Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Parę sekund zabawy w piromantę - tryliard komunikatów na ekranie.
UWAGA
Gwałtowny wzrost temperatury otoczenia.
MODUŁ KRIOKINEZY - ZAMRAŻANIE
przygotowanie w toku
37%
44%
78%
MODUŁ KRIOKINEZY - ZAMRAŻANIE - gotowy do użycia.
Namierzanie celu...

Krok. Kolejny. I jeszcze jeden. Bliżej gorejącego krzewu.
Zaraz, zaraz, on się nigdzie nie wybierał.
- Anuluj.
Krok.
- Stop.
Krok krok.
- ANULUJ do jasnej...
AKTYWUJĘ
MODUŁ KRIOKINEZY - ZAMRAŻANIE

Nikogo nie pytając o zgodę, ręka androida wycelowała w płonący krzak. Sekundę później: wystrzał. Fala lodu momentalnie zgasiła płomienie.
- Co do...
Szarpnęło.
Ciało powlokło się w stronę drugiego krzewu.
AKTYWUJĘ
MODUŁ KRIOKINEZY - ZAMRAŻANIE

Wystrzał. Fala lodu.
Spokój.
Alleluja.
Kto by pomyślał, że ten robocik ma takie...
Wyszukiwanie źródła ognia.
Znowu nim miotnęło, zmuszając do rozglądnięcia się po całym otoczeniu. Widok zatrzymał się Blizza... Tiago.
Żródło ognia: wykryto.
Że co.
AKTYWUJĘ
MODUŁ KRIOKINEZY - ZAMRAŻANIE

NIE.
Ramię samo wycelowało.
Cel poza zasięgiem.
Odetchnął. Mentalnie.
I mentalnie się zachłysnął, bo ciało ruszyło w kierunku dziewczyny, nadal w nią mierząc.
AKTYWUJĘ...
NIE. NIE NIE NIE. To nie zagrożenie. To NIE jest zagrożenie...!
WYŁĄCZ.
MODUŁ...
- WYŁĄCZANULUJRESETNATYCHMIAST! - krzyknął  syntezator.
...KRIO...
- DEZAKTYWUJ!!
...KINE...
Komunikaty.
Pikselizacja.
Ciemność.
* * *
Maszyna zatrzymała się w pół kroku. Android zachwiał się. Zakołysał. I runął na ziemię. Z ręką wyciągniętą w stronę nieba i z nogą wciąż gotową, by wykonać kolejny krok.
* * *
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nagle zaczął się poruszać.
Krok za krokiem, zbliżył się do płonących krzaków i strzelił w nie lodem. Jakby nie wystarczało, że sama Tiago ma jakieś dziwne moce, on też musiał czymś się pochwalić, wprawiając ją w jeszcze większe przerażenie. Siedząc na ziemi, wpatrując się w swoje dłonie, coraz bardziej zaczęła odczuwać strach. Cholera, co to wszystko miało znaczyć? Czy to, że nazwał ją "Blizarre" nie miało jakiegoś większego znaczenia? Czy to ciało tak naprawdę nie miało należeć do niej, tylko ktoś tam w górze robił sobie z niej okrutny żart? Znowu, zresztą? Co to wszystko miało znaczyć, do cholery?!
- Nie... Nie... To wszystko... - Jęknęła, sięgając ręką do piersi, gdzie powinien znajdować się medalion. No właśnie. Powinien.
Pod palcami wyczuła jedynie gładki materiał sukienki, ale nie było żadnej wypukłości świadczącej o tym, że medalion wciąż się tam znajdował. Zresztą, nie słyszała też głosów, jakby zostawiła je w innym ciele, jakby nie były integralną częścią jej osobowości. O co w tym wszystkim chodziło? Jeżeli nie miałą medalionu, to kto ją obroni? Szczególnie, że android zaczął się wydzierać jak szalony, idąc w jej kierunku z wyciągniętą ręką. Przyjdzie jej tu teraz zginąć, tak? Za to, że ukradła czyjeś ciało, że przywłaszczyła je sobie, choć nawet nie pamięta, w jaki sposób to wszystko się wydarzyło.
Zgrzyt upadającego metalu zlał się w jedno z jej przeraźliwym krzykiem. Nie miała medalionu, nie miała swojego skarbu, ostatniej rzeczy, jaka trzymała ją przy życiu, rzeczy, która przypominała jej, że wciąż jest człowiekiem, że gdzieś wciąż ktoś na nią czeka. A teraz...? Zniknął, a ona nawet nie miała pojęcia, gdzie go szukać. Czy miała go rano? Nie.. Chyba już wtedy go nie miała...
Wciąż drąc się jak opętana, skuliła się na ziemi, przyciskając obie ręce do piersi. To nie mogła być prawda, medalion musiał gdzieś być, prawda?! Musiał! Nie było możliwości, żeby ot tak zniknął! To nie było coś, co łatwo było można zniszczyć! Oddałaby wszystko, by móc mieć go z powrotem, ale czy ktokolwiek słuchał jej próśb?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

* * * kilka minut później * * *

STAN AKUMULATORA: 82%
Ładowanie systemu.

* * * minutę później * * *

Komunikaty. O błędach. O ich źródle. O restarcie. O ostatnim zapisie. O odzyskiwaniu danych. Błąd systemu. Usuwanie uszkodzonych danych.
Wreszcie:
System gotowy do pracy.

To już się robiło nudne.

Pierwszym, co zarejestrował, była niebieskość.
Niebieskość i skały.
I ręka, sięgająca w kierunku nieba.

I believe I can fly
I believe I can touch the skyyyy...


Ręka androida.
Tymczasowo - jego ręka.
Przypatrywał się kończynie dobre dwie minuty, nie będąc do końca pewnym, co się stało.
Dlaczego leżał na ziemi. Dlaczego nic nie pamiętał. Niepamiętanie było najgorsze. Obce, złe i problematyczne.
Cholerna. Kupa. Złomu.
Dane sprzed momentu, w którym się wyłączył, zostały utracone. Od ostatniego autozapisu - od ostatniej rozmowy z Tiago-Blizarre - miał lukę w pamięci.

Czyli tak po prostu. To po prostu się obudziło i było różową anielicą.
...
To by było na tyle ze zbierania informacji.
Mentalne westchnięcie.
Nagle uderzył go krzyk. Blizarre. Tiago. Cholera wie czyj.
Opuścił rękę i rozejrzał się na boki, ale dziewczyna była poza zasięgiem wzroku. Wbił oczy w niebo.
- Tiago? Co jest? - rzucił w eter, ze stanowczo zbyt małą empatią. Teraz przynajmniej usprawiedliwioną.
Przecież był tylko robotem. W dodatku z bardzo wadliwym oprogramowaniem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Miała serdecznie dość tego wszystkiego. Tego syntezatora, tego braku jakichkolwiek ludzkich odruchów, tego wszystkiego, co nagle wrzuciło ją do nieba i sprawiło, że musiała radzić sobie ze swoją osobowością bez żadnego wsparcia. Nie radziła sobie z własnym ciałem, z własnym umysłem. To wszystko było dla niej obce, a każdy ruch mógł wywołać kolejny pożar. Dlaczego, do jasnej cholery, musiało się tak stać?! Czy ona się o to prosiła? Czy chciała takiej zamiany?
Owszem, marzyła o piersiach i o kobiecości, ale nie takim kosztem. Nie ryzykując, że podpali kochanka w chwili uniesienie. Nie tracąc medalionu, który przecież tyle dla niej znaczył... Wszystko szło nie tak, wszystko sypało się jak domek z kart i ona nic nie mogła na to poradzić. Czuła się bezbronna, zagubiona, nie miała pojęcia, co teraz powinna zrobić. Fakt, nie miała żadnych blizn, nic jej nie bolało, ba, miała nawet bardzo dobrze wyćwiczone nogi i żadnego śladu niedowagi. Ale nie czuła się dobrze w tym ciele. Nie, jeżeli nie mogła mieć swojego medalionu, serca, które zostawiła gdzieś na pastwę losu. Bez niego była niczym.
Nie słyszała jego pytania, jej własny krzyk zagłuszał jej wszystko inne. Powoli zaczynało ją boleć gardło, a jej oddech stawał się coraz bardziej spazmatyczny, jednak nie potrafiła przestać krzyczeć. W tym krzyku było wszystko. Strach, wściekłość, wszystko. Pozwalał jej wyrazić swoje emocje, bez konieczności ubierania ich w słowa. Przecież o wiele prościej było po prostu się drzeć niż myśleć nad tym, jak coś powiedzieć, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Krzyk.
Ciągle krzyk.
Boże, mordują ją?
Mimo szczerych starań, podniesienie się do siadu zajęło mu kilka minut.
W końcu się udało i wreszcie odnalazł sylwetkę dziewczyny.
Alleluja. Nie mordują.
Przez kolejną chwilę gapił się na nią z przestrachem. Wewnętrznym, rzecz jasna.
Dlaczego to się tak drze?
Wyłączyłby rejestrowanie dźwięku. Gdyby wiedział, jak.
Chwilę jeszcze tak siedział. W końcu rozejrzał się.
Kolejna minuta, żeby dosięgnąć i chwycić kamień.
Następna, żeby dojść do wniosku, że tym można zabić.
Sięgnięcie po patyk.
Spojrzenie w stronę różowej.
Zerk na patyk.
Zerk na dziewczynę.
Rzut.
Trafienie.
- TIAGO! ZAMKNIJ MORDĘ! - ryknął syntezator. Tym razem wyraźnie poirytowany.
Nie do końca potrafił obchodzić się z kobietami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Uderzenie patyka wycelowanego prosto w czoło nieco ją otrzeźwiło. Cios jednak sprawił, że jej głowa odchyliła się do tyłu, a ona sama, nie będąc w stanie złapać równowagi, obaliła się na plecy. Cieniutka strużka krwi z rozciętego czoła powoli spływała jej po skórze, a ona sama leżała tak, nie mając pojęcia, co się stało. Nagle w jej głowie pojawiła się totalna pustka. Krzyk się urwał, emocje wyparowały i słyszała jedynie pulsowanie krwi w żyłach. Jednostajne dudnienie wypełniało cały jej umysł, a ona poddała się jego hipnotyzującemu wpływowi. Nagle wszystko było dobrze, nie było strachu, tylko pustka. Nic więcej.
Zapomniała też o towarzystwie androida, który rzucił w nią patykiem, a teraz jeszcze się po niej wydzierał. Jego krzyk w ogóle do niej nie docierał, nie przebijał się przez słodką osłonę obojętności spowijającą jej umysł. Mogła już tak leżeć całe życie, nie przejmując się niczym. Nowym ciałem, płomieniami strzelającymi z rąk, utratą medalionu... Nic nie było ważne w obliczu tego spokoju. I nic też nie mogło tego pokoju zaburzyć. Jedynie pulsowanie krwi w żyłach, jedynie chłodny wiatr liżący jej stopy... Przymknęła oczy, by całkowicie się oderwać od świata rzeczywistego, pogrążając się w tym błogostanie, jakiego doświadczała. Cudownie było choć przez chwilę nie czuć kompletnie nic...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

No. W końcu cisza.
Zgiął i wyprostował dłoń, po raz pierwszy mając chwilę na bliższe przyjrzenie się nowemu wcieleniu.
Wyglądało na porządną robotę. Z oprogramowaniem wyraźnie było coś nie tak, ale samo ciało androida było imponujące. Albo tylko mu się tak wydawało, bo nigdy nie mógł oglądać robotów bojowych z bliska. Z tak bliska.
Pomijając kwestię jego niekompetencji i nieumiejętności życia... funkcjonowania w tym ciele, to płynność ruchów, sam zakres ruchów, siła i wszystkie te sprawy były na dużo wyższym poziomie, niż u zwykłych 'pokojówek' w M-3. No i jego domowe roboty na pewno nie były wyposażone w takie cudeńka, jak moduł kriokinezy. Chyba, że ojciec postanowił zaszaleć. Tak, czy inaczej - Al nigdy nie widział, żeby ich android załatwił sąsiada, chociaż sam go o to kilkakrotnie prosił.
Był tylko dzieckiem, wtedy półśrodki nie istniały.
Wrócił spojrzeniem na Tiago.
Dalej tam leżała... cicha. Nieruchoma.
Chryste, zabił ją?
Analiza obiektu.
Przeszukiwanie bazy danych.
Znaleziono: 1 pasujących rekordów.
Czy wyświetlić informacje na temat obiektu?

...Nie.
Anuluję żądanie.
Żądanie? Jakie znowu żądanie ty anulujesz?
No dobra. Pora ruszyć cztery litery.

Z jakiegoś powodu wstawanie z siadu okazało się wybitną udręką. Przez chwilę kołysał się na boki jak pijana panda. Podniesienie się tym razem zajęło mu znacznie dłuższą chwilę.

Zbliżył się w stronę dziewczyny.
Żyje, prawda?
Setki komunikatów. Jak cybernetyczne fajerwerki.
Wniosek: Tiago-Blizarre jednak żyje.
Dobrze.
Przyjrzał się uważniej jej twarzy.
...
Jezusmaria.
- Ej, niewiasto. Masz kryzys egzystencjalny? Jakiś Weltschmerz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Tak naprawdę w tym momencie mogłaby pójść spać. Zmęczyło ją to wszystko, była obolała po spotkaniu z androidem, którego imienia nawet nie znała. To było co najmniej dziwne, ale jakoś nie miała ochoty teraz go o to pytać. Leżała więc z zamkniętymi oczyma i miała zupełnie gdzieś to, co się wokół niej działo.
Usłyszała, jak wstaje, jak jego ciało protestuje metalicznym kliknięciem, aż w końcu ciężkie kroki poniosły falę wibracji do jej rozciągniętego na ziemi ciała. Nie zamierzała jednak wykazywać się jakąkolwiek aktywnością, poza leżeniem na ziemi. Była wyjątkowo wygodna, musiała przyznać.
Jednak gdy się do niej odezwał, leniwie uchyliła powieki. Uśmiechnęła się do niego, przechylając głowę nieco w bok.
- Lubię sobie czasem powrzeszczeć. Poza tym, co innego miałabym niby teraz robić? Nie będę przecież podrywała androida... I tak nic by z tego nie wyszło... - Westchnęła, jakby zrezygnowana, wciąż wpatrując się w niebo nad nią. Krew z rany przestała już płynąć, zasychając w niezbyt estetycznego strupa, jednak nie przejmowała się tym. Na chwilę obecną naprawdę było jej wszystko jedno.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Podrywać?
Że co proszę?
Gdyby nie brak warunków fizycznych, zachłysnąłby się.
Ta sytuacja naprawdę jej nie ruszała? Aż tak?
Utkwiłaś u całkiem obcego człowieka w ciele. Twoja własna powłoka poniewiera się nie wiadomo gdzie, nie wiadomo z kim w środku. A może już dawno została rozerwana na kawałki.
No spoko, luz. Nie ma sprawy. To co dzisiaj na obiad?

Nie wierzył w tę siłę spokoju.
Chyba jednak ten patyk był bardziej niebezpieczny, niż przypuszczał.
Może ten cios w głowę tak ją odurzył.
Może rzucił mocniej, niż zamierzał.
Ale nic jej nie będzie.
- Siedzisz w ciele jakiejś obcej panny. Mogłabyś chociaż spróbować zrobić coś z tym 'drobnym' problemem - mruknął syntezator.
Położył ręce na biodrach, w geście zniecierpliwienia. Zsunęły się po dwóch sekundach.
Zwiesił głowę, w duchu przeklinając i rzucając klątwy na cały ród i osobę tego, kto wsadził go do tak beznadziejnego ciała i kto w ogóle ważył się tak namieszać w jego spokojnym życiu.
Choć w głębi duszy nie chciało mu się wierzyć, żeby ta zmiana była na stałe. To by było zbyt...
Tragiczne.
Problematyczne. Za bardzo by namieszało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Podrywać? Czy aby na pewno nie mogła wykorzystać swojego wdzięku? Przecież ten android nie wyglądał na takiego, który był zrobiony tylko po to, by podcierać dupska starszym paniom. Zdecydowanie był przeznaczony do jakichś wyższych celów. No bo po co dawać taki boski wygląd zwykłej maszynie, która miała być funkcjonalna, a nie dobrze wyglądająca, tak? Nawet bojowe pewnie nie były tak przystojne i dopracowane. Musiał mieć w sobie coś więcej. Coś, co czyniło go wyjątkowym... I Tiago zamierzała odkryć, co to było.
Tak więc teraz też podniosła się do siadu i rąbkiem sukienki obtarła krew z czoła. Spojrzała na mężczyznę i uśmiechnęła się, widząc jego postawę. On sam zdawał się bardziej przejmować całą tą sytuacją, niż było to konieczne. Przecież nic się nie stało, prawda? Dostała boskie ciało w prezencie, trochę niebezpieczne, bo strzelające ogniem, ale przecież uda się jej to okiełznać, prawda? To nie było coś, co nieodwracalnie niszczyło cały jej wizerunek. Dlatego też nie rozumiała tego jego niepokoju, tych obaw o swoje stare ciało. Ono było takie... niedoskonałe. Mężczyzna bardziej się przejmował powrotem do starego ciała, zamiast cieszyć się z tego, co dostał. I na tym polegał jego problem. Ale Tiago, na szczęście, nie miała takich obiekcji.
- Obcej panny? Co ty pieprzysz? To jest moje ciało. Ja je kontroluję. Ja je dostałam. Więc teraz należy do mnie. Więc czemu mam się przejmować tym, co było, hm? Otwierają się przede mną nowe możliwości! Przed Tobą także. Więc może pozwolisz sobie pomóc i je odkryć, hmm? - Podniosła się i zbliżyła do niego z tym swoim delikatnym, niby niewinnym uśmiechem. Ostrożnie położyła dłonie na jego torsie i przesunęła palcami po jego brzuchu, wyczuwając zarys jego idealnych mięśni. Mimo, że metalowe, to i tak robiły wrażenie. A Tiago zdecydowanie lubiła dobrze zbudowanych mężczyzn.
- Sam mówiłeś, że mogłam wylądować w ciele innej dziewczyny, prawda? A co z Tobą, hm? To też nie jest Twoje ciało, prawda? Inaczej nie zawieszałbyś się tak często... A skoro tak, to kiedyś pewnie byłeś zwykłym mężczyzną, czyż nie? Takim z krwi i kości. A każdy mężczyzna ma pewne potrzeby... Co Ty na to, byśmy sprawdzili, czy w tym ciele również je odczuwasz? – Uśmiechnęła się zadziornie, wciąż delikatnie pieszcząc jego ciało, choć nie miała pojęcia, czy on to czuje. Ale za to ona zdecydowanie czuła przyjemność z samego tego dotyku. O tak, ten android był przeznaczony do zupełnie innych, wyższych celów..
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Jakimś sposobem docierały do niego bodźce dotykowe. W ten specyficzny, komputerowy sposób. 'Czuł.'
Pomijając masę błędów, z których większość faktycznie mogła być jego winą, android był imponujący. Porządnie wykonany. I tak do niczego, w porównaniu z jego własnym ciałem. Ale interesujący jako maszyna.
Możliwości, he?
Potrzeby, he?
Przeciągłe, pożądliwe spojrzenie. Stanowczym ruchem przyciąga do siebie dziewczynę. Ich usta zakleszczają się w gwałtownym pocałunku. Pomruk zniecierpliwienia. Chciwe ręce badają obce ciało, coraz śmielej, coraz pożądliwiej. Każdy dotyk coraz bardziej przypomina walkę, której żadne z nich nie chce przegrać. Ani zakończyć. Lądują na ziemi, nie wiadomo kiedy, gdzieś w krzakach, wyczyniając ze sobą rzeczy, o jakie nigdy by siebie nie posądzili.
Ha.
Nie.
Beznamiętny Al pozostał niewzruszony.
Jego mały świat sam się nie uratuje.
- Kobieto, nie czas na to - orzekł patriarchalnym tonem. Ze zniecierpliwieniem odepchnął od siebie Tiago-Blizarre - ale na tyle lekko, żeby jej przy okazji nie zabić - po czym ruszył dalej, swoim ślimaczym tempem.
Kilka kroków.
STAN AKUMULATORA: 81%
Postój.
Głuche warknięcie.
Krótka litania pod adresem technologii.
Wewnętrzne westchnięcie.
Zaglądnięcie przez ramię.
- Obecnie mamy burdel.
Szybka refleksja.
- Bajzel. Bałagan. Ty nie jesteś na swoim miejscu. Ja  nie jestem na swoim miejscu. Ja muszę ratować swoją dupę. Ta mi się za cholerę nie podoba.
Kij wie, kto dostał jego ciało w swoje łapska.
Ruszył dalej. Nieco szybciej, ale bardziej chwiejnie.
Niezdarnie, jak cielę z uszkodzonym błędnikiem.
Po paru krokach jednak zwolnił, obierając standardowe, stabilne tempo.
Nie oglądając się na brutalnie odrzuconą niewiastę, poszedł przed siebie.
Znaleźć pomoc.
Znaleźć kogokolwiek, kto wie, co tu się do cholery dzieje.
I ogarnąć, gdzie w końcu się teraz znajduje.
Analiza otoczenia.
...
...
...

Teren nieznany. Brak informacji na temat położenia.
Na ciebie zawsze można liczyć.
Wprowadzić nowe informacje?
No jasne.
- Anielskie zadupie, prosta ścieżka, dookoła świerki, skały, świerki, krzaki i więcej świerków.
...
- Zapisz.
Baza danych została zaktualizowana.
Dobra.
I szedł dalej, z kamienną twarzą, kołysząc się jak poturbowany pingwin.



Czy wadliwy system w końcu przestanie się wieszać?

Czy Alexander w końcu odnajdzie swoje ciało?

Czy mała Tiago-Blizarre zostanie kobietą?

Czy uratujemy pandę wielką?

Odpowiedzi już w następnym odcinku.
[K] Bo to, co nas podnieca, czyli przygoda Tiago i Ala.  - Page 2 Tumblr_n2almuHxq31sr9tevo1_500
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach