrokowy. Nie potrzebował potwierdzenia, by wiedzieć, że chłopak jest zamieszany w jakąś organizację. Nie naciskał jednak. Nie potrzebował niczego udowadniać.
- Nie muszę patrzeć ci w oczy by wiedzieć. Chwilę wcześniej wyraźnie widziałem twoje uzębienie. Widzisz, tak się składa, że mam podobne, popatrz...- Spad ukazał garnitur swoich wilczych zębów wystających z ludzkich dziąseł. Widok ten był nieco dziwny i nie należał do najpiękniejszych. - Strzelam więc, że jesteś taki jak ja, a przynajmniej w pewnym, większy lub mniejszym stopniu.


Ostatnio zmieniony przez Spades dnia 30.03.15 1:23, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 1:16  •  Dwa samotne drzewa. - Page 2 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Przymknął powieki, był już nieco zmęczony. Ziewnął mało dyskretnie ukazując przy tym garnitur równych ząbków z dość sporymi kłami na czele.
- Masz rację, wieczorem musi być tu dużo lepiej...I chłodniej... Mam wrażenie, że zanim nie wspomniałeś o moich ubraniach było mi mniej gorąco, a teraz przez ciebie zdycham. - Posłał w niego minę winowajcy, jednak z wielkim uśmiechem na pysku.
- Wiesz, nie chciałbym cię przestraszyć, czy coś...Ale kiedyś byłem płatnym mordercą. Od dziecka uczono mnie jak zabijać, a dziś znam na to już chyba parę tysięcy sposobów. Czasem mam wrażenie, że tylko tym już żyję. Dla mnie to właśnie jest taka, jak to ładnie ująłeś partia szachów, tyle,że mi jeszcze nigdy nie zdarzyło się w nią przegrać. Dlatego tak łatwo mi to tym rozmawiać, dla ciebie jest to walka, a dla mnie zabijanie innych stworzeń to codzienność. Tak zostałem wyszkolony i w takim kierunku cały czas zmierzam. Zaczynam już nawet myśleć, że przez to już całkiem zdziczałem. Ale nie martw się, powoli zaczynam już od tego odchodzić. Staram się żyć, nie zabijając innych...Jednak czasem nie mogę się powstrzymać, zwierzę przejmuje nade mną kontrole a ja jestem jak maszyna, która robi z istnień mielone. Nie panuję nad sobą, robię rzeczy, od których obiecałem odejść, a potem zdaję sobie sprawę z tego co zrobiłem. I jak księdzu na religii obiecuję poprawę, czekając...niestety...aż mi znowu odpie*doli.
Spojrzał na niego przelotnie.
- Ale się rozgadałem, aż mi język spuchł. - Uśmiechnął się. - Powiedziałem chyba 1/3 słów z mojego całego życia. No ale mniejsza o to. W sumie to chyba tylko względem rasy jesteśmy podobni. Ale tak naprawdę całkowicie się od siebie różnimy. Bo przecież nigdy pewnie nie pomyślałbyś, że taki młody chłopak jak ja byłbym w stanie zabić...Ech i znowu zaczynam. Weź mi przywal, jak znów zacznę majaczyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 1:46  •  Dwa samotne drzewa. - Page 2 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Spad uśmiechnął się pociesznie. Właściwie przez całą rozmowę jego nastawienie było przyjacielskie co też było widać po jego twarzy. Żadnej wrogości dostrzec w nim się nie dało. Nawet jeśli bywał uszczypliwy i czepliwy, to nie robił tego po złośliwości. Taka po prostu była, jego natura.
Kiedy to chłopak się rozgadał, Wilk pozwolił sobie zdjąć z głowy koszulę, która robiła za turban. Poprawił splątane włosy i od niechcenia odrzucił je do tyłu. Naturalnie Spad nasłuchiwał swojego rozmówcy, mając uszy postawione na baczność. Jako że temat stał się poważny, toteż Hayato również spoważniał. Tak, potrafił taki cuda. Wszak choć potrafił się śmiać zachowując się przy tym niczym kilkunastolatek, to mimo wszystko był już człowiekiem po trzydziestce. Jego światopogląd był już w pełni ukształtowany i mało co mogło go zmienić.
- Nie neguję tego, że odbieranie życia by samemu przeżyć, jest czymś złym. Sam to praktykuję. W końcu wiele jest potworów na tym świecie. Jednak zabijanie gdy potrzeby nie ma, gdy ktoś nie stanowi zagrożenia, gdy po prostu pada taki rozkaz...Tego szczerze mówiąc nie pojmuję. Nawet jeśli masz w sobie to jakiś tam zwierze, to...no nie wiem, jak to musi wyglądać by mimo to nieświadomie zabić bezbronną osobę...Bo strzelam, że zdarzało ci się, co? - Szczerze mówiąc nie chciał usłyszeć przytaknięcia.
- Nie bawię się w przemoc. Tak jak bowiem mówiłeś - rzeczywiście łączy nas tylko gatunek. Widzisz, ja brzydzę się przemocą. Nigdy również nie zabiłem niczego co choć trochę przypominało człowieka i jak na razie przez myśl by mi to nie przeszło. Na swój sposób jest to godne podziwu, zważywszy, że trochę po tej desperacji się tułam i ciągle żyję. Jestem żywym dowodem na to, że się da.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 2:04  •  Dwa samotne drzewa. - Page 2 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Przeczesał dłonią włosy. Nie były one zbyt długie. Sięgały bowiem tylko do ramion. Czarny poczuł się zmęczony. Ten upał zaczął go chyba wykańczać psychicznie.
- Nie miałem innego wyboru. Musiałem zabijać, miałem do wyboru, życie innych lub moje własne. Ale to oczywiście nie usprawiedliwia mnie od moich czynów. Do tego ponownie muszmuszę przyznać ci rację, wielokrotnie zabijam nieświadomie. Chyba nawet ja sam nie mogę czuć się przy sobie bezpiecznie. Zabawne co? Bać się samego siebie... Bać się tego, że zabije się bliskich. A przecież już raz to uczyniłem.
Poprawił się nadal siedząc pod drzewem, nagle zrobiło mu się nie wygodnie a całe jego ciało zdretwiało.
- Szczerze, ja również się tym brzydziłem. Ale zaakceptowałem to w pewnym stopniu. Ja w przeciwieństwie do ciebie nie mam większego wyboru. Staram się tu przeży, niestety ale po trupach do celu.
Jeszcze raz spojrzał w dal.
- Ale skończy już ten temat proszę. Nie chce wracać do tego co było, bo niszczy mnie to psychicznie. Po za tym, zwierzyłem ci się z większości swojego życia, nawet nie pytając jak masz na imię? I jeżeli to możliwe chciałbym uzyskać odpowiedź.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 2:32  •  Dwa samotne drzewa. - Page 2 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
-Ej, ziom, a co ja według ciebie robię? Babki z piasku tu układam czy jak? - Podniósł jedną brew do góry. Jakoś rozdrażniły go słowa bruneta. Z jego toku rozumowania wynikało, że by tu przeżyć należało morować niewinnych. "Że on w przeciwieństwie do rudowłosego próbuje tu przeżyć"...jasne. Czyli według tej teorii, Hayato usilnie, przez ostatnie pięć lat gehenny próbował pozbawić się życia? Pozdro. Spad jednak nie wyładował swojej frustracji na chłopaku. Był trochę ponad to. Użył jednak ostrzejszego tonu głosu, mając nadzieję, że nieznajomy nieco ostrożniej będzie dobierał słowa na przyszłość. Koniec końców szybko się rozluźnił. Przytaknął chłopakowi. Również nie miał zamiaru przeciągać tematu, wiedząc, że prawdopodobnie się nie dogadają. Ich poglądy i sposoby życia były z gola inne, a Spad nie miał zamiaru dążyć do konfliktu.
- Możesz mówić mi Spades, Spad, czy jakoś tak. Jak ci wygodniej. - Nie było to jego imię, jednak tak się właśnie przedstawiał od momentu opuszczenia murów M-3 i tego się wytrwale trzymał.
- Jak jesteś śpiący to się nie powstrzymuj. Gwarantuję ci, że nie obudzisz się bez całego swojego dobytku. Marny ze mnie złodziej, a przy tym zdecydowanie za dobry człowiek. - Bezradni rozłożył ręce, po czym sięgnął po leżącą nieopodal manierkę z wodą. - Prócz czuwania mogę cię również poczęstować tym, co mam, choć nie wiele tego jest. - Pokazał przezroczyste naczynie w którym znajdowała się mętna woda.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 2:50  •  Dwa samotne drzewa. - Page 2 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Roześmiał się... Nie. On po prostu Parsknął śmiechem.
- Przepraszam. Nie to miałem na myśli... A co do babek z piasku... - Zaczął grzebać w ziemi i piątek po trudach z jakimi przyszło mu się zmierzyć układając te sypkie ziarenka, jakimś cudem udało mu się ulepić cycatą kobietę, lub jak kto woli, babkę z piasku xD
- No to masz swoją babkę. - Uśmiechnął się lekko. - Kiedyś byłem dobry w rzeźbie, ale piasek to nie glina. Wredniejsze dziadostwo.
Popatrzył ddumnie na swe dzieło.
- Miło mi. Na mnie wołają Miro, choć zapewne nie jest to moje prawdziwe imię. Tłumacząc nie znam prawdziwego, a żebym miał jakiekolwiek takie mi właśnie nadano. - Wyciągnął do niego rękę, jak przystało na ogarniętego człowieka.
- Dzięki. Byłbym wdzięczny gdybyś mnie obudził, jeśli będziesz stąd odchodził. Nie chciałbym spać sam w takim pustkowiu, bo jeszcze mnie coś zje. No i... Nie masz mnie za bardzo z czego okradać... Zobaczmy, co ja tu mam. Oczywiście cukier (słodycze), małą paczuszkę z dość ciekawą zawartością o której lepiej nie wiedzieć i paczkę papierosów. Jeśli masz ochotę to bierz, bo ja prawie nie pale. A tak przy okazji, mógłbym się napić?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 3:23  •  Dwa samotne drzewa. - Page 2 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Spad machnął ręką od niechcenia, że właściwie sprawy nie ma. Być może sam nieco wyolbrzymił problem, lecz żyjąc w tym piekle przez kilka lat nie chce się słyszeć od szczeniaka, że to praktycznie nie miało znaczenia. Dla Rudego były to bardzo ważne lata, mające szczególną wartość przez wzgląd na pewną bardzo istotną osobę o której nie miał zamiaru tutaj mówić.
Zaśmiał się pod nosem z rozbawienia widząc nieco rozlazłą, przez wzgląd na sypkość materiału, lecz posiadającą krągła kształty babkę.
- Hm, a więc i masz też takie umiejętności...Kto by pomyślał. Ja zaś umiem zrobić salto! Ale obecnie mi się nie chce więc musisz uwierzyć mi na słowo.
Gdy chłopak wyciągnął w jego kierunku dłoń, Spad musiał się nieco nachylić, by móc ją uścisnąć. Zrobił to w miarę delikatnie przez wzgląd na swoje szpony, lecz jednocześnie na tyle pewnie coby Miro nie odniósł wrażenia "śledziowatej łapy". Czy coś, tak.
- Nie przejmowałbym się tym. Desperacja pochłania imiona. Funkcjonują tu głównie pseudonimy. - Zapewnił chłopaka po czym podał mu wodę.
- Pewnie, szturchnę cię, jak żar nieco zelżeje, a co do napoju to ten, pamiętaj - Nie wypij mi wszystkiego. Co zaś tyczy się twoich fantów to pewnie połasiłbym się na cuksy. Nie jadłem żadnego od...rety, tak bardzo dawna. - Tak, właściwie nie pamiętam już. Wymienił więc kilka łyków wody na kilka cukierków, które z przyjemnością zaczął pochłaniać. Gdy tylko sforsował papierek pierwszej swej ofiary i zaczął ją ciamkać, jak na zawołanie zbudziła się szarańcza. Najwyraźniej wyczuła, że ich opiekun coś sobie po kryjomu je i nie mogła tego przeżyć. Szczeniaki bowiem zbudziły się i cała trójką zaczęły obłazić Spada. Co jakiś czas szarpnęły go za spodnie, to za palce u stóp i właściwie traktowały go, jak wielkiego gryzaka. Rudzielec jednak znosił to z pokorą. Cóż, nie miał za dużego wyjścia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 3:41  •  Dwa samotne drzewa. - Page 2 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
Jego babka z piasku niestety była z piasku, a co za tym idzie rozsypała się, a jej kształty gdzieś znikły.
- Salto? Kiedyś też umiałem, w sumie chyba nadal bym potrafił, ale po tym jak ostatnio przypakowałem łbem o spory kawał metalu trochę się cykam. Zczywano mi pół głowy, jeszcze mam gdzieś bliznę pomiędzy włosami... Eh.
Upił kilka łyków wody, po czym ułożył się wygodnie pod drzewem. Głowę położył na bluzie, a by nie leżeć na piachu podłożył sobie kurtkę.
- W zasadzie jestem trochę takim dilerem cukru. Sam długo nie przeżyje bez słodyczy. To taki mój narnarkotyk. Zawsze możesz do mnie wpaść kiedy będziesz chciał się osłodzić. Cukier zawsze gdzieś załatwię.
Zamknął oczy i już miał zamiar odpłynąć kiedy czyjeś hałasy nie dawały mu zmruzyc oka.
- Ależ chałaśliwe te maleństwa. Jakim cudem jeszcze nie zwariowałeś?
- Podał całą paczkę słodyczy tym słodziakom licząc na to, że nie staranują one zbytnio jego towazysza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 19:20  •  Dwa samotne drzewa. - Page 2 Empty Re: Dwa samotne drzewa.
- Ja nie specjalnie przepadałem za słodyczami. Miewałem napady na potrzebę posiadania paczki ciastków po północy, lecz trochę się zmieniło, od kiedy stałem się wymordowanym i opuściłem miasto. Teraz jadam wszystko co da się w większym lub mniejszym stopniu strawić, bez względu na smak. Jest to chyba jednak coś naturalnego, gdy się tutaj tak żyje i pewnie masz podobnie. Teraz za kilka cukierków to nauczyłbym się nawet dziergać, czy coś. - Dał do zrozumienia chłopakowi, że będzie trzymał go za słowo. Był młodszy od Spada, lecz właściwie w Desperacji to nic nie znaczyło. Kto wie, może żył tu dłużej niż Spad? Istniało również prawdopodobieństwo, że miał dziesięć razy tyle lat...Dla wymordowanych czas był w dużej mierze pojęciem względnym dlatego Hayato nie oceniał ludzi na tej podstawie.
Siedział sobie na piachu i delektował się cukierkiem. Dla wygłodzonego Wilczura nawet niewielka dawka cukru była wybawieniem, zwłaszcza gdy smakowała tak wybornie. Oczywiście Spad nie mógł mieć możliwości czerpania przyjemności z jedzenia i musiał użerać się z napastliwymi szczeniętami. Wydawały one z siebie skomlące dźwięki naskakując przy tym na rudowłosego. Hayato jednak był twardy i nie ulegał nawet gdy te szarpały go za włosy. Trudno. Przeżył do tj pory to przeżyje i to.
- Jeszcze nie zwariowałem? Hyh, myślę, że ten etap mam już za sobą. Gdyby nie to, że Desperacja rządzi się innymi prawami to już bym macał ściany w pokoju bez klamek. Bankowo. Jeśli potrzebujesz ciszy by zasnąć to ten...masz problem. Uspokoją się przy odrobinie szczęścia za godzinę, jak ogarną, że nic dla nich nie mam. - Spad nie miał nad nimi kontroli. Budziły się wtedy kiedy nie trzeba, zasypiały w najmniej oczekiwanym momencie, były wiecznie głodne i co gorsza były w trzech sztukach.
Szczenięta widząc, że ich opiekun jawnie je ignoruje, przerzuciły swoje zainteresowanie na nieznajomego w czerni. Dwa bacznie mu się przyglądały siedząc za rudowłosym, a sunia zaczęła radośnie podchodzić do Miro by po chwili badać zębami jego trampki. No bo skoro tata nie reagował na tego pana agresywnie to on nie mógł być zły, a kto wie, może był jadalny! Spad nie powstrzymywał szczeniaka, jednak wyraźnie wzmożyła się jego czujność. Kurcze, szczenięta chyba obudziły w nim swego rodzaju syndrom przewrażliwionego tatusia. Co za życie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach